Ihtir wpadł do swojego gabinetu,
przywitał się z ptakami, a później rzucił się w stronę regału z książkami, by
następnie sprawdzić kto i jak złamał jego zaklęcia zabezpieczające. Warknął
niezadowolony, kiedy okazało się, że to naczelniczka więzienia, wziął z
magazynu paczuszkę czekolady i zamknął za sobą drzwi, rzucając kilkadziesiąt
zaklęć zamykających zarówno magazyn, jak i wejście do pokoju na trzecim piętrze
przed każdym, kto miał niecne plany. Dołożył do tego kilka haseł i zaklęcie
Merlina oraz Roweny Ravenclaw (ona użyła go jako druga), które pomagało tworzyć
Pokój Życzeń.
Zrobił szybko swoją porcję czekolady,
nakarmił Iana i Katniss, która wcale nie jest papugą, jak sądziła Wadera (!),
po czym zasiadł do swojego komputera, żeby dokończyć spisek.
Gdy tylko otworzył folder opatrzony
nazwą „Ocenialnia”, wyskoczył mu błąd, który informował go o tym, że dopóki nie
oceni kolejnego bloga, nie dostanie się do spiskowego folderu.
Chłopak wydał z siebie warknięcie
pełne dezaprobaty i kilkakrotnie spróbował uruchomić ponownie komputer, ale nic
mu z tego nie wyszło, więc chcąc, nie chcąc zabrał się za ocenę.
Oskarżyciel:
Ihtir
Oskarżony: droga-potepionych
Pobieżny ogląd
więźnia
Zaczynamy. Droga
potępionych sugeruje mi, iż opowiadanie będzie o tematyce fantasy,
prawdopodobnie o demonach, w 40% powiem, że o wampirach, bo to cholernie modny
temat w ostatnim czasie. Nikt nie chce brać pod uwagi diablików, sukubów ani
typowych demonów lub arcydemonów, cóż… Szkoda. Mam nadzieję, że się wybijesz,
ale raczej w to nie wierzę.
Na belce mamy cytat
Stephana Kinga dotyczący śmierci. Jakoś tam się ma do adresu, ale dałoby się
znaleźć coś bardziej… potępionego. On jest ot taki zwykły. Interpretując go –
codziennie ktoś umiera i rodzi się. Nowe życie jest pełne blasku, a śmierć
cieni. Ot mi cytat. Nie przepadam za tym autorem, chociaż czasem potrafi
zaskoczyć dobrymi słowami. Zmieniłbym to.
Kategoria
opowiadania, to było do przewidzenia.
W sumie, to nie
wiem czy chce mi się iść dalej, czy rzucić w kąt tego bloga i zacząć oceniać
następnego. Denerwuje mnie takie coś.
5/10
Ubiór więźnia
Szablon masz ładny, niemniej kolorystyka trochę się zlewa. Jak mam czytać, skoro ledwo odróżniam kolor czcionki od tła?
W nagłówku mamy
trochę budynków, jakiś balkon, ulica z uschniętym drzewem i twarz dziewczyny po
środku, czyli zapewne głównej bohaterki – nie podoba mi się. Po co ta
dziewczyna tam? Zabierasz mi możliwość stworzenia obrazu bohaterki z opisu,
który powinnaś umieścić w treści. To ograniczanie mojej wyobraźni, nie dobrze.
Poza tym, ten napis
jest tak zamazany, że w kilku miejscach nieczytelny.
Jak wspominałem
denerwuje mnie kolor czcionki, zwłaszcza w ramce po lewej. Jest za jasny i
zlewa się z tłem zewnętrznym, co tylko przeszkadza moim oczom.
Do tego, skoro
wybrałaś szablon z trzema kolumnami, korzystaj z trzech lub tylko ze środkowej.
Bo to nie wygląda dobrze, jak dwie są użyte, a trzecia nie. Co ona? Gorsza czy
co?
Do tego jest ucięty
u góry i ta ramka do tła wewnętrznego jest zbyt widoczna w nagłówku.
Nie wypadło bardzo
dobrze, mimo że szablon na pierwszy rzut oka ładny.
3/10
Przesłuchanie
Notek siedem. Zerknę w kilka. Opiszę 3.
Rozdział 1
Hmh, rozdział
króciutki i właściwie nic się w nim nie dzieje. Ivy pisze w pamiętniku i
płacze, ot mi akcja. Pokazujesz ją, a i owszem, przez jej myśli, ale przydałoby
się jeszcze kilka choćby delikatnych rozwinięć fabuły. Bo, tak naprawdę, więcej
z rozdziału ma prolog, w którym matka głównej bohaterki popełnia samobójstwo.
Natomiast, to pisanie w pamiętniku i króciutka retrospekcja, plus pokazanie,
czym jest główna bohaterka – zdecydowanie nadaje się na prolog.
Kiepsko. Skupiasz
się też trochę zbyt bardzo na uczuciach dziewczyny, zapominając o jej wyglądzie
– kolor oczu, włosów, postura? Gdzie to się podziało? Opis pomieszczenia, w
którym bohaterka się znajduje? Tego nie ma, a powinno choć w kawałku się
znaleźć.
Rozdział 4
A teraz to nie
wiem, na czym się skupiasz, bo wszystko jest napisane (wybacz określenie) „na
odwal”. Nic porządnie nie opiszesz, wszystko jest króciutkie, jeden z drugim
rozdziałem się nie łączy i rozwalasz tym kiepskim wątkiem miłosnym. Te
rozważania Nicka na temat miłość nieszczęśliwej do Ivy są tak nierealnie suche,
że aż mdłe. Idziesz w stereotypy, pomysł masz przeżarty brakiem oryginalności,
opisów nie masz prawie wcale (dalej nie wiem nic o kolorze oczu czy włosów
bohaterki), dialogi sztuczne i bezduszne, blee.
Rozdział 5
Jezu, Ty serio nic
nie łączysz. Te rozdziały nie mają ze sobą związku, który nadawałby jakiś sens
Twojej pisaninie. Wybacz, że to mówię, ale tak po prostu jest. Nie wiem, co
mógłbym Ci doradzić. Prawdopodobnie nic ponad usuń to, dokształć się w pisaniu
i zacznij od nowa. Zapominasz, że jako pisarz masz obowiązek wyłożyć wszystko
jasno, krok po kroczku, bo przelewasz historię ze swojej głowy na papier
(stronę internetową), a więc czytelnik nie widzi tego, co Ty i musisz mu
wszystko wyjaśnić i pokazać za pomocą opisów. A tych u Ciebie nie ma. Nic nie
opisujesz, dosłownie nic. Ewentualnie, kto co powiedział. To jest okropne, bo
nic nie mogę z tym zrobić. Ani sobie wyobrazić, ani darować.
Podsumowywać nie
będę, bo tu nie ma co.
1/20
Spisanie zeznań
Sprawdzę te notki, których nie opisuję:
Rozdział 2
„aż chłopak
się obudzi. Była zadowolona ze swojej pomysłowości. Gdy chłopak po kolejnym uderzeniu stracił przytomność” – powtórzenie.
Błędów jako-takich nie widać, ale
popraw te sklejki, które robi Onet.
Rozdział 3
„Ivy szła za woźnym do sali, w której
nadal spoczywały zwłoki młodej kobiety. Jak
przez mgłę pamiętała dokumenty, które przyszły na jej pocztę e-mailową.
Wynikało z nich, że młoda dziewczyna zmarła
okrutną śmiercią” – powtórzenie.
„Dziewczyna odeszła od Iana z
uśmiechem i zakładając okulary wszyła z baru” – wyszła.
Hm, całkiem nieźle.
Rozdział 6
„Wszyscy wpatrywali się w w budynek, z którego przed chwilą wybiegła.” – usuń któreś z „w”.
„Powinni trząś
się, gdy ktoś wypowiada jej imię” – trząść, a nie trząś. Trząś oznacza
manipuluj, a nie drżyj.
„Powinni trząś się,
gdy ktoś wypowiada jej imię w ich obecności,powinni się
jej bać, a nie śmiało wychodzić jej naprzeciw. Bo przecież to ona była
dziewczyną, której powinni się bać. Nie na
odwrót!” – a masełko nie jest maślane. Poza tym, przecinek przed „to” i brakuje
Ci spacji po przecinku obok „obecności”. No i nie liczę „powinni” jako
powtórzeń, chociaż prawdopodobnie byłoby to wskazane.
„Wyglądała, jakby
uciekła z Wariatkowa.” – a „wariatkowo” to nazwa własna jakiegoś ośrodka? Nie?
To po jasnego kurczaka ładujesz tu dużą literkę?
„Zaczęła machać nożem przed twarzą Ivy, a ta zaczęła robić szybko uniki.” – powtórzenie.
„Nikt nigdy się nią
nie opiekował. Pomijając krótki okres dzieciństwa.” – przecinek po „nikt”.
Taki krótki
rozdział, a tyle błędów… Pogrążyłaś się nim.
Rady:
Czytać, czytać i
jeszcze raz czytać, poza tym wykłuć kilka zasad odmiany wyrazów w języku
polskim i wrócić do sprawdzania błędów w rozdziałach, jak w pierwszym.
2/10
Przeszukanie kieszeni
W „Drodze” mamy:
- Informowani –
wywalić to i to natychmiast. Co mnie obchodzi, kogo będziesz informować? Podaj
numer gg na podstronie o autorce i napisz, że tam mają pisać w sprawie
powiadomień. Koniec, kropka, pa-pa (pozdrów krewnych).
- Marionetki –
czyli bohaterowie. Ja-cie! Opisałaś aż dwóch!!! O kurczę! A tak serio, to jest
to zupełnie zbędna podstrona – powinnaś bohaterów opisać i przedstawić w
treści.
- Odnośniki –
linki. Pogrupowane. Jeden plus.
- Autorka – JAK MOŻNA
BYĆ BARDZO CIEMNOWŁOSĄ BLONDYNKĄ?!?!?! Zabiłaś mnie tym.
- Spamownik –
ostatnia zakładka i spokój. Dobrze, że jest.
2/10
Indywidualizm
Łowca demonów, który jest sam półdemonem, nic nowego ani oryginalnego. Do tego mizerna fabuła, wypłowiały wątek miłosny i nic poza tym – sorki, ale blogosfera ma pełno tego typu (po)tworów.
0/7
Wyrok
Zero, nic, null, nothing, nulla, cero, zéro.
Nie mam za co
postawić choćby pół punktu, nawet jednej setnej punktu. Do widzenia, dobranoc,
papa.
0/5
Suma punktów: 13
Wyrok: Groźba dożywocia
Ihtir podpisał się pod zsyłką do najgorszych cel i wybiegł z gabinetu, trzasnąwszy drzwiami, posłał w ich stronę zaklęcie uruchamiające te antywłamaniowe, a następnie zbiegł ze schodów, w drodze podrzucając świeżo wyklutą sklątkę od Hagrida pod drzwi gabinetu Wanilii. Wypadł na podwórko przed budynkiem dla oceniających i zaczął odtańcowywać taniec słońca, bo pochmurna i deszczowa pogoda męczyła go czasem jeszcze bardziej niż pustynne powietrze. Poza tym, ciepłość i suchość nie przyprawiała nikogo o zapalenie płuc, a deszcz już niestety tak.
Ihtirku mój kochany, ja uwielbiam sklątki Hagirda, wiesz? ; )
OdpowiedzUsuńJak znajdziesz czas, weź powstawiaj entery między kategoriami, bo ciężko się czyta. A ciemnowłosa blondynka rozbawia do łez prawie tak samo, jak "piskliwszy".
Ach, i taki mały błąd:
"Idziesz w stereotypy, pomysł maż przeżarty brakiem oryginalności" - "masz"
ten błąd to przez Worda -.-
OdpowiedzUsuńwiem, toż to wspaniały prezencik!
Tylko uważaj, szybko rośnie:P