Wanilia weszła do domu, rzuciła granatową torbę na bok, a z jej ust wydobył się stek przekleństw rzucanych w kierunku nauczycielki chemii. Mocno zirytowana nawet nie zauważyła, że zrzuciła połowę książek znajdujących się na jednej z półek, gdy sięgała akta więźnia. Już dawno zabrała je ze sobą do domu, dochodząc do wniosku, że i tak nie ma teraz czasu, aby dotrzeć do więzienia.
Otworzyła swojego czarnego laptopa i poczekała, aż rozbłyśnie świeżo zapisana kartka w Wordzie, po czym zabrała się do pracy.
Oskarżony: historie-panny-vreles
Oskarżająca: wanilia.
Pobieżny ogląd więźnia:
Tak patrzę na ten adres, patrzę i... sama nie wiem. Naprawdę, jest on mi zupełnie obojętny; ani mnie ziębi, ani parzy. Ot, jedna nazwa pośród wielu innych jej podobnych. Wcale mnie nie porywa i jedyne, co sprawia, że mam ochotę tam zajrzeć, to Twój nick - vreles. Dlaczego? Bo brzmi ciekawie. Jestem już pewna, że będzie to opowiadanie, zastanawiam się, czy będzie to jedna fabuła, czy może zbiór opowiadań? Skłaniam się ku drugiej wersji, zwłaszcza, że użyłaś w adresie liczby mnogiej - "historie".
Na belce cytat, a jakże. Wszystko się zgadza, bo jest autor i cudzysłowie. Tekst mi się podoba, choć jest trochę nieścisły - o ile śmierć można sobie wyobrażać na różne sposoby (w tym i jako kobietę/mężczyznę bądź ogólnie człowieka, tudzież nieboszczyka) i w zależności od wyobrażenia można spojrzeć jej w oczy, o tyle raczej Słońcu w oczy nie spojrzymy. Oczywiście, to nie jest Twój błąd, ale zwróciłam na to uwagę.
Nie tego się spodziewałam, jeśli chodzi o szatę graficzną. Miałam nieco inne wyobrażenia na ten temat, jednak jestem zadowolona - i mile zaskoczona.
7/10
Ubiór więźnia:
Jak mówiłam, liczyłam na nieco inną kolorystykę; myślałam, że napotkam tu zieleń, może odrobinę różu czy pomarańczy, a tu wita mnie... czerń! Kolor ten jest zarówno w tle zewnętrznym, jak i w wewnętrznym, co sprawia, że można uznać, iż całość jest nieco... zlana. Jednak wcale tak nie jest, gdyż użyłaś przejrzystej, szarej czcionki, która dobrze odcina się na tle.
Jeśli chodzi o nagłówek - jest bardzo skromny i minimalistyczny, oczywiście w ciemnych barwach. Przedstawia twarz kobiety (narysowanej). Miękkie światło okala ten rysunek, a oczy dziewczyny są niemal hipnotyzujące. Nie patrzy się ona wprost na czytelnika, a raczej nieco na prawo. Tuż obok niej pojawia się kwiat róży - również narysowany. Pojawia się tutaj także kolor czerwonego, który na szczęście nie kontrastuje drastycznie z całą czarną stroną, a raczej ładnie się do szaty graficznej wpasowuje.
Ktoś inny mógłby powiedzieć, że w sumie nic tutaj nie ma, że jest pusto, ciemno i nijako. Nie dla mnie - ja lubię minimalistykę i naprawdę doceniam Twój szablon. Powiedz mi tylko, czy sama narysowałaś tę kobietę i kwiata, czy nagłówek skądś pobierałaś? Nigdzie niestety nie znalazłam informacji na ten temat.
Jedyne, co mogłabyś zmienić, to usunąć kropki przy menu oraz spisie treści. Wygląda to nieco nieestetycznie.
8,5/10
Analiza tekstu:
Prolog
Krótko, aczkolwiek interesująco. Z zainteresowaniem zajrzę do rozdziału pierwszego, gdyż jestem niezmiernie ciekawa, czy dalej podążysz tą fabułą, czy może w następnym poście pojawi się coś nowego. Z jednej strony chciałabym, abyś zgłębiła swój pomysł w kolejnych rozdziałach, z drugiej - miały być przecież opowiadania...
Rozdział 1
Początek dość dobry. Opis, co prawda krótki i urywany, życia Melindy, głównej bohaterki. Althemia przypomina mi jakąś staroświecką wieś, Indie, a w pewnym sensie także sektę. Wybieranie partnerów, specyficzni mieszkańcy, dziwna podniosłość w rozmowach...
Scena między Valkanem a Melindą, a w szczególności dialog - strasznie naciągany i pompatyczny, nieco nierealny. Wątek ucieczki dwójki przyjaciół od razu narzuca mi na myśl Igrzyska Śmierci. Melinda ma wyjść za jakiegoś faceta, którego nawet nie zna - Valkan powinien powiedzieć coś więcej. Są przyjaciółmi, tak? Mogę zrozumieć, że nie może on się sprzeciwić, bo w Althemii panują takie, a nie inne zasady, jednak naprawdę mogłaś to znacznie lepiej rozbudować.
To samo dotyczy opisu kilku ostatnich tygodni wolności Melindy. Mogłaś opisać jej emocje (czego w ogóle nie ruszyłaś) dotyczące ślubu. Jak? A tak, że jest nieco przestraszona tym wszystkim, że ma nadzieję, że jej mąż będzie dobrym człowiekiem, że czuje, iż to wszystko dzieje się za szybko... Cokolwiek!
Morderstwo młodego księdza? Ciekawie, ciekawie, nie powiem, że nie. Mogłaś jednak nieco bardziej rozbudować wypowiedź ojca, o rozmowie Melindy i Valkana (który wbrew wszystkim regułom zakradł się do jej okna) nie wspominając.
Rozdział 2
Ciekawi mnie Aaron. Według Melindy i jej matki jest uroczym młodziencem. Według mnie skrywa jakąś tajemnicę i chcę ją odkryć. W ogóle to ciekawe, że rodzice puszczają Melindę razem z jej przyszłym mężem na trzy dni - nie powinni obawiać się seksu przedmałżeńskiego i tak dalej?
Piszesz krótkie rozdziały i niewiele się w nich dzieje. Początek mi się podobał, było więcej opisów, choć nadużywasz zdań pojedynczych. Powtarzam - takie zdania budują napięcie. Lepiej używać ich przy opisie napadów, morderstw, ważnych przeżyć, a nie podczas opowiadania o wyglądzie bohaterki.
Błędów znów sporo, dialogi także nieco sztywne... Warto nadmienić, że dialogi to nie tylko myślnik i wypowiedź bohatera. Warto dodać różne inne rzeczy, np.:
"- Jestem głodna - powiedziałam poirytowana, trzymając się kurczowo za brzuch."
"- Myślicie, że to duch...? - Amelia objęła się ramionami, z przerażeniem rozglądając się po zagraconym pomieszczeniu."
I tak dalej, i tak dalej. A nie tylko myślnik, wypowiedź, kropka, enter, myślnik, wypowiedź, kropka, enter...
Rozdział 3
Najpierw trzy fragmenty, które wprawiły mnie w osłupienie:
"-Zjadałam sporo – zaprze czytałam patrząc się na jego twarz (...)" - neologizm? "Zaprzeczytałam" brzmi bardzo ciekawie...
"Dopiero teraz przyjrzałam się mamy." - Hm... tak, wszystko rozumiem.
"-Coś tu piszę – wtrącił Aron (...)" - coś, co zawsze mnie irytowało: "jest napisane".
Zaczęłam czytać z rosnącą nadzieją. Już, już myślałam, że będzie znacznie lepiej, jeśli chodzi o błędy, a tu... klapa! O ile nieco lepiej radzisz sobie z interpunkcją, o tyle pojawiły się powtórzenia, a te trzy fragmenty, które wymieniłam to szczyt góry lodowej, którą skrywa Twoje opowiadanie.
Pragnęłam byś opisała szerzej przyrodę otaczającą Melindę. Chciałam czegoś więcej o jej kontaktach z Aaronem (a nie, jak piszesz, Aronem) i o tajemniczej jaskini, a dostałam tak niewiele... Myślałam, że napiszesz coś więcej o emocjach Melindy - przecież była poddekscytowana podróżą, a i mogłaś napisać coś o Valkanie, a tu nic.
Pojawia się motyw magicznego kamienia czarodziejów. Sądzę, że mapa jest odzwierciedleniem tego, gdzie zostały ukryte resztki owego kamienia. A skoro jedna jest niedaleko wioski głównych bohaterów, a Valkan twierdził, że jest w posiadaniu czegoś, co może pomóc jemu i Melindzie w ucieczce... Czyżby odnalazł fragment?
Rozdział 4
Legenda była ciekawa, pomysłowa, ale w końcówce chyba sama się pogubiłaś. Najmłodszy z braci zabił wieszczkę, która była istotą nadprzyrodzoną, po czym zaczął zabijać podobne jej istoty. Zapłodnił kobietę, ukradł jej dziecko i nauczył wszystkiego, co sam wiedział - w porządku, mogę przełknąć. To nawet dobra odskocznia od wszystkich "słitaśnych" historyjek, które ostatnio napotkałam na swej drodze. Nie wiem jednak, czy ród, który stworzył najmłodszy z braci był nadprzyrodzony i nazywał się Darken, czy to ród wieszczki tak się nazywał. Pomieszałaś, pomieszałaś...
Poza tym, skoro Melinda była na plebani, mogłaś wspomnieć coś odnośnie morderstwa księdza. Myślę, że gosposia coś by na ten temat wspomniała, zwłaszcza, że miał on udzielać ślubu dziewczynie.
Jak już zdążyłam wspomnieć - pomysł naprawdę jest ciekawy. Coś nowego, coś innego, coś Twojego, a więc i oryginalnego. Ale, na Boga, te błędy są dobijające. Momentami nie wiedziałam o co chodzi w danym fragmencie, do czego się on odnosi... Nic, zupełnie nic. Gdybym była postacią z kreskówki, to nad moją głową ukazałby się duży znak zapytania.
Opisałaś dość dokładnie wygląd Melindy, jej przyszłego męża i jego przyjaciela. Zapomniałaś o wyglądzie Valkana i siostry Melindy, a to chyba też są ważne postacie w Twoim opowiadaniu, prawda? Zupełnie pominęłaś charakter wszystkich bohaterów. O ile domyślam się, że Melinda jest osobą dość płytką (ze sposobu, w jaki ją opisałaś), o tyle nie mam pojęcia o Aaronie chociażby. Najwięcej wiem o Valkanie, bo jego pragnienie ucieczki z Melindą wiele o nim mówi - między innymi to, że bywa gwałtowny, porywczy oraz, że jest zakochany w swojej przyjaciółce.
9/20
Spisanie zeznań:
Prolog"Człowiek, który dokonał przestępstwa, bojąc się, że może zostać odnaleziony(,) rozbił drogocenny skarb na wiele kawałków i wyruszył w podróż(,) rozsypując resztki w miejscach, gdzie przeciętny człowiek ich nie znajdzie, by nigdy razem nie zostały połączone."
"Zmęczony jednak, życiem w samotności stwierdził, że ma go dosyć (i) udał się do wioski, w której przekazał kamień małemu chłopczykowi." - "i" lub jakiś inny spójnik, ewentualnie przecinek.
Rozdział 1
"Dałam znak, siostrze Sarien, że wychodzę i by nie zdradzała ojcu, gdzie się udaje." - "udaję".
"Tą znajomość tolerował jedynie(,) (gdy) jak byłam dzieckiem."
"(...)jednak ograniczenia tutejsze mnie przytłaczały." - zamieniłabym szyk zdania: tutejsze ograniczenia.
"Usłyszawszy swoje imię, odwróciłam się i uśmiechnęłam szeroko(,) widząc swojego przyjaciela. Witał mnie z uśmiechem na twarzy. Zauważyłam, że jego twarz była dziś wyjątkowo spracowana i opalona bardziej niż zazwyczaj."
"-( )Długo na mnie czekałeś? –( )Zapytałam towarzysza."
"-( )Nie. A nawet jeśli, na ciebie mogę czekać całą wieczność(.) – chwycił mnie za dłoń i zaprowadził do drzewa, pod którym mieliśmy zwyczaj przesiadywać."
"-( )Mam taką nadzieję – uśmiechnęłam się do niego, lecz po chwili spuściłam wzrok. Z moich oczu, popłynęła samotna łza."
"-( )Co się stało? – Zapytał(,) chcąc podnieść mój podbródek lekko w górę."
"-( )Muszę ci coś powiedzieć –( )oznajmiłam, byłam zdenerwowana."
"-( )Więc słucham cię(.) – jego ton głosy, był kojący."
Dobrnęłam nawet nie do połowy rozdziału i nie jestem w stanie tego poprawiać dalej, wybacz. Robisz tak podstawowe błędy jeśli chodzi o stylistykę i interpunkcję, że głowa mała. Uczepiłaś się szyku przestawnego, przez co nawet w najmniejszym stopniu nie mogę skupić się na treści bloga. Jeśli mam ocenić fabułę, muszę sobie chyba odpuścić wynajdywanie i wypisywanie błędów, bo nigdy tej oceny nie skończę.
W dalszych rozdziałach jest już nieco (nieznacznie) mniej błędów interpunkcyjnych, za to pojawia się o wiele więcej literówek, błędów logicznych i składniowych, a także powtórzeń. Sugeruję znalezienie bety, bo jeżeli nie dostrzegasz własnych potknięć to daleko nie zajdziesz. Musisz poznać przede wszystkim zasady:
a) przecinki stawiamy przed: że, ale, a, i (gdy powtarza się w zdaniu), jednak, owszem, zatem, to jest, itp.
b) przecinków nie stawiamy przed: albo, ani, lub, niż, oraz itp.
Przed każdą publikacją tekstu przeczytaj rozdział co najmniej 3 razy (dobrze by było, gdybyś robiła to na głos). W ten sposób unikniesz literówek i niektórych błedów składniowych.
Jest ciężko, jest źle, ale możesz nad tym popracować.
3/10
Przeszukanie kieszeni:
W Menu znajdują sie:
O opowiadaniu - krótko, niektóre informacje banalne, ale jednak dość treściwie i może kogoś zachęciłaś do zostania u Ciebie na dłużej.
Bohaterowie - od początku jestem na "nie". Wszystkie te informacje znajdziemy w treści bloga, a pomysł Ctr+C, Ctr+V i umieszczenie tu sporych fragmentów opowiadania, mówiących o wyglądzie bohaterów... Nie, nie, nie.
Autorka - dość... poetycznie i zastanawiam się skąd wzięłaś ten opis. Dlaczego? Bo jest napisany bardzo dobrze, odbiega od stylu, który zobaczyłam w treści. To nasuwa mi myśl, iż nie napisałaś go sama, tudzież skonsultowałaś go z kimś, kto poprawił większość błędów. Mimo wszystko podoba mi się bardzo, jest to zdecydowanie coś świeżego.
Linki - poukładane i schludne. Czego chcieć więcej?
Spam i powiadomienia
Subskrypcja
Bohaterowie - od początku jestem na "nie". Wszystkie te informacje znajdziemy w treści bloga, a pomysł Ctr+C, Ctr+V i umieszczenie tu sporych fragmentów opowiadania, mówiących o wyglądzie bohaterów... Nie, nie, nie.
Autorka - dość... poetycznie i zastanawiam się skąd wzięłaś ten opis. Dlaczego? Bo jest napisany bardzo dobrze, odbiega od stylu, który zobaczyłam w treści. To nasuwa mi myśl, iż nie napisałaś go sama, tudzież skonsultowałaś go z kimś, kto poprawił większość błędów. Mimo wszystko podoba mi się bardzo, jest to zdecydowanie coś świeżego.
Linki - poukładane i schludne. Czego chcieć więcej?
Spam i powiadomienia
Subskrypcja
Oprócz tego, masz także spis treści. Jeśli usuniesz zakładkę o bohaterach - będzie idealnie.
8/10
Indywidualizm:
Czy jesteś oryginalna? Zapewne, bo wszystko to wymyśliłaś sama. Począwszy od miejsca, przez bohaterów, na fabule skończywszy. Jest sporo niedociągnięć, to prawda. Bardzo mało wiemy o mieście/wsi, w której żyje bohaterka, prawie nic nie wiemy o charaktrze postaci. Jedynie fabuła jako tako Ci idzie, choć przez te wszystkie błędy wiele traci na swej oryginalności.
Wiem, że budowanie nowego świata nie jest proste. Ludzie, którzy piszą ff mają o tyle łatwiej, że nie muszą wymyślać miast czy ludzi - wszystko to mają już podane na złotej tacy, choć prowadzenie bohaterów tak, by nie straciły na charakterze także nie jest niczym prostym.
Wiele jeszcze przed Tobą; na razie Althemia, Melinda, Aaron i Valkan są po prostu płascy. Zupełnie jak cienie.
5/10
Wyrok:
Adres jest dla mnie zupełnie obojętny, chociaż boli mnie to, iż użyłaś liczby mnogiej wiedząc, że będzie to tylko jedna historia. Belka jako taka, całkiem znośna, nawet mi się podoba. Szata graficzna? Idealna wręcz, lubię taką subtelność i minimalistykę.
Treść... Wiele można o tym powiedzieć, wiele już powiedziałam. Dużo pracy Cię czeka, jeśli chcesz, by coś dobrego z tego wyszło. Fabuła? Jestem jak najbardziej na "tak".
Błędy. Błedów mnóstwo, błędy wszędzie i tego nie da się ukryć. Niestety, bo przez to Twój blog wiele traci.
Zakładki są w porządku, o oryginalności też już powiedziałam...
3/5
Razem: 43,5
Wyrok: Parę dni w areszcie
Wanilia stanęła w drzwiach celi więźnia, wyraźnie poirytowana.
- Czekałam ponad godzinę, aż wyrok mi się wydrukuje. Spóźniłam się na autobus i na domiar złego Clouds wylała na mnie swoją ukochaną herbatę. Mam wrażenie, że ten magiczny kamień, o którym wspominałaś, mi przynosi pecha!
Strażniczka odczekała chwilę, aż więźniarka przestanie się śmiać, po czym, z naburmuszoną miną podała jej pogniecioną teczkę.
- Proszę, znajdziesz tam wszystkie rady, jakie byłam w stanie Ci dać. Na razie spędzisz u nas parę dni...
Bardzo dziękuje za ocenę, za poświęcony czas.
OdpowiedzUsuńJednak nie narzucaj mi, jak poprawnie piszę się imiona. Sama je nadawałam i to jest ARON. Poczułam się bardzo obrażona, gdy powiedziałaś, że opis o mnie nie jest napisany przeze mnie. NIE powinnaś oskarżać, bez większych podstaw. Jest różnica w krótkiej formie teksu a długiej.