wtorek, 12 listopada 2013

[131] Wniosek: czwarte-insygnium

Leksa weszła do budynku, rozglądając się trwożnie dookoła. Mimo że wiedziała, iż nie ma się czego bać, nie potrafiła oprzeć się swojej wrodzonej nieśmiałości. W ręku nerwowo miętosiła kartkę z nowymi wytycznymi co do formy ocen, nie bardzo wiedząc, co należy zrobić. I jak. Rozjerzała się bezradnie dookoła, jednak żadna ze ścian nie wykazywała chęci pomocy. Westchnęła, po czym skierowała się do bloku więźniów.
Chciała porozmawiać z więźniem, jednak okazało się, że spał.
Rozgrzeszając samą siebie, mruknęła:
- Jak to możliwe, że ten wniosek tyle czekał?

Rozpatrujący wniosek: Leksa Willin

Blok pierwszy
Zacznę może od adresu. Bardzo krótki, po polsku i nie zawiera polskich znaków. Po prostu żyć, nie umierać! Bardzo mi się podoba. Intrygujący. Schludny, od razu naprowadza na temat bloga, dużo obiecuje. Mam nadzieję, że sprostasz jego wymaganiom.
Dalej belka - sarkastyczny tytuł, który nie do końca jest cytatem. I to mnie cieszy. Ach, przyszła mi do głowy pewna myśl. Zamiast “Wiesz, że jesteś Polakiem[...]” mogłoby być “Wiesz, że jesteś w Polsce”. Moim zdaniem to drugie byłoby bardziej trafne, bo Polakiem można być i w USA, gdzie nawet jeśli stereotypowo Polacy są złodziejami, to wszystkim nacjom obrywa się po równo. 
Szablon podoba mi się, jest estetyczny, dobrze skomponowany, niegryząca kolorystyka. Widać, że był robiony pod Twój blog. Rysunek też jest robiony na zamówienie(lub przez Ciebie), czy też wzięłaś jakiś losowy obrazek z dA? Podoba mi się kreska, twarze są takie… z charakterem. Tyle. Napis o hipogryfie jest strzałem w dziesiątkę, a drugi jest li i nynie krótką informacją o tematyce bloga.
Patrząc na całokształt szablonu, przychodzi mi do głowy jeszcze jedna rzecz: Na moim 9:16 ekranie nagłówek jest bardzo wąski. Sprawia wrażenie nieco onieśmielonego, jakby bał się być nieco większym… Myślę, że gdyby ta czerwona tekstura zajęła nieco miejsca bo bokach, nie zaszkodziłoby to szablonowi. Ale to tylko taka subiektywna sugestia, na nic nie narzekam.
Poza tym, nieco przeszkadza mi fakt, że na stronie wyświetla się parę rozdziałów, a z każdego jest udostępniony tylko sam początek… Wiem, że postęp itd., ale mimo wszystko bloga lepiej przegląda się, kiedy notki ustawione są w tradycyjny sposób.

Niewiele masz w menu. 
Strona główna do usunięcia, w końcu wystarczy kliknąć w nagłówek. 
O opowiadaniu - zwięźle, krótko i na temat.
Rozdziały - wszystko w porządku, chociaż mogłaby być większa interlinia, bo nieco wchodzą na siebie poszczególne tytuły. 
Linki - dobrze uporządkowane, jak dla mnie wszystko w porządku.
I jeszcze link do rysunku na dA, można by było przenieść go do stópki. Nie wiem czemu, ale tam bardziej by pasował według mnie. Może po prostu się czepiam.
Szkoda, że nie ma nic o Tobie, musiałam sprawdzić inne Twoje blogi, by dowiedzieć się chociaż, że jednak jesteś dziewczyną, a nie chłopakiem, co wynika z nicku.
Niżej powiadomienie o regularności - a raczej jej braku - w dodawaniu rozdziałów. Dobrze by było, gdyby ta informacja znalazła się nieco wyżej.

Obserwatorzy - jak zwykle jest to ramka psująca estetykę bloga. Szkoda - mało kto wie, że można w swoim kokpicie dodać blog do obserwowanych, no i widziałam kiedyś blog, gdzie estetycznie zalinkowano wyskakujące okienko z obserwowanymi. Bywa przydatne, wiesz.
Poza tym jeszcze całkiem nie na miejscu button, który budzi we mnie zupełnie negatywne uczucia. Radziłabym Ci go usunąć, bo odstrasza i obraża.

Ogólne wrażenia - bardzo na plus. Podoba mi się to, co widzę, a widzę że nie reprezentujesz swoim blogiem patetyzmu, który jest teraz wszechobecny. Wyczuwam sarkastyczne podejście i bardzo mnie to cieszy. Nie ma to jak dobra satyra!
Nie do końca raduje mnie fakt, że łączysz sprawę Insygniów Śmierci (bo to do nich się odwołujesz, czyż nie?) i polskiej szkoły magii. Nie do końca ma to sens według mnie - nawet, jeśli hipotetyczne Insygnium istnieje, to prawdopodobnie znajdowałoby się w Anglii. Albo w Albanii, za sprawą Toma. Polska jest raczej mało prawdopodobna, już nawet Rosja by się bardziej nadawała według mnie. Ale to nic, wierzę, że da się to jakoś wprawnie wytłumaczyć i mam nadzieję, że Ty to uczyniłaś.

blok drugi
Masz dziewiętnaście rozdziałów “głównych” i dwa poboczne. Całkiem sporo - liczę, że będą też miały jakąś w miarę racjonalną długość. Mam nadzieję, że czytając je w takiej właśnie kolejności, nie zabłądzę. Poza tym, nie ma prologu. Żadna strata, jako potencjalny czytelnik i tak jestem wystarczająco zachęcona do bardziej szczegółowego zapoznania się z Twoją twórczością.

01. Nie gonię za złotem, jestem tylko pałkarzem
Pierwszy rozdział ma siedem stron, już się cieszę.
Nieodpowiednio użyłaś słowa “biogram”. 
Na łacinie uczy się przedstawiania się? Serio? Mam łacinę co prawda dopiero od dwóch tygodni, jednak na naukę użytkowej części języka raczej się nie zapowiada. Na razie kujemy akcenty, alfabet, i słowa, które nie mają sensu. Później pewnie jeszcze dojdzie gramatyka. Ale jak powiedział nasz nauczyciel Reynevan, kawy zamówić nie zamówimy.
Paulus kojarzy mi się z Binnsem z oryginalnej sagi. Tam był opisany zupełnie inaczej, ale i tak wydają się być podobni.
Bardzo podoba mi się rozmowa chłopaków, a raczej podoba mi się jej realistyczność. Gdyby ktoś tak przeklinał obok mnie, odsunęłabym się z niesmakiem, ale tutaj wydaje mi się ona na miejscu.
Kim jest Olaf? 
Soboń wypowiada się jak kalka Malfoya, serio. 

02. Sowa Kurriri dała na wstrzymanie
Czemu akurat matka miałaby wyposażać Olafa w wychowanie? Ojciec to już nie może? Gorszy jakiś?
Poza tym, mamy już pięć dobrze zarysowanych męskich postaci… Co z jakimiś dziewczynami?
Więc tak wprowadziłaś owe czwarte insygnium. Moim zdaniem Ignacy za łatwo w nie uwierzył.
Średnio oryginalny opis szkoły, a może raczej jej kreacja. Niby taka inna, ale jednak zdecydowanie za bardzo podobna do Hogwartu. A co z innymi szkołami? Durmstrangiem? Beauxbatons? Naprawdę nie stać Cię na coś oryginalnie polskiego?
Ten rozdział podobał mi się już nieco mniej.

03. Przecież to Angol!
Ciekawa teoria spiskowa. Nie wpadłabym na to.
Piątek? To ostatnie dwa rozdziały, takie spore skądinąd, były jednego dnia? Trochę wolno…
W jednym akapicie wspominasz dwie różne osoby, które jeszcze się zupełnie nie pojawiły. Moim zdaniem to trochę za dużo i za szybko.
Minister Magicznego Szkolnictwa? Ja wiem, że w Polszy to biurokracji tyle, panie, biurokracja, ale nie uważasz, że to lekka przesada? Jest jedno ministerstwo magiczne na jeden kraj. Ew. inna nazwa, bo trudno, żeby cały świat posługiwał się jedną nomenklaturą.
Naprawdę? Miodowe Królestwo w Polsce? To nie jest sieć sklepów, tylko jedna cukiernia w Hogsmeade!

04. Zapamiętaj tę radę, Niko
Alchemia… Czym się różni alchemia od eliksirów?
Przemowa Pomorskiego bardzo kojarzy mi sią z tą Snape’a z pierwszej części.
Nie no, trochę przesadzasz. Do narodu Polaków należy około 60 mln. dusz. Można założyć, że 29 mln. to kobiety… I ŻADNA z nich Twoim zdaniem nie potrafi chodzić w sposób charakterystyczny dla arystokracji? Ja wiem, że Anglia słynie ze swoich tradycji, ale nieco za bardzo trzymasz się stereotypów, bądź robisz to zbyt nieumiejętnie.
Idalia wydaje się być podobna do profesor Trelawney. Ta druga była bardzo wyrazistą postacią, a Ty kreujesz Idalię z podobnymi założeniami.
Wprowadzasz dużo postaci kobiet, ale tylko z imienia - na razie pamiętam nynie Emilkę.
Na koniec coś, co chyba miało być dramatycznym zakończeniem, ale wypadło dosyć nudno. Przechodzę do następnego rozdziału…

05. Strzeżcie się Imperatywu Klasówkowego
Podoba mi się pomysł na ubożęta, chociaż oczywiście - musiałaś je porównać do skrzatów i odnieść się do oryginalnej sagi.
Oficjalnie zmieniam zdanie co do Idalii. Tym krótkim dialogiem całkowicie mnie kupiłaś.
Hmm… tak mnie zaczęło zastanawiać… Skąd Niko zna polski tak dobrze?
No i bohaterowie zachowują się, jakby byli coraz młodsi. Pierwszy dialog był mocny, dużo przekleństw, bardzo pasował do przeciętnych licealistów - a teraz mają coraz bardziej infantylne pomysły, rozmowy i słownictwo.
Poza tym, zupełnie nie rozumiem sensu pojawienia się na samym początku rozdziału wspomnienia, które niby było snem. Wszyscy czarodzieje mają mniej więcej podobne dzieciństwo, w każdym razie czarodzieje z mugolskich rodzin. W żadnej z późniejszych siedmiu stron tegoż rozdziału nie ma odwołania do treści snu, więc na tę chwilę jest on zupełnie zbędny.

06. Renifery żyją bardziej na północy
Podoba mi się rysunek w dzienniku, chociaż nie do końca go rozumiem. Jest słabo czytelny i mało widoczny.
Skąd w pokoju znalazł się muł? Ja rozumiem, że bałagan, ale to nie są raczej synonimy.
Nie do końca subtelnie wprowadziłaś temat polityki i władz polskich czarodziejów, niemniej jednak podoba mi się to, co nawymyślałaś w tym temacie.
Czemu jak czarodzieje, to od razu muszą trenować quidditcha? Wiem, że to jedyny sport czarodziejów, ale wszystko wprowadzasz w miarę mało oryginalnie.

07. Opowieść o trzech głupich braciach i czwartym, co się wycwanił
Moim zdaniem zdecydowanie za dużo mugoli ma tu pojęcie o czarodziejach. No wiesz, tajemnica najwyższej wagi, Confundusy, te rzeczy…
Nieco bardziej podoba mi się sposób, w jaki mimochodem wprowadzasz główny wątek. Nawet, jeżeli Malfoy, pardon, Soboń gdzieś tam się tłucze po zamku z podejrzanymi osobistościami.
Pomysł na napisanie baśni na nowo był przedni. Szkoda tylko, że oryginalna opowieść o trzech braciach była piękna, napisana z pewną dozą polotu i miała pointę, która dla mnie była czymś na skraju katharsis. Twoja wersja legendy jest napisana po łebkach i nic z niej nie wynika. Poza chwałą nacjonalizmu, najwyżej.

08. Na tropie Insygnium z księdzem Koszulą
Nie podoba mi się liniowość tej fabuły - wszystko kręci się wokół czwartego insygnium, a wszyscy się poddają temu zdecydowanie za łatwo. Jeśli tak lubisz kopiować Hogwart i panią Rowling, to zwrócę Twoją uwagę na jeden fakt - Harry, Ron i Hermiona do końca mieli wątpliwości, czy Insygnia istnieją i czy powinni ich szukać. Baśnie i legendy wolą pozostać li i nynie baśniami i legendami.
Oczywiście, nie mogło zabraknąć księdza, który jest “tym dobrym”. To nawet nie jest śmieszne ani karykaturalne, ale po prostu smutne. Śmieszny (i sympatyczny) natomiast jest sam ksiądz, który jako postać bardzo mi się spodobał i podoba mi się to, jak Feliks robi się coraz bardziej wyrazistą osobą.

09. Nie taki Niemiec straszny, jak go malują
Czy Catherine musi sprawiać wrażenie kopii Fleur od samego początku? Nawet mówi w taki sam sposób!
Zupełnie nie podoba mi się fakt, że Twój Niemiec mówi “bitte” do swojego kolegi. Mógłby go szturchnąć. Mógłby przekląć. Ale osiemnastolatek mówiący “proszę”? To nie pasuje.
Nie wiem… Wcześniej chyba jakoś to przegapiłam, ale dopiero w tym rozdziale zdałam sobie sprawę, że nasi główni bohaterowie chodzą do klasy “A”.
Znowu atakujesz mnie chmarą żeńskich imion i nazwisk, których nijak nie potrafię zidentyfikować i niechybnie lada chwila zupełnie o nich zapomnę.
Aryjski młodzieniec? Mam nadzieję, że wiesz, w jakim stopniu jest to określenie błędne i jakie głupstwa paplał Hitler w “Swojej Wojnie”. Ariowie to grupa językowa z Azji, względnie wszyscy Indoeuropejczycy. Skoro już tak odwołujesz się do hitlerowskiej definicji Ariów, to należałoby wspomnieć, że należy ona do Hitlera jedynie.
Rozmowa pomiędzy Gerdem i Samem jest absurdalna. Nie mam pojęcia, skąd się wzięły motywy Sama, nie mam pojęcia, o czym gada Gerd. To jest po prostu nienaturalne.

10. Nic dziwnego, że nie chcą jej w Proroku Codziennym
Znowu porównujesz Łukowiec do Hogwartu. Mogłabyś uciąć tę pępowinę z Anglią - nic, o czym piszesz, nie wymaga natychmiastowych odwoływań do oryginalnej sagi. Czytelnik sam będzie w stanie porównać obydwie szkoły magii.
Druella jest wykapaną Ritą Skeeter. Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie to boli.
Podoba mi się rozmowa o polityce, jest nawet całkiem sensowna.

11. Za bardzo mi schlebiasz, Chrątaju
Soboń to jakiś nieudacznik… Po co w ogóle on się sili na jakieś groźby? Bardzo przypomina Malfoya.
Zachowanie Agnieszki jest bardzo irracjonalne, zupełnie nieprawdopodne. Albo chce poderwać Niko i ma takie umiejętności jak Eska w stosunku do Bolina, albo ja już nie wiem. 
Podoba mi się przybliżenie historii Ubożąt, jednak moim zdaniem jest ona nieco pozbawiona sensu. Czcili ich jak bogów, bo opiekowali się domami, czyli sprzątali i tak dalej?
Blondyn… O kim mówiło to ubożę? O Gerdzie? Czy o Soboniu? Nie mam zielonego pojęcia.
To malowidło jest świetne. Do tej pory przyswajałam je sobie mimochodem, ale naprawdę bardzo podoba mi się ta koncepcja - zwłaszcza te wszystkie sceny rozgrywające się nań, które są nieco absurdalne, jednak z pewnością są genialne.
Uszło im zdecydowanie za łatwo… I co tam, u licha, robił nauczyciel astronomii?

12. Wszystkie gratulacje należą się konikowi
Scena z Druellą wypadła całkiem dobrze, ale mimo wszystko mam wrażenie, że obcuję z Ritą z jej czasów szkolnych.
Konie w Bieszczadach są zupełnie naturalnym zjawiskiem. Począwszy od tego, że dużo turystów i koniarzy tam przyjeżdża, by zażyć czasu sam na sam z naturą i własnym zwierzęciem, a skończywszy na tym, że zawsze się trafi paru rolników, którzy kuni używają. W końcu to wschód.
Jakoś dziwnie rozchodzą się plotki w tej szkole… Wszyscy o wszystkim wiedzą, ale córka dyrektora nie wie na przykład nic.

13. Dom, w którym nikt nie jest mile widziany
Ech, a na początku myślałam, że ten rudy to Ron. Kiedy wymienili swoje nazwiska, zmieniłam zdanie, ale… jeden z nich nazywa się Harry? Ciekawe… Zaintrygowałaś mnie.
Wystrój pomieszczenia z jakiegoś powodu skojarzył mi się ze Skyrimem. Nie wiem, co do ma do rzeczy, ale mi się skojarzył. Głównie myślę tu o quescie “Blood on the Ice”.
Hmmm… A tak właściwie, to czy nasza wesoła gromadka nie powinna uczyć się na na przykład polski odpowiednik owutemów? W końcu ma się te osiemnaście lat, koniec edukacji… Czy nie powinno dziać się coś więcej niż zwyczajowe egzaminy pod koniec roku szkolnego?
Zakończenie rozdziału całkiem sensowne, klimatyczne. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu na myśl o minie Feliksa i procesów myślowych Niko.

14. To może być bieszczadzki suojelusenkeli
Ciekawa postać ten Klaudiusz, skojarzył mi się trochę z Fennem i Codringherem z Wiedźmina. Pewnie przez profesję. Dziwne ma trochę poczucie humoru, skoro uważa, że dzwonek to drzwi to taki śmieszny narządź… Gość owego Klaudiusza również wydaje się być ciekawą osobistością (jego tekst o więzieniu mnie powalił). Tylko trochę dziwnie alfabet zagina - w języku polskim nie ma litery “v”. A nawet, gdyby była, to w większości języków od łaciny począwszy czyta się ją jak “w”. Tak więc, o ile doceniam Twój zabieg stylistyczny, to z używaniem litery “v” nie do końca trafiłaś moim zdaniem.
Nie rozumiem o co chodzi z zagubionym “półtorem kroku”.
Zupełnie nie ogarniam tej całej intrygi. Nie trzyma się kupy. Robi się niebezpiecznie? Wszyscy nieco za bardzo w to wierzą, a brakuje owej wierze jakiejś wiarygodności.
Kończąc czytać rozdział, nie mam pojęcia, skąd Ci się wziął taki tytuł…

15. Festiwal Nieszczęć trwa w najlepsze
Bardzo podoba mi się kwestia podrobionego wypracowania, jest paranoicznie i przyjemnie się czyta.
Potem trochę gorzej - pielęgniarka wydaje się być bardzo podobna do tej z Hogwartu, a wypadek na miotle kontrolowanej przez kogoś to wypisz-wymaluj pierwsza część Harry’ego Pottera. To znaczy, nawet jeżeli takie wypadki zdarzają się relatywnie często w świecie czarodziejów, to i tak nie wysiliłaś się za bardzo.
Rozmowa trzech Feliksów wypadła świetnie.
Z drugiej zaś strony, nieco przesadzasz z tymi symbolami Czwartego Insygnium: wszystko utrzymane w jak najściślejszej tajemnicy, nadchodzi nowa era, szkoła została przejęta przez Anglików… A ktoś wymyka się do lasu i rysuje znaki mogące wyjawić każdemu w miarę uważnemu obserwatorowi istotę sprawy.
Czyli to chyba jednak ten Harry i ten Ron. Myśli Harry’ego wydają mi się nie do końca harrypotterowe, ale to może dlatego, że w ogóle nie jestem w stanie zwizualizować sobie starego Harry’ego. 
Poza tym, zaczęłaś pisać o polityce, ale nic z tego za bardzo nie wynikło. O Makarym napisałaś tylko powierzchownie i nic o nim nie wiem, równie dobrze mogłabym nic nie przeczytać. 
Cała ta sprawa z wypożyczaniem aurorów wydaje się mi być jakaś dziwna. Z tego co kojarzę, żaden kraj nie pożycza innemu policji (mówiąc o mugolach), nie ważne jak owa policja byłaby elitarna. Kiedy w Wielkiej Brytanii wszystko się waliło i paliło, nawet najmniejszy czarodziej nie przyjechał z zagranicy, by pomóc.

16. Sekretnie tajna kryptoorganizacja i całusy na dzień dobry
Konrad ma takie same awersje jak mój brat… Ja tam zupełnie tego nie rozumiem, ludzie komplikują swoje życie niepotrzebnie.
Jakoś średnio jestem w stanie wyobrazić sobie płaskorzeźbę, która odwraca głowę. Głównie dlatego, że płaskorzeźba jest płaska. Dwuwymiarowa. Ewentualnie taka płaskorzeźba mogłaby głowę przekręcić - w stronę ramienia, po płaszczyźnie ściany.
Godna Zaufania Dwudziestka wygląda mi jak jakiś zalążek Gwardii Dumbledore’a. Nawet nazywa się podobnie.
W ogóle, zupełnie pozbawionym sensu jest ten spęd uczniowski. Feliks i Niko zebrali osiemnaście osób, żeby powiedzieć, że nic nie wiedzą - bo nic nie wiedzą - żeby owa grupa mogła razem nic nie wiedzieć. Na to wszystko jest wampir, który ma jakiś dziwny związek z fabułą, w każdym razie ja owego związku nie widzę.
Poza tym, zebranie na raz dwudziestu osób bez jakiegoś większego sensu musiało być bardzo skomplikowane. Żeby zebrać paru znajomych do kina albo na inszą imprezę, to muszę miesiąc łazić, a i tak połowa nie przyjdzie, a nasza wesoła gromadka zdołała zebrać tyle osób na ostatnią chwilę, nie wyjaśniając im nawet celu tegoż spotkania.

17. To, czego nie usłyszała Druella Rosier
“Sir” to angielski tytuł szlachetny bądź angielski zwrot grzecznościowy. Zasugerowałabym, żebyś zamiast tegoż określenia używała terminu “proszę pana” - nie sprawia wrażenia próby lansu na Anglię (a jest to zabieg stosowany w wielu książkach i tłumaczeniach) i jest bardziej poprawny językowo.
Na początku rozmowy o polityce miałam wrażenie, że intryga jest dosyć powierzchowna, grubymi nićmi szyta. Nadal tak uważam, jeśli chodzi o pierwszą połowę owej rozmowy, ale ten fragment, w którym Rosier tłumaczy, dlaczego podjął takie, a nie inne decyzje (względem plotek) to według mnie mistrzostwo. Takie sceny pisze się niezwykle trudno.

18. Poliglota znowu triumfuje
Feliksowi odbija coraz bardziej, zaczyna mnie zastanawiać, czy to nie skutek jakiegoś zaklęcia. Z resztą, wszystkim chyba po trochu odbija, począwszy od Gerda, a na Niko skończywszy.
Jeśli jesteśmy znowu przy owym tajemniczym czwartym insygnium, to zdanie na temat informacji o nim mam dwojakie. Z jednej strony, Szwedzi niekoniecznie musieli wiedzieć o istnieniu hipotetycznego artefaktu - z powodu takich rzeczy jak tajemnica państwowa itd.… Z drugiej zaś strony, Polska jako państwo wygrane mogła chcieć ukryć fakt, że nie tylko sobie zawdzięcza zwycięstwo; a takiej Szwecji na rękę by być mogło, żeby mieć coś na swoją obronę, żeby móc udowodnić przyszłym pokoleniom, że była bezsilna.

19. Z kim przyjaźni się ksiądz Koszula?
Egzaminów ciąg dalszy, Soboń dziwnie się zachowuje i wciąż nie wiadomo, o co chodzi. Ani za grosz domysłu…
Wspomniałam już, że Aga znęcająca się nad Niko jest słodka?
Siostra Estera również przyprawiła mnie o uśmiech, jednak z całą pewnością mogę stwierdzić, że niezbyt lubię takich ludzi jak ona. Nie postaci, lecz ludzi.
Widzę, że coraz więcej sekretów już się rozwiązuje. A przynajmniej zaczyna… Jestem ciekawa, czy kryje się za tym jakaś głęboka intryga.

I tak się zakończyła lista rozdziałów z głównej osi fabuły, zostały dwie notki “poboczne”.

Rok 2002 - Kto pod kim dołki kopie, ten jest głupi wstrętosmród
Krótka notka o początkach przyjaźni naszej wesołej gromadki. Podoba mi się cały pomysł, chociaż rozdział wydaje się być napisany nieco na szybko, po łebkach. Systematycznie fragmenty robią się coraz krótsze, jakbyś zaczynała się spieszyć.
Stanowi to z pewnością przyjemną odskocznię od głównego nurtu wydarzeń i rozszerza wiedzę czytelników o bohaterach, ich sympatiach i antypatiach.
Moim zdaniem nie wykorzystałaś jednak potencjału takiej retrospekcji w całej jej okazałości. Niestety, oprócz Sobonia i wesołej gromadki nie umieściłaś żadnego z obecnych bohaterów - Emilki, Agi, Gerda, bliźniaków… Z drugiej zaś strony mieliśmy okazję poznać kolejnego całkiem ciekawego nauczyciela, co jest moim zdaniem dużym plusem tego tekstu.

Rok 2009 - Zaufaj mi, jestem doktórem
Lekcja czaroznawstwa doprawdy chwyciła mnie za serce. To jest poniekąd coś, czego brakowało mi w oryginalnej sadze. Szukanie odpowiedzi jest wpisane w ludzką naturę (a przynajmniej w naturę niektórych ludzi, którzy nie uważają, że wiara to wystarczające wytłumaczenie), więc cieszę się, że uzupełniasz “braki” w konstrukcji świata J.K. Rowling. Poza tym, przypomniało mi się, że gdzieś i kiedyś wspomniałaś o tym, że Łukowczycy muszą uczyć się również tego, co mugole. Przyznam, że bardzo podoba mi się ten pomysł.
Zaciekawił mnie “złodziejowy obraz”, chociaż spanikowana “dama” bardzo skojarzyła mi się z tą z Hogwartu, która strzegła wejścia do pokoju dziennego Gryffindoru. Może nie jest specjalnie podobna, ale też specjalnie jakoś się nie różni.
Szkoda mi też trochę było, że o ile sam początek owej przygody został napisany ciekawie i z pewnym zacięciem, to wyjaśnienie tajemnicy złodzieja wyszło bardzo nudno, i nie chodzi mi tu o rozwiązanie zagadki… W tamtym momencie po prostu nie ma żadnego napięcia, niczego.

Teraz to już naprawdę koniec, więc przechodzę do nieco dalszej części oceny.

Pomysł masz całkiem ciekawy. Ukazujesz trochę Polskę w krzywym zwierciadle, trochę świat czarodziejów w krzywym zwierciadle… Jednak Twój firmowy znak, jakim jest Czwarte Insygnium, nieszczególnie do mnie przemawia. Jest to rzecz, która mogłaby ciekawie nawiązywać do oryginalnej serii, jednak Ty raczej z tego zrezygnowałaś na rzecz satyry. Satyra wyszła dobrze (jak na satyrę), jednak przez to istota pochodzenia owego insygnium wydaje się dosyć płytka, płaska.
Co do akcji mam mieszane uczucia. Mniej więcej do rozdziału dziesiątego wszystko działo się nieco za szybko, bohaterowie zdawali się być ciągnięci przez całkiem widzialny sznurek imperatywu narracyjnego. Za szybko wpadali na pewne rozwiązania, inne omawiali tylko pobieżnie, by je natychmiast odrzucić. 
Mówię tu głównie o wątku Czwartego Insygnium. Chociaż nie, prawie każda sytuacja związana z owym insygnium - i zapewne główną osią fabuły - była zupełnie dziwna. Na początku domysły o tymże relikcie na podstawie znaków na drzewach, które to znaki nie wiadomo skąd się tam pojawiły (i nie znalazłam dla nich żadnej sensownej genezy). Rozmowa z księdzem Koszulą była zdecydowanie bardziej sensowna i realna, jednak późniejsze wydarzenia - super-tajne spotkanie dwudziestu osób, którego celu nie do końca rozumiem i które nie miało swej kontynuacji, a także sprawa z wampirem, zupełnie zacierają to wrażenie. To znaczy, do wampira samego w sobie nic nie mam, jednak został on wprowadzony do fabuły średnio umiejętnie, poza tym pojawił się, zrobił trochę chaosu, i znikł. Na razie nic z niego nie wynika. Z drugiej strony, rzeczy, które nie mają związku z naszą wesołą gromadką - wszystko opisane zwłaszcza z perspektywy dorosłych bohaterów, jest właśnie bardziej dorosłe. Takie zmiany perspektywy robią Twojej historii dużo dobrych rzeczy, zwłaszcza pod kątem akcji właśnie.
Po rozdziale dziesiątym tempo wydarzeń nieco zwolniło, pojawiło się więcej wątków pobocznych. Akcja wydaje się nieco bardziej pełna. Nie wiem do końca, jak to nazwać, jednak wszystko dzieje się jakoś tak akurat: wiadomo o co chodzi, dzieją się ciekawe rzeczy, chociaż nie na tyle szybko, by można było mówić o przesadzie… Tak trzymaj!
Jeśli chodzi o fabułę, to muszę przyznać, że jest przemyślana tylko częściowo. Jak na razie wszystko rozgrywa się dwu-trzylinowo, jednak mam wrażenie, że na koniec wszystkie trzy wątki się połączą, mianowicie wątki wampira, tajemniczego Sobonia i angielskich aurorów mieszających w polskiej polityce. Na razie wygląda to dosyć irracjonalnie.
Wspomnę tutaj jeszcze o fakcie, że gdzieś na samym początku tegoż opowiadania napisałaś, że zaczyna się początek nowej ery, była to myśl któregoś dorosłego. Mam nadzieję, że owa myśl doczeka się swej kontynuacji.
Jeśli chodzi o świat - bazujesz na naszym świecie, który nieco “nadpisała” pani Rowling. Nie przyjmujesz jednak danej Ci scenografii bezkrytycznie, starasz się pokazać świat czarodziejów na nowy sposób - swój sposób, polski sposób. Dostosowałaś kanon do polskich realiów - jest dużo nauki, o której sensie można by było dyskutować, chociaż ja osobiście jestem do niego przekonana. Jest też nieco inny system nauczania niż w Anglii - co jest na dłuższą metę bardzo logiczne, bowiem bazując na tym, co wiemy z oryginalnej sagi, kontakty międzynarodowe nie były zbyt rozwinięte w świecie czarodziejów; jest miejsce na dużą różnorodność, bo ja wiem, ustrojową. W związku z tym uczniowie chodzą do szkoły przez dziesięć lat, a kończą ją mając lat osiemnaście, można znaleźć także parę innych rzeczy nie do końca zgodnych z “angielskim” kanonem.
Łukowiec także jest takim “odstępstwem” od kanonu - w oryginalnej serii nie było żadnej czwartej szkoły dla czarodziejów w Europie, jednak nie było też powiedziane, by liczba szkół europejskich wynosiła dokładnie i kategorycznie trzy. Dzięki takiemu zabiegowi zzyskałaś duże pole do manewru, które należycie wykorzystałaś. Zasiedliłaś też nasz kontynentalny klimat stworzeniami o rodzimie brzmiących nazwach - no dobra, na razie jest to tylko jeden gatunek o korzeniach w mitologii słowiańskiej, jednak poszerza on zdecydowanie horyzonty Twojego świata i Twojej jego wizji.
Mimo że Twoja wersja magicznego półświatka różni się od tej przedstawionej przez J.K. Rowling, według mnie są to zmiany i dodatki nader korzystne. Pochwalam!
Oryginalność to dosyć sporna kwestia. FF to teoretycznie rzeczy wyzute z oryginalności, jednak Twój owej teorii się nie ima, o czym wspomniałam zapewne nie raz wcześniej. Jak na blogowe standardy, to masz się czym chwalić. Masz niepowtarzalny blog i wyrobiłaś sobie markę.
Cześć rzeczy jest wymuskana i całkowicie Twoja, jednak inna część wydaje się być żywcem ściągnięta z serii J.K. Rowling. Niektórzy bohaterowie, zachowania, sytuacje… Nie będę wnikać, czego to skutek. Być może mam takie wrażenie dlatego, że nieustannie porównuję Twoją powieść z oryginalną serią, jednak jest to zdecydowanie rzecz do naprawienia.
Cały wątek z quidditchem (i każdy lot) wydaje mi się być żywcem ściągnięty z oryginalnej serii. W sumie, to pod tym względem trudno stworzyć coś oryginalnego, zważywszy, że u J.K. Rowling było to utrzymane w tonie żartobliwym - i mocno wyeksploatowane. Nie usprawiedliwia Cię to jednak, mogłaś się nieco bardziej wysilić.
Tytuły rozdziałów są sarkastyczne i śmieszne, jednak w pierwszych paru notkach nie odzwierciedlały one istoty rozdziału, a raczej zwracały uwagę na drobny fragment tekstu czy mało ważne wydarzenie. Nie uważam tego za błąd, jednak chciałabym, byś wzięła to pod rozwagę. Moim zdaniem dobry tytuł to połowa dzieła - głównie jeśli chodzi o wiersze, utwory czy obrazy. W opowiadaniach, a zwłaszcza w powieści może ma to nieco mniejsze znaczenie, jednak wciąż się troszkę liczy.
Bohaterów tworzysz ciekawych, trójwymiarowych (w większości). Największym problemem jest chyba to, że wiele postaci przypomina tu bohaterów oryginalnej serii. 
Na przykład taki Soboń. Nie ma o nim wiele, ale jak już jest, to przypomina Malfoya z pierwszych paru części. Jest czystej krwi, nikt go nie lubi, coś knuje. Brak mu jakiejkolwiek głębi, jakiegoś motywu, czegokolwiek. Ucieszyłam się, że wprowadziłaś mu jakąś historię i głębię charakteru w pierwszej “dodatkowej” notce - ma powód, by nie lubić Feliksa i jego świty, jednak to wciąż za mało.
A właśnie. Główni bohaterowie. Są bardzo charakterystyczni i sympatyczni, to muszę przyznać. Jednak z wyjątkiem pierwszego rozdziału nie zachowują się jak osiemnastolatki. Sprawiają wrażenie raczej trzynasto-, czternastolatków, którzy mają wszelkie prawo być roztrzepanymi i latać po zamku, bawiąc się w rozwiązywanie zagadek. Ksiądz Koszula traktuje Feliksa wypisz-wymaluj jak takiego dzieciaka trochę, na którego trzeba uważać, którego ciągle trzeba pilnować, żeby czegoś sobie nie zrobił. Głównym bohaterom brakuje jakiejś otoczki dojrzałości, bądź o swojej dojrzałości przeświadczenia. 
Innym mankamentem jest marginalizacja postać kobiecych. Mimo że na scenie jest dużo kobiet, są one raczej odsunięte od głównych wątków, stoją “przy garach” fabuły, pierwsze skrzypce zostawiając postaciom męskim. Jest po pierwsze Emilka, która w sumie prawie nic nie mówi i która jest tak mdła, jak to tylko możliwe. Stanowi jedynie tło i “poświadczenie” o dojrzałości Twardowskiego, bo ani Niko, ani Feliks dziewczyn nie mają. 
Drugą postacią jest Aga, kujonka. Świetnie zarysowana, chociaż nieco płaska. Poza swoją miłością do książek tak naprawdę nie ma nic do zaprezentowania. Trochę przypomina mi Hermionę, a raczej jej parodię, jednak to nie jest wystarczająco. Znęca się trochę nad Niko, jednak brak jej jakiejkolwiek głębi, znam ją jedynie z żartów Feliksa.
Trzecia jest Francuzka, której imienia nie pamiętam. Pełni rolę femme fatale i nic poza tym. Czwarta jest Zosia, która ma charakter i tupet (w końcu), jednak została zepchnięta z głównej sceny z racji bycia mugolką. Jest wyrazistym bohaterem drugoplanowym i urozmaica momenty dziejące się w domu Wołoszynów, jednak nic poza tym. I ostatnia z nich wszystkich - Druella, która ma talent pokroju Rity Skeeter, a poza tym jest denerwującą pannicą. Powiedziałabym, że to Rita w dniach jej młodości, bez ugruntowanej pozycji w zawodzie. Jest denerwująca i ma teoretycznie dojście do kluczowych informacji dla fabuły, jednak z tego nie korzysta. Jest też dosyć infantylna, przypomina mi fankę “Zmierzchu”.
Powiedziałabym, że przede wszystkim brakuje dziewczyn w życiu Feliksa, Niko i Ignacego. Nie jako partnerek, ale jako koleżanek. W końcu są w tej szkole dziesięć lat, czyż nie? Chyba stać ich na coś lepszego względem drugiej płci niż nieudolny podryw?
Harry’ego i Rona też przedstawiasz dosyć płasko - de facto mogliby być zupełnie innymi, anonimowymi aurorami. Nie mają “własnych” przemyśleń, lecz tylko takie “służbowe” - że praca zła, że chcą wrócić do żony i dzieci. Że nie wiedzą, co się dzieje. Używanie postaci tak dogłębnie przedstawionych jest trudne, a Tobie się to niestety nie udało.
W nazewnictwie trzymasz się realiów. W miarę. Wszystkie polskie imiona i nazwiska są w porządku. Jeśli chodzi o Finów, to mam wrażenie, że nieco popłynęłaś. Poszperałam trochę w internecie i przeciętne fińskie nazwiska były nieco krótsze, tak więc nieco demonizujesz tenże naród. 
Biorąc pod uwagę logikę - jak już wspomniałam, główna oś fabuły jest jej na samym początku pozbawiona. Wydarzenia wydają się być trochę ciągnięte “za sznurkiem” - związek przyczynowo-skutkowy jest nieco skarlały z powodu imperatywu narracyjnego w Twojej osobie, przynajmniej na początku. Główny wątek Czwartego Insygnium wszedł do fabuły głośno tupając, mimo że jeszcze nie był zaproszony. Nie ma żadnego logicznego związku pomiędzy ewolucją znaku Grindelwalda, a wycofaniem się dziadka Ignacego ze stanowiska dyrektora Łukowca, a mimo to Twoi bohaterowie taki związek widzą. Podobnych nieścisłości z rozdziału na rozdział jest coraz mniej, jednak mimo wszystko one wciąż istnieją.
Spójność. Mimo że przedstawiasz historię z różnych punktów widzenia, jest ona wciąż jedną całością. Wątki przenikają się i uzupełniają. Naprawdę, nie mam niemal żadnych zastrzeżeń ani uwag. Wyjątkiem jest rozmowa Gerda z Samem, kiedy to ten pierwszy dostał klątwą Obliviate. Zupełnie nie rozumiem tamtego fragmentu, nie mam zielonego pojęcia, skąd on się wziął i po co. Poza tym jest idealnie.
Dialogi - nie mam zastrzeżeń. Jest zabawnie, ciekawie. Bawisz się językiem, a każda rozmowa jest barwna i zapadająca w pamięć. Jedynym problemem może być to, że - właśnie - nie wszyscy bohaterowie wypowiadają się, jak by byli w swoim wieku. Może nie zależy to tylko od dialogów, jednak są one równie ważne, co opisy ich myśli i przeżyć.
Twój styl pisania bardzo mi się podoba. Jest żartobliwie, nie raz śmiałam się do rozpuku. Jest to jedna z większych zalet Twojej historii. Na początku trochę rzeczy jeszcze “zgrzytało”, jednak znacznie się poprawiłaś.
Tworzysz klimat lekkiego absurdu podczas zwykłych, “codziennych” wydarzeń, jednak kiedy chcesz, potrafisz wprowadzić napięcie i poczucie zagrożenia. Można wczuć się w sytuację. Unikasz patosu, dzięki czemu wszystko jest bardziej realistyczne, normalne.
Stosujesz wyszukane, a może raczej różnorodne słownictwo. Przypomina mi ono rozmowy z moimi znajomymi i niektóre “stylizacyjne” wygłupy, jakimi częstujemy się na co dzień. Piszesz na poły dojrzale, bo ja wiem, stylem odpowiednim dla literatury pięknej, a w połowie stylem potocznym, młodzieżowym. Masz dobry warsztat, chociaż do sław literatury jeszcze Ci daleko.
Ogólnie rzecz biorąc, bardzo podoba mi się Twoja powieść. Lubię świat, który przestawiłaś - powiedzmy, jak byłam mała, lubiłam sobie wyobrażać, jak by wyglądało moje życie, gdybym trafiła do czegoś pokroju Hogwartu. Twoja historia zahacza o te miejsca, nad którymi ja również się pochyliłam. Lubię bohaterów, chociaż szkoda, że nie ma jakiejś pierwszoplanowej postaci kobiecej. Kogoś wyrazistego. Świat bez takich postaci wydaje mi się dosyć pusty (zwłaszcza, że w mojej klasie na jednego chłopaka przypadają dwie dziewczyny), jednak to Twoja piaskownica i Twoje zabawki, nie będę się za bardzo czepiać.

„Ciekawe, jak radzą sobie Ignacy i Feliks, skoro ich mózg odmraża sobie zadek w Laponii”, pomyślał Niko, idąc wzdłuż jeziora i z jakiegoś powodu ta myśl poprawiła mu humor.” - Zdanie podrzędne z imiesłowem powinno być oddzielone przecinkami od pozostałych części składowych zdania. Sugeruję, by w tym wypadku “i” zastąpić kropką, a od “z” zacząć nowe zdanie.
Masz problem jedynie z interpunkcją. Możliwe, że zdarzyło się parę literówek, ale nie byłam w stanie żadnych znaleźć.
Zdarza Ci się budować nieco zbyt złożone zdania i to w sumie jedyny rodzaj błędów, jaki Ci się przytrafia. Poleciłabym zatrudnienie bety, to mogłoby pomóc rozwiązać większość problemów z interpunkcją.

Wychodzi na to, że już koniec. Długo się zastanawiałam nad oceną… Mój wyrok to zwolnienie warunkowe. Dobrze jest, ale mogłoby być jeszcze lepiej, jak mawia moja babcia.

Leksa rzuciła okiem na więźnia - był już nieco bardziej żywy niż na początku rozmowy. Ocierając pot z czoła, uśmiechnęła się.
- Cieszę się, że w końcu zajęłam się twoim wnioskiem. Naprawdę było warto.
Schowała akta do soczyście zielonej teczki i pożegnała z A-st-modeuszem.

37 komentarzy:

  1. Cześć! Dzięki za ocenę.
    „Mam łacinę co prawda dopiero od dwóch tygodni, jednak na naukę użytkowej części języka raczej się nie zapowiada.” – no a Feliks uczy się jej od jedenastu lat. Wystarczająco dużo czasu dla nauczyciela, by od wyjaśniania gramatyki przejść do nauki użytkowej.
    „Paulus kojarzy mi się z Binnsem z oryginalnej sagi. Tam był opisany zupełnie inaczej, ale i tak wydają się być podobni.” – Dziadek Paulus to pan, który żył w zamierzchłej przeszłości. No dobrze, nie aż tak dawno, bo zdążył pouczyć moją mamę, zanim mu się zmarło. To znaczy, mogłabyś sprecyzować, dlaczego są do siebie podobni? Bo jeżeli „opisano go zupełnie inaczej”, a mimo wszystko mieszają Ci się w jedną osobę, to może powinnaś raczej pisać o swoim osobistym wrażeniu, a nie stwierdzać fakt.
    „Gdyby ktoś tak przeklinał obok mnie, odsunęłabym się z niesmakiem, ale tutaj wydaje mi się ona na miejscu.” – najbardziej wulgarnym słowem, jakie padło, to… „pierdolec”?
    „Kim jest Olaf?” – eee, kolegą ze szkoły? Na tym etapie opowiadania nikt nie musi wiedzieć więcej. Przecież wiadomo, że F&I&N nie są jedynymi uczniami w szkole.
    „Soboń wypowiada się jak kalka Malfoya, serio.” – no wiem. *dancing all the night* Motywy działań mają inne i tylko czekam, aż ktoś Ireczka rozgryzie, zamiast zbywać go tym Malfoyem.
    „Ojciec to już nie może? Gorszy jakiś?” – a znasz jakiegoś Ojca Naturę? Dokładny cytat to: „[…] niestety, nie został wyposażony przez matkę naturę umiejętnością zachowywania się w towarzystwie.”
    „Poza tym, mamy już pięć dobrze zarysowanych męskich postaci… Co z jakimiś dziewczynami?” – nie lubię postaci żeńskich i mam ich dokładnie tyle, ile potrzebuję. Nie widzę potrzeby wprowadzania parytetów.
    „Więc tak wprowadziłaś owe czwarte insygnium. Moim zdaniem Ignacy za łatwo w nie uwierzył.” – eee, to ciekawe, że tak piszesz, bo Ignacy w ogóle w nie nie uwierzył. „– Co, myślisz o czwartym insygnium? – Ignacy uśmiechnął się pod nosem. – Za dużo kombinujesz, Niko.”
    „Naprawdę nie stać Cię na coś oryginalnie polskiego?” – a jak Twoim zdaniem powinna wyglądać oryginalnie polska szkoła? Poza tym, w tym rozdziale padł ino opis jadalni i, zdaje się, Sali Butelkowej, więc to chyba za wcześnie, by skreślić CAŁĄ kreację szkoły (na którą składają się też uczniowie, nauczyciele, atmosfera, zwyczaje…).
    „Ten rozdział podobał mi się już nieco mniej.” – nie wiem, jak bardzo podobał lub nie podobał Ci się poprzedni.
    „Piątek? To ostatnie dwa rozdziały, takie spore skądinąd, były jednego dnia?” – tak. Nie znam zasady, według której rozdział = mniej niż dzień.
    „W jednym akapicie wspominasz dwie różne osoby, które jeszcze się zupełnie nie pojawiły. Moim zdaniem to trochę za dużo i za szybko.” – nikt wcześniej nie miał z tym problemu, a ja na tym poziomie mam już mały brak zaufania co do Twojej umiejętności czytania ze zrozumieniem, więc pozwól, że nie zrobię w tej kwestii nic a nic.
    „Jest jedno ministerstwo magiczne na jeden kraj. Ew. inna nazwa, bo trudno, żeby cały świat posługiwał się jedną nomenklaturą.” – a skąd to wiesz? Kanon milczy na temat ustroju Rzeczypospolitej. Nie wiem, dlaczego człowiek o kompetencjach premiera miałby się u nas zwać „ministrem”. Zwrot „ministerstwo magii” sugerowałoby, że minister jest podległy premierowi, więc wyobraź sobie proszę Tuska rządzącego nie jednym, ale dwoma społeczeństwami. Hehe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „To nie jest sieć sklepów, tylko jedna cukiernia w Hogsmeade!” – od czasów akcji HP minęło około 15 lat. Świat idzie do przodu, wiesz?
      „Alchemia… Czym się różni alchemia od eliksirów?” – serio nie udało Ci się tego wydedukować z przebiegu lekcji? Eliksiry – „weź skrzydło nietoperza, dodaj skrzeku ropuchy”. Alchemia – „dziesięć gram cynku podgrzewamy do temperatury…”
      „Przemowa Pomorskiego bardzo kojarzy mi sią z tą Snape’a z pierwszej części.” – to zabawne, bo przeczytałam ją ponownie dwa tygodnie po napisaniu rozdziału. A ostatni raz czytałam ją po premierze.
      „Nie no, trochę przesadzasz. Do narodu Polaków należy około 60 mln. dusz. Można założyć, że 29 mln. to kobiety… I ŻADNA z nich Twoim zdaniem nie potrafi chodzić w sposób charakterystyczny dla arystokracji?” – stwierdzenie „cholerna księżniczka” jest raczej obraźliwe. Ignacemu nie chodziło o ładne poruszanie się, tylko o ostentacyjne traktowanie przechodniów z wyższością. Btw. To nie moje zdanie, tylko zdanie Ignacego. Serio tego nie rozróżniasz?
      „Idalia wydaje się być podobna do profesor Trelawney. Ta druga była bardzo wyrazistą postacią, a Ty kreujesz Idalię z podobnymi założeniami.” – Idalia to moja młodsza siostra, umieszczona w opowiadaniu za jej zgodą i prośbą. Bardzo lubi fragmenty z „sobą”.  I tak zapytam jeszcze – to źle, że kreuję Idalię z założeniami uczynienia jej wyrazistą postacią? I jeszcze jedno – wróżbiarstwo to dosyć dziwna dziedzina magii, myślisz, że parałby się nią ktoś twardo stąpający po ziemi, ogarnięty i rozsądny?
      „Podoba mi się pomysł na ubożęta, chociaż oczywiście - musiałaś je porównać do skrzatów i odnieść się do oryginalnej sagi.” – piszę FANFICTION, nie autorskie opowiadanie, więc dlaczego miałabym udawać, że książki Rowling nie istnieją?
      „Hmm… tak mnie zaczęło zastanawiać… Skąd Niko zna polski tak dobrze?” – bo siedzi w POLSKIEJ szkole od jedenastu lat. ._____. Uczył się go też wcześniej, ale sam fakt, że spędził ponad dekadę w obcojęzycznym środowisku i to jeszcze jako dziecko, uprawnia go do właściwie perfekcyjnego opanowania języka.
      „No i bohaterowie zachowują się, jakby byli coraz młodsi. Pierwszy dialog był mocny, dużo przekleństw, bardzo pasował do przeciętnych licealistów - a teraz mają coraz bardziej infantylne pomysły, rozmowy i słownictwo.” – bo tacy są faceci. Poza tym, mniemam, że chodzi Ci o Feliksa, który z założenia miał być bardzo niedojrzały. Ignacemu bycie niedojrzałym się, owszem, zdarza, ale Niko?
      „W żadnej z późniejszych siedmiu stron tegoż rozdziału nie ma odwołania do treści snu, więc na tę chwilę jest on zupełnie zbędny.” – znaczy mam go wykasować i wkleić ponownie, kiedy zbędnym być przestanie? ._.
      „Skąd w pokoju znalazł się muł? Ja rozumiem, że bałagan, ale to nie są raczej synonimy.” – wiesz, raczej wszyscy inni zrozumieli, że to wyolbrzymienie.
      „Czemu jak czarodzieje, to od razu muszą trenować quidditcha? Wiem, że to jedyny sport czarodziejów, ale wszystko wprowadzasz w miarę mało oryginalnie.” – jak to jedyny? Najbardziej popularny. To tak, jakbyś zapytała, czemu ludzie na całym świecie interesują się piłką nożną.

      Usuń
    2. „Moim zdaniem zdecydowanie za dużo mugoli ma tu pojęcie o czarodziejach. No wiesz, tajemnica najwyższej wagi, Confundusy, te rzeczy…” – i wszyscy żyją w otoczeniu Feliksa, PSZYPADEG, NIE SONDZE.
      „Szkoda tylko, że oryginalna opowieść o trzech braciach była piękna, napisana z pewną dozą polotu i miała pointę, która dla mnie była czymś na skraju katharsis.” – dlaczego jest Ci szkoda? I czy nie za bardzo się, eee, wczułaś?
      „Oczywiście, nie mogło zabraknąć księdza, który jest “tym dobrym”. To nawet nie jest śmieszne ani karykaturalne, ale po prostu smutne.” – …dlaczego? I dlaczego uznałaś, że wprowadzenie go miało być śmieszne czy karykaturalne?
      „Czy Catherine musi sprawiać wrażenie kopii Fleur od samego początku? Nawet mówi w taki sam sposób!” – bo jest z Francji. Dziwne, że Francuzi mówią z podobnym akcentem? Poza tym, dlaczego eteryczna, uwodzicielska i „flegmowata” :D Fleur miałaby być kopią energicznej, sympatycznej i gadatliwej Cath?
      „Zupełnie nie podoba mi się fakt, że Twój Niemiec mówi “bitte” do swojego kolegi. Mógłby go szturchnąć. Mógłby przekląć. Ale osiemnastolatek mówiący “proszę”? To nie pasuje.” – Gerhard jest arystokratą, wrażliwym, uprzejmym, tolerancyjnym i empatycznym. Dlaczego miałby przeklinać i szturchać?
      „Aryjski młodzieniec? Mam nadzieję, że wiesz, w jakim stopniu jest to określenie błędne i jakie głupstwa paplał Hitler w “Swojej Wojnie”. Ariowie to grupa językowa z Azji, względnie wszyscy Indoeuropejczycy. Skoro już tak odwołujesz się do hitlerowskiej definicji Ariów, to należałoby wspomnieć, że należy ona do Hitlera jedynie.” – wiesz co, brak mi słów, by to skomentować. Czy Ty rozumiesz w ogóle konwencje, w której piszę? Nie zauważyłaś, że to… no ja wiem, KOMEDIA, parodia, cokolwiek? To określenie miało być li humorystyczne.
      „Druella jest wykapaną Ritą Skeeter. Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie to boli.” – bo obie są dziennikarkami? O, pardon, Druella nią nie jest. Ona w ogóle się nie nadaje na dziennikarkę. Nie potrafiła nawet dobrze TRZYMAĆ APARATU. Serio uważasz, że ostra i wścibska Rita zachowałaby się w ten sposób? ._.
      „Zachowanie Agnieszki jest bardzo irracjonalne, zupełnie nieprawdopodne. Albo chce poderwać Niko i ma takie umiejętności jak Eska w stosunku do Bolina, albo ja już nie wiem.” – Agnieszka jest po prostu neurotyczką, choleryczką, perfekcjonistką i ma obsesję na punkcie ocen. Uwierz mi, tacy ludzie istnieją.
      „Czcili ich jak bogów, bo opiekowali się domami, czyli sprzątali i tak dalej?” – tak?
      „Blondyn… O kim mówiło to ubożę? O Gerdzie? Czy o Soboniu? Nie mam zielonego pojęcia.” – o Feliksie. Ubożę mówi w trzeciej osobie do rozmówców, a rozmawia z Feliksem.
      „To malowidło jest świetne.” – wcześniej pisałaś, że jest mało polskie i zerżnięte z Pottera.
      „I co tam, u licha, robił nauczyciel astronomii?” – chodził?
      „Konie w Bieszczadach są zupełnie naturalnym zjawiskiem. Począwszy od tego, że dużo turystów i koniarzy tam przyjeżdża, by zażyć czasu sam na sam z naturą i własnym zwierzęciem, a skończywszy na tym, że zawsze się trafi paru rolników, którzy kuni używają. W końcu to wschód.” – i te konie same łażą po lesie. Zwłaszcza po magicznym lesie. Nienanoszalnym i chronionym innymi zaklęciami.

      Usuń
    3. „Jakoś dziwnie rozchodzą się plotki w tej szkole… Wszyscy o wszystkim wiedzą, ale córka dyrektora nie wie na przykład nic.” – no i co Ci to mówi o Druelli? Może, że… hmmm… nie jest Ritą Skeeter?
      „Ech, a na początku myślałam, że ten rudy to Ron. Kiedy wymienili swoje nazwiska, zmieniłam zdanie, ale… jeden z nich nazywa się Harry? Ciekawe… Zaintrygowałaś mnie.” – tylko powiem, że każdy inny czytelnik na tym poziomie wiedział, kim są Ci panowie.
      „Wystrój pomieszczenia z jakiegoś powodu skojarzył mi się ze Skyrimem.” – nie znam.
      „Czy nie powinno dziać się coś więcej niż zwyczajowe egzaminy pod koniec roku szkolnego?” – to nie są egzaminy końcoworoczne, tylko wyjściowe. Przecież bohaterowie z młodszych roczników do nich nie podchodzili.
      „Tylko trochę dziwnie alfabet zagina - w języku polskim nie ma litery “v”. A nawet, gdyby była, to w większości języków od łaciny począwszy czyta się ją jak “w”. Tak więc, o ile doceniam Twój zabieg stylistyczny, to z używaniem litery “v” nie do końca trafiłaś moim zdaniem.” – to taki dżołk językowy, a przyjęło się, że literką „v” zaznacza się rumuński/mołdawski akcent. Nie pytaj, ja tego nie wymyśliłam.
      „Nie rozumiem o co chodzi z zagubionym “półtorem kroku”.” – Niko mierzył odległość za pomocą kroków. A ponieważ mu się nie zgadzało, to „zagubione półtora kroku” oznacza… no dalej, dasz radę.
      „Robi się niebezpiecznie? Wszyscy nieco za bardzo w to wierzą, a brakuje owej wierze jakiejś wiarygodności.” – ja wiem, straszni histerycy, to że kogoś zaciukali w lesie, a na drodze do rozwiązania zagadki stoi wielki, zły wampir nie znaczy, że komuś stanie się krzywda.
      „Z drugiej zaś strony, nieco przesadzasz z tymi symbolami Czwartego Insygnium: wszystko utrzymane w jak najściślejszej tajemnicy, nadchodzi nowa era, szkoła została przejęta przez Anglików… A ktoś wymyka się do lasu i rysuje znaki mogące wyjawić każdemu w miarę uważnemu obserwatorowi istotę sprawy.” – no i to też jest hint, nie błąd logiczny.
      „Z tego co kojarzę, żaden kraj nie pożycza innemu policji (mówiąc o mugolach), nie ważne jak owa policja byłaby elitarna.” – polskie jednostki specjalne brały udział w wielu zagranicznych misjach. Aurorzy to nie policja, tylko właśnie jednostka specjalna.
      „Ewentualnie taka płaskorzeźba mogłaby głowę przekręcić - w stronę ramienia, po płaszczyźnie ściany.” – no i o to chodziło.
      „Godna Zaufania Dwudziestka wygląda mi jak jakiś zalążek Gwardii Dumbledore’a. Nawet nazywa się podobnie.” – nie nazywa się wcale! Feliks tak się o nich wypowiedział w monologu wewnętrznym, ale ta nazwa nigdzie więcej nie padła.
      „W ogóle, zupełnie pozbawionym sensu jest ten spęd uczniowski. Feliks i Niko zebrali osiemnaście osób, żeby powiedzieć, że nic nie wiedzą - bo nic nie wiedzą - żeby owa grupa mogła razem nic nie wiedzieć.” – no bo to dzieciaki. Zagubione dzieciaki, które nie wiedzą, co robić, potrzebują pomocy, a nie wiedzą, do kogo się zwrócić.
      „Żeby zebrać paru znajomych do kina albo na inszą imprezę, to muszę miesiąc łazić, a i tak połowa nie przyjdzie, a nasza wesoła gromadka zdołała zebrać tyle osób na ostatnią chwilę, nie wyjaśniając im nawet celu tegoż spotkania.” – zrób sobie eksperyment. Najpierw zaproś całą swoją klasę do kina i policz, ile przyjdzie osób. Potem każdemu koledze powiedz coś w stylu: „nie mogę ci teraz powiedzieć, o co chodzi, ale to mega ważne, musisz przyjść, bardzo proszę”. Gwarantuję, że w drugim przypadku przyjdą praktycznie wszyscy.

      Usuń
    4. „“Sir” to angielski tytuł szlachetny bądź angielski zwrot grzecznościowy. Zasugerowałabym, żebyś zamiast tegoż określenia używała terminu “proszę pana” - nie sprawia wrażenia próby lansu na Anglię (a jest to zabieg stosowany w wielu książkach i tłumaczeniach) i jest bardziej poprawny językowo.” – sir to również zwrot używany przed podwładnych do ich przełożonych.
      „Może nie jest specjalnie podobna, ale też specjalnie jakoś się nie różni” – argharedsfsddfwe. Powiedz mi, jak ja mam się odnieść do takich zarzutów?
      „super-tajne spotkanie dwudziestu osób, którego celu nie do końca rozumiem i które nie miało swej kontynuacji” – miało.
      „W związku z tym uczniowie chodzą do szkoły przez dziesięć lat” – jedenaście.
      „a kończą ją mając lat osiemnaście” – dziewiętnaście.
      „Tytuły rozdziałów są sarkastyczne i śmieszne, jednak w pierwszych paru notkach nie odzwierciedlały one istoty rozdziału, a raczej zwracały uwagę na drobny fragment tekstu czy mało ważne wydarzenie.” – to taka moja cecha charakterystyczna. Cóż.
      „Stanowi jedynie tło i “poświadczenie” o dojrzałości Twardowskiego, bo ani Niko, ani Feliks dziewczyn nie mają.” – według mnie świadczy to o tym, że Ignacy jednak NIE JEST w pełni dojrzały, mimo że bardzo chciałby być. Nie interesuje się Emilią, ciągnie go do Elli. Ignaś to taki trochę Don Juan, który łatwo ulega urokowi pięknym dam, lubi je zdobywać, ale kiedy już je ma, to traci zainteresowanie.
      „Jest też dosyć infantylna, przypomina mi fankę “Zmierzchu”.” – WHAT
      „Poszperałam trochę w internecie i przeciętne fińskie nazwiska były nieco krótsze, tak więc nieco demonizujesz tenże naród.” – Niko ma dziwne imię nawet na standardy fińskie. Jak na czarodzieja zresztą przystało.
      Omówiłaś dokładnie postacie poboczne, a główną trójkę przedstawiłaś za pomocą kilku zdań?

      Usuń
    5. Aha, właśnie, komentarz Leleth mi przypomniał o czymś, co jeszcze chciałam napisać!
      "You know you're [tu wstaw nazwę nacji], when..." to taki dosyć popularny mem internetowy. Mój ulubiony dotyczący Polaków to chyba: http://31.media.tumblr.com/tumblr_m176hbafpO1qkg4x4o1_500.png :D Napis na belce miał być takim nawiązaniem.

      Usuń
    6. 1. Masz rację, mój błąd - wzięłam pod uwagę bardziej to, jak wygląda standardowo nauka w naszych realiach, a nie za bardzo to, że w świecie czarodziejów nauka czegokolwiek mogłaby wyglądać nieco inaczej.
      2. Są opisani inaczej - cóż, Binns to duch z głosem jak odkurzacz, czy coś podobnego. Paulus to Paulus. Ale są takim samym typem nauczyciela - mało kto ich słucha, rozumie, uważa na ich lekcjach, są uważani za nudnych…
      3. Ha, może i masz rację. Może nie przeklinają nawet jakoś bardzo. Ale i tak bym się odsunęła z niesmakiem.
      4. Tak, ale wprowadza pewien rodzaj chaosu.
      5. Nawet, jeżeli konstrukcja ich postaci jest zupełnie inna, to na koniec, przy odbiorze, wydają się być identyczni. To jest ten sam problem, co z Binnsem i Paulusem - Malfoy i Soboń wydają się być takim samym typem antagonisty i na pierwszy rzut oka właśnie głównie to podobieństwo widać.
      6. Wybacz, musiała mi się omsknąć ta “natura”.
      7. Parytety to jeden z głupszych pomysłów społeczeństwa, ale to nawet nie chodzi o to - podczas czytania odniosłam wrażenie, że nie potrafisz w swoim tekście zarządzać wyrazistymi postaciami kobiecymi - zawsze są gdzieś na uboczu, a nigdy na pierwszym planie. Poza tym, dla głównych bohaterów dziewczyny stanowią jedynie ozdobnik w życiu, nie przyjaźnią ani nie kolegują się z żadną, potrafią na nie patrzeć przez pryzmat atrakcyjności, stosunków damsko-męskich…
      8. Nie skreślam całej kreacji szkoły, odnoszę się raczej do tego, jak ta szkoła podobna jest do zamku w oryginalnej serii. Jadalnia, malowidło na suficie i tak dalej, to rzeczy, które odróżniają Łukowiec od Hogwartu, ale mimo to - sytuacja wygląda, jakbyś przekształciła Hogwart, a nie stworzyła “własny” zamek od podstaw. Jeśli się mylę, to wybacz.
      9. Nie chodzi tu o moją umiejętność czytania ze zrozumieniem bądź jej brak. Wprowadziłaś po prostu dwa nazwiska, z których jedno się chyba później kiedyś powtórzyło - ale co do Anastazie nie mam takiej pewności. Kończąc rozdział, nie mogłam sobie już tych postaci (ani ich nazwisk) przypomnieć.
      10. Cytat z drugiego rozdziału chyba: “lubi zgrywać ważniaka, bo jego ojciec pracuje w ministerstwie”. Wskazuje to, że ministerstwo jest jedno. Ponadto, ile jest czarodziejów, a ilu mugoli? W całej Wielkiej Brytanii była jedna szkoła dla czarodziejów, a takich zwykłych - parę tysięcy. Myślę, że cały rozbudowany system rządu dla może paru tysięcy osób stanowczo mija się z celem.
      11. Mimo wszystko użycie Miodowego Królestwa było raczej pójściem na łatwiznę.
      12. Okej, nieco później załapałam tę różnicę. Ale i tak na pierwszy rzut oka wydały mi się bardzo podobne.
      13. Czyli wykluczasz możliwość, że zapamiętałaś tę przemowę? Cóż, ponoć wszystko zostaje w podświadomości…
      14. Cóż, po ponownym przeczytaniu muszę się z Tobą zgodzić, jednak równie dobrze “cholerna” mogłaby wyrażać podziw dla Druelli - w końcu Ignasia do niej ciągnęło, jak sama stwierdziłaś.
      15. Jeśli chodzi o wróżbiarstwo - czemu nie? Na świecie pełno jest rozsądnych ludzi wierzących w Boga, równie dobrze mógłby się znaleźć taki ktoś wierzący we wróżbiarstwo. Nie, to, że kreujesz Idalię z założeniami uczynienia jej wyrazistą postacią nie jest złe. Ale w swojej wyrazistości jest bardzo podobna do Trelawney.

      Usuń
    7. 16. Cóż, problem polega na tym, że Twoi bohaterowie udają właśnie, że książki Rowling nie istnieją. A nawet gdyby istniały - Łukowiec łączy z Anglią jakaś niewidzialna nić fabuły. To jest na dłuższą metę pozbawione sensu - poza tym, że w Anglii miała miejsce oryginalna seria, to tak naprawdę ani Feliks, ani nikt inny nie ma żadnych powodów, żeby odwoływać się do Hogwartu. Czy którykolwiek z Twoich bohaterów w ogóle widział kiedyś Hogwart? Prędzej widziałabym ich porównujących Łukowiec do Beauxbatons albo do Durmstrangu - w końcu polska szkoła magii zgarnęła paru uczniów obydwu tym szkołom. I nie, to, że piszesz fanfiction nie sprawia, że możesz sobie tak upraszczać pisanie.
      17. Nie, nie wszyscy faceci są “niedojrzali”. Chodziło mi o całą trójkę, która równie dobrze mogłaby być czternastolatkami.
      18. Cóż, szczerze mówiąc, nigdy nie słyszałam, by ktoś nazwał bałagan “mułem”. Może to różnice regionalne, tak jak z dosyć już znanym przykładem słowa “zakluczyć”, które według wielu osób jest niepoprawne.
      19. Ale Twoje wątki związane z qudditchem nie są za bardzo oryginalne, w porównaniu do serii J.K. Rowling. Mniej więcej to samo - trafienie w kogoś tłuczkiem, zaczarowanie czyjejś miotły…
      20. Ale jeszcze nikt z ministerstwa nie pojawił się, by ich zaczarować jakoś?
      21. Jest mi szkoda, bo przepisałaś znaczenie tej historii bez żadnych refleksji. Nie wiem, o co Ci chodzi z tym wczuwaniem - w końcu chyba od tego są książki, czyż nie?
      22. Chodziło mi o księdza uznanego za autorytet i inteligentną, światłą osobę. Sorry, te czasy już minęły. To było dobre może w “Szatanie z siódmej klasy”, ale ja jeszcze nigdy nie poznałam jakiegokolwiek księdza, który byłby taki właśnie. A mimo, że od jakiegoś czasu uważam się za ateistkę, kiedyś byłam osobą bardzo religijną.
      23. A Niko jakoś w odróżnieniu od Cath mówi poprawną polszczyzną. Sama uznałaś Fleur za uwodzicielską - a Cath na Olafie w rozdziale dziesiątym wywarła takie same wrażenie, jak Fleur na Ronie.
      24. Twierdzenie, że coś jest komedią, nie usprawiedliwia pisania bzdur, sorry.
      25. Nawet, jeżeli Aga jest neurotyczką, choleryczką, perfekcjonistką i ma obsesję na punkcie ocen, nie odmawiaj jej jakiejkolwiek głębi.
      26. No dobrze - z tym, że do tej pory nie miałam raczej szansy dowiedzieć się, że Feliks ma włosy właśnie kolory blond. Ponandto, trąci to takim opkowym “brunet stwierdził”, kiedy w pokoju przebywają bliźniaki jednojajowe.
      27. Nie malowidło. Szkoła. Też moglabyś czytać ze zrozumieniem.
      28. Nie wiem, czemu konie nie mogłyby chodzić po lesie. Wystarczy, że taki ucieknie komuś. Nigdy nigdzie nie było napisane, że zaklęcia na mugoli działają też na mugolskie zwierzęta.
      29. Ron i Harry pewnie są dwójką najpopularniejszych czarodziejów. W każdym razie, są ku temu duże szanse. Skoro więc ich facjaty są tak popularne, to po co zmieniać im nazwiska, a nie dawać eliksiru wielosokowego? Bo wnioskuję, że takiego nie zażyli - Ron jest w końcu wciąż rudy.
      30. Cóż, nigdzie w internecie nie udało mi się na razie znaleźć informacji o takim znaczeniu litery “v”... Byłabym wdzięczna, gdybyś podała wiarygodne źródła, z chęcią się doedukuję. W końcu człowiek uczy się całe życie.

      Usuń
    8. 31. Może i chodziło Ci o to, że płaskorzeźba przekręciła głowę - ale użyłaś zupełnie innego słowa wskazującego na coś zupełnie innego. Gdybyś zamiast “odwróciła” użyła słowa “obróciła”, nie byłoby żadnego problemu.
      32. Więc czemu akurat Gwardia? Czemu nie armia, jednostka specjalna, centralne biuro śledcze? Ten tok myślowy Feliksa był nieco sugerujący.
      33. Sama mówisz, że to dzieciaki - czyli nie są choć odrobinę dojrzali, choć odrobinę bardziej osiemnastolatkami niż czternastolatkami. Może i masz rację - ale aż dziw, że plotki się nie rozeszły po szkole w takim razie.
      34. No i co z tego, że jest używany przez podwładnych do ich przełożonych, i tak to jest angielskie nazewnictwo, a Ty piszesz po polsku, nie wiem, czy zauważyłaś.
      35. Chodzi o to, że Gruba Dama dosyć często występowała w ksiażce, a ta pani z Twojego obrazu to bohater dosyć epizodyczny. Jej reakcje wydały mi się podobne do reakcji Grubej Damy, to jest wspólny czynnik, ale zakładam, że Gruba Dama i Dama z szynszylą nie mają jednak ze sobą wiele wspólnego, chociażby postać szynszyli o tym świadczy. Ale zbyt mało znamy Damę z Szynszylą, by jednoznacznie cokolwiek stwierdzić.
      36. Jeśli chodzi o Ignasia i jego przywiązanie do dam - cóż, ponoć wszyscy mają tam po osiemnaście lat, a nikt z nikim nie chodzi w miarę “poważnie”. Twoja niechęć do postaci kobiecych jest aż nazbyt widoczna.
      37. Tak, Druella przypomina mi fankę Zmierzchu, po tym jak zobaczyła Sobonia (notabene, wzięła go za takiego, jakim był Malfoy w szóstej części) i od razu wpadła na pomysł, jak za pomocą Sobonia zdobyć Ignasia. To było podejście zmierzchopodobne.
      38. Cóż, mam wrażenie, że o Feliksie, Ignasiu i Niko wypowiadałam się trochę już przy okazji omawiania rozdziałów, w końcu mowa była zawsze głównie o nich. Może masz rację, że za mało. Zrobię specjalny edit, jeśli tego sobie życzysz.
      39. Nie słyszałam o tym memie. Ale dobrze wiedzieć.
      Cóż, to tyle.

      Usuń
    9. 2. No… a nie znasz tego typu nauczycieli? Tzn. może inaczej – czy Binns był postacią na tyle charakterystyczną i niepowtarzalną, że Rowling ma na taki typ bohatera monopol?
      4. Jakiego chaosu? Gdybym w narracji wspomniała, że Olaf to kolega ze szkoły, to potraktowałabym czytelnika jak debila. Przecież wiadomo, że to nie nauczyciel/jakakolwiek osoba dorosła, bo wtedy Ignacy najpewniej powiedziałby o nim „pan”, względnie użyłby samego nazwiska, gdyby go nie lubił.
      5. Napisałam, że akurat Soboń to jedyna postać, przy którym rozumiem skojarzenie z bohaterem oryginalnej serii. Cała reszta to dla mnie pomyłka i doszukiwanie się podobieństw na siłę.
      7. Serio? Feliks i Cath się kolegują, Feliks przyjaźni się z Zosią, inni bohaterowie ucinają sobie pogawędki z koleżankami z klasy (bo tym właśnie dla nich są – koleżankami!). TYLKO Ignacy postrzega kobiety w taki sposób, jaki podajesz. Może jeszcze w mniejszym stopniu Feliks, ale na bora, to są nastoletni chłopcy, to normalne, że zwracają uwagę na ładne dziewczęta.
      8. Eee, no tak, bo mają jadalnię. To w końcu takie nieoryginalne. Łukowczycy, jak na oryginalnie polskich uczniów przystało, powinni polować na dziki w lasach i spijać rosę z liści, względnie lizać sople. Kij z tym, że dzieciaki mieszkają w trzyosobowych pokojach, nie ma podziału na domy, a wszystkie pomieszczenia są ogólnodostępne, bez względu na przynależność do konkretnej klasy. I kij z tym, że wszystkie apele są przeprowadzane w auli, a nie w „Wielkiej Sali”, która jest połączeniem właśnie jadalni i jakiejś Sali ogłoszeń. Wszystko to zerżnęłam z Hogwartu.
      9. Powtarzam – jesteś jedyną osobą, która zaraportowała taki problem. Tym bardziej, że tak powierzchownie wprowadzam tylko postacie, które robią za tło, nie odgrywają większej roli w opowiadaniu. Nikt nie musi ich pamiętać.
      10. …”pracuje w ministerstwach”? ._. Naturalnie, że ojciec Sobonia może pracować tylko w jednym, nie w kilku. No a system brytyjskiego rządu nie był rozbudowany? Porównaj sobie ilość urzędów, departamentów, biur… Mnóstwo jednostek i organów. Czy tak bolesna jest dla Ciebie zmiana nomenklatury na bardziej adekwatną?
      11. Dlaczego? Jakbym napisała, że istnieje cukiernia „Lodowy Trzmiel” to byłabyś usatysfakcjonowana? To miejsce nie odgrywa żadnej roli. Poza tym, powtórzę jeszcze raz – piszę fanfiction, dlaczego mam udawać, że przedmioty i miejsca ze świata HP nie istnieją i dlaczego nie mogę ich wykorzystywać?
      15. Wiesz co, jako chrześcijanka poczułam się urażona. To tak, jakbyś sugerowała, że wiara w Boga nie jest rozsądna. I podaj proszę trzy, cztery cechy, które pojawiają się zarówno u Idalii, jak i u Trelawney.
      16. Bo Hogwart to jedna z najsłynniejszych szkół magii na świecie. Wiesz, ja też kiedyś kolegom szkolnym opowiadałam o zasadach panujących w Eton i Nguyen jakoś mnie nie upomniał: „hejże, nie mamy w szkole żadnego Brytyjczyka, poopowiadaj raczej o szkołach w Wietnamie”.
      17. Dla Ciebie cała trójka najwyraźniej sprowadza się do Feliksa. Ja wiem, że to najbardziej wyrazista postać, ale pozostała dwójka też ma mózgi.
      18. Bo to nie synonim, tylko wyolbrzymienie. Nie wierzę, że muszę to pisać drugi raz.
      19. Kto kogo trafił tłuczkiem? Izydor tylko złośliwie wypuścił złoty znicz, żeby Ignacy musiał się namęczyć z szukaniem go. I akurat tego motywu nie pamiętam z HP.

      Usuń
    10. 20. Jeśli nie wiedzą, że jakiś mugol ma pojęcie o czarach, to nie. Nie ma żadnego radaru, który wykrywa magioświadomych mugoli.
      21. Ale ta historia też nie była zbytnio wybitna… Rowling wcale nie jest dobrą pisarką. Powiedziałabym, że jest średnią pisarką. Dlatego tak mnie zdziwiłaś Tym egzaltowaniem w opisywaniem jej wersji legendy.
      I nie przepisałam żadnego znaczenia. O.o Właśnie moja wersja legendy ma zupełnie inne znaczenie. Tak właśnie miało być. Nie rozumiem Twoich obiekcji.
      22. No to Twój problem, nie?
      23. Bo Niko od jedenastu lat chodzi do polskiej szkoły i wcześniej również uczył się polskiego. Cath przepisała się w zeszłym roku. Widzisz różnicę?
      Jakie wrażenie wywarła Cath na Olafie? Nigdzie nie opisywałam uczuć Olafa względem Cath.
      24. Tylko, że hitlerowskie wyrażenie „aryjska uroda” WESZŁO DO SŁOWNIKA. Nie wiem, czy zauważyłaś, ale język się zmienia. Dla Polaków „Sarmata” też będzie miała dwa znaczenia, prawda? Mam pisać „Urządził sarmacką (według rozumienia XVIII szlachty polskiej) ucztę”? Nie, bo z kontekstu wynika, o jakie znaczenie chodzi.
      25. To Ty to robisz… na przykład nie zauważyłaś, że jest głęboko zaangażowana w szkolne śledztwo, potrafi przejąć dowodzenie, jest świetnym organizatorem i zachowuje zimną krew w obliczu niebezpieczeństwa. Ale oczywiście, skończyłaś na porównaniu do Hermiony. W końcu interpretacja zachowania bohaterów jest dla frajerów, nie?
      26. „Problem w tym, że wiecznie rozczochrane włosy w kolorze słomy zasłaniały jego ślepia”(rozdział pierwszy). Dalej uważasz, że nie masz problemów z czytaniem ze zrozumieniem? Poza tym, w rozmowie brał udział Feliks i Chrątaj. Tylko oni. I pozwól, że przytoczę jeszcze sam dialog.
      „– Ja nie chcę być pokorny – burknął ponuro chłopak. – Na pewno nie jeśli jakiś burak próbuje mi wmówić, że jestem gorszy… i do licha, niech będzie, że jestem, ale na pewno nie dlatego, że jestem mugolakiem.
      – Och, jasnowłosy czarodziej wcale nie jest złym czarodziejem – rzekło niespodziewanie ubożę. – Może jest lepszy, niż ktokolwiek, kogo Chrątaj zna.”
      Ja wiem, dużo tekstu. Pozwól, że skupimy się na samej esencji.
      „–Na pewno nie jeśli jakiś burak próbuje mi wmówić, że jestem gorszy… i do licha, niech będzie, że jestem (…)
      – Och, jasnowłosy czarodziej wcale nie jest złym czarodziejem.”
      Zagadka. O kim mówił Chrątaj?
      27. Malowidło znajduje się w szkole. W jadalni. Której opis padł w rozdziale, który zrugałaś za brak oryginalności i polskości.
      28. Ale w pobliżu szkoły nie ma mugoli. A zwierzęta nie są tak głupie, by przebyć dziesiątki kilometrów, żeby się zgubić w jakimś lesie.
      29. Przecież była mowa, że zażyli eliksir wielosokowy. Harry mówi o tym dosłownie. A to, że Ron jest rudy, nie znaczy, że reszta jego ciała się nie zmieniła.
      30. Wpisz sobie w google po angielsku „jak mówić z rumuńskim akcentem”. W odpowiedzi zawsze ktoś wyskoczy z mówieniem przez „v”. Wykorzystał to między innymi Pratchett, ale trick ten pojawia się głównie w parodiach historii o wampirach.
      32. Bo gwardia stoi na straży czegoś. To nazwa, która sugeruje funkcję obronną.

      Usuń
    11. 33. Bo osiemnastolatkowie są dorośli, nie? MEGA DOROŚLI. Boru, aż kipią dojrzałością i głęboką wiedzą życiową.
      34. Ale to zwrot nieprzetłumaczalny. W literaturze stopnie Wermachtu często są też podawane w oryginale, bo brakuje odpowiedników polskich.
      35. Przepraszam, następnym razem napiszę dwustronicowy esej na temat postaci epizodycznej, bo to ma taki duży sens.
      36. No, jestem mizoginistką i co mi zrobisz?
      37. Eee… Malfoy był głęboko wrażliwym, bojącym się odrzucenia chłopcem? Serio, Twoja umiejętność interpretowania powiesiła się na drzewie? I wybacz, nie czytałam Zmierchu, ale serio występował tam taki motyw? .____.
      38. Wypowiadałaś się o całej trójce. Tzn. o Feliksie. Nie wyczytałam ani jednego zdania, które pasowałoby do Ignacego lub Niko.
      I daruj sobie, Twoja opinia nie bardzo mnie już interesuje. ;)



      Usuń
    12. Tzn. rozwinę jeszcze punkt 37. Trochę to smutne, że takie zagranie skojarzyło Ci się "nynie" ze Zmierzchem, bo w wyższej literaturze też występuje. W bardzo podobny sposób myślała Izabela Łęcka o Wokulskim w pierwszym tomie "Lalki".
      Ale coż, zdradza to tylko rodzaj książek, z jakimi na co dzień obcujesz. Myślę też, że ktoś obeznany z naprawdę wybitnymi dziełami nie mówiłby z taką estymą o legendzie Rowling.

      Usuń
    13. Przepraszam, że się wtrącam, ale zarzut pod numerem 11 mnie ubawił. To co, Polska łamie "kanon", bo istnieje w Warszawie (a może także w innych miastach, aż tak się nie orientuję) sklep Marksa & Spencera, a nie powinno go być, bo to angielska firma?

      Usuń
    14. As-t-modeusz ! :) Szukam i szukam kontaktu do Ciebie. Chciałabym przeczytać Twojego bloga czwarte-insygnium, jednak nie mam do niego dostępu. Dałoby się coś z tym zrobić :) Tutaj masz mojego maila: angiestrong0812@gmail.com

      Usuń
  2. Zacznę może od adresu. Bardzo krótki, po polsku i nie zawiera polskich znaków. -- Wydawalo mi sie, ze adresy zawierajace polskie znaki nie sa w ogole mozliwe?

    drugi jest li i nynie krótką informacją -- jest...czym?

    Szkoda, że nie ma nic o Tobie, musiałam sprawdzić inne Twoje blogi, by dowiedzieć się chociaż, że jednak jesteś dziewczyną, a nie chłopakiem, co wynika z nicku. -- Ale czy plec autora wplywa jakos na ocene bloga?

    Piątek? To ostatnie dwa rozdziały, takie spore skądinąd, były jednego dnia? Trochę wolno… -- Dla przypadkowego czytelnika ta uwaga jest zupelnie niezrozumiala. Co wolno? Wolno Ast pisze? Wolno toczy sie akcja?

    Ja wiem, że w Polszy do biurokracji tyle, panie, biurokracja, -- Slucham? Cos sie pokrzaczylo w zdaniu.

    na razie pamiętam nynie Emilkę -- Huh, wiec to nie byl blad, tylko regionalizm? Interesujace :) Ale wg tego slownika ( http://grzegorj.w.interia.pl/popraw/zmnort02.html ), zostalo zle uzyte: nynie – teraz, obecnie. Zastąpione przez nieetymologiczne ninie, które dziś wyszło prawie z użycia, p. nyniejszy.

    Oczywiście, nie mogło zabraknąć księdza, który jest “tym dobrym”. To nawet nie jest śmieszne ani karykaturalne, ale po prostu smutne. -- Dlaczego dobrzy ksieza sa smutni? Nie rozumiem...

    Mógłby go szturchnąć. Mógłby przekląć. Ale osiemnastolatek mówiący “proszę”? To nie pasuje. -- Mogl zabic... Nie wiem, wsrod jakich osiemnastlatkow sie poruszalas, ale jednak sa wsrod nich osobniki nie pozbawione dobrego wychowania i od slow typu "prosze" i "dziekuje" nie dusza sie i nie umieraja.

    uważa, że dzwonek to drzwi to taki śmieszny narządź -- narządź o.O

    Wspomniałam już, że Aga znęcająca się nad Niko jest słodka? -- Nie, ale wspomnialas wczesniej, ze jest niewiarygodna i ze nie rozumiesz jej postepowania...

    Może nie jest specjalnie podobna, ale też specjalnie jakoś się nie różni. -- Aha.

    z powodu imperatywu narracyjnego w Twojej osobie, przynajmniej na początku. -- Imperatyw w osobie autorki? Ze co?

    Tyle mam uwag do oceny. A teraz do komentarza Ast:

    I jeszcze jedno – wróżbiarstwo to dosyć dziwna dziedzina magii, myślisz, że parałby się nią ktoś twardo stąpający po ziemi, ogarnięty i rozsądny? -- A wiesz, widze to :D Ktos, kto kocha diagramy i wykresy, moglby nosic ze soba wytyczne, ze np jesli skret fusow w kawie wynosi 15 stopni to costam, ale jesli dwadziescia to cos innego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaya, sęk tym, że w świecie czarodziejów wróżbiarstwo przez wielu traktowane jest bardziej jako ciekawostkę niż poważną dziedzinę magii. Albus Dumbledore, zanim usłyszał wygłoszoną przez Trelawney przepowiednię, chciał w ogóle usunąć ten przedmiot z programu nauczania. Zrezygnował, żeby mieć pretekst, dla którego mógłby trzymać Sybillę w Hogwarcie.

      Usuń
    2. Ast, lubisz, Pratchetta, nie? Kojarzysz, jak czasem opisuje szaleństwo, czy jakiekolwiek inne zjawisko jako "i był taki xxxx, że aż zbliżał się do zzzz od drugiej strony" ? Widze to wlasnie jako cos takiego, przesadne przywiazanie do uporzadkowanego, namacalnego swiata do tego stopnia, ze az zbliza sie do odlotow Trelawney, tyle, że z drugiej strony... :D

      Usuń
    3. 1. Ale wyobraź sobie, że ktoś z jakiegoś powodu chce mieć adres “żółć”. O ile powdó byłby dla mnie nie do końca zrozumiały, o tyle samo słowo “żółć” składa się tylko z polskich znaków i taki adres brzmiałby “zolc”. Czyli całkowicie niezrozumiale, na pierwszy rzut oka nikt by się nie domyślił, że chodzi o żółć właśnie. I o to mi chodziło z polskimi znakami.
      2. Cóż, płci autora wymaga chociażby gramatyka języka polskiego. Głupio by było napisać ocenę, a potem musieć poprawiać każdy akapit z takiego właśnie powodu, jakim jest płeć autora.
      3. Tak, “nynie” to taki regionalizm, stosowany zarówno przez mojego dziadka, prababcię, jak i przez Sapkowskiego. Z tym ostatnim co prawda nie jestem spokrewniona, ale bardzo mnie zasugerował swoimi książkami.
      4. Dlatego, że dobrzy księża nie istnieją.
      5. “Narządź” - to też chyba regionalizm. Względnie willinizm, bo wynika z dość specyficznego wyrażania się moich rodziców. Miało mieć żartobliwy wydźwięk…
      I już swoją drogą - dziękuję Ci bardzo za propozycję betowania.

      Usuń
    4. Dlaczego żaden ksiądz nie może być dobry? Nie rozumiem, dlaczego ksiądz w opowiadaniu nie może być jakikolwiek, jak tylko sobie autor wymyśli. Piszesz też, że „te czasy już minęły” jakby co najmniej nagle nastąpiło jakieś wydarzenie, przed którym wszyscy księża byli „dobrzy”, a potem stali się „źli”. Wnioskujesz to na podstawie kilku poznanych osób, czy chodzi o coś innego?

      Usuń
    5. Ja tylko tak odnośnie wróżbiarstwa - widzę to dokładnie. Taka magiczna wersja mnie, która chciałaby uczyć czegoś innego, ale jest zbyt leniwa. A z czegoś trzeba żyć. Myślę, że lekcje zaczynałyby się od "to macie 45 minut na wymyślenie jakiś wróżb, które zadowolą ewentualną inspekcję... Jak skończycie to róbcie, co chcecie", a gdyby się przypadkiem zdarzyło, że ktoś nierozważny dałby takiej alter-mnie zastępstwa na eliksirach to biedni uczniowie przeżywaliby szok poznawczy. Ich wiecznie naćpana nauczycielka stawałaby się zołzą *_*

      Usuń
  3. "Mam nadzieję, że sprostasz jego wymaganiom." - Pierwsze słyszę, żeby tytuł czegoś od kogoś wymagał.
    "Dalej belka - sarkastyczny tytuł, który nie do końca jest cytatem." - Czyli czym jest? Do połowy cytatem, a do połowy krową?
    "Polakiem można być i w USA, gdzie nawet jeśli stereotypowo Polacy są złodziejami, to wszystkim nacjom obrywa się po równo." - Huh? Nie, w USA nie wszystkie nacje są stereotypowo złodziejami. A inne stereotypy nas w tym momencie nie obchodzą.
    "Patrząc na całokształt szablonu, przychodzi mi do głowy jeszcze jedna rzecz" - Ta rzecz patrzy. Proponuję poczytać, jak używamy imiesłowów.
    "Wiem, że postęp itd., ale mimo wszystko bloga lepiej przegląda się, kiedy notki ustawione są w tradycyjny sposób." - A mnie się przegląda lepiej w obecny sposób. I co?
    "Obserwatorzy - jak zwykle jest to ramka psująca estetykę bloga." - A mnie się podoba. I znów, i co? Może lepiej przestać by się w mocno subiektywnych kwestiach wypowiadać z pozycji prawdy obiektywnej?
    "Radziłabym Ci go usunąć, bo odstrasza i obraża." - ...w którym miejscu cię ten button obraża? o_O (Poza tym polecam zapoznać się z pojęciem ironii i dystansu do siebie)
    "a widzę że" - przecinek
    "Na łacinie uczy się przedstawiania się? Serio? Mam łacinę co prawda dopiero od dwóch tygodni, jednak na naukę użytkowej części języka raczej się nie zapowiada. Na razie kujemy akcenty, alfabet, i słowa, które nie mają sensu. Później pewnie jeszcze dojdzie gramatyka. Ale jak powiedział nasz nauczyciel Reynevan, kawy zamówić nie zamówimy." - A moja babcia się poślizgnęła i nie złamała nogi, a wujek miał wypadek motocyklowy i nie zapadł, jak ten lo li, w śpiączkę. Nic nas nie obchodzi, co robisz na zajęciach, i wcale to nie znaczy, że u reszty świata jest tak samo.
    "Paulus kojarzy mi się z Binnsem z oryginalnej sagi. Tam był opisany zupełnie inaczej, ale i tak wydają się być podobni." - Są inni, ale podobni, ale nie uzasadnię, żebyś przypadkiem nie wiedziała, o co mi chodzi.
    "Alchemia… Czym się różni alchemia od eliksirów?" - No nie wiem, tym, że na eliksirach się tworzy eliksiry (płyny), a alchemia to "przednaukowa praktyka łącząca elementy zawarte obecnie w chemii, fizyce, sztuce, semiotyce, psychologii, parapsychologii, metalurgii, medycynie, astrologii, mistycyzmie i religii. Wspólnym celem alchemików było odkrycie metody transmutacji ołowiu w złoto (kamień filozoficzny), lekarstwa na wszelkie choroby (panaceum) oraz eliksiru nieśmiertelności. Alchemię można uważać za bezpośredniego przodka współczesnej chemii"?
    "Idalia wydaje się być podobna do profesor Trelawney. Ta druga była bardzo wyrazistą postacią, a Ty kreujesz Idalię z podobnymi założeniami.
    Wprowadzasz dużo postaci kobiet, ale tylko z imienia - na razie zapamiętałam jedynie Emilkę" - Absolutnie nie Idalię, o której wspomniałam akapit wcześniej i jest bardzo wyrazista
    "Na koniec coś, co chyba miało być dramatycznym zakończeniem, ale wypadło dosyć nudno" - Bo co? W kółko rzucasz opiniami, których nie uzasadniasz.
    "Wszyscy czarodzieje mają mniej więcej podobne dzieciństwo, w każdym razie czarodzieje z mugolskich rodzin." - CO. To jakby mówić "wszyscy Polacy/bogaci ludzie/sieroty mają podobne dzieciństwo". Na to się składa multum czynników, a nie przynależność to jednej z wielu grup społecznych!
    "Oczywiście, nie mogło zabraknąć księdza, który jest “tym dobrym”. To nawet nie jest śmieszne ani karykaturalne, ale po prostu smutne." - Co? o_O Smutne i karykaturalne jest, że ksiądz jest dobry?
    "Czy Catherine musi sprawiać wrażenie kopii Fleur od samego początku? Nawet mówi w taki sam sposób!" - Bo, yyy, jest Francuzką? Innych podobieństw nie widzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Zupełnie nie podoba mi się fakt, że Twój Niemiec mówi “bitte” do swojego kolegi. Mógłby go szturchnąć. Mógłby przekląć. Ale osiemnastolatek mówiący “proszę”? To nie pasuje." - Nie masz pojęcia, jak ogromnie współczuję ci środowiska, w którym żyjesz...
      "Druella jest wykapaną Ritą Skeeter. Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie to boli." - Słucham? Nastoletnia, ciekawska, może trochę zapatrzona w siebie dziewczyna jest podobna do pozbawionej jakichkolwiek skrupułów hieny dziennikarskiej? Jedyne, co je łączy, to chęć sławy poprzez dziennikarstwo właśnie.
      "Konrad ma takie same awersje jak mój brat… Ja tam zupełnie tego nie rozumiem, ludzie komplikują swoje życie niepotrzebnie." - WHO, THE FUCK, CARES? Co nas obchodzi twój brat?
      "W ogóle, zupełnie pozbawionym sensu jest ten spęd uczniowski. Feliks i Niko zebrali osiemnaście osób, żeby powiedzieć, że nic nie wiedzą - bo nic nie wiedzą - żeby owa grupa mogła razem nic nie wiedzieć" - No, bo to, że sobie przydzielili zadania, żeby się czegoś dowiedzieć i dzielić się wynikami, to taki drobiazg.
      "Poza tym, zebranie na raz dwudziestu osób bez jakiegoś większego sensu musiało być bardzo skomplikowane. Żeby zebrać paru znajomych do kina albo na inszą imprezę, to muszę miesiąc łazić, a i tak połowa nie przyjdzie, a nasza wesoła gromadka zdołała zebrać tyle osób na ostatnią chwilę, nie wyjaśniając im nawet celu tegoż spotkania." - Zrozum wreszcie, że twoje doświadczenia ani nikogo nie obchodzą, ani nie są wyznacznikiem czegokolwiek.
      "“Sir” to angielski tytuł szlachetny bądź angielski zwrot grzecznościowy. Zasugerowałabym, żebyś zamiast tegoż określenia używała terminu “proszę pana” - nie sprawia wrażenia próby lansu na Anglię (a jest to zabieg stosowany w wielu książkach i tłumaczeniach) i jest bardziej poprawny językowo." - "Sir" to często wyraz szacunku. Synowie tak mawiają do ojców. Ciężko to wtedy przetłumaczyć jako "proszę pana". I tutaj chodzi o szacunek do przełożonego, a nie to, że mu nie mówią po imieniu.
      "FF to teoretycznie rzeczy wyzute z oryginalności" - Słodki jeżu. To, że coś na czymś bazuje, nie znaczy, że jest wyzute z oryginalności
      "„Ciekawe, jak radzą sobie Ignacy i Feliks, skoro ich mózg odmraża sobie zadek w Laponii”, pomyślał Niko, idąc wzdłuż jeziora i z jakiegoś powodu ta myśl poprawiła mu humor.” - Zdanie podrzędne z imiesłowem powinno być oddzielone przecinkami od pozostałych części składowych zdania. Sugeruję, by w tym wypadku “i” zastąpić kropką, a od “z” zacząć nowe zdanie." - Powinien być przecinek, więc daj kropkę, zupełnie inaczej rozkładając akcenty wypowiedzi.
      "Świat bez takich postaci wydaje mi się dosyć pusty (zwłaszcza, że w mojej klasie na jednego chłopaka przypadają dwie dziewczyny)" - Naprawdę muszę to komentować?
      Dywizy to nie pauzy. Poza tym używasz niepoprawnych cudzysłowów.

      Usuń
    2. Napiszę tutaj, gdyż pod "Etatami" swój komentarz usunęłaś. W gruncie rzeczy szkoda, bo pytanie było dosyć trafne.
      W Etatach zostały określone, cóż, prędzej nadzieje niż rzeczywiste oczekiwania. Kiedy Gaol funkcjonował jak należy, oceniający przeganiali się w ilości wyroków (nasz rekord to 42 oceny w ciągu miesiąca). Na razie jest krucho i to chyba widać. Ale wiesz, gdybym usunęła "wymagania", prawdopodobnie nikomu nie chciałoby się nic robić, a tak pojawia się chociaż kilka ocen na miesiąc. Ja sama dodawałabym więcej ocen, ale trzeba by w końcu wystawić wyrok dla sukcesji-chiyo i na razie skupiam się na tym właśnie blogu.

      Usuń
    3. Usunął mi się przez przypadek - a był środek nocy i nie chciało mi się pisać od nowa tego samego :). Dzięki za odpowiedź, w każdym razie.

      Usuń
  4. Ze swojej strony mam do powiedzenia tylko kilka rzeczy. Po pierwsze nie rozumiem, dlaczego tak mało napisałaś o pisarskim stylu As-t-modeusza. Kilka zdań? Po tylu rozdziałach określenie "masz dobry warsztat" absolutnie nie wystarcza. Wątpię również, by wystarczyło nawet po pięciu wymaganych postach (a raczej na pewno nie). Pamiętam, że gdy podesłałaś mi ocenę do weryfikacji, wyraźnie poleciłam Ci to poprawić, a przede wszystkim rozszerzyć. Efektów nie widzę.
    Z błędami wypisanymi przez dziewczyny ciężko się nie zgodzić, ale przyznam szczerze, że jest w tym trochę również mojej winy. Widocznie niewystarczająco uważnie sprawdzałam nadesłany przez Leksę szkic. Mea culpa. Następnym razem bardziej się przyłożę, choć prosiłabym również, byś umówiła się ze swoją betą, Lekso, by sprawdzała Twoje oceny również pod względem merytorycznym.
    Za regionalne zniekształcenia karać Cię nie zamierzam, bo i nie mam takiego prawa, ale chciałabym, żebyś starała się je w miarę możliwości redukować. Dziewczyny piszące wyżej mogą rozumieć ich sens, ale inne osoby niekoniecznie.

    To chyba tyle z mojej strony. Cieszę się, że wykazałaś jakąś aktywność, jednak jeśli do 14 listopada nie opublikujesz drugiej wymaganej oceny, Twój staż zostanie przedłużony o miesiąc (jakby nie patrzył, jesteś z nami od września).

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Tyle uwag Leksi co do ocenianej treści i zwolnienie warunkowe? Albo jestem głupia, albo coś tu nie gra...

    OdpowiedzUsuń
  6. Do Idariale - nie mam żadnego problemu z tym, żebyś to ty dokończyła ocenę moje bloga. Tak się tylko orientacyjnie spytam - kiedy na oko mogę się jej spodziewać?

    OdpowiedzUsuń
  7. Trudno mi cokolwiek dodać do tego, co napisali już inni, ale jako jeszcze jedna osoba zwrócę uwagę na to, że nie trafiłaś z tą oceną. Starałaś się aż za bardzo i po prostu ręce mi opadają. Nie twierdzę, że umiem oceniać prace innych, nie twierdzę, że piszę po mistrzowsku. Ale wiem, kiedy ktoś się za bardzo stara i przez to nie daje rady. Czytając Twoją ocenę i pamiętając treść CI, było mi naprawdę trudno zrozumieć przynajmniej połowę zarzutów. Owszem, CI mi się strasznie podoba, styl autorki to taki, który ja aspiruję kiedyś osiągnąć, może dlatego. Mam wielką ochotę przeczytać tekst spod ręki Ast, w którym dostosuje się do Twoich rad i zaleceń. I chciałabym, żebyś go przeczytała i porównała z CI. Może wtedy jednak zauważyłabyś, jak bardzo nie miałaś racji (nie ze wszystkim, oczywiście).
    No i dodam jeszcze o tych ministerstwach - Brytania i Polska różnią się ustrojem politycznym, dlaczego od strony magicznej miałyby się nie różnić niczym?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojojoj, kolejne prowokacje nam się szykują, czy mam schizę?

      Usuń
    2. Żadne prowokacje, tylko parodie. ;)

      Usuń
    3. Swoją drogą, rozdział pierwszy już powstał!

      Usuń
    4. Ale z tego co wiem, Twój blog już jest swoistą parodią. Można napisać parodię parodii?

      Usuń
    5. Nie umarłam od tego, więc chyba można. :D

      Usuń

Zgłoszenia należy umieszczać w przeznaczonej do tego zakładce, nie pod postami!

Statystyka