sobota, 27 października 2012

[048] Ocena: stowarzyszenie-elfów-sprzymierzonych

- Ach, cóż to był za fantastyczny skok!
- Tak wiem, dziękuję – mruknęła Nersi wyhamowując na końcu toru, zasypując tym samym jakąś blond panienkę dużą ilością śniegu. Stanęła prosto i uśmiechnęła się, czekając, aż na ekranie pojawi się ranking. Dla odmiany – wygrywała. No cóż, mistrza narciarstwa nie da się pokonać. Jeżeli, oczywiście, mówimy o mistrzostwach, które odbywają się w grze na konsoli Xbox… 
- Nersi* idzie dzisiaj jak burza. Śnieżna, na dodatek – usłyszała kolejny śmieszny komentarz wirtualnego sędziego. Skrzywiła się. Cóż, twórcy tej gry obdarzyli komentatora istnie niebiańskim poczuciem humoru.
Właśnie miała zaczynać kolejną rundę – mając za przeciwnika wirtualnego zawodowca, którego podobno nie dało się pokonać (tak mówił jej kuzyn, cienias) - gdy drzwi do jej gabinetu z hukiem się otworzyły. Odwróciła się, zaskoczona, a widząc Clo wybuchnęła śmiechem. Ta popatrzyła na nią, krzywiąc się nieznacznie.
- Z czego się śmiejesz? – spytała podejrzliwie.
- Wyglądasz jak bu… malinka – poprawiła się szybko, nie chcąc oberwać od młodszej koleżanki.
- Jest aż tak źle?
- Jesteś cała czerwona. Musiałaś szybko biec.
- No bo biegłam – obruszyła się strażniczka, wchodząc do gabinetu. Stanęła na jednej z chmur w kolorze czerwonym… Czysty zbieg okoliczności.
- Aha… - teatralna pauza miała zmusić Clo do dalszego mówienia. Dziewczyna była jednak albo zbyt zmęczona, albo zbyt zapatrzona w ekran jej telewizora, więc nawet nie zwróciła na Ners uwagi.
- W co grasz?
- Kinect Sports Season 2 – odparła Nersi, patrząc na pudełko – A ty po co przyszłaś? Przybiegłaś? – poprawiła się.
- Ktoś do ciebie przyjechał. Jakaś dziewczyna. Wysoka blondynka na gigantycznych obcasach.
Nersi znała tylko jedną osobę, która potrafiła w czasie deszczu chodzić w dwunastocentymetrowych szpilkach…
- Dziękuję za informację. W nagrodę możesz sobie zagrać – powiedziała dziewczyna, kierując się w stronę drzwi. Gdy była już przy nich - odwróciła się.
- Tylko najpierw się wyloguj z mojego konta i zagraj na gościu…
Było już za późno. Kiedy Clo, nie zwracając uwagi na koleżankę, próbowała nauczyć się kierować wirtualnymi nartami, w głowie Nen pojawiło się uzasadnione przekonanie, iż jej pozycja Mistrza w rankingu może bardzo szybko zlecieć w dół.
*W grze komentator używa nicku zalogowanej osoby, a z racji tego, iż mój brzmi Nersi – dlatego tak się do mnie odzywa ;]

Pobieżny ogląd więźnia
Nersi otworzyła oczy szeroko ze zdumienia… Na widok adresu, który na pierwszy rzut oka wydaje się strasznie długi. Cóż, taki właśnie jest – składa się z trzech słów, ładnie oddzielonych myślnikami, aczkolwiek dość trudnych (według tych wszystkich norm Słownika Języka Polskiego). Najpierw jest stowarzyszenie, potem elfów, a na końcu jeszcze sprzymierzonych  Plusem jest fakt, iż są po polsku, przez co w miarę dobrze się je zapamiętuje.
To, co wydaje się być oczywiste – adresem jest nazwa własna. Nie posiada żadnego drugiego znaczenia, nie potrzebujemy doszukiwać się jakiś głębokich sensów poszczególnych słów i całego wyrażenia razem, ponieważ one go nie mają. Jest to związek wyrazów stworzonych przez autorkę, tylko i wyłącznie na potrzeby tego bloga. Można to opatrzyć nawet znaczkiem ©. Ale do rzeczy – zaciekawił mnie, pomimo swojej przerażającej długości. Domyślam się, że jest to nazwa (jakiegoś stowarzyszenia, no popatrz, kto by pomyślał, co nie?) przewijająca się w fabule, stanowiąca jakiś punkt podparcia dla całej historii, przez co bardzo ważna. Zresztą, występują w niej elfy, co wprowadza do atmosfery ubóstwianej przeze mnie fantastyki, więc takie emocjonalne odczucia są w miarę pozytywne.
Wszelkie cytaty mówiące o marzeniach, dążeniu do wyznaczonego przez siebie celu, nie poddawaniu się -  mam do nich cholerny sentyment, przez co jestem zakochana w Twej belce. Cudzysłów jest, gramatyczna forma jest, ale czego nie ma? Autora, no właśnie. Dlatego pozwoliłam skopiować sobie ten cytat w wyszukiwarkę Google i odkryć, czy pojawią się tylko wyniki związane z Twoim blogiem (czyli sentencja Twoja), czy jednak jest autorstwa kogoś innego. Klikamy szukaj… Carlos Ruiz Zafón. Yep, to są jego słowa, a nie mam tego zaznaczone. Jeśli wydawało Ci się za długie – wystarczyło samo nazwisko.
Jestem po prostu cholerną zwolenniczką praw autorskich (nie tylko tekstów, ale również grafiki, więc szykuj się).
8/10

Ubiór więźnia
Zacznę od tego, że ustawienie paska nawigacyjnego na przezroczystość sprawdza się tylko i wyłącznie wtedy, gdy mamy do czynienia z jednokolorowym tłem. W takiej sytuacji nie ma różnicy pomiędzy jednym odcieniem a drugim, przez co takie przejście ładnie wygląda. U Ciebie jest inaczej – zauważ, iż widzimy dokładnie linię pomiędzy tłem wewnętrznym i zewnętrznym. Na dodatek tekst jest tam ledwo widoczny, więc poradziłabym ustawić albo na pełny kolor (czarny w tym przypadku), albo całkowicie pozbyć się paska nawigacyjnego, chociaż jest to rozwiązanie dość niepraktyczne.
Kolorystyka – zieleń i czerń; przeplatają się ze sobą również biel oraz szarość (w czcionkach, minimalnych elementach na nagłówku). Nie wiem dlaczego, ale zielony wydaje się być kolorem, do którego bardzo trudno czasami zestawić grafikę i całość bloga. Osobiście chyba nigdy nie użyłam tej barwy, gdyż po prostu nie pasowała mi do żadnej pracy. Zawsze znajdzie się odcień, nawet jeśli mamy na obrazku dużo tych tonacji, który będzie wydawał się lepszy. Zieleń ma po prostu bardzo rozpiętą gamę kolorystyki, przez co często zanim spróbujemy odszukać odpowiedni kolor – znajdziemy inny. Właściwie każdy umiejętnie dobrany wygląda ładnie. Tutaj natomiast widzę szablon, na którym to właśnie ta nieszczęsna zieleń odgrywa najważniejszą rolę: od bardzo jasnych odcieni, przez pomieszanie z żółcią, seledyn, szmaragd, taki soczysty, po najciemniejsze, prawie czarne.
Czcionka jest właściwie czymś, do czego miałabym pewne wątpliwości. Ta biel wydaje mi się być zbyt jaskrawa, jak na czarne tło zewnętrzne i ten ciemnozielony. Jakaś inna barwa, może trochę bardziej wpadająca w szarość, tak jak główny tekst, będzie odpowiedniejsza. Może to tylko moje odczucie, aczkolwiek im niżej się zjeżdża, tym blog robi się jaśniejszy, co strasznie kontrastuje z głównymi kolorami na blogu. Tak jakby wizualnie jasnych tonacji było więcej niż ciemnych (chociaż w rzeczywistości jest na odwrót).
Patrzę na naprawdę piękny szablon. Do jego wykonania użyto tak niewiele grafiki, a stworzono coś ślicznego. Elfka i kawałek lasu mają stworzyć czytelnikowi nastrój. Według mnie robią to fantastycznie. Świetne przejście krawędzi, nie ma żadnych konturów, jest taka płynność, która dodaje dziwnej lekkości całemu wyglądowi. Estetyka przez to jest zachowana, co działa na wielki plus.
8/10

Przesłuchanie
Na początek – żałuję trochę, że widzę tylko trzy rozdziały. Nie jestem do końca pewna, czy po tak wizualnie krótkich notkach będę w stanie do czegokolwiek dojść. Mam nadzieję, iż tak.

Rozdział 1
Zaczęłaś od dość długiego opisu Ogrodu. Mogę założyć, że będzie to miejsce dość ważne, nie takie, w którym rozwiniesz akcję, ale jednak potrzebne do funkcjonowania bohaterów. Jest bardzo ciekawy, ładny, chociaż pozbawiony epitetów, porównań, innych środków stylistycznych.
Poznajemy główną bohaterkę – Selvię. Na jej podstawie stworzyłaś także Larin. Dlaczego podstawie? Ponieważ ta druga wydaje się być jej całkowitym przeciwieństwem. Tak jakby cechy uwypuklone u tej młodszej były celowo inne niż u starszej. Lubię tworzenie bohaterów na zasadzie kontrastu, sama często piszę opowiadania, w których postacie stojące po jednej stronie, że tak się wyrażę, są różne. Zobaczymy, jak rozwinie się to potem.
Ta druga część rozdziału również nie jest zła. Strażnik, złapanie Selvii… Tylko w mojej głowie zaczyna kiełkować pytanie: czy oby nie za szybko? Chodzi mi o to, iż Selvia zachowała się beznadziejnie, lekkomyślnie (lubię bezmyślnych bohaterów w opowiadaniach, jednak nie w takich sytuacjach). Wychodzi z gospody, w której chwilę wcześnie odbyła rozmowę z przyjaciółką (pomijając fakt, że ograniczyła się tak naprawdę tylko do tematu ewentualnego polecenia ponad granicą) i postanawia pójść na żywioł, polecieć akurat teraz. Wydaje mi się to być nienaturalne, chociaż cała sytuacja była opisana bardzo fajnie. To są jakieś takie logiczne domysły mogące pochodzić od innych przyzwyczajeń w naszym świecie.

Rozdział 2
Jakie mam pierwsze myśli po drugim rozdziale? Było nudno. Jestem zaskoczona, ponieważ spodziewałam się chyba czegoś innego. Oczywiście – sytuacja, którą opisywałaś tutaj wynikała z poprzedniego incydentu, więc pasowała do fabuły, ale czytając tę notkę miałam nieodparte wrażenie, że była pisana na siłę. Nie było w niej serca, przeleciałam przez kolejne zdania i nie wiedziałam, o czym czytałam. To nie jest fajne, kiedy czytelnik nie ma punktu zaczepienia, nie wie, czy ma czekać na kolejny rozdział, gdyż nie jest pewny tego, jak może być on napisany.
Zastanawiają mnie dwie rzeczy: dlaczego Vardes potraktował tak ulgowo Selvię oraz powód, który wytłumaczyłby dziwne zachowanie Remeusa. To są właściwie najbardziej intrygujące kwestie, jak na razie oczywiście. Nie chciałabym, żeby zbyt szybko się rozwiązały, ale również czekanie z odpowiedzią byłoby po prostu nudne.
Na dodatek osiem ostatnich wersów – tych opisujących reakcję Larin – jest niepotrzebne.

Rozdział 3
No nareszcie – teraz była przynajmniej przygotowana do tej ucieczki i nie było to zbyt nienaturalne. Pożegnanie dwóch przyjaciółek również było bardzo fajne.
O reszcie rozdziału nie wiem, co mam napisać. Nie mam się czego czepić, nie mam na co narzekać, nie mam nad czym się zachwycać.

Podsumowanie
Pierwszą rzeczą będzie coś, co mi się osobiście nie podoba. Ja po przeczytaniu każdego rozdziału nie wiedziałam, jakie rzeczy powinnam opisywać. Nie znalazłam błędów logicznych, poszczególnych sytuacji w każdej notce było niewiele, przez co ocenienie bezpośredniego ciągu przyczynowo-skutkowego stawało się kwestią niemożliwą. Szczególne problemy miałam z trzecim rozdziałem – nie byłam w stanie znaleźć elementów, które by do siebie nie pasowały, ale zarazem brakowało mi tych zachwycających, jedynych w swoim rodzaju.

Nazewnictwo
Ogród, żywopłot, który zasłania świat dookoła tego prostokątnego skrawka ziemi, Wierzba Wariatów, Krzew Różany. Własne powymyślane nazwy – każda kolejna jest zlepkiem istniejących w języku polskim wyrazów, mających razem inne znaczenie. Brakuje mi takich bardziej wymyślnych nazw, które są jednak charakterystyczne dla większości opowiadań fantastycznych. Zasada zamknięcia oczu i wystukiwania kolejnych, przypadkowych liter, a potem zmiana głosek na tyle, żeby było to możliwe do przeczytania, jest, że tak to ujmę, podstawą stworzenie czegoś niepowtarzalnego. Można by dyskutować, iż poszłaś na łatwiznę w tej kwestii, aczkolwiek te nazwy są raczej subtelne, niewybijające się ponad sam sens fabuły, więc jest to taki plus-minus.

Świat przedstawiony – czas i miejsce
Im bardziej się nad tym zastanawiam, tym jestem coraz mocniej przekonana, iż Twoje opowiadanie jest taką baśnią, a nie utworem typowo fantastycznym. Dlaczego? Ponieważ jednym z podstawowych zasad fantastyki/fantasy jest konkretne określenie czasu akcji. „W fantasy unika się sformułowań takich jak "dawno temu” lub "w odległym kraju". Są one typowe dla bajek i baśni tradycyjnych, a fantasy jest przeciwieństwem nieokreśloności i braku precyzji, bo one nie wystarczają odbiorcy "współczesnych baśni"” (Wikipedia). Zakładając rozróżnienie pomiędzy wspomnianą współczesną baśnią a taką jak np. Królewna Śnieżka, Kopciuszek, Twoje dzieło umiejscawia się, według mnie, bardziej w tej drugiej kategorii. I mam wrażenie, że te moje odczucia są raczej trafne, ponieważ uznając Władcę Pierścieni lub Opowieści z Narnii (gdzie w przypadku pierwszego utworu świat jest w pełni stworzony i określony czasowo; w drugim jest to mieszanina naszej rzeczywistości oraz Narnii, aczkolwiek nadal idealnie umiejscowiona w konkretnych ramach czasowych) za absolutne podstawy tego gatunku i tak diametralnie się od siebie różniące, Stowarzyszenie Elfów Sprzymierzonych nie przypomina ani jednego, ani drugiego.
Definiując SES jako baśń łatwiej jest zrozumieć niekonkretność, chociaż i tak jest ona dość rażąca.
Dwa pierwsze rozdziały miały miejsce tylko w Ogrodzie, w trzecim pojawia się Wieża, tereny nieznane. Na razie tych lokalizacji jest tyle, co potwierdza taką baśniowość, gdyż fantastyka to jest jednak świat o rozległych granicach i nie powinna zawierać się jedynie w niewiedzy elfów zamieszkujących Ogród.

Fabuła i konstrukcja rozdziałów
Brak jakiegokolwiek określenia w jakiejś zakładce chociażby sensu stworzenia tego opowiadania jest dziwnym rozwiązaniem. Teraz, gdy mam oceniać fabułę, nie jestem w stanie rozwinąć swoich myśli, gdyż przeczytałam tylko trzy krótkie rozdziały.
Adresem i, jak mi się wydaje, jednym z fundamentalnych zagadnień jest to Stowarzyszenie. Sądziłam, że jako ta podstawowa jednostka bloga – adres – będzie miało jakieś większe znaczenie w tych początkowych częściach. Czym ono w ogóle jest? Na jakich zasadach działa? Dlaczego istnieje? Gdyby SES było czymś, co nie jest dla tych zwykłych bohaterów, czyli przeznaczone dla stworzonych władz, bardziej magicznych zagadnień, Twoje niewyjaśnianie byłoby świetne – w końcu normalna, nawet buntująca się elfica nie ma wglądu do tych spraw o większej wadze. W takiej sytuacji chwaliłabym za ciekawe utrzymywanie wyjaśnień w tajemnicy i ujawnienie ich dopiero w odległym czasowo rozdziale. Aczkolwiek w Twojej wersji wszyscy bohaterowie wiedzą o Stowarzyszeniu, więc czego czytelnicy nic? Ten brak wiedzy dotyczący fabuły (pomimo kilkakrotnego przeczytania każdej notki) jest irytujący. Takiej sytuacji nie powinno być. Jeśli adresat tekstu widzi, że ta i ta informacja nie może być ujawniona zbyt wcześnie, bo zniszczyłoby to fabułę, to nie wymaga tego. Jednak, kiedy ja wiem, iż powinnam znać prawdę na tyle, aby nie mieć problemów z późniejszym, własnym rozszyfrowaniem fabuły, a tak się nie dzieje… Co mam o tym myśleć?
To wynika z błędu konstruowania rozdziałów. Podajesz zbyt mało wiadomości potrzebnych czytelnikowi. Nie chodzi o wypisywanie cech bohaterów, za bardzo obszernych wytłumaczeń, że Wiesław jest synem Gieni i Romka, urodził się trzydziestego lutego, pochodzi z Kambodży, a jego ulubionych smakiem lodów są miętowe… Nie! Niektóre podawane informacje są niepotrzebne, my nie musimy wiedzieć o wszystkim, co dotyczy postaci (szczególnie, gdy opowiadanie jest pisane w narracji trzecioosobowej; w przypadku pierwszoosobowej byłby to zabieg poprawny), ponieważ natłok danych oddala nas od prawdziwego sensu opowiadania.
Zanim napiszesz rozdział zastanów się, jakie wiadomości chcesz przekazać czytelnikowi w opisach pomiędzy poszczególnymi dialogami. Gdy jeden bohater wspomina coś o Stowarzyszeniu, Ty powinnaś tak wpleść wzmianki o nim w odpowiedź drugiej postaci lub tym opisie pomiędzy nimi, żeby osoba czytająca wiedziała, o czym w ogóle jest ta rozmowa. Kiedy uważasz, że potrafisz stworzyć jakiś wątek, niekoniecznie związany z główną myślą opowiadania, np. Vardes mógłby opowiedzieć Selvii jakąś historię, będącą bezpośrednio związaną z tym, co elfka próbowała zrobić (ktoś przed nią nie wrócił, zahaczył się o gałąź, strażnik nie wiedział, iż to przyjaciel i go zaatakował), to zrób to. Taki zabieg wzbogaciłby rozdział o przynajmniej dwa akapity. Bohaterka miałaby o czym myśleć, przez co tekst byłby dłuższy. Najprawdopodobniej, dobrze skonstruowany, wzbogaciłby rozdział na tyle, aby podnieść jego atrakcyjność – lepiej by się czytało, bo przynajmniej nagle nie skończyłby się w najmniej oczekiwanym momencie, jak to bywało u Ciebie.

Rozwinięcie akcji
Podsumowując moje wrażenia dotyczące tej części fabuły – nudziłam się. Jestem jednak pewna, że nie przez samą historię, ponieważ ona ma potencjał; dobrze napisana jest w stanie zaczarować i były takie momenty, które istnie magiczne na mnie działały, jakby wyrwane z profesjonalnej książki.
Powodem, według mnie, jest złe rozwinięcie tej akcji. Błędnie, jak do tej pory, naszkicowałaś sobie kolejne rozdziały. Dzieje się w nich za mało – powinny być dłuższe. Postaraj się wpleść śmieszną sytuację, niespodziewane spotkanie, nagłą zachciankę na czekoladę… Każdy taki mały element wprowadzi swobodę w tekst, dzięki czemu czytelnik pragnący przeczytać nareszcie jakiś ważniejszy fragment, przeżyje szok, ponieważ zauważy różnicę pomiędzy jedną częścią rozdziału a drugą.
W książkach konstrukcja jednego rozdziału opiera się na jakimś ważnym wydarzeniu, bardzo często opis i dialogi ograniczają się tylko do niego, czasami jeden wątek trwa kilka kolejnych części (jak np. bitwy, właściwie w każdej części Zwiadowców, gdzie autor potrafił zakończyć jeden na wypowiedzi bohatera, a reakcję na nią już w następnym; zresztą w wielu książkach jest coś takiego). U Ciebie brakowało mi tego jednego, ewentualnie dwóch wątków - jak na tak małą ilość tekstu było ich za dużo. Jeśli chcesz pozostać przy takiej liczbie słów na rozdział – ograniczaj się do dobrego rozwinięcia jednej sprawy, ponieważ brak zainteresowania fabułą wynika z natłoku kolejnych, postępujących po sobie wydarzeń, które nie mają bardzo często ze sobą nic wspólnego. To mnie tutaj razi. Rozdziały są za krótkie, żeby tyle w nich upychać.

Narracja
Trzecioosobowa. Ja jestem zwolenniczką właśnie tej opisowej narracji, co niejednokrotnie wspominałam już wcześniej. Dla mnie sens i napięcie opowiadania są prawdopodobne, jeśli czytelnik potrafi zobaczyć jedno wydarzenie z perspektywy kilku bohaterów, co jest niemożliwe przy pisaniu jako główna postać-narrator jednocześnie.
Myślę, że pod tym względem wszystko było jak w najlepszym porządku, dostosowywałaś czasowniki do przyjętego czasu, właściwie nie rzuciły mi się żadne błędy z tym związane.

Bohaterowie
Główna bohaterka – Selvia – to elfka. Ja odbieram ją raczej jako postać ciamajdowatą. Nie wiem, dlaczego, ale to jest najtrafniejsze słowo opisujące u mnie Selvię. W zamierzeniu autorki pewnie nie miało tak być, jednak to już nie moja wina, że widzę ją tak a nie inaczej.
Powinnaś tchnąć w nią trochę więcej samej siebie. Jeśli Ty nie potrafisz, chociaż po części, uosobić się z przynajmniej jedną stworzoną kreacją fabularną - to nie jest dobrze. Ona musi mieć coś z Ciebie; coś, co wzbudzi w każdym widzu sympatię. To może być jedna cecha, ewentualnie całość, chociaż tego nie polecam, bo bohaterowie wychodzą wtedy zbyt idealni.
Ogólnie tworzenie kolejnych elfów nie idzie Ci źle. Są to stworzenia dosyć różnorodne, niepowtarzające się cechy charakteru nie zlewają nam poszczególnych postaci. Remeus, Vardes – to są takie ciekawostki. Larin – ona wydaje się być zbyt płytka, bez serca, taki robot. Popracuj nad rozwijaniem bohaterów trochę bardziej, ponieważ to jest tutaj potrzebne.

Naturalizm i logika
Na logikę nie mam co narzekać, ponieważ była tutaj zachowana. Zresztą – oceniam baśń (tak w końcu założyłam), więc nawet brak tych rozsądkowych sytuacji, takiej mądrości wplecionej w poszczególne elementy nie byłaby czymś złym.
Z tym naturalizmem było trochę gorzej. Uważam, iż w tej sytuacji, kiedy Selvia wymyśliła sobie nagle ten lot ponad żywopłotem nie było nic naturalnego i czułam takie wymuszenie całego wydarzenia. Rozmowy Larin&Selvia też nie są pod tym względem zachwycające i można to napisać, rozegrać całkowicie inaczej, a również w końcu dojść do tego, do czego Ty doszłaś (w lepszy sposób).

Dialogi
Nie brakowało ich i właściwie do konstrukcji nie mam nic przeciwko. Wychodzą Ci, po prostu, nie ma błędów przy zapisie, ładnie określane poszczególne reakcje przy kolejnych wypowiedziach, dość normalne wymiany zdań – wychodzą Ci lekkie, szybko się czyta, co jest fajne. Zbyt ciężkie mogłyby wzbudzić niechęć do całego tekstu.

Opisy
Ten dotyczący Ogrodu – bardzo dobry.
Postacie z wyglądu – również niczego sobie.
Sytuacje dookoła bohaterów – tutaj mogłoby być lepiej, ale w porównaniu do wielu opowiadań, które można przeczytać w internecie to jest naprawdę dobre.
To są rzeczy dotyczące tego, co jest, co przeczytałam. O tych brakach wspominałam wcześniej.

Styl
Te zastrzeżenia, które miałam przy rozwinięciu akcji, fabule, konstrukcji rozdziałów bezpośrednio wpływają na styl pisania. Ja przez te teksty przeleciałam nie zapamiętując prawie nic. Trudno było dojść potem do jakichkolwiek wniosków.
Piszesz lekko, ale zbyt lekko. Brakuje mi bardziej głębokich przemyśleń i barwniejszych fragmentów (pod względem używanych słów). Nie ma na czym zawiesić oka, nie ma sytuacji, która wyróżniałaby się na tle innych, nie ma różnorodności – jest po prostu monotonia. To jest dobre do tego momentu, w którym czytelnik zaczyna się nudzić.
9/20

Spisanie zeznań
(Na czerwono – błędy; na zielono – to, co brakuje; na żółto – to, co niepotrzebne).

Rozdział 1
Właściwie nie mogła zobaczyć więcej niż sam on. – W tym akurat zdaniu nie chodzi mi o błędy, ale o sam sens. Co oznacza to sam on? Nie pasuje mi to ani do poprzedniego zdania, ani do następnego;
Za murkiem wznosił się żywopłot, zawsze idealnie przycięty w proste linie, a w niektórych miejscach w nieokreślone zakrętasy. Żywopłot rósł też (…) – powtórzenie;
Samo wzlatywanie nad górną krawędź roślinnej granicy, karano w straszliwy sposób. – Przecinek nie jest tutaj potrzebny;
Między drogą, a granicą (…) – w tym przypadku przecinek nie jest potrzebny;
(…)część miejska. Pełno bogatych(…) – jest ta część, czyli poprawna będzie forma pełna, nie pełno;
(…)w łachmanach i obaj, jak równy z równym, nalewali wody do identycznych wiader. – Ten przecinek jest tutaj potrzebny, ponieważ część jak równy z równym działa jako wtrącenie w zdaniu, czyli trzeba z obu stron zaznaczyć go przecinkami;
A kto o tej porze jest jeszcze poza domem? Komu może przyjść do głowy ucieczka z Ogrodu o tak później porze? – powtórzenie;
Wcześniej, czy później(…) – nie postawiłabym tutaj przecinka;
Chwilę później, głosy stały się wyraźniejsze. – tutaj również nie;

Rozdział 2
Myślałem, że nie jesteś na tyle tępy, żeby pomyśleć, że chodziło mi o dzieci! – powtórzenie;
Nie oświadczając wcześniej, że zrywa z Przymierzem! Rozumiem, że nie możesz jej nic zrobić, ale dlaczego tak miło się do niej odnosisz? – powtórzenie;

Rozdział 3
Dziewczyna, choć starała się jak mogła, zupełnie nie wiedziała, co ma ze sobą zabrać. – Ten przecinek się tutaj przyda;
(…)a słońce co i rusz(…) – co i rusz? A nie samo co rusz?;
Była tak ciężka, że gruby pasek wciskał jej się w kość.
- Powiedz po prostu Hermsom, że odchodzę ze Stowarzyszenia Elfów Sprzymierzonych i że nie mają mnie szukać. – powtórzenia;
(…)udając, że szuka czegoś w zapasach. Obejrzała dokładnie drewniane drzwi z okienkiem. Przez chwilę wydawało jej się, że coś(…) – powtórzenie;

To są właściwie wszystkie błędy, jakie znalazłam w tych trzech rozdziałach.
Możesz być z siebie naprawdę dumna, ponieważ pomyłki, które popełniasz, nie niszczą, nie zniekształcają czytanego tekstu (nie licząc tych powtórzeń, ale o tym zaraz). Drobne potknięcia z przecinkami nie wpływają w tym przypadku na poszczególne zdania, są to sytuacje, jakie mogą wydawać się niepewne każdemu, więc tutaj nie mam Ci nic do zarzucenia.
Jedyną sprawą, którą chciałabym poruszyć są powtórzenia. Jak na te trzy rozdziały – nie ma ich dużo, ale w niektórych fragmentach tekstu pojawiają się bardzo często. Ja, gdy wertuję te zdania, gdzie słowo że pojawia się właściwie bez przerwy, odnoszę dziwne wrażenie, iż ty tego nie przeczytałaś. Są to bowiem przypadki będące naprawdę widoczne – to nie jest gdzieś tam wpleciono słówko, którego i tak nikt nie zauważa. Coś tam, że ktoś tam powiedział coś tam, że było tak, że nie inaczej… Istnieją takie zamienniki, jak , bowiem, boć, albowiem itd. (zależy oczywiście od sensu i typu zdania). Najczęściej można również zmienić cały schemat słów, aby użycie tego że było niepotrzebne. Weźmy na przykład jedną z wymienionych wyżej sytuacji:
Nie oświadczając wcześniej, że zrywa z Przymierzem! Rozumiem, że nie możesz jej nic zrobić, ale dlaczego tak miło się do niej odnosisz?
To pierwsze zdanie można zapisać na wiele sposobów, inaczej.
Nie poinformowała wcześniej o zerwaniu z Przymierzem!
Nie powiedziała wcześniej nikomu o zerwaniu z Przymierzem!
Nie oświadczyła wcześniej, iż zrywa z Przymierzem!
Dzięki takiej zmianie pierwszego zdania nie będzie powtórzenia, ponieważ że nie tam nie wystąpi.
Jeszcze ten jeden:
Była tak ciężka, że gruby pasek wciskał jej się w kość.
- Powiedz po prostu Hermsom, że odchodzę ze Stowarzyszenia Elfów Sprzymierzonych i że nie mają mnie szukać.
Można to zmienić tak:
Była bardzo ciężka. Czuła, jak gruby pasek wciskał jej się w kość.
- Powiedz po prostu Hermsom, że odchodzę ze Stowarzyszenia Elfów Sprzymierzonych. Nie chcę, aby mnie szukali.
To jest tylko przykład – możliwości jest naprawdę wiele.
Jeżeli czytanie tekstu w myślach Ci nie pomaga, zrób to na głos. Okazuje się, iż słysząc samą siebie będziesz w stanie łatwiej wyłapać ewentualne powtórzenie w tekście, gdyż w pewnym momencie coś przestanie do siebie pasować.
Czyli: unikaj tych powtórzeń, konstruuj zdania inaczej (możesz sobie wypisać kilka wersji jednego, dwóch wersów i zobaczyć, który wariant będzie brzmiał lepiej). Zastępuj niektóre słowa synonimami, np. A kto o tej porze jest jeszcze poza domem? Komu może przyjść do głowy ucieczka z Ogrodu o tak później porze? Zamiast tego: A kto o tej porze jest jeszcze poza domem? Komu może przyjść do głowy ucieczka z Ogrodu o tak później godzinie? – Jedno słowo, a jest w stanie zmienić wszelkie wątpliwości związane z użyciem tego samego wyrazu więcej niż raz (w jednym, dwóch zdaniach obok siebie, oczywiście).
8/10

Przeszukiwanie kieszeni
Zacznę od prawej strony.
Licznik wyświetleń oraz menu, w którym widzę pięć zakładek.
Nowości – czyli po prostu odnośnik do strony głównej. Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się to niekonkretny tytuł. Na wielu blogach taka zakładka jest punktem informacyjnym, miejscem, gdzie autor uświadamia czytelników, np. kiedy będzie następny rozdział, o SPAMie itp. U Ciebie zawraca nas na stronę główną. Dziwnie.
Spis treści – trzy rozdziały.
O autorce – jak wskazuje sam tytuł – o Tobie. Informacje, które mogą zaspokoić zaciekawienie czytelników, ale nie na tyle poufne, żeby miała taka osóbka sobie Ciebie wyobrażać. Nie za dużo, nie za mało – w sam raz (nie licząc tych kilku błędów, które rzuciły mi się w oczy, ale to już nieważne).
 Czytasz? Wklej! – a ja myślałam, że mania na wklejanie buttonów tego typu już minęła. A jednak…
Polecam – linki, po prostu.
Zanim przejdę do innych rzeczy na Twoim blogu… Nie ma nic o fabule. Nie jestem zwolenniczką opisywania bohaterów, dodawania ich zdjęć, streszczania akcji opowiadania, jednak tutaj nie mam nic. Ja nie wiem, gdzie dzieje się akcja (no dobra, mniej więcej po przeczytaniu potrafię nakreślić jakiś tam świat przedstawiony, aczkolwiek bardzo ubogi), kiedy, jakieś nazwy własne (czym jest Stowarzyszenie Elfów Sprzymierzonych, Przymierze). Nic! To mi się nie podoba.
Teraz zjeżdżam w dół.
Czy tylko ja mam wrażenie, że ramka Obserwatorzy potrafi całkiem ładnie zniszczyć estetykę bloga? Nawet idealnie dopasowana wygląda dziwnie – na tle tej wszechobecnej czerni i zieleni jest jak kolorowe kwiatki w krainie Hadesu (przepraszam, jestem w trakcie drugiej części serii Percy Jackson i mam chwilowe zafascynowanie mitologią grecką).
Plus za informacje na samym dole. Szkoda, że wiedziałam o autorze belki wcześniej.
6/10

Indywidualizm
Bardzo dużo myślałam nad tym, jak sklasyfikować Twój twór, jak bardzo jest on oryginalny. Na początku miałam pewne wątpliwości, gdyż to, co przeczytałam do tej pory nie było fabularnie unikalne na tyle, żeby uznać to za jedyne w swoim rodzaju. Jak już wspomniałam wcześniej – styl, rozwinięcie akcji mnie nie powaliło. Oczekiwałam czegoś więcej. Mogłabym jako tako oryginalność ocenić po większej ilości przeczytanych rozdziałów. Teraz? Ja nie wiem, czy za dwa, trzy posty nie zacznie to przypominać jakiejś książki, nawet takiej mało znanej, ale jednak czegoś, co już było. Do tego indywidualizmu Twojego bloga można zaliczyć historię po części. Dlaczego? Gdyż widzę kreatywność w nazwach, w jakiś Twoich zamierzeniach, w ukształtowaniu bohaterów, miejsc, w których dzieje się akcja. Aczkolwiek sama fabuła pozostaje dla mnie wątkiem dość wątpliwym.
5/7

Wyrok
Punkt za nastrój, który wykreował we mnie wygląd bloga. Punkt za stworzony Ogród, ponieważ jest naprawdę ciekawie opisany i właściwie bardzo mi do gustu. Punkt na zachętę, gdyż jesteś w stanie rozwinąć fabułę tak, że jeszcze wszyscy pootwierają oczy szeroko ze zdumienia, zaskoczeni tak fantastycznym tworem. Pisz dalej, twórz dalej, co niezależnie od moich upodobań – robisz to fajnie, bardzo fajnie.
3/5

 Razem: 47 punktów - Parę dni w areszcie

4 komentarze:

  1. Nie wpisałaś na początku oceny "Oskarżająca: Nersi" i "Oskarżony: ...". I brakuje mi zakończenia pod wyrokiem. Czyżby to blogspot uciął przy wklejaniu? o.o'

    //Idariale

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakończenie uznałam za zbędne, o tym drugim to faktycznie zapomniałam o.o

      Usuń
  2. Dziękuję bardzo za ocenę i to, że poświęciłaś mojemu blogowi tyle czasu i energii. Zdziwiła mnie nieco czwórka, spodziewałam się najwyżej trójki. Z pewnością będę pisać dalej i wezmę sobie Twoje rady do serca.

    Pozdrawiam C:

    OdpowiedzUsuń
  3. Brawo! *klaszcze* Szablon się nie rozjeżdża.

    OdpowiedzUsuń

Zgłoszenia należy umieszczać w przeznaczonej do tego zakładce, nie pod postami!

Statystyka