wtorek, 15 stycznia 2013

[063]. Ocena: exorcizamus-te

   Wanilia z wielkim zapałem obracała w dłoniach teczkę opatrzoną interesującą nazwą. Miała dość dobry nastrój, co ostatnio nie zdarzało się zbyt często, a fakt, że w więzieniu panowała dziś zaskakująca cisza jedynie poprawiał jej humor. Założyła słuchawki na uszy i, oddając się przyjemności, sięgnęła po akta.

Oskarżony: exorcizamus-te
Oskarżająca: wanilia.

Pobieżny ogląd więźnia:

   Wpatruję się w ten adres, który - bądźmy szczerzy - niewiele mi mówi. Dwa słowa, oddzielone myślnikiem. Ubolewam nad faktem, że są w obcym dla mnie języku. Z reguły lubię, gdy adres jest po polsku, angielski też mi nie przeszkadza, bo znam go bardzo dobrze. Nawet francuski zniosę, bo ponoć się go uczę, choć jak dla mnie, to jeśli adres, to właśnie albo w języku ojczystym, albo po angielsku. Dlaczego? Bo w tym momencie każdy powinien go zrozumieć. W mniejszym, bądź w większym stopniu, ale jednak. A tak widzę tutaj takie exorcizamus-te i nie wiem co mam z tym zrobić. Sama domyślam się, że jest to, być może, łacina, ale pewna nie jestem, tak więc zaraz poproszę o pomoc niezawodnego wujka Google. Zanim to jednak zrobię, próbuję sama jakoś rozwikłać tę zagadkę i jedyne, co mi do głowy przychodzi, to "egzorcyzmy". Brzmi groźnie. Tłumaczę więc na łacinę, co daje mi "Egzorcyzmować Cię", co brzmi troszkę... śmiesznie? Próbuję więc szczęścia i wpisuję po polsku, tłumacząc na łacinę, jednak teraz wychodzi mi coś innego. Bawię się z innymi językami, jednak nic bardziej logicznego od "Egzorcyzmować Cię" mi nie wyskakuję, więc zostaję przy tym. Cóż, nikt nie twierdzi, że Google Translator jest nieomylny. Wiem już, mniej lub więcej, co oznacza adres - w sumie jedynie potwierdzam to, czego sama się domyślałam. Cóż, przynajmniej, pomimo braku znajomości łaciny, można spokojnie przeczuć, o co Ci chodziło. 
   Egzorcyzmy kojarzą mi się z księdzem, kościołem, diabłem, "Egzorcyzmami Emily Rose" i, chyba przede wszystkim, z jednym z moich ukochanych seriali, a mianowicie "Supernatural". Mam naprawdę dużo skojarzeń, co mi się podoba; mogę snuć domyślenia, a jednocześnie zawsze tematyka Twojego bloga może mnie zaskoczyć. 
   Patrzę na belkę, która jest równie mroczna, co adres. "Nie bój się ciemności..." Ja się nie boję ciemności. No, przynajmniej nie wtedy, gdy jestem z kimś, albo leżę w ciepłym łóżeczku. Jeśli mam być szczera, ciemność nieco mnie niepokoi, dlatego więc czuję dreszczyk emocji, gdy tak przeglądam Twojego bloga. Również favicona jakoś tak wprawia w zaniepokojenie. 
   Patrzę na szablon, który ma drobne mankamenty, ale o tym później. Na pierwszy rzut oka dobrze komponuje się, zarówno z adresem bloga, jak i z tekstem na belce. Wszystko razem dobrze się uzupełnia i jestem niezmiernie ciekawa tego, co ukryte jest w tekście.
8/10

Ubiór więźnia:

   Tak więc wchodzę na bloga i pierwsze, co przykuwa moją uwagę, to zielone oczy dziewczyny. Naprawdę magnetyczne. Więc zacznę od niej, dobrze? Czarnowłosa dziewczyna - choć umiejscowiona z prawej strony - patrzy wprost na mnie, a w lewej dłoni trzyma pistolet, skierowany w górę, wprost w gardło jakiegoś stwora. Idealnie wpasowuje się w klimat, w adres, we wszystko.

   U góry za to znajduje się pentagram i słowa: "Nie bój się ciemności. I w blasku słońca kryją się demony". Wyraźne nawiązanie do belki, ale podoba mi się. Mroczne, intrygujące, z mocnym akcentem. I w sumie to byłoby wszystko, jeśli chodzi o szablon. Skromnie, bo skromnie, ale efekt jest, i to jaki!
   Szablon jest unieruchomiony, przez co gdy zjeżdżam w dół, zakładki zlewają się z napisem na nagłówku, co wygląda naprawdę źle, bo niemal nie można ich wyłapać. Poza tym, są one napisane nieczytelną czcionką, a cień powoduje jeszcze większe zamieszanie. Czcionka z prawej strony ma przeokropny, zielony kolor, który drastycznie się odbija i rzuca w oczy, po prostu zupełnie nie pasuje tu kolorystycznie. Nie mam pojęcia, skąd ten pomysł przyszedł Ci do głowy, ale radzę szybciutko to zmienić.
   Poza tym całość wygląda całkiem przyzwoicie. Stonowane kolory, które pasują do "mrocznej" tematyki, ale nie ma tu za dużo ciemnego; po prostu ładne, pastelowe odcienie. Czcionka tekstu odpowiednio wielka i czytelna, kolor również nie męczący oczu.
7/10

Przesłuchanie:


Rozdział 1

   Tak sobie czytam i czytam... I nie mogę pozbyć się wrażenia, że jest to ff Supernatural, mojego ukochanego serialu. Choć wiem, że opowiadanie to jest opowiadaniem autorskim (tak, zdążyłam przeczytać zakładki!), jedynie inspirowanym przez wyżej wymieniony serial, to po prostu nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że czytam dzień z życia Sama i Dean'a - tylko w nieco kobiecej postaci. Cóż, myślę, że  to nie Twoja wina - w końcu łowcy to łowcy, raczej inaczej żyć nie będą. Mam tylko nadzieję, że w dalszych rozdziałach pokażesz się z nieco innej strony, indywidualnej.
   Nie mniej rozdział pierwszy bardzo przypadł mi do gustu. Twoje opisy są wprost bez błędne, aż byłam przyjemnie zaskoczona! No bo... Sto osiemdziesiąt trzy słowa na temat auta? Serio? I to jeszcze w taki sposób, że ja, osoba, która z autami ma tyle do czynienia  że wie, jak je otworzyć i jak prowadzić, w żaden sposób się nie męczyłam, czytając ten opis.
   Jak na razie podoba mi się kreacja Liliany - jej sarkastyczny sposób bycia i pewność siebie, a także pewna delikatność. To właśnie takie połączenie braci Winchester. Jestem ciekawa jej pierwszych (dla czytelnika) łowów. Wiatrówka i srebrne kule? Czyżby jakiś wilkołak? Skinwalker? Strzyga (choć w sumie do jej zabicia chyba nie trzeba srebrnej kuli)? Wendigo (co prawda w drugim odcinku Supernatural jest mowa, iż zamierzają go spalić, ale czytałam gdzieś, że można go też załatwić za pomocą srebrnego noża lub srebrnych kul)? Zmiennokształtny? Cóż, trochę możliwości jest i jestem ciekawa, czy będzie to jedno z wymienionych przeze mnie stworzeń, czy coś zupełnie nowego.
   Druga część rozdziału, egzorcyzmy... Jej, ten człowiek naprawdę, naprawdę przypomina mi Dean'a! I choć jestem prawie pewna, że to nie on, to w sumie... Miło byłoby go tutaj ujrzeć. W każdym razie ciekawi mnie to, czy ów tajemniczy mężczyzna domagał się wiedzy na temat miejsca pobytu Liliany czy stwora, na którego aktualnie poluje...

Rozdział 2

   I znów to zrobiłaś. Naprawdę przyjemnie czyta się Twoje opisy. Są realistyczne i choć bardzo dokładne - nie nużą w żaden sposób. Wręcz przeciwnie - są tak plastyczne, że z łatwością można wszystko odtworzyć w głowie; i nie ma tutaj wymówki, że "nie mam wyobraźni". Naprawdę, od dawna nie czytałam tak dobrych, płynnych i lekkich opisów. Aż brakuje mi słów. Mam nadzieję, że nie chwalę Cię za bardzo, i że w dalszych rozdziałach będzie równie dobrze, jednak mam niemal wrażenie, jakbym oglądała kolejny odcinek Supernatural. To niesamowite!
   Tak jak się spodziewałam, umieściłaś tutaj wspomnienie z pierwszego polowania Liliany. Trochę zdziwił mnie fakt, że ona sama nie wie, kiedy nazwała siebie łowcą, bo - skoro już polowała - to zapewne właśnie w tym momencie tak o sobie pomyślała, prawda? Nie spodziewałabym się, że w tym wspomnieniu będzie miała zaledwie szesnaście lat. Może to moja mentalność, ale szesnastolatka zabijająca jakieś dziwne stwory? Hm, ciekawie, nie powiem, że nie. Jej pierwsza "praca" była całkiem trudna jak na takie... dziecko. W każdym razie zaskoczyło mnie to, że Reaper ot tak wepchnęła nóż w plecy przedszkolanki na oczach sąsiadki. Cóż, jedyne wyjście, jakie jej zostało, akt desperacji. W efekcie dobrze na tym wyszła, ale zastanawia mnie cała ta akcja ze "zleceniodawcą". Łowca z reguły pracuje sam, sam też odnajduje sobie sprawy do rozwiązania. A tu proszę, pojawia się osoba trzecia i to bynajmniej nie człowiek. Anioł? Bo raczej nie demon, prawda? Jestem ciekawa postaci Jimmy'ego - czy będzie taki sam jak Bobby? Co jak co, ale myślę, że charakter Singera trudno byłoby skopiować i dobrze odtworzyć, więc liczę na inwencję twórczą. Poza tym zdecydowanie polecam pisanie wspomnień kursywą. Będą się lepiej odznaczały w tekście.
Jej, jej, jej! Drastycznie! Stare, zamknięte kino. Policjanci śpiący w samochodzie (za co im płacą?). I oczywiście Liliana Reaper, łowczyni gotowa do akcji. Wciąż rozśmiesza mnie fakt, że Liliana boi się pająków, ale to dobrze, że nie zrobiłaś z niej nieustraszonej pogromczyni demonów, bo w to chyba nikt by Ci nie uwierzył. Zaintrygowało mnie to morderstwo, czy cokolwiek miało to być, bo... na serio, woda? Po co ktoś nasączył sznur wodą? Nawet te krwawe runy mnie aż tak nie zainteresowały. Jedynie pies zrobił furorę.
Jestem w niemałym szoku, bo rozdział liczy sobie 2875 słów, a nie ma tu żadnego dialogu. Żadnego. Pojawiają się tylko trzy wypowiedzi Liliany; dwa zdania po łacinie i jedno słowo: woda. A mimo tego nie czuje się tak, jak czułam się, czytając "W pustyni i puszczy", gdzie opisy ciągnęły się nieubłaganie. Wręcz przeciwnie. Zaskakująco szybko przeleciałam przez ten rozdział i z zaciekawieniem otwieram zakładkę z kolejnym.

Rozdział 3
Rozdział był krótki, przeczytałam go migiem i nim się obejrzałam - doszłam do końca. Szkoda, bo spodziewałam się czegoś dłuższego. W każdym razie znów nalegam na kursywę, jeśli chodzi o jakieś wspomnienia; kiedy doszłam do słów: "Gdy tylko Liliana wydostała się na zewnątrz, nie zwracając już uwagi na to, aby zachować ciszę i dyskrecję o mało nie zwymiotowała." nie miałam pojęcia, o co chodzi. Byłam pewna, że Reaper wciąż jest w kawiarni i właśnie z niej wyszła, więc nie mogłam zrozumieć o co chodzi z tą dyskrecją i ciszą, dopóki się nie zorientowałam, że to odniesienie do opuszczenia kina. Dzięki kursywie czytelnik się nie zagubi. 
Poza tym jestem ciekawa postaci matki Steva. Odnoszę dziwne wrażenie, że to ona jest boginią Lusse. W ogóle - och, cudownie, bogini! I to jeszcze jaka! Jestem ciekawa co się stało, że zabija teraz, w połowie września, kiedy z reguły dopuszcza się tego tylko w zimie. I kim jest tajemniczy mężczyzna z baru? Czyżby to był ten sam, który pojawił w drugiej części rozdziału pierwszego? I w ogóle... Kira. Inna łowczyni. Najlepsza, najstraszniejsza, mająca na pieńku z Lilianą. Ciekawie, nie powiem, że nie, aczkolwiek dlaczego sama nie zajęła się tą boginią?Rozdział 4
   Rozdział pisany z punktu widzenia nieznanego mężczyzny z kawiarni. Teraz już wiem, że nazywa się Gabriel Rhen i jest... tam taram tam... łowcą! Cóż, tym mnie akurat nie zaskoczyłaś, ale jestem ciekawa co takiego przyciągnęło go do Angels Rock. Czyżby również sprawa bogini Lusse? A może poszukuje Kiry? Albo Liliany? Nie, to ostatnie raczej nie, zwłaszcza, że widział ją już i nie wzbudziła w nim większego zainteresowania. Ot, kolejna dziwaczna dziewczyna - no dobrze, może trochę przypominająca demona, jak sądzi Rhen. Poza tym Gabriel to taki trochę... Przewrażliwiony człowiek? Wszędzie widzi demony, kurcze, może powinien sobie zrobić przerwę w pracy? Bo jeszcze chwila i będzie strzelał do każdego napotkanego człowieka i odprawiał egzorcyzmy!
   Ciekawe jest to, że klimat robi się coraz bardziej gorący, a - jak dowiedział się przypadkiem Gabriel - ofiara z kina miała zamrożone wnętrzności. Bogini Lusse działa na całego. Hm... Rhen postanowił także zająć się tą sprawą. Cóż, czyli mamy dwóch łowców, którzy ze sobą nie współpracują i jedną boginię. Jak załatwią tę sprawę?

Rozdział 5
   Lubię Johna, wiesz? Jest inteligentny, bystry i ma cięty język. Nie ważne, że jest także opryskliwy i po prostu chamski. Podoba mi się jego postać i mam nadzieję, że pojawi się jeszcze w kilku rozdziałach. Kreacja Gabriela też nie jest taka zła; bardzo, ale to bardzo przypomina mi Dean'a. Zwłaszcza, gdy przedstawił się jako Freddie Bulsara.
   Ciekawe, dlaczego Liliana jeszcze nie sprawdziła zwłok, tak, jak zrobił to Gabriel. Cóż, będzie miała utrudnione zadanie, jeśli jednak się na to zdecyduje - dwóch federalnych w ciągu kilku dni, oglądających te same zwłoki? Ach, super przedstawienie lekarki, choć trochę zirytowała mnie tym, iż nie chciała pokazać Gabrielowi ciała.
   Zastanawiam się... Zastanawiam się kogo lubię bardziej - Lilianę czy Rhena. Zanim doszłam do rozdziałów, które opisywałyby bliżej mężczyznę, powiedziałabym, że przepadam za Reaper. Może dlatego, że to kobieta? Jednak teraz, kiedy mam szansę poznać Gabriela... Chyba jednak wolę jego - zapewne dlatego, iż przypomina mi Winchestera, a ja go wręcz ubóstwiam!

Rozdział 6
   Czego jak czego, ale nie spodziewałam się tego, iż Gabriel będzie spokrewniony z Kirą (a raczej Kią) - a tu proszę, bliźniaki! Zapowiada się coraz ciekawiej. Miło mi, że tym razem ukazałaś kobietę jako tą silniejszą, pewniejszą i zdolniejszą. Kobieta-morderczyni, mężczyzna-egzorcysta. Bardzo dobry pomysł. Poza tym... Cóż, wydaje mi się, że osobą, która rzuciła sercem (poważnie? Śmiałam się z tego przez dobre siedem minut, naprawdę! Rzucać sercem?) w Gabriela była bogini Lusse w postaci matki Steve'a. W każdym razie motyw ciekawy.
   Spodobało mi się porównanie rozcieńczonej krwi do kwiatów wiśni. Wyszło Ci to bardzo dobrze; zresztą tak, jak wszystkie te opisy. 
A więc w końcu doszło do konfrontacji Rhen - Reaper. Hm, chyba liczyłam na coś więcej, na dłuższe spotkanie, aczkolwiek - jestem ciekawa dalszego rozwoju akcji. I cóż, chyba trochę stęskniłam się za rozdziałami pisanymi z perspektywy Liliany.

   Podsumowując... Masz sześć rozdziałów. Sześć rozdziałów składających się prawie z samych opisów - i to jakich! To dla mnie miła odmiana, bo większość opowiadań oparta jest na dennych, nic nie wnoszących dialogach. U Ciebie rozmów jest zaskakująco mało, ale jakoś nie odczuwa się ich braku.
   Widać tutaj lekkie pióro, cudowny styl, przemyślaną fabułę... Czego można chcieć więcej od blogowego opowiadania? Pomimo wyraźnego nawiązania do Supernatural, całość naprawdę bardzo mi się podobała. Tak właściwie, to chętnie bym to sobie wydrukowała i przeczytała w formie książki.
16,5/20


Spisanie zeznań:

Rozdział 1

"Znajdujących się na samochodach i nie." - a przypadkiem nie "w" samochodach?
"(...) i przez jeden paniczny moment przypomniał sobie o karaluchach." - "przypomniała".
"To zrozumiałe. - Chłopak zaśmiał się, odrywając wzrok z piersi Liliany, spoglądając teraz na jej twarz." - zamieniłabym "z" na "od".
"Jego młodą, bladą twarz pokrywały równie jasne piegi." - "również".

Rozdział 2
"Jednak pod dziecinną twarzą, przyjaznej, drobnej kobietki skrywała się ogromna moc." - bez przecinka.
"Liliana była świadkiem pożegnania, dwójki młodych ludzi, których romantyczny pocałunek przerwała zapewne córeczka." - bez przecinka.

Rozdział 4
"Ta sama kobieta stała także za ladą patrząc na niego zmęczonym, ale miłym wzorkiem." - brak przecinka.

Rozdział 5

"- Angels Rock nie widzi co się dziej, mamy tu seryjnego." - "dzieje".

Rozdział 6
"Z ogromnym trudem, podniósł się na łokciach, a później usiadł." - bez przecinka.
"Do tego, ciągle dręczyło go złe przeczucia względem zielonego dodga." - bez przecinka, "przeczucie".

   Jeśli chodzi o błędy, to jest ich naprawdę mało. Głównie składają się z literówek i problemów z interpunkcją, ale zauważyłam, że czytelnicy wypisują Ci błędy w komentarzach. Cieszę się, że doceniasz to i poprawiasz rozdziały; gdyby nie to, zapewne byłoby ich znacznie więcej, a co za tym idzie - uzyskałabyś mniejszą punktację. Na przyszłość polecam przeczytanie rozdziału po dwóch, trzech dniach od napisania. Wtedy zobaczysz większość ewentualnych błędów.
7,5/10


Przeszukiwanie kieszeni:

   Masz sześć zakładek u góry, zaś z prawej strony jedną (nie mogę dojść dlaczego akurat tam ją umieściłaś, to bez sensu), a pod nią znajdują się obserwatorzy i statystyki. Osobiście po prostu nie lubię obserwatorów, bo moim skromnym zdaniem niszczą estetykę bloga, ale - cóż - blogspot jest... unowocześniony, a cała ta sprawa naprawdę ułatwia czytelnikom i autorowi nawiązywanie kontaktu, więc czepiać się nie będę.

O blogu - najpierw pojawia się informacja o inspiracji serialem Supernatural. Tak jak się tego spodziewałam, ale cieszę się, że dodałaś tę krótką adnotację. Wspominałam już, że jestem wielką fanką tego  serialu...? Krótkie wprowadzenie, rodem wzięte z tylnej okładki książki. Naprawdę, gdybym weszła przypadkiem na Twojego bloga i zajrzała do tej zakładki - z całą pewnością przyciągnęłabyś moje zainteresowanie. Później kilka informacji odnośnie występujących wulgaryzmów i scen erotycznych, informowania o nowościach i o szablonie. Wszystko, co być powinno, zastrzeżeń brak.
Misery - jestem zachwycona Twoim opisem. Lekko, dokładnie, z dystansem do siebie. Mamy sporo wspólnego - zaczynając od roku urodzenia, przez ulubione książki i seriale, do muzyki, na rysunku skończywszy. Brakuje mi może troszkę informacji odnośnie tego, dlaczego w ogóle zaczęłaś pisać, ale poza tym - nic dodać, nic ująć.
Rozdziały - co tu dużo mówić? Spis rozdziałów, za który chwała Ci!
Bestariusz - i tu taka uwaga - piszemy: Bestiariusz. Początkowo bałam się, że po prostu weszłaś na wikipedię czy inną stronę, na której można znaleźć takie opisy i zrobiłaś standardowe Ctrl+C, Ctrl+V, a tu taka miła niespodzianka! Opisałaś to własnymi słowami, co widać na pierwszy rzut oka. Nie marnowałaś czasu na szerokie pojęcie, tylko skupiłaś się na tym, co czytelnik powinien wiedzieć. Poza tym w opisie aniołów pojawiają się parokrotnie powtórzenia.
Linki - troszkę ich jest, ale są posegregowane, dzięki czemu prezentują się dość dobrze.
Spam
Buttony

   Zastanawiam się, czy dodałabym coś więcej. Informacje o blogu są, o Tobie także co nieco się dowiedzieliśmy. Dobrym pomysłem było stworzenie bestiariusza, bo dla laika mogłoby być trudne odnalezienie się w temacie. Nie, chyba nic więcej tutaj nie potrzeba.
9/10

Indywidualizm:


   Hm... Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że dużo tutaj Supernatural. Cóż, w pewien sposób się tym inspirowałaś, choć podobno pomysł na opowiadanie miałaś już dużo wcześniej, zanim obejrzałaś serial, który jedynie rozszerzył Twoje horyzonty. Jak na razie nie mogę powiedzieć, czy bardzo wzorujesz się na Nie z tego świata; mam za mało rozdziałów, by to stwierdzić. Nie mniej bohaterowie są wymyśleni przez Ciebie, tak jak i miasteczko oraz fabuła.
   Myślę też, że trudno wymyślić jakiegoś stwora i sposób na jego zabicie. I choć ktoś mógłby zarzucić Ci wzorowanie się na serialu, ja tego nie zrobię. Po prostu... Podoba mi się to, co piszesz.
5/7

Alibi:


   Adres, belka i szata graficzna stanowią spójną całość. Tekst - jeśli mam być szczera - po prostu mnie porwał i choć są drobne niedociągnięcia... No cóż, są drobne, a każdy ma prawo popełniać błędy, czyż nie? W dodatkach niczego bym nie zmieniła, jest świetnie tak, jak jest.
4/5

Razem: 57
Wyrok: Zwolnienie warunkowe


   Wanilia podpisała się zamaszyście pod papierami, po czym pospiesznie upchnęła je w teczce. Była zmęczona, zdecydowanie za długo siedziała nad tą sprawą. Sięgnęła do słuchawki starego telefonu z okrągłą tarczą i pospiesznie wybrała numer do recepcji, wzywając do siebie swojego nowego praktykanta, Sama. Wysoki, barczysty chłopaka pojawił się kilka minut później w jej gabinecie, pukając uprzednio w dębowe drzwi.

  - Wzywałaś?
  - Tak, tak... - Wanilia z roztargnieniem podniosła głowę znad stosu czystych kartek, spoglądając w niebieskie oczy swego praktykanta. - Proszę, zanieś tą teczkę do celi 41B i wypuść na wolność biedną Misery. Już dość się naczekała. 

5 komentarzy:

  1. Dzień dobry! Przyszłam ładnie przypomnieć, że mimo że na "paradoksie" od dawna nie było nowego rozdziału, nadal czekam na ocenę i wyczekuje jej z utęsknieniem.;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga hei-chi, Twoja ocena jest już w trakcie pisania. Figurujesz jako pierwsza w kolejce Maery Fey ;)

      Pozdrawiam również,

      Usuń
  2. Dzień dobry!
    Chciałam się przenieść do innego oceniającego, ponieważ Clouds odeszła.
    więc proszę o ocenę Idarialę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na początku podziękuję za ocenę: dziękuję.
    A teraz bardziej szczegółowy komentarz.

    Jestem słaba w wymyślaniu adresów. Naprawdę, bardzo beznadziejna... "Exorcizamus te" to początek egzorcyzmu użytego w pierwszym rozdziale, jedna z pierwszych rzeczy jakie wpadły mi do głowy. Szczerze, to bardzo liczyłam na skojarzenia odbiorcy z egzorcyzmami, ale obiecuję, że jak wpadnę na jakiś lepszy pomysł, to go zmienię. Osobiście też wolę polskie adresy.

    Nad szablonem także chcę popracować. Co prawda, na drugą część mam już przyszykowany inny (w pełni profesjonalny i nie swój), ale chcę żeby to jakoś wyglądało. Tak więc popracuję nad tym w wolnej chwili.

    Nie spodziewałam się, że dostanę aż tyle punktów z treść.
    Liliana nie pamięta gdy użyła słowa "łowca". To jest, nie utożsamiała się z nimi. Co więcej, niewiele o nich wiedziała. Nie chcę spoilerować, bo wszystko się wyjaśni później.
    Zleceniodawca to moja ulubiona postać, więc nie mogę się doczekać rozdziału, w którym w końcu się pojawi. Już go dopracowałam, ale nie mogę nic powiedzieć. To niespodzianka.
    Szczerze przyznam, że próbuję ukazać każdy szczegół moich bohaterów. Ich wady i zalety. Chcę nadać im nutkę realizmu, dlatego też Liliana nienawidzi pająków i karaluchów, a Gabriel jest dość niestabilny psychicznie.
    John vel Eastwood chyba wypełnił już swoją rolę, ale nie wykluczam tego, że się jeszcze pojawi. Choćby na chwilę.
    Myślę, że większość postaci, które wprowadziłam, pojawi się jeszcze kilkakrotnie, niekiedy odgrywając większą rolę.
    Nad wtrąceniami kursywą popracuję. Błędy poprawiłam.

    "Bestariusz"... Zrobiłam się czerwona jak burak, naprawdę. Prowadzę blog od września i nie zwróciłam uwagi na to, że zjadłam literkę "i". Poczułam się głupio.

    Liliana początkowo miała być kimś na wzór egzorcysty, mieć moc wypędzania demonów z ciał ludzkich. Co prawda wtedy nie za bardzo wiedziałam, jaką fabułę w to wplątać, a "Supernatural" bardzo mi w tym pomogło.

    I prawda, każdy kto oglądał serial może znaleźć podobieństwa. Trudno jest jednak zdziałać cuda pisząc o tym samym. Próbuję jednak, aby polowania były inne niż w SPN. No może oprócz egzorcyzmów, bo niestety trudno znaleźć tekst jakiegoś innego.

    Zastanawiałam się, czy nie zrobić pewnego psikusa, gdy skończę opowiadanie i dodać gdzieś na blogu krótki tekst, o tym jak moi bohaterowie spotkają Winchesterów. Wyobrażałam to sobie jako krótkie opowiadanko, pełne wisielczego humoru. Wtedy mogłabym zestawić "dwa światy", mój i Supernaturalny, aby pokazać ich różnice. Nie wiem jednak, czy cokolwiek z tego wyjdzie.

    Podsumowując: Jestem w lekkim szoku. Spodziewałam się niższej oceny, tym bardziej, że ostatnio trudno mi się skupić na opowiadaniu.
    Najbardziej cieszę się z tego, że spodobały ci się moje opisy. Zawsze się ich bałam, boję i bać będę. Nigdy nie wiem, czy nie przesadzam no i czy są na tyle dobre, aby nie zanudziły czytelnika.

    Jestem naprawdę zadowolona z oceny, warto było czekać. Spróbuję zastosować się do wszystkich rad.

    Pozdrawiam!

    PS: Mam nadzieję, że mój komentarz da się zrozumieć. Jestem tak padnięta, że ledwo myślę. :) Chciałam go napisać dziś, bo gdybym to odkładała na później, to nigdy bym tego nie zrobiła.

    OdpowiedzUsuń

Zgłoszenia należy umieszczać w przeznaczonej do tego zakładce, nie pod postami!

Statystyka