- Tak, oczywiście, rozumiem –
odpowiedziała do czarnej komórki. – Mhm, dobrze, nie ma problemu. Dziękuję za
informację, do widzenia.
Strażniczka nacisnęła migający czerwienią
obrazek słuchawki, rozłączając się. W tym samym momencie w otwartych drzwiach
jej pokoju pojawiła się Wanilia. Na jej ustach widniał ciepły uśmiech.
- Id, spotykamy się w kawiarni. Idziesz? –
zapytała.
-
Jasne. Jeszcze tylko wykonam jeden telefon – westchnęła czerwonowłosa.
Wanilia spochmurniała.
- Coś się stało? – W jej głosie brzmiała
nutka niepokoju, ale Idariale zobaczyła w oczach strażniczki niepewność.
- Nic. Sprawa więźnia, którego właśnie
miałam sądzić, została oddalona. Powróci do nas dopiero po dłuższym czasie.
Muszę powiadomić archiwum – wyjaśniła, wzruszając ramionami, po czym
uśmiechnęła się lekko. – Zaraz do was przyjdę.
Wan weszła do pokoju i usiadła na czarnej
kanapie z czerwonymi, puszystymi poduszkami.
- Poczekam na ciebie. – Z rozkoszą
zatopiła się w miękkości mebla. – Uwielbiam tę kanapę – dodała.
Idariale zaśmiała się krótko i cicho, jak
to miała w zwyczaju, po czym jeszcze raz sięgnęła po telefon i wykręciła numer
archiwisty.
~~*~~
Moore z bloga
zwyciestwo-bywa-porazka.blogspot.com zrezygnowała z oceny, planując zgłosić się
później – po poprawieniu rozdziałów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zgłoszenia należy umieszczać w przeznaczonej do tego zakładce, nie pod postami!