Wybaczcie brak wstępu i zakończenia, ale nie mam już siły
ani weny.
Oskarżająca: Niewidzialna
Oskarżony: Carla(nakrawedziprzyjazni)
Pobieżny ogląd
więźnia:
Nakrawedziprzyjazni
brzmi jak jakieś długie i niezwykle głupie zagraniczne słowo. Z tego co widziałam,
wersja z myślnikami jest zajęta, przynajmniej na razie, bo blog został usunięty
i obowiązuje ta śmieszna „kwarantanna”, jak ja to sobie lubię nazywać.
Wiem,
że to tytuł Twojego opowiadania, ale czy nie uważasz, że jakiś jeden, łatwy do
zapamiętania wyraz, oczywiście ściśle powiązany z tematem, byłby równie dobry,
jeżeli nie lepszy? Niestety, ale żaden nie przychodzi mi teraz do głowy, co
raczej dziwne nie jest, gdyż jeszcze Twojego bloga nie czytałam. Obiecuję
jednak, że w podsumowaniu przytoczę kilka przykładów.
Napis
na belce Twojego autorstwa, wiem to, bo sobie wyszukałam, ale z przykrością muszę
stwierdzić, że mnie nie porywa. Właściwie, to raczej w ogóle mi się nie podoba.
Tyle że jest adekwatny, nawiązuje do adresu i
tym podobne.
Całkiem
to wszystko miłe dla oka. Nic mnie nie razi, nie odrzuca. Szkoda, że nie jest
tajemnicze, bo ja uwielbiam tajemnicze, nie będę jednak narzekać. Zapowiada się
interesująco. Czekam na więcej.
6/10
Ubiór więźnia:
Podoba
mi się klimat szablonu, ale pierwsze, co mnie uderzyło, to brak polskich znaków
w nagłówkowym napisie. Bardzo, ale to bardzo brzydko to wygląda.
Jasne
tło, które jest obok pana z książką, sprawia, że słowa, które na nie nachodzą,
stają się praktycznie nie do rozczytania i sprawiają fizyczny ból, gdy się na
nie patrzy. A może to po prostu moje zmęczone oczy tak reagują? Nie wiem.
Jak tak
spoglądam na całość tekstu, to jest przejrzyście i schludnie, tyle że na samej
górze się wszystko zlewa. Trudno odróżnić czcionkę od obrazka i na odwrót. No
dobra, może lekko przegięłam, ale to naprawdę niewygodne. Jak już gdzieś wyżej wspominałam, chwilowo mam
chyba małe problemy ze wzrokiem.
Niezwykle
cieszy mnie fakt, że boczna „zakładka”, została przedstawiona na ciemniejszym
tle, co daje efekt lekkiego zamglenia i nie odciąga w ogóle uwagi od miejsca na treść, które jest głównym punktem
na stronie.
Trochę
nie odpowiada mi fakt, że tak to wszystko… wypośrodkowałaś. Miom zdaniem,
wszelkiego rodzaju dodatki powinny ściśle przylegać do krawędzi ekranu, a nie
wysuwać się tak śmiało na środek. Wygląda to tak, jakby ta pobrzeżna
zakładeczka spychała na bok tekst. Taka chudzinka, a tyle ma siły…
Znana
jestem z tego, że pałam otwartą nienawiścią do tegoż podpunktu oceny. Co nie
znaczy oczywiście, że nie patrzę w ogóle na grafikę, co to, to nie! Tyle że
sprawa jest taka, iż u Ciebie jest naprawdę dobrze. Kilka detali, które
należałoby poprawić, to wszystko.
8/10
Przesłuchanie:
No to
bierzemy się do roboty! Postów masz siedemnaście, więc chyba będzie uczciwie,
jeśli przytoczę tu pierwszy i ostatni rozdział, to na pewno, a do tego te,
które mną wstrząsną? Pozytywnie i Negatywnie. Mam nadzieję, że czytając to,
kiwasz głową.
001. Droga wstecz
Jestem
bardzo pozytywnie zaskoczona. Dobry pomysł i dobór, którymi udało Ci się
przekazać to, co chciałaś, przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie.
Czyli
historia będzie obyczajówką. Nie twierdzę, że to źle, o nie. Jeśli tylko dasz
radę poprowadzić całość tak, jak to zrobiłaś z pierwszym rozdziałem, szykuje
nam się tu naprawdę przyzwoite dzieło. Z
początku myślałam, że umieściłaś tam zbyt dużo niepotrzebnych wstawek, ale
potem zdałam sobie sprawę z tego, że każda z nich ma jakieś rozwinięcie i
uzasadnienie. Ty po prostu tak piszesz! Momentami zbyt wyniośle, jak na
narrację pierwszoosobową, ale nie razi to tak bardzo. Ja jestem oceniającą,
muszę wyłapywać takie drobiazgi. Pewnie przy swobodnej lekturze nawet nie
zwróciłabym na to uwagi.
002. Glęboka woda
Hmmm…
Tytuł rozdziału jest nieco… intrygujący, nie uważasz?
Zbyt
wiele się tutaj nie działo, chociaż początek zredagowałaś bardzo dobrze. Dał mi
trochę złudną nadzieję. Końcówka była… nie do końca wiarygodna. Colin się boi i
nie chce rozmawiać z Olivią, swoją starą przyjaciółką, a tu nagle wyskakuje, że
pójdzie pogawędzić sobie z Austinem, kumplem z tej samej paczki, co wyżej
wymieniona. Trochę to dziwne, nie uważasz?
Przy
okazji chciałabym wspomnieć o dialogach, które masz albo bardzo dobre, albo tak
przeciętne, że to aż boli, zważywszy na fakt, że już pokazałaś, co potrafisz. Mam
nadzieję, że to tylko chwilowa rozterka.
009. Rozdarte serce
No
to się porobiło. Czytając ten rozdział, przypomniała mi się historia mojej
mamy, która przez kilka lat starała się nie zauważać tego, że jej kolega z
ławki się w niej kocha, a potem, kiedy minęło kolejne kilka lat, ona zakochała
się w nim, ale to było już bez znaczenia, bo jemu przeszło. Heh… Kolejny
przykład na to, że w życiu bywa… zabawnie pod górkę.
Podobają
mi się uczucia, które targają Colinem. Przecież piszesz w narracji
pierwszoosobowej, nie musisz przedstawiać go jako kolesia, widzialnego dla wszystkich
innych. To jest jego głowa, jego historia.
Kolejny
wątek. Kiedy tylko przeczytałam „Każdy
zakątek był zadbany i tak naprawdę miałem wrażenie, że znajduję się w cudownym ogrodzie, gdzie nic i nikt nie
może zakłócić mojego spokoju. Dopiero tutaj dobrze się poczułem” ,
pomyślałam sobie here she comes. No i
jest. Olivia w końcu się pojawiła.
012. Czerwone wino
Po
przeczytaniu tego rozdziału, jedynym, w co trudno mi było uwierzyć, to ten cały
pomysł Emily z zapraniem sukienki Sophie. Reszta była tak… cholernie
autentyczna, że aż się zdziwiłam. Pokazałaś Colina jako faceta z krwi i kości,
nie tylko w tym rozdziale, ale w całości opowiadania, ale na tej imprezie to
było… po prostu boskie! I nawet fakt, że jej nie pocałował, a zrobiłby to
przecież prędzej czy później, świetnie uzasadniłaś. Ta książka w pokoju Chrisa
tak wytrąciła go z równowagi, że ochłonął. Po tym rozdziale z Olivią wiedziałam już, że
się jakaś większa intryga kroi, nie sądziłam jednak, że gogusia też to
obejmuje. O Ateno, jak ja go nie lubię!
016. Nic do stracenia
Niby
wszystko fajnie, w końcu punkt kulminacyjny i takie tam, ale mi… mi się to tak
właściwie nie podobało. Czułam, że było na siłę. Każdy poprzedni rozdział,
który opublikowałaś, miał taką swoistą nutkę. Ten był pusty, wyprany. Nie
uwierzyłam w połowę tego, co przeczytałam, bo biło po oczach fałszem.
Naciągnięte na maksimum.
Mam
nadzieję, że ostatni taki nie jest. Nie chcę kończyć negatywnym akcentem.
Byłoby mi z tym bardzo źle.
017. Cios za cios
No,
wracamy do formy, widzę.
Podobało
mi się, tyle że te ostatnie zdania, które wypowiedział Colin były takie…
„niekolinowate”, jeśli tak to można ująć. Do tego jeden z najbardziej
dynamicznych rozdziałów. Wiem, że to jeszcze nie finał, ale dla mnie po części
tak. Męsko i zdecydowanie. Chociaż nadal zostało kilka tajemnic do odkrycia.
Jeśli
mam być szczera, myślałam, że będzie banalnie. Na szczęście skutecznie
wyprowadziłaś mnie z błędu. Pod którymś z rozdziałów przeczytałam, że ta
historia to dla Ciebie rozgrzewka po powrocie do pisania. No, Kochana, takiej
rozgrzewki, to ja każdemu życzę.
Pomysł
fajny, no i, co ważne, świeży. Zasadniczo, to nie mam żadnego problemu do
oklepanych wątków, jeśli oczywiście zostaną dobrze poprowadzone, ale zawsze
miło jest czytać coś nowego. Od razu widać, że masz pomysł na opowiadanie i nie
dajesz się wyprowadzić z równowagi. No i do tego piszesz w pierwszej osobie
jako chłopak!
Przechodząc
do narracji właśnie, chciałabym Cię na wstępie pochwalić, bo odwaliłaś kawał
naprawdę dobrej roboty, i upomnieć, gdyż w niektórych momentach próbujesz
wplatać gdzieś tam czas teraźniejszy. Nie ładnie, oj, nie ładnie! Trzeba się z
tym bardzo pilnować, bo inaczej do opowiadania wkrada się chaos.
Dialogi
dobre, realistyczne, choć czasem wkrada się plastik, czyli coś, czego
nienawidzę, ale poza tym, uważam że jest bardzo w porządku. Nie wypada mi
narzekać, kiedy na co dzień spotykam się z gorszymi przypadkami, tyle że moja
rzekoma praca polega na tym, żeby pokazać Ci, co jeszcze możesz udoskonalić. A w
moim słowniku nie istnieje słowo „idealny”, toteż zawsze znajdzie się coś do
ulepszenia.
Bohaterów
masz kilku i widać, że postarałaś się, by każdy był w jakiś sposób unikatowy.
Colin
to taki trochę facet doskonały, ale mi to w zupełności nie przeszkadza. I do
tego małe wtrącenie. Kobietom nie podobają się bruneci z niebieskimi oczyma,
one ich po prostu uwielbiają! Przynajmniej ja. Może to dlatego mój chłopak jest
niebieskookim blondynem? Wracając, chciałabym nadmienić, że naprawdę polubiłam
tę postać. Jest autentyczna, ma dobre i złe cechy. Nie ma nawet mowy o żadnej
męskiej wersji Mary Sue. Jak już wyżej wspominałam, jego emocje przypadły mi do
gustu dzięki swojej autentyczności. To, że jest facetem, nie oznacza, że ich
nie ma.
Kolejna
w kolejce jest Emily, która wydaje się inteligentna a zarazem niezwykle
dziecinna i naiwna. Taka trochę zagubiona nastolatka. Do tego urocza Sophie,
która ma chyba słabość do ludzi, a szczególnie Colina. Olivia, zamknięta i
dziwnie pokłócona z Austinem, który to typowym chłopcem z przedmieścia dla mnie
jest.
Dobrze,
naprawdę dobrze. Opowiadanie, jakich teraz mało. Proste, ale przy tym ciekawe i
zachęcające.
17/20
Spisanie zeznań:
Tu
będzie naprawdę króciutko. Nie robisz prawie
żadnych błędów, a to praktycznie niespotykane. Widać, że w każdy
rozdział wkładasz mnóstwo pracy i serca, no i się opłaca.
Rozdział 1.
„ […]a
w głowie słyszałem jeden z tysięcy dowcipów, jakie
zawsze opowiadał.” -> które, nie jakie
.
„ […] i
zbeształ mnie z błotem.” -> można kogoś zbesztać lub zmieszać z błotem.
„ Może
dawał mi jakieś znaki, a ja ich nie rozumiałem.”
-> na końcu powinien być chyba znak zapytania?
„ Założył
drugą rodzinę, a syn miał do niego żal.” -> brzmi to trochę jak: Zosia założyła kalosze, a Krysia zjadła
kanapkę. Powinny być powiązane ze sobą. Założył
drugą rodzinę, a syn miał do niego o to żal.
„A ja
pragnąłem tylko ochronić ich przed tą brutalną prawdą, jakiej
sam wolałbym nie znać.” -> której. Jak
widzę, masz z tym lekki problem.
Rozdział 2
„Jako
brat jednak martwiłem się.” -> Jako
brat jednak się martwiłem brzmi znacznie lepiej, nie myślisz?
„Szczerze
mówiąc, nie wiem, czy zdołałbym przypomnieć sobie ich
wszystkie imiona.” -> imiona
ich wszystkich.
Rozdział 11
„ […] zajmowała
prawie połowę długości całej bocznej ściany.” -> szerokości, jeżeli już.
Rozdział 12
„ […] ale
jeśli bym tego nie zrobił, nie znalazłbym
wystarczających argumentów dla Emily. Zanim to jednak zrobiłem,[…]”
-> powtórzenie.
„Roześmiała
się i wychyliła swoją głowę zza
progu.” -> a czyją głowę jeszcze mogła wychylić?
Rozdział 16
„Wszystkie ruchy wykonywał bardzo ostrożnie, gdyż jak
zauważyłem jego ciało było całkowicie obolałe.” -> Wszystkie ruchy wykonywał bardzo ostrożnie,
gdyż, jak zauważyłem, był cały obolały.
Rozdział 17
„- A co, może mam być z tobą?! -
zbulwersowała się.” -> czerwony przecinek był brakujący, a te dwa wyrazy na
czarno zamieniłabym miejscami.
„Światło
w salonie było !!!zaświecone!!!, […]” ->
udam, że tego nie przeczytałam.
„Spanikowana
wiązanka słów płynęła z ust zaskoczonej Sophie.” -> trochę daleko
posunięta personifikacja.
7/10
Przeszukanie
kieszeni:
Dedykacja
– niewątpliwie dodatek pełen emocji. Krótko, zwięźle i na temat.
O mnie –
wkradło się tam kilka błędów, więc radziłabym przejrzeć cały tekst jeszcze raz.
Zdziwiło mnie to, że tak bardzo przypominasz mnie samą, a przynajmniej tak wynika
z Twojego opisu.
O
opowiadaniu – praktyczne i na pewno potrzebne. Wszystko ładnie poukładane, jak
zwykle schludne.
Bohaterowie
– uważam, że nie pokazałaś w tej zakładce na co Cię stać, przez co jestem
trochę zawiedziona.
Linki –
ładnie podzielone, chociaż uważam, że zamiast podawać sam nick autora, lepszy
byłby tytuł jego opowiadania.
Powiadomienia
– zakładka pełniąca rolę SPAMownika. Powinnaś ją tak nazwać, gdyż obecnie może
nie do końca zdradzać swoją zawartość, a przez to SPAM będzie lądował Ci pod
notkami.
Niezbędne
minimum. Nie zachwyciłam się.
5/10
Indywidualizm:
Historia niewątpliwie świeża,
choć zwykła obyczajówka. Mimo to mi się podoba. Wśród opowiadań blogowych
jeszcze podobnej nie spotkałam.
4/7
Wyrok:
Podobało
mi się, toteż daję punkt. No i życzę dużo weny. I czytelników! Niech każda
rozgrzewka tak wygląda.
1/5
48/72 Parę dni w
areszcie
Wkradła Ci się literówka w grafice "Miom", zamiast "Moim"
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za ocenę. ;) Wiem, idealnie nie jest i nigdy nie będzie, ale się staram ;) Dobrze, że zwróciłaś mi uwagę na mieszanie czasów, staram się na to uważać, ale jak widać nie wszystko dostrzegam. Mam to opowiadanie zaplanowane w swojej głowie, więc jest mi o tyle łatwiej, że nie muszę się zastanawiać, co napiszę w następnym rozdziale. Wiadomo, czasem coś się zmienia, ale generalnie jeszcze nikt nie wytrącił mnie z równowagi, chociaż kilka rzeczy mnie już wkurzyło kiedyś, ale zostawmy to. :) Są rozdziały gorsze i lepsze, wiem, że zdarzają się kryzysy. Nauka na studiach robi swoje, więc nie potrafię do końca zadbać o bloga tak jakbym chciała, ale na pewno go nie porzucę. Wiem, że moje zakładki wymagają jakiegoś udoskonalenia i zajmę się tym, gdy będę miała więcej wolnego czasu i świeżych pomysłów. Jak dla mnie ta moja rozgrzewka taka średnia, ale też wiem, że nie jest zła. Już planuję następne opowiadanie, bardziej dopracowane, ale doczeka się ono publikacji, gdy napiszę większą część rozdziałów, żeby dodawać je systematycznie. Pewnie wtedy i z drugiem opowiadaniem zgłoszę się tutaj do oceny, jeśli wciąż będziesz oceniającą. Cieszę się z wyniku i dziękuję jeszcze raz za ocenę. ;)
OdpowiedzUsuń