Idariale ziewnęła i przetarła zmęczone oczy. Na pracę dzisiejszego dnia nie miała już najmniejszych sił. Rzuciła jedynie okiem na stertę teczek piętrzącą się na biurku i coś ją tknęło. Leżały na mahoniowym blacie od tak dawna. Czy aby na pewno są jeszcze aktualne?
Przetarła przedramiona, masując obolałe i drżące ze zmęczenia mięśnie, i zmusiła się, aby podejść do więziennych papierów. Wołały do niej: "Obejrzyj nas, Idariale, obejrzyj...".
- Jak was sobie obejrzę, to się do kupy nie pozbieracie - mruknęła zmordowana strażniczka, ale opadła na miękki fotel i chwyciła najbliższą teczkę. Akta więźnia, którym obecnie się znajdowała, spoczywały na parapecie, więc te musiały należeć do następnego w kolejce.
Na białej tekturze ktoś wyraźnym, niestarannym pismem oświadczył wszem i wobec, iż skazana na rozprawę została Clove Allison. I tak, jak podpowiadało przeczucie Idariale, tak okazało się, iż sprawa jest przestarzała. To również łączyło się ze złamaniem punktu ósmego Kodeksu Karnego.
Sprawdziwszy pozostałe teczki, powlokła się do łóżka. To nienormalne, żeby o tak późnej porze ruszała więzienne akta, a tym bardziej przynosiła je do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zgłoszenia należy umieszczać w przeznaczonej do tego zakładce, nie pod postami!