wtorek, 19 lutego 2013

[075] Ocena: tajemnica-jutra



Czasami bywa, że najlepsze pomysły znikają za szybko. Teraz było dokładnie tak samo. Nersi siedziała przy biurku w swoim gabinecie i zawzięcie próbowała przypomnieć sobie, czego takowy dotyczył. Zaraz po przebudzeniu dostała olśnienia, chciała go jak najlepiej wykorzystać, tyle że… Zapomniała, o co chodziło. To było dziwne.
Wzięła do ręki kolejne akta. Siedziała nad nimi już wcześniej, ale najwyższy czas spisać wszystko, do czego strażniczka doszła.

Oskarżająca: Nersi
Oskarżona: tajemnica-jutra

Pobieżny ogląd więźnia
Widzę w kolejce blog, którego adres brzmi tajemnica-jutra. Muszę przyznać, że nie potrzebuję go otwierać, aby zaintrygować swój dziwny mózg. A uwierz mi – to się ostatnio zdarza nadzwyczaj rzadko, więc zaczyna się bardzo fajnie. Dwa słowa, ładnie oddzielone myślnikiem, pozbawione polskich znaków, dzięki czemu czytamy dokładnie tak, jak jest napisany. Prosty, łatwy do zapamiętania. Został w mojej pamięci, co dobrze świadczy.
Sam sens jest również ujmujący. Widząc te dwa wyrazy, nasuwa mi się taka myśl, że nie wiemy, co wydarzy się następnego dnia. Jesteśmy nieświadomi swojego losu, nie potrafimy nakreślić kolejnych godzin tak, jakbyśmy tego chcieli. Zawsze wydarzy się coś dziwnego, czego nie będziemy się spodziewać. Taka tajemnica następnego dnia, a zarazem reszty życia, bo również tak można to interpretować. Wszystko jednak kręci się wokół tego nieznanego, czegoś, co nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Podoba mi się to, iż moje myśli dotyczące adresu są jednoznaczne, nie rozpraszają się w piętnastu kierunkach, ale wszystkie odnoszą się do jednego zagadnienia. Naprawdę, bardzo trafnie dobrany, nie mam żadnych zastrzeżeń.
Na belce widnieje cytat, czyli najpowszechniejsze rozwiązanie. Ładnie został ujęty w cudzysłów, autor jest, nie mam kompletnie żadnych przeciwwskazań.
A sens… Jest wspaniały, rewelacyjnie wybrana sentencja. Zaczynam się zastanawiać, jakie powiązanie będzie miała z tym, co przeczytam. Intryguje. Dlaczego proponuje nam patrzeć tam, gdzie inni nic nie dostrzegają, tam, gdzie jest ciemność, a w rzeczywistości możemy zobaczyć coś więcej?
Moje pierwsze wrażenie jest jak najbardziej pozytywne. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech i z wielką chęcią zostaję na blogu.
10/10

Ubiór więźnia
Patrzę na naprawdę śliczny szablon. To, co od razu rzuca się w oczy – estetyka. Blog jest niezwykle dopracowany pod względem wizualnym, nic się ze sobą nie gryzie, poszczególne elementy grafiki (czcionki, kolory, obrazki) tworzą harmonijną całość. Zdanie ogólne – rewelacja. Teraz jednak, zagłębimy się w szczegóły.
Kolorystyka opiewa barwy bardzo jasne, pokuszę się o stwierdzenie rażąco jasne. Niektórym czytelnikom może to przeszkadzać, jednak ja nie mam nic przeciwko. Chwalę dobranie różnych odcieni, które wzajemnie się uzupełniają: szarości. Tonacja jest neutralna, od tych najjaśniejszych, podchodzących pod biel, przez melanżowy, aż po ciemny szary. Dla urozmaicenia użyty jest jasny fiolet, nazwałabym to liliowym, tylko nie jestem pewna, czy w mojej przeglądarce dobrze to wygląda.
Brak zastrzeżeń jest również przy stylach czcionek. Times New Roman przy tytułach postów, ramek, oraz… Verdana, tak? Niepewność wynika ze zbliżonego kroju Verdany i Arial, więc dlatego wolę się dopytać. Nie zmienia to jednak faktu, że fajnie wygląda.
Jasny pasek nawigacyjny, nie burzy nam estetyki bloga, to dobrze.
Nagłówek: jest ładny. Nie powala mnie, zaraz napomknę dlaczego, ale razem z resztą bloga tworzy śliczną całość, przede wszystkim dzięki dopasowanym do niego barwom.
Stosunkowo skromny, widzimy zamek (Hogwart) i rudowłosą dziewczynę. No dobra, przyznam się, wiem, że to główna bohaterka, piszę tą kategorię właściwie po przeczytaniu całej treści. A przynajmniej - tak mi się wydaje. W końcu, Jocelyn jest rudowłosa i jakoś tak uroczo pasuje mi do tej dziewczyny umieszczonej na głównym zdjęciu. Z boczku mamy jakiś tekścik, nie do końca widoczny, gdyż trochę liter jest zasłoniętych przez warstwy w tym samym kolorze, ale jest po polsku (brawo) i, dodatkowo, umieszczono tam adres bloga. Wszystko to mieści się w takiej zamazanej ramce. Przypomina mi te dziwne esy floresy, gdy zanurza się głowę w myślodsiewni; wtedy właśnie jest coś takiego. Nic nie wychodzi poza krawędzie (ja przynajmniej nie zauważyłam), a jedynym minusem, jak dla mnie, są dwa zdjęcia tej dziewczyny. Dlatego nie uznam, że jest idealny. Ta warstwa środkowa, gdzie ona ma ręce splecione pod brodą, jest fantastycznie umieszczona. Aczkolwiek ta boczna jest wepchana jakby na siłę. Pasowałoby tutaj coś innego, jakaś inna postać, ewentualnie coś widocznego w tle, ale nie powtórzona bohaterka. To jest jedyne zastrzeżenie.
Zjeżdżając w dół jest poprawnie, nic się nie zlewa (a to bardzo dobrze), nic na siebie nie nachodzi, każdy element jest dopasowany. Ramki dość oddalone od siebie, wszystko wyrównane, tekst wyjustowany, akapity są.
Natknęłam się ma mały podpis na nagłówku, gdy próbowałam odkryć, czy sama wykonałaś szablon. Shadys. I tam chyba jeszcze coś jest, ale nachodzi na inny kolor i nie jestem w stanie sama przeczytać.
Wygląd naprawdę przypadł mi do gustu. Biorąc pod uwagę fakt, że dla mnie jest to najważniejsza kategoria przy ocenianiu blogów (dziwna jestem, wiem) masz u mnie dużego plusa.
9/10

Przesłuchanie
Osiem rozdziałów i prolog – okazało się, że taka ilość nie jest wystarczająca do zapoznania się z najważniejszymi elementami tej fabuły, ponieważ ja tak naprawdę nadal nie wiem, o co dokładnie w niej chodzi. Podoba mi się jednak to, iż tą przestrzeń pomiędzy kolejnymi ważnymi wydarzeniami zapełniasz w bardzo fajny sposób, wymyślasz sytuacje zabawne, ciekawe, co prawda zbędne, ale czyta się je rewelacyjnie.
Wystarczająca ilość tekstu (przystępne długości rozdziałów, czytelnik ani się nie nudzi, ani nie czuje żadnego niedosytu) w poszczególnych notkach jest dobrze gospodarowana. Chodzi mi o to, że kończysz kolejne posty w dobrych momentach, nie urywasz bezsensownie dialogów, opisów, a jeśli zdarza się taka sytuacja, kiedy jedno wydarzenie rozgranicza się w dwóch rozdziałach (na przykład siódmy i ósmy) to jest to zrobione w sposób rozsądny, umiejętny.
Tekst jest również rewelacyjny wizualnie. Każdy akapit jest odpowiednio zaznaczony, w dobrym miejscu oddzielony od reszty, wyjustowany. Czcionka dobra (o czym wspominałam już wcześniej, ale dodam jeszcze raz), świetnie się czyta.
Teraz opisy.
Są takie proste, nie używasz niewiadomo jakich wymyślnych słów, nie wplątujesz w nie metafor i innych niepotrzebnych środków stylistycznych. Jesteś wierna jednemu sposobowi tworzenia opisów i nie zmieniasz go w każdym rozdziale. Ma się wrażenie ich lekkości, takiej ulotności, chociaż w umyśle czytelnika dość mocno się odznaczają. Czytane szybko, bez praktycznie żadnych problemów, a zarazem wiemy, o czym są, nie odbiegamy myślami od rozdziału, zostajemy z bohaterką pomimo prędkości przelatywania przez kolejne zdania. Również bardzo ciekawe jest to, w jaki sposób oddają Twoje myśli. Ja mam wrażenie, że widzę przed swoimi oczami dokładnie to, co ty chciałaś zawrzeć w kolejnych rozdziałach. Potrafisz przedstawić poszczególne elementy w widoczny, barwny, intrygujący sposób, chociaż nie wysilasz się tak naprawdę z tworzeniem tych opisów. Oddają każdy najmniejszy problem bohaterów, najbardziej błahe uczucie, najszybciej ulatującą emocję. W stosunkowo małej ilości zdań zawierasz bardzo dużo treści przekazywanej dalej. Przykładem może być złość Angie na nauczycielkę Obrony Przed Czarną Magią w rozdziale pierwszym. Nie poświęciłaś temu fragmentowi zbyt wiele uwagi, ponieważ to nie ona jest tutaj najważniejsza. Dziewczyna jest postacią drugoplanową, a jednak to, co odczuwa w stosunku do madame Debreu, było wyśmienicie ujęte, takie do poczucia na własnej skórze. Innym przykładem jest niepewność Jocelyn, gdy otrzymuje informacje o zaginięciu jej rodziców. To jedna z kluczowych sytuacji, ponieważ w tym momencie świat dziewczyny się zawala. To jest pośredni powód, dla którego ona musi się przeprowadzić i zmienić swoje dotychczasowe życie. Ten niepokój zawarty w prostej sytuacji, kolejne słowa tworzące strach w sercu głównej bohaterki – było fantastyczne, rozpływałam się mogąc poczuć się jak Jocie. Jeszcze trochę i sama zacznę odczuwać to, co bohaterka w życiu codziennym.
Czasami bywa tak, że autor opowiadania wykształca sobie jeden rodzaj opisów, dopracowuje sposób w jaki, na przykład, przedstawia myśli bohaterów. Skupia się właśnie na nich, pomija inne elementy lub poświęca im bardzo mało uwagi, zamieniając fabularny twór w psychologiczną rozprawkę. Jest mnóstwo takich blogów. U Ciebie, na całe szczęście, czegoś takiego nie zauważyłam. Kiedy obierasz sobie za cel szczegółowe opisanie gabinetu madame Debreu (tak na przykład) to robisz to najdokładniej jak potrafisz. Czytelnik naprawdę to dostrzega. Jednak, kiedy chcesz w tym samym rozdziale, całkiem niedaleko od tego fragmentu, umieścić wyczerpujący tekst na temat uczuć Jocelyn, nie masz z tym najmniejszego problemu. Nie skupiasz się na jednym rodzaju opisów, a każdy traktujesz tak samo, nie pomijasz niczego.
Najbardziej ujęła mnie jednak naturalność dialogów i sytuacji. Niekiedy wyczuwa się sztuczność jakiegoś wydarzenia, wymuszenie odpowiedzi bohaterów, brak jakiejkolwiek sympatii pomiędzy rozmawiającymi osobami, chociaż według autora powinny być najlepszymi przyjaciółmi. Tutaj czegoś takiego nie ma. Tekst jest naturalnym odbiciem tego, co mogłoby się wydarzyć na żywo, gdyby tylko było możliwe.
Jeśli chodzi o dialogi – najbardziej w nich podoba mi się to, że nie są puste. Pomiędzy kolejnymi wypowiedziami bohaterów prowadzących rozmowę są wtrącenia o ich humorach, nastrojach, mimice twarzy, reakcjach na słowa. Nie wygląda to banalnie, jak napisane na odwal. Jest dopracowane.
Świat przedstawiony nie jest bezpośrednio określony, ale orientujemy się przez wstawkę o Voldemorcie, jego powrocie, o Harrym Potterze. Nie musimy mieć dnia, roku, godziny, sytuacji, aby mniej więcej załapać, kiedy zaczyna się fabuła opowiadania. Miejsca są natomiast jasno naznaczone, jedna szkoła, Londyn, potem będzie druga szkoła. Tutaj nie ma wątpliwości.
Każdy bohater jest inny – nie wiem, czy tylko ja odnoszę takie wrażenie. Jocelyn jest przeciwieństwem Noemi, ale zarazem nie przypomina nawet Angie. Julien, jako brat zdrajczyni (wybacz, dla mnie jest zdrajcą po tym, co zrobiła) jest w jakiś sposób wykreowany na jej podobnego, jednak wiele mu do niej brakuje. James może być uważany za idealnego faceta, aczkolwiek z drugiej strony pojawia się taki Brian, całkowicie od niego różny, a jednak równie jak on idealny. Gdzie tu jest logika? Nie wiem, ale Wright może zostać moim mężem, właściwie to już nim jest. Jestem ciekawa, co rozwinie się pomiędzy nim a Jocie. Co prawda jakoś ich razem nie widzę, bo Brian jest mój, no ale…
Bezkonkurencyjnie moim ulubionym fragmentem jest ten o koronkowej bieliźnie! To jej zażenowanie, rozbawienie Briana, jego reakcja (słodka reakcja) były fantastyczne. Gęba sama mi się uśmiechała, potem miałam to jeszcze przed oczami przez dłuższy czas. W szczególności ewentualną minę realnego Briana, gdyby coś takiego się mogło naprawdę wydarzyć. Zastanawia mnie tylko, co on mógł sobie pomyśleć. Bo na pewno nic normalnego, to w końcu facet.
Ale uwaga – mam kilka zastrzeżeń. Tak, znalazłam takowe, chociaż może dla niektórych nie będzie to nic złego.
Nie podoba mi się bezpośrednie wzorowanie kilku elementów na tych znanych z serii Rowling. Niesamowite podobieństwo woźnego i jego szczura z Filchem oraz panią Norris. Przecież tu każdy widzi cechy wspólne. Oprócz tego nauczycielka Obrony Przed Czarną Magią – madame Debreu – cholernie podobna do Umbridge. Relacja pani profesor-Jocelyn jest niczym damska wersja stosunków Harry-Snape. Przystopuj trochę z takimi rzeczami, ponieważ Hogwart się tutaj pojawi. Potem dziwne będzie, gdy okaże się, jak podobne są to elementy.
Zmiany nastroju Ginny podczas spotkania w Magicznych Dowcipach są nienaturalne. Ogólnie – jest to jak na razie jedyna postać, która nie zasługuje na sympatię. Wydaje się być sztuczna. Może potem ulegnie to jakiejś zmianie, a przynajmniej mam nadzieję, że tak będzie.
To chyba tyle z tych niezadowalających mnie rzeczy. Nie ma ich dużo.
Nie streszczałam każdego rodzaju i nie komentowałam wszystkich reakcji oraz wypowiedzi bohaterów, ponieważ uważam to za zbędne. W końcu, autor świetnie wie, o czym pisze i wypisywanie mu postaci jest dziwne.
Jeśli chodzi jeszcze o jakieś takie fragmenty godne uwagi – list do Angie z rozdziału 8 jest rewelacyjnym sposobem na opisanie uczuć Jocie. Naprawdę. Nie mamy tylko myśli, to są kolejne, pisane przez nią słowa, w których ona zawiera całą swoją niepewność dotyczącą kolejnych dni, tęsknoty za przyjaciółką. Był bardzo prawdziwy, poruszający, widać, jak ta zmiana otoczenia (dość drastyczna, nie oszukujmy się) wpłynęła na jej psychikę, na nią. Wydaje mi się, że to nie będzie taka postać, jak wcześniej, że ona się zmieni, że za bardzo to wszystko odznaczy się w jej główce, w sercu. Chociaż z drugiej strony, nie chciałabym, żeby się jakoś szczególnie zmieniała, bo jest fajna.
Ta bójka Noemie i Jocelyn była również fantastyczna. Tak się zastanawiałam, która pierwsza wydrapie drugiej oczy, to byłoby ciekawe. Więcej takich sprzeczek, kłótni poproszę.
Wydaje mi się, że nie potrzebuję specjalnie opisywać Twojego stylu, ponieważ wszystkie elementy, które zostały przeze mnie wcześniej wypisane, się na niego składają. Jak na pewno zauważyłaś - spodobało mi się to opowiadanie, nawet bardzo. Dostrzegam jedną wielką zaletę w byciu oceniającą, spychającą na drugi plan wszystkie inne: jestem w stanie przeczytać twory przeróżnych autorów nie kiwając nawet palcem, same do mnie przychodzą, a okazuje się, iż wiele z nich zasługuje, co najmniej, na oklaski. Tajemnica-jutra jest tego godna i polecam przeczytać każdemu, kto chce się zagłębić w lekką, poruszającą i bawiącą (jednocześnie) lekturę. Nie wiem, czy to kwestia mojego gustu, czy czego to tam może być zasługa, ale zostałam fanką Jocelyn, mam nadzieję, że jej bratu nic poważnego się nie stało (bo ten Twój prolog nieźle pomieszał mi w głowie, szczególnie po tym, jak w opowiadaniu poznałam Jamesa i zapałałam do niego niesamowitą sympatią), a Brian niech zbytnio się nie zakochuje, bo żona w domu czeka (nie skąd, nie mówię o sobie).
Życzę wielkiej Weny!
18/20

Spisanie zeznań
Moje ogólne wnioski są takie, że nie robisz wielu błędów. Nie potrzebujesz specjalnego sprawdzania potknięć, ponieważ niewiele ich jest. W każdym rozdziale zdarzają się jakieś pojedyncze, które nie są ani specjalnie widoczne, ani nie przeszkadzają w czytaniu.

Najczęściej wśród takowych pojawiają się powtórzenia.
Przykłady: Uśmiech nie schodził z jej twarzy. Teraz nic nie mogło zniszczyć jej wyśmienitego humoru. (prolog);
Zamknięci w klasach, powtarzając materiał z poprzednich klas, który ułatwi im życia poza szkołą. Większość miała ten materiał (…). (rozdział 1);
(…)że jej wykłady sprawiają, że ktoś przysypia(…). (rozdział 1);
(…)w których wisiały długie białe firany z niebieskimi zasłonami, przez które(…). (rozdział 2).

Cała reszta to są pojedyncze przypadki.
Przykłady: (…)i uważała za bezsensowne te powtórki. Jakoś ładniej brzmi i uważała te powtórki za bezsensowne;
(…)nie zwracając na siebie uwagę profesorki – uwagi;
gdy wrzask na jej uchem – nad;
Wnętrze pomieszczenia było duże i przestronne – wystarczy samo pomieszczenie, wnętrze nie jest tutaj potrzebne;
Obie przyjaciółki posłusznie zajęły wskazane miejsce – raczej obie nie zajęły jednego krzesła, zresztą nauczycielka wskazała dwa krzesła;
postanowili wspomóż – wspomóc;
(…)że jest kiepską autorką i nie umie udawać – aktorką;
wesprzeć przyjaciółkę z tym trudnym dla niej okresie – w tym okresie;
cofnęła się krok do tyłu – skoro się cofnęła to logiczne, że do tyłu;

Zwracaj ciut większą uwagę na to, co piszesz, bo zdarzają Ci się banalne błędy, literówki, które zniekształcają sens zdania lub jego wygląd. Wystarczy uważne przeczytanie tekstu, zaraz po opublikowaniu, a wyeliminujesz takie potknięcia.
8,5/10

Przeszukiwanie kieszeni
Dodatki są widoczne w obu kolumnach na Twoim blogu.
W tej środkowej mam ramkę zatytułowaną „Prorok codzienny”. Jest to miejsce drobnych ogłoszeń, aktualizacji, jak zauważyłam. Przydatne informacje, dzięki którym nikt się nie pogubi. Troszkę ich jednak dużo, może by zmniejszyć rozmiar czcionki to wizualnie będzie się wydawać, iż jest mniej.
Teraz ta druga.
Po pierwsze: statystyka.
Po drugie: banner promujący stronę poomoc.pl (chwalę).
Po trzecie: ładny spis treści, wszystkie linki równiutko ułożone.
Po czwarte: button Twojego bloga.
Po piąte: menu! A w nim widzę:
- Mapa Huncwotów, czyli miejsce, w którym tłumaczysz czytelnikowi, co może znaleźć w danej zakładce. Szczerze mówiąc nie spotkałam się z czymś takim nigdy wcześniej. Pomimo tego, że wiele blogów ma linki tytułowane dość nietypowo, to jednak u Ciebie po raz pierwszy widzę taką mapkę potrzebną do rozszyfrowania niektórych z nich.
- Autorka, trochę informacji, dzięki którym możemy dowiedzieć się co nieco o Tobie. Fajnie, prosto napisane.
- O blogu, czyli, jak ja to lubię nazywać, geneza opowiadania (kolejny dowód na mą dziwność). O adresie, belce, krótka zapowiedź.
- Biblioteka Hogwartu, czytaj: linki.
- Szablon, odnośnik do bloga, z którego masz grafikę.
- Kartoteki Filcha, czyli bohaterowie bloga. Teraz jest ich tylko czwórka, mamy po trzy ikonki obrazujące postacie (nie jestem do końca przekonana, czy jest to dobry zabieg, no ale), ich daty urodzenia, krew, szkoły i trzy cechy charakteru do każdej oraz cytaty. Mam wrażenie, iż wcześniej byli jeszcze Noemie i Julien, bo pamiętam Gasparda z grafiki. A, byłabym zapomniała – Brian ma wygląd Bena, umarłam na miejscu.
- Sowia Poczta, Pokój Życzeń i SPAM mają bardzo podobne zastosowanie. Tak myślę, czy jest konieczne rozróżnianie tego na trzy różne zakładki. A przynajmniej połączyć Sowią Pocztę ze SPAM-em… Zresztą, to jest dla Twojej wygody, więc jak uważasz, iż tak jest lepiej, to nie ma co zmieniać.
To chyba wszystko, co wyczaiłam wśród dodatków u Ciebie na blogu. Trochę tego jest, nie czuję niedosytu. Każdy najmniejszy szczegół mam wyjaśniony, nie ma wątpliwości, co do poruszania się po zakładkach na blogu. Masz stały kontakt z czytelnikami, a to bardzo mi się podoba.
9/10

Indywidualizm
Tajemnica Jutra jest trochę innym opowiadaniem niż reszta potterowskich tworów, które miałam okazję przeczytać, tylko nie potrafię sama określić, dlaczego tak uważam. Wydaje mi się, że jednym z powodów nie jest skoncentrowanie się na samym Potterze, Hogwarcie i Voldemorcie, ale na czymś bardziej odległym. To jest fabuła wpleciona w utworzoną przez Rowling rzeczywistość, obsadzona w czasach życia Harry’ego i Voldzia, jednak na nich nie skupiona, nie tak bardzo, jak w innych ff. Oprócz tego Jocelyn jest postacią bardzo wyraźnie wykreowaną, przez co nawet, jeśli w późniejszych rozdziałach historia zacznie w szerszym stopniu opiewać znaną nam fabułę Rowling, to nadal Williams będzie tym głównym elementem Twojego tworu, na którym czytelnik będzie zawieszał oko. To bardzo mi się podoba, aczkolwiek są szczegóły trochę naciągane, jak np. nawet nieświadome tworzenie relacji i niektórych bohaterów na wzorze tych znanych z sagi.
Trwaj nadal przy swoim, bo fajnie to piszesz. Pamiętaj tylko, żeby nie robić ze znanych nam wszystkim postaci z HP bohaterów pierwszoplanowych, dorównujących rangą Jocelyn, bo zniszczysz to, co do tej pory osiągnęłaś tym opowiadaniem.
5,5/7

Alibi
Proponuję Ci punkt za estetykę, która mnie absolutnie uwiodła, za postać Briana, mojego przyszłego męża oraz koronkową bieliznę :>
3/5

Punkty: 63
Wyrok: zwolnienie warunkowe
Ocena: 5
Podsumowanie: Zgłosiłaś się… w październiku. Za tą okropnie opóźnioną ocenę strasznie przepraszam, jednak po części się cieszę, gdyż te rozdziały, które dodawałaś ostatnio są świetne. A koronkowej bielizny nadal nie mogę usunąć ze swoich myśli, ech.

12 komentarzy:

  1. Cześć. Chciałabym ponowić moja pytanie o to, kiedy Maera Fey wystawi ocenę paradoks-hazardzisty? Wiem, że jestem nuda, ale chciałabym zmienić szablon i nie wiem czy mogę w takim wypadku to uczynić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że nie dostałaś wcześniej odpowiedzi. Niestety, nie mam żadnego kontaktu z Maerą, która nie odpisuje na moje wiadomości. Nie powinnam raczej podejmować takiej decyzji bez niej, ale rozumiem, że zależy Ci na zmianie szablonu, więc proszę, zmień go. Jeśli w tym czasie okaże się, że Maera już zaczęła Twoją ocenę, poproszę ją, by raz jeszcze oceniła szatę graficzną.
      Pozdrawiam serdecznie i przepraszam za problemy,
      wanilia.

      Usuń
    2. W zasadzie nie musi wcale oceniać szaty graficznej. Mi tam w sumie wystarczy, jak skupi się na samej treści.
      Także skontaktowałam się z nią na drodze bardziej prywatnej, ale niestety nie otrzymałam żadnej odpowiedzi.
      Dzięki za odzew.

      Usuń
  2. Wow, no to jestem teraz pierwsza w kolejce :D
    Droga Nersi, miałabym ogromną prośbę!!
    Otóż początkowe rozdziały (1-12) są MEGA słabe, więc prosiłabym o większe skupienie się na tych następnych, nowszych :)
    Pozdrawiam i mam nadzieję, że lektura będzie miła.

    aboutseverus.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, przeczytam i tak wszystkie (chociaż ilość jest imponująca xd), ale postaram się nie zwracać zbyt wielkiej uwagi na te pierwsze. Powiedzmy, że ocenię postępy :D

      Usuń
    2. Aw, bardzo się cieszę!

      (Btw. kiedyś spotkałam się z ocenialnią, na której czytali tylko 3 losowe rozdziały O.o)

      Usuń
    3. Ja nie rozumiem, jak na Twoje trzydzieści kilka można by było przeczytać 3 :O to dziwne xd

      Usuń
    4. Też tego nie ogarniam...wydaje mi się, że jak się ocenia to się powinno czytać całość, ale cóż...niektórzy są dziwni :D

      Usuń
  3. Dziękuję bardzo za ocenę. ;* Niewątpliwie naczekałam się trochę na nią, ale warto było. :)
    Co się tyczy szablonu - obecny widnieje już na blogu od września i trochę się przejadł. Od stycznia czeka nowy, który nie mógł znaleźć się na stronie z powodu sił wyższych (byłam na pierwszym miejscu w kilku ocenialniach jednocześnie). Wiesz, przyznam Ci się, że nie zwracałam zbytniej uwagi na to, że na nagłówku znajdują się dwa zdjęcia głównej bohaterki. Nie przeszkadzało mi to, jednak teraz zaczyna. Również dostrzegam ten element wepchania na siłę. No, ale niedługo wygląd zostanie odświeżony i nie będzie żadnego problemu. :)
    Jeśli zaś chodzi o treść, to z uśmiechem na ustach czytałam Twoje słowa. Zupełnie nie spodziewałam się aż tylu pochwał. To było dla mnie bardzo miłe zaskoczenie. Nie przywykłam do zdradzania dalszych losów bohaterów, ale w tajemnicy mogę Ci powiedzieć, że Twój Brian i Jocelyn nie przekroczą granicy przyjaźni, ewentualnie drobnego zauroczenia. Także możesz już planować wesele. :D
    Zdaję sobie sprawę, że francuski woźny i jego szczur Diego są prawie kropla w kroplę identyczni jak Filch i Pani Norris, ale to nie był zabieg przemyślany. Nazwałabym to, hm, wypadkiem przy pracy, o. Zanim zrozumiałam, jak bardzo są do siebie podobni, rozdział dość długo widniał na blogu i nie było sensu zmieniać niczego. A jeśli chodzi o Jocelyn i madame Debreu, to nawet nie przyszło mi do głowy, aby porównywać je ze Snapem i Harrym. Jakoś nie dostrzegałam do tej pory żadnego podobieństwa.
    Wiesz, może faktycznie masz rację. Sowia Poczta i Pokój Życzeń są jakby podkategoriami SPAM-u. Jak się teraz nad tym zastanawiam, to nie wiem, czemu tak to zrobiłam. Ale w najbliższym czasie naprawię błąd i umieszczę wszystko w jednym miejscu. ;)
    Zdjęcia bohaterów są kwestią sporną - jedni lubią mieć wyobrażenie postaci, a drudzy nie. Ja należę do tej pierwszej grupy osób. Lubię wiedzieć, jak dany bohater wygląda, łatwiej mi go sobie wyobrazić, gdy czytam tekst. Jednak to tylko moje wyobrażenie, moja wizja, której nikomu nie narzucam.
    Poradziłaś, bym nie czyniła z żadnej postaci Rowling bohatera równego rangą Jocelyn, a ja właśnie mam to w planach. Na tym opiera się cała fabuła, choć nikt o tym nie wie. Zamierzam wtopić Jo w rzeczywistość Hogwartu, życie uczęszczających tam uczniów, więc trochę dziwnie by wyglądało - według mnie przynajmniej - gdyby Williams się z żadnym z nich nie zaprzyjaźniła, w żadnym nie zakochała.
    Jeśli chodzi o postać Ginny - pluję sobie za nią w brodę, bo całkowicie ją spieprzyłam. Zrobiłam z niej taką sztywną panienkę, która nikomu nie ufa, a później szczerzy zęby. Postaram się w następnych rozdziałach poprawić jej charakter i zachowanie, by bardziej przypominała tą, którą wykreowała Rowling. ;>
    Jeszcze raz bardzo dziękuję za czas, który poświęciłaś na napisanie oceny. ;3

    http://tajemnica-jutra.blogspot.com/

    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój Brian, jak to fajnie brzmi :D zaproszę cię na wesele xd
      Nie ma za co :)

      Usuń
  4. Zmieniłam, bo wanilia. wyżej napisała, żebym zmieniała ;) Cieszę się, że udało się jednak z Maera Fey skontaktować i udało się jakoś wyjaśnić tę niefortunną sytuację ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, hej, niewiasty, dzisiaj mamy zebranie o 18:00, pamiętacie? C: Tak tylko przypominam i jednocześnie sama się upewniam XD Moja pamięć ma nieraz kłopoty ze sobą.

    OdpowiedzUsuń

Zgłoszenia należy umieszczać w przeznaczonej do tego zakładce, nie pod postami!

Statystyka