wtorek, 20 listopada 2012

[052]Ocena: oczy-odzwierciedleniem-duszy



                Listopad wzbudzał w En wiele sprzecznych emocji. Był przygnębiający i zimny, ale to właśnie w tym miesiącu przyszła na świat.
                - Za sześć dni będzie siedemnaście lat – powiedziała do siebie, patrząc na kalendarz, który postawiła sobie na biurku kilka miesięcy wcześniej. Siedziała zawinięta w swój ukochany, błękitny kocyk i przeglądała dokumenty. Długie, sięgające już dużo dalej niż do połowy pleców, włosy wpadały jej do oczu. Co chwilę przychodziły do niej kolejne wiadomości od matki, która upominała dziewczynę, by coś zjadła. Tyle że ona nie była głodna. Któryś dzień z kolei.
                Jako że miała trochę więcej czasu niż zwykle, postanowiła, że w końcu dokończy pisanie wyroku, który czekał na nią już od sierpnia. Chwyciła akta w długie palce i zagłębiła się w otchłań, której tak dawno nie odwiedzała.

Oskarżająca: Niewidzialna

Pobieżny ogląd więźnia:

                Mimo iż adres masz bardzo długi, nie zawiera w sobie żadnego polskiego znaku, a to dobrze. Nie lubię, jak coś wygląda niechlujnie. Możne dlatego, że sama jestem niechlujna? Nie mam zielonego pojęcia. Wracając jednak do adresu, wydaje mi się jednak trochę zbyt długi. Ładny, ale trudny do zapamiętania. Wiem, że teraz ciężko jest znaleźć fajny, króciutki i artystyczny adres, który będzie do tego dostępny, więc i tak należą Ci się brawa za to, co masz. Pozwól mi jednak troszeczkę powybrzydzać, dobrze? Tak ociupinkę.
                „ Bo w oczach tkwi siła duszy” Paulo Coelho. Hmm… Jakoś nigdy w życiu nie przeczytałam nic, co wyszło spod pióra tego pana i chyba nie żałuję, ale cytacik całkiem fajny. Oczy elementem wspólnym wszystkiego, ale to w porządku . Przynajmniej wiadomo, że się ze sobą ładnie łączą te jakże ważne czynniki.
                Nie wiem, o czym będzie opowiadanie. Jest odrobinę tajemnicze, jeśli patrzeć z mojej perspektywy, no i mnie w sumie zaciekawiło. Miejmy nadzieję, że się nie zrażę.

7/10

Ubiór więźnia:

                Nigdy nie przepadałam za tym podpunktem. Rzadko kiedy zdarza się blog, który powala mnie na kolana swoją szatą graficzną. Twój jest całkiem ładny, ale moim zdaniem czegoś mu brakuje.
                Cały szablon jest bardzo fajny, tylko nie lubię, jak się wplata zdjęcia sławnych osób do nagłówka,  jednak nie wygląda to jakoś straszliwie rażąco, toteż nie wyciągnę większych konsekwencji.
                Ogłoszenia i inne dodatki znajdują się po prawej stronie, zapisane innym kolorem niż tekst opowiadania. Wszystko wydaje się być schludne i przemyślane, a to spory plus.
                Nie mam większych zastrzeżeń, właściwie to chyba żadnych nie mam. Podoba mi się, dochodzę do takiego wniosku. Jako jedna z nielicznych, wybiłaś się profesjonalnym podejściem do tejże „strony”  swojego bloga.
8/10

Przesłuchanie:

        Rozdziałów masz trzynaście, więc właściwie żadnego problemu nie sprawi mi przeczytanie wszystkich, jednak nie będę omawiać każdego. No chyba że zajdzie taka potrzeba.

       1."Dziewczyna skrywa tajemnicę, sama nie wiedząc jaką.”

        Byłam święcie przekonana, że zdanie, z którego zrobiłaś tytuł rozdziału, znajdę bez problemu w tekście, a tu niespodzianka, nie ma go! Dziwne to bardzo.
        Przechodząc od razu do konkretów, to muszę powiedzieć, że nie spodobał mi się sposób, w jaki chcesz przekazać historię. Piszesz bardzo… specyficznie, jeśli mogę to tak określić. Zbyt szybko wszystko przytaczasz. Hilary właśnie poznała Dumbledora, a już mu opowiada całą swoją historię, łącznie z wymyślonym nazwiskiem. Sporo nad tym myślałam i wpadłam na taki, mam nadzieję że w miarę znośny, wątek, a mianowicie, panna Rose się przedstawia jakiemuś czystokrwistemu dzieciakowi ze szkoły, a on na to „Rose? Z tych Rose’ów?”, i wtedy się dowiadujemy, że ona nie wie, o co chodzi, nie zna swojego prawdziwego nazwiska, a to jest tylko zastępcze. Oczywiście, przedstawiłam to w wielkim skrócie, ale chodziło o sam zamysł.
        W każdym bądź razie wszystko potoczyło się odrobinę za wcześnie. Chociaż odrobinę, to chyba  lekko powiedziane.

2.”Poczuł więź z ową dziewczyną.”

        Rozdział stosunkowo długi, mimo to nie zmienił się w nim zapis. Nadal za szybko. Nie jestem zbyt wylewną osobą, co mi się zazwyczaj wytyka, nie lubię pisywać epopei na tematy, które można streścić w trzech zdaniach, ale nawet ja czuję, że to minimalizm w najczystszej postaci. Pięć zdań zastępujesz jednym, skracasz wszystko do granic możliwości i na dodatek gubisz się w narracji i czasie, którego nie możesz zmieniać ze zdania na zdanie. Właściwie, to nie powinnaś zmieniać go w ogóle. Trzeba być konsekwentnym w swoich wyborach. Nie można iść zawsze po najmniejszej linii oporu.
        Harry poczuł więź z dziewczyną, którą zobaczył pod drzwiami swojego przedziału. Pomińmy cały komizm tej sytuacji, którą powinnaś rozwinąć, by stała się ciekawa i zawiła, ale ja już chyba wiem, co się kroi. A różdżkę bliźniaczkę miał James, prawda? James Potter.
        Sprawdziłam. To była Lily. Lily miała taką samą różdżkę. Jak znam życie, Hilary będzie zaginioną siostrą Harry’ego, którą Lily urodziła jeszcze w czasach szkolnych, na pewno nie ze związku z Jamesem. No i Hilary się zakocha w Harry’m, albo na odwrót, a to będzie zła i kazirodcza miłość. Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać. Po prostu każda historia opiera się na schematach, wiem, bo sama też się ich trzymam, mimo iż usilnie się staram być oryginalna. No ale nie ma się co oszukiwać, wszystko już zostało wymyślone, a my, ludzie, uwielbiamy uklepane wątki.

3.„Wystarczyła im sama obecność.”

        No i znowu to samo. Krótko, krótko i jeszcze raz krótko!
        Powoli moja teoria zaczyna się sprawdzać. Wiemy już, że tak jak rodzice, Rose trafiła do Gryffindoru. No i jeszcze sama końcówka. Chłopak, który za nią pobiegł mógł być albo Potterem, albo Zabinim. Ale jednak obstawiam Pottera.

5. „Nigdy nie widział tak wzruszonej osoby.”

        Po przeczytaniu dwóch ostatnich rozdziałów, nie mam najmniejszych wątpliwości, że Hilary jest córką Lily. Do tego wydaje mi się, że wplatasz tu wąteczek z Dramione, mylę się?
        Zauważyłam u Ciebie kolejną dziwną tendencję, ale o niej później, w podsumowaniu.
        Chciałam jeszcze wtrącić taką maleńką dygresję związaną z jednorożcem, który się w rozdziale pojawił. Dziwne było to, że Rose mogła z nim rozmawiać, ale samo to bym zrozumiała, gdyby nie fakt, że on sobie spokojnie w biały dzień po błoniach spacerował! No halo, troszkę realizmu poproszę. I żeby nie było wątpliwości, uśmiechałam się, jak to pisałam.

6. „Wole umrzeć niż do ciebie dołączyć!”

        Po pierwsze, tytuł powinien brzmieć „Wolę umrzeć, niż do ciebie dołączyć!”, ale to nie jest teraz najważniejsze.
        Tak jak myślałam, Hilary jest siostrą Harry’ego. Rodzicami są Lily i James, w co wątpiłam, z racji koloru włosów młodej Rose, no ale po tym rozdziale już wszystko jasne. No i w końcu pojawiła się wstawka o tych oczach!
        A tak właściwie, to trzylatki raczej nie wypowiadają tak złożonych zdań, a przynajmniej nie normalnie, zdarza im się kilka „azaliż gdy”, jak to powiedziała ostatnio moja mała kuzynka, ale każde jej zdanie jest raczej proste. A nie jest milczkiem.
        „Bez obecności rodziców miałeś nie latać na miotle.” No sama spójrz. Dziwnie, nie?

7. „Wziął do ręki przedmiot, który wyglądał jak złoty wisiorek.”

        Z początku miałam zamiar pominąć ten rozdział w opisywaniu i powrócić z ósmym, bądź dziewiątym, ale końcówka lekko mną wstrząsnęła. Moim zdaniem była całkiem dobrze napisana, tylko zdanie „Gdyby tak nie było Malfoya”, zupełnie mi tak nie pasowało! Bo właściwie, o co z nim chodziło? Z jednej strony ma sen, w którym Zabini (Ty i ja wiemy, o co chodzi, reszta niech przeczyta rozdział) robi z dziewczyną co chce, budzi się po nim zlana potem i jedyne słowa, jakie wypowiada, to gdyby tak nie było Malfoya? Naprawdę?
        Cały czas mam dylemat z tym wątkiem miłosnym Hilary i Harry’ego, co myślałam, że go wpleciesz. No bo oni nie zachowują się jak zwykli przyjaciele! No a tylko ona wie, że są rodzeństwem… Eh… W sumie, to byłby naprawdę ciekawy motyw, oczywiście jeśli by go dobrze rozplanować.

11. „Podniosła łuk, naciągnęła cięciwę i strzeliła.”

        A było tak blisko! Tak blisko! Aaaaaaaa!
        Już się uspokoiłam i mogę przejść do omówienia. Oddycham bardzo głęboko.
        Moim zdaniem za mało wprowadzenia z Justyną i Michałem. Powinnaś poświęcić im cały rozdział, zanim przytaszczyłaś biedaków do Hogwartu. No i raczej nie mieszałabym z narodowościami i pozostała przy Brytyjczykach. Do tego więcej sportowych dyscyplin, których nie musiałaś opisywać po kolei. Zrobiłabym taki myk, że Gryfoni wracają wykończeni do dormitoriów i rozmawiają sobie o tym, co się zdarzyło w ciągu całego dnia. Komentarze pod tytułem „ A wiedziałeś, że nie można nikogo skonfundować w tej całej sitkówce? Głupota, nie?”. Już słyszę Hermionę, wołającą tym jej boskim, przemądrzałym tonem „To jest siatkówka, Ronald. Siat-ków-ka.”
        No i oczywiście więcej łucznictwa, które, jak mniemam, odgrywa w tym rozdziale kluczową rolę. Więcej uczuć i realizmu. I szersze omówienie, bo to wszystko takie troszkę pogmatwane się wydaje.
P.S. Uważam, że powinien ją pocałować, a potem się zmieszać. Tak byłoby… No nie wiem, normalniej? Który facet, do tego w okresie dojrzewania, by się pohamował? Ja nie znam takiego.

12. „Oczy odzwierciadlają duszę człowieka.”

        Powinno być odzwierciedlają.
        Trochę się zamotałaś w tym wszystkim, ale i tak chylę czoła za przepowiednię. Bardzo dobry pomysł, chociaż pobawiłabym się jeszcze językiem. Jak wiadomo, treści takich wróżb są zazwyczaj o bardzo doniosłym wydźwięku, a to, co napisałaś, było tylko doniosłe.
        Z drugiej strony, oni mają tylko po trzynaście lat! To chyba trochę za szybko, jak na takie „romanse”, nie uważasz? Poza tym, żaden nauczyciel przy zdrowych zmysłach nie władowałby chłopca i dziewczyny do jednego dormitorium, a już na pewno nie do takiego bez odpowiedniej ilości łóżek. To tylko takie moje przemyślenia i logiczne potknięcia.
        Zauważyłam, że piszesz coraz lepiej, a to duży plus! Przecież o to chodzi, żeby się rozwijać. Trzymaj tak dalej.


        Przeczytałam. Nie powiem, mam mnóstwo przemyśleń, które zostawię dla siebie, bo ocena nie jest od tego, żebym w niej wypisywała swoje urojenia.
        Pisałam kiedyś o jedenastolatce, która się zakochała. Chociaż jak tak dłużej nad tym myślę, to zauroczyła chyba lepiej określa stan, w którym moja bohaterka się znajdowała. Przechodząc jednak do sedna, jak już wyżej wspominałam, Twoje postacie mają w większości dopiero po trzynaście lat. Przykro mi, ale miłostki, które opisałaś, nie zdarzają się w tak młodym wieku, a na pewno nie w takich stadiach. Wszystko by mi pasowała jakieś kilka klas wyżej.
        Zazwyczaj większość tego, co chciałam przekazać, zapisuję już w interpretacjach, czy jak to tam nazwać, rozdziałów, ale na pewno muszę poruszyć jeszcze kilka istotnych kwestii, które niedostatecznie rozwinęłam.
        Twoja tematyka jest stosunkowo świeża, chociaż w blogsferze pojawia się coraz więcej podobnych tworów. Wszystko byłoby super, gdyby nie to, że mam wrażenie, że coś Cię goni, przez co niedostatecznie rozwijasz swoje rozdziały. Nie chodzi mi tu o ilość słów, a przesłanie, które niosą. Wodę można sobie lać do woli, ale to raczej nie ma sensu, kiedy esencja umyka. Zamiast pisać o rzeczach najważniejszych bezpośrednio i ładnie, obchodzisz je zazwyczaj dookoła, co daje niezbyt fajny efekt.
        Popracowałabym też nad realizmem, bo niektóre sytuacje jakby z choinki spadły. Ten nieszczęsny jednorożec na ten przykład. On się w najgłębszych zakamarkach lasu powinien chować, w świetle księżyca świecić, a nie sobie po błoniach hasać, no heloł. Ja wiem, wszyscy kochamy My Little Pony (to nie jest sarkazm), ale Harry Potter do nich nie nawiązuje…
        Pinkie Pie rządzi!

        Dialogi wydają mi się miejscami zbyt sztywne, szczególnie jeśli popatrzeć na wypowiedzi co poniektórych Gryfonów, którzy w powieści Pani Rowling zwykli sypać żartami z rękawa. Jak wiadomo, każdy gada po swojemu, używa specyficznych słów, a to, co wypływa z jamy gębowej ma specyficzny dla danego osobnika wydźwięk. To również należy uwzględnić przy pisaniu opowiadania, moja droga. Brakowało mi hagridowskiej cholibki. Smutek, smutek.

        Przechodząc bezpośrednio do bohaterów, to muszę stwierdzić, że nie jestem do końca usatysfakcjonowana. Oczywiście, nie oznacza to, że w ogóle mi się nie podobało. Moim zdaniem oni wszyscy byli do siebie bardzo, ale to bardzo podobni. Owszem, mieli jakieś tam swoje indywidualnie cechy, ale wykreowałaś ich na straszliwie… uniwersalnych. Wściekają się, kiedy Ty sobie tego zażyczysz, śmieją się, kiedy Ty uznasz to za stosowne. Uważam, że każdy bohater ma prawo żyć trochę swoim życiem. Do tego nie za bardzo podoba mi się ingerowanie w charaktery już wykreowanych postaci. Nie mówię tu o przeżyciach wewnętrznych, które starałaś się ukazać, no ale na przykład pyskata Hermiona, mająca momentami, brzydko mówiąc, wylane, w ogóle mi nie pasuje. Tak więc moja główna zasada to „ Nie tykaj tego, co już stworzone”. Nigdy.
        Hilary Rose. Powstała bezpośrednio w Twojej głowie, chociaż nie wiem, czy była dobrą inwestycją. Zrobiłaś z niej istną Mary Sue. Piękna, wszyscy się nią zachwycają, genialna praktycznie z każdego przedmiotu, wygrywa wszelakie konkurencje sportowe, lubiana, itede itepe. Nie wiem, czy tylko ja tak mam, ale nie lubię takich wyidealizowanych pannic. O wiele łatwiej jest mi się utożsamić z bohaterką, która ma skośne oczy i jest kompletną łamagą. Taka bardziej przypomina mnie samą.
        Wracając jednak do tematu, pozwolę sobie przytoczyć fragment wypowiedź o Twoim blogu jednego z Anonimowych Autorów, który znalazłam w Internecie. Gal Anonim pisze:
„- Jesteś Potterówną?
- Po czym wnioskujesz?
- Po rysach twarzy, i tych oczach…
- No coś ty! Przecież mam blond włosy, nie widzisz?”
        Nawiązuję do tego, że trochę mało możliwe było, iż po zmianie koloru włosów, nikt niby miał Hilary nie skojarzyć z Potterami. Ale najzabawniejsze w tym wszystkim było, że Harry niczego nie zauważył. Przecież ona miała takie same oczy jak on! Już pomijając rysy twarzy czy inne tam bzdety. Te oczy poznawał każdy, kto kiedykolwiek miał styczność z Lily Potter.

        Uważam, że jeśli naprawdę tego zechcesz, możesz zrobić z tego opowiadania perełkę. Jednak ostrzegam, że będziesz potrzebowała mnóstwa czasu i energii, bo zadanie nie jest łatwe, chociaż możliwe do wykonania.

        Wypiszę Ci w podpunktach rzeczy, nad którymi, moim zdaniem, musisz popracować:
        - rozwijanie wątków,
        - dialogi,
        - charaktery postaci( plus w tekście były ich naprawdę znikome opisy, a to szkoda. Nad tym też mogłabyś pomyśleć),
        - realizm.

12/20

Spisanie zeznań:

        To, niestety, Twoja pięta Achillesowa. Błędów masz mnóstwo, od logicznych po interpunkcyjne. No ale zanim do nich przejdę, przedstawię krótki, a może i nie krótki, wykaz rzeczy, które oprócz tego rzuciły mi się w oczy.

        Po pierwsze, nieumiejętność zapisywania dialogów. Raz robisz to dobrze, a następne pięć źle, więc nie wiem, czy to kwestia przypadku, że czasami trafiasz, czy też po prostu nie umiesz sobie poradzić z niektórymi przykładami. Proponuję lekturę wielu wspaniałych publikacji na Piórem Feniksa. Na pewno pomogą Ci one w zrozumieniu o co w tym wszystkim chodzi.

        Po drugie, masz problem z czasami. Zmieniasz je w  opisach, a przy zapisywaniu dialogów, stosujesz formy niedokonane. Przykład:
        Przed nią kucał Harry, trzymający jakiś list.
        - To dla ciebie – mówił, podając jej przesyłkę.
        Nie muszę chyba tłumaczyć, dlaczego to jest na czerwono? Opowiadanie, czy jakąkolwiek inną formę wypowiedzi, zapisujemy albo, na przykładzie tego biednego mowi(ł), „- To dla ciebie – powiedział”, albo „- To dla ciebie – mówi”. Nie spotkałam się z inną formą. W sensie, czas przeszły dokonany bądź teraźniejszy ciągły. Nie ma przeszłego niedokonanego i to jeszcze raz na dziesięć zdań.
        Plus brakujący czerwony przecinek.
        Liczę na to, że mój jakże logiczny wywód został dobrze zrozumiany i nigdzie się nie kopnęłam.              

        I. Powtórzenia.
        „Miała ona trzy lata, ubrana była w jeansowe spodnie i niebieski sweter, który ładnie komponował się z jej długimi blond włosami. Jej zielone oczy były pełne przerażenia – nie wiedziała, co się dzieje i gdzie jest. Pamiętała tylko, że ma uciekać ile sił w nogach, byle jak najdalej. Za chwilę już jej nie było, jedyne co po niej pozostało to zabawka, którą upuściła.” (rozdział 1)

        „Spojrzała na zegarek, była siódma rano, co było powodem, że była sama w pomieszczeniu. Nie mając co robić, rozglądała się. Cały pokój był w czerwonych odcieniach, które były akcentowane złotymi wykończeniami.” (rozdział 13)

        II. Błędy językowe.

        „Gdyby nie fakt, że Albus już jest siwy, to w tym momencie by osiwiał.” –> opowiadanie do tej pory pisane było całkowicie w czasie przeszłym, toteż zdanie powinno brzmieć: Gdyby nie to, że Albus już od dawna był siwy, to pewnie w tamtym momencie by osiwiał. Pomińmy fakt, że obydwa te zdania w ogóle nie powinny zostać użyte. (rozdział 1)

                „ Nazywam się Albus Dumbledore i jestem dyrektorem szkoły, do której chciałbym Cię zaprosić,  jednak muszę trochę z Tobą porozmawiać.” -> brakowało czerwonego przecinka.  W opowiadaniu nie zapisujemy zaimków osobowych z wielkiej litery.  (rozdział 1)

                „[…] jej oczom ukazał się szereg wszelakich sklepów, do których ktoś co chwila wchodził lub wychodził.” -> do których ktoś co chwilę wchodził, bądź z nich wychodził. (rozdział 2)

                III. Błędy logiczne.

                „Szatynka była w takim szoku, że otworzyła szeroko buzię i oczy ze zdziwienia.
- Chyba coś mnie ominęło – powiedziała, gdy się ocknęła.”-> nie mogła się ocknąć, gdyż nie zemdlała. (rozdział 13)

                IV. Błędy ortograficzne.

                „- Sprawdzisz tą nową przyjaciółkę Pottera.” -> tę nową przyjaciółkę. Zaimek do rzeczownika, nie przymiotnika, szczególnie, że pomiędzy nimi jest tylko jeden przymiotnik. (rozdział 6)
        V. Błędy interpunkcyjne.

        „Była to bardzo ładna, zielonooka blondynka, mająca śniadą cerę.” -> brakowało czerwonych przecinków. Poza tym, na Twoim miejscu wybrałabym wersję: Była to bardzo ładna, zielonooka blondynka o śniadej cerze. Taka drobna sugestia. (rozdział 2)
        VI. Inne

        „Ona nie była ci po prostu dana. - Profesor uśmiechając się.” -> co zrobił, uśmiechając się? (rozdział 2)

        Starałam się podać przynajmniej po jednym przykładzie do każdego z wymienionych przeze mnie punktów. Oczywiście, błędów jest więcej, ale nie widzę sensu w wypisywaniu wszystkich. Wytknęłam najważniejsze, podałam stronę i kilka zasad, teraz Twoja w tym głowa, żeby ładnie popoprawiać każdy rozdział. Inaczej niczego się nie nauczysz, a nie o to tutaj przecież chodzi.

3/10

Przeszukanie kieszeni:

        Zwierciadło duszy – czyli po prostu Strona Główna bloga. Bez potrzeby, nagłówek przenosi tam bezpośrednio. Można wyrzucić.
        Informacje – zbiór wszelakich danych dotyczących opowiadania plus regulamin. Trochę błędów, niepoprawny szyk zdania i za długo. Radziłabym oddać całą zakładkę do zbetowania, mimo to pomysł raczej pochwalam. Lekki miszmasz, ale da się przeżyć.
        Spis treści – myślę, że w tym miejscu nie potrzeba żadnych wyjaśnień, oprócz tego, że w tytułach czasem pojawiają się błędy, które należy poprawić, bezzwłocznie.
        O blogu – trochę to zbędne, zważywszy na fakt, że stworzyłaś już Informacje. Powinnaś zdecydować się na jedną, albo O blogu i Regulamin.
        Bohaterowie – po raz kolejny spotykam się z jedną wielką mieszanką. Powinnaś ujednolicić opisy, rozmiary zdjęć, trzymać się tego, co sobie ustaliłaś (mówię tu o zdjęciu Zabiniego, którego wizerunek jest inny, niż w filmie, w przeciwieństwie do pozostałych postaci).
        Przepowiednie – jak sama nazwa wskazuje, miejsce, gdzie umieszczasz wszelkiego rodzaju proroctwa. Na razie jest jedno, no ale wszystko sprowadza się do tego, że będzie ich więcej.
        Autorka – opis całkiem krótki, chociaż całkiem sensowny. Nie do końca pasuje mi forma zapisu, ale konsekwentnie się jej trzymałaś, tak więc nie mam zamiaru się czepiać. Nie lubię, jak ktoś wypisuje o sobie wszelakie fakty, takie jak numer buta( naprawdę się z tym spotkałam), wolę zwięźle i na temat.
        Czytam i polecam – posegregowałaś sobie wszystko, to dobrze. Bynajmniej nie jest napaćkane, jak to się często zdarza. Katalogi do katalogów, ocenialnie do ocenialni. A właśnie! Zamiast oceniają mnie, proponuję ocenili mnie. Bardziej poprawne i adekwatne.
        SPAM – bardzo, ale to bardzo popieram. Nienawidzę, jak mi ktoś pod moją notką chamsko zostawia reklamy swojego bloga, nawet nie zapoznając się z treścią. Jak już chce, to niech sobie to TAM zostawia.
        Do tego dodałaś małą playlistę. Całkiem ładna muzyka, lubię Birdy, ale raczej pasuje mi wersja z podkładami do konkretnego rozdziału. Jest taka bardziej… No nie wiem, jak to określić… Sprecyzowana? To chyba dobre słowo.
        Masz tu bogato. Troszkę błędów, ale nie jakiś tragicznych. Ładnie, to się chwali.

9/10

Indywidualizm:

        Jako że Twoje opowiadanie jest potterowskie, nie mogłabym dać maksymalnej liczby punktów, nawet gdybym chciała. Masz dużo świeżych, jeszcze nie przeterminowanych wątków, wplatasz coś, co urozmaici historię. Nawet ja, wredna i okrutna Niewidzialna muszę to docenić. Doceniam więc.

5/7

Wyrok:

        Daję punkt. Ja wiem, za co.

1/5

Życzę weny, siły, by pracować jeszcze ciężej, niż dotychczas, i wytrwałości, bo tego nam wszystkim ostatnio brakuje.

45/72 – Parę dni w areszcie


        Podpisała się pod wyrokiem i wręczyła go Katniss. Widziała, jak patrzy na nią drugi ptak, ale postanowiła, że nie będzie się przed nim tłumaczyć. Mieli zasadę, według której pracowali, a ona nie chciała jej zmieniać. Już w zbyt wielu kwestiach wymiękła. 

3 komentarze:

  1. Bardzo dziękuję za ocenę. Ja naprawdę dopiero się uczę i staram opisywać wszystkich, ale jak widać dopiero teraz jakoś lepiej mi to wychodzi. Poprzez to opowiadanie uczę się poprawnej polszczyzny, jak i dokładnego opisywania. Zawsze tak to wolałam opisać coś w jednym zdaniu niż lać przysłowiową wodę na 5, ale nawet mnie zaczęło to wkurzać i się naprawdę staram. Teraz dopiero zdaję sobie sprawę, że nie raz pozmieniałam im charakterki, a z Hilary zrobiłam Mary Sue, ale mam zamiar popoprawiać te rozdziały wszystkie. Miałam z Hilary zrobić anty sport, a potem nawet już nie pamiętam czemu zmieniłam koncepcję, a właśnie wtedy okazała się być idealna.
    Co do błędów, to się nawet nie wypowiem. I tak jestem zadowolona, że robię tych błędów coraz mniej (tak, tak kiedyś było o wiele gorzej. Teraz to się zastanawiam, jak ja mogłam zdać maturę ;p)
    Mogę wiedzieć za co dostałem ten jeden dodatkowy punkcik?
    Jeszcze raz dziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaję sonie sprawę też z tego, że niektóre sceny są mało realistyczne (ten nieszczęsny jednorożec najbardziej) ale jak już mówiłam, mam zamiar popoprawiać rozdziały ;)

      Usuń
    2. PS Co do rozdziału pierwszego to:
      "Dumbledore zainteresował się bardzo tą historią, już wiedział, że Hilary ma chociaż trochę magiczną krew, wiedział też, że --dziewczyna skrywa tajemnicę, sama nie wiedząc jaką--."
      Myślnikami zaznaczyłam zdanie z tytułu ;) Ja niedokładnie daję zdania z rozdziałów, często są to właśnie fragmenty zdań.

      Usuń

Zgłoszenia należy umieszczać w przeznaczonej do tego zakładce, nie pod postami!

Statystyka