poniedziałek, 10 grudnia 2012

[055] Ocena: nakrawedziprzyjazni


Wybaczcie brak wstępu i zakończenia, ale nie mam już siły ani weny.

Oskarżająca: Niewidzialna

Pobieżny ogląd więźnia:
                Nakrawedziprzyjazni brzmi jak jakieś długie i niezwykle głupie zagraniczne słowo. Z tego co widziałam, wersja z myślnikami jest zajęta, przynajmniej na razie, bo blog został usunięty i obowiązuje ta śmieszna „kwarantanna”, jak ja to sobie lubię nazywać.
                Wiem, że to tytuł Twojego opowiadania, ale czy nie uważasz, że jakiś jeden, łatwy do zapamiętania wyraz, oczywiście ściśle powiązany z tematem, byłby równie dobry, jeżeli nie lepszy? Niestety, ale żaden nie przychodzi mi teraz do głowy, co raczej dziwne nie jest, gdyż jeszcze Twojego bloga nie czytałam. Obiecuję jednak, że w podsumowaniu przytoczę kilka przykładów.
                Napis na belce Twojego autorstwa, wiem to, bo sobie wyszukałam, ale z przykrością muszę stwierdzić, że mnie nie porywa. Właściwie, to raczej w ogóle mi się nie podoba. Tyle że jest adekwatny, nawiązuje do adresu i  tym podobne.
                Całkiem to wszystko miłe dla oka. Nic mnie nie razi, nie odrzuca. Szkoda, że nie jest tajemnicze, bo ja uwielbiam tajemnicze, nie będę jednak narzekać. Zapowiada się interesująco.  Czekam na więcej.
6/10

Ubiór więźnia:
                Podoba mi się klimat szablonu, ale pierwsze, co mnie uderzyło, to brak polskich znaków w nagłówkowym napisie. Bardzo, ale to bardzo brzydko to wygląda.
                Jasne tło, które jest obok pana z książką, sprawia, że słowa, które na nie nachodzą, stają się praktycznie nie do rozczytania i sprawiają fizyczny ból, gdy się na nie patrzy. A może to po prostu moje zmęczone oczy tak reagują? Nie wiem.
                Jak tak spoglądam na całość tekstu, to jest przejrzyście i schludnie, tyle że na samej górze się wszystko zlewa. Trudno odróżnić czcionkę od obrazka i na odwrót. No dobra, może lekko przegięłam, ale to naprawdę niewygodne.  Jak już gdzieś wyżej wspominałam, chwilowo mam chyba małe problemy ze wzrokiem.
                Niezwykle cieszy mnie fakt, że boczna „zakładka”, została przedstawiona na ciemniejszym tle, co daje efekt lekkiego zamglenia i nie odciąga w ogóle uwagi od  miejsca na treść, które jest głównym punktem na stronie. 
                Trochę nie odpowiada mi fakt, że tak to wszystko… wypośrodkowałaś. Miom zdaniem, wszelkiego rodzaju dodatki powinny ściśle przylegać do krawędzi ekranu, a nie wysuwać się tak śmiało na środek. Wygląda to tak, jakby ta pobrzeżna zakładeczka spychała na bok tekst. Taka chudzinka, a tyle ma siły…
                Znana jestem z tego, że pałam otwartą nienawiścią do tegoż podpunktu oceny. Co nie znaczy oczywiście, że nie patrzę w ogóle na grafikę, co to, to nie! Tyle że sprawa jest taka, iż u Ciebie jest naprawdę dobrze. Kilka detali, które należałoby poprawić, to wszystko.

8/10


Przesłuchanie:
                No to bierzemy się do roboty! Postów masz siedemnaście, więc chyba będzie uczciwie, jeśli przytoczę tu pierwszy i ostatni rozdział, to na pewno, a do tego te, które mną wstrząsną? Pozytywnie i Negatywnie. Mam nadzieję, że czytając to, kiwasz głową.

001. Droga wstecz
        Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Dobry pomysł i dobór, którymi udało Ci się przekazać to, co chciałaś, przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie.
        Czyli historia będzie obyczajówką. Nie twierdzę, że to źle, o nie. Jeśli tylko dasz radę poprowadzić całość tak, jak to zrobiłaś z pierwszym rozdziałem, szykuje nam się tu naprawdę przyzwoite dzieło.  Z początku myślałam, że umieściłaś tam zbyt dużo niepotrzebnych wstawek, ale potem zdałam sobie sprawę z tego, że każda z nich ma jakieś rozwinięcie i uzasadnienie. Ty po prostu tak piszesz! Momentami zbyt wyniośle, jak na narrację pierwszoosobową, ale nie razi to tak bardzo. Ja jestem oceniającą, muszę wyłapywać takie drobiazgi. Pewnie przy swobodnej lekturze nawet nie zwróciłabym na to uwagi.

002. Glęboka woda
        Hmmm… Tytuł rozdziału jest nieco… intrygujący, nie uważasz?
        Zbyt wiele się tutaj nie działo, chociaż początek zredagowałaś bardzo dobrze. Dał mi trochę złudną nadzieję. Końcówka była… nie do końca wiarygodna. Colin się boi i nie chce rozmawiać z Olivią, swoją starą przyjaciółką, a tu nagle wyskakuje, że pójdzie pogawędzić sobie z Austinem, kumplem z tej samej paczki, co wyżej wymieniona. Trochę to dziwne, nie uważasz?
        Przy okazji chciałabym wspomnieć o dialogach, które masz albo bardzo dobre, albo tak przeciętne, że to aż boli, zważywszy na fakt, że już pokazałaś, co potrafisz. Mam nadzieję, że to tylko chwilowa rozterka.

009. Rozdarte serce
        No to się porobiło. Czytając ten rozdział, przypomniała mi się historia mojej mamy, która przez kilka lat starała się nie zauważać tego, że jej kolega z ławki się w niej kocha, a potem, kiedy minęło kolejne kilka lat, ona zakochała się w nim, ale to było już bez znaczenia, bo jemu przeszło. Heh… Kolejny przykład na to, że w życiu bywa… zabawnie pod górkę.  
        Podobają mi się uczucia, które targają Colinem. Przecież piszesz w narracji pierwszoosobowej, nie musisz przedstawiać go jako kolesia, widzialnego dla wszystkich innych. To jest jego głowa, jego historia.
        Kolejny wątek. Kiedy tylko przeczytałam „Każdy zakątek był zadbany i tak naprawdę miałem wrażenie, że znajduję  się w cudownym ogrodzie, gdzie nic i nikt nie może zakłócić mojego spokoju. Dopiero tutaj dobrze się poczułem” , pomyślałam sobie here she comes. No i jest. Olivia w końcu się pojawiła.

012. Czerwone wino
        Po przeczytaniu tego rozdziału, jedynym, w co trudno mi było uwierzyć, to ten cały pomysł Emily z zapraniem sukienki Sophie. Reszta była tak… cholernie autentyczna, że aż się zdziwiłam. Pokazałaś Colina jako faceta z krwi i kości, nie tylko w tym rozdziale, ale w całości opowiadania, ale na tej imprezie to było… po prostu boskie! I nawet fakt, że jej nie pocałował, a zrobiłby to przecież prędzej czy później, świetnie uzasadniłaś. Ta książka w pokoju Chrisa tak wytrąciła go z równowagi, że ochłonął.  Po tym rozdziale z Olivią wiedziałam już, że się jakaś większa intryga kroi, nie sądziłam jednak, że gogusia też to obejmuje. O Ateno, jak ja go nie lubię!

016. Nic do stracenia
        Niby wszystko fajnie, w końcu punkt kulminacyjny i takie tam, ale mi… mi się to tak właściwie nie podobało. Czułam, że było na siłę. Każdy poprzedni rozdział, który opublikowałaś, miał taką swoistą nutkę. Ten był pusty, wyprany. Nie uwierzyłam w połowę tego, co przeczytałam, bo biło po oczach fałszem. Naciągnięte na maksimum.
        Mam nadzieję, że ostatni taki nie jest. Nie chcę kończyć negatywnym akcentem. Byłoby mi z tym bardzo źle.

017. Cios za cios
        No, wracamy do formy, widzę.
        Podobało mi się, tyle że te ostatnie zdania, które wypowiedział Colin były takie… „niekolinowate”, jeśli tak to można ująć. Do tego jeden z najbardziej dynamicznych rozdziałów. Wiem, że to jeszcze nie finał, ale dla mnie po części tak. Męsko i zdecydowanie. Chociaż nadal zostało kilka tajemnic do odkrycia.

        Jeśli mam być szczera, myślałam, że będzie banalnie. Na szczęście skutecznie wyprowadziłaś mnie z błędu. Pod którymś z rozdziałów przeczytałam, że ta historia to dla Ciebie rozgrzewka po powrocie do pisania. No, Kochana, takiej rozgrzewki, to ja każdemu życzę.
        Pomysł fajny, no i, co ważne, świeży. Zasadniczo, to nie mam żadnego problemu do oklepanych wątków, jeśli oczywiście zostaną dobrze poprowadzone, ale zawsze miło jest czytać coś nowego. Od razu widać, że masz pomysł na opowiadanie i nie dajesz się wyprowadzić z równowagi. No i do tego piszesz w pierwszej osobie jako chłopak!
        Przechodząc do narracji właśnie, chciałabym Cię na wstępie pochwalić, bo odwaliłaś kawał naprawdę dobrej roboty, i upomnieć, gdyż w niektórych momentach próbujesz wplatać gdzieś tam czas teraźniejszy. Nie ładnie, oj, nie ładnie! Trzeba się z tym bardzo pilnować, bo inaczej do opowiadania wkrada się chaos.
        Dialogi dobre, realistyczne, choć czasem wkrada się plastik, czyli coś, czego nienawidzę, ale poza tym, uważam że jest bardzo w porządku. Nie wypada mi narzekać, kiedy na co dzień spotykam się z gorszymi przypadkami, tyle że moja rzekoma praca polega na tym, żeby pokazać Ci, co jeszcze możesz udoskonalić. A w moim słowniku nie istnieje słowo „idealny”, toteż zawsze znajdzie się coś do ulepszenia.
        Bohaterów masz kilku i widać, że postarałaś się, by każdy był w jakiś sposób unikatowy.
        Colin to taki trochę facet doskonały, ale mi to w zupełności nie przeszkadza. I do tego małe wtrącenie. Kobietom nie podobają się bruneci z niebieskimi oczyma, one ich po prostu uwielbiają! Przynajmniej ja. Może to dlatego mój chłopak jest niebieskookim blondynem? Wracając, chciałabym nadmienić, że naprawdę polubiłam tę postać. Jest autentyczna, ma dobre i złe cechy. Nie ma nawet mowy o żadnej męskiej wersji Mary Sue. Jak już wyżej wspominałam, jego emocje przypadły mi do gustu dzięki swojej autentyczności. To, że jest facetem, nie oznacza, że ich nie ma.
        Kolejna w kolejce jest Emily, która wydaje się inteligentna a zarazem niezwykle dziecinna i naiwna. Taka trochę zagubiona nastolatka. Do tego urocza Sophie, która ma chyba słabość do ludzi, a szczególnie Colina. Olivia, zamknięta i dziwnie pokłócona z Austinem, który to typowym chłopcem z przedmieścia dla mnie jest.
        Dobrze, naprawdę dobrze. Opowiadanie, jakich teraz mało. Proste, ale przy tym ciekawe i zachęcające.
17/20

Spisanie zeznań:
        Tu będzie naprawdę króciutko. Nie robisz prawie  żadnych błędów, a to praktycznie niespotykane. Widać, że w każdy rozdział wkładasz mnóstwo pracy i serca, no i się opłaca.

Rozdział 1.
                „ […]a w głowie słyszałem jeden z tysięcy dowcipów, jakie zawsze opowiadał.” -> które, nie  jakie .
                „ […] i zbeształ mnie z błotem.” -> można kogoś zbesztać lub zmieszać z błotem.
                „ Może dawał mi jakieś znaki, a ja ich nie rozumiałem.” -> na końcu powinien być chyba znak zapytania?
                „ Założył drugą rodzinę, a syn miał do niego żal.” -> brzmi to trochę jak: Zosia założyła kalosze, a Krysia zjadła kanapkę. Powinny być powiązane ze sobą. Założył drugą rodzinę, a syn miał do niego o to żal.
                „A ja pragnąłem tylko ochronić ich przed tą brutalną prawdą, jakiej sam wolałbym nie znać.” -> której. Jak widzę, masz z tym lekki problem.

Rozdział 2
                „Jako brat jednak martwiłem się.” -> Jako brat jednak się martwiłem brzmi znacznie lepiej, nie myślisz?
                „Szczerze mówiąc, nie wiem, czy zdołałbym przypomnieć sobie ich wszystkie imiona.” -> imiona ich wszystkich.

Rozdział 11
                „ […] zajmowała prawie połowę długości całej bocznej ściany.” -> szerokości, jeżeli już.

Rozdział 12
                „ […] ale jeśli bym tego nie zrobił, nie znalazłbym wystarczających argumentów dla Emily. Zanim to jednak zrobiłem,[…]” -> powtórzenie.
                „Roześmiała się i wychyliła swoją głowę zza progu.” -> a czyją głowę jeszcze mogła wychylić?

Rozdział 16
                „Wszystkie ruchy wykonywał bardzo ostrożnie, gdyż jak zauważyłem jego ciało było całkowicie obolałe.” -> Wszystkie ruchy wykonywał bardzo ostrożnie, gdyż, jak zauważyłem, był cały obolały.

Rozdział 17
                „- A co, może mam być z tobą?! - zbulwersowała się.” -> czerwony przecinek był brakujący, a te dwa wyrazy na czarno zamieniłabym miejscami.
                „Światło w salonie było !!!zaświecone!!!, […]” -> udam, że tego nie przeczytałam.
                „Spanikowana wiązanka słów płynęła z ust zaskoczonej Sophie.” -> trochę daleko posunięta personifikacja.
7/10

Przeszukanie kieszeni:
                Dedykacja – niewątpliwie dodatek pełen emocji. Krótko, zwięźle i na temat.
                O mnie – wkradło się tam kilka błędów, więc radziłabym przejrzeć cały tekst jeszcze raz. Zdziwiło mnie to, że tak bardzo przypominasz mnie samą, a przynajmniej tak wynika z Twojego opisu.
                O opowiadaniu – praktyczne i na pewno potrzebne. Wszystko ładnie poukładane, jak zwykle schludne.
                Bohaterowie – uważam, że nie pokazałaś w tej zakładce na co Cię stać, przez co jestem trochę zawiedziona.
                Linki – ładnie podzielone, chociaż uważam, że zamiast podawać sam nick autora, lepszy byłby tytuł jego opowiadania.
                Powiadomienia – zakładka pełniąca rolę SPAMownika. Powinnaś ją tak nazwać, gdyż obecnie może nie do końca zdradzać swoją zawartość, a przez to SPAM będzie lądował Ci pod notkami.
                Niezbędne minimum. Nie zachwyciłam się.
5/10

Indywidualizm:
                Historia niewątpliwie świeża, choć zwykła obyczajówka. Mimo to mi się podoba. Wśród opowiadań blogowych jeszcze podobnej nie spotkałam.
4/7

Wyrok:
                Podobało mi się, toteż daję punkt. No i życzę dużo weny. I czytelników! Niech każda rozgrzewka tak wygląda.
1/5
48/72 Parę dni w areszcie

2 komentarze:

  1. Wkradła Ci się literówka w grafice "Miom", zamiast "Moim"

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Ci za ocenę. ;) Wiem, idealnie nie jest i nigdy nie będzie, ale się staram ;) Dobrze, że zwróciłaś mi uwagę na mieszanie czasów, staram się na to uważać, ale jak widać nie wszystko dostrzegam. Mam to opowiadanie zaplanowane w swojej głowie, więc jest mi o tyle łatwiej, że nie muszę się zastanawiać, co napiszę w następnym rozdziale. Wiadomo, czasem coś się zmienia, ale generalnie jeszcze nikt nie wytrącił mnie z równowagi, chociaż kilka rzeczy mnie już wkurzyło kiedyś, ale zostawmy to. :) Są rozdziały gorsze i lepsze, wiem, że zdarzają się kryzysy. Nauka na studiach robi swoje, więc nie potrafię do końca zadbać o bloga tak jakbym chciała, ale na pewno go nie porzucę. Wiem, że moje zakładki wymagają jakiegoś udoskonalenia i zajmę się tym, gdy będę miała więcej wolnego czasu i świeżych pomysłów. Jak dla mnie ta moja rozgrzewka taka średnia, ale też wiem, że nie jest zła. Już planuję następne opowiadanie, bardziej dopracowane, ale doczeka się ono publikacji, gdy napiszę większą część rozdziałów, żeby dodawać je systematycznie. Pewnie wtedy i z drugiem opowiadaniem zgłoszę się tutaj do oceny, jeśli wciąż będziesz oceniającą. Cieszę się z wyniku i dziękuję jeszcze raz za ocenę. ;)

    OdpowiedzUsuń

Zgłoszenia należy umieszczać w przeznaczonej do tego zakładce, nie pod postami!

Statystyka