Chociaż niebo
zasnute było ciemnymi chmurami, wśród niewielu kropel deszczu pojawiały się
płatki śniegu, a wiatr nie dawał wytchnienia zmęczonym od tańca włosom
dziewczyny, Nersi czuła się dobrze. Lubiła taką pogodę – mogła wtedy myśleć,
oddać się tej niebywałej przyjemności marzenia o wszystkim i o niczym. W takich
momentach była taka… Wolna, oddalona od wszelakich nieprzyjemności związanych
ze szkołą, nieprzychylnymi ludźmi czy, po prostu, trudami życia codziennego.
Potrząsnęła
głową i otworzyła oczy. Siedziała na jednej z przestarzałych, klimatycznych
ławeczek w parku przy więzieniu. To było jej takie magiczne miejsce – poza
gabinetem tylko tutaj czuła się na tyle dobrze, żeby nie obawiać się niczego. A
każdemu przydaje się takie miejsce.
Oskarżająca: Nersi
Oskarżona:
seliandina-milosc-silniejsza-niż-krew
Pobieżny ogląd więźnia
Zacznę od
tego, jakie wrażenia wywiera we mnie sam adres – czyli odczucia bez otworzenia
bloga, co wykluczy ewentualne podpasowanie opinii pod wygląd czy inne elementy
strony.
Sprawa
pierwsza – jest strasznie długi. Uważam, że pięć członów to zbyt dużo. Trzy,
cztery jakoś jeszcze wyglądają, jeśli są odpowiednio oddzielone i jako tako
krótkie. Za duża ilość nie jest odpowiednia. Ja osobiście nie polecam takiego
rozwiązania, jakiego Ty użyłaś, gdyż, teoretycznie, zanim ja skończę wpisywać
adres w pasek to albo się pomylę, albo cały wpiszę źle, albo po prostu
zniechęcę. Seliandina-milosc-silniejsza-niż-krew
pasuje mi bardziej jako jakaś myśl przewodnia umieszczona gdzieś na blogu. Ale
adres? Zdecydowanie za długi.
Sprawa druga
– jest po polsku, co chwalę. Rozdzieliłaś również poszczególne słowa
myślnikami, dzięki czemu jesteśmy w stanie zacząć zastanawiać się nad sensem.
Sprawa
trzecia – a więc czas na znaczenie. Podzieliłabym go najpierw na dwie części: seliandina oraz milosc-silniejsza-niż-krew. Dlaczego? Ponieważ chciałabym pokazać
Ci, jak bardzo jest on chaotyczny. Nasz drugi człon jest jakąś całością; to są
słowa, które osobno mają inne znaczenie niż w momencie, gdy są ze sobą zestawione.
Możemy zastanawiać się nad tym, dlaczego miłość ma być silniejsza od krwi.
Pierwsze myśli – tematyka będzie okalała wampiry i nadprzyrodzone moce –
nasuwają się po samym słowie krew.
Nie wiem, może ogrom tego typu opowiadań sprawił, iż jedno słowo starcza do
wysunięcia oczekiwań wobec bloga o takim adresie…
Teraz jednak
spójrzmy na to słowo seliandina. Z
racji tego, iż widziałam Twoje zgłoszenie, wiem, że to jest Twój nick.
Początkowo nie pasował mi w ogóle do sensu adresu – no bo po co umieszczać go w
czymś, co ma łączyć się z tematyką. Po chwili nasunęła mi się myśl dotycząca
innego znaczenia wyrazu seliandina –
imię bohaterki, jakiegoś miejsca, przezwisko, nazwisko, stowarzyszenie,
zaklęcie, miasteczko… Właściwie wszystko mogłabym określić tą nazwą. Ta
rozpiętość mi się nie podoba. Ja nie wiem, czego mam się czepić, gdzie mogę
odnaleźć jakieś wytłumaczenie. Dodatkowo: przecież to nawet tutaj nie pasuje.
To są dwa różne człony – seliandina
oraz milosc-silniejsza-niz-krew – i
one nie mają ze sobą żadnego powiązania. Po prostu chaos.
Otwieram
bloga i widzę belkę, a na niej słowa: Miłość
jest silniejsza od krwii…
Jeśli chodzi
o budowę – tutaj jest błąd ortograficzny. Słowo krew, przy odmianie przez przypadki, w dopełniaczu (bo tutaj w nim
właśnie mamy wyraz) ma formę krwi,
przez jedno i, a nie dwa, jak jest u
Ciebie.
A sens? To
jest tylko powtórzenie adresu, właściwie te same słowa, zmienione jedynie na
formę osobową. Niezbyt ciekawe rozwiązanie.
Wizualnie
pierwsze wrażenie mnie nie powaliło. Ja wiem, że Onet ostatnio zwariował i może
być trudniej ogarnąć to wszystko, ale nowe wyglądy blogów są już od jakiegoś
czasu, więc można było się tym zająć.
3/10
Ubiór więźnia
Z racji tego,
iż Wordpress jest formą trudniejszą do ogarnięcia, tam jednak trzeba znać
przynajmniej podstawy tego programowania, proste komendy w języku HTML,
mogłabym potraktować ulgowo tą kategorię. Aczkolwiek, nie uważam, żeby ułożenie
tych wszystkich ramek, wybranie odpowiedniej kolorystyki czy nawet wstawienie
jakiegoś obrazka jako nagłówka, obejmuje znajomość komend. Także, przykro mi,
ale będę wygląd oceniać normalnie.
Nie podoba mi
się użycie takiej ilości kolorów. Według mnie, na Twoim blogu, jest to
niepotrzebne. Dwa główne odcienie – czerwień i czerń – oraz jeden dodatkowy (w
tym przypadku wzięłabym tą szarość), to wystarczająca rozpiętość gamy barw.
Biorąc pod uwagę fakt, że nie masz szablonu, na którym byłoby dużo tonacji, a
wygląd jest bardzo minimalistyczny, zabiegiem nieestetycznym jest nawalenie
tylu kolorów. Ja tutaj widzę czarny, trzy rodzaje czerwieni (nawet nie wiem,
czy zwróciłaś na to uwagę), dwie różne szarości oraz coś pomiędzy różem a
łososiowym, trudno to jednoznacznie sklasyfikować. Wywaliłabym ten ostatni –
linki, które nim zaznaczasz nie pasują do całej reszty, w tekście wygląda to
beznadziejnie (bo dodajesz hiperłącza w środku rozdziału, nie wiem dlaczego).
Zdecydowałabym się również, na Twoim miejscu, na jedną szarość i jedną czerwień
(ewentualnie, ale to już naprawdę w jakimś szczególnym wypadku, dodałabym ten drugi
odcień szkarłatu). Polecam, po prostu, zmniejszyć tą rozpiętość tonacji, bo
jest ona naprawdę niepotrzebna. Wszystko ładniej wygląda, jeśli jest tego mniej
– co za dużo, to niezdrowo.
Szablonu
tutaj nie ma, co nie działa jednak na minus. Widziała te podstawowe, systemowe
z blog.pl i myślę, że dobre zaaranżowanie niektórych z nich w zupełności wystarcza. Mam jednak kilka zastrzeżeń, co do
aktualnego wyglądu.
Obrazek, ta
lilia, czy co to tam jest, nachodzi na tekst, przez co nie widać dobrze ani
zdjęcia, ani tych słów. Przesunięcie byłoby odpowiednie, w dobrym rozmiarze
może być wystarczającym zamiennikiem dla rozbudowanego szablonu.
Nie podoba mi
się jednak to, iż są to znowu te same wyrazy – po raz trzeci już patrzę na
stwierdzenie Miłość jest silniejsza od
krwii… (znowu z błędem ortograficznym). Ok., ja rozumieć po tym, jak
przeczytać pierwszy raz. Nie musisz umieszczać tego w każdej możliwej ramce.
Pod nim, na
szaro, mamy cytat. Znowu tekst. Miłość w
jednej chwili potrafi całkowicie odmienić człowieka. Paulo Coelho.
Sentencji z autorem się tak nie zapisuje. „Miłość
w jednej chwili potrafi całkowicie odmienić człowieka.” – Paulo Coelho (ja
bym zrobiła to tak).
W całym blogu
brakuje mi estetyki. Mam wrażenie, iż te ramki z boku: kalendarz, o mnie, statystyka,
linki, są wepchane jakoś tak na siłę. Przecież każdy wie, jaki mamy dzisiaj
dzień – w takim razie, po co Ci kalendarz? Zbędność niektórych elementów
niszczy stronę.
Na koniec –
jak dla mnie, czcionka, którą piszesz kolejne rozdziały, jest za ciemna. Masz
intensywne, czarne tło. Aby tekst był dobrze widoczny i nie mieszały nam się
poszczególne literki, powinnaś ustawić ciut jaśniejszy odcień czcionki.
Czytelnik nie ma wysilać się, aby zobaczyć, co w danym rozdziale jest napisane,
tylko ma czerpać z tego przyjemność. Jak go oczy zaczną boleć po pięciu
minutach… No to tej przyjemności nie będzie.
4/10
Przesłuchanie
Pisane przez
Ciebie opowiadanie jest bardzo długie. Niestety, zawdzięczasz to temu, że jest
dużo rozdziałów, a nie ich długościom. Przesadziłaś. W większości z nich nic
się nie dzieje, nie ma nic sensownego, nic, co by mogło jakkolwiek mnie
zainteresować. Ja, z tych dwudziestu kilku notek zrobiłabym tak z dziesięć, w
których przynajmniej skumulowałyby się wydarzenia i akcja. Pisz dłuższe rozdziały,
nie przejmuj się tym, iż czytelnik musi poświęcić takiemu więcej czasu – jeśli
naprawdę go interesuje, poświęci. Krótką część przeanalizuje każdy i będzie Ci
się chwalił, że to zrobił. Co to za
osiągnięcie? Przeczytanie dwunastu linijek tekstu na tydzień? Większość osób,
tych, które naprawdę są zainteresowane Twoją historią, pochwalą większą ilość
tekstu w jednej notce.
Masz dziwny
system nazywania postów. Najpierw pojawia się błąd rzeczowy – w tytule jest Prolog, a w treści Rozdział 1. Potem, jakiś czas, możemy zobaczyć „Rozdział 2”,
„Rozdział 3”… A kilka części później mam już liczby pisane słownie.
Musisz się zdecydować i to ujednolicić. Zresztą, tytuł kolejny rozdział jakoś mnie nie zachęca.
Razi mnie w
oczy Twoja nachalność. W wielu notkach jest coś w stylu Piszcie komentarze, Jak nie będzie komentarzy to nie dodam nowej notki…
Myślałam, że epoka czegoś takiego już minęła. Zaskakujesz mnie. Negatywnie.
Ostatnią
rzeczą jest to, że Twoje rozdziały wyglądają strasznie – wizualnie. Postrzępione
linijki tekstów, długie przerwy, różne rozmiary czcionek… Ustal sobie jedną
wielkość, wyjustuj tekst w Wordzie, zanim go w wkleisz do panelu, zacznij
stosować akapity – ich w ogóle nie ma. Jedna, wielka bryła bordowego tekstu.
Tego się nie chce czytać.
Teraz
nadszedł czas na spojrzenie fabularne, czyli… Nersi bawi się w krytyka literackiego.
Chcę uniknąć
streszczania wszystkich rozdziałów, bo to jest niepotrzebne. Przejdę natomiast,
od razu, do takiego podsumowania każdego elementu świata przedstawionego i tych
wszystkich głupot z tym związanych. Przy czym… Do mnie dotarło to, że
opowiadanie jest jakby parodią. Jednak większość rzeczy nie ma tutaj żadnego
znaczenia, więc ewentualne wytykanie tego, iż nie załapałam sensu opowiadania,
jest zbędne.
Nietypowo, opisy rozpoczną mój monolog.
Powiem krótko
– są bardzo chaotyczne. W pierwszych rozdziałach teoretycznie ich nie było.
Dopiero w siódmym przeczytałam pierwszy, porządny, ciut nieogarnięty, ale jednak
jakiś tam opis. Brak tej umiejętności próbujesz czasami ukryć wstawiając do
opowiadania zdjęcia – toż to jest zbrodnia! Jeśli już naprawdę nie chce Ci się
zamieniać tego, co widać na obrazkach na tekst… Nie dodawaj nic, zostaw
rozdział bez rozbudowanego opisu. To jest lepsze niż urocze foteczki.
Chociaż widać
znaczną poprawę w kolejnych rozdziałach, to jednak mam wrażenie, że i tak
czegoś brakuje. To jest taka diametralna zmiana – z praktycznie braku opisów,
do bardzo rozbudowanych, wręcz poetyckich. Popadasz ze skrajności w skrajność.
To wygląda nawet tak, jakby nie było Twoje (tego nie zarzucam, po prostu jest
to moje odczucie).
Każdy autor
powinien wyrobić sobie własny styl, nie powtarzać tego, co można przeczytać na
innych blogach, ale być oryginalnym. W skład tego własnego stylu wchodzi naprawdę wiele elementów, w tym opisy.
Musisz to jakoś wyśrodkować, ustalić sobie dwie granice, a pomiędzy nimi zacząć
umieszczać swoje twory. Czyli pisać, ćwiczyć i dla odmiany... Pisać i ćwiczyć.
Co się wiąże
z poprzednim… Używasz banalnego języka, bądźmy szczerzy – zbyt banalnego, jak
na umiejscowioną w XVIII-wiecznej Wenecji akcję. Te ciągłe aha głównej bohaterki są cholernie irytujące. Pomyśl, czy gdyby to
mogło się dziać naprawdę, to oni by tak mówili? Tak prostacko, bo inaczej tego
nazwać nie można. Wplątujesz raz na jakiś czas trudne słowo, kompletnie
niepasujące do całej reszty zdania, fragmentu, a to jest beznadziejny zabieg.
Nie rozumiem, co można czymś takim osiągnąć. Nie potrafisz wczuć się w sytuację
bohaterów, a co za tym idzie – używasz jakiegoś dziwnego języka, czekałam tylko
na soczyste przekleństwa i byłoby to bardziej realistyczne. Gdybyś próbowała
kreować dialogi postaci w bardziej formalny sposób, żeby oni faktycznie mówili
tak, jak ludzie te dwieście lat temu, a zarazem zachowała te wszystkie sytuacje
– kto wie, czy nie pasowałoby bardziej to takiego rodzaju parodii.
Tworzysz
jakieś paranormalno-histeryczne opowiadanie, a szczerze mówiąc tutaj nie ma
nic, co mogłoby być pod to podciągnięte. Śmieszne sytuacje? Trzy, cztery, pięć
na tyle rozdziałów? Draco Malfoy jako właściciel restauracji nie jest zabawny.
Sherlock Holmes wplątany w to wszystko nie wnosi nic, nie zostaje w pamięci.
Cullenów to już nawet pominę, są bardziej prawdopodobni niż Aragorn. Zbędne
postacie, które tylko mieszają tą główną akcję, przeszkadzają, sprawiają, że
odeszłam od najważniejszych bohaterów, bo nawet Malfoy wydawał się ciekawszy.
Mam wrażenie,
że to wszystko jest kompletnie nieprzemyślane. Na początku chciałam ocenić tą
kategorię trochę inaczej niż w przypadku innych blogów, bo masz zaznaczone tą parodię, tak to nazwę. Aczkolwiek, im
dłużej czytałam to wszystko, tym bardziej dochodziłam do wniosku, iż nie
powinnam. Dlaczego? Bo dla mnie nie ma to bliżej określonego sensu, zaśmiałam
się kilka razy i na tym skończyło. Przy pierwszych dziesięciu rozdziałach nie
wiedziałam nawet, że już tyle przeczytałam, bo trudno było uwierzyć w tak małą
ilość akcji. Gdzie są jakieś paranormalne
sytuacje? Gdzie jest ta cała histeryczność?
Ja ich nie widzę i niezależnie od tego, jak bardzo próbuję dostrzec – nie udaje
mi się to.
Co ja
zapamiętałam? Nic. Bez serca włożonego w całe opowiadanie, emocji tam nie było
w ogóle. Gdzie się podziały uczucia głównej bohaterki, ta pogarda, wredność?
Dlaczego ja uważam ją jedynie za zarozumiałą dziewczynę, która nie widzi świata
poza sobą? Nie powinno tak być, tyle w tym temacie.
Spodziewałam
się większego wyśmiania rzeczywistości, bardziej parodiowego podejścia, a
przeczytałam jedynie kilkanaście rozdziałów przeciętnie napisanego tekstu. Zero
zachwytów. A szkoda, bo jakiś tam pomysł w Twojej głowie się pojawił. Tylko, że
gdzie jest odpowiednie oprawienie go w ładną rameczkę z tekstem?
5/20
Spisanie zeznań
Osobiście nie
uznaję czegoś takiego, jak dysleksja w internecie, przykro mi.
Z lekkim
przerażeniem stwierdzam, że w siedmiu pierwszych rozdziałach popełniłaś
wszystkie rodzaje błędów, jakie są mi znane. Pobiłaś absolutny rekord. Nie
sądziłam, iż niektóre z nich mogą być robione w dobie przeglądarek
sprawdzających pisownię, nie mówiąc już o programach typu Word.
Pod względem
poprawności przeanalizowałam właśnie te siedem pierwszych scen, bo rozdziałami
to nawet nazwać nie można, są za krótkie, oraz trzy ostatnie, aby sprawdzić
ewentualne postępy, poprawę. Najpierw jednak te pierwsze, potem ocenię różnice.
1.
Znaki
interpunkcyjne.
Nie nazwę to
nawet samymi przecinkami, ponieważ problemy widzę też ze spacjami. Ty nie
wiesz, kiedy stawia się spację w tekście. Przeraziło mnie to trochę, bo skoro
kłopoty są już na tak banalnym i niskim poziomie, jak robienie przerw przed i
po przecinku, to co będzie dalej?
W skrócie:
- znaki
interpunkcyjne (kropkę, średnik, wykrzyknik, znak zapytania, przecinek itd.)
stawiamy bezpośrednio po wyrazie;
- odstęp
(spację) stawiamy zawsze po znakach interpunkcyjnych;
- jeśli
używamy nawiasów to wygląda to tak: coś tam, coś tam_(słowo)_ coś tam, gdzie
znak _ odpowiada spacji.
Czyli przed znakami interpunkcyjnymi nie stawiamy spacji,
co u Ciebie jest błędem nadprogramowym; popracuj nad tym.
Masz jeszcze problem z samymi przecinkami, nie wiesz, kiedy
takowy postawić. Zdania w Twoim opowiadaniu czyta się jednym tchem, bo nie ma
takiego miejsca, gdzie można odetchnąć – właśnie tą funkcję pełni przecinek.
~ Wtrącenia – używasz ich, to bardzo dobrze, ale nie
zaznaczasz tego odpowiednimi znakami: przecinkami lub myślnikami, jak wolisz.
Przykłady: w ogrodzie, pod jakimś drzewem, stał koń (rozdział
1) – część zaznaczona na fioletowo to są słowa dodatkowe, opisujące dokładniej
miejsce, w którym stał koń. Obeszłoby się bez tego, dlatego jest wtrąceniem;
i czerwonymi, jak ja, oczami (rozdział 5) – tu akurat szyk zdania jest zły, ale chodzi
mi o sam fakt występowania wtrącenia – i
czerwonymi oczami jest poprawne, jak
ja to taki bonus.
~ Przecinki przed bo,
ponieważ, gdyż – są to spójniki, które zaczynają zdania składowe,
wyjaśniające to, co pojawiło się w tej pierwszej części. Na lekcjach języka
polskiego uczymy się, że zdanie składowe oddzielamy przecinkami. Wystarczy
zapamiętać, aby przed każdym, wyżej wymienionym spójnikiem dać ten znak
interpunkcyjny,
Przykłady: ale moim, bo on nie ma (rozdział
2);
(…)rzuciła się na
niego, bo chciałam go zabić (rozdział 5) – błąd gramatyczny; rzuciła się na niego.
Dlaczego? Bo chciała go zabić.
~ Przecinki przed a
– w zdecydowanie większej ilości przypadków stawia się go przed tym spójnikiem,
u Ciebie w opowiadaniu zawsze był potrzebny do oddzielenia zdań składniowych.
Przykłady: Po chwili on leżał
na ziemi, a ona na nim (…) (rozdział 2).
~ Przecinki przed ale
– zawsze! Niezależnie od tego, jakie jest zdanie, daj przed ale przecinek.
Przykłady: ma dziwny strój, ale nie zwróciłam (…)
(rozdział 3);
kły w moją szyję, ale kopnęłam go (rozdział 4).
~ Przecinki przed co
– proponuję przeczytać ten artykuł.
Te zasady naprawdę łatwo sobie przyswoić.
Przykłady: żeby zobaczyć, co to jest (rozdział 3).
~ Przecinki przed jak
– nie stawiamy tylko wtedy, gdy wyraz ten jest łącznikiem porównania, np. biały
jak śnieg, czarny jak smoła. W innych przypadkach – stawiamy.
Przykłady: zobaczyłam, jak wampir (rozdział 4).
~ Przecinki przed że
– zawsze! Nietypowymi przypadkami są sytuację, kiedy że jest po wyrazie mimo, pomimo – wtedy przecinek jest już
przed tym słowem.
Przykłady: zauważyła, że ma dziwny (rozdział
3);
wiesz, że nie jesteś
człowiekiem (rozdział 5.5).
~ Przecinek przed który
– tak jak wyżej; sytuacje <,w którym>, <,z którym> itp.
Przykłady: król wilkołaków, który chce (rozdział 5.5).
To chyba tyle, jeśli chodzi o te pierwsze siedem
rozdziałów. A jak było potem?
W ostatnich rozdziałach bardzo się poprawiłaś, ale nie jest
idealnie. Nadal zdarzają Ci się potknięcia ze spacjami – może nie w tym
ostatnim rozdziale, ale dwóch wcześniejszych jeszcze tak. To jest ciut
irytujące, że przez taką ilość części nadal robisz te same błędy.
Dodatkowo, budujesz teraz bardzo rozbudowane zdania, w
których jest mnóstwo spójników… Szczerze? Aż do przesady. Jedno takie zajmuje
kilka, kilkanaście linijek i często są w nim potknięcia z nieużyciem przecinka
(np. gdy wymieniasz i coś tam i coś tam,
to nie stawiasz przed drugim i
przecinka, a powinnaś – bardzo częsty błąd). Sama nie wiem, która wersja była
lepsza.
Zdaję sobie sprawę, że niektóre wyjaśnienia podane
wcześniej nie są Ci już potrzebne, ale to był stan na te pierwsze rozdziały.
Zresztą – zawsze się może przydać.
2.
Literówki/ortograficzne.
To była Twoja
zmora. Teraz? Jest o niebo lepiej, jakbyś nareszcie zauważyła, że błędy, które
popełniałaś, przeszkadzają czytelnikowi. Irytujące jest jednak to, iż nie zmieniłaś
tych masakrycznych potknięć, umiejscowionych w tak wielu poprzednich
rozdziałach.
Przykłady: teraz obudziła mi ze snu – mnie;
uświadczyłam
sobie – uświadomiłam sobie;
purpurowe oczy, okolone
– okalane;
bardzo lubię nim walczy
– walczyć;
bo jeszcze go nie maiłam
– miałam;
okna były w złotych ranach
– ramach;
maił –
miał;
zapiłaś –
zabiłaś;
był uprany cały na czarno
– uprałam go w Perwollu, innowacyjna technika odnowy czerni;
wampir mnie załapał – złapał;
powinnaś się przeprać
– w Perwollu;
letki – lekki, w tym przypadku;
pułki –
półki;
długim ternem
– trenem;
upieula – upięła;
okna zasłonięte byłe
– były;
purchatym
dywanie – puchatym;
zboku – z
boku;
pokarze –
pokaże;
żre – że.
Trochę tego
było, chociaż trochę to mało
powiedziane, pominęłam bowiem ewentualne powtórzenia tych błędów (np. maiłam było z kilka razy w jednym
rozdziale). Katastrofa, jednym
słowem.
Przydałoby
się, abyś ogarnęła poprzednie rozdziały, bo przeczytanie niektórych z nich jest
niemożliwe – wyrazy się posklejały.
3.
Logiczne/rzeczowe/konstrukcje.
To jest,
niestety, zagadnienie, które zdarza Ci się nadal. Nie są to jakieś wielkie
ilości (w tych ostatnich rozdziałach), ale wcześniejsze były straszne…
wyjadę za tego durnego bufona – za mąż
się wychodzi, nie wyjeżdża;
Lustro było piękne, kryształowe w złotej
ramie, ja też. – Ona też była w kryształowej ramie? Zła konstrukcja;
rubin moich oczu – wcześniej napisałaś,
że są purpurowe. Zdecyduj się, to są dwa, całkowicie różne odcienie;
wyskoczyłam oknem – przez okno; chyba,
że okno wyskoczyło razem z nią;
Wsiedliśmy do karety z czterema końmi. –
wsiedli z końmi? Że z nimi, do środka?;
dębowych, mosiężnych drzwi – drzwi nie
mogą być jednocześnie i dębowe, i mosiężne;
Zauważyła, że ma dziwny strój, ale nie
zwróciłam na to uwagi. – Wstałam, ale jednak siedziałam. Trzeba się na coś
zdecydować;
boleć takim bólem – boleć bólem?
Logiczne przecież, nic nie boli Cię łaskotkami;
Wszędzie było ciemno i mroczno, i nic nie
wiedziałam. – Chyba widziałam; zresztą, skoro było ciemno i mroczno, to co
miała widzieć?;
mosiężne, marmurowe drzwi – Boże,
widzisz i nie grzmisz… Teraz marmur z mosiądzem?;
mosiężny tron z czarnego marmuru – plastikowa
zabawka z gumy;
Ja też byłam wzruszona i wstrząśnięta, ale
nie dałam tego po sobie poznać. Chwilę wcześniej: z moich tęczówek popłynęła (…) łza. Dziwna jest bohaterka. Zresztą
– jedna łza popłynęła z dwóch tęczówek?;
4.
Czasowe/formy.
Na szczęście
to zniknęło w ostatnich rozdziałach, z czego bardzo się cieszę. Bowiem używanie
dwóch czasów w jednym opowiadaniu, na dodatek mieszanie ich często w jednym
zdaniu, było nagminnie robionym przez Ciebie błędem.
wampir przewraca się
i umarł – przewraca się i umiera lub przewrócił się i umarł – nie można
mieszać czasu teraźniejszego z przeszłym, brzmi to beznadziejnie. Przez to są
również problemy z formami czasowników, których używasz.
Ja wstałam i rzuciła się na niego… - dokonana i niedokonana, błąd formy.
Pilnuj się,
ponieważ są to potknięcia, o które bardzo łatwo. Niestety, z czytaniem i
brzmieniem tego jest gorzej.
5.
Powtórzenia.
Teraz jeszcze
o nich tak ogólnie – od samego początku prowadzenia tego bloga masz z nimi
problem. W tym wypadku nie widzę żadnych postępów, to nadal jest nadużywanie
tych samych słów w bliskim sąsiedztwie. Dodatkowo, odkąd zaczęłaś tworzyć
dłuższe zdania – powtarzasz jeszcze spójniki. W jednej sentencji potrafisz ich
użyć kilka razy (przede wszystkim że, i,
ale itp.). Potrzebujesz inaczej konstruowanych zdań. Niech będą krótsze –
lepsze są krótkie, niż z błędami – ale dokładniej się za nie zabieraj.
Dobrze jest
używać również zaimków – zamiast słowa dziewczyna, użytego po raz kolejny,
napisz ona, ta itp. Możliwości jest naprawdę wiele.
No i jeszcze taka mała uwaga – w
opowiadaniu fabularnym nie piszemy zwrotów grzecznościowych z dużej litery.
Wyjątki stanowią sytuacje, w których autor/ka zwraca się bezpośrednio do
czytelnika, ale bohater do bohater – nie.
3/10
Przeszukiwanie kieszeni
Pod względem
dodatków, zakładek – na blogu panuje straszny chaos. Jedne podstrony
umieszczone są na górze, inne w boku; jedna się powtarza; jeszcze, jak się
zjeżdża na sam dół, to ponownie są one widoczne. Zero porządku, za co minus.
Księga Gości – szczerze mówiąc nie
rozumiem zbytnio przeznaczenia tej zakładki i uważam, że jest tutaj zbędna.
Ocenialnie – Gaol jest, na szczęście –
po otworzeniu mam wrażenie, iż wygląda beznadziejnie. Pierwsze czternaście
linków jest ładnie zrobione, ułożone hiperłącza. Potem nagle widzę kilka
adresów, niezalinkowanych, w całkowicie innym kolorze niż poprzednie.
Dodatkowo, jakby to nie było, ten odnośnik znajduje się w trzech miejscach na
blogu, co jest bezsensu.
Kalendarz – wspomniałam wcześniej, że
jest zbędny? Tak, wspomniałam, ale powtarzam jeszcze raz, jakby ktoś nie
zauważył.
Mamy menu!
Trzy linki – Ocenialnie, Bohaterowie, Opowiadania.
I co się
okazuje? Żaden z nich nie działa. Brawo.
Teraz ramka,
w której opisujesz samą siebie.
Mam na imię Seliandina , nie jest to moje
prawdziwe imię, ale tak będę się podpisywała na blogu. – Cóż, niezbyt mnie
to zachęciło. Wprowadzasz czytelników w błąd, a my nie lubimy czuć się
oszukiwani.
Mój blog będzie dział się w starożytnych
Włochach. – Chodzi o fabułę opowiadania, więc skonstruuj to zdanie bardziej
jasno. Blog nie może się dziać. Zresztą, Włoszech, nie Włochach. No i dodatkowo
– skoro to ma być wiek XVIII to nie starożytność. Średniowiecze nawet nie.
Błagam,
napisz ten tekst jeszcze raz, ogarnij błędy, bo są straszne i skleć słowa na
tyle, żeby można się było coś o Tobie dowiedzieć.
Statystyka i jakiś pojedynczy, nic nie
wznoszący do bloga link.
Proponuję
zająć się tym od nowa. Na dzień dzisiejszy o blogu wiem tyle (z bonusowych
informacji, nie z opowiadania), że dzieje
się w starożytnych Włochach,
autorka ma na imię Seliandina i nie lubi Biebera. Niewiele.
2/10
Indywidualizm
To jest
przykre, kiedy widzi się opowiadanie z pomysłem – Ty go masz. W Twojej głowie
powstał jakiś scenariusz, a Ty go schematycznie wykonujesz. Nie masz jednak
takiej elastyczności, to wszystko jest sztuczne, pozbawione głębszego sensu,
emocji. Trzeba czasami zrezygnować z idealnych planów i napisać coś pod wpływem
nagłej zachcianki, weny. Piszesz prostym językiem, czasami zbyt prymitywnym i
to bardzo mi się niepodobna. Spada przez to atrakcyjność Twojego bloga i
publikowanego tekstu. Przykro mi to stwierdzić, ale nie znalazłam tego czegoś, co by mnie tutaj
zatrzymało. Zawiodłam się.
1/7
Alibi
Dam Ci jeden
punkt – na zachętę.
1/5
Punkty: 19
Wyrok: co najmniej 20 lat
Ocena: 2
Dodatkowe: Kiedy zaczęłam oceniać Twojego bloga był jeszcze wygląd Onetowski, że tak go nazwę. Jeżeli mam być szczera - jakoś bardziej mi on pasował, też był chaotyczny, ale przynajmniej działały wszystkie zakładki, belka była inna (ładniejsza), miałam jakieś informacje o bohaterach... Szkoda, że wszystko się tak pozmieniało. Chociaż, pamiętając jakie opisy postaci były umieszczone w tamtej zakładce... Nie wiem, czy nawet nie lepiej, iż już jej nie ma.
Wyrok: co najmniej 20 lat
Ocena: 2
Dodatkowe: Kiedy zaczęłam oceniać Twojego bloga był jeszcze wygląd Onetowski, że tak go nazwę. Jeżeli mam być szczera - jakoś bardziej mi on pasował, też był chaotyczny, ale przynajmniej działały wszystkie zakładki, belka była inna (ładniejsza), miałam jakieś informacje o bohaterach... Szkoda, że wszystko się tak pozmieniało. Chociaż, pamiętając jakie opisy postaci były umieszczone w tamtej zakładce... Nie wiem, czy nawet nie lepiej, iż już jej nie ma.
Położyła akta
na ławce i przycisnęła nogą, żeby wiatr ich nie porwał. Spodziewała się
najwyżej lekkiego ubrudzenia, natomiast jej ręce były pokryte niebieskim
tuszem, na kciuku zrobił się odcisk, a koszulka wyglądała, jak po przejściu
tornada.
Na dodatek,
jakby to nie było, akta nie należały do najsuchszych i do najczystszych.
Będzie trzeba
je przepisać jeszcze raz…
Ohoho! Wprawdzie dopiero teraz przeczytałam ocenę, ale to nic - lepiej późno, niż wcale. Muszę pochwalić; pierwszorzędna robota, Ners! :D Szczególnie tłumaczenie błędów gramatycznych, to mi się bardzo spodobało. Coraz lepiej, coraz lepiej! Widać przerwa zrobiła nam dobrze c:
OdpowiedzUsuńDziękuję *-*
UsuńTo znowu ja! Przepraszam całą załogę za ewentualny kłopt Ale czuję, że jestem zobowiązana tu o tym napisać. Jako, że mój blog jest w wolnej kolejce do oceny. I pewnie to może jeszcze trochę potrwać, ale nie chcę odmowy oceny. A wiem, że w regulaminie jest wzmianka o tym iż nie oceniacie blogów przeterminowanych. Chyba maksimum o miesiąc. Niestety z ważnych przyczyn osobistych nowe opowiadania nie pojawią się, aż do dnia 1lutego 2013 roku. Po prostu od grudnia jestem w rozjazdach i dopisuję nowy rozdział po kawałeczku. Siła wyższa i trochę brak weny. Czy mogę liczyć w związku z tym na życzliwą wyrozumiałaś osoby oceniającej? Od daty 1 lutego wpisy będą się pojawiać. Jeszcze raz przepraszam i czekam na ocenę. Jeśli będzie ona możliwa, Bardzo mi zależy...
OdpowiedzUsuńMam pytanie do Clouds. Jestem u Ciebie druga w kolejce i mam pytanie. Czy mogłabym zmienić szablon? Bardzo, by mi zależało na tym:) Z góry dziękuję za odpowiedź :)
OdpowiedzUsuńJasne, nie ma problemu ;)
UsuńOk dziękuję :)
Usuń