Idariale,
będąca we wręcz szampańskim humorze, weszła do swojego gabinetu z białą teczką
pod ręką. Nie przejmowała się nawałem pracy, jaka ją czekała przy długiej
kolejce więźniów oczekujących na wyrok. Pomimo przepełnionych cel, nie
powstrzymała się przed obroną kolejnego oskarżonego. Zamierzała przyjąć jego
sprawę i doprowadzić wyrok do końca. Najsprawiedliwiej, jak potrafiła.
Tymczasem jednak czekał na nią ktoś inny, którego sprawa na wystarczająco długo
została odwleczona.
Oskarżająca: Idariale
Oskarżona: alice360 [opowiesciroznychludzi]
Pobieżny ogląd więźnia
Pierwsze
wrażenie nie jest najlepsze. Adres to zbitka liter i żeby poprawnie go
przeczytać, trzeba wodzić wzrokiem po literach i znaleźć pojedyncze wyrazy. Sam
w sobie nie wyróżnia się niczym, ginie w plątaninie innych blogowych tytułów
opowiadań. Może i odnosi się do treści, ale jest mało prezentacyjny – żeby nie
powiedzieć wcale.
Belka
to nic innego, jak powtórzenie adresu, jednak tym razem już z oddzielonymi od
siebie wyrazami. Pytanie tylko, dlaczego każde słowo jest pisane wielką literą?
Ów tekst pojawia się łącznie trzy razy – w adresie, na belce i na samym środku
nagłówka, co jest kompletnie bez sensu.
Jeżeli
chodzi o odbiór wyglądu bloga, jest on nieuporządkowany, chaotyczny (w
negatywnym tego słowa znaczeniu) i zupełnie niedopasowany. Wszystko się ze sobą
gryzie, a ja mam wrażenie, jakbym weszła właśnie do od lat nieotwieranej szafy
pełnej moli.
0/10
Ubiór więźnia
Na
blogu przeważa biel, bo wypełnia całe tło wewnętrzne. Zewnętrzne natomiast to
pobrana tekstura w przypadkowo dobrane wzory. Wygląda to dość obskurnie.
Obramowanie bloga wcale nie jest lepsze. Wszystko jest stylizowane na staro i
nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie sprawiało wrażenia zatęchłości.
„Wystrój”,
o ile w ogóle można tak to nazwać, nijak nie kojarzy mi się z tematyką bloga.
To jest jednak w tej chwili problem najmniejszy. Wnętrze jest najzwyczajniej w
świecie puste. Nagłówek wykonałaś najprawdopodobniej Ty, bo zawiera jedynie
tytuł opowiadania, uwieńczony kwiecistym wzorem. Jest to kolejna stylizacja na
„staro”, bo tekst znajduje się na tabliczce i napisano go czcionką
kaligraficzną. Pierwsze litery przypominają stare inicjały.
Estetyka
kuleje nawet w tekście. Ostatnie notki nie są justowane. Nie wiem, czemu
zarzuciłaś ten nawyk, wcześniej posty wyglądały o wiele lepiej. W oczy rzuca
się różnorodność czcionek i to także nie będzie plusem. W kartach i tytułach
ramek masz fikuśny styl, w notkach zaś prosty i schludny, choć ja zmieniłabym
go osobiście na Times New Roman. Tytuły postów są wręcz ogromne, a tekst w
dodatkach maleńki. Wszystkie napisy są koloru czarnego, a data, nie wiedzieć
czemu, jest bordowobrązowa. A cóż to? Więcej niż jedna notka na stronie
głównej? Można dostać oczopląsu.
W
„stronach” nad blogiem masz umieszczoną zakładkę „polecane”, więc nie wiem,
dlaczego w prawej kolumnie bloga mieści się lista linków o tej samej nazwie.
Oprócz tego stały wróg porządku – ramka „Obserwatorzy”. Tę, jeżeli już
koniecznie chcesz ją mieć, przerzuć na sam dół. Na posiadasz żadnego spisu
notek ani nawet archiwum, co by było o wiele bardziej przydatne niż
„Obserwatorzy”. Żeby dokopać się do pierwszego rozdziału, muszę kilka razy
kliknąć „Starsze posty”, co mnie nie zachwyca.
0/10
Przesłuchanie
Nie
rozumiem, po co numerujesz notki, skoro w tytule zapisujesz słownie, który to
rozdział.
1.
Rozdział pierwszy – Regina
Krótko. Wyjaśniłaś
jednak śmierć Beaty, chociaż o samym wypadku samochodowym napisałaś zaledwie
zdanie. Warto by było rozwinąć tę kwestię. Zajęłaś się uczuciami i zachowaniami
bliskich jej osób, co dobrze wdraża nas w fabułę opowiadania. Już teraz
wspomniałaś o matce Beaty, która wkrótce się pojawi, jak i o jej chłopaku. To
dobrze. Po cichu informujesz, kto jeszcze będzie brał udział w wydarzeniach.
2.
Rozdział drugi - Emilka
Rozdział o niczym,
pozwolę sobie powiedzieć. Bardzo krótki, ale jak na zawarte w nim informacje –
aż za długi. Opisałaś wyjście na zakupy, na których bohaterka kupiła sobie
sukienkę, a jej przyjaciółka namówiła ją na imprezę. Tyle. Można by to zmieścić
w mniej niż trzystu słowach, a nie rozciągać i tworzyć osobny rozdział. Emilka
zachowuje się inaczej, niż tak, jak opisuje Regina. I, do cholery, czemu na
prawie-trzydziestolatkę wszyscy mówią Emilka?
3.
Rozdział trzeci - Flora
Rozpoczynasz
błędem logicznym. „Nawet nie wiem, czy żyje”. Babcia Flora nie ma pojęcia o
tym, że gdyby jej córka zmarła, zostałaby o tym powiadomiona? Owszem, zdarza
się, że nie można znaleźć rodziny, ale mamy XXI wiek! Takie przypadki zdarzają
się niezwykle rzadko. W dokumentach kobiety jest przecież pesel, jest miejsce
urodzenia, jest pochodzenie – jest wszystko. Nawet miejscowość, gdzie się dany
człowiek urodził, można znaleźć, gdy weźmie się do ręki odpowiedni dokument. A
bez dokumentów w tym świecie nie istniejesz, więc musiała je mieć. Poza tym –
Flora przecież pisała listy, tak? Skoro te listy do niej nie wracały (bo poczta
odsyła korespondencję, gdy adres jest niepoprawny, lub gdy osoba opuściła
miejsce dotychczasowego zamieszkania), to znaczy, że musiały dojść do jej
córki. Gdyby zginęła, jej matka dowiedziałaby się o tym w bardzo krótkim
czasie. Jest jeszcze nowy partner Magdaleny – czy on nic o jej rodzinie nie
wiedział? W razie śmiertelnego wypadku, opowiedziałby policji o najbliższych
zmarłej ukochanej.
„Mimo,
iż” – zjem. „Mimo że”, „Mimo iż” itd. nie rozdziela się przecinkiem.
Skąd
Flora wiedziała, że jej córka, Magdalena, polubiła Ewę Farną? Przecież nie
widziała jej dobre kilka(naście) lat, ani się z nią nie komunikowała
obustronnie, a Ewa śpiewa od… pięciu lat?
4.
Rozdział czwarty – Regina
Okej, przyznam się
szczerze, że tym razem mnie zaciekawiłaś. Mimo że wcześniej akcja bardzo
kulała, tym razem dobrze ją poprowadziłaś. Podobało mi się, jak opisałaś
niezdecydowanie Reginy. Przypomniało mi się, jak w wieku dziesięciu czy
jedenastu lat czuło się uporczywe korcenie w żołądku, gdy nie można było
wyjawić czyjegoś sekretu. To uczucia bardzo podobne do siebie. W starszych
latach już człowieka tak nie ciągnie do przeglądania czyichś prywatnych
notatek, uważa to za przestrzeń osobistą drugiego człowieka, a i przy okazji
niewiele go to interesuje. Są jednak wyjątki, takie jak pokazany przez Ciebie.
Uwydatnij jednak ten wewnętrzny konflikt Reginy. Ona nie mogła się tak od razu
zdecydować na czytanie osobistych maili swojej, dopiero co zmarłej, siostry. Na
pewno musiała czuć jakiś niesmak, opór. Pomimo nieustannego „świerzbienia w
palcach”. Beata przecież nie żyła. Regina z pewnością musiała czuć się nieco
dziwnie, przepatrując jej pocztę lub chociaż się nad tym zastanawiając.
5.
Rozdział piąty – Emilka
Emilia włączyła
film po pomalowaniu paznokci. Hm, wiesz, gdy ja pomaluję paznokcie (i gdy 99%
dziewczyn, które znam, pomaluje paznokcie), to ledwie mogę chwycić szklankę,
żeby jej nie ubrudzić. Żeby włączyć film NA LAPTOPIE (podkreślam) musiała
używać dotykowej myszki lub zwykłej (jeśli miała). Obydwie te czynności
wymagają niestety „większego” użycia palców, a co za tym idzie – także i
paznokci. Emilia musiała mieć wręcz niesamowity talent, żeby niczego nie
pobrudzić.
Oprócz
tego – nie mam Ci nic do zarzucenia. Tekst, chociaż nie zawierał ogromu
informacji, był wystarczająco zróżnicowany. Znów króciutki, małą czcionką
zająłby góra 1,2 strony w Wordzie. Musisz popracować nad długością i nie mówię
tu o rozciąganiu wydarzeń, ile się da, a o wypełnieniu pustki między nimi.
6.
Rozdział szósty – Regina
Przyznam od razu,
że rozdział jest przegięty. Reakcje obydwu postaci (szczególnie tego chłopaka)
są sztywne i schematyczne. Akcja toczy się za szybko, nie ma szczegółów, nie ma
opisów. Wypowiedzi bohaterów są przesadzone. Szczególnie ostatnie przemyślenia
Reginy są przegięte – to, jak jedzie po stereotypach w tak banalny sposób. Cała
sytuacja, bardzo przepraszam za ten komentarz, wydaje się sztuczna. Zupełnie,
jakby aktorzy na wystawianej sztuce czytali swoje wypowiedzi z kartki, nie
gestykulując ani nie wyrażając emocji. Wszystko tutaj jest tak papierowe. Nie
wiem, możliwe, że pisałaś rozdział w nienajlepszym nastroju i wyszło, jak wyszło. Do poprawki, a
może raczej – do napisania od nowa.
7.
Rozdział siódmy –Robert
Pojawia się
fragment pisany po raz pierwszy z punktu widzenia Roberta. Z tego tytułu sposób
myślenia, postrzegania świata, opisywania wydarzeń powinien być inny. Tego nie
widać. Co było dobre w tym rozdziale? OPISY! Tak, wreszcie pojawiły się opisy!
I to całkiem spora ilość, co bardzo dobrze barwi fabułę. Oczywiście, wciąż będę
się czepiała szczegółów (inaczej nie byłabym sobą), ale jest naprawdę o wiele
lepiej. Widzę też ogromną zmianę, jeżeli chodzi o określanie uczuć. Chociaż nie
zgodzę się, że uczucie Roberta do Reginy już jest miłością, a jedynie
zauroczeniem, to i tak bardzo podoba mi się jego wewnętrzny monolog, konflikt.
Trzymaj tak dalej, a na pewno podniesie to jakość opowiadania.
Negatywną stroną tego rozdziału, są
wciąż obecne braki w logice. Przypadkowy staruszek zaprasza chłopaka do swojego
domu, a ten od razu za nim idzie. Ja rozumiem, że prawie dorosły chłopak
niespecjalnie musi się obawiać starszego człowieka, który nie musi być od razu
psychopatą, ale zachowajmy jakieś realia. Kto w dzisiejszych czasach by tak
zrobił? Poza tym, weszli do jego domu, zamienili ze sobą dosłownie dwa zdania,
staruszek już zdążył go polubić, po czym chłopak wychodzi. Po wyjściu
zastanawia się, czy następnym razem nie zwierzy się zupełnie obcemu człowiekowi
ze swoich największych problemów i sekretów. Błagam, to się przestaje trzymać
kupy. Owszem, taka sytuacja jest możliwa, ale nie w takim zobrazowaniu!
8.
Rozdział ósmy - Emilka
Tańczyła całą noc, a mimo to nie
bolały ją nogi ani odrobinkę? Szczerze wątpię. A nawet gdyby, to w pewnym
momencie poczułaby się choć odrobinę zmęczona. Przez parę godzin mówiła,
przebywając w dusznym pomieszczeniu i tańcząc, i nie chciało jej się pić? Nie
zaschło jej w gardle? A co z potem? Gdy człowiek się poci, traci przecież wodę,
organizm się odwadnia. To niemożliwe, aby jej gardło nie domagało się niczego
do picia. Sama krtań odmówiłaby jej współpracy i kobieta straciłaby głos. Tym
sposobem odechciałoby się jej prowadzić wielogodzinne dyskusje „na jednym
wydechu”, że się tak wyrażę. Pascal został jej nowym przewodnikiem życiowym w
ciągu jednego wieczora, tak? Czy to aby nie przesada? Ja rozumiem, że kobieta
może i czuła się samotna, ale depresji chyba nie miała. Była dorosła i nie
musiała chwytać się jak tonący brzytwy pierwszej lepszej osoby, aby ta wskazała
jej kierunek w życiu. No błagam, ona przecież miała prawie trzydzieści lat! W
dalszym ciągu potrzebowała, aby ktoś prowadził ją za rączkę jak dziecko?
9.
Rozdział dziewiąty – Magdalena
Twoja bohaterka postąpiła
irracjonalnie. Chociaż nie zaprzeczę, że tak wiele ludzi robi – tutaj nie
realizm nie został zachwiany. Nie podoba mi się ta kobieta. Zostawia swoją
córkę, matkę, całą rodzinę z własnego widzimisię. Później wyjeżdża bez słowa do
Czech, ignoruje listy własnej matki, która ją wychowywała i kochała. To
wszystko dla pewnego Czecha, którego i tak opuszcza, gdy dowiaduje się o
śmierci jednej ze swych córek (zostawiła je, gdy były malutkie. Chore. Nie
kochała ich? Matka, która zostawia krew ze swojej krwi „bo tak”, musi być nienormalna).
Żegna się z nim za pomocą kilkuzdaniowego liściku i tak po prostu sobie
wychodzi. Bez słowa pożegnania, bez większych wyjaśnień. Zostawia miłość
swojego życia, bo „nie jest w stanie uporać się ze swoim smutkiem, a nie chce
go nim obarczać”. Ja nie wiem, jakie Magdalena ma priorytety, ale z pewnością
dla tego mężczyzny większym ciosem było odejście jego ukochanej, niż łączenie
się z nią w bólu. Wybacz, ale to było cholernie egoistyczne z jej strony.
Zresztą, jak wszystko, co w życiu zrobiła.
10. Rozdział dziesiąty – Emilka
Podobał
mi się sen. Konkretniej to, że brakowało w nim logiki. Prawdą jest, że
najczęściej śnią nam się rzeczy będące kompletnie bez sensu. Dobrze, że
postawiłaś na realizm nawet w tak drobnym aspekcie, to na pewno jest plus tego
rozdziału. Będę pamiętała, żeby przyznać Ci za to punkt dodatkowy
Podsumowanie
Nie
przeczytałam jednak wszystkich rozdziałów, ale myślę, że te dziesięć z
pewnością wystarczy. Teraz po kolei ocenię każdy aspekt części tekstowej
Twojego bloga.
Pomysł:
nieszczególnie oryginalny, wielokrotnie z takim się spotkałam, aczkolwiek
żadnego jeszcze nie czytałam. Jedynie recenzje i streszczenia. Niemniej jednak
oglądałam kilka filmów, gdzie spotykało się kilkoro obcych sobie ludzi, których
łączyło jakieś wydarzenie (najczęściej wypadek lub śmierć. U Ciebie występuje i
to, i to). Ale o tym więcej w indywidualizmie.
Fabuła:
jak na obyczajówkę przystało, musi pojawić się sytuacja tragiczna. Zawsze
gdzieś się ona pojawia, bo jak wiemy, życie człowieka nie jest w zupełności
usłane różami. Mamy śmierć, ból rodziny, samotność, trudne dzieciństwo, wyrodną
matkę, inność. Chociaż to ostatnie nie zawsze jest przykre. Wykorzystałaś
zwyczajne wydarzenia. Chociażby przypadkowe spotkanie na imprezie mężczyzny, od
którego później nie można się uwolnić. Za to jednak nie będę Cię potępiała, bo choć wielokroć
pojawiały się takie sceny, wciąż jest to ludzkie. Przymknę lekko na to oko.
Fabuła sama w sobie rozwija się dość powoli. Nawet bardzo, powiedziałabym. Może
to być efektem bardzo krótkich rozdziałów i małym polem do popisu. Pamiętaj,
aby streszczać pomniejsze wydarzenia i zwiększać ich ilość.
Styl:
wiele rzeczy musisz jeszcze dopracować. Przede wszystkim – pisz więcej, bo na
razie masz mało rozwinięte słownictwo i poglądy. Nie martw się, za to nie
poleci ani jeden punkt w dół. Pamiętam swoje początki i wiem, że było ciężko.
Inni oceniający nieraz wręcz jeździli po mnie, że „piszę dziecinnie”, ale nie
zrażałam się, choć to było nie fair z ich strony. Jak wiadomo, praktyka czyni
mistrza. Pisz więc dalej, rozwijaj swoje umiejętności. Przede wszystkim
zgłaszaj się do większej ilości ocenialni, bo zauważyłam, że Twój blog trochę
świeci pustkami pod względem czytelników. Ale rady odnośnie poprawienia jakości
bloga dam na koniec (uwierz, że po ośmiu latach wiem co nieco o odbiorze blogów
przez ludzi). Oczywiście, do niczego nie musisz się stosować, to są jedynie
rady. A teraz wróćmy do stylu, bo trochę odbiegłam od tematu. Na podstawie
Twojego opowiadania mogę powiedzieć, że piszesz tak, jakbyś dopiero zaczynała.
Nie wiem, czy to prawda, wnikać nie będę. Muszę jednak zauważyć, że pomiędzy
pierwszym rozdziałem a ostatnim, jest różnica. Może nie piorunująca, ale jednak
dość widoczna. Oznacza to, że coraz lepiej idzie Ci z pisaniem, krok po
kroczku. Powoli stabilizujesz swój styl, pojawiły się też poprawki w stylistyce.
Chociaż wciąż jest wiele nieścisłości i braków w logice, nie jest najgorzej.
Przede wszystkim, gdy opisujesz daną sytuację, wczuj się w nią. Spójrz na wszystko
oczami bohatera, jakbyś nim po prostu była. Przenieś daną sytuację w swoje
własne, realne życie, i sprawdź, czy rzeczywiście takie rozwinięcie akcji
mogłoby mieć miejsce. Czy ty poszłabyś do domu przypadkowego staruszka, którego
spotkałaś na ulicy? Wątpię.
Bohaterowie:
tu muszę pochwalić, bo bardzo dobrze radzisz sobie z zarysowaniem ich
charakterów. Odznaczają się, to prawda. Z początku Robert był niewyraźny, ale
później to naprawiłaś. Pamiętaj jednak, że nawet postacie niewystępujące w
obecnej akcji, muszą być określone. Tak jak na przykład Beata. Wszystko musisz
dobrze nakreślić. Wyjątkiem jest, gdy o danym bohaterze w ogóle mało wiemy.
Radzisz sobie z cechami, z zachowaniami już mniej. Dobrze Ci idzie
podporządkowanie danych zachowań i rozważań do konkretnych postaci, ale nieraz
te kontury trochę się zacierają. Oczywiście, postacie mogą więlokroć postępować
podobnie, ale zawsze pojawią się pewne różnice. Ciekawie również tworzysz ich
charaktery, to naprawdę dobra rzecz. Jedna z tych, na które zwracam największą
uwagę.
Świat:
konkretnie określone miejsce i czas. Nie wiem, czy wzorujesz się na swoim
rodzinnym mieście? Jeśli tak, masz u mnie kolejnego plusa. Bazowanie na
mieście, które się dobrze zna, zawsze pozytywnie wpływa na fabułę opowiadania. Choć
świata nie wymyśliłaś sama (bo przecież mamy do czynienia z opowiadaniem
obyczajowym), to jestem zadowolona. Przytoczyłaś również kilka miejsc i
zastanawiam się, czy one rzeczywiście istnieją, czy stworzyłaś je sama? Taka dodatkowa
inwencja twórcza również jest punktowana, szczególnie, że nazwy nadałaś całkiem
ciekawe. Widzisz, tu by się przydała zakładka „Miejsce i czas”, albo „O
opowiadaniu”, bo teraz nie wiem, czy Ci doliczyć te punkty, czy nie.
Wrażenie:
pomimo wielu potknięć i rażących po oczach błędach, moich godzinach spędzonych
na ich poprawianiu, jestem nawet zadowolona. Nie męczyłam się, czytając Twoje
opowiadanie, a to najważniejsze. Mimo wszystko polubiłam je, choć nie rzuciło
mnie na kolana. Masz wyobraźnię, to czuć, choć może nie widać. Myślę, że nie
musisz wymuszać na sobie pisanie każdego słowa.
Rady:
i tak oto przechodzimy do ostatniego punktu, w którym zamieszczę moje sugestie
odnośnie „przemiany bloga”. Sądzę, że wiele osób ucieka z Twojej strony, gdy
widzi szablon, zamęt w menu i ramkach, ilości błędów gramatycznych. Na początek
proponuję zmienić szatę graficzną, to już mówiłam. Wybierz któryś z szablonów,
jakie oferują blogspotowe szabloniarnie (bardzo polecam Szablonownicę, By-Elfaba,
Prosektorycznie) lub zamów takowy specjalnie dla siebie. Dobrze by było zmienić
adres. Naprawdę dobrze. Możesz zawsze założyć nowy blog, a na starym napisać
notkę o przeniesieniu albo poinformować obecnych czytelników o zmianie adresu.
To samo tyczy się belki – może jakiś ładny, pasujący do treści cytat? Lub
wymyśl coś swojego. Powtarzanie adresu nie ma sensu, a ciekawy tekst może sprawić,
że wiele osób pozostanie na dłużej, by przejrzeć Twojego bloga. Koniecznie
uzupełnij menu (wszystkie informacje zamieściłam w „Przeszukaniu Kieszeni”).
Przy dobieraniu szablonu możesz stworzyć sobie również button albo poprosić o
jego wykonanie szabloniarkę. Co do nicku – z nim nie musisz robić nic
konkretnego, bo zbytnio nie wpłynie to na odbiór samego bloga, ale jeśli już
masz coś z nim zrobić, to koniecznie usuń liczby. Najlepiej zgłoś się do spisów
blogów, takich jak Posegregowane, Tajemniczy--Ogród, Rejestr-Blogów. To dobry
sposób na zareklamowanie opowiadania. Jeżeli nie odrzuca Cię spam, możesz pozostawić
kilka interesujących tekstów na innych blogowych opowiadaniach (pamiętaj o
Spamownikach, aby nie „śmiecić”, jak to się mówi, pod notkami. Ty sama załóż
spamownik, żeby Ci rozdziałów nie zasypywali spamem). Następnie powysyłaj
zgłoszenia do większej ilości ocenialnii (pamiętaj o dodawaniu linków!). Każda
ocena to kolejna opinia. Opinie, jak wiadomo, są subiektywne. Czyli otrzymując
ocenę, otrzymujesz opinię o swoim opowiadaniu, oceniający w tym momencie staje
się czytelnikiem. Poza tym, dowiesz się wtedy co jeszcze należy zmienić i jakie
błędy poprawić. Co jeszcze, hm… może znajdź sobie betę?
11/20
Spisanie zeznań
1.
Rozdział pierwszy - Regina
„To niesamowite, jak” – pierwsze trzy słowa i już
błąd. Zapowiada się fantastycznie.
„Podobne wydarzenia maja” – mają.
„zupełnie inne skutki u innych
ludzi” – powtórzenie.
„Moja siostra – Beata, była
w tylu rzeczach ode mnie lepsza. Była […] Była tą lepszą siostrą” – brakujący
przecinek. Powtórzenie.
„była tą lepszą siostrą. Choć tylko rok starszą – w tylu rzeczach lepszą” – powtórzenie.
„Ale czy po śmierci kogoś, kogo się nienawidziło, można” – brakujące przecinki
(nieużyte wtrącenie).
„pod ziemią, głęboko pod ziemią”
– powtórzenie. Przypuszczam, że miało być zamierzone, ale wyszło po prostu źle.
„Na wieczność.” – brakująca kropka.
„Jej chłopaka w ogóle nie obeszła jej śmierć” – powtórzenie.
„Był z nią tylko dlatego, że była”
– powtórzenie.
„Ilekroć ją o to pytałam, mówiła” – brakujący przecinek.
„Ale to nie było miłość. Byli ze
sobą” – była. Powtórzenie.
„ale się nie darzyli się” –
powtórzenie.
„oglądając powtórkę „Familiady”, ona” – brakujący przecinek.
„spojrzała na twarz babci, później rzuciła przelotne spojrzenie
na mnie, i powiedziała” – brakujący przecinek (zaznaczony). Drugi zaś jest do
usunięcia. Oprócz tego, na początku zdania lepiej brzmiałby wyraz „w” zamiast
„na” – spojrzeć komuś w twarz. Z
kolei „rzuciła przelotne spojrzenie na mnie” jest błędne. Powinno być rzuciła mi przelotne spojrzenie.
„Miała racje” – jakie racje?
Żywnościowe? Zjadło Ci „ę” na końcu. Wobec tego powinno być rację.
„Beata zawsze tak mówiła, gdy oglądałyśmy” – brakujący
przecinek.
„Popatrzyłam na babcie” – to ile
tam było tych babć? Babcię.
„Ona nie oburzyła się tym, co ciotka powiedziała” – brakujący
przecinek. Poza tym pierwsza część zdania nie brzmi za dobrze.
„jej się załamał. – Ona jest” – brakująca kropka. I
raczej była.
„Wychowuje ją, od kiedy Magdalena mi ją
zostawiła” – Wychowuję i raczej wychowywała, zważywszy na fakt, że Beata
nie żyje. Powtórzenie. Brakujący przecinek.
„Od kiedy miała 2 lata” – cyfrę
słownie, proszę.
„Wiem, mamo. I wiem, jakie to
ciężkie” – brakujące przecinki.
„Też to przechodziłam. Mój syn też”
– powtórzenie.
„że nie tęsknie” – tęsknię.
„To nie wykonalne” – niewykonalne. Razem, gdyż jest to
przymiotnik.
„nie jesteśmy w Hogwarcie. –
powiedziała” – usuń kropkę.
„powiedziałam mimo wolnie” – mimowolnie.
„Matkę odebrał jej ten Czech,
który powiedział, albo dzieci, albo ja” – skoro Emilia cytuje cudze słowa,
powinnaś wziąć je w cudzysłów lub użyć kursywy. Przed pierwszym „albo” nie
stawia się przecinka.
„Mamo, wiesz przecież” – brakujący przecinek.
„Ciocia zawsze jest taka opanowana. Ona zawsze” – powtórzenie.
„Zdaje się, jakby nie miała marzeń” – brakujący przecinek. I zamiast „zdaje
się” umieściłabym „zachowuje się”.
„Nie wierzą, że może […] Nie
wierzą” – powtórzenie.
„oprócz tych 4 lat” – cyfra
słownie.
„To wręcz niewiarygodne, jak miłość” – brakujący przecinek.
„Nie dziwię się, dlaczego wujek” – brakujący
przecinek. Chociaż, zamiast „dlaczego” dałabym „że”.
„ciepły uśmiech, przy którym” – brakujący przecinek.
„Nie jednokrotnie Beata” – Niejednokrotnie.
„tego pragnęłam, choć nie przyznawałam się do tego” – powtórzenie.
„brązowymi, prostymi włosami” – brakujący przecinek.
„zębami, które korygował nocny
aparat na zęby, jest” – brakujący
przecinek (niedomknięte wtrącenie). Poza tym, oczywistym jest, że na zęby
zakłada się aparat na zęby. Bo aparat na zęby nie może być na nic innego, tylko
na zęby. Rozumiesz, o co chodzi?
„powiedziała ciocia, wchodząc do mojego pokoju” –
brakujący przecinek.
„moja płytę ACDC, wkładając” – moją. Brakujący przecinek.
„Nienawidzę muzyki, którą słucha
ciocia” – której.
„Jest po prostu taka dziwna” –
wyrzuć „taka”.
„To, czego słuchasz, nie
jest nawet muzyką” – brakujące przecinki (nieużyte wtrącenie).
„Zwłaszcza, gdy” – brakujący przecinek.
„więcej, tylko nawet nie wiem,
co to” – brakujące przecinki (niezaznaczone wtrącenie).
„odpowiedziała spokojnie, reagując” – brakujący przecinek.
„Jaki on przystojny.” Moim” – najpierw cudzysłów, potem
kropka. Zmień kolejność.
„na tekście piosenki. […] Tekst
był dziwny” – powtórzenie.
„Nie wiem, dlaczego ciocia twierdzi” – brakujący przecinek.
„wyłączyłam tą płytę” – TĘ płytę.
Patrz na końcówki.
„Radość to ostatnie uczucie, jakie mogłabym poczuć” – brakujący
przecinek. To jasne, że uczucie się czuje.
8.
Rozdział ósmy – Emilka
„Ostatnie poprawki makijażu,
spojrzenia w lustro i muszę wychodzić” – zazwyczaj, po umalowaniu się, rzucamy
jedno spojrzenie na odchodnym. Jedno. Chyba że ktoś jest narcyzem, to już inna
sprawa.
„a u Anny Leonarda Di Caprio” – Leodardo Di Caprio właśnie zmienił płeć.
„z resztą jak zawsze” – zresztą. „Z resztą” używamy w przypadku, gdzie mówimy o reszcie
(reszta rodziny, reszta z zakupów). W innym kontekście piszemy łącznie.
„Chwile chodziłyśmy” – Chwilę.
„w ten sposób,
w który” – brakujący przecinek.
„i wygląda,
jakby zaraz” – brakujący przecinek.
„Nie, nie,
wszystko ok. – zapewniłam” – „Nie wszystko ok”, czyli nie wszystko jest w
porządku. Brakujący przecinek i błąd w zapisie dialogów – kropka po wypowiedzi
won.
„Muszę przyznać,
ten uśmiech” – brakujący przecinek.
„nawet ja się musiałam go odwzajemnić” – usuń „się”.
„ty mi mów Emilka. – przedstawiłam się” – błąd w
zapisie dialogów (wyjaśnię to później, bo widzę, że coraz częściej masz z tym
problemy). Kropka sio.
„Ten facet ma jednak swój urok” – wcześniej zapomniałam
o tym napisać, ale bardzo często mieszasz czasy. Tzn. cały czas piszesz w
przeszłym (podeszłam, wzięłam do ręki, zadzwoniłam), a czasami wciskasz
czasowniki w czasie teraźniejszym, jak teraz („MA swój urok”). To poważny błąd.
Nieraz można zastosować takie działanie, ale tylko w określonych przypadkach.
„niebieskie oczy i delikatny zarost. Jaki on przystojny! I ma niebieskie oczy!” – po co powtarzasz tę samą informację, skoro podałaś ją w zdaniu wcześniej? To powtórzenie.
„niebieskie oczy i delikatny zarost. Jaki on przystojny! I ma niebieskie oczy!” – po co powtarzasz tę samą informację, skoro podałaś ją w zdaniu wcześniej? To powtórzenie.
„Są choć wolelibyśmy, by istniały tylko to dobre” – usuń „Są”. Brakujący przecinek. Literówka:
zamiast „to” napisz „te”. Poza tym – gdyby nie było złych wspomnień, nie byłoby
dobrych. Gdyby nie było smutku, nie byłoby radości. I na odwrót, bo nie istniałby
punkt odniesienia. Po czym stwierdzamy, że coś jest dobre? Po cechach, które
odróżniają je od zła. Podsumowując – błędna teza.
„Przekonałam się także, jak jeden taniec” – brakujący przecinek.
„że ma 30 lat” – liczba słownie.
„Dowiedziała się o nim” – Dowiedziałam. Piszesz z punktu widzenia bohatera.
„powinnam przyjąć propozycje Pauliny” – propozycję.
„Może miał racje” – rację.
„przyjmę propozycje Pauli” – propozycję.
„Ani razu nie zabolały mnie nogi, ani” – brakujący przecinek. Gdy w jednym zdaniu pojawia się dwa
razy „ale”, „albo”, „lub”, „i”, gdy wymieniamy rzeczy, czynności bądź cechy,
przed kolejnymi tego typu spójnikami (od drugiego, aż do ostatniego) stawiamy
przecinek.
„Ale mam nadzieje” – nadzieję.
14. Rozdział czternasty
– Emilka
„Przez niego miałam
koszmary. Nie miałam jednak mu tego
za złe” – powtórzenie.
„Dałabym wszystko, byleby” – brakujący przecinek.
„zniekształcony przez telefon, będzie mi trudniej” – brakujący przecinek.
„odchodził właśnie listonosz. Od niedawna przychodził do
nas nowy listonosz” – powtórzenie.
„prenumerata „Teraz Rocka”” –
błąd. Zazwyczaj tak właśnie odmieniamy nazwy czasopism i gazet („Konia
Polskiego”, „Vivy”, „Teletygodnia”), ale w tym wypadku nie będzie się to
odmieniało w ogóle. Powinno być prenumerata
„Teraz Rock”, a najlepiej jeszcze przed tytułem dodać słówko „czasopisma”.
Gdy mamy określnik czasu, taki jak „teraz”, „kiedyś” itd. nie odmieniamy rzeczownika,
od którego jest zależny, bo wychodzi bezsens. Jest to błąd stylistyczny.
„Podstawówka była najgorszy
okresem w moim życiu” – najgorszym.
„Kiedy jeszcze mieszkałyśmy w
Gdyni, miałam kilka koleżanek” –
brakujący przecinek, gdyż pojawiło nam się „Kiedy”.
„co prawda były trochę fałszywe, ale nie byłam
taka samotna” – powtórzenie.
„Kiedy zmieniłam szkołę, miałam 12 lat” – brakujący przecinek
(jak wyżej). I liczba słownie.
„Myślałam, że otworzy się między
mną nowy okres życia” – otworzy się między
mną? Coś tu chyba jest nie tak.
„Na dodatek sądziłam, że mam mnie
nie kocha” – mama. Moment, moment.
Ona miała dwanaście lat, tak? Ile lat miała Regina? Szesnaście. Czyli dwudziestoośmioletnia
Emilia jest od niej starsza o 12 lat równo. A to znaczy, że Regina miała się
dopiero urodzić.
„zatytułowałam go „Krótkie
opowiadanie o samotności”.” –
brakująca kropka.
„Moje nadzieje są zupełnie inne. […] Moje odejście od stereotypu nastolatki jest moim” – powtórzenie.
„Bo czy ja, mogę sobie robić” –
usuń przecinek.
„Myślałam, że nowa szkoła otworzy przede mną nowy rozdział życia” – powtórzenie.
Czyż to prawie nie to samo zdanie, co napisałaś wyżej? Nie powtarzaj tego, bo
podwajasz tę samą informację, zupełnie zbędnie.
„Ale szkoła, nie ludzie do niej chodzący” – brakujący przecinek.
„Nie chodziła do mojej klasy.
Pierwszy dzień spędziłam z nią i jej koleżanką z klasy.” – powtórzenie.
„Na wszystkich przerwach byliśmy razem. Mieliśmy
podobne zainteresowania” – byłyśmy ; miałyśmy.
„Kolejny dzień był
taki sam, ale następny był inny” –
powtórzenie.
„Bo po co im ja,
jeśli mają siebie” – brakujący przecinek.
„Pani od polskiego – autorka naszych podręczników – ma fioła” – brakujący drugi myślnik.
Zamiast myślników możesz także użyć przecinków, stosując wtrącenie.
„jest raczej nie warta uwagi” – niewarta. Przymiotnik.
„w której trzyma wszystko, tylko nie długopis” – brakujący przecinek.
„Jest[1]
strasznie gapowaty. Ale dobrze uczy i jest[1]
śmieszny[2]. Śmieszny[2] jest[1] jego
sposób życia, ale on też jest[1] zabawny”
– powtórzenia, ponumerowałam je, żeby było widać dokładnie, co z czym. Używając
„śmieszny” i „zabawny” w tym zestawieniu zdań, sprawiłaś, że wyraz „śmieszny”
zyskał negatywny wydźwięk. Rozumiesz, o co mi chodzi? Nie używa się dwóch tych
samych synonimów w tym przypadku, bo wtedy „śmieszny” jest ironiczne,
obraźliwe.
„widuje na korytarzu” – widuję.
„Bardzo pragnę przyjazni” – przyjaźni.
„Nie otrzymuje jej od nikogo” – otrzymuję.
„dlatego, ż mają” – dlatego że mają. Bez przecinka, tak jak przy „mimo że”. I wcięło Ci
literę.
„Stanęłam przed dębowymi drzwiami. Zastanawiałam się,
czy zapukać, ale Pascal już otwierała drzwi”
– otwierał. Brakujący przecinek i
powtórzenie.
„Ogromną półka na książki” – Ogromna.
„Było
urządzone w tonacji […] do salonu było widać”
– powtórzenie.
„Nie. – powiedziałam” – usuń kropkę.
„zapytała nieco zdezorientowany” – zapytał.
„Wyrzucałam z siebie w pośpiechu słowa, nie wiedząc nawet, co mówię” – brakujące przecinki. W wielu przypadkach przed „co” i
„jak” stawiamy przecinki.
„podał szklanką wody” – szklankę.
„powiedziałam,
wstając” – brakujący przecinek.
„Nie chcę,
żebyś szła.” – brakujące znaki interpunkcyjne
(kropka i przecinek).
„nie dokończyłam,
bo Pascal przycisnął mnie do ściany” – brakujący przecinek.
Podsumowanie
Robisz
bardzo wiele błędów, masz ogromny problem z interpunkcją. Szczególnie z
przecinkami, w tym nie potrafisz stosować wtrąceń, nie znasz wielu ważnych
zasad (wszystkie Ci wytłumaczyłam i podałam przy wypisywaniu błędów). Masz
problemy z zapisem dialogów, zaraz to wyjaśnię, jak najdokładniej. Przytrafia
Ci się ogromna ilość literówek, szczególnie przy końcówkach z „ą” i „ę”, jakbyś
nie umiała odmieniać wyrazów. Nadużywasz słów, takich jak „być” i „mieć” oraz
rodzajników „ona”, „on” i wszystkich ich odmian (jej, jego itp.). Łamiesz
zdania, tworzysz je zbyt krótkie lub gmatwasz składnię. Często tracisz również
sens albo wątek. Dobrze, że chociaż nie masz problemów z ortografią, bo byłaby
katastrofa…
A
teraz wyjaśnię Ci, jak poprawnie zapisywać dialogi - czyli o co się czepiałam:
Przy
pisaniu dialogów występują dwie formy i jedna przynależna do pierwszej. Forma
pierwsza wygląda następująco:
- Wiem, o co ci chodzi – powiedziała.
--> Gdy po myślniku występuje wyraz określający sposób, w jaki został
przekazany komunikat, na końcu wypowiedzi nie stawiamy kropki, a wyraz
określający ten sposób piszemy z małej litery. Określenia owego sposobu to np.:
powiedziała, mruknęła, krzyknęła, wykrzyczała, wymruczała, syknęła, prychnęła,
żachnęła się, szepnęła, przerwała itp.
Forma odchodząca nieco od powyższej
występuje w zdaniach, takich jak:
- Chciałabym... znaczy... nie potrafię...
- nie mogła się wysłowić. --> Tu, po myślniku, nie występuje jeden z wyrazów
podanych wyżej, ale wciąż jest to określenie sposobu. Wypowiedziała słowa
niezbyt składowo, nie potrafiła znaleźć odpowiedniego określenia, to znaczy, że
nie mogła się wysłowić.
Forma druga wygląda następująco:
- Gdybym tylko wiedziała. - Podeszła do
okna, by wyjrzeć na ulicę. --> Gdy po myślniku nie pojawia się wyraz
określający sposobu przekazania wypowiedzi, kończymy tę wypowiedź kropką lub
innym znakiem interpunkcyjnym (? | ! | ?! | ...), a wyraz po myślniku piszemy z
dużej litery.
Pozostaje jeszcze reguła "środkowego
wtrącenia narratora". Na przykład:
- Nie wiem, czy jeszcze go zobaczę –
powiedziała roztrzęsionym głosem – ale mam taką nadzieję.
Lub:
- Nie wiem, czy jeszcze go zobaczę –
podeszła do okna – ale mam taką nadzieję.
W
tym przypadku, takiego wtrącenia pomiędzy dwiema częściami wypowiedzi, nie
stawiamy kropek przed myślnikami, a same wtrącenia piszemy zawsze z małej
litery. To łatwo zapamiętać – po prostu nie "kroimy" zdania.
2/10
Przeszukanie kieszeni
Strona główna – niepotrzebny link,
wystarczy kliknąć w nagłówek.
Co czytają i czego słuchają bohaterowie
opowiadania? – zbyt długa nazwa, a zakładka jest całkowicie zbędna.
Wszystko przecież jest w treści. Poza tym, skoro już coś takiego jest, to
powinnaś rzetelnie to uzupełniać, tymczasem wiele rzeczy brakuje.
Polecane – wszystko byłoby dobrze,
gdybyś nie zdublowała tego ramką po prawej stronie bloga. Dwa razy to samo nie
wygląda dobrze.
Drugi blog o muzyce – do linków.
Ocenialnia – ramka z naszym linkiem w
prawej kolumnie (nie wiedzieć czemu, bo powinna być w linkach).
O czym będzie opowiadanie? –
niepotrzebnie umieszczony opis na głównej stronie. Należałoby wrzucić to w
zakładkę.
Obserwatorzy – najlepiej zrzucić na sam
dół, pod notki, żeby nie burzyć porządku.
Polecane blogi – do usunięcia, to już
było.
Nie posiadasz
spamownika, „o autorze”, „o blogu”, ogólnych linków (wyłącznie polecane, przez
co całą resztę jesteś zmuszona umieszczać na głównej stronie), ew. zakładki
„bohaterowie” (ale tutaj tylko niepełne opisy - ogólne wyjaśnienie, kim są!).
Poszatkowane,
wymieszane, podziurawione. Świetnie.
3/10
Indywidualizm
To
już było. Piszesz sama, ale historia, w której wiele osób spotyka się
przypadkiem z powodu jednego wydarzenia, została wykorzystana na 84567845934358
sposobów. Powstało wiele książek, zarówno polskich, jak i zagranicznych,
opowiadań i noweli. Jedne kręciły się wokół wypadku, inne wokół fortuny,
jeszcze inne wokół jakiejś większej katastrofy. Z wypadkami samochodowymi i
czyjąś śmiercią było tak dużo, że temat został wyczerpany. Nie piszesz o
niczym, czego już by nie było. Nawet bohaterowie nie wybijają się czymś, co już
by się nie pojawiło. Nie lubię ścinać punktów w tym podpunkcie, ale jestem
zmuszona. Dostaniesz trzy za samodzielne pisanie.
3/7
Wyrok
W
Twoim opowiadaniu nie pojawiło się nic, co rzuciłoby mnie na kolana. Dostaniesz
jednak jeden punkt dodatkowy za Reginę, która należy do grupy bardziej
„zbuntowanych” nastolatków. I za to, że słucha ACDC. Aha, jeszcze jeden
(obiecany) dostaniesz za realistyczne opisanie snu w rozdziale dziesiątym.
2/5
Łącznie punktów: 21/72
Wyrok: Co najmniej 20 lat
Szkolna ocena: 2 (brakowało
sześciu punktów do 3)
Idariale
pociągnęła łyk nieco ostrej herbaty z imbirem. Przeziębienie, co i rusz próbowało
zbić ją z nóg, ale wciąż przegrywało kolejne bitwy. Ostatnim razem chorowała
ponad rok temu, przy czym sama „choroba” trwała pięć dni i opierała się na
stanie podgorączkowym 37,9, nie więcej. Zarazki jej po prostu nie lubiły. A
może to efekt tarzania się jako dziecko w kałużach w czasie deszczu, mając na
sobie krótki rękawek koszulki…?
Dziękuje za szczerą ocenę.
OdpowiedzUsuńOpowiadanie zaczęłam pisać w Wordzie i tytuł miał być tymczasowy.Jednak pozniej nabrałam jakiegoś sentymentu do tej nazwy.
Wygląd mi także się nie podoba,ale nie mam zdolności do robienia takich rzeczy.
Jeśli chodzi o samą fabułę to:
-Ja ze świeżo pomalowanymi paznokciami korzystam z myszki zarówno dotykowej jak i zwykłej więc nie widziałam w tym nic dziwnego.
-6 rozdział naprawdę mi się nie udał i jestem tego w pełni świadoma.Jakoś nie umiałam sobie wyobrazić jak powinno wyglądać ich spotkanie.
-Magdalena jest egoistką,bo tak właśnie chciałam ja przedstawić.Tak ją sobie wyobrażałam i taką ją chciałam przekazać.
-Co do Ewy Farny to masz całkowitą racje.Nie zwróciłam na ten fakt uwagi.
Jeśli chodzi o same moje błędy to ostatnio ja także zaczęłam zwracać na nią większą uwagę,może z powodu zmiany nauczycielki polskiego na bardziej wymagającą.
Nie mieszkam w Gdańsku,byłam tam zaledwie dwa razy w życiu.Większość miejsc jest więc wymyślonych przeze mnie.
Straciłam już wątek w tym opowiadaniu,nudzi mnie.Już chyba na dobre przestane je pisać...
Hm, skoro tak, to może coś nowego? Zacznij od początku z innym opowiadaniem, tylko pamiętaj, żeby od razu dobrze dostosować wygląd bloga i funkcjonalność. Życzę Ci powodzenia i dużo, dużo weny c: A także dziękuję za kulturalny komentarz. Większość osób na takowy po prostu nie stać.
UsuńPozdrawiam,
Idariale