sobota, 6 lipca 2013

I miejsce: Broz-Tito "Dom"

Srebrenica, Bośnia, 16 lipca 1995 r.

Każdy z nas ma jakiś dom – niekoniecznie jest to budynek, oczywiście. Cóż, dość powiedzieć, że w większości przypadków zdecydowanie nie jest to budynek.  Bo dom to przecież nie miejsce urodzenia: wieś czy miasto, w górach czy na nizinach. Co więcej, można się gdzieś czuć jak u siebie w domu, niekoniecznie tam się rodząc. Domem można nazwać ojczyznę małą jak i dużą. Nie ma człowieka, który tak naprawdę nie miałby domu.
Kapitan Nikola Jovanović uważał, że jego domem jest Belgrad – tam się urodził, wychował i znał każdy zakątek Obrenovaca – dzielnicy miasta, w której mieszkał od urodzenia, trzydzieści lat. Nikola czuł dumę, że jest z Obrenovaca – co jak co, ale pochodzenie z dzielnicy nazwanej na cześć Miloša Obrenovicia[i] zobowiązuje do dumy, prawda?
Dom jest jeden. Ma się tylko jeden dom. Tak.
Nikola Jovanović nie mógł sobie poradzić z uczuciem,  iż mimo wszystko posiada dwa domy – jeden na Obrenovacu, w Belgradzie, i drugi tu, w Bośni, w cholernej Srebrenicy. W Srebrenicy, u rodziców swego tatki, spędzał przecież każde lato. Ba, przyjeżdżał tu nawet, gdy już był dorosły, bo jakże porzucić ten drugi dom? Nie da się!
Dlatego Nikola Jovanović zwykł był mówić, że jego domem jest Jugosławia. No przecież się nie rozerwie między Serbię i Bośnię, między Belgrad a Srebrenicę!
Każdy z jego dwóch domów miał swój specyficzny zapach, jak to dom. Dom na Obrenovacu pachniał lakierowanym drewnem i świeżym praniem. Pachniał też rakiją[ii]. Który jugosłowiański dom nie pachniał? Każdy!
Każdy młody Serb, Chorwat, czy nawet Macedończyk, Bóg wie czy rzeczywiście Słowianin, od urodzenia przyzwyczajany jest do zapachu rakiji. Rakiją pachniał cały Bałkan, więc to nic nadzwyczajnego. To, co łączyło dom w Belgradzie i dom w Srebrenicy, to rakija właśnie. Problem w tym, że dom dziadków pachniał przyjemniej. Bo nie cuchnął octem, papierosowym dymem, ściekami oraz spalinami, topiącym się od gorąca asfaltem, murarską zaprawą i starą cegłą, nie cuchnął nagrzanym betonem.
To trzeba przyznać, dom w Srebrenicy był czysty. Nikola dobrze pamięta z dziecięcych lat, że Srebrenica pachniała kwiatami, świeżymi gruszkami, cierpkim winogronem, świeżo skoszoną trawą. Oczywiście, były też zapachy nieprzyjemne, takie jak krowie łajno, ciepłe jeszcze kozie, brudne mleko, świńska krew. Zawsze w lipcu, w wakacje, sąsiad dziadka, čika[iii] Blagoje, urządzał świniobicie. Mały Nikola napatrzył się w życiu na martwe zwierzęta, tak.
Nie sposób zapomnieć przecież świni, która jednego dnia tapla się radośnie w błocie w swojej zagrodzie, a następnego wisi w otwartych drzwiach stodoły, powieszona głową w dół za nogi, a krew z poderżniętego gardła spływa jej po podgardlu i ryju wprost do podstawionej miski, ciurkając jakoś tak nieprzyjemnie i kapiąc głośno.
Jednak w lipcu dziewięćdziesiątego piątego Srebrenica nie pachniała ani gruszkami, ani świeżo skoszoną trawą. Srebrenica w lipcu dziewięćdziesiątego piątego cuchnęła: spalenizną, rozkopaną ziemią, prochem i krwią.
Srebrenica pachniała dziś prawdziwą masakrą, prawdziwym morderstwem.
Ach, nie, Srebrenica nie pachniała masakrą. Srebrenica pachniała „akcją odwetową”.
Nikola Jovanović nie miał tak naprawdę zdania na ten temat. Kapitan Jovanović był nikim więcej jak żołnierzem, wykonywał rozkaz. To w końcu jest wojna, chociaż Milošević bardzo stara się zaklinać rzeczywistość, uparcie powtarzając, że Serbia nie prowadzi żadnej wojny. Ale Nikola wie, że „akcja odwetowa” to rzeź, że prawo wojny to nic więcej jak „ oko za oko, ząb za ząb”.
A tutaj? Tutaj gwałcono Serbki, zabijano Serbów. No więc przyszli nowi Serbowie, nie bezbronni cywile, ale żołnierze i zabili bezbronnych Bośniaków. Muzułmanów, innowierców, co tak naprawdę nie mają Boga w sercu.  A Serbowie mają? Nikola dopiero co strzelał do dzieci. Nikola przecież jest twardy jak sam  Bata Živojinović[iv]jebem ti matere!
Pochylił się i zwymiotował wprost pod własne nogi.
Srebrenica cuchnęła: spalenizną, rozkopaną ziemią, prochem, krwią i wymiocinami.
Jezu Chryste, Zbawicielu!
Co go obchodziła rzeczywista wina tych ludzi? To wojna! A on miał rozkaz. Więc go wykonał, taki jego żołnierski obowiązek, piczku materinu! Nikola chciał przecież żyć. Nie po to bardzo mocno starał się w wojsku, by za szlachetność,  skrupuły i wyrzuty sumienia  trafić pod ten sam sąd, co ci ludzie za jego plecami, zakopywani teraz w ziemi przez podkomendnych kapitana Jovanovicia.
Wieczorem żołnierze napiją się rakiji, zatańczą kolo[v], pośpiewają i pójdą spać, pewni i spokojni, bo spełnili żołnierski obowiązek, wykonali rozkaz. To jest prawo wojny, której nie ma, chociaż jest. To jest akcja odwetowa, a Nikola nią dowodzi. Tą akcją, nie wojną, o wojnie decyduje Milošević, šta te boli kurac?
Srebrenica pachnie świeżo rozkopaną ziemią – akcją odwetową.
Ziemia nie zapomina, ziemia pamięta i ziemia osądza – tak zwykł był mawiać dziadek. Jak ziemi ciąży to, co ludzie kazali jej uwięzić, to ziemia wyrzuca kości.
Czy nie znajduje się już kości, Nikola? pyta pochylony nad stołem dziadek i zerka na niego zachodzącym bielmem okiem. Dziesięcioletni Nikola kiwa posłusznie głową i dalej myje brudne ręce. Cały dzień pracowali w polu, ale nie znaleźli kości. Chociaż u čiki Blagoje w zeszłym roku wykopali. Przyjechali wtedy specjaliści i powiedzieli, że to kości białogwardzistów[vi]. Zabrali je i pojechali. Tyle ich było widać.
Kto tam słyszał o kościach białogwardzistów wykopanych w Srebrenicy? Nikt. A o tych tam, cholernych Bośniakach, usłyszą. Bo inny świat, inny system, błękitne hełmy[vii] i Europa. A później okrzykną ich mordercami, tak jak prawicowcy, wywrotowcy, okrzyknęli komunistów. Sam Marszałek[viii] został pierwszym mordercą SFRJ[ix]. I nikt nie będzie pamiętał, że w Srebrenicy mieszkali Serbowie. Wszyscy myślą, że jak Serbowie to tylko w Serbii.
Serbia dla Serbów!
Bośnia dla Bośniaków!
Chorwacja dla Chorwatów!
Jugosławia!
Bałkan!
Nacjonalizm!
Wojna!
Na wojnie nie ma sądów i więzień, na wojnie wyrokiem jest rozstrzelanie, a więzieniem przepełniony ciałami dół w ziemi: tak było, tak jest i tak będzie. Ludzie zapamiętają sobie to prawo, zapamiętają ten sąd i ten dół. Błękitne hełmy w końcu przyjdą i Milošević będzie musiał przyznać, że Serbia jest jednak w stanie wojny, dokładnie ze wszystkimi wkoło. Wtedy więzienie się zmieni, wtedy będzie nowe więzienie: sumienie.
Boga w sercu nie masz, biedny Serbie! Za wykonanie rozkazu: płać! Za posłuszeństwo: płać! Za wojaczkę: płać! Za morderstwo: płać! Dożywocie w celi, w nowym domu bez pozłacanych klamek i wielkich, jasnych okien, bez kominka, bez mebli, które pachną lakierowanym drewnem, bez stodoły, w której latem można powiesić za nogi świnię, by się wykrwawiła, bez urodzin pierworodnego, które można uczcić rakiją i zatańczyć kolo. Więzienie! Bo ty, Serbie, wieszałeś tak za nogi muzułmanki, dawałeś gwałcić, palić i zabijać, bo sam zabijałeś dzieci, jak te świnie, bo piłeś rakiję i tańczyłeś kolo po tych wszystkich morderstwach.
Ty Boga w sercu nie masz, Serbie!
— Kapitanie! – Na wzgórze, na którym stoi Nikola i obserwuje niemal wymarłą, dogorywającą Srebrenicę, wbiega szeregowy Jovan Miljaćević.
Miljaćević jest spocony, brudny i sapie, jakby mu kazano przeciągać lokomotywę z Zagrzebia do Belgradu. Poza tym okrągła, chłopięca twarz Miljaćevicia jest dokładnie taka sama jak wczoraj, nie wyraża żadnych głębszych emocji. Szeregowy Miljaćević nie wygląda na mordercę, ma przecież czyste ręce. Chłopak jest zmęczony, nic więcej.  Tylko jakoś naboi w magazynku ma mniej.
Nikola prostuje się, poprawia pas z nabojami, który zwykł nosić przewieszony przez pierś na wzór swojego idola, Johna Rambo.
— Meldujcie, szeregowy – mówi, starając się zrobić odpowiednią minę.
— No… — Jovan wyraźnie nie wiedział, co właściwie powinien zameldować. – Po robocie, panie kapitanie. Zakopaliśmy… No… Zakopaliśmy, cośmy mieli zakopać.
Meldunek jest nieprzepisowy, ale Nikoli nie chce się zwracać na to uwagi. Trudno przecież zameldować, że morderstwo ostatecznie się dokonało.
Niemniej jednak powinien wyćwiczyć poborowego, to należy do jego obowiązków. A obowiązki to rzecz święta. Klnąc w myślach, Nikola nabiera powietrza w płuca i wrzeszczy tak, że żołnierze na dole natychmiast porzucają swoje zajęcia:
Jebem ti matere, szeregowy, co wy mi meldujecie?! Nie potraficie meldować poprawnie?!
Jovanović odwraca się plecami do Srebrenicy, na którą już naprawdę nie może patrzeć. Miljaćević przez krótką chwilę wygląda na zaskoczonego reakcją Nikoli, ale trwa to jedynie ułamek sekundy. Żołnierz staje na baczność, klikając obcasami butów.
— Tak jest!
— Tak jest co, piczku materinu?!
— Akcja odwetowa zakończona, kapitanie! To znaczy… Melduję wykonanie zadania!
Nikola mimowolnie odwraca się raz jeszcze. Jakby chciał zapamiętać to, co pozwolił zniszczyć, chociaż bardziej chce mu się wymiotować niż rozpaczać. Nie chce patrzeć.
— Idziemy, szeregowy. Zabierajmy się, nic tu po nas. – Spluwa wprost na wymiociny, odwraca się na pięcie i odchodzi, zupełnie nie zwracając uwagi na Jovana, który truchta za nim, sapiąc głośno.
Przechodząc, przecina na skos połać świeżo przekopanej ziemi. Czarnoziem miesi się pod jego stopami i kapitanowi Jovanoviciowi wydaje się, że idzie po świeżych trupach, a krew brudzi mu oficerki.
Dom jest jeden. Ma się tylko jeden dom. Tak.




[i]Książę Miloš Obrenović – dowódca drugiego serbskiego powstania, rządził Serbią w latach 1815/39-1858/60
[ii] Bałkańska wódka
[iii] Słowo wyrażające szacunek, można tłumaczyć jako „wujek”, ale posługiwano się nim nie wobec członków rodziny, a wobec obcych, starszych ludzi
[iv] Bardzo znany serbski aktor, grywał w najdroższych jugosłowiańskich produkcjach i najbardziej znanych filmach partyzanckich. Można powiedzieć, że jugosłowiański Rambo.
[v] Kolo -  tradycyjny taniec ludowy
[vi] Formacja wojskowa działająca przeciw komunistycznym partyzantom w czasie II wojny światowej, podległa okupantowi
[vii] Tak nazywane są siły ONZ
[viii] Josip Broz-Tito, rządził Jugosławią od 1945 aż do swojej śmierci w 1980 r.
[ix] Skrót od: Socjalistyczna Federacyjna Republika Jugosławii

1 komentarz:

  1. Muszę powiedzieć, że praca zasługuje na wygraną.
    Szczególnie podoba mi się nawiązanie do serbskich domów. Za to fragment o zimnym wykonywaniu rozkazów sprawił, że miałem gęsią skórkę.

    OdpowiedzUsuń

Zgłoszenia należy umieszczać w przeznaczonej do tego zakładce, nie pod postami!

Statystyka