Wanilia weszła do więzienia, zadowolona. Pomimo kropli deszczu spływających po jej farbowanej czuprynie i skórzanej kurtce, pomimo wyjątkowo mokrych i zabłoconych trampek, kobieta prezentowała granatowe gumki na swoim aparacie ortodontycznym tak długo, dopóki nie zniknęła za drzwiami swojego gabinetu.
- Witam panią! - odezwał się Sam, oblizując tłuste od chipsów palce.
- Żarłok... - mruknęła, zanim sama sięgnęła do prawie pustej paczki.
Wytarła dłoń o spodnie i sięgnęła po teczkę leżącą od dłuższego czasu na jej biurku. Chłopak spojrzał na nią, wyraźnie zaskoczony.
- Przeterminowane.
- Tak, wiem - westchnęła, ale i tak wyjęła dokumentację. - Siedzę nad tym od dłuższego czasu, więc i tak zajmę się tą sprawą.
Oskarżony: hermionadraco
- Witam panią! - odezwał się Sam, oblizując tłuste od chipsów palce.
- Żarłok... - mruknęła, zanim sama sięgnęła do prawie pustej paczki.
Wytarła dłoń o spodnie i sięgnęła po teczkę leżącą od dłuższego czasu na jej biurku. Chłopak spojrzał na nią, wyraźnie zaskoczony.
- Przeterminowane.
- Tak, wiem - westchnęła, ale i tak wyjęła dokumentację. - Siedzę nad tym od dłuższego czasu, więc i tak zajmę się tą sprawą.
Oskarżony: hermionadraco
Oskarżająca: wanilia.
Pobieżny ogląd więźnia:
Ale mną zatrzęsło! HermionaDraco... Serio? Absolutnie adres mi się nie podoba, nic, a nic. Zero inwencji twórczej, zero tajemniczości, zero... Po prostu adres nic nie wnosi. Po samym przeczytaniu już wiem, że będzie to historia miłosna Hermiony i Draco, a choć lubię czytać Dramione, to naprawdę nie ciągnie mnie do tak oczywistych blogów, bo mam wrażenie, że równie oczywista okaże się być treść. Poza tym brak mi jakiekolwiek odstępu między ich imionami; z adresu powstał zlepek liter, który na pewno nie wygląda specjalnie estetycznie.
"Nienawiść jest początkiem miłości" - napis prosty, błahy, zdecydowanie nadużywany przy opowiadaniach typu Dramione, ale trudno się nie zgodzić, iż nie jest prawdziwy. Mimo wszystko, nie podoba mi się; wpisując tę frazę w Google otrzymasz około 878,000 wyników, więc na po prostu myślę sobie, że mogłaś nieco bardziej się wysilić. Jestem pewna, że znalazłabyś dużo więcej ciekawszych cytatów, które także pasowałyby do Twojej historii, a przy tym nie byłyby tak często używane, dzięki czemu zdecydowanie byś się wyróżniała.
Jeśli chodzi o szatę graficzną... Kolorystyka teoretycznie przypadła mi do gustu, ale sam szablon ma sporo elementów, które mi osobiście nie odpowiadają... Ale o tym w punkcie następnym.
4/10
Ubiór więźnia:
Jak mówiłam - kolorystyka całkiem przyjemna dla oka. Ciemniejsze, pastelowe kolory może nie do końca ze sobą współgrają (tak, nie bardzo rozumiem połączenie niebiesko-szarej barwy z... brązem? Burgundem? Ciemnym fioletem? Nawet sama nie wiem co to za odcień), ale nie rażą specjalnie w oczy, choć zdecydowanie zastanowiłabym się nad zmianą koloru tła zewnętrznego. Może na jakiś inny odcień niebieskiego?
Czcionki nazw ramek i tytułów rozdziałów są nieco za duże, sugerowałabym zmniejszenie. O samych dodatkach wypowiem się później, ale jedno, co strasznie rzuca się w oczy i zdecydowanie irytuje, to ilość wyświetlanych postów na stronie głównej. Zmień w ustawieniach na wyświetlanie jednej, ostatniej notki - dzięki temu blog będzie wyglądał znacznie bardziej estetycznie i porządnie.
Indywidualizm:
Wspominałam o tym już kilka razy. Piszesz opowiadanie na podstawie książek pani Rowling, tak więc masz już gotowy świat i większość bohaterów. Bardzo odchodzisz od kanonu i w sumie szkoda, że nie poinformowałaś o tym w którejś z zakładek, bo wielu czytelnikom taka informacja by się przydała. Zdecydowałaś się na paring bardzo rozpowszechniony w blogosferze. W swoim życiu przeczytałam naprawdę wiele Dramione, sama jedno piszę i z czystym sumieniem muszę przyznać, że Twój tekst niczym nie odróżnia się spośród tysięcy innych, jemu podobnych. Taką fabułę, jaką nam przedstawiłaś, mogę znaleźć na co drugim blogu, a jedyną rzecz, która mogła Cię w jakiś sposób wyróżnić, kompletnie "zakryłaś".
Wprowadziłaś kilku swoich bohaterów, ale nie nadałaś im własnych charakterów, są jak tysiące innych postaci, które przewijają się w Twoim opowiadaniu jako bezimienni uczniowie. Niestety, nie mogę przyznać wielu punktów w tej kategorii.
2/7
Alibi:
Cóż mogę powiedzieć? Adres nie zachwyca, belka nie powala, szata graficzna pozostawia wiele do życzenia, a już na pewno nie przypadła do mojego gustu (jeśli chodzi o nagłówek). Treść opowiadania wymaga wielu, wielu poprawek, a przede wszystkim wręcz błaga o odrobinę oryginalności. A także o naukę o interpunkcji i zapisie dialogów oraz o powstrzymanie się od nadużywania zdań pojedynczych. Dodatki wymagają gruntownego przejrzenia, przemeblowania i zastanowienia się nad przeznaczeniem poszczególnych zakładek. Całość po prostu wymaga porządnego przemyślenia.
1,5/5
Razem: 26
Wyrok: Kilkumiesięczna odsiadka (jeden punkt niżej i byłoby Co najmniej 20 lat)
- W końcu! - wykrzyknęła, wyrzucając do góry zaciśniętą dłoń w geście euforii.
Pospiesznie zebrała papiery do teczki i zbiegła do Bloku F, podzwaniając kluczami przywieszonymi do paska jej spodni. Zatrzymała się przed celą numer 209 i otworzyła drzwi, znajdując w środku drobną dziewczynę.
- Niestety, nie mam dobrych wieści - zaczęła, nie zawracając sobie głowy powitaniem. - Zostaniesz u nas znacznie dłużej... Czeka Cię aż kilkumiesięczna odsiadka, moja droga! Ale... No, może zajrzysz do naszej biblioteki? Jestem pewna, że wiele się tam nauczysz.
Ubiór więźnia:
Jak mówiłam - kolorystyka całkiem przyjemna dla oka. Ciemniejsze, pastelowe kolory może nie do końca ze sobą współgrają (tak, nie bardzo rozumiem połączenie niebiesko-szarej barwy z... brązem? Burgundem? Ciemnym fioletem? Nawet sama nie wiem co to za odcień), ale nie rażą specjalnie w oczy, choć zdecydowanie zastanowiłabym się nad zmianą koloru tła zewnętrznego. Może na jakiś inny odcień niebieskiego?
Czcionki nazw ramek i tytułów rozdziałów są nieco za duże, sugerowałabym zmniejszenie. O samych dodatkach wypowiem się później, ale jedno, co strasznie rzuca się w oczy i zdecydowanie irytuje, to ilość wyświetlanych postów na stronie głównej. Zmień w ustawieniach na wyświetlanie jednej, ostatniej notki - dzięki temu blog będzie wyglądał znacznie bardziej estetycznie i porządnie.
Nagłówek. Nagłówek pobrany z szabloniarni - w porządku, jeśli nie znasz się na grafice na tyle, by samej zrobić sobie szatę graficzną, od tego właśnie są blogi, gdzie znajdziesz to, czego potrzebujesz. Mi osobiście nagłówek absolutnie do gustu nie przypadł. Połączenie tych sześciu zdjęć jest wykonane umiejętnie i profesjonalnie i wygląda naprawdę dobrze. Mimo tego, na nagłówku dzieje się za dużo - nie mogę na niczym się skupić, zawiesić wzroku na dłużej; ilość fotografii zdecydowanie rozprasza uwagę. Poza tym, wybrane przez autorkę szablonu zdjęcia nijak nie pasują mi do Draco i Hermiony, bo przedstawiają one Toma i Emmę, aktorów grających wcześniej wymienione postacie. Tak więc patrzę na ten nagłówek i nie widzę tutaj Gryfonki i Ślizgona, a po prostu aktorów, co już mnie odpycha. Dodatkowo, tekst wpleciony między fotografie - "Now I'm walking again to the beat of a drum and I'm counting the steps to the door of your heart" (Sixpence None The Richer - Don't Dream It's Over) może i w jakiś sposób pasuje do tematyki i naprawdę mi się podoba, ale czcionka jest zbyt wymyślna, zbyt... frywolna i po prostu zupełnie odbiega od całego zamysłu na ten szablon.
Oczywiście - wykonanie szablonu nie jest Twoje, ale to Ty wybrałaś właśnie ten, a nie inny.
4,5/10
Przesłuchanie:
Prolog był krótki, strasznie sztywny i napisany naprawdę prostym językiem. Właściwie same zdania pojedyncze źle wpływają na odbiorcę - są dobre wtedy, gdy chcemy nadać dynamikę akcji, podkręcić tempo, a nie do zwykłego opisu... W każdym razie ósma klasa zapowiada się ciekawie, choć widzę duże odstępstwo od kanonu. Po pierwsze: Fred żyje, po drugie: i on, i George wracają do szkoły. Taaaak... Bliźniaki Weasley, którzy uciekli z Hogwartu, na pewno by tam wrócili. Szkoda tylko, że od razu wprowadzasz fascynację Draconem. To dzieje się zbyt szybko i jest zbyt nienaturalne.
Rozdział pierwszy nie zachwycał w najmniejszym stopniu. Znowu zdania pojedyncze, znowu wiele błędów... Nie panujesz nad czasem, którego używasz. Perspektywa Hermiony pisana jest w czasie teraźniejszym, Draco - przeszłym. W każdym razie... Prostota, rozdział naprawdę średni. Brak mi jakichkolwiek opisów emocji, miejsc czy osób. Choć jestem w stanie wyobrazić sobie Rona, Pansy czy Goyle'a, to pojawiła się nowa postać, a mianowicie Ariadne Brown (swoją drogą czyżby krewna Lavender?), o której nie wiem właściwie nic. Za bardzo skupiasz się na sytuacji Hermiony i Draco, za bardzo chcesz pokazać to, jak na siebie działają, co sprawia, że zapominasz o innych rzeczach i stwarzasz sztuczną atmosferę napięcia, a akcja leci do przodu już na samym początku opowiadania. Boję się, że w już przed dziesiątym rozdziałem Hermiona stwierdzi, że zakochała się w Malfoyu, a on ją pocałuje.
Rozdział drugi był strasznie... Frustrujący. Banalny, przewidywalny i naprawdę nie mam nic dobrego do powiedzenia. Strasznie przeszkadza mi fakt, że się powtarzasz. Piszesz niemal to samo z perspektywy Hermiony, co pisałaś w perspektywie Dracona i na odwrót. Jasne, byłby to ciekawy i udany zabieg, gdybyś przedstawiała to w inny sposób, gdyby reakcje bohaterów były inne. A tu cały czas to samo, wieje nudą, a Twoje postaci są strasznie płaskie i nijakie. Dracona kreujesz na zwykłego chama, a Hermionę na dziewczynkę, która z niczym sobie poradzić nie potrafi. Dodatkowo... Prefekci naczelni? To już zdecydowanie przesada; prefektami naczelnymi zostawali studenci z siódmego roku, a nie z dodatkowego ósmego. Naprawdę wątpię, by taką decyzję podjęła profesor McGonagall, zwłaszcza wobec Malfoya, który - nie zapominajmy - był sługą Voldemorta.
Trzeci rozdział... W sumie, nie powiem nic nowego; równie dobrze mogłabym po prostu przepisać to, co napisałam o poprzednich tekstach. Prostota, zdania pojedyncze przyprawiają mnie o zawroty głowy. Sen był tak dziwnie opisany, że od razu wiadomo było, iż jest on marą senną, pomysł z przesiadaniem uczniów również nie zaskakuje. Po raz kolejny zastosowałaś "myk" z dublowaniem sytuacji i po raz kolejny nic dobrego z tego nie wyszło.
Rozdział drugi był strasznie... Frustrujący. Banalny, przewidywalny i naprawdę nie mam nic dobrego do powiedzenia. Strasznie przeszkadza mi fakt, że się powtarzasz. Piszesz niemal to samo z perspektywy Hermiony, co pisałaś w perspektywie Dracona i na odwrót. Jasne, byłby to ciekawy i udany zabieg, gdybyś przedstawiała to w inny sposób, gdyby reakcje bohaterów były inne. A tu cały czas to samo, wieje nudą, a Twoje postaci są strasznie płaskie i nijakie. Dracona kreujesz na zwykłego chama, a Hermionę na dziewczynkę, która z niczym sobie poradzić nie potrafi. Dodatkowo... Prefekci naczelni? To już zdecydowanie przesada; prefektami naczelnymi zostawali studenci z siódmego roku, a nie z dodatkowego ósmego. Naprawdę wątpię, by taką decyzję podjęła profesor McGonagall, zwłaszcza wobec Malfoya, który - nie zapominajmy - był sługą Voldemorta.
Trzeci rozdział... W sumie, nie powiem nic nowego; równie dobrze mogłabym po prostu przepisać to, co napisałam o poprzednich tekstach. Prostota, zdania pojedyncze przyprawiają mnie o zawroty głowy. Sen był tak dziwnie opisany, że od razu wiadomo było, iż jest on marą senną, pomysł z przesiadaniem uczniów również nie zaskakuje. Po raz kolejny zastosowałaś "myk" z dublowaniem sytuacji i po raz kolejny nic dobrego z tego nie wyszło.
Twój Draco... Cóż, nie jest tym, którego znamy z książki pani Rowling, co wyraźnie pokazałaś w rozdziale piątym. Malfoy pomagający szlamie? Tak, to może i jestem jeszcze w stanie przełknąć. Malfoy czekający pod drzwiami Skrzydła Szpitalnego, by dowiedzieć się, jak czuje się Granger (bo, nie ukrywajmy, nie chodziło tylko o jakiś tam głupi projekt z zajęć - który Ślizgon by się tym przejmował)? W życiu! Oczywiście, rozumiem tę kwestię, że jest to Twoje opowiadanie i Twoja wizja, jednak nie naginaj aż tak bardzo charakteru bohatera, którego wszyscy już znamy! Hermiona umiejąca dobrze kłamać? Dobre sobie, ale niech Ci będzie. Poza tym - co, Hemriona leży w szpitalu przez cały dzień i nikt nie zwrócił uwagi, że jej nie ma? Przykro mi, Granger, ale twoi przyjaciele chyba nie bardzo się tobą przejmują. Hm, no i pani Pomfrey coś średnio idzie leczenie, skoro kiedyś potrafiła przywrócić kości w ręce, a teraz nie może pozbyć się siniaków. Może warto ją wysłać na jakieś szkolenia, czy coś? Dlaczego mi to robisz, dlaczego? Bardziej oklepanego schematu nie mogłaś użyć? Wspólne dormitorium? Naprawdę? Super, świetnie, nie mogę się wręcz doczekać. Przepraszam, jestem wredna, ale czytam naprawdę wiele opowiadań i wspólne dormitorium dla prefektów naczelnych przewija się tak wiele razy... Zresztą, prawie jak wszystko, co u Ciebie przeczytałam i po prostu czuję się tak, jakby to była jakaś kopia czegoś, co już kiedyś wpadło mi w ręce. Pomijając nowe nazwiska - zero inwencji twórczej.
Szóstka była właściwie odzwierciedleniem piątki. Z tą - właściwie nieznaczną - różnicą, iż napisana została z perspektywy Dracona. Jest to tak naprawdę powtórzenie poprzedniego rozdziału. Oprócz informacji, które zawarłaś wcześniej, tutaj dowiedziałam się jedynie tylko tyle, że Malfoy wchodził i wychodził z jakiegoś pomieszczenia. Tekst jest krótki i nic nowego do treści opowiadania nie wnosi, równie dobrze mogłoby tego rozdziału nie być.
Siódemka także nie powala na kolana. Zastanawiam się, co mam powiedzieć, bo po prostu brakuje mi słów. Zdania pojedyncze, których nagminnie używasz naprawdę potrafią zirytować czytelnika. Brak opisów i emocji (bo naprawdę, to, co tworzysz, nie jest opisem) sprawia, że tekst właściwie składa się z samych - i to bardzo sztucznych - dialogów. Zastanawia mnie akcja z Fredem - czy Malfoy ot tak wspomniał o Weasleyu, żeby zirytować Hermionę, czy może jeden z bliźniaków naprawdę coś do niej czuje? To byłoby dziwne i przykre, patrząc na to, że niedawno rozstała się z Ronem. W każdym razie to, co robisz z Hermioną zupełnie mi do niej nie pasuje. Rozdrażniona, okłamująca przyjaciół i wyżywająca się na nich. Cóż, ja takiej panny Granger nie znam. Czytając ten rozdział poczułam się naprawdę oszukana. To, co zrobiłaś było po prostu poniżej pasa. Rozdział zaczął się z perspektywy Hermiony, później przeszłaś do Dracona i... użyłaś słynnej kombinacji klawiszy Ctr+C, Ctr+V, wklejając słowo w słowo to, co napisałaś wcześniej: "Widzę, że jesteś tak wkurzającą osobą, że nawet nie masz już przyjaciół –powiedział Malfoy. Stał w rogu i mi się przyglądał. Słyszałam go wyraźnie –powiedziałem cicho." - nawet nie zawracając sobie głowy tym, by zmienić osobę. To naprawdę pokazuje Twój szacunek, a raczej jego brak, dla czytelnika.
Po raz kolejny nie powala, niestety. Trochę bawi mnie to, że Hermiona sprawdza zadania domowe Malfoya - jakoś sobie nie wyobrażam, by Ślizgon na to pozwalał, a tym bardziej był z tego zadowolony, ale... No, niech będzie. Wypad do Hogsmeade nieszczególnie dobrze opisany, cała ta sprawa z Hermioną gapiącą się na Dracona wydaje się być abstrakcyjna. Jedyne, co mnie zainteresowało, to - jak można się domyślić - końcówka rozdziału. Trzecioklasistka nie żyje. Czemu? Co się stało? Kto ją zabił? Tak, to wprowadza jakąś lepszą akcję w całość opowiadania. Cieszy mnie też, że zaczęłaś pisać bardziej rozbudowane zdania, choć przez to pojawiło się więcej błędów, niż poprzednio.
Robi się nieco mrocznie. Ta kartka i podpis dały dużo do myślenia. A.G... Hm, jedyna osoba, która w tym momencie przychodzi mi na myśl, to Ariadne Green - w sumie byłby to ciekawy pomysł, nie powiem, że nie. Mimo wszystko nie pasuje mi to, że profesor McGonagall była w Hogsmeade. W końcu jest dyrektorką, nie ma nic lepszego do roboty? Poza tym, gdybym była na jej miejscu, nie rozmawiałabym z uczniami o morderstwie, nawet jeśli była to Hermiona i Ginny, które miały już do czynienia ze śmiercią. Absurdalne jest także dla mnie to, że panna Granger nie wpadła na to, żeby pokazać kartkę zabraną przez Malfoya dyrektorce. Hm, chyba jednak nie zasługuje na miano najbystrzejszej czarownicy. Och, żal mi Rona. Widok Hermiony i Freda nad jeziorem, musiał go zaboleć. Trochę dziwnie patrzeć mi na Granger i jednego z bliźniaków jako parę (choć lubię taki paring), ale to dlatego, że byłam nastawiona na Dramione i w sumie Fred nie przewija się nagminnie w opowiadaniu. Jego nagła przyjaźń w stosunku do Hermiony wydaje się być nienaturalna.
Sen Hermiony nieco mnie rozbawił, ale to tylko dlatego, że tajemniczy mężczyzna przypominał mi wampira. Poza tym - ciekawi mnie dlaczego zawsze wszyscy obstawiają na mężczyznę, jako mordercę. To znaczy, że kobieta nie może zabijać ludzi? To trochę lekkomyślne ze strony profesor McGonagall - pozwalanie wychodzić uczniom do Hogsmeade, kiedy już jedna osoba została zabita. To także nie w stylu Hermiony, by się tam wybrać, zwłaszcza w towarzystwie tylko Ginny. Po prostu brak mi naszej trójki, która zawsze razem rozwiązywała wszelkie zagadki. Hm, Fred mnie rozbawił swoim wyznaniem, bo wyglądało to strasznie nienaturalnie i sztucznie...
Zarówno sprawdziany do drużyny quidditcha Slytherinu, jak i Gryffindoru nie były specjalnie zaskakujące. Oczywistym było, iż Ariadne dostanie się do drużyny, ale zmartwił mnie fakt, że zupełnie pominęłaś Zabiniego. W ogóle o nim nie wspomniałaś, a przecież także chciał startować. W ogóle Draco jako kapitan... No nie wiem, jakoś nie pasuje mi to, że Ślizgoni planowali testy do drużyny, nawet nie wiedząc, kto będzie kapitanem. To trochę dziwne, nie uważasz? Skład drużyny Gryfonów nie zaskoczył, pojawili się sami "stali" gracze. Hermiona patrząca na Malfoya z "zachwytem" w oczach wywołała uśmiech na mojej twarzy.
Pozwolisz, że teraz przeskoczę od rozdziały dwunastego, do dwudziestego piątego. Oczywiście przeczytam całość i może o czymś ważnym z poprzednich rozdziałów wspomnę, ale nie będę się już nad tym rozwodzić.
Więc tak. W trzynastce cała ta akcja z pamiętnikiem wyglądała... Dziwnie. Z tego co wynikało z poprzednich rozdziałów, zarówno Draco, jak i Hermiona doszli do wniosku, że skoro mają mieszkać razem, lepiej będzie, jeśli nie będą wchodzić sobie w drogę i wywoływać kłótni. A tu proszę, Malfoy czytający publicznie pamiętnik Granger. Swoją drogą, kto normalny nosi na lekcje pamiętnik? Poza tym, to Draco dość szybko zapomniał o tej sprawie. W piętnastce Hermiona w końcu przyznała się Ginny, że zakochała się w Draconie. Oczywistym było, że ktoś tę rozmowę podsłucha. Stawiałam na Blaise'a, zaskoczyłaś mnie Ariadne i wciąż nie rozumiem, dlaczego nie powiedziała o tym jeszcze Malfoyowi, skoro taki właśnie miała plan... W rozdziale 17 znów zabito dziewczynkę. Swoja drogą - dlaczego to są zawsze dziewczynki? W każdym razie ciało znalazła Hermiona (cóż za zbieg okoliczności...) i nie pasuje mi tu to, jak potraktowała Draco, który starał się być troskliwy. Bo naprawdę potrafię przełknąć troskliwego Ślizgona, zwłaszcza, że jakieś tam uczucia do Granger żywi, choć sam do końca tego nie pojmuje. Ale ona - chłodna? Nie, nie zgadzam się. Tak samo, jak nijak nie pasuje mi "prychająca pogardliwe" Hermiona, która - co więcej - ma to w zwyczaju. Jednak najwięcej paradoksów znalazło się w rozdziale 20. Pragnę zauważyć, że Fred nie ma zielonych oczu, a brązowe. Poza tym naprawdę nie rozumiem jego słów skierowanych do Hermiony po lekcji transmutacji: "Wierzę ci". A dlaczego miałby nie wierzyć? W końcu to jego dziewczyna, największa kujonka w Hogwarcie, obrończyni praw skrzatów domowych, dobra przyjaciółka (no, cóż, w Twoim opowiadaniu nie bardzo). I miałaby kłamać? Jednak to wszystko przebiłaś horkruksami. Granger ma racje - to temat zakazany i nie sądzę, by McGonagall zdecydowała się na to, by nauczać o tym studentów. A nawet jeśli, to niby dlaczego cokolwiek o tym miałaby wiedzieć Ariadne? Czy nie powinno to nikogo zaniepokoić, skoro dotychczas wszystkie książki o horkruksach były przechowywane w gabinecie dyrektora (no, albo u Hermiony, bo jak wiemy, ona je wykradła). I profesor Sanchez, która mówi, że jeżeli ktoś byłby chętny dowiedzieć się czegoś więcej na temat horkruksów Voldemorta powinien skierować się do naszych trzech ulubionych Gryfonów. Totalny absurd, naprawdę! I Draco, zainteresowany tematem, nagle podejmuje rozmyślania o nadchodzącym meczu quidditcha.
Bardzo razi mnie to, że zapominasz o rzeczach ważnych. Od kilku rozdziałów ani słowem nie wspomniałaś o morderstwach. Nikt się tym nie przejmuje, nikt się tym nie zajmuje, wszyscy żyją wesoło i szczęśliwie, jakby byli na wakacjach. A my, Polacy, wciąż słuchamy o rodzicach małej Magdy.
Rozdział 25 nie zachwyca. Niestety. Dajesz nieco więcej zdań złożonych, ale wciąż przeważają pojedyncze. W tej notce głównie skupiamy się na przegranej Gryfonów (dziękuję Ci za to!) i wygranej Ślizgonów. Podoba mi się reakcja Harry'ego, mogłaś to nieco bardziej rozwinąć Impreza u Ślizgonów jednak mnie nie przekonuje. Ognista - tak, tego się spodziewałam. Ale... Gra w butelkę? Czemu wszyscy autorzy uparcie opisują tą "cudowną" grę, jako najlepsze zajęcie na imprezach u czarodziejów? W każdym razie przynajmniej dowiedzieliśmy się czegoś o Ariadne i wciąż odnoszę wrażenie, że ma ona coś wspólnego z morderstwami, jednak fakt, że po jednym pocałunku (i to przez głupie zadanie) wszyscy uważają Green i Malfoya za parę - ugh, nie.
Podsumowując. Jest tu wiele niespójności, wiele nieprzemyślanych akcji i naprawdę mało oryginalności. Właściwie wszystko już się gdzieś przewinęło i to kilkakrotnie. Jedynym ciekawszym akcentem zdecydowanie były morderstwa, o których na okrągło zapominasz, przez co zupełnie mi się to nie podoba i równie dobrze mogłaś o tym w ogóle nie wspominać, bo zniszczyłaś dobry pomysł. Twoje postacie niestety są płaskie i bez wyraźnie zaznaczonego charakteru. Są mdłe, nijakie i wydają się być marionetkami posłusznie tańczącymi tak, jak im zagrasz. Ariadne jest tutaj wyjątkiem, znacznie lepiej ją ukazujesz, jest nieco "pełniejsza", a jej osobowość bardziej skomplikowana. Przeszkadza mi to, że tak mało wspominasz o innych bohaterach, zniekształcasz obraz postaci i w każdym rozdziale skupiasz się na czymś innym, przez co można odnieść wrażenie, że nie jest to spójna historia.
Wydaje mi się, że po prostu nie przemyślałaś tego opowiadania i nie wiesz jak je poprowadzić. Po prostu piszesz to, co akurat Ci wpadnie do głowy, może wykorzystujesz rzeczy znalezione w innych opowiadaniach, a to naprawdę nie służy Twojej historii.
Boli mnie najbardziej to, że właściwie nie widać poprawy. Niewiele zmieniło się od opublikowania prologu, jednak - nie zniechęcaj się! Jeżeli pisanie sprawia Ci przyjemność - pisz dalej. Jesteś jeszcze młoda, masz czas na wyrobienie swojego własnego stylu i może z czasem będzie coraz lepiej.
6/20
Szóstka była właściwie odzwierciedleniem piątki. Z tą - właściwie nieznaczną - różnicą, iż napisana została z perspektywy Dracona. Jest to tak naprawdę powtórzenie poprzedniego rozdziału. Oprócz informacji, które zawarłaś wcześniej, tutaj dowiedziałam się jedynie tylko tyle, że Malfoy wchodził i wychodził z jakiegoś pomieszczenia. Tekst jest krótki i nic nowego do treści opowiadania nie wnosi, równie dobrze mogłoby tego rozdziału nie być.
Siódemka także nie powala na kolana. Zastanawiam się, co mam powiedzieć, bo po prostu brakuje mi słów. Zdania pojedyncze, których nagminnie używasz naprawdę potrafią zirytować czytelnika. Brak opisów i emocji (bo naprawdę, to, co tworzysz, nie jest opisem) sprawia, że tekst właściwie składa się z samych - i to bardzo sztucznych - dialogów. Zastanawia mnie akcja z Fredem - czy Malfoy ot tak wspomniał o Weasleyu, żeby zirytować Hermionę, czy może jeden z bliźniaków naprawdę coś do niej czuje? To byłoby dziwne i przykre, patrząc na to, że niedawno rozstała się z Ronem. W każdym razie to, co robisz z Hermioną zupełnie mi do niej nie pasuje. Rozdrażniona, okłamująca przyjaciół i wyżywająca się na nich. Cóż, ja takiej panny Granger nie znam. Czytając ten rozdział poczułam się naprawdę oszukana. To, co zrobiłaś było po prostu poniżej pasa. Rozdział zaczął się z perspektywy Hermiony, później przeszłaś do Dracona i... użyłaś słynnej kombinacji klawiszy Ctr+C, Ctr+V, wklejając słowo w słowo to, co napisałaś wcześniej: "Widzę, że jesteś tak wkurzającą osobą, że nawet nie masz już przyjaciół –powiedział Malfoy. Stał w rogu i mi się przyglądał. Słyszałam go wyraźnie –powiedziałem cicho." - nawet nie zawracając sobie głowy tym, by zmienić osobę. To naprawdę pokazuje Twój szacunek, a raczej jego brak, dla czytelnika.
Po raz kolejny nie powala, niestety. Trochę bawi mnie to, że Hermiona sprawdza zadania domowe Malfoya - jakoś sobie nie wyobrażam, by Ślizgon na to pozwalał, a tym bardziej był z tego zadowolony, ale... No, niech będzie. Wypad do Hogsmeade nieszczególnie dobrze opisany, cała ta sprawa z Hermioną gapiącą się na Dracona wydaje się być abstrakcyjna. Jedyne, co mnie zainteresowało, to - jak można się domyślić - końcówka rozdziału. Trzecioklasistka nie żyje. Czemu? Co się stało? Kto ją zabił? Tak, to wprowadza jakąś lepszą akcję w całość opowiadania. Cieszy mnie też, że zaczęłaś pisać bardziej rozbudowane zdania, choć przez to pojawiło się więcej błędów, niż poprzednio.
Robi się nieco mrocznie. Ta kartka i podpis dały dużo do myślenia. A.G... Hm, jedyna osoba, która w tym momencie przychodzi mi na myśl, to Ariadne Green - w sumie byłby to ciekawy pomysł, nie powiem, że nie. Mimo wszystko nie pasuje mi to, że profesor McGonagall była w Hogsmeade. W końcu jest dyrektorką, nie ma nic lepszego do roboty? Poza tym, gdybym była na jej miejscu, nie rozmawiałabym z uczniami o morderstwie, nawet jeśli była to Hermiona i Ginny, które miały już do czynienia ze śmiercią. Absurdalne jest także dla mnie to, że panna Granger nie wpadła na to, żeby pokazać kartkę zabraną przez Malfoya dyrektorce. Hm, chyba jednak nie zasługuje na miano najbystrzejszej czarownicy. Och, żal mi Rona. Widok Hermiony i Freda nad jeziorem, musiał go zaboleć. Trochę dziwnie patrzeć mi na Granger i jednego z bliźniaków jako parę (choć lubię taki paring), ale to dlatego, że byłam nastawiona na Dramione i w sumie Fred nie przewija się nagminnie w opowiadaniu. Jego nagła przyjaźń w stosunku do Hermiony wydaje się być nienaturalna.
Sen Hermiony nieco mnie rozbawił, ale to tylko dlatego, że tajemniczy mężczyzna przypominał mi wampira. Poza tym - ciekawi mnie dlaczego zawsze wszyscy obstawiają na mężczyznę, jako mordercę. To znaczy, że kobieta nie może zabijać ludzi? To trochę lekkomyślne ze strony profesor McGonagall - pozwalanie wychodzić uczniom do Hogsmeade, kiedy już jedna osoba została zabita. To także nie w stylu Hermiony, by się tam wybrać, zwłaszcza w towarzystwie tylko Ginny. Po prostu brak mi naszej trójki, która zawsze razem rozwiązywała wszelkie zagadki. Hm, Fred mnie rozbawił swoim wyznaniem, bo wyglądało to strasznie nienaturalnie i sztucznie...
Zarówno sprawdziany do drużyny quidditcha Slytherinu, jak i Gryffindoru nie były specjalnie zaskakujące. Oczywistym było, iż Ariadne dostanie się do drużyny, ale zmartwił mnie fakt, że zupełnie pominęłaś Zabiniego. W ogóle o nim nie wspomniałaś, a przecież także chciał startować. W ogóle Draco jako kapitan... No nie wiem, jakoś nie pasuje mi to, że Ślizgoni planowali testy do drużyny, nawet nie wiedząc, kto będzie kapitanem. To trochę dziwne, nie uważasz? Skład drużyny Gryfonów nie zaskoczył, pojawili się sami "stali" gracze. Hermiona patrząca na Malfoya z "zachwytem" w oczach wywołała uśmiech na mojej twarzy.
Pozwolisz, że teraz przeskoczę od rozdziały dwunastego, do dwudziestego piątego. Oczywiście przeczytam całość i może o czymś ważnym z poprzednich rozdziałów wspomnę, ale nie będę się już nad tym rozwodzić.
Więc tak. W trzynastce cała ta akcja z pamiętnikiem wyglądała... Dziwnie. Z tego co wynikało z poprzednich rozdziałów, zarówno Draco, jak i Hermiona doszli do wniosku, że skoro mają mieszkać razem, lepiej będzie, jeśli nie będą wchodzić sobie w drogę i wywoływać kłótni. A tu proszę, Malfoy czytający publicznie pamiętnik Granger. Swoją drogą, kto normalny nosi na lekcje pamiętnik? Poza tym, to Draco dość szybko zapomniał o tej sprawie. W piętnastce Hermiona w końcu przyznała się Ginny, że zakochała się w Draconie. Oczywistym było, że ktoś tę rozmowę podsłucha. Stawiałam na Blaise'a, zaskoczyłaś mnie Ariadne i wciąż nie rozumiem, dlaczego nie powiedziała o tym jeszcze Malfoyowi, skoro taki właśnie miała plan... W rozdziale 17 znów zabito dziewczynkę. Swoja drogą - dlaczego to są zawsze dziewczynki? W każdym razie ciało znalazła Hermiona (cóż za zbieg okoliczności...) i nie pasuje mi tu to, jak potraktowała Draco, który starał się być troskliwy. Bo naprawdę potrafię przełknąć troskliwego Ślizgona, zwłaszcza, że jakieś tam uczucia do Granger żywi, choć sam do końca tego nie pojmuje. Ale ona - chłodna? Nie, nie zgadzam się. Tak samo, jak nijak nie pasuje mi "prychająca pogardliwe" Hermiona, która - co więcej - ma to w zwyczaju. Jednak najwięcej paradoksów znalazło się w rozdziale 20. Pragnę zauważyć, że Fred nie ma zielonych oczu, a brązowe. Poza tym naprawdę nie rozumiem jego słów skierowanych do Hermiony po lekcji transmutacji: "Wierzę ci". A dlaczego miałby nie wierzyć? W końcu to jego dziewczyna, największa kujonka w Hogwarcie, obrończyni praw skrzatów domowych, dobra przyjaciółka (no, cóż, w Twoim opowiadaniu nie bardzo). I miałaby kłamać? Jednak to wszystko przebiłaś horkruksami. Granger ma racje - to temat zakazany i nie sądzę, by McGonagall zdecydowała się na to, by nauczać o tym studentów. A nawet jeśli, to niby dlaczego cokolwiek o tym miałaby wiedzieć Ariadne? Czy nie powinno to nikogo zaniepokoić, skoro dotychczas wszystkie książki o horkruksach były przechowywane w gabinecie dyrektora (no, albo u Hermiony, bo jak wiemy, ona je wykradła). I profesor Sanchez, która mówi, że jeżeli ktoś byłby chętny dowiedzieć się czegoś więcej na temat horkruksów Voldemorta powinien skierować się do naszych trzech ulubionych Gryfonów. Totalny absurd, naprawdę! I Draco, zainteresowany tematem, nagle podejmuje rozmyślania o nadchodzącym meczu quidditcha.
Bardzo razi mnie to, że zapominasz o rzeczach ważnych. Od kilku rozdziałów ani słowem nie wspomniałaś o morderstwach. Nikt się tym nie przejmuje, nikt się tym nie zajmuje, wszyscy żyją wesoło i szczęśliwie, jakby byli na wakacjach. A my, Polacy, wciąż słuchamy o rodzicach małej Magdy.
Rozdział 25 nie zachwyca. Niestety. Dajesz nieco więcej zdań złożonych, ale wciąż przeważają pojedyncze. W tej notce głównie skupiamy się na przegranej Gryfonów (dziękuję Ci za to!) i wygranej Ślizgonów. Podoba mi się reakcja Harry'ego, mogłaś to nieco bardziej rozwinąć Impreza u Ślizgonów jednak mnie nie przekonuje. Ognista - tak, tego się spodziewałam. Ale... Gra w butelkę? Czemu wszyscy autorzy uparcie opisują tą "cudowną" grę, jako najlepsze zajęcie na imprezach u czarodziejów? W każdym razie przynajmniej dowiedzieliśmy się czegoś o Ariadne i wciąż odnoszę wrażenie, że ma ona coś wspólnego z morderstwami, jednak fakt, że po jednym pocałunku (i to przez głupie zadanie) wszyscy uważają Green i Malfoya za parę - ugh, nie.
Podsumowując. Jest tu wiele niespójności, wiele nieprzemyślanych akcji i naprawdę mało oryginalności. Właściwie wszystko już się gdzieś przewinęło i to kilkakrotnie. Jedynym ciekawszym akcentem zdecydowanie były morderstwa, o których na okrągło zapominasz, przez co zupełnie mi się to nie podoba i równie dobrze mogłaś o tym w ogóle nie wspominać, bo zniszczyłaś dobry pomysł. Twoje postacie niestety są płaskie i bez wyraźnie zaznaczonego charakteru. Są mdłe, nijakie i wydają się być marionetkami posłusznie tańczącymi tak, jak im zagrasz. Ariadne jest tutaj wyjątkiem, znacznie lepiej ją ukazujesz, jest nieco "pełniejsza", a jej osobowość bardziej skomplikowana. Przeszkadza mi to, że tak mało wspominasz o innych bohaterach, zniekształcasz obraz postaci i w każdym rozdziale skupiasz się na czymś innym, przez co można odnieść wrażenie, że nie jest to spójna historia.
Wydaje mi się, że po prostu nie przemyślałaś tego opowiadania i nie wiesz jak je poprowadzić. Po prostu piszesz to, co akurat Ci wpadnie do głowy, może wykorzystujesz rzeczy znalezione w innych opowiadaniach, a to naprawdę nie służy Twojej historii.
Boli mnie najbardziej to, że właściwie nie widać poprawy. Niewiele zmieniło się od opublikowania prologu, jednak - nie zniechęcaj się! Jeżeli pisanie sprawia Ci przyjemność - pisz dalej. Jesteś jeszcze młoda, masz czas na wyrobienie swojego własnego stylu i może z czasem będzie coraz lepiej.
6/20
Spisanie zeznań:
Jak wspominałam w Przesłuchaniu, nadużywasz zdań pojedynczych. Masz też zdecydowane kłopoty z interpunkcją.
"Brawo(,) Hermiono" - rozdział 2;
"Tylko nie wiem(,) czy na lepsze." - rozdział 3;
"Kątem oka zauważyłam, że Fred i George uważnie śledzą każdy mój ruch i dodają to(,) co ja." - rozdział 4;
"Rzadko spotykam uczniów(,) którzy bezbłędnie zrobiliby Eliksir Szczęścia." - rozdział 4;
"-Zemdlałaś(,) moja droga." - rozdział 5;
"-To znaczy(,) panie Malfoy, że zamieszkacie razem." - rozdział 6;
"Nie robiliśmy nic nowego, powtarzaliśmy zaklęcia(,) których nauczyliśmy się w szóstej klasie." - rozdział 7;
"Kiedy robiłem zadania domowe zawsze zaglądała mi do pracy i mnie poprawiała(,) chociaż jej o to nie prosiłem." - rozdział 8;
"Od pewnego czasu przestawało mnie obchodzić(,) czy ktoś jest mugolakiem(,) czy czarodziejem czystej krwi." - rozdział 8;
"Kiedy uchwyciła moje spojrzenie odwróciła wzrok(,) lekko się przy tym rumieniąc" - rozdział 8;
"Będzie ich o wiele więcej(,) dopóki nie odpłacicie za to(,) co zrobiliście." - rozdział 9;
"C..(.)(spacja)co?" - rozdział 9;
"Jednak obie umilkłyśmy(,) kiedy na drodze, przed nami, ujrzałyśmy jakiegoś mężczyznę." - rozdział 10;
"Martwa..(.)" - rozdział 10;
"-Niby co/(?)" - rozdział 10;
"-Dobra, możemy już wracać? –(spacja)zapytałam niecierpliwie(,) jednocześnie się odwracając." - rozdział 10;
Tak w skrócie wyjaśnię, kiedy stawiamy przecinki:
~ w zdaniach współrzędnych połączonych spójnikami:
a) przeciwstawnymi: a, ale, i (gdy powtarza się w zdaniu), lecz, jednak, zaś, owszem, natomiast, tylko, mimo że, chyba że, jedynie, przecież, raczej, ponieważ;
b) wynikowymi: więc, dlatego, to, zatem, wobec tego, wskutek tego;
c) wyjaśniającymi: czyli, to jest, to znaczy, innymi słowy;
~ stawiamy przecinek przed wyrazami i wyrażeniami powtarzanymi, np.
Ron był bardzo, bardzo głodny.
Hermiona zrobiłaby to o wiele, wiele lepiej.
~ przecinkiem oddzielamy wyrazy i wyrażenia występujące w wołaczu, np.
Czego chcesz, Malfoy?
Cześć, Hagridzie!~ przecinkiem oddzielamy w zdaniu wtrącenia, np.
Wstałam z łóżka, nieco zamroczona.
~ oddzielamy przecinkiem wyrazy zakończone na -ąc, -wszy, -łszy (imiesłowy przysłówkowe) wraz z określeniami,. np.
Hermiona oblała się rumieńcem, słysząc te słowa.
Wstałem, odrzucając na bok gazetę.
Masz również problem z zapisem dialogów:
"- Brawo, Granger – usłyszałam głos z prawej strony." - "usłyszałam" wielką literą.
"-Zemdlałaś moja droga." - przerwa po myślniku.
"-Jak się tu znalazłam? –nie dawałam za wygraną." - przerwa po myślniku, "nie" wielką literą.
Mogłabym tak wymieniać bez końca. Zapis dialogów raczej trudno wytłumaczyć, a w Internecie znajdziesz mnóstwo stron odnośnie tej kwestii, dlatego zapraszam Cię tutaj lub tutaj.Wydaje mi się, że jest to jasno i rzeczowo rozpisane.
Są także powtórzenia:
"Kiedy tylko lekcja się skończyła Granger wrzuciła książki do torby i pospiesznie wyszła z sali. Nie dziwię się jej, że jest zła. Spokojnie włożyłem książki do torby. Spokojnie opuściłem pomieszczenie." (rozdział 4);
"Spokojnie jadłem kurczaka.
-Weź się pospiesz, Smoku, za chwilę zaczynają się eliksiry – powiedział zniecierpliwiony Blaise. Wstałem od stołu i wróciłem po książki do dormitorium. Wziąłem je i spokojnie poszedłem pod salę od eliksirów." (rozdział 4);
"Kiedy wszedłem do pokoju wspólnego zapanowała głucha cisza. Wszyscy zauważyli moją minę. Wszedłem do swojego dormitorium." (rozdział 6);
Inne błędy:
"Pisały na niej te słowa." - "były napisane". W mowie potocznej owszem, można używać (choć wciąż nie jest to poprawna forma) zwrotu "pisały" w wyżej wymienionym kontekście. Sprawdzałam w słowniku PWN, bo - jak wiadomo - zasady poprawnej polszczyzny wciąż się zmieniają i jakiś czas temu doszły mnie słuchy, jakoby uznano formę "pisało" za poprawną. Najwyraźniej tak nie jest.
"Nie wygląda na zbyt silną, ale wiem, że trochę jej ma." - co "ma"? Oczywiście, domyśliłam się, że chodziło o siłę, ale z Twojego zdania zupełnie to nie wynika.
"Tylko nie wiem(,) czy na lepsze." - rozdział 3;
"Kątem oka zauważyłam, że Fred i George uważnie śledzą każdy mój ruch i dodają to(,) co ja." - rozdział 4;
"Rzadko spotykam uczniów(,) którzy bezbłędnie zrobiliby Eliksir Szczęścia." - rozdział 4;
"-Zemdlałaś(,) moja droga." - rozdział 5;
"-To znaczy(,) panie Malfoy, że zamieszkacie razem." - rozdział 6;
"Nie robiliśmy nic nowego, powtarzaliśmy zaklęcia(,) których nauczyliśmy się w szóstej klasie." - rozdział 7;
"Kiedy robiłem zadania domowe zawsze zaglądała mi do pracy i mnie poprawiała(,) chociaż jej o to nie prosiłem." - rozdział 8;
"Od pewnego czasu przestawało mnie obchodzić(,) czy ktoś jest mugolakiem(,) czy czarodziejem czystej krwi." - rozdział 8;
"Kiedy uchwyciła moje spojrzenie odwróciła wzrok(,) lekko się przy tym rumieniąc" - rozdział 8;
"Będzie ich o wiele więcej(,) dopóki nie odpłacicie za to(,) co zrobiliście." - rozdział 9;
"C..(.)(spacja)co?" - rozdział 9;
"Jednak obie umilkłyśmy(,) kiedy na drodze, przed nami, ujrzałyśmy jakiegoś mężczyznę." - rozdział 10;
"Martwa..(.)" - rozdział 10;
"-Niby co/(?)" - rozdział 10;
"-Dobra, możemy już wracać? –(spacja)zapytałam niecierpliwie(,) jednocześnie się odwracając." - rozdział 10;
Tak w skrócie wyjaśnię, kiedy stawiamy przecinki:
~ w zdaniach współrzędnych połączonych spójnikami:
a) przeciwstawnymi: a, ale, i (gdy powtarza się w zdaniu), lecz, jednak, zaś, owszem, natomiast, tylko, mimo że, chyba że, jedynie, przecież, raczej, ponieważ;
b) wynikowymi: więc, dlatego, to, zatem, wobec tego, wskutek tego;
c) wyjaśniającymi: czyli, to jest, to znaczy, innymi słowy;
~ stawiamy przecinek przed wyrazami i wyrażeniami powtarzanymi, np.
Ron był bardzo, bardzo głodny.
Hermiona zrobiłaby to o wiele, wiele lepiej.
~ przecinkiem oddzielamy wyrazy i wyrażenia występujące w wołaczu, np.
Czego chcesz, Malfoy?
Cześć, Hagridzie!~ przecinkiem oddzielamy w zdaniu wtrącenia, np.
Wstałam z łóżka, nieco zamroczona.
~ oddzielamy przecinkiem wyrazy zakończone na -ąc, -wszy, -łszy (imiesłowy przysłówkowe) wraz z określeniami,. np.
Hermiona oblała się rumieńcem, słysząc te słowa.
Wstałem, odrzucając na bok gazetę.
Masz również problem z zapisem dialogów:
"- Brawo, Granger – usłyszałam głos z prawej strony." - "usłyszałam" wielką literą.
"-Zemdlałaś moja droga." - przerwa po myślniku.
"-Jak się tu znalazłam? –nie dawałam za wygraną." - przerwa po myślniku, "nie" wielką literą.
Mogłabym tak wymieniać bez końca. Zapis dialogów raczej trudno wytłumaczyć, a w Internecie znajdziesz mnóstwo stron odnośnie tej kwestii, dlatego zapraszam Cię tutaj lub tutaj.Wydaje mi się, że jest to jasno i rzeczowo rozpisane.
Są także powtórzenia:
"Kiedy tylko lekcja się skończyła Granger wrzuciła książki do torby i pospiesznie wyszła z sali. Nie dziwię się jej, że jest zła. Spokojnie włożyłem książki do torby. Spokojnie opuściłem pomieszczenie." (rozdział 4);
"Spokojnie jadłem kurczaka.
-Weź się pospiesz, Smoku, za chwilę zaczynają się eliksiry – powiedział zniecierpliwiony Blaise. Wstałem od stołu i wróciłem po książki do dormitorium. Wziąłem je i spokojnie poszedłem pod salę od eliksirów." (rozdział 4);
"Kiedy wszedłem do pokoju wspólnego zapanowała głucha cisza. Wszyscy zauważyli moją minę. Wszedłem do swojego dormitorium." (rozdział 6);
Inne błędy:
"Pisały na niej te słowa." - "były napisane". W mowie potocznej owszem, można używać (choć wciąż nie jest to poprawna forma) zwrotu "pisały" w wyżej wymienionym kontekście. Sprawdzałam w słowniku PWN, bo - jak wiadomo - zasady poprawnej polszczyzny wciąż się zmieniają i jakiś czas temu doszły mnie słuchy, jakoby uznano formę "pisało" za poprawną. Najwyraźniej tak nie jest.
"Nie wygląda na zbyt silną, ale wiem, że trochę jej ma." - co "ma"? Oczywiście, domyśliłam się, że chodziło o siłę, ale z Twojego zdania zupełnie to nie wynika.
Pojawiają się także problemy z odmianą imion bohaterów: Na czerwono forma błędna, na zielono - poprawna.
Nevilla - Neville'a
Nevilla - Neville'a
Goylem - Goyle'em ; Goyla - Goyle'a
Crabb - Crabbe
Crabb - Crabbe
Parkions - Parkinson
Pomfley - Pomfrey
Weasley’em - Wesleyem
Pomfley - Pomfrey
Weasley’em - Wesleyem
W sumie nie musiałabym tego wypisywać, ale Twoje zdania tak bardzo rażą po oczach, że nie mogłam się powstrzymać: "Usiedliśmy w Wielkiej Sali. Talerze i półmiski były jeszcze puste. A byłam strasznie głodna. Najpierw musi się odbyć ceremonia przydziału. Klaskałam razem z resztą jak ktoś trafił do Gryffindoru. Ale tak naprawdę nie słuchałam. Bowiem wpatrzyłam się w Malfoya. Poznałam go po jego blond włosach." Masz tutaj... Osiem zdań. Osiem! Zobaczmy, ile ja stworzę. "Usiedliśmy w Wielkiej Sali; talerze i półmiski były jeszcze puste, a ja niemal umierałam z głodu. Musiałam jednak przeczekać ceremonię przydziału, która ciągnęła się w nieskończoność. Klaskałam razem ze wszystkimi, gdy ktoś trafiał do Gryffindoru, ale tak naprawdę całą swoją uwagę skupiałam dookoła Malfoya, który wyróżniał się wśród Ślizgonów swoją blond czupryną." Ja stworzyłam trzy zdania, dodając kilka szczegółów, unikając jednocześnie powtórzeń i zdań pojedynczych. Da się?
Literówki:
~ "władniała" - "wyładniała" (rozdział 2);
~ "władniała" - "wyładniała" (rozdział 2);
~ "dzien" - "dzień" (rozdział 2);
~ "-Musicierobić to co ja?" - "musicie robić" (rozdział 4);
~ "To nie zdenerwowało." - "mnie" (rozdział 7);
~ "Jaj nie obchodziło to(,) co ojciec wpajał we mnie od urodzenia." - "jej" (rozdział 8);
~ "W tym Momocie żałowałam, że o to zapytałam." - "momencie" (rozdział 8);
~ "Wracałem z Hogsmead." - "Hogsmeade" (rozdział 9);
~ "Kiedy już wszystko zrobiła, czym prędzej ruszyłam do wielkiej Sali." - "Wielkiej Sali" (rozdział 10);
~ "Rozmawiałyśmy o lekcjach, o pogodzie, a nawet o Quidichu." - "quidditchu" (rozdział 10);
~ "-Chdźmy stąd" - "chodźmy" (rozdział 12)
~ "Hremiona Granger siedział i patrzyła się na mnie." - "Hermiona", "siedziała" (rozdział 12);
~ "-Musicierobić to co ja?" - "musicie robić" (rozdział 4);
~ "To nie zdenerwowało." - "mnie" (rozdział 7);
~ "Jaj nie obchodziło to(,) co ojciec wpajał we mnie od urodzenia." - "jej" (rozdział 8);
~ "W tym Momocie żałowałam, że o to zapytałam." - "momencie" (rozdział 8);
~ "Wracałem z Hogsmead." - "Hogsmeade" (rozdział 9);
~ "Kiedy już wszystko zrobiła, czym prędzej ruszyłam do wielkiej Sali." - "Wielkiej Sali" (rozdział 10);
~ "Rozmawiałyśmy o lekcjach, o pogodzie, a nawet o Quidichu." - "quidditchu" (rozdział 10);
~ "-Chdźmy stąd" - "chodźmy" (rozdział 12)
~ "Hremiona Granger siedział i patrzyła się na mnie." - "Hermiona", "siedziała" (rozdział 12);
Robisz naprawdę, naprawdę dużo błędów. Większości tutaj nie wypisałam, bo po prostu nie uśmiechało mi się wypisywanie każdej, najmniejszej pomyłki; zabrałoby to dużo czasu i w sumie nie przyniosłoby żadnych efektów. Postarałam wyjaśnić wszystko tak, jak umiałam, ale jeśli masz jeszcze jakieś pytania, możesz śmiało je zadawać. Poza tym musisz zwracać uwagę na wielkie litery, bo często o tym zapominasz przy rozpoczęciu zdania.
Tak naprawdę to radzę Ci po prostu przeczytać tekst kilka razy, najlepiej dzień po napisaniu. Najpierw zwróć uwagę na błędy logiczne i stylistyczne. Później (dobrze by było, gdybyś czytała na głos), sprawdź interpunkcję. Na końcu przejrzyj tekst raz jeszcze pod kątem literówek czy błędów ortograficznych. Dzięki temu naprawdę unikniesz wielu wpadek.
3,5/10
Tak naprawdę to radzę Ci po prostu przeczytać tekst kilka razy, najlepiej dzień po napisaniu. Najpierw zwróć uwagę na błędy logiczne i stylistyczne. Później (dobrze by było, gdybyś czytała na głos), sprawdź interpunkcję. Na końcu przejrzyj tekst raz jeszcze pod kątem literówek czy błędów ortograficznych. Dzięki temu naprawdę unikniesz wielu wpadek.
3,5/10
Przeszukanie kieszeni:
Po lewej stronie widzę ramkę "O mnie", "Obserwatorów", statystykę oraz jakąś ankietę. "O mnie" jest tu absolutnie niepotrzebne, a to dlatego, że po prawej stronie, w zakładkach również masz taki odnośnik. Po co powielać dwa razy to samo? Rozumiem po co są obserwatorzy, więc nie będę się czepiać, choć zaburzają estetykę bloga, ale zupełnie nie rozumiem ankiety. Nie dość, że jest już zamknięta, co oznacza, że nie można głosować, to... Czy Ty sprawdzasz swoich czytelników? Bo na to właśnie wygląda i w żaden sposób mi się to nie podoba.
Z prawej strony mamy menu, archiwum bloga i "Bibliotekę", która również istnieć nie powinna. Są to obserwowane przez Ciebie blogi, które i tak trzymasz w zakładce w menu pod tą samą nazwą. Rozumiem, że wyświetlają Ci się na bieżąco aktualności, ale to naprawdę bardzo psuje wygląd bloga. Nie, nie i raz jeszcze nie.
Wielka Sala - czyli strona główna.
Historia Magii - czyli... spis rozdziałów? Spodziewałam się pod tą nazwą raczej tekstu o powstaniu tej historii, a nie spisu rozdziałów. W takim razie po co Ci archiwum bloga poniżej? Poza tym - w tej zakładce znajduje się tylko 17 odnośników, a rozdziałów masz znacznie więcej. Uzupełniaj na bieżąco.
Historia Magii - czyli... spis rozdziałów? Spodziewałam się pod tą nazwą raczej tekstu o powstaniu tej historii, a nie spisu rozdziałów. W takim razie po co Ci archiwum bloga poniżej? Poza tym - w tej zakładce znajduje się tylko 17 odnośników, a rozdziałów masz znacznie więcej. Uzupełniaj na bieżąco.
Biblioteka - jak już mówiłam wcześniej - spis linków. Sugerowałabym pogrubienie, zwiększenie czcionki - cokolwiek, co odznaczałoby kategorie takie jak: "Moje Blogi" (swoją drogą skąd pomysł na użycie wielkiej litery w drugim wyrazie?) i "Obserwuję".
Sowia poczta - innymi słowy: spamownik.
O autorce - znalazło się tu trochę informacji. Niektóre ciekawe, inne niepotrzebne... Sugerowałabym przejrzenie tej zakładki jeszcze raz i może zoptymalizowanie wiadomości? I zdecydowanie poprawienie błędów! Jest tam trochę literówek, błędów interpunkcyjnych, a nawet ortograficznych!
Znajdź mnie na facebooku - mówisz poważnie? Masz założony profil swojego opowiadania na twarzoksiążce? Do czego to doszło...
Bohaterowie - już na sam widok tej zakładki robi mi się niedobrze. Nie trawię, nie znoszę i uważam, że to największa pomyłka przy tworzeniu bloga. Do usunięcia, natychmiastowo!
Podsumowując: widać brak logiki przy tworzeniu dodatków, widać, że zupełnie tego nie przemyślałaś. Niektóre zakładki niepotrzebne, niektóre za bardzo obfitują w informacje, na szczęście wielkich błędów nie ma. Zdecydowanie jednak zalecam zmianę kursora na normalny, bo ta... różdżka, co jest teraz... Brak mi słów.
4,5/10
Sowia poczta - innymi słowy: spamownik.
O autorce - znalazło się tu trochę informacji. Niektóre ciekawe, inne niepotrzebne... Sugerowałabym przejrzenie tej zakładki jeszcze raz i może zoptymalizowanie wiadomości? I zdecydowanie poprawienie błędów! Jest tam trochę literówek, błędów interpunkcyjnych, a nawet ortograficznych!
Znajdź mnie na facebooku - mówisz poważnie? Masz założony profil swojego opowiadania na twarzoksiążce? Do czego to doszło...
Bohaterowie - już na sam widok tej zakładki robi mi się niedobrze. Nie trawię, nie znoszę i uważam, że to największa pomyłka przy tworzeniu bloga. Do usunięcia, natychmiastowo!
Podsumowując: widać brak logiki przy tworzeniu dodatków, widać, że zupełnie tego nie przemyślałaś. Niektóre zakładki niepotrzebne, niektóre za bardzo obfitują w informacje, na szczęście wielkich błędów nie ma. Zdecydowanie jednak zalecam zmianę kursora na normalny, bo ta... różdżka, co jest teraz... Brak mi słów.
4,5/10
Indywidualizm:
Wspominałam o tym już kilka razy. Piszesz opowiadanie na podstawie książek pani Rowling, tak więc masz już gotowy świat i większość bohaterów. Bardzo odchodzisz od kanonu i w sumie szkoda, że nie poinformowałaś o tym w którejś z zakładek, bo wielu czytelnikom taka informacja by się przydała. Zdecydowałaś się na paring bardzo rozpowszechniony w blogosferze. W swoim życiu przeczytałam naprawdę wiele Dramione, sama jedno piszę i z czystym sumieniem muszę przyznać, że Twój tekst niczym nie odróżnia się spośród tysięcy innych, jemu podobnych. Taką fabułę, jaką nam przedstawiłaś, mogę znaleźć na co drugim blogu, a jedyną rzecz, która mogła Cię w jakiś sposób wyróżnić, kompletnie "zakryłaś".
Wprowadziłaś kilku swoich bohaterów, ale nie nadałaś im własnych charakterów, są jak tysiące innych postaci, które przewijają się w Twoim opowiadaniu jako bezimienni uczniowie. Niestety, nie mogę przyznać wielu punktów w tej kategorii.
2/7
Alibi:
Cóż mogę powiedzieć? Adres nie zachwyca, belka nie powala, szata graficzna pozostawia wiele do życzenia, a już na pewno nie przypadła do mojego gustu (jeśli chodzi o nagłówek). Treść opowiadania wymaga wielu, wielu poprawek, a przede wszystkim wręcz błaga o odrobinę oryginalności. A także o naukę o interpunkcji i zapisie dialogów oraz o powstrzymanie się od nadużywania zdań pojedynczych. Dodatki wymagają gruntownego przejrzenia, przemeblowania i zastanowienia się nad przeznaczeniem poszczególnych zakładek. Całość po prostu wymaga porządnego przemyślenia.
1,5/5
Razem: 26
Wyrok: Kilkumiesięczna odsiadka (jeden punkt niżej i byłoby Co najmniej 20 lat)
- W końcu! - wykrzyknęła, wyrzucając do góry zaciśniętą dłoń w geście euforii.
Pospiesznie zebrała papiery do teczki i zbiegła do Bloku F, podzwaniając kluczami przywieszonymi do paska jej spodni. Zatrzymała się przed celą numer 209 i otworzyła drzwi, znajdując w środku drobną dziewczynę.
- Niestety, nie mam dobrych wieści - zaczęła, nie zawracając sobie głowy powitaniem. - Zostaniesz u nas znacznie dłużej... Czeka Cię aż kilkumiesięczna odsiadka, moja droga! Ale... No, może zajrzysz do naszej biblioteki? Jestem pewna, że wiele się tam nauczysz.
Eee... Mi się wydaje, czy ta Ariadne najpierw nie nazywała się Brown? To czemu później jest wszędzie Green?
OdpowiedzUsuńTeż się nad tym zastanawiałam, ale wychodziło na to, że Ariadne Brown i Ariadne Green to dwie różne osoby.
UsuńChoć z drugiej strony raz jeszcze zajrzałam do rozdziału pierwszego i patrząc na "opis" panny Brown i późniejszy opis Green, można wnioskować, że to jednak ta sama dziewczyna o zmienionym nazwisku.
UsuńDziękuję bardzo za ocenę, lecę poprawiać błędy :) Z tym nazwiskiem to byłam pewna, że je zmieniłam na Green, ale okazuje się, że nie... Ta moja pamięć jest niezawodna.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz dziękuję ci strasznie za ocenę!
Pozdrawiam cieplutko!