sobota, 18 sierpnia 2012

[009] Ocena: kruczy-skowyt


   Po dosyć długim urlopie, Nersi stanęła przed drzwiami swojego gabinetu. Cieszyła się, że wróciła, gdyż zbyt długa nieobecność w tym świecie sprawiała, iż coraz bardziej się od niego oddalała.
   Nacisnęła klamkę i westchnęła, widząc tak dobrze znane jej pomieszczenie. Nie mogła się doczekać, kiedy siądzie przy swoim biurku, oprze się o oparcie fotela i zacznie znowu czytać kolejne akta więźniów.

Oskarżająca: Nersi
Oskarżona: Mijen (kruczy-skowyt)

Pobieżny ogląd więźnia
   Adres powinien zachęcać czytelnika, aby otworzył bloga, zaciekawić i pobudzić działanie wyobraźni. Jak dla mnie – Twój spełnia te trzy warunki. Jest po polsku, łatwo się go zapamiętuje. Dwa słowa, które tak naprawdę nie mają żadnego logicznego wytłumaczenia, nie pasują do siebie i można by pomyśleć, że są nieumiejętnie dobrane, intrygują, dają nam jasno do zrozumienia, iż to, co znajdziemy na blogu również będzie zaskakujące. Bardzo mi się podoba, powiało mi tajemnicą i chęcią jej odkrycia.
   Niestety, belka to już całkowicie inna historia. Zamiast tego epitetu, który z jednej strony nawiązuje do samego adresu, z drugiej nie ma z nim nic wspólnego, można było dać cytat, fragment tekstu. Wystarczyło wyrwać z kontekstu jakiegoś rozdziału na blogu zdanie – jedno, może nawet dwa – które miałoby w sobie coś pociągającego, coś, co utrzymałoby ten tajemniczy, mroczny, zimowy nastrój, który (u mnie) wywołał sam adres.
   Otwieram stronę… To nie jest to, czego się spodziewałam. Adres „kruczy-skowyt” wywoływał u mnie wrażenie ciemności, dobra pomieszanego ze złem, fantastyki, ale o podłożu horroru. Zobaczyłam natomiast jasne tło, niebo, co prawda trochę szarawe te chmury, ale nadal jest na nim przedstawiona piękna pogoda. Kolory jasne, przejrzyste, faktycznie trochę „zimowe”, co dopełnia moje wyobrażenia, lecz to nadal nie jest to, co chciałam zobaczyć. Być może właśnie tak wygląda to, co sama sobie wyobraziłaś, jednak czuję jakiś niedosyt.
6/10 pkt

Ubiór więźnia
   Jak już wcześniej wspomniałam tło jest takie pogodne. Niby przedstawia niebo coraz bardziej zachmurzone, jednak ten błękit po lewej stronie jest za… Błękitny? Nie wiem, jak mam to określić, ale chodzi mi o to, że do adresu bloga i tego wyobrażenia czytelnika pasowałoby bardziej pochmurne niebo, dokładnie takie, jakie jest po prawej stronie tła. To mi się podoba. Na dodatek zdjęcie jest niewyraźnie! Przecież po przyjrzeniu się można zobaczyć poszczególne piksele. To wygląda naprawdę nieładnie.
   Czytam i nie wierzę, że obrazek na nagłówku jest Twojego autorstwa. Cóż… Wow! Jest niesamowity, nastrojowy, aczkolwiek uważam, że kolor wybrany do kitu. Kolor tła tej dziewczyny, oczywiście. Według mnie odcienie szarości zamiast niebieskiego byłyby lepsze, byłyby idealne. Dlaczego? Bo po pierwsze pasowałyby do tego „kruczego” skowytu. Błękit + kruki = jedno wielkie g**no (bez urazy). Co ma piernik do wiatraka? Jeżeli adres sugeruje nam powiązanie z treścią bloga, co ma robić, powinnaś się w niego wczuć, czyli co czytelnik ma przed oczami, gdy widzi „kruczy-skowyt”. Wątpię, czy ktokolwiek bez otworzenia Twojego bloga zobaczyłby błękit. W wyobraźni pojawiałyby się kolory ciemne, mroczne, pomieszane z bielą, może czerwienią lub granatem, ale nadal dominującym odcieniem byłby ten ciemny. Dlatego właśnie ten błękit i zbyt dużo bieli mi tutaj nie pasuje. Co ja bym zmieniła? Tło bloga pozostawiła w tonacja nieba, ale wybrała obrazek, który przedstawiałby bardziej zachmurzone sklepienie, takie jak po prawej stronie bloga. Żeby było widać trochę szarości, ciemniejszego koloru. Oprócz tego (ja wiem, że być może to jest niemożliwe, wycięcie tej dziewczyny i jej włosów z nagłówka zbyt trudne, ale jeśli prawdopodobne to ja bym się nie zawahała przed zrobieniem czegoś takiego) cały błękit z tła wewnętrznego i nagłówka zamieniłabym na szary. Nie ciemny, ale jasny, żeby nie wprowadzać zbyt drastycznych zmian w wygląd bloga.
   Mam jeszcze zastrzeżenia co do napisu na nagłówku, tutaj. Nie pasuje mi na górze. Może zrezygnowałabyś z tego tytułu z ustawień i gdzieś dorobiła sobie taki napis w tym drugim zaznaczonym miejscu. Jakąś ozdobną czcionką. Lub w ogóle go nie dodawała.
   Tekst czytelny, widoczny, tutaj bez zastrzeżeń.
   Zdaję sobie sprawę, że wprowadzenie niektórych zmian jest niemożliwe, aczkolwiek ten kolor naprawdę nie pasuje do wyobrażeń czytelnika. Przynajmniej nie moich.
6/10 pkt


Przesłuchanie

Rozdział 1
   Prawie cały pierwszy rozdział to opisy społeczeństwa, miasteczka, stylu życia. Opowiadanie pisane jest w pierwszej osobie, z perspektywy Eleny, która wydaje się być główną bohaterką. Świat, stworzony przez Ciebie (tak założyłam, gdyż nie spotkałam się z podobnym nigdy wcześniej) jest dość dziwny, ale zarazem fascynujący. Minimalizm wprowadzony do życia mieszkańców razi w oczy. Niczego nie ma za dużo, ludzie mają tyle, ile potrzebują, nawet mniej.
   Oczekiwałam chyba jednak trochę innego zakończenia, bardziej dramatycznego. Ta reakcja Eleny, kiedy okazało się, iż jej ukochany brat ma wyruszyć na wojnę, była taka zbyt spokojna. Spodziewałam się jakiegoś wybuchu żalu, złości, chęci zatrzymania Kornela.

Rozdział 2
   Po przeczytaniu odniosłam wrażenie, że lubisz opisywać otoczenie bohaterów. Znowu mam mnóstwo szczegółów dotyczących Eleny i jej stylu życia, jej mieszkaniu, jej samej. Tak naprawdę większość tego rozdziału właśnie tego dotyczy. Jedyną rzeczą, której mi tutaj brakuje to są jednak uczucia. Szła do swojego brata, którego najprawdopodobniej już nigdy nie zobaczy (idzie na wojnę, więc tak zakładamy). Załatwia po drodze jakieś sprawy, to jedzenie, to książki – niech będzie. Aczkolwiek mam wrażenie, iż pomimo jej rozgoryczenia dotyczącego decyzji na temat jej brata, nie jest aż tak bardzo tym przejęta. Nie mówię teraz o bohaterce, ponieważ ogólnikowo to wiemy, ale chodzi mi bardziej o opisanie tego. Piszesz o otoczeniu, pogodzie, jej drodze na to Wzgórze – gdzie są jej uczucia? Bardzo mało poświęcasz na wewnętrzne przeżycia bohaterów; to jest jak na razie mój pierwszy wniosek, który mi nie przypadł do gustu. Gdyż niezależnie od tego, jak długie mają być takie opisy to czytelnik musi czuć to, co bohater, bo inaczej jaki jest sens czytania tekstu.

Rozdział 3
   Przedłużenie poprzedniego rozdziału, kilka godzin później. Jest więcej uczuć, co mi się spodobało. Bohaterka zaczyna myśleć nad sensem istnienia, ucieczki i wolności. Nie byłam zaskoczona chęcią wyjazdu Eleny na tą wojnę. Od początku wydawała się być postacią, która kompletnie nie pasuje do świata przez Ciebie wykreowanego. Taka buntowniczka, będąca sensem całego opowiadania. Nie wiem, o co dokładnie nadal w nim chodzi, ponieważ czytelnik nie jest w stanie domyśleć się, jak potoczy się dalej cała historia. Jest to z jednej strony irytujące, gdyż chciałabym nareszcie się dowiedzieć, a z drugiej teoretycznie fajne, bo muszę przeczytać następny rozdział, żeby to odkryć. Więc, nawet jeśli czytelnik nie chce iść do następnej notki to to zrobi, gdyż chce się dowiedzieć, co będzie dalej.
   Jestem jednak niepocieszona reakcją Julii. Wyrwała się z tego tłumu, pocałowała Kornela, ale była to sytuacja tak szybko opisana, że tego nie poczułam. Spodziewałam się chyba jakiegoś takiego większego żalu dziewczyny i bardziej emocjonalnego podejścia chłopaka. Aczkolwiek to już według uznania autora.

Rozdział 4
   Jestem trochę zdziwiona relacją z matką. Ich ojciec zmarł, brat wyjechał na wojnę i ta rodzina się rozpadła, tak? Została Elena, jej matka i mały Leon, który nie rozumie jeszcze, co się dookoła dzieje. Zresztą, z tego, co widzę to rodzeństwo jest dla niego raczej obce, matka jakby ignorowała istnienie dzieci przez śmierć swojego męża. Spotkałam się z tym wątkiem już nie raz, nie jest to jakaś niespodzianka. Wręcz przeciwnie – byłabym zaskoczona, gdyby nadal zachowywali się jak jedna rodzina. Jednak obie rozmawiają i wtedy nie czuć tego dystansu. W tym momencie się zgubiłam, ponieważ nie wiem, jak mam sklasyfikować Elenę i jej matkę – obojętność czy skryta tęsknota?
   Te zebrania zaczynają przypominać takie spotkania ludzi przygotowanych na rzeź. Oni nic nie wiedzą, żyją jak hodowane świnie, z których potem zrobią szynkę. Naprawdę nie ma tam ludzi, nie licząc Feniksa i Eleny, którzy się temu buntują? No aż tak tępi to oni chyba wszyscy nie są. To jest dla mnie dziwne i na razie jedyne, czego mogę się przyczepić. Tak jakby poza tymi kilkoma bohaterami, reszta ludzi była głupia, stara i niezdolna do własny marzeń o wolności.

Rozdział 5
   Szczerze to sama się trochę przestraszyłam, że Julii nie było w środku. Krótki opis, pozbawiony uczuć, ale wywołał u mnie ten sam strach, który musiał zakiełkować w głowie głównej bohaterki. Każdy na jej miejscu by się przestraszył. Chociaż i tak dobrze, że nie popełniła jakiegoś samobójstwa.
   Uwielbiam postać Feniksa. Jest to najbardziej intrygująca i pociągająca osoba w całym tym prowizorycznym, zamkniętym świecie. Z jednej strony wydaje się być surowy, zimny i tajemniczy, ale z drugiej zachowuje się jak ktoś, kto potrafi zrozumieć, zaprzyjaźnić się, a – być może – nawet zakochać. Świetnie wykreowany, jest całkowitym przeciwieństwem Eleny (przynajmniej ja tak to odbieram), aczkolwiek w tej ich rozmowie widać, że istnieją rzeczy łączące tą dwójkę. Podoba mi się to.

Rozdział 6
   Ten Filip bardzo dużo wie, przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie. Jak na dziesięciolatka wydaje się być również bardzo dojrzały – rozumie, co się dzieje dookoła niego i wie, że niektóre informacje udostępniane publicznie są nieodpowiednie. Nie rozumiem tylko jednego – dlaczego nie spróbował zaufać Elenie i Feniksowi. Pewnie jest to trudna sytuacja, gdyż nie miał stuprocentowej pewności, że mają dobre intencje, ale można było się przecież domyśleć. Nie każdy odwiedza nową osobę w mieście, aby sobie pogadać. Filip na pewno zorientował się, o co chodzi.
   Dziwię się również Feniksowi, że tak zareagował. Wydawało mi się, iż on zrozumie, dlaczego nie pojechała po te lekarstwa. Prośba ojca, do którego była przywiązana znaczyła dla niej samej bardzo wiele, ale jak się przekonała dla innych kompletnie nic. Chłopak powinien podejść do tego trochę bardziej emocjonalnie, zachował się jak skończony dupek, który nigdy nie musiał wybierać między jednym złem, a drugim. Być może nie miał takiej sytuacji, aczkolwiek mógł przynajmniej spróbować ją zrozumieć.

Rozdział 7
   Nie lubię ludzi typu Kinga. Ta nowa postać kompletnie nie przypadła mi do gustu, jest tak niesamowicie powiązana z naszym światem, tematem ćpania i narkotyków, że poczułam się dziwnie czytając coś takiego. Może to dlatego, iż się nie spodziewałam takiego wątku. Wmawiałam sobie na początku: „To były buty Feniksa, to on ją zabrał”, a tu proszę – pojawia się całkowicie nowa postać, na dodatek kompletnie nie z tej rzeczywistości (oczywiście chodzi mi o te realia Twojego opowiadania). Urozmaicenie jest, jednak nie uważam na razie, że będzie to dobre dla Eleny.
   Zawiodłam się na głównej bohaterce przez rozmowę z Feniksem. W ogóle to zacznijmy inaczej – cieszę się z jego przeprosin. Były potrzebne jemu, chłopak musiał się jakoś wytłumaczyć z tej reakcji, a słowo „przepraszam” uznał za najlepszą formę. Nie dziwię się, gdyż sama bym tak zrobiła. Aczkolwiek zgubiłam się przy odpowiedzi dziewczyny. To brzmiało tak, jakby nie żałowała, że jej ojciec zmarł. Prowadzi mnie to do podziwu dla Feniksa i spadku sympatii dla Eleny. Niestety, ta postać przestała być bezbronną, miłą dziewczyną, zmieniając się w coraz bardziej pozbawionego uczuć dziecka, pokrzywdzonego przez los w różne sposoby.

Podsumowanie
   Zacznę od bohaterów. Jest pięć postaci, które według mnie zasłużyły na krótką analizę. Oczywiście Elena, główna bohaterka, widzimy otaczający ją świat jej oczami, nie w trzeciej osobie, a w pierwszej, dzięki czemu powinniśmy wiedzieć więcej na temat uczuć i emocji. Na początku tego nie było, przeważały opisy świata, ale nie jej, na szczęście w ostatnich rozdziałach to się zmieniło i z tego się cieszę.
   Ona jest taką dziwną postacią, bo niby tęskni za swoim ojcem, ale mówi Feniksowi coś, co może być odebrane jako „dobrze, że zginął”. Niby chce tej znajomości z przyjacielem swojego brata, potrzebuje ciepła, ale odrzuca go sama, bez jego winy tak naprawdę. Niby chce się zbuntować, uciec stamtąd, ale zaczyna snuć swoją przyszłość w tym zamkniętym rezerwacie. Niby kocha swojego brata i za nim tęskni, ale chciałaby być na jego miejscu. To jest tak sprzeczna, wręcz dwulicowa postać, że aż nieprawdopodobna. Akceptuję ją jednak dlatego, iż jest wykreowana w świecie, bądźmy szczerzy, nie naszym. My tak nie mieszkamy, nie mamy takich przeżyć i ograniczeń, więc Elena zaczyna być normalną dziewczyną, która nie może zdecydować, jak ma żyć.
   Dalej mamy Feniksa, który stał się, jak wspomniałam wcześniej, najbardziej ciekawą postacią. Bywa różny, raz przychylny, raz rozgoryczony zachowaniem Eleny, ale potrafi zaakceptować to, jakie są między nimi różnice. Potrzebuje bliskości osoby związanej z jego najlepszym przyjacielem. Brakuje mu Kornela, zresztą w takim świecie – nie dziwię się. On jest również niezwykle pociągającą postacią, żałuję, że jest tak mało jego emocji i zachowania.
   Opanowany i cierpliwy Kornel, który tak naprawdę jest najbardziej wrażliwym chłopakiem, jakiego można poznać. Niepodobny do innych, wydaje się być odważny oraz odpowiedzialny, ale czuje strach przed wojną, jak wszyscy, przynajmniej to okazuje, gdyż na pewno nie raz w jego głowie pojawiła się chęć ucieczki. Kocha Elenę, ale tak jakby był między nimi ten mur – śmierć ojca – który nie jest w stanie zniknąć w żaden sposób. Na dodatek Julia – nie wiemy, czy on nią gardził, był zaskoczony pocałunkiem, czy nie chciał czuć cokolwiek przed swoim wyjazdem. Jest skryty i wydaje się być po prostu nieśmiały, ale z taką nutką determinacji i buntu.
   Wspomniana wcześniej Julia to krótka historia – zagubiona w otaczającym ją świecie dziewczyna, która jest zakochana bez wzajemności w bracie swojej najlepszej przyjaciółki. Na dodatek on wyjeżdża na wojnę i to uczucie staje się coraz bardziej beznadziejne. Taka smutna prawda, zwykła dziewczyna.
   I ostatnia poznana postać – King. Nie lubię typa, nie przypadł mi do gustu i wydaje się być osobą, która nie będzie pozytywnie odbierana przez Feniksa. Nie wiem, po prostu wysunął mi się taki wniosek. Zobaczymy, co będzie dalej.
   Świat jest bardzo fajnie opisany, stworzona rzeczywistość, która przypomina mi trochę (po dłuższym zastanowieniu) „Igrzyska Śmierci”, ale na zasadzie zamkniętych dystryktów, w których ludzie są hodowani na rzeż zwaną wojną, a nie na Głodowe Igrzyska. Nie wiem, czy jest to trafne porównanie, jednak chodzi mi o to, że jest to świat prowizoryczny, zamknięty, ograniczony, gdzie ludzie mają wszystko, aczkolwiek niewiele. Taki „idealny” świat zamieszkiwany przez ludzi, którzy to zaakceptowali oraz nielicznych buntowników.
   Masz bardzo fajne opisy – proste, ale długie, dowiadujemy się z nich bardzo wiele rzeczy, co mnie cieszy. Dialogi są nawet rozwinięte, chociaż mogłyby być dłuższe.
17/20 pkt

Spisanie zeznań
(na zielono – to, co brakuje; na czerwono – błędy; na żółto – to, co niepotrzebne)

Rozdział 1

Skończyło tak, - Skończyło się tak;

nawet wtedy, kiedy;

Świetnie przyrządzone, porozkładane na całej długości blatu.;

spot – spod;

Rozdział 2

Stwierdziłam wtedy, że z niego był zwykły cham, szczególnie, że kilka dni później Julia uświadomiła mnie, że nagiął zasady na swoją korzyść, bo ja ich prawie nie znałam.;

spadziście ułożone, tak, żeby;

Gdybym, na przykład, ścięła je dalej;

Nadal stał tam długi stół, kompletnie zakurzony, leżały tam gdzieniegdzie pozostawione półmiski. – Ten drugi człon w ogóle nie pasuje do pierwszego, nie jest z nim w żaden sposób gramatycznie związany. Wystarczy zmienić to na „(…) a na nim gdzieniegdzie pozostawione półmiski.”;

ni z rozgoryczeniem, ni z radością;

Przyszło mi na myśl, że ojciec by to potrafił. Miał wpływy. Szkoda, że miał również gruźlicę.;

Rozdział 3

„masz głupiego brata, oczywiście, pisz do niego”;

Akurat, kiedy wypowiedział;

jeden drobniejszy od drugiego. Jeden;

o to mi w tym wszystkich chodziło – wszystkim;

Kornel, przez chwile, patrzył na – chwilę;

Rozdział 4

tym epizodem, gdy ogrywał;

Rozdział 5

zamiatając ulice, lub malując płoty;

Rozdział 6

Nie zauważyłam jakiś rażących.

Rozdział 7

jak to ująłeś, i dobrze;

Podsumowanie
   Powtórzenia! To jest, jak widzę, u Ciebie zmora. Powtarzasz bardzo często „że”, jest to najczęściej pisane u Ciebie słowo. Nie ma akapitu, w którym nie byłoby go przynajmniej z dwa razy. Uwierz mi, że można użyć wiele innych słów na jego miejsce. Nieładnie wygląda, gdy ciągle jest „że”. Nie wypisałam tutaj wszystkich przykładów, bo nie ma sensu, ale zrozum, iż niekiedy ładniej jest formułować zdanie trochę inaczej, unikając tego spójnika.
   Nie robisz błędów ortograficznych, przecinki czasami Ci się zdarzają, ale im więcej pojawia się rozdziałów tym tego problemu jest coraz mniej. To dobrze, widać jakiś tam rozwój.
   To, co jedynie sprawia, że trochę źle się czasami czyta to zbyt krótkie zdania. Niektóre można rozbudować, zamienić dwa krótsze na jedno dłuższe, a nie kończyć nagle kropką w miejscu, w którym czytelnik się tego nie spodziewa. Nie podoba mi się to. Oczywiście nie robisz przez to błędów stylistycznych, ale niekiedy osoba czytająca lepiej potraktuje błąd niż nagłe zakończenie zdania.
6/10 pkt

Przeszukiwanie kieszeni
   Wszystkie dodatki, które są widoczne na Twoim blogu zawierają się w podstronach na górze. Za to plusik, gdyż nie trzeba przeszukiwać całego bloga, aby znaleźć poszukiwaną informację.
   Zaczynamy od Linków zbiór. Intrygujący, celowy błąd stylistyczny, ale to już sobie przyswoiłam. Lubię to na Twojej stronie. Mamy tutaj linki, a właściwie to tylko ocenianie. Mam tylko taką wątpliwość – „Oceny Legilimens - wybyitny! :D”, literówka, bo powinno być „wybitny”.
   Dalej zakładka, która bardzo pomogła mi w ocenianiu, a mianowicie Twory dotychczasowe. Znalazłam tutaj spis wszystkich rozdziałów, co pomaga czytelnikowi w szybkim przemieszczaniu się. Na każdym blogu powinno być coś takiego.
   Następnie mam krótki tekst o autorce Mijen. Ciekawostki, dzięki którym nikt nie może się przyczepić, że nie ma nic o Tobie. Wkurzają mnie małe dzieci To akurat mamy wspólne. Widzę również odnośnik do deviantArta. Niektóre Twoje prace są intrygujące i wydają się idealne do używania w grafice komputerowej.
   W zakładce Kruczownicy mamy bohaterów opowiadania, krótko opisanych. Co prawda uważam to za przydatną rzecz, aczkolwiek u Ciebie wystarczy przeczytanie tych rozdziałów, żeby się o nich dowiedzieć jak najwięcej. Przynajmniej jest to twórcze.
   Obrazki są genialną częścią bloga. Co z tego, że Elenka na każdym rysunku wygląda inaczej – ważne, iż to Elenka, cnie? (Uwielbiam ten tekst.)
   Spamownik – dobra rzecz.
   Właściwie to więcej mi nie trzeba, jest wszystko, co powinno być.
10/10 pkt

Indywidualizm
   Myślę, że punkty za indywidualizm można spokojnie Ci przyznać i to niemało. Z kilku powodów.
   Po pierwsze nie jest to opowiadanie oparte na książce, filmie itp., ale Twoje własne. Stworzyłaś swój świat, takie science-fiction, ale realistyczne. Kilka przenikających się aspektów życia codziennego i polityki, które wykreowały fantastyczną rzeczywistość. To podziwiam.
   Po drugie masz charakterystyczny styl pisania. Cudownie prosty, zrozumiały, pozbawiony trudnych słów, niekiedy nieznanych czytelnikowi. Pomimo swojego świata nie wprowadziłaś nowych terminów, użyłaś to, co znasz, ale w innym świetle. Twoje krótkie zdania, które mi niekoniecznie się podobają stały się cechą charakterystyczną.
   Po trzecie – tworzysz, ciągle kreujesz nowe postacie, pojawiają się one często na jeden rozdział, dwa (np. Jonatan), ale są i mają jakąś tam rolę do odegrania. Żaden bohater nie jest niepotrzebny. Jonatan uświadomił Elenie, czym jest wolność, Feniks jej pomógł, Kornel otworzył oczy na otaczający świat, King zaczyna mieszać w głowie, nawet Julia, wydająca się raczej nieużyteczna jest przyjaciółką Eleny, a to wystarcza.
   Także z lekkim sercem dam maksa za indywidualizm.
7/7 pkt

Wyrok
   Punkt za własną grafikę, rysunki, które umieszczasz na blogu i dostosowujesz do swojego opowiadania. Drugi punkt za postać Feniksa, którego osobiście uwielbiam i mam wielką nadzieję, że odegra jeszcze niemałą rolę. Nie spotkałam po prostu tak dobrze stworzonej postaci opowiadania - jeszcze chyba nigdy. Trzeci punkt za świat, swoją rzeczywistość, niespotykaną nigdy wcześniej.
3/5 pkt

Razem: 55 punktów – zwolnienie warunkowe (5)

   Odłożyła na bok akta i przeciągnęła się w fotelu. Nie chciało się jej wstawać, zrobiła się cholernie leniwa, ale w końcu zwlekła się z siedziska i podeszła do drzwi swojego gabinetu. Wyszła na korytarz rozglądając się dookoła, jednak nikogo nie dostrzegła. Wzruszyła ramionami i ruszyła przed siebie do miejsca, w którym przetrzymywani się więźniowie. Znalazła celę Mijen i otworzyła kratę.
- Możesz iść, ale niech ja tylko zobaczę, że coś jest nie tak to nie będę taka miła. Wpadnę Cię nawet odwiedzić.
   Na koniec uśmiechnęła się szeroko.
- Gratuluję.

8 komentarzy:

  1. Czy ktoś tu mówił o tym, że chce pisać szybko i profesjonalnie... Nersi, ocena świetna! ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie obraziłabym się, gdybym pisała ją jeszcze szybciej xD Ale dziękuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Oceniająca też człowiek, więc może mieć swoje zdanie, ale nie wiedziałam, czy się śmiać, gdy przeczytałam: "Jeżeli adres sugeruje nam powiązanie z treścią bloga, co ma robić, powinnaś się w niego wczuć, czyli co czytelnik ma przed oczami, gdy widzi „kruczy-skowyt”". Naprawdę przedziwne meandry zdobią Twoją rzekę myślenia. Coś chyba koryto skręciło nie tam, gdzie trzeba. Szata graficzna nie jest odzwierciedleniem adresu, nie dosłownym, a tym bardziej nie odzwierciedleniem wyobrażenia czytelnika o adresie. (Co to w ogóle za tekst, że ma się wczuć w wyobrażenia czytelnika? No proszę Cię... Jego adres, jego szata graficzna: jego interpretacja. A Tobie się może i owszem, nie podobać, ale radę to Ty dałaś po prostu kiepską.) Po pierwsze, szata graficzna to dopełnienie treści: adres w opowiadaniach można często stosować jako tytuł czy podtytuł, a szablon jako okładkę. Co znaczy, że grafikę powinno się jak już, to oceniać pod kątem przypasowania do rozdziałów, nie adresu, bo Twoje pierwsze skojarzenie po adresie - który wywodzi się od TREŚCI - może być mylne. Zastosuję przykład (głupi, bo głupi, ale dobrze obrazujący to, co pragnę Ci przekazać): oceniany na adres wybrał "tragedia-słoneczników", a Ty będziesz psioczyć na szablon, na którym są słoneczniki o płatkach w pomarańczowo-zielone kropki? Bo słoneczniki to mogą być tylko żółte albo ewentualnie brązowe, jak zeschną? Bo Ci do adresu nie pasują grochy, to tupniesz nóżką i odetniesz punkty? Mimo że w treści mogą się znaleźć radioaktywnie zmutowane rośliny albo kij wie co jeszcze? Wychodzi na to, że tak, co wydaje mi się bezsensowne.
    A co do reszty oceny, to nie wiem, jak wypadła, bo po takim wstępie to się jakoś tak czytać odechciewa. Nie chcę się dowiadywać, na co wpadłaś przy rozdziałach...
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, Anonimowa, wybacz, ale się z Tobą nie zgodzę. Tak naprawdę sama doszłaś do tego, co napisałam. Próbujesz mi wytłumaczyć, że "szata graficzna jest dopełnieniem treści". Tak, faktycznie, ale treść powinna się jakoś wiązać z adresem. Jeżeli blog ma adres "moje-refleksje", a będzie stroną-fanclubem o jakiejś Selenie Gomez czy innej piosenkarce, to jaki jest tego sens? To samo będzie, gdy adres brzmi "justin-bieber-news", a na nagłówku będzie One Direction. Te trzy rzeczy - szata graficzna, adres i treść - nie mogą być sprzeczne, jedno nie może siebie wykluczać, bo co to byłby za blog? To one stanowią całość strony, są trzema podstawowymi elementami. Więc proszę, nie wmawiaj mi, że grafika na blogu musi być całkowicie inna niż adres, bo inaczej jest źle. (Tak to właśnie odebrałam.)

      Usuń
    2. "Więc proszę, nie wmawiaj mi, że grafika na blogu musi być całkowicie inna niż adres, bo inaczej jest źle. (Tak to właśnie odebrałam.)"
      To przeczytaj jeszcze raz, bo ciężko ci idzie czytanie ze zrozumieniem.

      Pozdrawiam,
      Kropka-za-nawiasem

      Usuń
    3. Może faktycznie źle to napisałam, ale chodzi mi o to, że jeżeli czytelnik nie potrafi domyśleć się, co jest na blogu widząc sam adres, to, według, mnie, nie jest dobrze. Także Twoja opinia akurat niewiele tutaj i tak zmieniła.

      Usuń
  4. Chyba Wam się szablon trochę sypnął (albo coś nie tak z moim komputerem), bo linki zrobiły się niebieskie :/ Na początku raczej tak nie było. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za ocenę, fajnie, że podoba Ci się Feniks, też go lubię :) Generalnie relacje między bohaterami są w kruczym skowycie dość bardzo skomplikowane. Na przykład Elena idąc do Kornela nie odczuwała specjalnie jakichś niezwykłych emocji, kierowało nią raczej poczucie obowiązku, w końcu jej brat szedł na wojnę. Nie rozmawiali przez długi okres czasu i zdążyli się od siebie oddalić.
    Też myślałam nad szarym tłem nagłówka, ale kruki w jej włosach i tak dalej robią się strasznie przy tym niewyraźne. Zresztą w całym blogu najważniejsza jest treść, cnie? :D
    Pozdróweczki i życzę weny :>
    Mijen

    OdpowiedzUsuń

Zgłoszenia należy umieszczać w przeznaczonej do tego zakładce, nie pod postami!

Statystyka