Wanilia nie była przyzwyczajona do tego, żeby pod koniec marca na ziemi wciąż zalegał śnieg, dlatego nie zważając na dziwne spojrzenia przechodniów, założyła na nogi swoje ulubione czarne trampki, na cienki sweter w granatowo-białe paski zarzuciła skórzaną kurtkę, a wokół szyi zawiązała długą kwiecistą chustę. Kiedy dotarła do więzienia miała zgrabiałe ręce, niemal nie czuła palców u stóp, ale mimo to była naprawdę szczęśliwa, bo wszystko, czego potrzebowała, to poczucie lekkości i muzyki w uszach. Uśmiechnęła się do Nersi, która właśnie siedziała w kawiarence, przywitała się z jednym ze strażników i szybko wpadła do biura, które było otwarte, bo siedział w nim Sam.
- Coś nowego? - zapytała wesoło, wydmuchując nos w chusteczkę.
Jeśli Sam uznał jej ubiór za dziwny, jak na panującą dziś pogodę, nie dał nic po sobie poznać. Wstał za to z fotela, który zazwyczaj zajmowała zastępczyni naczelnika i podał jej teczkę.
- Wiem, że wciąż zajmujesz się sprawą Hermiony Granger, ale pomyślałem, że powinnaś to zobaczyć. Sylwia Bloggerka już dawno nie dawała znaku życia.
Kobieta przejrzała raz jeszcze teczkę, sprawdzając swojego asystenta i westchnęła ciężko. Zdjęła kurtkę i chustę, i wyszła z gabinetu, mamrocząc pod nosem coś, co przypominało "Kolejna do izolatki..."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zgłoszenia należy umieszczać w przeznaczonej do tego zakładce, nie pod postami!