Wadera weszła do więzienia, złorzecząc na trzydziestostopniowe upały. Zdecydowanie wolała trochę niższe temperatury. Pocieszała ją jedynie myśl, że czekający na nią więzień wygląda wyjątkowo zachęcająco.
Oskarżająca: Wadera
Oskarżony: magia-czterech
Pobieżny ogląd więźnia
Na pierwszy ogień, jak to zwykle bywa, idzie adres. Jest krótki, łatwy do zapamiętania, po polsku i generalnie fajny, ale… To nic specjalnego. Nic tajemniczego i chwytającego za serce. Magia czterech. Kojarzy mi się to z jakimś raczej niskobudżetowym serialem science-fiction, niż fajnym, fantastycznym opowiadaniem. Ale zobaczmy dalej.
O, belka jest dla odmiany po angielsku. Nie lubię takiego mieszania języków. Sama jej treść… Już wiem, że chodzi o cztery żywioły. Teraz dla odmiany przychodzi mi na myśl słynny komiks z dzieciństwa - „Witch”. Ale pomijając już moje dziwne skojarzenia, belka jest podobna do adresu. Może być, ale żadnej rewelacji nie ma.
No, grafika to już inna bajka.
7,5/10
Ubiór więźnia
Cały szablon został wykonany tak ładnie, starannie i klimatycznie, że mogę z góry i bez wahania postawić tu dziesięć punktów. Ale pewnie wypadałoby wszystko pokrótce omówić.
Na nagłówku widzimy złotą ramkę, w środku której wisi głowa ładnej blondynki i symbole czterech żywiołów. Ilustracja przykuwa wzrok, muszę przyznać. Reszta to jakieś graficzne sztuczki, na których się kompletnie nie znam, ale pasują idealnie i dają fajny nastrój.
Blog jest naprawdę dobrze rozplanowany, czcionka ładna i czytelna, tła do siebie pasują, kolorystyka nie gryzie, nie rzuca się, jest wręcz rozbrajająco grzeczna. Naprawdę nie mam na co narzekać, a to rzadkość.
10/10
Przesłuchanie
„Prolog”
Bardzo przyjemny i miły, na pewno zachęcający. Masz świetny styl, więc z chęcią czytam dalej.
„Rozdział pierwszy”
Jestem pod wrażeniem stworzonego przez Ciebie świata. Zwykle nie ubóstwiam tego rodzaju fantastyki, w którym akcja opiera się na magicznych mocach bohaterów, ale Ty do tego stworzyłaś niesamowity, przyjazny klimat. Czekam z niecierpliwością, aż akcja się rozwinie.
„Rozdział drugi”
Coraz lepiej. Wspominałam, że masz świetny styl, prawda? Poza tym, rewelacyjną główną bohaterkę. I jestem przeszczęśliwa, że to nie ona jest ową legendą. To oryginalne.
„Rozdział trzeci”
Krótko, właściwie cały rozdział poświęcasz na opis zasad Twojego świata. Całe szczęście, robisz to tak zręcznie i umiejętnie, że nie sposób się pogubić. Ba! Prawie nic się nie dzieje, ale i tak jest ciekawie. Tylko zabrakło mi napięcia, jakiegoś dramatyzmu, gdy sprawdzali, czy Izzy jest naprawdę Matką Naturą.
„Rozdział czwarty”
Sporo się dzieje, tak dla odmiany. Izzy wydaje się być raczej słabo przygotowana do roli Matki Natury, co oczywiście dodaje tylko opowiadaniu smaczku i realizmu. Zakończyłaś bardzo mocnym akcentem, którego zdecydowanie się nie spodziewałam. Z tym, że znów zabrakło mi trochę dokładniejszego, trzymającego w napięciu opisu. Wiesz, przydałby się nieludzki wrzask, przerażenie na twarzach zebranych, tego typu szczegóły.
„Rozdział piąty”
Ciekawa sprawiedliwość panuje na tej wyspie. Mam wrażenie, że trochę to wszystko chaotyczne… Ta cała sprawa z Grobowcem i procesem. No ale nic to, czyta się miło, choć nie ma już tego humoru i lekkości, co w pierwszych rozdziałach.
„Rozdział szósty”
Robi się naprawdę, naprawdę mrocznie. I krwawo. Rewelacyjnie napisany rozdział. Trudno mnie obrzydzić, a czułam, jak coś przewraca mi się w żołądku. Po plecach przebiegały mi dreszcze, choć na ogół słowa pisanego się nie boję…
Wspominałam, że jesteś mistrzynią niesamowitych zakończeń? To było przerażająco psychodeliczne. Rewelacja.
„Rozdział siódmy”
Widzę pewną nieścisłość w historii o Teurolli. Jeśli przez niewiedzę miałaby nie używać mocy, to jak to się stało, że Lyn odkryła swoją, skoro nigdy nie słyszała o Żywiołach? Skoro moc ujawnia się w momencie stresu, Teurolla stanowiła duże zagrożenie.
Poza tym, strasznie podobał mi się pomysł na rozwiązanie tego wszystkiego. Cofnięcie czasu… Mniam. Tylko znowu zabrakło mi opisów, tworzenia nastroju i klimatu. Ale o tym zaraz, bo przyszedł czas na podsumowanie.
a) Fabuła.
Fabuła jest genialna. Porywająca, zaskakująca, z licznymi zwrotami akcji. Masz pomysł, to widać, choć trudno mi stwierdzić, dokąd zmierza to Twoje opowiadanie. To dobrze, bo cały czas zadziwiasz czytelnika. Bardzo się też cieszę, że główną bohaterką nie jest Izzy. Dzięki temu jest znacznie ciekawiej, bardziej niezwykle i innowacyjnie.
b) Świat przedstawiony.
Jestem pod ogromnym wrażeniem. Sama stworzyłaś wyspę, całą historię o niezwykłych mocach, wszystkie jej elementy i zawiłości. Panteon, grobowiec, mnóstwo rytuałów i ceremonii, do tego liczne mity czy legendy. Niesamowita, rzadko spotykana w blogowym świecie dokładność, czyni Twoje opowiadanie czymś całkowicie szczególnym. Uważaj tylko, by unikać różnych sprzeczności, które czasem mogą się pojawiać.
c) Bohaterowie.
Główna bohaterka, Clary, jest świetna. Ma wady i zalety, jest energiczna, żywiołowa i nie sposób jej nie lubić. Cechuje ją też charakterek oraz takie przyjemne poczucie humoru. Wyszła Ci po prostu rewelacyjnie, a wiedz, że bardzo rzadko mówię to autorom blogów.
Izzy jest trochę bardziej idealna, bez takiej wyraźnej osobowości. Wydaje się bardziej strachliwa i płaczliwa, ale może to tylko pozory.
Z dobrze wykreowanych bohaterów pozostaje jeszcze bez wątpienia Declan. Może nie odgrywa jakiejś wyjątkowo znaczącej roli, ale czuć, że jego reakcje są prawdziwe i takie, jak u żywych ludzi. Podobał mi się też Nat, chociaż miałam wrażenie, że ten z rozdziału siódmego był jakiś inny, niż ten z początków opowiadania. Spokojniejszy, mniej złośliwy... Sama nie wiem.
Jeśli chodzi o resztę, to jakoś nie zapadli mi w pamięć. Być może po prostu nie miałam okazji ich lepiej poznać. Na pewno nie zaszkodziłaby jeszcze jakaś postać, obdarzona mocnym, specyficznym charakterem, by dodać trochę życia opowiadaniu.
Tworzenie postaci idzie Ci naprawdę dobrze, co bardzo mnie cieszy. Nie mam tu już chyba nic więcej do powiedzenia.
d) Opisy.
Opisy zdecydowanie umiesz pisać, nie raz się tym popisałaś. Sęk w tym, że nie ma ich jakoś szczególnie dużo. Brakuje mi takich krótkich wstawek dotyczących ubrań, pogody, otoczenia. Nawet jeśli są, to mam wrażenie, że jest ich trochę za mało, przynajmniej w stosunku do reszty elementów. Czasem przydałby się jakiś bardziej szczegółowy opis w dramatycznych momentach, taki budujący napięcie i potrafiący nasycić czytelnika.
Ale moje uwagi nie dotyczą opisów uczuć, które są w stu procentach dobre i zadawalające.
e) Styl.
Ten to masz świetny. Naprawdę, nie mogę Ci tu nic zarzucić. Czasem zdarzają Ci się jakieś niezręczności stylistyczne, ale przez większość czasu opowiadanie czyta się naprawdę super. Na początku miałaś bardzo lekki i przyjemny styl, z dużą dawką humoru. Potem, gdy nadszedł czas Grobowca i śmierci tej dziewczyny, zrobiło się ciężej, co nie znaczy gorzej. Potrafisz rewelacyjnie dopasować styl do akcji, co wbrew pozorom nie jest takie łatwe. Tu, po raz kolejny, nie mam żadnych zarzutów.
To by chyba było na tyle. Mogę jeszcze wspomnieć, że bardzo rzadko miło mi się czyta opowiadania pisane w pierwszej osobie, ale Twoje należy do tych wyjątków. Poza tym pomysł na wciągnięcie czytelnika w fabułę jest po prostu genialny. Jego wykonanie – bezbłędne.
17/20 <- trzy punkty z żalem zabrałam za różnego rodzaju niedoskonałości.
Spisanie zeznań
„Rozdział pierwszy”
- „Każdy, kto do szesnastych urodzin tego nie zrobił, zostawał wykluczony poza naszą społeczność.” – wykluczonym można zostać z czegoś albo przez kogoś, ale nie poza coś.
- „Znała moją ciekawość i naturę łasucha na tyle dobrze, by wiedzieć co inaczej bym zrobiła.” – dziwnie to brzmi. Może lepiej „co najchętniej bym zrobiła”? I przed „co” przecinek..
- „Ta dziewczyna obok nas jest właśnie moją siostrą. Poznajcie się. <Tu wstaw swoje imię i nazwisko>, to Isabella „Izzy”, aby nie utrudniać nikomu życia, O'Shea. Pod prawie każdym względem przypominała zwierza – miała kocie oczy, mysie włosy, talię osy i małpi rozum.” – spójrz, mieszasz czasy. Osobiście radziłabym Ci zostać przy przeszłym, bo jest prostszy i zdecydowanie łatwiejszy w odbiorze.
- „Siłą woli zatrzymałam przepływ wody i spiorunowałam chłopaka przez ramię wzrokiem.” – po co to „przez ramię”? Źle brzmi i niepotrzebnie wydłuża tekst.
- „Nakrył ustami czoło Izzy” – ja przepraszam, ale w tym momencie mam wizję chłopaka, który rozwiera szczęki i wspina się na palce, by „nakryć ustami czoło Izzy”.
- „Zadarłam głowę na niebo, które teraz rozświetlał blask nie tylko zachodzącego słońca, ale również ludzi utworzonych z ognia.” – nie można zadrzeć głowy na coś… Głowę się po prostu zadziera.
„Rozdział drugi”
- „Pod jej skórą białe, błękitne, czerwony oraz zielone nici” – „czerwone”.
„Rozdział trzeci”
- „Oni zapewniają odpowiednią opiekę plus tylko na wyspie jest szkoła, gdzie uczą panowania nad własną potęgą.” – przed „plus” przecinek. Aczkolwiek zastąpiłabym to słowami „poza tym” albo czymś podobnym.
- „Pokiwała ze zrozumieniem głową, oblizując popękane usta językiem.” – a czym jeszcze można oblizywać usta? Lepiej nie pisać oczywistych oczywistości, bo wychodzi masło maślane.
- „Wkrótce przekonasz się po co mu ona.” – przecinek przed „po”.
- „Zdecydowanie miał powód do szczęścia jak wszyscy.” – przecinek przed „jak”.
- „Tylko, że ja nie chciałam opuścić Rytuału także, bo alternatywę stanowiło obserwowanie zawsze najlepszej Izzy.” – po „także” należy wstawić „dlatego”.
- „Declan wyciągnął dłoń, w której więził Kość ku chłopakowi.” – po „Kość” przecinek.
- „Skierowała go do oka Matki Natury w kolorze błękitu. Te zamrugało, zanim w nie zajrzał.” – „To”.
- „Jak już wiesz każde z czterech oczu Matki Natury patrzy w innym kierunku.” – po „wiesz” przecinek”.
- „Te o niebieskiej tęczówce obserwuje krainy, gdzie najczęściej występują powodzie, czerwonej pożary, białej wichury, zielonej trzęsienia ziemi.” – „To”! I powstawiałabym myślniki pomiędzy przymiotnikami a rzeczownikami, np..: „czerwonej – pożary”.
„Rozdział czwarty”
- „z kierunku, gdzie stali babcia i Henry doszły stęknięcia nasilonego wysiłku.” – „ze strony”. Można się patrzeć w kierunku czegoś. Poza tym, jak stęka nasilony wysiłek? Samo określenie „nasilony wysiłek” też wydaje mi się mało logiczne. I po „Henry” przecinek.
- „Izzy nie pamiętała nic z poprzedniego wcielenia i nie wiedziała co się wokół działo.” – przed „co” przecinek”.
- „Izzy popatrzyła po nas jak po bandzie wariatów” – „na nas” i „jak na bandę”.
- „Odłożyła księgę do regału” – na regał. Rzeczy odkłada się na regał.
- „opierając ręce o biodra” – na biodrach. Ręce opiera się na biodrach.
- „„Tutaj” z racji, że stał na scenie mogło oznaczać jedno.” – przecinek po „scenie”,
„Rozdział piąty”
- „Babcia posłała jej karcące spojrzenie i przyklęknęła przy Izzy, sprawdzając puls.” - Kobita walnęła krzesłem w głowę jej wnuczki, a ta posyła karcące spojrzenie? Mało realne. O samym walnięciu krzesłem w głowę nie wspomnę. To mogłoby być naprawdę brzemienne w skutkach…
- „Jedyną karą, jaką poniesie będzie życie ze świadomością, że kogoś zabiła” - przecinek po „poniesie”.
- „Powiadają, że od tamtej chwili chociaż umarli nie wracali na ziemię ciałem, wciąż powracali duszą.” – „Powiadają, że chociaż od tamtej chwili umarli nie wracali na ziemię ciałem, wciąż powracali duszą.”
- „a pan Bishop podać siostrze ziółka, kiedy się obudzi i przypomni co zrobiła.” – przed „co” przecinek.
- „Czarne tęczówki skierowała ku Johannie.” – Czarne tęczówki… Wiesz, że w naturze u ludzi nie występują?
„Rozdział szósty”
- „Po rozczochraniu czupryny Jacka i rzuceniu ostatniego spojrzenia na lazurowe morze byłam gotowa, by wejść do Grobowca.” – przecinek po „morze”.
- „Nagle strumień światła padł na moje trampki. Mrużąc oczy, poszłam wzrokiem w kierunku, skąd dobiegało.” – „podążyłam wzrokiem” i „dobiegał”, bo to strumień światła, a nie światło.
- „Od razu stanęła mi przed oczami scena, że koziołkuję niczym postacie z bajek” – „w której”. I dalej użyłabym w tym zdaniu czasu przeszłego.
„Rozdział siódmy”
- „Proszę każdego, kto może o pomoc w przygotowaniu do należytego przyjęcia naszych dzisiejszych gości.” – po „może” przecinek.
- „Wstyd mu było za swoją dolegliwości.” – „dolegliwość”.
Błędów trochę jest, choć i opowiadanie do krótkich nie należy. Głównie widzę problemy z interpunkcją. Musisz nad nią naprawdę popracować. Polecam TĘ stronę, niejednemu już pomogła ;)
Poza tym, jest też niestety sporo błędów językowych, które nie powinny się zdarzać w tak dobrym opowiadaniu. Niestety, tu sprawa jest trudniejsza, bo trzeba o nich wiedzieć, by się ich pozbyć. Na razie radziłabym Ci zatrudnić betę. Przy tylu czytelnikach nie powinnaś mieć problemu ze znalezieniem kogoś chętnego, a jednocześnie obeznanego z zasadami poprawnej polszczyzny.
8/10
Przeszukanie kieszeni
Menu jest dość rozbudowane. Hura!
- Galeria.
Tu mam mieszane uczucia. Z jednej strony – zwiastun jest wykonany bardzo fajnie, profesjonalnie i oglądanie go do sama przyjemność. Z drugiej, nigdy nie byłam za tym, by pokazywać czytelnikom bohaterów w ten sposób, na zdjęciach czy rysunkach. Obraz postaci powinien się ukształtować w głowie czytelnika na podstawie dobrego opisu, nie ładnej ilustracji.
- Spis treści.
Czytelny i dobrze zrobiony.
- Prenumerata.
Czyli powiadamianie. Wygodne, nie powiem.
- Pohukiwanie wiatru.
Często spotykam się z piosenką przewodnią, aczkolwiek nie sądzę, by wydzielanie na nią osobnej podstrony było dobrym pomysłem. Może warto ją wrzucić nad treścią właściwą?
- Strażnicy żywiołów.
I tu muszę powiedzieć, że zakładka jest, według mnie, źle zrobiona.
Po pierwsze – zdjęcia w opisach bohaterów uważam za zło, o czym zresztą już wcześniej wspominałam. Jeśli tak Ci łatwiej, możesz zapisać je sobie na komputerze, ale naprawdę, ograniczanie w ten sposób wyobraźni czytelnika to fatalny pomysł.
Poza tym, tak naprawdę ta zakładka niewiele wnosi. Nie ma spisu wszystkich bohaterów, a jedynie tych wybranych. Zwykle takie podstrony są po to, by czytelnik się nie pogubił i mógł lepiej poznać postać. U Ciebie widzi tylko zdjęcia, symbol żywiołu i nazwisko. Nawet jeśli nie chcesz się rozpisywać, warto by było po prostu wymienić tu wszystkie ważniejsze postacie, wraz z ich żywiołami i funkacjami.
- Zapytaj o drogę.
Przy tylu czytelnikach to rozsądne rozwiązanie.
- Poza granicami.
Czyli estetycznie i starannie zrobione linki.
- Spamownik.
Wiadomo. Pochwalam, pozwala zachować porządek na blogu.
- Wspieram.
Pokazujesz, w jakie blogowe akcje się angażujesz. Ok., nie mam nic przeciwko.
Menu jest dobrze ulokowane i mam uwagi tak naprawdę tylko do dwóch zakładek.
8/10
Indywidualizm
Tu chyba nikt nie ma wątpliwości. Sama stworzyłaś świat, bohaterów i fabułę. Motyw z żywiołami jest dość popularny, ale wydaje mi się, że patrzysz na niego świeżym okiem. Poza tym, w blogosferze jeszcze się z takowym opowiadaniem nie spotkałam.
Zostaje też kwestia oryginalnej narracji, wyjątkowego szablonu, ciekawych zwrotów akcji… Mogłabym wymieniać długo.
7/7
Wyrok
Jeden punkt za piękny szablon. Jest naprawdę fajny, dante ma talent. Drugi i trzeci za całość treści, która jest naprawdę świetna, a czwarty i piąty za niesamowitą pracę i wysiłek, który wkładasz w bloga. Widać, że tworzysz go z sercem.
5/5
Razem punktów: 62,5
Wadera raz jeszcze przejrzała akta, zastanawiając się, czy nie da rady upchnąć gdzieś brakujących punktów. Tak niewiele brakowało do uniewinnienia… W końcu jednak pokręciła głową. Szkolna piątka z dużym plusem powinna wystarczyć.
Z cichym westchnięciem podniosła się ze swojego stanowiska pracy - koców i poduszek rozłożonych pod zimnym kaloryferem. Niechętnie trąciła nogą dokumenty, które spoczywały w niestarannie ułożonych stosach, tuż koło biurka. Ponownie pokręciła głową i chwyciła klucze.
Pogrążona w myślach o przyszłości więzienia, nawet nie zauważyła, jak znalazła się koło więziennej celi na trzecim poziomie. Posłała Lebrun ciepły uśmiech, otwierając celę.
- Wybacz, że spędziłaś u nas trochę więcej niż pięć godzin – powiedziała, wręczając dziewczynie akta. – Ocena powinna pojawić się znacznie wcześniej. Niewiele zabrakło Ci do uniewinnienia. Musisz popracować koniecznie nad błędami, przydałoby Ci się też lepsze pierwsze wrażenie. I trochę powinnaś pozmieniać w kieszeniach. Ale poza tym, zachwyciłaś mnie.
Odprowadziwszy autorkę do wyjścia, Wadera wróciła do gabinetu. Czekała na nią spora kolejka… Nawet zbyt spora, jak na jej gust.
Na wstępie: bardzo dziękuję za ocenę :) W zasadzie na tym mogłabym skończyć komentarz, ale ja, jak to ja, muszę się nieco rozpisać.
OdpowiedzUsuńAdres wymyśliłam naprędce z myślą, że jak wpadnę na lepszy, to zmienię. Mnie również ten wydaje się być zwyczajny, ale przynajmniej o tyle dobrze, że łatwo go zapamiętać i nie ma ogonków. Niektórym adres kojarzy się z "Harrym Potterem", na nawiązanie do „Witch” nikt jeszcze nie wpadł :P
Bardzo dziękuję za uwagi odnośnie trzymających w napięciu opisów. W Wordzie poprawiam akurat poprzednie rozdziały, więc każda taka uwaga jest dla mnie na wagę złota. I dziękuję również za wyłapanie tej nieścisłości, sama w życiu bym jej nie zauważyła i czytelnikom też umknęła.
Co do jeszcze jednej, dobrze zarysowanej postaci: teraz częściej w rozdziałach pojawiać się będzie Czas, więc mam nadzieję, że wniosę nim trochę życia do opowiadania. Zmiana Nate'a wynika z tego, że leżał w szpitalu i minione wydarzenia nieco utemperowały mu charakterek, chociaż pewnie w przyszłości wróci do dawnej formy :)
Zdziwiłaś mnie stwierdzeniem, że umiem pisać opisy. Ja ich po prostu nienawidzę pisać i często idzie mi to jak krew z nosa, więc tym bardziej miło mi było przeczytać taką pochwałę.
Jak teraz czytam te zdania z błędami, to mam się ochotę za głowę złapać. Czytelnicy mi jakieś zawsze wyłapią, a Ty i tak tyle ich znalazłaś. Chyba faktycznie rozejrzę się za jakąś betą, chociaż dla mnie to po części pójście na łatwiznę, bo wtenczas rzadziej sama spojrzę do słownika, wiedząc że ktoś zrobi to za mnie. Stronę z przecinkami dodaję do ulubionych, na pewno się przyda, dzięki! : )
Też nie jestem zwolenniczką zakładek typu "strażnicy żywiołów", ale Czytelnicy chcieli, żebym ją zostawiła. Nic nie wnosi, więc i tak pewnie niedługo ją usunę.
Jeszcze raz dziękuję za wysiłek włożony w napisanie oceny mojego bloga i życzę powodzenia przy ocenianiu kolejnych :>
Pozdrawiam serdecznie!
Ogonki, moim zdaniem, za bardzo nie przeszkadzają ;) Adres nawet nie jest taki zły, po prostu sądzę, że takie opowiadanie zasługuje na lepszy.
UsuńCo do opisów, myślę, że to kwestia praktyki. Im więcej będziesz im pisać, tym łatwiej będzie Ci to szło.
Beta powinna pomóc spojrzeć na opowiadanie świeżym okiem, nie musi to znaczyć, że masz się mniej starać. A na pewno taki inny punkt widzenia pomoże Twojej historii. Ja sama mam taką osobistą betę, która bardzo mi pomaga.
Co do "strażników żywiołów", niekoniecznie musisz ich usuwać. Takie rzeczy się przydają, tylko powinnaś, moim zdaniem, trochę zmienić formę.
Pisanie ocen tak dobrych blogów to dla mnie sama przyjemność. Tym bardziej cieszę się, że moje rady na coś się przydadzą :)
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam,
Wadera