Czasami bywa,
że najlepsze pomysły znikają za szybko. Teraz było dokładnie tak samo. Nersi
siedziała przy biurku w swoim gabinecie i zawzięcie próbowała przypomnieć
sobie, czego takowy dotyczył. Zaraz po przebudzeniu dostała olśnienia, chciała
go jak najlepiej wykorzystać, tyle że… Zapomniała, o co chodziło. To było
dziwne.
Wzięła do
ręki kolejne akta. Siedziała nad nimi już wcześniej, ale najwyższy czas spisać
wszystko, do czego strażniczka doszła.
Oskarżająca: Nersi
Oskarżona: tajemnica-jutra
Pobieżny ogląd więźnia
Widzę w
kolejce blog, którego adres brzmi tajemnica-jutra.
Muszę przyznać, że nie potrzebuję go otwierać, aby zaintrygować swój dziwny
mózg. A uwierz mi – to się ostatnio zdarza nadzwyczaj rzadko, więc zaczyna się
bardzo fajnie. Dwa słowa, ładnie oddzielone myślnikiem, pozbawione polskich
znaków, dzięki czemu czytamy dokładnie tak, jak jest napisany. Prosty, łatwy do
zapamiętania. Został w mojej pamięci, co dobrze świadczy.
Sam sens jest
również ujmujący. Widząc te dwa wyrazy, nasuwa mi się taka myśl, że nie wiemy,
co wydarzy się następnego dnia. Jesteśmy nieświadomi swojego losu, nie
potrafimy nakreślić kolejnych godzin tak, jakbyśmy tego chcieli. Zawsze wydarzy
się coś dziwnego, czego nie będziemy się spodziewać. Taka tajemnica następnego
dnia, a zarazem reszty życia, bo również tak można to interpretować. Wszystko
jednak kręci się wokół tego nieznanego, czegoś, co nie jesteśmy w stanie
przewidzieć. Podoba mi się to, iż moje myśli dotyczące adresu są jednoznaczne,
nie rozpraszają się w piętnastu kierunkach, ale wszystkie odnoszą się do
jednego zagadnienia. Naprawdę, bardzo trafnie dobrany, nie mam żadnych
zastrzeżeń.
Na belce
widnieje cytat, czyli najpowszechniejsze rozwiązanie. Ładnie został ujęty w
cudzysłów, autor jest, nie mam kompletnie żadnych przeciwwskazań.
A sens… Jest
wspaniały, rewelacyjnie wybrana sentencja. Zaczynam się zastanawiać, jakie
powiązanie będzie miała z tym, co przeczytam. Intryguje. Dlaczego proponuje nam
patrzeć tam, gdzie inni nic nie dostrzegają, tam, gdzie jest ciemność, a w
rzeczywistości możemy zobaczyć coś więcej?
Moje pierwsze
wrażenie jest jak najbardziej pozytywne. Na mojej twarzy pojawił się szeroki
uśmiech i z wielką chęcią zostaję na blogu.
10/10
Ubiór więźnia
Patrzę na
naprawdę śliczny szablon. To, co od razu rzuca się w oczy – estetyka. Blog jest
niezwykle dopracowany pod względem wizualnym, nic się ze sobą nie gryzie,
poszczególne elementy grafiki (czcionki, kolory, obrazki) tworzą harmonijną
całość. Zdanie ogólne – rewelacja. Teraz jednak, zagłębimy się w szczegóły.
Kolorystyka
opiewa barwy bardzo jasne, pokuszę się o stwierdzenie rażąco jasne. Niektórym czytelnikom może to przeszkadzać, jednak ja
nie mam nic przeciwko. Chwalę dobranie różnych odcieni, które wzajemnie się
uzupełniają: szarości. Tonacja jest neutralna, od tych najjaśniejszych,
podchodzących pod biel, przez melanżowy, aż po ciemny szary. Dla urozmaicenia
użyty jest jasny fiolet, nazwałabym to liliowym, tylko nie jestem pewna, czy w
mojej przeglądarce dobrze to wygląda.
Brak zastrzeżeń
jest również przy stylach czcionek. Times New Roman przy tytułach postów,
ramek, oraz… Verdana, tak? Niepewność wynika ze zbliżonego kroju Verdany i
Arial, więc dlatego wolę się dopytać. Nie zmienia to jednak faktu, że fajnie
wygląda.
Jasny pasek
nawigacyjny, nie burzy nam estetyki bloga, to dobrze.
Nagłówek:
jest ładny. Nie powala mnie, zaraz napomknę dlaczego, ale razem z resztą bloga
tworzy śliczną całość, przede wszystkim dzięki dopasowanym do niego barwom.
Stosunkowo
skromny, widzimy zamek (Hogwart) i rudowłosą dziewczynę. No dobra, przyznam
się, wiem, że to główna bohaterka, piszę tą kategorię właściwie po przeczytaniu
całej treści. A przynajmniej - tak mi się wydaje. W końcu, Jocelyn jest
rudowłosa i jakoś tak uroczo pasuje mi do tej dziewczyny umieszczonej na głównym
zdjęciu. Z boczku mamy jakiś tekścik, nie do końca widoczny, gdyż trochę liter
jest zasłoniętych przez warstwy w tym samym kolorze, ale jest po polsku (brawo)
i, dodatkowo, umieszczono tam adres bloga. Wszystko to mieści się w takiej
zamazanej ramce. Przypomina mi te dziwne esy
floresy, gdy zanurza się głowę w myślodsiewni; wtedy właśnie jest coś
takiego. Nic nie wychodzi poza krawędzie (ja przynajmniej nie zauważyłam), a
jedynym minusem, jak dla mnie, są dwa zdjęcia tej dziewczyny. Dlatego nie
uznam, że jest idealny. Ta warstwa
środkowa, gdzie ona ma ręce splecione pod brodą, jest fantastycznie
umieszczona. Aczkolwiek ta boczna jest wepchana jakby na siłę. Pasowałoby tutaj
coś innego, jakaś inna postać, ewentualnie coś
widocznego w tle, ale nie powtórzona bohaterka. To jest jedyne
zastrzeżenie.
Zjeżdżając w
dół jest poprawnie, nic się nie zlewa (a to bardzo dobrze), nic na siebie nie
nachodzi, każdy element jest dopasowany. Ramki dość oddalone od siebie,
wszystko wyrównane, tekst wyjustowany, akapity są.
Natknęłam się
ma mały podpis na nagłówku, gdy próbowałam odkryć, czy sama wykonałaś szablon.
Shadys. I tam chyba jeszcze coś jest, ale nachodzi na inny kolor i nie jestem w
stanie sama przeczytać.
Wygląd
naprawdę przypadł mi do gustu. Biorąc pod uwagę fakt, że dla mnie jest to
najważniejsza kategoria przy ocenianiu blogów (dziwna jestem, wiem) masz u mnie
dużego plusa.
9/10
Przesłuchanie
Osiem
rozdziałów i prolog – okazało się, że taka ilość nie jest wystarczająca do
zapoznania się z najważniejszymi elementami tej fabuły, ponieważ ja tak
naprawdę nadal nie wiem, o co dokładnie w niej chodzi. Podoba mi się jednak to,
iż tą przestrzeń pomiędzy kolejnymi ważnymi wydarzeniami zapełniasz w bardzo fajny
sposób, wymyślasz sytuacje zabawne, ciekawe, co prawda zbędne, ale czyta się je
rewelacyjnie.
Wystarczająca
ilość tekstu (przystępne długości rozdziałów, czytelnik ani się nie nudzi, ani
nie czuje żadnego niedosytu) w poszczególnych notkach jest dobrze gospodarowana.
Chodzi mi o to, że kończysz kolejne posty w dobrych momentach, nie urywasz
bezsensownie dialogów, opisów, a jeśli zdarza się taka sytuacja, kiedy jedno
wydarzenie rozgranicza się w dwóch rozdziałach (na przykład siódmy i ósmy) to
jest to zrobione w sposób rozsądny, umiejętny.
Tekst jest
również rewelacyjny wizualnie. Każdy akapit jest odpowiednio zaznaczony, w
dobrym miejscu oddzielony od reszty, wyjustowany. Czcionka dobra (o czym
wspominałam już wcześniej, ale dodam jeszcze raz), świetnie się czyta.
Teraz opisy.
Są takie proste,
nie używasz niewiadomo jakich wymyślnych słów, nie wplątujesz w nie metafor i
innych niepotrzebnych środków stylistycznych. Jesteś wierna jednemu sposobowi tworzenia opisów i nie zmieniasz go w
każdym rozdziale. Ma się wrażenie ich lekkości, takiej ulotności, chociaż w umyśle czytelnika dość mocno się odznaczają.
Czytane szybko, bez praktycznie żadnych problemów, a zarazem wiemy, o czym są,
nie odbiegamy myślami od rozdziału, zostajemy z bohaterką pomimo prędkości przelatywania przez kolejne zdania. Również
bardzo ciekawe jest to, w jaki sposób oddają Twoje myśli. Ja mam wrażenie, że
widzę przed swoimi oczami dokładnie to, co ty chciałaś zawrzeć w kolejnych
rozdziałach. Potrafisz przedstawić poszczególne elementy w widoczny, barwny,
intrygujący sposób, chociaż nie wysilasz się tak naprawdę z tworzeniem tych
opisów. Oddają każdy najmniejszy problem bohaterów, najbardziej błahe uczucie,
najszybciej ulatującą emocję. W stosunkowo małej ilości zdań zawierasz bardzo
dużo treści przekazywanej dalej. Przykładem może być złość Angie na
nauczycielkę Obrony Przed Czarną Magią w rozdziale pierwszym. Nie poświęciłaś
temu fragmentowi zbyt wiele uwagi, ponieważ to nie ona jest tutaj
najważniejsza. Dziewczyna jest postacią drugoplanową, a jednak to, co odczuwa w
stosunku do madame Debreu, było wyśmienicie ujęte, takie do poczucia na własnej skórze. Innym przykładem jest niepewność
Jocelyn, gdy otrzymuje informacje o zaginięciu jej rodziców. To jedna z
kluczowych sytuacji, ponieważ w tym momencie świat dziewczyny się zawala. To
jest pośredni powód, dla którego ona musi się przeprowadzić i zmienić swoje
dotychczasowe życie. Ten niepokój zawarty w prostej sytuacji, kolejne słowa
tworzące strach w sercu głównej bohaterki – było fantastyczne, rozpływałam się
mogąc poczuć się jak Jocie. Jeszcze trochę i sama zacznę odczuwać to, co
bohaterka w życiu codziennym.
Czasami bywa
tak, że autor opowiadania wykształca sobie jeden rodzaj opisów, dopracowuje
sposób w jaki, na przykład, przedstawia myśli bohaterów. Skupia się właśnie na
nich, pomija inne elementy lub poświęca im bardzo mało uwagi, zamieniając
fabularny twór w psychologiczną rozprawkę. Jest mnóstwo takich blogów. U
Ciebie, na całe szczęście, czegoś takiego nie zauważyłam. Kiedy obierasz sobie
za cel szczegółowe opisanie gabinetu madame Debreu (tak na przykład) to robisz
to najdokładniej jak potrafisz. Czytelnik naprawdę to dostrzega. Jednak, kiedy
chcesz w tym samym rozdziale, całkiem niedaleko od tego fragmentu, umieścić
wyczerpujący tekst na temat uczuć Jocelyn, nie masz z tym najmniejszego
problemu. Nie skupiasz się na jednym rodzaju opisów, a każdy traktujesz tak
samo, nie pomijasz niczego.
Najbardziej
ujęła mnie jednak naturalność dialogów i sytuacji. Niekiedy wyczuwa się
sztuczność jakiegoś wydarzenia, wymuszenie odpowiedzi bohaterów, brak
jakiejkolwiek sympatii pomiędzy rozmawiającymi osobami, chociaż według autora
powinny być najlepszymi przyjaciółmi. Tutaj czegoś takiego nie ma. Tekst jest
naturalnym odbiciem tego, co mogłoby się wydarzyć na żywo, gdyby tylko było
możliwe.
Jeśli chodzi
o dialogi – najbardziej w nich podoba mi się to, że nie są puste. Pomiędzy
kolejnymi wypowiedziami bohaterów prowadzących rozmowę są wtrącenia o ich
humorach, nastrojach, mimice twarzy, reakcjach na słowa. Nie wygląda to
banalnie, jak napisane na odwal. Jest dopracowane.
Świat
przedstawiony nie jest bezpośrednio określony, ale orientujemy się przez
wstawkę o Voldemorcie, jego powrocie, o Harrym Potterze. Nie musimy mieć dnia,
roku, godziny, sytuacji, aby mniej więcej załapać, kiedy zaczyna się fabuła
opowiadania. Miejsca są natomiast jasno naznaczone, jedna szkoła, Londyn, potem
będzie druga szkoła. Tutaj nie ma wątpliwości.
Każdy bohater
jest inny – nie wiem, czy tylko ja odnoszę takie wrażenie. Jocelyn jest
przeciwieństwem Noemi, ale zarazem nie przypomina nawet Angie. Julien, jako
brat zdrajczyni (wybacz, dla mnie jest zdrajcą po tym, co zrobiła) jest w jakiś
sposób wykreowany na jej podobnego, jednak wiele mu do niej brakuje. James może
być uważany za idealnego faceta, aczkolwiek z drugiej strony pojawia się taki
Brian, całkowicie od niego różny, a jednak równie jak on idealny. Gdzie tu jest
logika? Nie wiem, ale Wright może zostać moim mężem, właściwie to już nim jest.
Jestem ciekawa, co rozwinie się pomiędzy nim a Jocie. Co prawda jakoś ich razem
nie widzę, bo Brian jest mój, no ale…
Bezkonkurencyjnie
moim ulubionym fragmentem jest ten o koronkowej bieliźnie! To jej zażenowanie,
rozbawienie Briana, jego reakcja (słodka reakcja) były fantastyczne. Gęba sama
mi się uśmiechała, potem miałam to jeszcze przed oczami przez dłuższy czas. W
szczególności ewentualną minę realnego Briana, gdyby coś takiego się mogło
naprawdę wydarzyć. Zastanawia mnie tylko, co on mógł sobie pomyśleć. Bo na
pewno nic normalnego, to w końcu facet.
Ale uwaga –
mam kilka zastrzeżeń. Tak, znalazłam takowe, chociaż może dla niektórych nie
będzie to nic złego.
Nie podoba mi
się bezpośrednie wzorowanie kilku elementów na tych znanych z serii Rowling.
Niesamowite podobieństwo woźnego i jego szczura z Filchem oraz panią Norris.
Przecież tu każdy widzi cechy wspólne. Oprócz tego nauczycielka Obrony Przed
Czarną Magią – madame Debreu – cholernie podobna do Umbridge. Relacja pani
profesor-Jocelyn jest niczym damska wersja stosunków Harry-Snape. Przystopuj
trochę z takimi rzeczami, ponieważ Hogwart się tutaj pojawi. Potem dziwne
będzie, gdy okaże się, jak podobne są to elementy.
Zmiany nastroju
Ginny podczas spotkania w Magicznych Dowcipach są nienaturalne. Ogólnie – jest
to jak na razie jedyna postać, która nie zasługuje na sympatię. Wydaje się być
sztuczna. Może potem ulegnie to jakiejś zmianie, a przynajmniej mam nadzieję,
że tak będzie.
To chyba tyle
z tych niezadowalających mnie rzeczy. Nie ma ich dużo.
Nie
streszczałam każdego rodzaju i nie komentowałam wszystkich reakcji oraz
wypowiedzi bohaterów, ponieważ uważam to za zbędne. W końcu, autor świetnie
wie, o czym pisze i wypisywanie mu postaci jest dziwne.
Jeśli chodzi
jeszcze o jakieś takie fragmenty godne uwagi – list do Angie z rozdziału 8 jest
rewelacyjnym sposobem na opisanie uczuć Jocie. Naprawdę. Nie mamy tylko myśli,
to są kolejne, pisane przez nią słowa, w których ona zawiera całą swoją
niepewność dotyczącą kolejnych dni, tęsknoty za przyjaciółką. Był bardzo
prawdziwy, poruszający, widać, jak ta zmiana otoczenia (dość drastyczna, nie
oszukujmy się) wpłynęła na jej psychikę, na nią. Wydaje mi się, że to nie
będzie taka postać, jak wcześniej, że ona się zmieni, że za bardzo to wszystko
odznaczy się w jej główce, w sercu. Chociaż z drugiej strony, nie chciałabym,
żeby się jakoś szczególnie zmieniała, bo jest fajna.
Ta bójka
Noemie i Jocelyn była również fantastyczna. Tak się zastanawiałam, która
pierwsza wydrapie drugiej oczy, to byłoby ciekawe. Więcej takich sprzeczek,
kłótni poproszę.
Wydaje mi
się, że nie potrzebuję specjalnie opisywać Twojego stylu, ponieważ wszystkie
elementy, które zostały przeze mnie wcześniej wypisane, się na niego składają.
Jak na pewno zauważyłaś - spodobało mi się to opowiadanie, nawet bardzo.
Dostrzegam jedną wielką zaletę w byciu oceniającą, spychającą na drugi plan
wszystkie inne: jestem w stanie przeczytać twory przeróżnych autorów nie
kiwając nawet palcem, same do mnie przychodzą,
a okazuje się, iż wiele z nich zasługuje, co najmniej, na oklaski. Tajemnica-jutra jest tego godna i polecam przeczytać każdemu, kto chce się zagłębić w lekką,
poruszającą i bawiącą (jednocześnie) lekturę. Nie wiem, czy to kwestia mojego
gustu, czy czego to tam może być zasługa, ale zostałam fanką Jocelyn, mam
nadzieję, że jej bratu nic poważnego się nie stało (bo ten Twój prolog nieźle
pomieszał mi w głowie, szczególnie po tym, jak w opowiadaniu poznałam Jamesa i
zapałałam do niego niesamowitą sympatią), a Brian niech zbytnio się nie
zakochuje, bo żona w domu czeka (nie skąd, nie mówię o sobie).
Życzę
wielkiej Weny!
18/20
Spisanie zeznań
Moje ogólne
wnioski są takie, że nie robisz wielu błędów. Nie potrzebujesz specjalnego
sprawdzania potknięć, ponieważ niewiele ich jest. W każdym rozdziale zdarzają
się jakieś pojedyncze, które nie są ani specjalnie widoczne, ani nie
przeszkadzają w czytaniu.
Najczęściej
wśród takowych pojawiają się powtórzenia.
Przykłady: Uśmiech nie schodził z jej twarzy. Teraz
nic nie mogło zniszczyć jej wyśmienitego humoru.
(prolog);
Zamknięci w klasach,
powtarzając materiał z poprzednich klas, który ułatwi im życia poza szkołą. Większość
miała ten materiał (…). (rozdział 1);
(…)że jej
wykłady sprawiają, że ktoś przysypia(…).
(rozdział 1);
(…)w których
wisiały długie białe firany z niebieskimi zasłonami, przez które(…). (rozdział 2).
Cała reszta
to są pojedyncze przypadki.
Przykłady: (…)i uważała za bezsensowne te powtórki. Jakoś ładniej brzmi i uważała te powtórki za bezsensowne;
(…)nie zwracając na siebie uwagę profesorki – uwagi;
gdy wrzask na
jej uchem – nad;
Wnętrze pomieszczenia było duże i
przestronne – wystarczy samo pomieszczenie,
wnętrze nie jest tutaj potrzebne;
Obie przyjaciółki posłusznie zajęły wskazane
miejsce –
raczej obie nie zajęły jednego krzesła, zresztą nauczycielka wskazała dwa krzesła;
postanowili wspomóż
– wspomóc;
(…)że jest kiepską autorką
i nie umie udawać – aktorką;
wesprzeć przyjaciółkę z tym trudnym dla niej okresie – w tym okresie;
cofnęła się krok do tyłu – skoro się
cofnęła to logiczne, że do tyłu;
Zwracaj ciut
większą uwagę na to, co piszesz, bo zdarzają Ci się banalne błędy, literówki,
które zniekształcają sens zdania lub jego wygląd. Wystarczy uważne przeczytanie
tekstu, zaraz po opublikowaniu, a wyeliminujesz takie potknięcia.
8,5/10
Przeszukiwanie kieszeni
Dodatki są
widoczne w obu kolumnach na Twoim blogu.
W tej
środkowej mam ramkę zatytułowaną „Prorok
codzienny”. Jest to miejsce drobnych ogłoszeń, aktualizacji, jak
zauważyłam. Przydatne informacje, dzięki którym nikt się nie pogubi. Troszkę
ich jednak dużo, może by zmniejszyć rozmiar czcionki to wizualnie będzie się
wydawać, iż jest mniej.
Teraz ta
druga.
Po pierwsze:
statystyka.
Po drugie:
banner promujący stronę poomoc.pl (chwalę).
Po trzecie: ładny
spis treści, wszystkie linki równiutko ułożone.
Po czwarte:
button Twojego bloga.
Po piąte:
menu! A w nim widzę:
- Mapa Huncwotów, czyli miejsce, w którym
tłumaczysz czytelnikowi, co może znaleźć w danej zakładce. Szczerze mówiąc nie
spotkałam się z czymś takim nigdy wcześniej. Pomimo tego, że wiele blogów ma
linki tytułowane dość nietypowo, to jednak u Ciebie po raz pierwszy widzę taką mapkę potrzebną do rozszyfrowania
niektórych z nich.
- Autorka, trochę informacji, dzięki
którym możemy dowiedzieć się co nieco o Tobie. Fajnie, prosto napisane.
- O blogu, czyli, jak ja to lubię nazywać,
geneza opowiadania (kolejny dowód na mą dziwność). O adresie, belce, krótka
zapowiedź.
- Biblioteka Hogwartu, czytaj: linki.
- Szablon, odnośnik do bloga, z którego masz
grafikę.
- Kartoteki Filcha, czyli bohaterowie
bloga. Teraz jest ich tylko czwórka, mamy po trzy ikonki obrazujące postacie
(nie jestem do końca przekonana, czy jest to dobry zabieg, no ale), ich daty
urodzenia, krew, szkoły i trzy cechy charakteru do każdej oraz cytaty. Mam
wrażenie, iż wcześniej byli jeszcze Noemie i Julien, bo pamiętam Gasparda z
grafiki. A, byłabym zapomniała – Brian ma wygląd Bena, umarłam na miejscu.
- Sowia Poczta, Pokój Życzeń i SPAM mają
bardzo podobne zastosowanie. Tak myślę, czy jest konieczne rozróżnianie tego na
trzy różne zakładki. A przynajmniej połączyć Sowią
Pocztę ze SPAM-em… Zresztą, to
jest dla Twojej wygody, więc jak uważasz, iż tak jest lepiej, to nie ma co
zmieniać.
To chyba
wszystko, co wyczaiłam wśród dodatków u Ciebie na blogu. Trochę tego jest, nie
czuję niedosytu. Każdy najmniejszy szczegół mam wyjaśniony, nie ma wątpliwości,
co do poruszania się po zakładkach na blogu. Masz stały kontakt z czytelnikami,
a to bardzo mi się podoba.
9/10
Indywidualizm
Tajemnica Jutra jest trochę innym
opowiadaniem niż reszta potterowskich tworów, które miałam okazję przeczytać,
tylko nie potrafię sama określić, dlaczego tak uważam. Wydaje mi się, że jednym
z powodów nie jest skoncentrowanie się na samym Potterze, Hogwarcie i Voldemorcie,
ale na czymś bardziej odległym. To jest fabuła wpleciona w utworzoną przez
Rowling rzeczywistość, obsadzona w czasach życia Harry’ego i Voldzia, jednak na
nich nie skupiona, nie aż tak bardzo,
jak w innych ff. Oprócz tego Jocelyn jest postacią bardzo wyraźnie wykreowaną,
przez co nawet, jeśli w późniejszych rozdziałach historia zacznie w szerszym
stopniu opiewać znaną nam fabułę Rowling, to nadal Williams będzie tym
głównym elementem Twojego tworu, na którym czytelnik będzie zawieszał oko. To
bardzo mi się podoba, aczkolwiek są szczegóły trochę naciągane, jak np. nawet
nieświadome tworzenie relacji i niektórych bohaterów na wzorze tych znanych z
sagi.
Trwaj nadal
przy swoim, bo fajnie to piszesz. Pamiętaj tylko, żeby nie robić ze znanych nam
wszystkim postaci z HP bohaterów pierwszoplanowych, dorównujących rangą
Jocelyn, bo zniszczysz to, co do tej pory osiągnęłaś tym opowiadaniem.
5,5/7
Alibi
Proponuję Ci
punkt za estetykę, która mnie absolutnie uwiodła, za postać Briana, mojego
przyszłego męża oraz koronkową bieliznę :>
3/5
Punkty: 63
Wyrok: zwolnienie warunkowe
Ocena: 5
Podsumowanie: Zgłosiłaś się… w
październiku. Za tą okropnie opóźnioną ocenę strasznie przepraszam, jednak po
części się cieszę, gdyż te rozdziały, które dodawałaś ostatnio są świetne. A
koronkowej bielizny nadal nie mogę usunąć ze swoich myśli, ech.
Cześć. Chciałabym ponowić moja pytanie o to, kiedy Maera Fey wystawi ocenę paradoks-hazardzisty? Wiem, że jestem nuda, ale chciałabym zmienić szablon i nie wiem czy mogę w takim wypadku to uczynić ;)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie dostałaś wcześniej odpowiedzi. Niestety, nie mam żadnego kontaktu z Maerą, która nie odpisuje na moje wiadomości. Nie powinnam raczej podejmować takiej decyzji bez niej, ale rozumiem, że zależy Ci na zmianie szablonu, więc proszę, zmień go. Jeśli w tym czasie okaże się, że Maera już zaczęła Twoją ocenę, poproszę ją, by raz jeszcze oceniła szatę graficzną.
UsuńPozdrawiam serdecznie i przepraszam za problemy,
wanilia.
W zasadzie nie musi wcale oceniać szaty graficznej. Mi tam w sumie wystarczy, jak skupi się na samej treści.
UsuńTakże skontaktowałam się z nią na drodze bardziej prywatnej, ale niestety nie otrzymałam żadnej odpowiedzi.
Dzięki za odzew.
Wow, no to jestem teraz pierwsza w kolejce :D
OdpowiedzUsuńDroga Nersi, miałabym ogromną prośbę!!
Otóż początkowe rozdziały (1-12) są MEGA słabe, więc prosiłabym o większe skupienie się na tych następnych, nowszych :)
Pozdrawiam i mam nadzieję, że lektura będzie miła.
aboutseverus.blogspot.com
Ok, przeczytam i tak wszystkie (chociaż ilość jest imponująca xd), ale postaram się nie zwracać zbyt wielkiej uwagi na te pierwsze. Powiedzmy, że ocenię postępy :D
UsuńAw, bardzo się cieszę!
Usuń(Btw. kiedyś spotkałam się z ocenialnią, na której czytali tylko 3 losowe rozdziały O.o)
Ja nie rozumiem, jak na Twoje trzydzieści kilka można by było przeczytać 3 :O to dziwne xd
UsuńTeż tego nie ogarniam...wydaje mi się, że jak się ocenia to się powinno czytać całość, ale cóż...niektórzy są dziwni :D
UsuńDziękuję bardzo za ocenę. ;* Niewątpliwie naczekałam się trochę na nią, ale warto było. :)
OdpowiedzUsuńCo się tyczy szablonu - obecny widnieje już na blogu od września i trochę się przejadł. Od stycznia czeka nowy, który nie mógł znaleźć się na stronie z powodu sił wyższych (byłam na pierwszym miejscu w kilku ocenialniach jednocześnie). Wiesz, przyznam Ci się, że nie zwracałam zbytniej uwagi na to, że na nagłówku znajdują się dwa zdjęcia głównej bohaterki. Nie przeszkadzało mi to, jednak teraz zaczyna. Również dostrzegam ten element wepchania na siłę. No, ale niedługo wygląd zostanie odświeżony i nie będzie żadnego problemu. :)
Jeśli zaś chodzi o treść, to z uśmiechem na ustach czytałam Twoje słowa. Zupełnie nie spodziewałam się aż tylu pochwał. To było dla mnie bardzo miłe zaskoczenie. Nie przywykłam do zdradzania dalszych losów bohaterów, ale w tajemnicy mogę Ci powiedzieć, że Twój Brian i Jocelyn nie przekroczą granicy przyjaźni, ewentualnie drobnego zauroczenia. Także możesz już planować wesele. :D
Zdaję sobie sprawę, że francuski woźny i jego szczur Diego są prawie kropla w kroplę identyczni jak Filch i Pani Norris, ale to nie był zabieg przemyślany. Nazwałabym to, hm, wypadkiem przy pracy, o. Zanim zrozumiałam, jak bardzo są do siebie podobni, rozdział dość długo widniał na blogu i nie było sensu zmieniać niczego. A jeśli chodzi o Jocelyn i madame Debreu, to nawet nie przyszło mi do głowy, aby porównywać je ze Snapem i Harrym. Jakoś nie dostrzegałam do tej pory żadnego podobieństwa.
Wiesz, może faktycznie masz rację. Sowia Poczta i Pokój Życzeń są jakby podkategoriami SPAM-u. Jak się teraz nad tym zastanawiam, to nie wiem, czemu tak to zrobiłam. Ale w najbliższym czasie naprawię błąd i umieszczę wszystko w jednym miejscu. ;)
Zdjęcia bohaterów są kwestią sporną - jedni lubią mieć wyobrażenie postaci, a drudzy nie. Ja należę do tej pierwszej grupy osób. Lubię wiedzieć, jak dany bohater wygląda, łatwiej mi go sobie wyobrazić, gdy czytam tekst. Jednak to tylko moje wyobrażenie, moja wizja, której nikomu nie narzucam.
Poradziłaś, bym nie czyniła z żadnej postaci Rowling bohatera równego rangą Jocelyn, a ja właśnie mam to w planach. Na tym opiera się cała fabuła, choć nikt o tym nie wie. Zamierzam wtopić Jo w rzeczywistość Hogwartu, życie uczęszczających tam uczniów, więc trochę dziwnie by wyglądało - według mnie przynajmniej - gdyby Williams się z żadnym z nich nie zaprzyjaźniła, w żadnym nie zakochała.
Jeśli chodzi o postać Ginny - pluję sobie za nią w brodę, bo całkowicie ją spieprzyłam. Zrobiłam z niej taką sztywną panienkę, która nikomu nie ufa, a później szczerzy zęby. Postaram się w następnych rozdziałach poprawić jej charakter i zachowanie, by bardziej przypominała tą, którą wykreowała Rowling. ;>
Jeszcze raz bardzo dziękuję za czas, który poświęciłaś na napisanie oceny. ;3
http://tajemnica-jutra.blogspot.com/
Pozdrawiam! ;*
Mój Brian, jak to fajnie brzmi :D zaproszę cię na wesele xd
UsuńNie ma za co :)
Zmieniłam, bo wanilia. wyżej napisała, żebym zmieniała ;) Cieszę się, że udało się jednak z Maera Fey skontaktować i udało się jakoś wyjaśnić tę niefortunną sytuację ^^
OdpowiedzUsuńHej, hej, niewiasty, dzisiaj mamy zebranie o 18:00, pamiętacie? C: Tak tylko przypominam i jednocześnie sama się upewniam XD Moja pamięć ma nieraz kłopoty ze sobą.
OdpowiedzUsuń