niedziela, 18 listopada 2012

[051] Ocena: wrong-path

            Idariale, jak to się mówi, zatarła rączki. Od długiego czasu obserwowała jednego z więźniów, który czekał na jej osąd. Teraz wreszcie mogła podjąć się wystawiania wyroku. Przygotowała akta, odpaliła laptopa i już miała zabierać się do pracy, gdy coś jej się przypomniało. Brakowało jej czegoś ciepłego do picia. Ostatnimi czasy do komputera siadała wyłącznie z parującym kubkiem.
            Odwróciła krzesło i sięgnęła po swój czerwony kubek, stojący obecnie na parapecie. Na dnie kilka kropli herbaty goniło się ze sobą.
            - Huh – mruknęła pod nosem i odstawiła brudne naczynie.
        Z ogromnym lenistwem na twarzy wstała z „jeżdżącego” fotela i skierowała się do kartonowego pudełka, leżącego na kanapie po drugiej stronie gabinetu. Długim, czarnym paznokciem rozcięła taśmę i otworzyła paczkę. W środku mieścił się nowiuteńki kubek, który sprawiła sobie poprzedniego dnia i jeszcze nie miała okazji go użyć. Był niebiesko-czarny, z ręcznie malowanymi wizerunkami wiedźmowych kotów i sów siedzących na gałęzi powykrzywianego drzewa. W tle świecił księżyc i rzucał poświatę na zarośniętą ziemię. A mówią, że ludzie nie są kreatywni.

     Oskarżająca: Idariale
     Oskarżona: Moore [wrong-path]

   Pobieżny ogląd więźnia

            Obecny adres jest o wiele lepszy od poprzedniego, powiem na wstępie. Choć angielski, brzmi bardzo dobrze. Znaczy mniej więcej to samo, co „Zła droga”, „Niewłaściwa Ścieżka”. Chodzi zapewne o ścieżkę, jako kierunek naszych wyborów. W tym przypadku zły wybór bohatera czy bohaterów z Twojego opowiadania. Możemy się domyślać, że celowo bądź niechcący wpakują się w kłopoty, lub znajdą w sytuacji bez wyjścia. Jest myślnik, wyrazy się nie sklejają. Chociaż słowa nie są w naszym ojczystym języku, co byłoby równie dobre, to brzmią naprawdę ładnie.
            Cytat na belce jest mądry i co najważniejsze, prawdziwy.  Dobrze dobrane słowa, uwidoczniony sens, łatwość zrozumienia. Tu znów możemy dopatrzeć się powiązania ze złą decyzją, belka nawiązuje również do adresu. Jest autor i cudzysłów, brak zbędnych znaków interpunkcyjnych.
            Wygląd bloga nie robi na mnie piorunującego wrażenia, a wręcz przeciwnie – nie podoba mi się.
   9/10

   Ubiór więźnia

            Nie lubię większości prac Rowindale. Obrazki są ze sobą połączone jakoś tak na siłę, zero płynności. Wokół czarnych zarysów kobiecej głowy widać ciemniejszy prostokąt, co świadczy o tym, że autorka nie wytarła tła z obrazka. Taki sam ciemniejszy obszar mieści się na samym początku tła wewnętrznego, co je dzieli. Tło pod rozdziałami się nie składa, pattern został źle przycięty i wzór się ucina gdzieś w połowie. To wygląda jak źle dopasowane puzzle. Autorka użyła jednocześnie cienia, jak i blasku zewnętrznego do odznaczenia kolumny bloga. Blask odsuwa cień na dalszy plan, przez co tworzy się dwukolorowa ramka i wygląda to nieestetycznie. Tak to wygląda na prawej krawędzi. Na lewej zaś zastosowany jest cień wewnętrzny i również blask. Cień pada sobie bezkarnie na wzór tła, a sama ramka zdaje się wisieć  bo blask ją uwypukla. Kolorowy obrazek z nagłówka ma wyraźnie zarysowany prostokąt, chociaż o złagodzonych krawędziach. Powinien wtapiać się w tło zewnętrzne, rozmywać. Napisy na nagłówku są gigantyczne, jeden z nich mieści się w kolumnie bloga, drugi zaś wybiega daleko poza nią. Oprócz tego, wyższy z napisów ma wyraźniejszy blask zewnętrzny, przez co ten drugi wygląda, jakby w ogóle go nie miał. Trzeba się przyjrzeć, aby go dojrzeć. Autorka popełniła jeszcze jeden zasadniczy błąd – mocniej wyróżniła tło pod notkami, niż sam nagłówek. Obrazki są utrzymywane w delikatnej lub ciemnej zieleni, a tło w różach i czerwieni, które wręcz boleśnie zaciemniają główny punkt szablonu. Czarne napisy nieco giną na ciemnej zieleni tła zewnętrznego, nie jest to zbyt zdrowe dla oczu. Małe literki menu kontrastują z bawołami, których użyła szabloniarka.
Krócej mówiąc, praca jest niestaranna i jakby robiona „na szybko”, a przynajmniej tak wygląda. Jedyne, co tu jest naprawdę ładne, to obrazki. Rowindale za szablon nie dostaje u mnie ani jednego punktu. Ty za to otrzymujesz dwa, za justowanie tekstu i estetyczne umieszczenie dodatków (najlepsze, jak to możliwe, przy tej szacie graficznej). Dodam jeszcze tylko tyle, że pojawiają się tu elfy i smoki, co w jakimś stopniu nawiązuje do opowiadania. Jak wysoki jest ten stopień – tego dopiero się dowiem.
   2/10

   Przesłuchanie

            Prolog
Bardzo krótko, aż trochę za krótko. Niewiele wyjaśniasz i może byłoby to dobrym zabiegiem, gdyby brak jakichkolwiek informacji. Chodzi mi o to, że scena wydaje się być wyrwana z kontekstu. Piszesz, że kompletnie nikomu nie mogło być dane przeżyć, a jednak ta dziewczyna i ktoś, kto narobił hałasu, przeżyli. Wtedy czytelnik wpada w wątpliwość i podważa Twoje słowa. Zaznacz, że jakimś cudem tylko tej dziewczynie udało się wyjść prawie bez szwanku i napomknij, dlaczego tak się stało. Nie musisz wszystkiego od razu wyjaśniać, rozwiej po prostu wątpliwości i pewnego rodzaju nieścisłość. Nie podobało mi się również zakończenie prologu. Chodzi mi o zbyt ostre przejście – najpierw opowiadasz o dziewczynie, po czym ni z tego, ni z owego przechodzisz do filozofowania. Potrzeba w tym miejscu łagodnego przejścia, żeby prolog się nie dzielił. Podoba mi się również pomysł z ginącymi rasami. Pozostaną niedobitki, a każde z nich będzie musiało zrobić wszystko, żeby podtrzymać istnienie swojej rasy. Taka walka o przetrwanie na przestrzeni wieków, ciekawe.

            Rozdział I Ucieczka
          Szkoda mi tych ludzi. Nie określiłaś, czy wiedzieli o tunelach, więc zakładam, że nie. Musieli stanąć do walki, bo główna kapłanka tak chciała. Nikt nie dał im wyboru, nie mieli nawet pojęcia o istnieniu innego wyjścia. A to, że Elilena nie chciała więcej uciekać, nie znaczyło, że wszyscy pozostali też nie chcieli. Stanęli do walki, bo nie wiedzieli, że mają szansę żyć. To okrutne, co zrobiła tamta kobieta i egoistyczne. Nie chciała stanąć do walki sama, choć miała świadomość, że zgromadzeni ludzie nie mają najmniejszych szans. Była również głupia i naiwna - wobec swoich, nieco idiotycznych, przekonań. Gdyby uciekli, nie znaczyłoby to, że się poddali. W późniejszym czasie nadal mogliby walczyć z żołnierzami, chociażby za pomocą drobnych rzeczy (taka partyzantka). Tak tylko umocnili żołnierzy w przekonaniu, że są niezwyciężeni.
Świetnie wykreowana postać Elileny, choć ukazywana przez krótszy czas. Do tego Nimnar wydaje się mieć jakiś swój urok i ma piękne imię. Brawa.



             Rozdział II Thoron i Greta
        Zastanawiałam się, czy akcja nie poszła za szybko, ale doszłam do wniosku, że absolutnie nie. Przedłużanie tego nie miałoby najmniejszego sensu. Podoba mi się również różnorodność postaci, choć na razie mam delikatne wrażenie, że ich wszystkich, oprócz Nimnar, łączy pewna ludzka skaza - egoizm. Ale to tylko drobne gdybania, bo na razie nie mogę wyrokować. Brakowało mi w tym rozdziale tylko jednej rzeczy - opisu, w jaki sposób Greta wyczuła moc przedmiotu, który kapłanka nosi w woreczku. Zabrakło o tym jasnej informacji i można by to wykorzystać, jako ciekawy dodatek. Oczywiście, jeśli zrobiłaś to później - tak też można, ale wydaje mi się, że lepszym zabiegiem by było umieszczenie tego już na początku, w tym właśnie rozdziale. Albo chociaż o tym wspomnieć.



             Rozdział III Egorath
          Bardzo dobrze poprowadzone wszystkie dialogi. Zwięźle, na temat i realistycznie. Szczególnie reakcje. Kiedy doszłam do momentu, kiedy Greta i Thoron powiedzieli, że dopiero później zdradzą swój cel, miałam nadzieję, że Nimnar na to nie przystanie. To byłaby głupota, gdyby nie próbowała dociec, dlaczego ma pomóc rodzeństwu. Ale jedną rzecz bardzo ukróciłaś i nie był to dobry zabieg - Greta zbyt szybko powiedziała jej prawdę. Oświadczyli, że nie wyjawią, Nimnar mówi "Nie, powiedzcie mi teraz", a dziewczyna od razu ulega i zdradza cel. To trochę niedorzeczne, skoro jeszcze przed chwilą nie chcieli o niczym jej informować. Nie wyjawili jej całej prawdy, to fakt, ale to mimo wszystko za mało. Nimnar mogłaby się domyśleć, że skoro Greta tak szybko jej uległa, kłamie albo wyjawia tylko część faktów.
             Kolejna rzecz, którą muszę pochwalić, to przejścia. Uśmiechałam się, gdy czytałam "Obiecała.", a już następny fragment zaczynał się od "- Obiecałaś - jęknęła". Dawno nie spotkałam się z tym zabiegiem, a naprawdę go lubię. Oczywiście w umiarze. No i jest jeszcze wiersz... przepiękny. Sama bardzo dużo piszę od ponad pięciu lat, zarówno wiersze, jak i ballady, sonety. Rymowane i nierymowane. Wykonałaś naprawdę dobrą robotę, nic tu nie zgrzyta, wszystko pasuje, jest płynność, piękne rymy. Perfekcja!
        Obietnica Elileny, konkretniej to rysowanie krzyżyka na ramieniu, skojarzyła mi się z Eris z Disneyowskiego "Sindbada". Tam bogini chaosu, na znak przysięgi, kreśliła krzyżyk na lewym ramieniu sztyletem. Strasznie mi się to podobało, fajnie to wykorzystałaś, choć dobrze, że nie wprowadziłaś noża. W przypadku człowieka byłaby to lekka przesada.



           Rozdział IV Riva
            "- A ty robisz ziołowe leki – powiedziała ponuro Nimnar, chlupocząc winem w kubku." - przytaczam to, bo mam tu małe zastrzeżenie. Wcześniej napisałaś, że wypili prawie całe wino jednym haustem, więc lepiej by było napisać, że chlupotała resztką wina. Wiem, że to drobny szczegół, ale to przecież właśnie detale ubarwiają opisy.
                        "- Nimnar jest z nami, jasne? – powiedziała ostro Greta." - i jeszcze tu. Wątpię, żeby w czasach średniowiecznych (?) znali słowo "jasne". Nawet, jeśli masz prawo do łączenia dowolnych epok, kreując własny świat, słowo "jasne" ma nowoczesny wydźwięk i po prostu tutaj nie pasuje.
                       W rozdziale miałam lekkie trudności z połapaniem się, o kim teraz mówi dany fragment. W paru miejscach zbyt późno o tym informowałaś.
                       Dopóki nie przeczytałam końcowej informacji, że rozdział miał osiem stron, byłam przekonana, że przeczytałam góra pięć. Lektura wciąga mnie coraz bardziej, ale niestety, nie dodajesz zbyt często nowych rozdziałów, więc nie mogę dogłębnie zanurzyć się w lekturze, a szkoda, byłabym stałą czytelniczką. Wprowadzasz coraz więcej nowych postaci, co daje nowe wątki. Urozmaicasz fabułę i nie dajesz czytelnikowi chwili na nudę. I słusznie.



                Rozdział V Królowa i śmierć
               "- O! Nasza królewna w końcu raczyła wstać – warknął mężczyzna, zarzucając bagaż na plecy." - trochę niedorzeczne, bo przecież mogli ją bez trudu obudzić.
                "którym posługiwały się Cienie" - nie powiem, żeby to było oryginalne. "Cienie" pojawiały się w ogromnej liczbie opowiadań i książek. Ja sama w dwóch ze swoich opowiadań (jedno nadal wisi w necie, drugie pisane było na grupowcu) je prezentowałam. Chyba to już przestało robić wrażenie. To taka tylko moja uwaga.
                O, Jelonek! Uwielbiam jego grę, szczególnie w piosenkach Huntera. Podkład skończył się dokładnie w momencie, gdy czytałam ostatnie słowa. Bez bicia jednak powiem - nawet on nie potrafił sprawić  że scena w jakikolwiek sposób mnie poruszyła. Wielokrotnie czytałam, jak i sama pisałam sceny śmierci czy cierpienia (szczerze mówiąc, pisałam głównie je. Siedemdziesiąt procent moich tekstów jest właśnie o tym i, nie chwaląc się, idzie mi świetnie) i to nie był najlepszy tekst. Suche, takie wyprane z emocji, ze wszystkiego. Chociaż widziałam, że próbujesz coś z tym zrobić, ale Ci nie idzie. Tak, jak mówiłam, słysząc pierwsze nuty muzyki nastawiłam się na to, żeby wczuć się w postać. Nie miałam uczucia, że spłonę. Miałam uczucie znudzenia i takiej normalności. Bardzo mi przykro, ale tutaj minus.
                Aha, no i nie wyjaśniłaś zbyt dobrze, jak to się stało, że Riva została porwana. Karmazynowi Rycerze przybyli szybko, ale tam przecież była nasza trójeczka bohaterów. Przy czym Karmazynowi ich nie znaleźli.




Podsumowanie

     Na wstępie powiem, że Twoje opowiadanie jest jednym z najlepszych, jakie czytałam. Bądź pewna, że jeśli nie zawiesisz bloga, będę go czytała. Poproszę Cię nawet o informowanie, jeśli mogę.
     Pomysł: jak żyję, na razie nie znalazłam takiej kombinacji. Tak też uznaję Twoją oryginalność i zróżnicowanie wątków. Jest ciekawie i intrygująco. Byłoby dobrze, żebyś w takim klimacie utrzymała dalszą część opowiadania.
     Fabuła i akcja: tutaj może pogrupuję wątki. Nimnar - na razie historia najlepsza, według mnie, ze wszystkich we Wrong Path. Postać kapłanki, mieszańca-półelfki, tchórzliwej, wywodzącej się z burzliwego związku, o którym nie ma pojęcia, związana tajemniczą i niebanalną przepowiednią (bo nie ujawniasz od razu, o co tak właściwie chodzi i mam przeczucie, że niebanalne będzie też rozwinięcie), wokół której robi się mnóstwo "cichego" zamieszania. Pisząc "cichego" mam na myśli to, że dziewczyna, ani ludzie, nie mają pojęcia, co się tak naprawdę ma zdarzyć z nią w roli głównej. Wszystko zdaje się sprowadzać własnie do niej, w końcu to główna bohaterka. Kapłanki - ich los wciąż mnie obchodzi i interesuje, chciałabym dowiedzieć się więcej na ich temat i liczę, że to pociągniesz. Naprawdę, nie rezygnuj z tego. Możesz stworzyć bardzo ciekawe wstawki. Thoron i Greta - nieszczególnie ich lubię, a mimo to fragmenty z nimi mnie nie nudzą. Nie darzę sympatią żadnego z rodzeństwa, ale takie postacie są potrzebne dla równowagi. Wydają mi się troszeczkę przygłupi, ale to może tylko moje patrzenie przez pryzmat postaci "wyższych". Damir - a tego gościa lubię bardzo, ma ciekawą osobowość. Myślę, że jest taki pół-na-pół i wątek utrzymany w takim właśnie temacie byłby naprawdę fantastyczny. Nie kolorujesz go od razu na czarny, czy biały i to jest właśnie dobre w tej historii. Nie chcesz od razu narzucić czytelnikowi, jak ma go postrzegać. Tak go polubiłam, że jak dla mnie było trochę za mało o nim. Jestem głodna wieści o Damirze, łaknę ich. Dlatego mam wrażenie, że lekko zaniedbałaś ten wątek, że powinnaś podać więcej informacji już teraz i gwałtowniej przybliżyć go do celu. Riva - ach, biedna dziewczyna. Krótko pobyła w opowiadaniu i właściwie tylko dlatego mi jej szkoda. Niemniej jednak dobrze, że ją wplotłaś. Odwróciłaś nieco uwagi od głównych bohaterów, dzięki czemu opowiadanie nie stacza się na szlak "Harry Potter", gdzie wszystko krążyło wokół Harrego, a raczej bardziej przypomina "Grę o Tron" (choć zróżnicowania jeszcze trochę brakuje pod tym względem). Mam tylko jedną uwagę, a jednocześnie pomysł na urozmaicenie tego wątku, żeby nie stał się "szablonowy" (potrzebny tylko na chwilę, żeby odwrócić uwagę). Mianowicie, pisałaś, że według Grety Nimnar zbyt szybko uwierzyła Rivie; że można by od dziewczyny wyciągnąć informację. Co ty na to, żeby Thoron spróbował tego dokonać...? Byłby to o wiele lepszy powód zakochania piętnastolatki niż samo "uderzenie piorunem". Sassan i tajemniczy elf (którego imienia oczywiście nie pamiętam) - tego wątku nie rozumiem. Nie wiem dokładnie, jakie było założenie jego powstania. Nurt ma zbyt wiele niedomówień, za bardzo też naplątałaś. Miejscami pisałaś niejasno. Trzeba by to poprawić, wygładzić, wyprostować, sprawić, że będzie płynniejszy. Tego tu brakuje. Ogólnie fabuła rozwija się jednocześnie powoli i prędko. Miejscami się rozpędzasz, a miejscami zwalniasz. Byłoby to dobre, gdybyś tylko nie zmieniała tempa co chwilkę, bo miałam czasami wrażenie, że jadę po wybojach.
   Bohaterowie: Nimnar - piękne imię, przyznam. Podoba mi się jej niewinność i tchórzliwość, a także łatwowierność i niezdecydowanie. Greta - trochę za mało sprytna, dlatego z lekka mnie irytuje. Właściwie mało zmyślna, powiedziałabym. Nie chodzi o kojarzenie faktów itd., ale o pewien rodzaj instynktu samozachowawczego.  Thoron - wkurza mnie jego uszczypliwość. Trochę z nią przesadza, można by to uregulować  bo miejscami jest rzeczywiście... wytrącający z równowagi. Damir to postać doskonała, uwielbiam go, jak pisałam już wyżej. Sassan wydaje mi się ufny, przezorny, dobry. Po prostu dobry, czysty duchowo. I... no nie wiem, zdaje mi się, że będzie chował urazę. Bohaterów opisałam bardzo krótko, ponieważ w większości wypowiedziałam się na ich temat wyżej.
     Dialogi: nie sztuczne, naturalne, prowadzone z rozmachem, przemyśleniem, inteligencją. Dobrze poprowadzone sytuacje i rozmowy, "bitwy na słowa". Nie masz z nimi problemu, a to, moja droga, wielki plus.
     Styl i język: posługujesz się płynnym językiem, nie udziwniasz starymi słowami (tylko miejscowo), swobodnie opisujesz to, co widzisz w wyobraźni. Bardzo dobrze konstruujesz zdania, właściwie nie popełniasz błędów stylistycznych, składniowych. Zdania nie są skomplikowane, lecz łatwe do zrozumienia. Nie wprowadzasz zbędnych metafor, porównań i przenośni, nad którymi trzeba by się głębiej zastanowić  To dobra cecha, bo patos jest tu kompletnie niepotrzebny. Ściągasz czytelnika na ziemię, pilnując, żeby skupiał się na fabule. Nie zmuszasz się do napisania kolejnego słowa i to widać. Powiem szczerze, że jeśli chodzi o styl, jesteś jedną z najlepiej piszących osób w blogosferze. Wspaniale.
     18/20

   Spisanie zeznań

            Prolog
„Młoda dziewczyna klęczała w Białej Świątyni, przyciskając dłonie do ust, by stłumić” – brakujący przecinek. Już wyjaśniam, dlaczego tak. Bez przecinka mogłoby to również oznaczać: Młoda dziewczyna klęczała, by stłumić, co nie miałoby sensu. Stawiając przecinek jasno określamy, że dziewczyna przyciskała dłonie do ust, by stłumić szloch, gdyż wtedy rozdzielamy zdanie na odpowiednie części.
„Tam, gdzie się pojawiła, nie miał prawa przeżyć” – brakujący przecinek, niedomknięte wtrącenie.

            Rozdział I Ucieczka
„a każdy kapitel, w kształcie kwiatowego kielicha otoczonego liśćmi akantu, zachwycał swoimi” – brakujący przecinek, tu powinno być wtrącenie. Kapitel zachwycał i w środek dajemy szczegółowy opis, to wtrącenie.
„odpychał się od niej łapami, by skoczyć” – brakujący przecinek.
„Ponad belkowaniem zwisały wonne kwiaty, wznoszące płatki do góry, w oczekiwaniu na blask słońca” – tu z kolei wtrącenie jest zupełnie niepotrzebne. Oczywiście, można je zastosować, nie będzie to błąd, ale nie jest konieczne. Nawet śmiem sądzić, że bez niego byłoby lepiej. Można usunąć oba przecinki lub tylko drugi. Będzie poprawnie w każdej formie, tylko w niektórych lepiej zabrzmi.
„W jej tamburze znajdowało się jedenaście zakończonych ostrym łukiem okien, ozdobionych z zewnątrz kamiennymi rzeźbami.” – i znów wracamy do przecinków. Tym razem jest konieczny, gdyż zdanie posiada wiele określników i informacji o wyglądzie okien. Zbyt wiele, aby na spokojnie je przeczytać i nie musieć do niego wracać.
Przebiegające między oknami, marmurowe żłobienia" - sio z przecinkiem.
"Dalej, przylegając do linii drzew, wznosiły się" - rozpoczęłaś wtrącenie, ale go nie domknęłaś.
"Ktokolwiek ją ujrzał nie mógł się nadziwić, skąd tak wspaniała budowla" - brakujący przecinek. Zastanawiałam się jeszcze, czy by nie dać drugiego przecinka po "ujrzał", ale po namyśle zrezygnowałam z tego.
"miasteczku. jednak każda" - "jednak" z dużej litery.
"Młode dziewczęta, pochodzące z okolicznych wsi, odbywały tam nauki" - albo domkniesz wtrącenie, albo usuniesz przecinek.
"Jej oczy, barwy zachmurzonego nieba" - usuń przecinek.
"Wszystkie przez ostatnie trzy lata przygotowywały się do swojej roli. [...] Trzy lata szkoliły się, czekając na ten dzień." - niepotrzebne powtórzenie informacji.
"kamiennych schodach [...] kamienne sklepienie" - powtórzenie.
"je kolorowymi postaciami ustawionymi bokiem do widza" - obserwatora. To nie przedstawienie, tylko sufit.
"ale ludziom, zebranym w komnacie zdawało się to nie przeszkadzać" - usuń przecinek.
"Niekiedy ktoś kaszlnął, albo kichnął" - przed pierwszym "albo" nigdy nie stawiamy przecinka.
"Ułóżcie kwiaty przy ołtarzu [...] na kamiennym ołtarzu" - powtórzenie. I nadużywasz określenia "kamienne". Ustalmy po prostu, że wszystko takie było. Sklepienie, schody, ołtarz itd.
"Kiedy przepchała się przez przerażony tłum do ołtarza, zaniemówiła." - stawiamy przecinek, ponieważ pojawiło się "kiedy".
"Nie namyślając się wiele, odsunęła kamienną płytę i rzucając ostatnie spojrzenie na Elilenę wskoczyła do dziury" - brakujące przecinki.
"i wywołując iskierkę, podpaliła uwięzioną" - usuń przecinek lub domknij wtrącenie (przecinek za "i").
"Znała je, jak nikt inny" - brakujący przecinek.
"Nimnar wyszła z podziemi i rozglądnęła dookoła." - a może lepiej rozejrzała?
"więc dziewczyna, nie chcąc ryzykować złapania, ruszyła" - złapaniem. Brakujący przecinek (niedomknięte wtrącenie).
"Ciężko było posuwać się naprzód, pomiędzy grubymi pniami" - usuń przecinek.
"takich, jak ona [...] wyłapywano takich, jak ona" - powtórzenie. Brakujące przecinki.
"że jedyne, czego Karmazynowi Rycerze pragną, to władza" - brakujący przecinek.
"Że też akurat musiała odziedziczyć po matce wszystkie najgorsze cechy elfów?" - nie rozumiem, po cóż widnieje tu znak zapytania. Usuń.


              Rozdział V Królowa i śmierć

"Bura sukienka, przykryta z przodu poszarzałym fartuchem, oplatała jej nogi." - niedomknięte wtrącenie.
"Chce je!" - Chcę.
"Teraz powiedz mi, gdzie jest tamto dziecko?" - brakujący przecinek.
"Nie miała pojęcia, co mógł oznaczać" - brakujący przecinek.
"Pośrodku tej ciemności, na kamiennym blacie, leżała sprzeczność." - niedomknięte wtrącenie.
"Ręce i nogi rozrzucone bezładnie na blacie, wydawały się nie być powiązane z ciałem" - zbędny przecinek.
"Dla skromnej córki drwala, nie przywykłej do wygód, wyśmiewanej w mieście, pojawienie się tej trójki" - nieprzywykłej. Brakujący przecinek.
"a Riva, niezdolna wykrztusić choćby jedno słowo poczuła, jak" - jednego słowa. Brakujący przecinek.
"nie przejął by się tym zbytnio" - przejąłby.
"Jedyną rzeczą, która dawała dziewczynie jakie takie poczucie rzeczywistości, był chłód" - jako takie. Niedomknięte wtrącenie.
"Nie omamisz mnie, wiedźmo" - brakujący przecinek.
"chociaż elfy traktowały tą książkę" - TĘ książkę.
"a ostatnią rzeczą, jaką poczuła, był ogień" - brakujący przecinek.




Podsumowanie

     Masz bardzo duży problem z przecinkami. Nie domykasz wtrąceń, zapominasz nieraz ich stawiać przed "jak" albo "co". To, że nie wypisałam błędów ze wszystkich rozdziałów, nie znaczy, że nie zwracałam uwagi na pozostałe teksty. Zwracałam. Po prostu, jak czytam, nie jestem w stanie ich ignorować. Im dalsze rozdziały, tym błędów było mniej, ale w rozdziale drugim było ich niemalże tyle samo, co w pierwszym (który był pod tym względem dramatyczny). Nie masz jednak problemów z ortografią, właściwie w ogóle ze stylistyką (trochę na początku tylko), poprawnie zapisujesz dialogi - jest prawie cudownie. Tylko ta ilość błędów tu bruździ.
     6/10

     Przeszukanie kieszeni

          Obwieszczenia są trochę za długie. O tym, kto jest autorem szablonu, akurat każdy wie, bo aż nazbyt wyraźnie widać podpis. Informacja, gdzie zostawiać prośby o powiadamianie też jest akurat niepotrzebna, bo "Informator" mówi sam za siebie, a czytelników nie trzeba prowadzić za rękę jak dziecko. Każdy się domyśli.
          Mapa - bardzo dobrze wszystko opisane, geografia szczegółowa. Jednak powinno to być mniej-więcej zamieszczone w tekście, a na razie nic nie było wspomniane. Mam nadzieję, że to nadrobisz.
          Kalendarium - równie przydatna zakładka, co "Mapa". Obydwie zastępują wszędobylskie "O opowiadaniu/O fabule".
          Słownik - rzadko spotykana rzecz na blogach, a naprawdę usłużna. Ja sama zawsze tworzyłam coś takiego, nazywając to "Tezaurusem". Dobrze, że o tym pomyślałaś, ale zamieszczone informacje również powinny być zamieszczone w tekście.
         Galeria - fajny dodatek. Bardzo dobrze rysujesz, Shauu zresztą też, choć miejscami miałam wrażenie, że wzorowałaś się na jakichś zdjęciach. Ale być może to tylko moje zwidy. Codziennie przeglądam galerie profesjonalnych fotografów i mam przed oczami już tyle różnych twarzy, że nie jestem w stanie dokładnie określić  czy widzę jakieś podobieństwa na Twoich rysunkach.
         Sojusznicy - linki. A te opowiadania to...? Bo nie napisałaś, czy czytasz je, czytałaś, czy tak o Ci się spodobały. Trochę ich dużo. Warto by wyróżnić te najlepsze, zamiast wstawiać wszystkie po kolei, ale rozumiem, że mogą to być opowiadania Twoich znajomych z internetu lub życia. Ładnie pogrupowane, uporządkowane, przejrzyste. Link do Gaola jest, to najważniejsze.
         Informator - wiadomo. Muszę się wpisywać  czy od razu mogę poprosić o powiadamianie na moim prywatnym blogu? Jakby co, podam adres w komentarzu pod oceną.
          Spamownik - wiadomo. Dobrze, że masz. Choć w sumie - kto go teraz nie ma? Z rzadka który blog, aczkolwiek się zdarza.
          Oznajmiam, iż niczego nie brakuje. Są tylko pojedyncze, drobne niedociągnięcia, ale co tam. Przymknę na to oko, nie szkodzą.
     10/10

     Indywidualizm

           Opowiadanie jest jak najbardziej Twoje, o oryginalności już wspominałam. Stworzyłaś połączenie, jakiego wcześniej nie widziałam, a nawet nie przypomina mi żadnej książki, którą czytałam. Klasyczny świat fantasy (nie, to nie jest żadna obelga, tylko stwierdzenie przynależności gatunkowej), dobrze wykreowany przez Ciebie samą. Unikalni bohaterowie, różnią się wieloma cechami od tysięcy postaci książkowych i opowiadaniowych pomimo faktu, że nie posiadają niezwykłych umiejętności, historii, pochodzenia. Jestem pod wrażeniem. Z przyjemnością czytałam Twojego stwora.
     7/7

     Wyrok

            Punkty dodatkowe lecą do Ciebie za podkład Jelonka, egzekucję Rivy (lubię szybko kończące się wątki, a jeśli kończą się śmiercią bohatera, to już w ogóle. To wszystko z powodu, że przewrażliwiłam się na punkcie dobrze kończących się książeczek, gdzie wszyscy bohaterowie wychodzą z akcji bez draśnięcia, jakby byli stworzeni z tytanu), za klimat i styl.
     4/5

            Łącznie punktów: 55/72
            Wyrok: Zwolnienie warunkowe
            Szkolna ocena: 5

     Idariale przetarła zmęczone oczy i spojrzała na elektroniczny zegarek o czerwonych cyfrach. Za sześć minut miała wybić pierwsza w nocy, a ona wciąż siedziała w swoim gabinecie. Było zbyt późno, aby wrócić do domu. Zastępczyni naczelnika wzruszyła więc ramionami, po czym podniosła się z krzesła i zamknęła drzwi na klucz. Podpisawszy się pod wyrokiem, z szerokim uśmiechem na ustach zajęła czarną, skórzaną kanapę. Otuliła się miękkim kocem z czerwonej wełny i w białe śnieżynki, który dostała niegdyś od babci.
     - Dobranoc, więźniowie - mruknęła, zasypiając z myślą, że jeden z nich spędza w Gaolu swoją ostatnią noc.


<< Przepraszam, że miejscami tekst wygląda wręcz katastrofalnie, ale nic nie mogłam z nim zrobić. Wziął i się zawziął >>

7 komentarzy:

  1. Bardzo dziękuję za ocenę! Zwłaszcza, że pisałaś ją, jak sama powiedziałaś, w dość trudnym dla Ciebie czasie. Jestem wdzięczna za poświęcony mi czas.
    Przecinki występują głównie w moich koszmarach. Mylą mi się te wszystkie zasady ale próbuję walczyć z tą ułomnością. Dziękuję za wypisanie tych błędów, bo sama już patrzeć nie mogłam na te rozdziały.
    Nie spodziewałam się tak dobrej oceny! Jestem mile zaskoczona!
    Powiem, że Sassan własnie ma być taki trochę... nietypowy. Póki co jest po to, by go poznać. W swoich notatkach mam wszystko rozpisane i sama nie mogę się doczekać, aż poświęcę Sassanowi więcej uwagi. Czekam jednak do "opowiadaniowej zimy", by wszystko w miarę się zgadzało z pierwowzorem.
    Będę się starała wszystko wyjaśnić, zgrabnie połączyć, chociaż mi samej często przypomina to najgorszy odcinek "Mody na sukces". Tyle tam jest powiązań rodzinnych...
    W takim razie proszę o adres Twojego bloga ^^
    Dziękuję Ci za ocenę i za poprawienie mi humoru na cały dzień <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jesteś zadowolona z oceny, ale najbardziej ucieszył mnie fakt, że jest dla Ciebie pomocna.
      Przecinki i dla mnie były krucjatą, ale jak się wzięłam za ocenianie to problem się rozwiał :D Dużo można się nauczyć, jak się pracuje na ocenialni.
      Mój blog: http://zamek-pelen-pior.blogspot.com Byłabym wdzięczna, gdybyś powiadomienia zostawiała w "Spamowniku", bo pod notkami chciałabym mieć tylko opinie a'propos rozdziałów. Kiedyś nie stosowałam czegoś takiego, ale za każdym razem, jak widziałam powiadomienie o komentarzu pod notką "fabularną" to miałam nadzieję, że jakaś krytyka może, a to powiadomienie ._. Nie lubię się zawodzić pod względem moich tworów, trochę to dziwne, wiem.
      E, wcale że nie prawda :D Żadna moda na sukces, przędziesz po prostu ładną sieć ;)

      Serio poprawiłam Ci humor na cały dzień? o.o

      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Też oceniałam i to jest całkiem inna bajka. Oceniając widzę błędy, a w swoim tekście ich nie zauważam! O.O
      Jasne,że będę Cię powiadamiać w "Spamowniku". Też nie lubię tego, gdy zerkam na nowy komentarz pod postem, a widzę powiadomienie. Trzymam się jednak dzielnie ^^
      Przez chwilę poczułam się jak Charlotta, przędąca swoją literacką pajęczynę. Dziękuję :)
      Serio, serio!

      Również pozdrawiam!

      Usuń
  2. Hej! Chciałam tylko powiedzieć, że źle zalinkowałaś bloga. Gdy klikam "Moore [wrong-path]" prowadzi mnie do strony "http://wrong-patch.blogspot.com/" a właściwy adres to "http://wrong-path.blogspot.com/". Pomyłka wynikła pewnie przez późną porę. :)

    Bardzo fajna ocena, dobrze się czyta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, nie, pomyłka jest przez to, że jak słyszę "pacz", to mi staje przed oczami łatka, a to z kolei pisze się "patch" XD Zaraz poprawię.

      Usuń
  3. "Krócej mówiąc, praca jest niestaranna i jakby robiona „na szybko”, bynajmniej tak wygląda."
    Dziewczyno PRZYNAJMNIEJ! Tu masz stronę, która Ci to uświadomi http://bynajmniej.net/
    Uważam, że każdy szanujący się oceniający powinien znać różnicę między BYNAJMNIEJ a PRZYNAJMNIEJ. Tego typu błędy niestety źle o tobie świadczą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi przykro, kochany Anonimie, ale ja wiem, że jest między tym różnica. I potrafię się tym posługiwać. A to, że przy szybkim pisaniu zrobiłam błąd (bo oceny nie piszę w żółwim tempie) nie świadczy o mnie źle. Nie należy od razu na mnie naskakiwać, nie znając realiów. Obydwu słów używam często, w odpowiadających im sytuacjach.

      Usuń

Zgłoszenia należy umieszczać w przeznaczonej do tego zakładce, nie pod postami!

Statystyka