niedziela, 1 września 2013

[126] Teczka: niepol

(Interlinię szlag trafił. Nie mogę tego naprawić)

Idariale robiła aktualnie przegląd akt oczekujących na wyrok więźniów, kiedy w ręce wpadła jej teczka z numerem oskarżonego i wyraźnym dopiskiem „Niepoprawny politycznie”. Zaciekawiona naczelniczka spojrzała z ukosa na rozpoczętą już sprawę innego więźnia, po czym wzruszyła ramionami. Chyba nic się nie stanie, jeśli weźmie się za dwa procesy naraz.

Oskarżająca: Idariale

Kiedy zgłosiłeś do nas swój blog, zachodziłam w głowę, co oznacza adres. Niepol kojarzy mi się z Nie pal, papierosów na przykład. To jednak nie miałoby kompletnie żadnego sensu. Dopiero olbrzymi napis na nagłówku wyjaśnił sprawę, następnie taka sama belka oraz nick. Wszędzie potykam się o „Niepoprawnego politycznie”, jak gdyby pojedyncza wzmianka nie wystarczała. Jednocześnie nie mam zbyt wiele do powiedzenia, jeśli chodzi o belkę i tytuł bloga – dokładne kopie. Adres mocno skrócony, ale mimo pierwszego wrażenia podoba mi się. Ma w sobie coś interesującego, może właśnie to zestawienie (po trzy litery każda część).
Hasło bloga zdecydowanie poprawia wrażenie wizualne, przynajmniej w moim mniemaniu. Bezpośrednie streszczenie zamysłu z typowo polskim humorem. Pozwól, że przytoczę: „Furiacki bełkot znerwicowanego proletariusza. Podane z łyżką ironii, garścią sarkazmu i szczyptą czarnego humoru. Nie spożywać w stanach depresyjno-maniakalno-lękowych. Życzymy smacznego”. Osobiście uważam, że powyższy tekst jest naprawdę genialny, ma swój urok. Szata graficzna – o której wypowiem się za chwilę – zniechęcała mnie do przeglądania strony, ale wszystko zostało zrównoważone słowami z nagłówka. Strzał w dziesiątkę, powiem. Jeśli rzeczywiście tekst będzie utrzymany w takim klimacie, jak piszesz, jestem skora do przeczytania wszystkich postów.
Twoja szata graficzna to po prostu jeden z szablonów systemowych (i to jeden z prostszych). Screen. Dlatego nie mam zbyt wiele do powiedzenia na ten temat, mogę tylko wyrazić swój żal, że nie wybrałeś czegoś bardziej reprezentacyjnego. Szablon nie musiałby być nawet specjalnie rozbudowany, jeśli chodzi o zdjęcia, ale zamówienie czegoś oryginalnego, a jednocześnie pasującego do idei bloga mogłoby poprawić efekt wizualny.
Zwrócę jeszcze tylko uwagę na zapchaną prawą kolumnę. Linki ocenialni – do upchnięcia na jakiejś podstronie, po co to wywlekać na wierzch. Masz sporo postów, więc proponowałabym zamienić archiwum na szeroką listę albo spis treści z podziałem na tematy. Wcześniej wisiały tu jeszcze etykiety z tego, co pamiętam, ale teraz ślad po nich zaginął, więc zostawię ten temat w spokoju. Tekst warto justować, gdyż wtedy łatwiej się czyta, a przy okazji lepiej wyglądają posty. Skoro już o tym mowa – na stronie głównej wyświetlasz sześć notek, czyli zdecydowanie za dużo.
O menu właściwie nie możemy mówić, ponieważ w prawej kolumnie umieściłeś ramkę o sobie oraz linki. Nic poza tym. Ach tak, jest jeszcze odnośnik do drugiego bloga, gdzie publikujesz recenzje muzyczne. Ciekawi mnie, co robisz ze spamem – usuwasz, cierpliwie znosisz, czy w ogóle Ci on nie przeszkadza? Bo śmieci pod postami bywają irytujące.

Płynnie przechodząc do treści, pragnę napomknąć o dwóch ważnych rzeczach. Rzecz pierwsza – o wiele łatwiej byłoby mi oceniać posty, gdybym miała je przed nosem pogrupowane. Dodajesz etykiety, to prawda, jednak do każdego postu często dopasowujesz kilka etykiet, co sprawy nie załatwia. Rzecz druga – w tytułach nie stawiamy pojedynczych kropek na końcu ostatniego zdania. Nigdy, o czym radzę pamiętać.
Lecim od początku.

Cypr, czyli kto ma pieniądz, ten ma władze. [władzę + bez kropki]
Pomieszały Ci się zasady zapisu wielką i małą literą. Piszemy Cypryjczycy oraz cypryjskie, nie na odwrót. Przymiotniki małą literą, pamiętaj, jednak określenie narodowości ludzi już wielką – np. Polacy, Niemcy, Ukrainka, Hiszpan, Kanadyjczykom, Amerykanom itd.
„Ci którzy ich nie mają [pieniędzy], raczej się na tym nie wzbogacą” – oczywista oczywistość, zdanie niepotrzebne w tekście.
Podsumowując posta, wszystko sprowadza się do tego, że efektem wszelkich działań będzie silna władza Rosji (czyli właściwie nic się nie zmieniło), przy czym mniejsze kraje (w tym Polska) będą od niej ściśle uzależnione. Brakuje mi tu jednakowoż prognoz na przyszłość, bo temat pieniędzy i związanych z nimi układów międzypaństwowych jest naprawdę obszerny, śmiało mogłeś się rozpisać, a nie ograniczać do wyłącznie ogólnych faktów.

Listy motywacyjne, czyli polski rynek pracy. [bez kropki]
„curriculum pożal się boże vite” – vitae.
I to mi się podoba! Zupełna odmiana po poprzednim poście, gdzie suchy fakt gonił nadmierną zwięzłość. Wystarczyło trochę wczucia się w prowadzony temat, żeby tekst nabrał rumieńców. Właśnie takie treści przemawiają do odbiorców najbardziej. Relacji z wydarzeń kulturalnych, politycznych – za przeproszeniem – gówno wartych obrad czy afer ubraniowych księżnej Kate dostarczą nam codzienne wiadomości i gazety, w których zazwyczaj szambo leje się litrami, bo jak inaczej mogłyby wyglądać media w XXI wieku i w naszym świecie. Ale mimo to – tak jak Twój poprzedni post – wszystko jest utrzymywane do pewnych granic, bo o takich „drobnych” niedogodnościach, jakie opisałeś w obecnie komentowanym przeze mnie poście, już nam cowieczorny dziennik nie powie.
Temat mało istotny dla większej części świata, a mimo to potrafiłeś się rozpisać. Zatem, jako jedna z wielu owieczek naszego społeczeństwa, przyklaskuję.

Dokudramy, czyli o tym jak się dwóch producentów założyło. [bez kropki]
W tytule znalazł się błąd interpunkcyjny, gdyż przed „jak” winien być obecny przecinek, jako że wpisane przez Ciebie zdanie nie jest porównaniem (tylko w przypadku porównań nie stawiamy przecinka przed jak).
Tutaj jeszcze raz zwrócę uwagę: „chłonąc tą papkę” – TĘ papkę.
Z tym postem również w pełni się zgadzam, ale jako młodzież sama mam również coś do powiedzenia. Na początku powiem, iż nie poczułam się urażona, gdyż nie identyfikuję się bezpośrednio z opisywaną przez Ciebie klasą wiekową. Osobiście nie mam nic przeciwko serialom, o ile nie przekraczają wyraźnej granicy przegięcia (choć owa granica w obecnych czasach jest mocno przesunięta w porównaniu do granicy sprzed trzydziestu/czterdziestu lat) i dobrego smaku. Telewizji jako takiej również nie oglądam, chociaż przez dłuższy czas dzień w dzień obserwowałam wiadomości – jeśli ktoś zapyta, czemu mi to zbrzydło, skrzywdzę. Seriale typu „Świat według Kiepskich” wywołują we mnie odruch wymiotny, a ludzi oglądających te głupoty... zwyczajnie nie rozumiem. Dobrze, może to i satyra, może "inteligentny" program, ale mnie osobiście obraża. I to bardzo.
Chociaż nie, to już nawet nie są głupoty, tylko proces tworzenia bezmózgich klonów poprzez fale telewizji naziemnej, bo większość ludzi ogląda to dzień w dzień i jeszcze się tym "edukuje". God.
Kiedyś jeden z moich starych kolegów, zapytany, czemu ogląda bzdurne seriale, odpowiedział: „Jak wracam zmęczony do domu, to lubię się odmóżdżyć”. Jeżeli oglądanie takowych seriali rzeczywiście odmóżdża, to co muszą mieć w głowach reżyserowie?

Polska, czyli...meksyk Europy?
Dlaczego Meksyk został napisany małą literą? Dlaczego przed nim nie ma spacji? „meksyk – a) potocznie o rozprężeniu, awanturze, bałaganie, b) tkanina” – Słownik Języka Polskiego. „Meksyk” w slangu oznacza po prostu bajzel. Jest to również państwo. O które znaczenie Ci chodziło? Chodzi o różnicę w zapisie.
„przypadkowym niemcem czy anglikiem” – Niemcem czy Anglikiem.
Cóż, Twoim zdaniem, byśmy mogli zmniejszyć liczbę absurdów w naszym kraju, najpierw powinniśmy te absurdy dostrzec, oswoić się z nimi. Ja mam jednak odmienne zdanie. Uważam, że owe absurdy, które tak nagłaśniasz, już dawno zostały zauważone i... zignorowane. Większość ludzi – w tym, oczywiście, urzędnicy, politycy itd. – zamyka oczy na niedogodne życie w naszym kraju. Szerzący się mobbing, problemy podatkowe, systematycznie powracający wzrost cen, zbyt niskie płace i wiele, wiele innych problemów jest w jakimś stopniu państwu na rękę. Wszystko idzie wolno, żadna rzecz nie posuwa się zauważalnie do przodu. Czy z takimi samymi problemami musi borykać się Norwegia? Finlandia? Szwecja?
Wiesz, post miał wydźwięk nieco podobny do „Zmienię świat! Wiem, co ludzie muszą zrobić, by to osiągnąć!”. Zdanie „Bo dopóki nie zaakceptujemy własnej sytuacji, dopóki się do niej nie przyznamy, nie będziemy gotowi żeby zacząć to zmieniać” zabrzmiało, jakby zmiana obecnej sytuacji była czymś błahym, jednocześnie łatwym i nie najistotniejszym, OCZYWISTYM. A to przecież nie jest takie proste.

Ukraina - Polska, czyli... 3-1. [bez kropki]
Zamiast tego drugiego myślnika mógłby pojawić się dwukropek.
Przyznam się bez bicia, że ogólnie sport mnie nie interesuje (względnie pojedyncze dyscypliny, ale i tak wolę konno pojeździć, aniżeli oglądać, jak robią to inni). Niemniej jednak orientuję się w skokach narciarskich, piłce nożnej, jeździectwie czy tenisie, których mecze albo zawody obejrzę czasem dla ogólnego pojęcia.
Jeśli chodzi o szukanie nowych młodych talentów – uważałam tak już wcześniej i uważam nadal, więc nie widzę sensu wypowiadania się dalej w tym temacie. Co zaś się tyczy sponsorowania – będzie ono miało sens (pod kątem piłki nożnej) zawsze. Istnieje wielu sympatyków futbolu, którzy mimo ciągłych przegranych naszej polskiej reprezentacji wciąż oglądają mecze z udziałem biało-czerwonych. Dlaczego? Ano może dlatego, że oglądanie rozgrywek pomiędzy drużynami innych państw – choć również dostarcza rozrywki – jest o wiele mniej ciekawe. Może po prostu polscy kibice wciąż mają nadzieję na powrót „czasów świetności”. Niełatwo jest ot tak porzucić coś, co kochasz i co towarzyszyło ci praktycznie od początku.

Rasizm po polsku. [bez kropki]
I ponownie (jak w przypadku poprzednich postów) NiemiecŻyd piszesz małą literą, co – naprawdę – jest błędem. Jedynie – jak twierdzi internetowy słownik – wolno pisać rusek (małą), gdyż jest to wyraz lekceważący. Co zaś się tyczy samych Żydów i żydów - pierwsze oznacza człowieka narodowości żydowskiej, drugie zaś wyznanie religijne. Sprecyzuj, o co konkretniej chodziło, żebym miała jasność, czy rzeczywiście popełniłeś błąd. Dla pewności podrzucę jeszcze link: klik.
Nazwę naszego kraju także piszemy wielką literą. „w polsce jest jedna aktywna synagoga”. To tak dla informacji, żebyś wiedział, gdzie znajduje się błąd.
Rasizm, o którym piszesz, podchodzi trochę pod nacjonalizm. Nie od niedawna wiemy, że w naszym kraju obecny jest pewien rodzaj mentalności (nie wszędzie, nie zawsze) o dumnej nazwie „Polska dla Polaków!”. Co prawda nie rozumiem ani nacjonalizmu, ani rasizmu. Na co dzień mam kontakt z osobą, która ma wstręt do Żydów, Turków i murzynów. Staram się w jakiś sposób wpłynąć na tego człowieka, jednak jest to bardzo trudne. Nie mówiąc już o całym narodzie.
„Bo nagle wyszło na jaw, że świat nie jest czarno-biały” – moment. Przed chwilą pisałeś o tym, jak ludzie tolerancyjni nagle mogą stać się nietolerancyjni. Ale „czarno-biały świat” pasuje właśnie do ludzi nietolerancyjnych – ja jestem ten właściwy [biały], oni nie [czarni]. Więc skąd stwierdzenie, że po tej nagłej przemianie okazuje się, że świat nie jest czarno-biały? Coś pomieszałeś. Tacy ludzie raczej stwierdziliby, że jednak nie wszyscy są równi.

Opieprz, czyli...próby ożywienia ruchu. [bez kropki]
Znowu zjadło spację.
Na pierwszy ogień do Opieprzu? Odważnie.
Ale już tak poważnie mówiąc, osobiście uważam, że ocenialnie najmniej pomagają w rozreklamowaniu bloga. Prędzej katalogi i spamowanie (ale nie każdy je lubi). Spamowanie samo w sobie nie jest złe, o ile zostawiasz reklamę tam, gdzie nie jest nienawidzona i gdzie nie robi śmietnika. Ocenialnie raczej gwarantują opinię na temat czyichś wypocin, że tak to ujmę. Czyli, praktycznie rzecz biorąc, działają na tej samej zasadzie, co dobrzy, skrupulatni czytelnicy – tyle że na zamówienie.

Marsz dla życia, czyli rodzenie dzieci po polsku. [bez kropki]
„W tych niespokojnych czasach pełnych strachu o przyszłość trzeba mieć naprawdę głęboką wiarę, żeby na dzieci się zdecydować” – chodzi Ci o stan wojenny z ‘81-ego? Wydaje mi się, że trochę przesadzasz. Dobrze, zgadzam się, jest ciężko. Szczególnie jeśli chodzi o pracę i godziwe warunki życia, ale nie popadajmy w nadmierną przesadę. Nikt nie stoi nad nami z batem, nikt nie zabrania nam szkolnictwa, nie rusyfikuje ani nie germanizuje. Możesz wyjść na ulicę bez strachu, że oberwiesz odłamkiem bomby. Ludzie sprowadzali na świat dzieci nawet w czasie trwania obu Wojen Światowych. Jakoś wątpię, iż teraz populacja gwałtownie spadła, dlatego że ludzie boją się o przyszłość swoich dzieci. Do jakiegoś stopnia pewnie tak, ale z pewnością nie stanowi to głównej przyczyny.
„dlatego, że” – tego, jak i pozostałych wyrażeń – mimo że, mimo iż, dlatego iż, zwłaszcza że itd. – NIE ROZDZIELA SIĘ przecinkiem!
„Uprzątnięcie burdelu”, proszę pana, na pewno nie potrwa kilku lat, a znacznie, znacznie dłużej. Gdyby każdy Polak podszedł do tematu potomstwa w stylu „jak sytuacja kraju się ustabilizuje”, to byśmy naród polski szybko zmietli z powierzchni Ziemi. I znów przez tekst przemawia jedna z Twoich nieco irytujących cech – poczucie, że wszystko łatwo da się naprawić, że każde rozwiązanie jest oczywiste. Jak wiadomo, łatwo powiedzieć...

Cypryjskie rozwiązanie. [bez kropki]
Notka krótka. Właściwie to nawet zastanawiam się, czy był sens podawania informacji, które mogliśmy usłyszeć w codziennych wiadomościach na TVP 1 czy Polsacie albo przeczytać w jednej z dziesiątek gazet. I don't think so.

Apokalipsa łódzka, czyli koncert Beibera. [bez kropki]
Jeżeli przekręcenie nazwiska piosenkarza było celowe, to się nie czepiam.
„okazuje się później gejami. Fajnie się później z tymi dziewczętami rozmawia” – powtórzenie. Naukowo podchodząc – owo zdanie jest przypuszczeniem, czy rzeczywiście miałeś szansę na wspomnianą rozmowę? Jako że prowadzisz bloga z – w pewnym sensie – krytyką najróżniejszych dziedzin świata, moje pytanie jest kluczowe.
Mam odmienne zdanie co do powodów fascynacji Bieberem. W wieku jedenastu lat (czyli już dość dawno temu) miałam ogromną fazę na „Zmierzch”, dum dum dum. Skończyło się co prawda na słuchaniu death metalu i czytaniu książek Grzędowicza. Niemniej jednak pamiętam, że moja fascynacja nie wzięła się z chęci bycia modną, tylko przez nakręcanie się. Koleżanka bezustannie o tym gadała, zaciągnęła mnie na zlot, podrzuciła książki i poszło jak po sznurku. Później, kiedy rozmawiałam z wieloma osobami interesującymi się „Zmierzchem”, okazało się, że nie tylko ja zostałam „wciągnięta” przez znajomą, nie przez modę. Gdy wszyscy naokoło uważają coś za fantastyczne, zaczyna ci się to udzielać.
Cieszę się, że wyrosłam z tej sagi. Oj, cholernie się cieszę.

Wałęsa wystawi rachunek, czyli homofobia po polsku. [bez kropki]
„obaliły wspólnym wysiłkiem miliony polaków” – Polaków, wielką literą.
Bardzo ciekawie zaintonowany post. Mimo iż po raz enty poruszasz jedną z mniej istotnych kwestii (co ktoś powiedział, a czego nie powiedział. Wszyscy zaraz aferę robią, jakby się jeszcze ludzkość nie nauczyła, że odpowiedzialność za własne słowa to w średniowieczu brano. A teraz…). Niemniej taka forma przedstawienia faktów przypadła mi do gustu. Ubrałeś tekst w elegancki wydźwięk i zamiast sucho opowiadać o całej sprawie, zastosowałeś całkiem zgrabną stylizację. Przenośnie, symbole, metafory – ale, że się tak wyrażę, nie do porzygu. Schludnie, w dobrym tonie. Chciałabym więcej takich postów przeczytać.
Rzecz homofobii wśród Polaków to stały problem. Co zaś się tyczy słów byłego prezydenta – kto teraz bierze je na poważnie? Czy chociażby samego pana Wałęsę? Ostatnio trochę głośno było o jego żonie, Danucie, bo autobiografię wydała i zgarnęła nagrodę. Natomiast odpowiedź na pytanie, czemu pan W. wciąż grzeje się w blasku dawnej chwały jest prosta: mentalność wielu ludzi (szczególnie tych starszych, do których zawsze podchodzono z większym szacunkiem aniżeli do młodych) nie zmieniła się od tamtego czasu. Dla wielu Polaków on wciąż jest bohaterem, a co gorsza – doskonale zdaje sobie z tego sprawę.
Och, muszę również wyrazić swoje zadowolenie Twoim komentarzem pod tymże postem. Metafora z prochem i iskrą mnie urzekła. Doskonale pasuje do sytuacji.

Ogródki działkowe, czyli…o czym ja piszę? [+ spacja]
„mógł grządke kopać” – grządkę, literówka.
„Ale może powstaną inwestycję” – inwestycje.
Nie wiem, czy już o tym wspominałam, ale dla pewności napiszę: nie wypisuję wszystkich popełnianych przez Ciebie błędów. Tym zajmę się pod koniec oceny.
W Twoich oczach ustawa ta prezentuje się wręcz fenomenalnie, w moich niekoniecznie. Moja rodzina wprawdzie nie jest posiadaczem działki w środku wielkiego miasta, ale mimo wszystko muszę się sprzeciwić. Nie jestem ogromną fanką nadmiernej urbanizacji, ale moje wątpliwości co do ustawy biorą się z czegoś zupełnie innego. Otóż od kilku lat jest w planach budowa okrężnicy na terenie mojego powiatu (który, swoją drogą, znajduje się bardzo blisko miasta stołecznego). Żeby doszła do skutku, właściciele dziesiątek działek muszą wyrazić zgodę na wykupienie ich własności, aby później wjechały buldożery i zrównały wszystko z ziemią. Nie bez powodu użyłam słowa MUSZĄ. Bo teoretycznie bez ich zgody nic nie ma prawa się odbyć, jednak państwo nie przyjmuje odmowy. Jeśli nie podpiszą papierów, zostanie nałożona na nich tak wielka kara pieniężna, że prawdopodobnie nie wypłacą się nawet wnuki obecnych mieszkańców.
I gdzie tu sprawiedliwość? Gdzie demokracja?
Prawda jest taka, że owa demokracja istnieje tylko w teorii i niektórych, mało znaczących, przypadkach.
To również przekłada się na projekt nowej ustawy. Wspaniale, że tamci ludzie nie zostaną bez dachu nad głową. Cudownie, że otrzymają odszkodowanie. Tylko w takim razie po co państwo przyznało ziemie? Żeby później wyrzucać obywateli na zbity pysk z miejsca, do którego prawie na pewno się przywiązali? Bo to dla dobra ogółu! Tym samym wracamy do tematu demokracji. Co z dobrem jednostki?

Jestem za gruba, czyli chwyt marketingowy. [bez kropki]
Nie używaj angielskiego cudzysłowu pojedynczego w języku polskim. Szczególnie, gdy cytujesz Polaków i dla Polaków piszesz.
„wasza wybranka nawet słyszeć nie chcę” – nie chce. Oprócz tego, skoro już piszesz do konkretnych odbiorców, mógłbyś używać zwrotów grzecznościowych, tak jak ja zwracam się teraz do Ciebie.
„tą czy tamtą gwiazdkę” – TĘ […] gwiazdkę. Zawsze patrz na końcówkę rzeczownika.
„wyrzeczeń w postacie” – postaci.
„nagrody, (!) na którym” – no błagam. Rozumiem, że mogłeś nie wiedzieć, iż przed „kto” w wielu przypadkach stawiamy przecinek, ale taki błąd... O tym, że przed „który” zawsze stawiamy przecinek, uczyli w podstawówce.
Tak po prawdzie wpływowi mediów ulegają nie tylko kobiety. Owszem, zgodzę się, że najczęściej i w większości one, lecz nie zapominajmy o panach. Nowy samochód, perfumy działające na kobiety jak afrodyzjak, łagodzące pianki do golenia, kredyty „chwilówki” – to wszystko działa na dokładnie takiej samej zasadzie, co reklamy kremów, tabletek na odchudzanie czy nowych czasopism.
A kiedy oglądamy produkty w sklepie? Coś kosztuje 13,99, wow! Tylko trzynaście złotych! A tak naprawdę płacimy prawie czternaście. Tyle że kasjerka nie ma grosika.

Sytuacja koreańska. [bez kropki]
Wielkie zadziwienie, że USA nie robi kompletnie nic w związku z groźbami od Korei. A stereotypy to skąd się niby wzięły?
Masz rację w jednej ważnej kwestii – Korea Północna, nawet jeśli zaatakuje Stany, szybko po tym padnie. Nie oszukujmy się, ten kraj ledwo wiąże koniec z końcem. Przykre jest jednak to, że do tej pory nie zdążyli zrozumieć, iż sami niszczą się od środka. Sami są sobie pasożytami.
Nie mam zbyt wiele do powiedzenia w tym temacie. Jeśli tylko mogę, unikam tematu Korei, ponieważ jest mi zwyczajnie żal patrzeć – mnie jako Polce pielęgnującej w sobie pamięć o historii naszego kraju – jak inne narody doprowadzają swój kraj do upadku. Nie pojmuję tej obojętności.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o posty z marca.

Jan Paweł II, czyli o świętości słów kilka. [bez kropki]
„Wpływ papieża polaka” – Polaka, no do diabła!
Nie jestem religijna, jestem ateistką. Mimo to szanowałam Jana Pawła II jako człowieka i źle o nim mówić nie będę. Nawet jeśli na wiele rzeczy oko przymykał – ludzkie. Niech ktoś mi wskaże taką osobę, która cały świat wzięła w ramiona i przez całe życie czyniła jedynie dobro, jednocześnie nigdy nie zamykając oczu na kąsające ludzkość zło. Prawda jest taka, że Jan Paweł II jako jeden z nielicznych plasował się na miejscu bliżej dobra niż zła. Większość stoi gdzieś pośrodku.
Co zaś się tyczy szumu, jaki narobiono wokół jego śmierci – to samo było z Kaczyńskim, to samo było z Jacksonem. Albo nagle robili z człowieka świętego godnego pokłonów, albo pedofila, dla którego liczyły się tylko pieniądze. Po śmierci Karola Wojtyły pojawiły się nagle setki cudownie uzdrowionych dotykiem papieża osób. Po śmierci tak zwanego Króla Popu nagle dziesiątki osób przypomniały sobie, że były przez niego molestowane (najczęściej dorosłe). A wystarczyło, że państwo zaoferowało ofiarom odszkodowanie w wysokości kilkuset tysięcy dolarów.
Media zarabiają na wszystkim, przedsiębiorcy zarabiają na wszystkim. A najlepiej zarabia się na kimś, kogo śmierć wywołała ogromne poruszenie wśród narodów całego świata. Zawsze chodzi o zysk.

Nowy dział. [bez kropki]
Cóż, działu muzycznego raczej oceniać nie będę, jako że się tym nie zajmuję.

Podręczniki za laptopa, czyli pani Jadzi sprawa o korupcję. [bez kropki]
„zahuczały jak rój os” – od kiedy rój os huczy?
„panią Jadzie” – Jadzię.
Cóż, ze swojego doświadczenia powiem: dość dobrze znam panią dyrektor biblioteki publicznej w moim mieście, która otwarcie przyznaje, że nie lubi i jednocześnie nie potrafi podejmować decyzji. Nasuwa się więc pytanie: co ty, kobieto, robisz na stołku dyrektora?
Rzeczywistość jest jednak nieubłagana i faktem pozostaje, że w Polsce zdecydowana większość obywateli nie ma możliwości zajmowania się dokładnie taką pracą, jaką by chciała. Inna, rzecz jasna, sprawa, kiedy Wysokich Panów nie obchodzi, kto będzie zajmował się sprawami największej wagi w danej sekcji gospodarki oraz rozwoju państwa.
Pozostaje nam pokładać nadzieje w tych nieszczęsnych mediach, bo jeśli już jakiś skandal wywiąże się z danej sprawy, to może Wysocy Panowie spuszczą wreszcie wzrok na lud i może przestawią parę pionków na odpowiedniejsze miejsca.

Jamał II i smoleński pomnik, czyli stosunki z Rosja. [bez kropki]
„stosunki z Rosja” – Rosją, literówka w tytule.
„Całe szczęście rosjanie” – Rosjanie.
„szzykować kierownik za miesiąc” – wytłumacz mi, co oznacza słowo „szzykować”.
„o każdym pierdnięciu strony Rosyjskiej” – matko bosko, tu dla odmiany piszesz przymiotniki wielką literą.
„pomnika w smoleńsku” – Smoleńsku. Informowałeś przy zgłoszeniu, że masz dysleksję? Bo teraz już nie jestem pewna. Pytam poważnie, nie chciałabym Cię wobec takiego faktu obrazić.
„na Polskę i Polskie interesy” – polskie.
Z jednej strony masz rację, że Rosja byłaby dla Polski potężnym sojusznikiem, ale z drugiej strony wszyscy pamiętamy, jak to było w „sojuszu” z Rosją za panowania ostatniego króla Polski, Stanisława Augusta Poniatowskiego.
Czy tak potężny kraj potrzebuje małego państewka? W gruncie rzeczy nie. Rosyjskie wpływy sięgają daleko i nic temu narodowi po Polsce. Śmiem nawet twierdzić, że sytuacja wydałaby się dość podejrzana, gdyby nagle Wielki Brat wziął nas pod skrzydła, nie uważasz?

Czeski haj, czyli o marysieńce słów kilka. [bez kropki]
„Zanim rozkręce się na dobre” – rozkręcę.
„lek na wszystki bolączki” – wszystkie.
Bierzesz na poważnie mafię z Pruszkowa? Mieszkam niecałe piętnaście kilometrów od tego miasta i w obrębie kilkudziesięciu kilometrów w każdą stronę ludzie wołają na nich „pruszkowskie chłopaki”. Słusznie zresztą, bo taka mafia to jak „z koziej dupy trąba”. Całe Mazowsze się z nich śmieje – ba, i to od dobrych paru lat! Stawianie Pruszkowa na równi z Wołominem jest… niepoważne.
Cóż, odważnyś, skoro przyznajesz się do palenia marihuany publicznie na polskiej stronie. W ostatnich trzech miesiącach zgarnęli kilkunastu takich – z moich okolic zresztą – co zbytnio przechwalali się swoimi upodobaniami. A jak tego dokonali? Podejrzanym o palenie zioła (albo o handlowanie) pozakładano podsłuchy telefoniczne. Wyjaśniam od razu, że nie chodzi o jakieś wydumane pluskwy czy inne śmiechu godne urządzenia, o których pewnie w tym momencie pomyślała większość czytających. Wszelkie telefoniczne rozmowy są archiwizowane i przetrzymywane przez jakiś czas (najczęściej sześć miesięcy). Policja ma pełny dostęp do nagrań.
Swoją drogą wśród tych „zgarniętych” znalazł się dawny kumpel mojego narzeczonego, stąd wiem, że w tych kilkunastu przypadkach policja jakoś się nie patyczkowała. Ty twierdzisz inaczej; że nasze władze na to, potocznie, leją. Trochę mija się to z prawdą, bo ostatnimi czasy położyli na sprawę większy nacisk. Szczerze wątpię, by w najbliższym czasie zalegalizowani marihuanę w Polsce.
I w sumie już nawet nie chodzi o rzekomą szkodliwość. Mówisz o tym, że jest to opłacalne dla kraju (handel). Ależ nie – kraj o wiele większy zysk ma właśnie z tego, że używki typu marihuany są nielegalne.

Obrona szkoły w Dąbkach, czyli głodówka dla synusia. [bez kropka]
„bezrobotnych kwok domowych” – mówi się KURY domowe, nie KWOKI domowe.
„tak tą szkołę kocha” – TĘ szkołę.
Po tym poście opadły mi ręce, szczęka, uda, cycki, brzuch – wszystko mi opadło! Zaczęłam się poważnie zastanawiać, co ja właściwie czytam? Nie jesteś ani rodzicem, ani matką, ani tym bardziej kobietą, a mówisz o „niewdzięcznej pracy”, jaką jest opieka nad dziećmi oraz ich wychowanie, jakbyś pozjadał wszystkie rozumy. Mówisz także o „ćwierć wieku męczarni”, po którym „czeka się na śmierć jak na zbawienie”. Boże, widzisz i nie grzmisz.
Dzieci są złe, młodzież jest zła, dorośli są źli, przyszłość wcale nie należy do młodych, bo przecież obecni młodzi-debile wyrosną na takich samych dorosłych-debili, jakich mamy teraz. I ogólnie nie ma absolutnie żadnego sensu w podtrzymywaniu szkolnictwa.
Gratuluję światopoglądu.

Pedofilia w Twardogórze, czyli strażak i gimnazjalistka. [bez kropki]
„na dolnym śląsku” – Dolnym Śląsku.
„zaszła w ciąże” – to ile było tych ciąż?
„Panowie strażacy […] powinni gówniarom przywalić pasem po rzyci i pognać do domu” – doskonałego podejścia ciąg dalszy, jak widzę. Żadna wina panów strażaków, że na małolaty mieli chrapkę. Wina leży wyłącznie po stronie gimnazjalistek, co swojej świętości nie uszanowały, mhm.
Zatem uważasz, że gdyby tamte dziewczynki „pod remizą dup nie wypinały”, to wszystko byłoby w porządku. A kto kazał strażakom za dzieciaki się brać? Różnica jest jednak zasadnicza, bo dziewczyny miały lat trzynaście. Młode, durne, nieodpowiedzialne, same nie zauważyły, kiedy zaczęły sobie życie chrzanić. Natomiast strażacy, mając swoje lata, jakieś tam doświadczenie życiowe i rozsądek, rzucili się na trzynastki jak wyposzczeni żołnierze.
Nie bronię tu w żaden sposób tamtych gimnazjalistek, ale wina nie leży wyłącznie po ich stronie. Do tanga trzeba dwojga.
           
Bioetyka, czyli kiedy dziecko jest dzieckiem. [bez kropki]
„tą swobodę” – .
Nie rozumiem, czemu tak wszystkich dziwi, że Kościół co i rusz podejmuje próby wpłynięcia na politykę państwa. Jakby nie patrzeć, robi to od dwóch tysięcy lat (jak nie więcej!) i nie tylko w Polsce – na całym świecie stara się wywierać wpływy.
Między innymi właśnie dlatego od wielu, wielu lat wierna jestem ateizmowi, jeśli można tak to nazwać. Obecny Kościół ma niewiele wspólnego z dawnym chrześcijaństwem (chociaż może to i lepiej, biorąc pod uwagę pewne aspekty). Pełen jest absurdów oraz zaprzeczeń. Ale może lepiej, bym nie rozwijała swojej opinii na ten temat. Nie bez powodu nie oceniam blogów religijnych.

Wszyscy jesteśmy wyjątkowi. [bez kropki]
Dla odmiany po ostatnich postach zaserwowałeś mi coś smacznego (taki żart z nawiązaniem do Twojej byłej pracy). Poprzednie notki poświęcałeś głównie komentowaniu zdarzeń, teraz podzieliłeś się własnym doświadczeniem. Pochwalam.
Podoba mi się, że nie wykonywałeś swojej pracy jak większość Polaków – „wisi mi to, jestem tu, bo mi płacą”. Znaczy, oczywiście, do pewnego stopnia na pewno tak było, ale mnie bardziej chodzi o to, że zwracałeś uwagę na cokolwiek, co nie było Twoim portfelem.
Często obserwuję ludzi dla zwykłej rozrywki. Próbuję zgadnąć, dokąd idą, skąd, po co, a jeśli nic nie ułatwia mi zadania, wymyślam własne scenariusze. Przyznam, że świetnie się przy tym bawię. Czasami jednak aż za dobrze widać, co człowiekowi leży na sercu i niejednokrotnie robiło mi się żal takiej osoby.
Cóż, mnie rodzice nie wpajali wyjątkowości. Zamieniali to na słowa „każdy jest inny”, co właściwie nie mija się z prawdą. Mimo to stałam się trochę wyobcowana. Trudno się jednak dziwić, kiedy dookoła tysiące „hipsterów”. Chłopcy w rurkach, z ulizanymi włosami, kolczykami w uszach. Dziewczyny owinięte brytyjską flagą, piszczące jak po gazie rozweselającym, wszystkie z miną „jestem zajebista, bij mi pokłony”.
Byłam pewna, że się powstrzymam, ale…



Druga poprawka, czyli dyskusje o broni. [bez kropki]
„niektórych amerykanów się kończy” – Amerykanów.
„I mimo iż w ameryce” – Ameryce.
„Odebrać amerykanom broni” – Amerykanom.
Uważam, że nagłe wprowadzanie zmian w prawie amerykańskim dotyczącym posiadania broni przez cywili jest kompletnie bez sensu. Nawet jeśli tłumaczenie, iż naród musi trzymać władzę na wodzy do jakiegoś stopnia, wydaje się śmieszne. Amerykanie nie tylko traktują to jak tradycję, ale również czują się dzięki temu bezpieczniejsi oraz silniejsi. Niedziwne.
Posiadanie własnej broni (palnej) – dobra rzecz. W Polsce szczególnie, gdzie nigdy obywatele nie otrzymali takiego przywileju. Oczywiście, zbyt szybkie wprowadzanie zmian mogłoby skończyć się gorzej niż źle dla naszego państwa.
Właściwie nie dziwię się, że sąsiedzi zza oceanu są tak oburzeni próbą kontroli.

Polak za kierownicą, czyli jazda jazda jazda jazda…
Niniejszym popieram tenże post. Co prawda krzywię się z lekka, gdy o wpół do drugiej w nocy słyszę „wrrrrrwziuuuuuuuuuuuuuuuum” z pobliskiej szosy (że tak onomatopeją zarzucę), ale skoro już panowie muszą pokazywać sobie nawzajem, kto ma większe jaja, to niech to chociaż w nocy robią. Najwyżej obiją pyski jedynie sobie, na własne życzenie zresztą.
Poganianie poganianiem, ale jechanie stu dwudziestką po osiedlowej ulicy – tuż obok szkoły – jest nienormalne. Widziałam taki wypadek. Jakiś cholerny biznesman z okolicy zderzył się z dwójką dzieciaków – dziewięcioletnim chłopcem i trzynastoletnią dziewczyną. Chłopiec wyleciał w powietrze na piętnaście metrów, spadł, przetoczył się i uderzył głową w krawężnik. Przyleciał po niego helikopter ratowniczy (mimo że szpital od szkoły oddalony jest o dwa kilometry), mały pacjent zmarł w szpitalu tej samej nocy. Dziewczyna przeżyła, ale jest teraz niepełnosprawna.
Co roku uczniowie naszej szkoły stawiali znicze na tejże ulicy – tuż przy znaku drogowym z pieprzonym napisem „STOP”.
Kończę oceniać posty z kwietnia.

Kryzys wieku średniego, czyli…
Na wstępie powiem, że podoba mi się przeniesienie tekstu z tytułu do posta. Nutka tajemnicy wznieca moją ciekawość.
Trafne porównanie do kocura, mimo iż cały post przesiąkł zgorzknieniem, o którym tak rozprawiasz. Aż pójdę po czekoladę, bo nie zdzierżę.
Ale żarty odkładając na bok, wzmianka o osiemnastce była co najmniej niesmaczna (mimo że niejednokrotnie takie rzeczy się wydarzały i niejednokrotnie o takich rzeczach mówiono). Jednakże ja, siedząc przed laptopem, z palcami na klawiszach, po prostu się krzywię, bo już nawet komentować mi trudno. Osobiście nie wierzę, abyś takie właśnie miał podejście. Uważam raczej, że robisz to na pokaz, ewentualnie by wzmocnić efekt prezentowanego tekstu.
Generalnie post podoba mi się ze względu na to, że jest najzwyczajniej w świecie życiowy. Nie ma zbędnego ględzenia ani pominięć, a brak suchych faktów odbieram z niekrytą ulgą.

Morderstwo w Londynie, czyli o islamie słów kilka. [bez kropki]
„o islamie” – Islamie.
„dwóch muzułman” – muzułmanów.
„Nie wszyscy niemcy” – Niemcy.
„nie wszyscy rosjanie” – Rosjanie.
„tak nagminie przez” – nagminnie.
Po przeczytaniu postu zerknęłam na komentarze, ponieważ rzuciła mi się w oczy ta linijka: „twoja wypowiedź to bełkot”. Pomijając fakt, iż komentarz K. nie zawierał zwrotów grzecznościowych (a tego wymagałaby kultura), odniosłam wrażenie, że panna ma wielki ból dupy, ponieważ ktoś ma takie a nie inne zdanie. Osobiście staram się nie uprzedzać – ani do wyznań religijnych, obcych kultur, narodowości czy po prostu do ludzi. Niemniej jednak, mimo że wcześniej – podobnie jak Ty – uważałam terroryzm za broszkę jedynie fanatyków, to w ostatnich latach (z naciskiem na minione miesiące tego roku) diametralnie zmieniłam zdanie. Nie zdziwię się, jeśli polecą hejty pod moim adresem, że nie szanuję innych wyznań, bo wszyscy powinni darzyć miłością oraz tolerancją wszystkich. #jesteśniedobra
Mówiąc krótko, na temat i najzupełniej szczerze – cieszę się, że Polska jako jeden z nielicznych krajów nie toleruje tego typu wynaturzeń. Uważam jednak, że pozostałe państwa Europy postępują po prostu głupio. Skoro Turcy, muzułmanie, arabowie otwarcie przyznają, iż dla nich takie postępowanie jest normalne, to Europa powinna zamknąć dla nich drzwi. Jak do tej pory obnosi się z ogromnymi transparentami „SZANUJEMY WASZE ZASADY, BRACIA! MOŻECIE MORDOWAĆ NASZE ŻONY I DZIECI”. Niech stosują się do swoich zasad na terenie swojego państwa. Szkoda mi tylko tych wszystkich porządnych ludzi, którzy cierpieliby przez wspomnianych popaprańców. Niestety, sprawiedliwości na świecie nie ma. My na swoim, oni na swoim – jeśli nie chcą zostać cywilizacją wymarłą.
Zastanawia mnie tylko, do ilu jeszcze zbrodni dojdzie, nim władze świata zrozumieją.
W maju opublikowałeś ledwie dwa posty fabularne, zatem przechodzę do czerwca.

Kulka w katedrze, czyli zastrzelić się przez gejostwo. [bez kropki]
„Historyka, który chyba historii nie znał dość dobrze, skoro twierdził, że homoseksualizm niszczy naszą kulturę. On tę kulturę nierzadko tworzył” – Aleksander Wielki (Aleksander Macedoński) będzie tu idealnym przykładem.
Nie widzę absolutnie żadnego sensu w samobójstwie jednostki, która najwyraźniej nie potrafiła żyć w świecie, gdzie małżeństwa homoseksualne powoli stają się legalne. Absurdalny jest sam fakt, że wspomniana jednostka chciała tym czynem coś osiągnąć. Ludzie sobie pogadają. Okej, o dziesiątym kwietnia też pół świata gadało, tylko co z tego?
No dobrze, powiem szczerze, że mimo mojej tolerancji wobec homoseksualizmu (wliczając małżeństwa) nie jestem w stanie zaakceptować wspomnianych adopcji. Oczywiście rozumiem, że para mężczyzn – czy też para kobiet – chciałaby mieć dziecko, ale że to z biologicznego punktu widzenia niemożliwe, to adopcja musi wystarczyć. W porządku, ludzie mają prawo do takich pragnień. Ale czy którakolwiek z tych par pomyślała o przyszłości „ich” dzieci? Świat wciąż jest bardzo nietolerancyjny i zaadoptowana dziewczynka, a już w szczególności chłopiec, miałaby – kolokwialnie – przesraną przyszłość. Tutaj nasuwa się pewien znany z internetów tekst, który by to odzwierciedlał: Twoi rodzice to fajni panowie. To dziecko nie będzie miało prawa do szczęścia – to właśnie zagwarantuje mu społeczeństwo.

Ja, zięciu i szwagier – czyli polski model biznesowy. [bez kropki]
Nie jestem osobą pracującą, więc też niespecjalnie orientuję się w szczegółach, jeśli chodzi o polski biznes. Coś-niecoś obiło mi się o uszy, że albo wszystko w miejscu stoi, albo wręcz przeciwnie – pędzi na rzeczywiste złamanie karku. To jednak wszystko, czym właściwie mogę się poszczycić (pomijając, oczywiście, niektóre aspekty, bo aż tak zielona nie jestem). Dlatego post był dla mnie, mogę nawet powiedzieć, do pewnego stopnia edukujący, lecz przede wszystkim ciekawy. Mimo że miałam mieszane uczucia po spojrzeniu na tytuł. Rodzaj krytyki przywiódł mi na myśl filmiki z cyklu „Piątek: The Serries”, które można oglądać na You Tube.

Polska polityka prorodzinna, czyli jak wrobić następne pokolenie. [bez kropki]
„na wyborach to nawet wybierać kogo nie będzie” – jakby nie patrzeć, teraz też nie ma.
„Bo przecież jak im się mały Jasio albo Marysia zaraz nie urodzi to armagedon, Sarajewo i rower.” – z nie do końca znanych mi przyczyn, czytając to zdanie, parsknęłam śmiechem. Może to zasługa zabiegu literackiego, jaki zastosowałeś – powtarzanie pewnego schematu (oczywiście specjalnie) i tym samym nakładanie na niego nacisku.
„reszta europy” – ponownie; nazwy własne piszemy wielką literą. Dużo wpadek z poprzednich postów ominęłam, no bo ileż można… Ale i tak pod koniec analizy treści jeszcze o tym napomknę, drżyj więc.
Powiedzmy sobie szczerze, Polska potrzebuje siły przerobowej (i nie tylko) na potęgę. A jak siły przerobowej na potęgę nie otrzymuje, to Ci wszyscy politycy – za przeproszeniem – srają po gaciach, bo kto będzie w państwie harował za nich?! Kto im dostarczy chleba, wędzonej kiełbasy i jaj, żeby mogli ryje sobie zapchać? Kto będzie opłacał podatki? KTO?!
Cała afera jest nie tylko śmieszna, ale i absurdalna. Po wojnie przyrost naturalny nagle skoczył, bo ludzie poczuli się bezpieczniej. Głupcami są Ci, którzy sądzili, że tak będzie zawsze, bo kiedy Polska wreszcie zaznała spokoju, ludzie mieli gdzieś, że w państwie wszystko się sypie. Chcieli mieć dzieci, chcieli mieć rodziny. Potem, jak zawsze zresztą, faza na rozmnażanie minęła i Polacy ocknęli się, że w naszym kraju dla ich potomstwa nie ma godnej przyszłości.
Pozwolę sobie zacytować piosenkę Comy (chyba jedyną, jaką znam), „Tonacja” bodajże: „Takiej władzy w naszych progach wszyscy chcielibyśmy podziękować w kilku nie do końca pięknych słowach – z wyrazami szczerej niewdzięczności: dla skurwysynów nie mamy litości!”. A wcześniej: „I dziękujemy za bezpieczny dom, spokojny jak u schyłku lata noc, za praworządne pojednanie stron” w czysto ironicznym wydźwięku.

Mucha na Madonnie, czyli zasrany obraz polskiej polityki. [bez kropki]
Ach, muszę pochwalić piękno tytułu. „Mucha na Madonnie” – abstrahując od nazwisk znanych osób, byłby to po prostu owad siedzący na kobiecie. Dalsza część nosząca w sobie słowo „zasrany” w pewien sposób nawiązuje do muszej natury. Śmiech przez łzy, bo cały tytuł ma bardziej gorzki wydźwięk niż gorczyca smak.
„czemu politycy w tym kraju nie mają jeszcze dość jaj, by nie zwracać uwagi na opinię publiczną?” – generalnie to i tak na tę opinię publiczną zbytniej uwagi nie zwracają.
„Taka-to-a-taka jej mać” – i ponownie linijka, która wielokrotnie pojawia się w poście dla wzmocnienia odbioru. Brzmi to nawet trochę jak wiersz! Ironizując, bardzo poetyckie.
Tym razem nie mam nic szczególnego do powiedzenia. A przede mną już ostatni post!

Powieszona przez sieć, czyli o internetowych prześladowcach słów kilka. [bez kropki]
W poście zastosowałeś włoskie liczebniki porządkowe – z błędem. Przy drugim powinno być „secondo”, nie secundo. Ludzie stale to mylą. Podaję trzy strony, z których w przyszłości będziesz mógł skorzystać: Strona 1, Strona 2, Strona 3.
„na miłość bogów starych i nowych” – oh maj, zabrzmiało jak z Gry o Tron. Czy wyrażenie „bogowie starzy i nowi” w ogóle funkcjonuje w naszym świecie? Skoro już tak spoglądamy na sprawę, to wszyscy nasi bogowie są raczej starzy.
„do radzenia ze stressem” – primo: do radzenia sobieSecondo (aluzja): stresem.
„Nie zamykajmy naszych najmłodszych w kryształowych bańkach” – nie istnieje taki frazeologizm jak „zamykać w kryształowej bańce”. Kryształowa to może być kula, w bańce również nikogo się nie zamyka. „Pod kloszem”, jak już. Oprócz tego – czemu akurat „najmłodszych”?
Ogólnie rzecz biorąc, nie zgadzam się z tym, że skoro do internetu każdy może mieć dostęp, to na wszystko ludziom wolno. Przypominam, że nawet prześladowanie w sieci jest karalne. Karalne = niezgodne z prawem. A skoro już o polskim prawie mowa – jest pełne dziur, niedomówień. W większości przypadków najpierw musi się coś stać, żeby władze zareagowały. Och, pardon, żeby MOGŁY zareagować. I to wszystko za sprawą wolności obywatelskiej.
Na zbyt wiele się ludziom pozwala. Takim sposobem dochodzi również do morderstw ze strony muzułmanów, o których pisałeś wcześniej.
Co zaś się tyczy ojca ofiary… ja rozumiem, że robi szum jak Rutkowski, ale tylko naprawdę człowiek nieczuły mógłby pozostawić sprawę bez, no powiedzmy, sprawiedliwości. (Hm, Word podkreśla mi to słowo. Czyżby jednak nie istniało?) Dziewczyna popełniła samobójstwo, więc właściwie osobom, które po części się do tego przyczyniły ze względu na szkody psychiczne ofiary, mogłoby ujść na sucho – albo prawie sucho. A wystarczyłby porządny strzał z bata, żeby wspomniany margines wyprostować. Aż czasem naprawdę żałuję, że w niektórych przypadkach (szczególnie znęcania się psychicznego) polskie władze nie podejmują drastyczniejszych kroków.


Pierwszy raz oceniałam blog z przemyśleniami na różne tematy i z góry założyłam, że ocena wyjdzie dość krótka. Niespodzianka. Zresztą połowy tego, co przyszło mi na myśl, nie napisałam (z racji tego, iż ocena to nie miejsce na pisanie rozprawki. Moich przemyśleń było zdecydowanie zbyt dużo). Cieszę się, że mogłam zając się Twoim blogiem; to było ciekawe doświadczenie.
Ale nie przedłużajmy.
Jestem syta po lekturze większości postów (te religijne starałam się później omijać, ponieważ albo nie miałam nic do powiedzenia, albo moje wypociny wymagałyby ostrej korekty, zatem lepiej, że przemilczałam temat). Mam sporo uwag i swego rodzaju pouczeń, ale jeśli chodzi o odczucia ogólne, to zrobiłeś na mnie bardzo dobre wrażenie – Ty i Twój blog.
Co mi się nie podobało – w niektórych postach odnosiłeś się do czytelnika lub/tudzież (niepotrzebne skreślić) adresata postu w sposób nader arogancki. Czasami ponosiły Cię emocje i mało nie zatrułeś jadem przypadkowych obserwatorów. Kilkakrotnie śmiałam się z tego, w jaki sposób komentowałeś poszczególne sprawy (śmiech w dobrej wierze), ale w większości przypadków udzielała mi się gorycz, jaką wlewałeś w niemalże każde słowo. Zapewne większość teraz pomyśli, że przeczę sama sobie, ale czy naprawdę tak trudno jest zrozumieć, że ponarzekać w towarzystwie zawsze przyjemniej? Nienawiść oraz wspólni wrogowie ponoć łączą ludzi.
Piszesz lekko, z sensem (pomijając drobne wpadki), dobierając formę posta adekwatnie do sytuacji, treściwie. Notki nie są długie, ale zawierasz w nich i najważniejsze informacje – dla zielonych – i wystarczającą dawkę własnych przemyśleń. Trafiały się, co prawda, posty suche, pozbawione emocji, jednocześnie przypominające kwitek z pralni, lecz to tylko wyjątki, o których pisałam wcześniej.
Refleksje podobały mi się szczególnie ze względu na dwie rzeczy: przystępną treść (spokojnie można by umieszczać taką w gazetach, w artykułach), a także podobne poglądy. Niby jesteśmy Polakami, więc i spojrzenie powinniśmy mieć podobne, lecz to nie takie oczywiste. Nie nudziłam się. Zdarzało się, że podnosiłeś mi ciśnienie i zamiast spokojnie stukać w klawisze, prawie wyłamywałam je z klawiatury. Jednakże cieszę się, że tekst wywarł na mnie jakiekolwiek emocje, o co trudno ostatnimi czasy.
Właściwie to nie tak wielka sztuka – pisać dobre refleksje. Wystarczy wiedzieć, o czym chce się napisać, a później jasno wyrazić swoje zdanie, nie szczędząc ostrych słów, jeśli takowe cisną się na usta (czy też na palce; zależy jak spojrzeć).
Dość chwalenia, czas na drugą stronę medalu.
Niby w tytule masz „Niepoprawny politycznie” i rzeczywiście zdecydowana większość postów dotyczyła właśnie polityki – lecz nie wszystkie. Na tej niewielkiej części chciałabym się teraz skupić.
Uważam, że za mało poświęcasz uwagi rzeczom, czy też wydarzeniom zupełnie pobocznym. Stałe pisanie o polityce raz, że męczy, dwa, że nudzi, a trzy, że dołuje. Naprawdę dołuje, bo w naszym kraju sprawy nie mają się najlepiej. Byłoby dobrze, gdybyś częściej odrywał się od tego rozjeżdżonego już przez Ciebie na wszystkie strony tematu i pisał o innych aspektach życia w naszym kraju (albo świecie). Z pewnością Twój własny żywot nie jest ściśle związany wyłącznie z polityką.
I nie, czytelników na pewno nie będzie obchodziło, co jadasz każdego ranka na śniadanie. Proszę, abyś tak tego nie interpretował.
Proponuję nawet, byś zapytał właśnie swoich czytelników (bo widziałam, że takich posiadasz, nawet jeśli nie udzielają się pod każdym postem), o czym chcieliby przeczytać – dla eksperymentu, ale jednocześnie z zaznaczeniem, że ich propozycje nie muszą łączyć się z naszym rządem itd. Ciekawa jestem, co by zaproponowali.
Jeśli chodzi o komentarze, bardzo się cieszę, że na nie odpisujesz. Blog między innymi służy do komunikacji między autorem a czytelnikiem. Chociaż przy niektórych śmiałam się do łez – głównie z tych głupszych, gdzie autor wściekał się za to, co napisałeś, bo miał odmienne zdanie.
Wrócę jeszcze na chwilę do tematu „przystępności tekstu”. Nie jestem pewna, od jak dawna piszesz, ale robisz to naprawdę dobrze. Metafory, symbole i porównania przewijające się przez Twoje posty pozwalają czytelnikowi na zastanowienie. Mogę nawet powiedzieć, że w pewien sposób „bajerujesz”. Używasz słów i zwrotów, a przy tym wplatasz je odpowiednio w zdania w sposób przypominający reportaże z cowieczornych wiadomości. Pytania retoryczne, przypuszczenia. Brakowało mi jednak prognoz na przyszłość – praktycznie za każdym razem. Jakichś rokowań.
Było ciekawie, jeśli chodzi o to, w jaki sposób wyrażałeś opinię na dany temat. Mimo wszystko istnieje pewien defekt – wciąż opowiadasz o wydarzeniach, o których wszyscy już wiemy. Z gazet, telewizji, internetu. NIE ZASKAKUJESZ. Można nawet powiedzieć, że idziesz trochę na łatwiznę. Rozejrzyj się po świecie, że się tak wyrażę, i poszukaj innych ciekawych tematów. Naprawdę chcesz być monotematyczny w nieskończoność?
O tyle dobrze, że prezentowane tematy wystarczająco rozwijałeś (może niektóre potraktowałeś po macoszemu, ale to wciąż wyjątki). Najciekawszymi postami okazały się być „Listy motywacyjne, czyli polski rynek pracy” (ze względu na ukazanie własnych zmagań i doświadczeń), „Ukraina - Polska, czyli… 3-1” (ponieważ zaproponowałeś, jakie kroki należałoby podjąć), „Wszyscy jesteśmy wyjątkowi” (bo temat oryginalny i spojrzenie również) oraz „Kryzys wieku średniego, czyli…” (za genialną formę). To są naprawdę warte przeczytania posty, dlatego chcę je wyróżnić i jednocześnie coś na ich temat powiedzieć.
Jak już pewnie zauważyłeś, postawiłam na różnorodność. Drugą najważniejszą cechą tego zestawienia jest właśnie forma. W intrygujący sposób zobrazowałeś swoje przemyślenia. Dzięki temu właśnie te cztery posty najbardziej zapadły mi w pamięć. Były czymś w rodzaju oderwania się od stałego schematu. Na razie się nie rozwijasz, ponieważ wciąż stosujesz te same chwyty i wielokrotnie się powtarzasz. Dzięki Twoim postom można rozładować gromadzącą się frustrację, ale warto byłoby, gdybyś pisał również teksty, przy których człowiek mógłby się zrelaksować, dowiedzieć czegoś ciekawego. Może wyjdź do świata filmu? Literatury? Nie mówię, żebyś pisał recenzje, ale jakieś newsy z tej branży byłyby całkiem mile widziane. Może jakieś komentarze, krytyka, opinia o rozwoju?
Na koniec chciałabym jeszcze gorąco polecić Ci pewną książkę, z którą skojarzyły mi się poszczególne z dotychczas opublikowanych postów, ponieważ zawiera ona wiele podobnych przemyśleń i właściwie zamieszczona w niej akcja opiera się na sabotażu działań politycznych. Wspomnianą książką jest „Fight Club” Chucka Palahniuka. Jeśli oglądałeś film (zresztą jeden z najlepszych dotąd nakręconych) „Podziemny Krąg” – w którym jedną z ról gra Brad Pitt – to powinieneś przeczytać powieść. Myślę, że trafi w Twój gust, a przynajmniej tak mi się wydaje.
Jeżeli chodzi o błędy gramatyczne, sugeruję zatrudnienie bety, która sprawdzałaby tekst i przesyłała Ci poprawki. Zapraszam więc tutaj: Betowanie. Z ortografią było w gruncie rzeczy w porządku, ale interpunkcja kuleje. Wymienię wszystkie zasady, do których powinieneś zacząć się stosować:
– przed „jak” prawie w każdym przypadku stawiamy przecinek (chyba że jest to porównanie, wówczas nie stawiamy), a w szczególności wtedy, gdy po „jak” występuje czasownik/bezokolicznik
– w wyrażeniach „mimo że”, „mimo iż”, „zwłaszcza że”, „zwłaszcza iż”, „dlatego że” (z rzadkimi wyjątkami)  itd. nie stawiamy przecinka
– przecinek przed „niż” oraz „czy” stawiamy wtedy, kiedy po jednym ze wspomnianych wyrazów pojawia się czasownik/bezokolicznik. Stawiamy również przy wymienianiu z wielokrotnym użyciem tego samego słowa. Np. „Czy było to ważne, czy nie”. Nie stawiamy przy zdaniach złożonych współrzędnie rozłącznych, np. „kawa czy herbata”
– przed wyrazami któryależe, jeśli, gdy, kiedy itd. zawsze stawiamy przecinek. W przypadku, gdy do wymienionych wyrazów dopisujemy inny – np. na – zapisujemy zdanie w ten sposób: to ten sam stół, na którym
– nazwy własne zapisujemy wielką literą. Nazwy państw, nazwy narodowości. Przymiotniki małą. Polska, Polak, polskie
– przy rzeczownikach kończących się na „ę” używamy wyrazu „tę”, przy kończących się na „ą” używamy „tą”. Np. tą latarnią, tę miskę. Nigdy nie patrzymy na możliwie stojące przed nimi przymiotniki, sugerujemy się wyłącznie końcówkami rzeczownika
– jeśli akurat rozpoczynamy zdanie, piszemy Mnie, a nie Mi
– w tytułach nigdy nie stawiamy kropek na końcu
Oprócz tego robisz bardzo dużo literówek typu „sie” zamiast „się”. Miejscami kulała stylistyka: „Przynajmniej mi” – Przynajmniej mnie.

Podsumowując: jestem zadowolona z lektury Twojego bloga, ale nie przesadnie. Powinieneś przywiązywać większą wagę do różnorodności oraz poprawności językowej. Na dzień dzisiejszy nie mogę zdecydować, jaki wyrok na Ciebie nałożyć. Wynik waha się między trójką a czwórką, możesz więc uznać to za trzy na cztery. Ocena zajęła mi piętnaście pełnych stron i kawałek szesnastej. Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam. Ewentualnie jestem skora do uzupełnienia.

Przeciągnęła się, wyciągając ramiona ku sufitowi w oczekiwaniu na charakterystyczne strzyknięcie kości. Ziewnęła, wyrzucając z siebie ostatki zaspania. Wyjrzała przez okno na przesłonięte szarymi chmurami niebo i skrzywiła się. Pierwszy dzień kalendarzowej jesieni, jej urodziny, ledwie lato się skończyło!, a słońce już tupnęło nóżką. Westchnęła.
Wielka szkoda.

6 komentarzy:

  1. Dziękuję za ocenę, krytykę przyjmując i głowę posypując popiołem. Postaram się do wskazówek zastosować w miarę możliwości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Poproszę o ocenę pomimo przeterminowania ;)
    Pozdrawiam,
    C.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za odpowiedź ;) Już uwzględniłam to w kolejce.

      Usuń
  3. Witam! Chciałabym poprosić o przeniesienie mojego bloga fivedevils.blogspot.com z wolnej kolejki do Wadery, o ile to możliwe i oceniająca nie będzie miała nic przeciwko :). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wysłałam do rzeczonej oceniającej zapytanie. Jeśli się zgodzi, zostaniesz przeniesiona, nie ma problemu :)

      Usuń

Zgłoszenia należy umieszczać w przeznaczonej do tego zakładce, nie pod postami!

Statystyka