WRZESIEŃ 2012
Wadera:
Ocen: 0
Odmów: 0
Ihtir:
Ocen: 0
Odmów: 2
Idariale:
Ocen: 2
Odmów: 0
Niewidzialna:
Ocen: 1
Odmów: 1
Nersi:
Ocen: 1
Odmów: 1
Wanilia:
Ocen: 3
Odmów: 0
Clouds:
Ocen: 1
Odmów: 3
Smile:
Ocen: 1
Odmów: 0
Razem postów: 16
Ocen: 9
Odmów: 7
Trochę się opuściłyśmy... Można zrzucić winę na rozpoczęcie szkoły oraz na odejście dwóch bardzo ważnych cżłonków naszej załogi, jednak mimo wszystko widać mam nadzieję, że w październiku ruszymy pełną parą, a każda z nas oceni chociaż te trzy regulaminowe blogi.
Przykro mi, że większość naszych postów to odmowy - tak być nie powinno, ale oczywiście nie na wszystko mamy wpływ.
Najwięcej ocen wystawiłam ja, jednak największą ilością postów może pochwalić się Clouds. Kochana, obyś tylko wystawiała więcej ocen, aniżeli odmów! ; ) Jednak bardzo cieszy mnie Twoja aktywność. Idariale wystawiła dwie oceny, zaś En i Nersi po dwa posty - odmowę i ocenę. Ihtir, który od nas odszedł, dołożył także od siebie dwie odmowy. Nasz najnowszy nabytek, Smile, także miała okazję pokazać we wrześniu swoje możliwości, wystawiając ocenę.
Co wydarzyło się we wrześniu?
1. Spotkaliśmy się z odejściem dwóch bardzo ważnych osób w życiu Gaol'a - Wadery i Ihtira. Był to duży cios zarówno dla ocenialni jak i dla całej załogi. Gaol wiele stracił na Waszym odejściu (tak, zwracam się bezpośrednio, bo jestem pewna, że tutaj wejdziecie i to przeczytacie), pozostawiliście po sobie dziurę, którą naprawdę trudno będzie wypełnić. Mam jednak nadzieję, że nie żałujecie swojej decyzji i mile wspominacie chwile tutaj spędzone.
2. Dołączyły do nas trzy osoby: Smile, Shauu_ i Mia. Niestety, kilka dni po dołączeniu do załogi, Shauu_ i Mia zrezygnowały z dalszej pracy na Gaolu.
3. Okres próbny Smile kończy się 23 października.
4. Niewidzialna wciąż pracuje nad wywiadami. Mamy nadzieję, że w październiku już spokojnie będziemy mogli zabrać się do czytania. ; )
5. Otworzyliśmy rekrutację - czekamy na zgłoszenia.
6. Nersi przejęła pieczę nad Spiskiem. Otworzona została zakładka Wspomnienia jej pomysłu. Podstrona aktualnie w budowie.
7. Clo zaktualizowała plan budynku więzienia.
8. Po raz drugi z kolei nasza ocenialnia została numerem jeden! Jest nam niezmiernie miło i dziękujemy wszystkim za głosy. Zapraszamy do głosowania w Rankingu Październikowym.
9. W związku z powyższym warto dodać, że nasz button wykonała Idi, za co bardzo jej dziękuję.
Cieszy mnie to, że pomimo wyjątkowo ponurego września udało nam się utrzymać dość dobre relacje między członkami załogi. Praktycznie codziennie odbywały się konferencje utrzymywane w przyjaznej atmosferze, a rozmowy nie dotyczyły jedynie pracy na Gaol'u, więc... oby tak dalej. ; )
Punkty dodatkowe:
Idariale: 7pkt
Niewidzialna: 4pkt
Nersi: 3pkt
Clouds: 3pkt
Smile: 4pkt
Punkty dodatkowe w głównej mierze przyznawane były za wkład w ocenialnię i wszelaką pomoc, którą dostarczyłyście mi w ostatnich dniach. Punkty za SPAM otrzymały także Smile i En.
W nowym miesiącu planujemy zmienić szatę graficzną (autorką nowej najprawdopobniej będzie nasza niesamowita Idariale). Wciąż czekamy na wywiady wychodzące spod rąk En, a także na rozbudowywanie Kronik przez Nersi.
Jeśli chodzi o kwestie zastępcy - na razie pozostawiam tę sprawę otwartą. Być może w październiku sprawa się wyjaśni, jednak wolałabym się z tym nie spieszyć.
Dziękuję Wam dziewczyny za to, że zostałyście z Gaol'em. To naprawdę wiele dla mnie znaczy. Bez Was to wszystko by się nie udało i nie miałoby najmniejszego sensu. Okazałyście mi wsparcie i pomoc. Naprawdę widzę, że zależy Wam na naszej załodze i całej ocenialni...
Dziękuję także autorom blogów za to, że nie zrezygnowali z nas i wybaczyli nam pewne potknięcia - wciąż uczymy się na błędach.
Oceniających proszę o komentarz i niewystawianie wyroków do dnia 02.10.
Clo poderwała się z krzesła, ubiegając pozostałe koleżanki, które powoli zbierały się do wyjścia.
- Zostancie na moment, musimy coś obgadać!
Clo pędziła do gabinetu Wanilii tak, jakby od tego zależało jej życie. W ręku trzymała kartkę z kalendarza. Wbiegła na pierwsze piętro i szybko zapukała do drzwi. Gdy nikt jej nie odpowiedział, zaczęła jęczeć:
- Niiilko! Wpuuuść mnie!
Usłyszała za plecami jakiś łoskot. Gdy się odwróciła, ujrzała Nersi, biegnącą w jej stronę. Była strasznie zasapana. Ona również trzymała kalendarzową kartkę z wielkim, wytłuszczonym napisem 30 września – Dzień Chłopaka. Dobiegła do młodszej dziewczyny i zaczerpnęła powietrza, by coś powiedzieć, jednak uprzedziła ją Clo.
- Wiem! Masz jakiś pomysł?
Szybka wymiana zdań i obie wiedziały, co robić. Clouds ruszyła w stronę gabinetu Niewidzialnej. Zapukała w rytm dzwonka komórki, niecierpliwie tupiąc nogą. En wystawiła głowę zza drzwi, unosząc pytająco brwi.
- En, mogłabym pożyczyć Peetę i Katniss? - zapytała brunetka, patrząc z nadzieją na koleżankę. Ta skinęła głową. Gdy zapytała, po co jej zwierzaki, Clouds pośpiesznie wytłumaczyła jej diabelski plan. Podziękowała i biegiem ruszyła do swojego pokoju, goniona przez dwa ptaki. Od razu sięgnęła po różdżkę, uniosła ją i krzyknęła:
- Accio pergamin i pióro!
Przywołane rzeczy posłusznie podleciały do Clo, która usiadła przy biurku i zaczęła prędko skrobać, co chwila maczając końcówkę w atramencie. Później ponownie wycelowała drewienko w środek rolki papieru, tym razem mrucząc: Diffindo.Skręciła dwa ruloniki i napisała na nich: Szanowny Pan Ihtir oraz Szanowny Pan m2aster. Później podeszła do zwierzaków, spokojnie siedzących na oparciu krzesła.
- Katniss, polecisz do Ihta? A ty, Peeta, do Mastiego?
Obie głoskółki wyleciały z gabinetu, ruszając w różne strony. Clo odetchnęła głęboko, po czym znów wybiegła z pokoju, pędząc ku gabinetowi Idariale. Zapukała szybciutko, przeskakując z nogi na nogę.
- Czego dusza pragnie? – zapytała, otwierając szeroko drzwi.
- Mróweczko, Ty sobie dobrze radzisz z czarami, prawda? – powiedziała na wydechu.
- Być może – odparła niepewnie dziewczyna, marszcząc czoło.
- Bierz różdżkę i ewentualnie jakąś kurtkę, tylko szybko! – krzyknęła, popędzając Id rękoma. Zdezorientowana dziewczyna chwyciła czarny płaszcz i różdżkę, i ruszyła za Maleństwem. Zbiegły po schodach (a to trudne zadanie, biorąc pod uwagę, iż obie miały na sobie glany) i wpadły do świetlicy. Mucha wyjęła z kieszeni proszek Fiuu, podała go Idariale i powiedziała:
- Polecisz do Hogwartu i pójdziesz do Pokoju Życzeń, dobrze? Tam przygotujesz dekoracje do imprezy. Zgoda?
- Zgoda – odpowiedziała i weszła do kominka. Krzyknęła wyraźne: „Do Pokoju Wspólnego Slytherinu!”, rzuciła proszek, a szmaragdowe płomienie pochłonęły jej ciało. Clo odetchnęła głęboko po raz drugi tego dnia. Wyszła ze świetlicy i o mało nie zderzyła się z Mewą.
- Oj, wybacz! – powiedziała, odsuwając się odrobinę od Niewidzialnej. – En, jeny, jak dobrze, że Cię widzę! Mam do Ciebie WIELKĄ prośbę. Mogłabyś skombinować jakąś porządną muzykę? Wiesz, taką, przy której da się bawić.
- Chyba coś by się dało zrobić...
- Byłabym Ci bardzo wdzięczna. Teraz wybacz, muszę jeszcze polecieć do Nilki i Nersi, i mam jeszcze wiele pracy.
Ledwie Clouds to powiedziała, już pędziła znów w stronę pokoju naczelniczki. Tym razem nie miała zamiaru odpuścić. Załomotała do drzwi. Usłyszała za nimi jakiś łoskot, dźwięk upadających ołówków i zdenerwowany głos. Wanilia wyszła z gabinetu. Miała strasznie rozczochrane włosy.
- Co jest? – zapytała, patrząc bez zrozumienia na Clo.
- Jesteś chyba jedyną osobą nadającą się do tego zadania! – krzyknęła dziewczynka, ciągnąc Nilkę za sobą. – Impreza przecież nie może się odbyć bez jedzenie, no, chyba, że chcemy wszystkich zagłodzić.
Zbiegły po schodach i weszły do „Królestwa Pani Basi”. Wcześniej wspomniana kobieta stała za ladą, a gdy zauważyła dwie oceniające uśmiechnęła się szeroko i zapytała:
- Czego potrzebujecie, słoneczka?
Clouds wytłumaczył całe zamieszanie w kilku zdaniach. Wanilia kiwnęła głową i wyciągnęła z tylnej kieszeni różdżkę.
- Moody już by na ciebie nawrzeszczał, wiesz? – Zażartowała, wystawiając język naczelniczce. Już trochę spokojniejsza spojrzała na swój czarny zegarek. Wskazówki mówiły, iż jest w pół do trzeciej. Powoli ruszyła tym razem do Nersi. Jej zadanie było jednym z ważniejszych, dlatego też Clo stwierdziła, że zajrzy do niej.
- Jak Ci idzie, Świstaczku? – zapytała, wpychając głowę do pokoiku. Ners siedziała przy biurku, majstrując coś przy krwistoczerwonym materiale. Jej wyraz twarzy zdradzał duże zdenerwowanie.
- Nie dobrze. – odparła podenerwowana dziewczyna. – Chyba nie zdążę z tymi przebraniami.
- To może by tak spróbować z czarami? – zasugerowała młodsza na odchodne.
*
Tymczasem u Wanilii
Gdy do Wanilii dotarła informacja o organizowanym przedsięwzięciu w jej głowie zrodził się pewien pomysł. Czym prędzej pobiegła do gabinetu Smile. Bez pukania wkroczyła do pomieszczenia.
Siedząca przy biurku dziewczyna nie ukrywała zdziwienia:
- Co? Jak? Co się dzieje?
- Chodź - rzekła naczelniczka i złapała Smile za rękę. - No szybciej!
- Ale, dokąd? O co chodzi?
Pytania pozostały bez odpowiedzi. Wanilia bez słowa prowadziła ją labiryntem korytarzy aż do zamkniętych, szklanych drzwi.
- To jest kawiarenka pani Basi... - zaczęła naczelniczka.
- Oderwałaś mnie od pracy, tylko po to, aby mi pokazać...
Dalsze słowa Smile zostały zagłuszone hukiem spadających naczyń.
- Wchodzimy - zarządziła Wanilia.
Dziewczyny weszły do pomieszczenia. O dziwo nie było tam żywej duszy. Ani jednego więźnia, który delektowałby się przysmakami kucharki.
- Nieprawdopodobne - rzuciła Smile. Ciągle była nieco zła na Wanilię, że ciągnęła ją do miejsca, które już zdążyła poznać. Faktem jest, że nigdy nie widziała stołówki tak wyludnionej, ale w gruncie rzeczy nie miała z tym nic wspólnego. Po chwili do nosów dziewczyn dotarł niesamowity zapach. Obie poczuły nagły głód.
- Psia krew! - Usłyszały ciche przekleństwo lecące z ust pani Basi. - Nie zdążę!
Wanilia zrobiła kilka kroków do przodu i znalazła się koło kolejnych drzwi. Nad nimi wisiała duża czerwona tabliczka "Zakaz wstępu", a pod nią kolejna; "Tylko dla personelu".
- Czekaj, tam nie wolno - burknęła Smile.
Naczelniczka udała, że nie słyszy i przestąpiła próg. Smile została sama i zupełnie nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Pomału zbliżyła się do drzwi "Tylko dla personelu". Do jej uszu nie docierały żadne słowa świadczące o przyczynie jej obecności w kawiarence. Słyszała jedynie trzaskanie garnków, szeleszczenie opakować od przypraw i stukot sztućców obijanych o brzegi naczyń. Przez 5 minut stała w bezruchu. Z tego stanu wyrwał ją głos Wanilii:
-Smile! Natychmiast do mnie!
Nowa, ciągle nic nie rozumiejąc, weszła do kuchni. Jej oczom ukazały się piece, kuchenki, stosy naczyń i ogrom jedzenia. Na dużym stole po lewo znajdowały się gotowe dania. Smile "jeszcze nigdy nie widziała tylu różnych rzeczy w jednym miejscu: befsztyki, pieczone kurczęta, kotlety schabowe i jagnięce, kiełbaski, bekony, steki, ziemniaki gotowane i pieczone, frytki, pudding Yorkshire, strudle, marchewka, sosy, keczup i, nie wiedzieć, czemu miętówki (...) Bloki lodów we wszystkich smakach, jakie można sobie było wymyślić, strucle jabłkowe, ciastka z owocami, polane czekoladą eklerki, pączki nadziewane konfiturą, biszkopty z kremem, truskawki, marmoladki, ryżowy budyń." (J.K. Rowling).
- Czemu robisz taką zdumioną minę, moja droga? - zapytała łagodnym głosem pani Basia.
- Ja tylko zastanawiam się, dlaczego...
- Dlaczego, dlaczego - zagderała Wanilia, - dziewczyno, Dzień Chłopaka!
- Jak to! To dziś? Zapomniałam! Mam tyle na głowie.
- Nie tłumacz się, każdemu się zdarza. Pomożesz nam?
Nie sposób było odmówić pani Basi, mówiącej swym cichym i spokojnym tonem.
- Został nam do zrobienia już tylko tort.
Trzy pracownice Gaola piekły biszkopt i robiły polewę każdego piętra tortu. Pierwsze było czekoladowe, drugie truskawkowe, a trzecie śmietankowe. Zwieńczeniem tego kulinarnego dzieła okazała się dekoracja.
- To na specjalną okazję - powiedziała pani Basia i wyjęła z szuflady maleńkie lukrowe samochody - w sam raz na dzień chłopaka.
- Jakie piękne! - Wanilia wydała z siebie okrzyk zachwytu.
Skończony tort został umieszczony na dużym stole obok pozostałych pyszności.
- Dziękuję Wam za pomoc.
- Nie ma za co - odparły jednocześnie Wanilia i Smile.
Dziewczyny wyszły z kuchni, a później opuściły pomieszczenie kawiarenki.
- Do zobaczenia - rzuciła Wanilia z tajemniczym uśmiechem na ustach i poszła w głąb budynku. Smile bez słowa poprawiła włosy i wróciła do swojego gabinetu, aby kontynuować pracę.
***
Nersi pacnęła dłonią w czoło, czemu towarzyszyło głuche klapnięcie. Całkowicie zapomniała, że może używać czarów. Bez straty czasu chwyciła różdżkę i wycelowała ją w stertę materiałów. Rzuciła kilkanaście zaklęć i oto pojawiły się przed nią kostiumy na dzisiejszą imprezę. Dziewczyna chwyciła wszystko i wybiegła z gabinetu, roznosząc wszystkim ich ubrania. Kiedy dostarczyła ostatniej osobie kostium, sama włożyła swój i poszła do świetlicy, by po chwili krzyknąć: „Do klasy transmutacji!” i zniknąć, pochłonięta przez szmaragdowe płomienie.
*
Clo zbiegła z ostatniego piętra budynku na sam dół. Podeszła do Tadzika, grubego recepcjonisty Gaola i szybko wytłumaczyła mu, co ma robić. On tylko leniwie kiwnął głową. Dziewczyna podeszła do dwóch wielkich, napakowanych klawiszy i zapytała:
- Chłopaki, mam dla was robotę. Co wy na to?
Oboje potaknęli i powędrowali za Clouds, próbując dotrzymać jej kroku. Muszka weszła do jednego z większych gabinetów. Jedyną ozdobą tamtego miejsca był wielki obraz, przedstawiający jakiegoś faceta w różowej bluzce. Clo odwróciła się do dryblasów i wytłumaczyła im, co mają robić. Na parapetach okien położyła dwie paczuszki, zaadresowane do Ihta i Mastiego. Podeszła do obrazu i powiedziała:
- All right, Niels, we have to go.
***
Wysoki blondyn w czarnej kurtce zbliżył się do schodów prowadzących do wnętrza więzienia. Zgodnie z instrukcjami zawartymi w zaproszeniu wszedł do środka i przywitawszy się z Tadzikiem, zapytał:
- To gdzie mam iść?
Zanim jednak recepcjonista w niebieskim golfie odpowiedział, za plecami Ihtira rozległ się krzyk.
- Ihtir!
Chłopak odwrócił się, by ujrzeć m2astera, idącego w jego stronę.
- Ihtir! Dobrze Cię widzieć.
- Ciebie też, Masti. – Obaj uścisnęli sobie dłonie, uśmiechając się przy tym. – Co tu robisz?
- Dostałem zaproszenie na...
-...Kawę? – wpadł mu w słowo Iht. – Ja też. Dobra, to gdzie mamy iść, hę? – Zwrócił się ponownie do faceta za ladą.
- Gabinet 360, na pierwszym piętrze.
Oboje podziękowali mu skinieniem głowy, po czym ruszyli ku windzie, gawędząc spokojnie. Podeszli do drzwi opatrzonych numerem 360, zapukali, po czym bez pozwolenia weszli do środka. Zdziwił ich obraz mężczyzny. Dopiero po chwili odezwali się dwaj klawisze, stojący za nimi.
- Witajcie.
Oboje odwrócili się na pięcie, spoglądając na dryblasów spode łba.
- Co jest grane? – zapytał Master, rozglądając się wokół. Dopiero po chwili zauważył dwie paczuszki na parapecie. Wskazał na nie ręką. – Co to?
- Wasze dzisiejsze przebrania – odpowiedział wyższy, uśmiechając się tajemniczo. – Przebierzecie się sami, czy mamy wam pomóc?
- Sami – odparł Ihtir, rozpakowując swój strój. – Co to ma być? – jęknął tylko, zabierając się za przebieranie. To samo uczynił m2aster. W między czasie Dominik, niższy z pilnujących, kiwnął głową do bruneta na obrazie, a ten zaczął się cofać, w końcu znikając za jakimś zakrętem. Po chwili znów się pojawił. Tym razem towarzyszyła mu jakaś postać. Kiedy starzy oceniający skończyli przebieranie się, przywitała się z nimi i poprosiła, by poszli za nią. Chłopacy spojrzeli na siebie, po czym wzruszyli ramionami i weszli w obraz, podążając za dziewczyną.
Godzinę wcześniej
Przygotowała winylowe płyty z muzyką, o którą prosiła ją Clo i usiadła na swoim wysokim fotelu. Odetchnęła głęboko i spojrzała na wielki, pozłacany kalendarz. Trzydziesty dzień dziewiątego miesiąca, powszechnie nazywany Dniem Chłopaka.
Niewidzialna była tak dozgonnie wdzięczna Clouds za jej entuzjazm. Uśmiechała się lekko, widząc jak Maleństwo biega po korytarzach. Pewnie napędzały ją te wszystkie świństwa, energetyki, czy jakoś tak, ale to En najzupełniej nie przeszkadzało.
Kiedy nadszedł w końcu czas, przebrała się szybko, po czym chwyciła różdżkę w dłonie i deportowała się z cichym pstryknięciem. Zaledwie sekundę później stała w pubie „Cztery Miotły” i ładowała się do kominka. Te wszystkie zabezpieczenia coraz bardziej działały jej na nerwy.
Jako prefekt Ravenclawu, Mewa mogła sobie pozwolić na trochę więcej niż inni, lecz nie było w jej stylu rzucać się wszystkim w oczy. Przemknęła więc cichutko korytarzami prosto do Pokoju Życzeń.
W środku byli już prawie wszyscy. Nersi zaśmiewała się głośno z jakiegoś żartu, który opowiadała jej Nilka. Naczelniczka, jako Luna Lovegood, prezentowała się nadzwyczaj świetnie. En zastanawiała się nawet, czy jasne włosy nie pasują jej dużo bardziej niż naturalne, ciemne. Tuż obok stała Ners, Królowa Łucja Dzielna, w pięknym łowieckim stroju z małym sztyletem zatkniętym za pasek. Jej brązowa sukienka śmiesznie kontrastowała z niebiesko-czarnym strojem towarzyski. Idi i Smile siedziały sobie na jednej z hogwarckich kanap i rozmawiały spokojnie. Katniss Everdeen i Wioletka Baudelaire raczej nie za często widywane są razem. Idariale w wygodniej skórzanej kurtce i wysokich butach mogła śmiało uchodzić za dziewczynę, która igra z ogniem. Natomiast Smile była zupełnie jak wyjęta z książki o rodzeństwie i ich serii niefortunnych zdarzeń. Tyle, że jej włosy spływały na ramiona, nieskrępowane gumką. No, ale nie potrzebowały przecież na razie żadnego genialnego pomysłu, czyż nie?
I na koniec ona, Niewidzialna, w długiej aż do ziemi błękitnej sukni i czarnej masce na twarzy. Jej zazwyczaj proste blond włosy teraz opadały na ramiona skręcone i ciemne niczym sadza. Tylko oczy pozostały niezmiennie niebieskie.
Nagle z jednego z obrazów zaczęły wychodzić postacie, co na tym zamku dziwne nie było. Wpierw wyłoniła się Clouds, ubrana w piękną, zieloną suknię ze złotymi szwami, krocząc dumnie niczym Zuzanna po ziemiach Narnii. Tuż za nią wyskoczył Iht, a jego strój odrobinę Mewą zatrząsł.
Hełm wykonany ze stali okrywał jego głowę, a metalowe nagolenniki chroniły nogi. Miał czerwoną pelerynę zapiętą pod szyją na złotą klamrę i włócznię, którą dzierżył w prawej dłoni, w lewej zaś tarczę, do niczego raczej wtedy nie potrzebną. Na końcu w pomieszczeniu pojawił się m2aster, ubrany niczym zawodowy gladiator. En wyobraziła go sobie na arenie, w palącym słońcu i zbroi, którą miał wtedy na sobie. Wszyscy zawołali zgodne „Wszystkiego Najlepszego!”. Co się działo potem? O tym opowiedzą honorowi goście...
Wanilio, miałam Ci wysłac listę mojego spamu, ale miałam zapchany plan dnia :((( A zostawiłam reklamę naszej ocenialnii na 120 blogach...
OdpowiedzUsuńNie martw się, Idi ;) Zrobimy tak, że te punkty ze spamu przejdą Ci na październik, oki? :)
UsuńOki.
UsuńJenyy, nienawidzę odmów. Nilko, ja też mam nadzieję, że następnym razem wystawię oceny.
OdpowiedzUsuńNo i czekamy na opinię o Naszej (En, Smile i mojej) pracy... ;>
Clo, chyba nikt odmów nie lubi ; )
UsuńA Wasza praca - c.u.d.o.w.n.a!
Tak, mówiłam ze stroje Gladiatorów będą pasować <3
OdpowiedzUsuńJa nie mam zdania.
OdpowiedzUsuńSama praca bardzo dobra i pomysłowa, tylko Clo napisała w dwóch miejscach "chłopacy" XDDD
Nynynyny ;p Nilka oprawi, prawda? ;>
UsuńNa ocenialni, nawet w takim tekście, powinniście bardzo uważać na literówki. Tutaj wkradła się jedna, ale rażąca - "rozmowy nie dotyczyły jedynie pracy na Gaol'u". Gaol odmienia się bez apostrofu, ponieważ ostatnia litera nie jest niema.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ten miesiąc minął nam wszystkim tak szybko...
OdpowiedzUsuńReklama zainspirowana trailerem Dishonored czy to tylko zbieg okoliczności?
OdpowiedzUsuńTo już był tydzień odkąd mógł cieszyć się tytułem studenta, a dwa odkąd... No cóż. Rozmawiał z pewnymi osobami. To było trochę denerwujące i smutne, więc wielce się zdziwił, gdy dostał list od głoskółki, którą, jak pamiętał, używali w tylko jednym miejscu. W więzieniu, w którym pracował. To było tak dawno, ale przyjemne wspomnienia zagłuszyły te mniej, jak studencki wikt, który był niewiele lepszy od tego, co dostawali więźniowie w karcerze za rozróby...
OdpowiedzUsuńSzybko przeczytał zaproszenie i z radością pomyślał o spotkaniu dawnych współpracowników. Heh... Zwłaszcza wspomnienia o kawałach jakie robił razem z Ihtem były przyjemne.
No nic, żadnych planów na przeszkodzie nie miał, więc wysupłał jakieś groszaki z dna portfela i zakupił bilet do więzienia. Na samym miejscu z rozrzewnieniem obserwował wysokie mury Gaola oraz drut kolczasty na jego szczycie. Głębokie cienie wieczora wywołały swoiste deja vi, gdy wchodził tu po raz pierwszy, a za biuro służył mu schowek na miotły podebrany od sprzątaczek. Już na zewnątrz było czuć wspaniały zapach wypieków pani Basi oraz zwykły odór więziennego życia. Tyle wspomnień i tyle historii wiązało się z tym miejscem... Brakowało jeszcze tylko tych samych ludzi, ale jak znał życie, to było tutaj równie doborowe towarzystwo...
Dziękuję bardzo o powiadomienie mnie o tej notce. Już bardzo dawno nie zaglądałem do więzienia i przyjemnie jest widzieć, że mimo niedawnego odejścia Wadery i Ihta, dalej działacie. Gratuluję ci także Wanilio awansu i życzę powodzenia w zarządzaniu tą zgrają dowcipnych ludków oraz przejścia kryzysu jakim dla każdego bloga są pierwsze wrzesień i październik. Trzymajcie się ciepło i bawcie się dobrze c:
Witam, mam prośbę do oceniającej Nersi. Czy oceniłabyś stowarzyszenie-elfow-sprzymierzonych mimo przeterminowania rozdziału? Dużo pracy w szkole i mało czasu na pisanie. :c
OdpowiedzUsuńOczywiście, że tak, nie ma problemu :]
UsuńDziewczyny, co się dzieje? Wiecie,że nie mam dostępu do komputera (aktualnie doprosiłam się pana od TI, aby udostępnił mi sprzęt szkolny). Już tydzień października za nami, a tutaj cisza...
OdpowiedzUsuńwanilia.
Nilko, mamy zastój ;/ Próbuję coś napisać, ale nie idzie mi ;/
Usuń