piątek, 29 marca 2013

[088] Teczka: w11-wg-qwerty95



Siedziała w kawiarence pani Basi i przeglądała jedno z kolorowych pisemek, które trafiło do jej rąk. Rozwód, nowe dziecko, akcja charytatywna, premiera filmu… Nudy, nudy i jeszcze raz, dla odmiany, nudy. Zamknęła gazetę. Hansik przysiadł na stole, a jego metalowe oczka wpatrywały się w dziewczynę.
- O co chodzi?
- Mam prezent – powiedział i wyciągnął zza stalowych pleców niebieską teczkę. Ułożył ją przed nosem strażniczki.
- Myślałam, że coś słodkiego…

Oskarżająca: Nersi
Oskarżony: qwerty95 (w11-wg-qwerty95)

Pobieżny ogląd więźnia
Gdy po raz pierwszy zobaczyłam adres, miałam wrażenie, że autor usiadł przy klawiaturze, zamknął oczy i wciskał przypadkowe literki, aby utworzyć coś oryginalnego. Jest to metoda przeze mnie uwielbiana, stosowana wyjątkowo często, jednak nie pasuje na tak ważny element strony. Dlatego dopiero po chwili dotarło do mnie, iż nie bez powodu są w nim myślniki (tępa ja, poniosło mnie po prostu, wyobraźnia zaczęła płatać figle).
Najpierw mamy w11 – pierwsze skojarzenie to oczywiście serial kryminalny, ta polska wersja Kryminalnych Zagadek Miami, czy jakiego tam miasta z kolei. Wzbudziło to we mnie dość duże zainteresowanie, ponieważ bardzo lubię tematy powiązane z morderstwami, policją, działaniem przeróżnych służb (nazwijmy to małą twórczą obsesją), chociaż od dawna nie miałam okazji pooglądać naszego Wydziału Śledczego. Potem widzę wg, co nie przypada mi do gustu aż tak, jak poprzednia część; skrót od według. Na końcu mamy Twój nick.
Cały adres, w takim razie, ma znaczyć mniej więcej coś w rodzaju kryminalne zagadki autorstwa qwerty95. Powiem tak… Nie powaliło mnie, ale podoba mi się to, co mogę zobaczyć po otworzeniu bloga. Ta widoczna na pierwszy rzut oka chaotyczność ma jakiś cel, nie jest stworzona przez przypadek. Poszczególne, niepasujące do siebie tak naprawdę słówka, tworzą razem intrygującą całość, chociaż tym elementem, który przechylił szalę odczuć na plus, jest niewątpliwie znaczenie, domysły potencjalnego czytelnika, gdy widzi tego typu adres.
Belka nie należy do oryginalnych, jest nieprzemyślana. Przede wszystkim język… Zastanawiam się, czy nie lepiej dopasować pod tym względem paska do adresu, żeby, tak jak w Twoim przypadku, jeden element nie był po polsku, a drugi angielsku. To trochę takie niezdecydowanie. Myślę, że ładniej by wyglądało, jakbyś zachował pewną spójność w tych detalach. Skoro już pokusiłeś się o adres w naszym pięknym języku, to naprawdę potrzeba go zmieniać w innych rzeczach na blogu? Zresztą, w jaki sposób ten cytat odnosi się do całości? Zakładam, iż ma być to opowiadanie, może nawet zbiór Twojej twórczości. Fajnie by było, gdyby belka dopełniała adres, żeby kontynuowała historię przez niego zapoczątkowaną, a nie rozpoczynała całkowicie inną. Może coś z morderstwem, niewyjaśnioną zagadką, tajemnicą jakiegoś bohatera? Na pewno masz w głowie intrygującą myśl, którą bez żadnego problemu można tam wplątać. Naprawdę polecam zatroszczyć się o taki malutki detalik, gdyż, bądź co bądź, jest to drugi element oddziałowywania na czytelnika.
Gdy załadowała mi się cała zawartość… Nie zostałam powalona, właściwie to nawet nie przypadło mi do gustu, troszeczkę zawodu. Czego się spodziewałam? Szczerze mówiąc nie jestem w stanie określić, bo na razie to wszystko nie jest zbytnio sprecyzowane. Mam nadzieję, że będzie lepiej.
4/10

Ubiór więźnia
Wydaje mi się, że to ogólne pierwsze wrażenie ciut spaprało się właśnie przez wygląd.
Patrzę na szablon, który jest dopasowany bardziej pod tę belkę, ten cytat z deszczem, niż adres, co trochę zbiło mnie z pantałyku. Dlaczego? Ponieważ teraz to ja już naprawdę nie wiem, o czym będzie tekst publikowany na blogu. Istnieje duża rozbieżność pomiędzy znaczeniem adresu, belką oraz wyglądem. Tak jakby każdy element wybierany był przez inną osobę, która nie miała bladego pojęcia, jaka będzie podstawowa zawartość strony. Potrzebna jest większa spójność detali. Na razie jednak – jej brak.
Spodziewałam się ciemnych kolorów (przez adres), może trochę czerwieni, a tutaj zaskakuje mnie wszechobecny błękit. Niebieski, mnóstwo niebieskiego! Do tego biel i minimalna ilość czegoś ciemniejszego, pomiędzy granatem a czernią na nagłówku. Stonowanie barw bardzo mi się podoba; postawiłeś na jeden kolor i dobrałeś do tego uzupełnienia w postaci białego oraz czarnego. Zastanawiam się jednak, czy ilość  tego błękitu nie jest przesadzona. No bo spójrz – screen – linki niebieskie, tytuły niebieskie, tło tekstu niebieskie, tło zewnętrzne niebieskie… Uwielbiam tę barwę, ale ta przesada razi w oczy po dłuższym przebywaniu na blogu.
Czcionka jest zaskakująco dobrze widoczna, pomimo tego natłoku błękitu dookoła. Jest to jednak bardziej zasługa kontrastu pomiędzy w miarę jasnym odcieniem niebieskiego a czernią literek. Krój również przypadł mi do gustu, nie ma żadnego przesadzenia, jeden prosty styl (zmieniana jedynie wielkość). Tak, pod tym względem nie mam zastrzeżeń.
Jednak… Całość wygląda dziwnie, dziecinnie, nieprofesjonalnie. Nie sugeruję ambitnego szablonu na zamówienie, ale może zminimalizowanie różnych grafik? Woda na tle zewnętrznym i nagłówek z padającym deszczem. Okej, one się ze sobą łączą, lecz znaczeniowo. Jeśli popatrzymy na wrażenie z wyglądu, jest o wiele gorzej. Barwy są inne, to do siebie kompletnie nie pasuje.
Umieszczenie tego cytatu z belki na nagłówku też jest dziwne. Powtarzamy zdania, po co? To przecież nic nie da, wręcz przeciwnie – jeszcze bardziej miesza, bo ponowne udostępnienie tego fragmentu z piosenki może utwierdzać w przekonaniu, że to nie będzie jednak opowiadanie kryminalne, a jakaś żałosna powiastka o miłości, przyjaźni czy o czym tam jeszcze.
Zaczynam ględzić, wiem, ale im dłużej patrzę na bloga, tym coraz mniej mi się podoba. Nie zależy to od mojego gustu, aczkolwiek wrażenia wizualne są dla potencjalnego czytelnika bardzo, bardzo ważne. Ludzie są leniwi. Jeśli wygląd strony zacznie kreować w człowieku jakąś historię, to będzie chciał się przekonać, czy ma rację. Zostanie na blogu, przeczyta, zaobserwuje.
Proponuję zastanowienie się nad zmianą wyglądu. Podaruj sobie jednak ambitne szabloniki, bo nigdy, w oryginalniejszych opowiadaniach, nie podpasują do treści. Postaw na minimalizm, ale w bardziej spójnej wizualnie kwestii. Może jakieś ciekawe tło i podarowanie sobie w ogóle nagłówka? Wtedy ten obrazek z tyłu robiłby za właściwą grafikę, więc byłoby mniej elementów, które mogłyby do siebie nie pasować. Do tego jeden, dwa, góra trzy odcienie jednej barwy, a nie cała gama. Nie potrzebujesz wywołania zawrotów głowy u widza, ale jego zainteresowania, wzbudzenia pewniej nuty ciekawości, poczucia estetyki.
3/10

Przesłuchanie
150 postów w 2010 roku, 176 w 2011, 302 w 2012, 43 do tej pory… Liczby są imponujące. To chyba największa ilość notek, jaką kiedykolwiek widziałam na blogu. Naprawdę… Wow!
Pisałam do Ciebie w sprawie jakichś szczególnych próśb, opowiadań, które chcesz, abym przeczytała, jednak dałeś mi wolną rękę w wyborze. Cieszę się bardzo i mam nadzieję, że nie zawiodę oczekiwań (dziwnie to brzmi, ech).
Wybrałam trzy różne opowiadania: jedno z początku Twojej kariery, jedno ze środka oraz jedno z ostatnich. Ma to służyć ocenieniu postępów, rozwinięciu się pod względem pisarskim. Nie ukrywam, że są to historie, gdzie nie było nie wiadomo ile części, ale wolałam ocenić trzy różne niż jedno bardzo długie. Czas goni, szkoła pogania, a życie dodatkowo zapycha wolność, więc nie byłam w stanie poświęcić tak wiele godzin, ile bym chciała.

Policjant czy przestępca?: cztery części, pisane od 30 kwietnia 2010 do 7 maja 2010.
Po przeczytaniu wszystkich notek z tym tytułem, w mojej głowie pojawiła się myśl Tak będzie przez cały czas? I, bynajmniej, nie była to myśl spowodowana zachwytem. Widać, że napisał to początkujący autor. Dlaczego? Nazwijmy to porażką. Pomysł na fabułę był – tego zaprzeczyć nie można, jednak sposób, w jaki zostały te części napisane, pozostawiał wiele do życzenia.
- Strasznie krótko, mam wrażenie, że za krótko. Ja zaczynam czytać, a tu już koniec.
- Opisy praktycznie nie istniały. Nazwijmy to drętwymi fragmentami o najbanalniejszych czynnościach, takich jak wstanie, siedzenie czy czytanie. Nic więcej. Nie było tam żadnych emocji, żadnego oddziałowywania na czytelnika, żadnego widocznego zaangażowania autora tekstu. Ot tak, zachciało się coś napisać, napisało, ale olało styl i całą resztę.
- Dialogi były jakąś marną imitacją wymiany nieuprzejmych zdań. Pomijając fakt ich zapisu. Na początku myślałam, że to jakiś żart (te skróty od imion; zamiast myślników w dialogach poszczególne literki). Jednak… Cóż, nie!
Nie oszukujmy się – było kiepsko, bardzo kiepsko. Tekst się nie kleił, dane zdania nie miały nic wspólnego z tymi dookoła, każde opisywało całkowicie inną rzecz. Czułam się, jakbym czytała opowiadanie dziecka w podstawówce.

Nie ważne gdzie, ważne że z tobą: pięć części, pisane od 10 września 2011 do 18 września 2011.
W przypadku Twojego bloga oceniam bardziej postępy, a dokładne przemyślenia będę mogła przedstawić po następnym opowiadaniu, bo to aktualny styl liczy się najbardziej.
Powiem tak – widać rozwój, niewielki, nie oszukujmy się, ale go widać.
- Na szczęście zniknęły te dziwne skróty od imion i zacząłeś zapisywać dialogi w całkiem normalny sposób. Mam nadzieję, że nie była to zmiana do jednego opowiadania.
- Raziło mnie podobieństwo tych panów spod sklepu do Rancza. Nie wiem, kiedy serial zaczął być emitowany, ale cholernie to do siebie pasuje.
- Ta historia, ten pomysł, ta wojna pomiędzy dwoma wioskami i miłość ludzi… Romeo i Julia w wydaniu międzymiastowym, naprawdę. To jest powielanie pomysłów już wcześniej użytych przez inne osoby. Jeszcze, gdybyś ograniczył się do mało znanych tworów, ale to jest wyciągnięcie ręki po te najbardziej rozpowszechnione na świecie historie. Bardzo mi się to nie podoba.
Miałam nadzieję na coś bardziej ambitnego. Szczerze? Beznadziejnie to wyszło. Nie wiem, jak cudowne i imponujące zamiary chowały się w Twojej łepetynce, ale na pewno nie zostały odzwierciedlone w tekście, który teraz możemy przeczytać. W pewnym sensie niepotrzebne jest ocenianie tak odległych czasowo części, tworów, gdyż wiadomo, iż każdy się rozwija. Jednak pomiędzy tymi z 2010 roku, a tymi z 2011, ja nie widzę żadnej różnicy, naprawdę.

Przez żołądek do serca: 12 części, pisane od 17 listopada 2012 do 5 grudnia 2012.
Sama nie wiem, dlaczego wybrałam właśnie to opowiadanie. Wydawało mi się w miarę normalne, bo jakoś inne tytuły niezbyt mnie zaciekawiły. Jednak… Matko, zabrałam się za historię o miłości. Sama nie wiem, dlaczego to zrobiłam.

Chciałabym zrobić takie podsumowanie. To znaczy, ja wiem, że ta ocena wychodzi, jak na razie, jakaś taka dziwna, ale nie przepadam za zbiorami opowiadań. Są męczące, bo nie da się oceniać postępów akcji, fabuły, a raczej te umiejętności pisarskie. Nie jestem natomiast mistrzem, żeby takowe odpowiednio określić. Postaram się jednak.
Zawiodłam się, ponieważ z opowiadaniami o morderstwach, policji i podobnych tematach, większość nie ma nic wspólnego. Nie dość, że wygląd całkowicie mieszał w mojej łepetynie, to teraz w ogóle mam jeden wielki misz masz. Z W11 ma to tyle związane, co nic. Spodziewałam się czegoś z pazurem, tajemnicą… Nie miłości. Nienawidzę tandetnych opowiadań o miłości. Niestety, tutaj ich jest po brzegi.
Nie ma opisów dotyczących emocji, uczuć bohaterów. Czekałam cierpliwie. Miałam nadzieję, że to tylko wada tych początkowych rozdziałów, że po prostu jeszcze się nie wyrobiłeś, że na to potrzeba czasu. Jednak nie pojawiły się one ani w tych środkowych częściach, ani w ostatnich, a w miesiąc człowiek nie jest w stanie rozwinąć się na tyle, żeby tak drastycznie zmienić swój styl pisania. To jest, jak dla mnie, bardzo poważny ubytek w Twoich opowiadaniach. Brak emocji bohaterów oznacza brak emocji u czytelnika. A jeśli widz nie odczuwa kompletnie nic, to mu się nie spodoba.
Dialogi wychodzą w miarę naturalnie, ale brakuje w nich realistyczności. Ha, to trochę sprzeczne, wiem, jednak spróbuję wytłumaczyć: nie czuć w nich wymuszenia, czyta się lekko, nie ma dziwnego braku sympatii pomiędzy bohaterami, aczkolwiek jestem pewna, że większość z nich nie miałaby miejsca w naszej rzeczywistości. Takie sytuacje z klawiatury, ale nie z życia. Trochę mniej wyszukania. Relacje pomiędzy postaciami wydają się być ciut wymuszane, jakby nierealne. W pewien sposób są sobie bliscy, aczkolwiek ja tego tak nie odczuwałam. To chyba mnie w nich najbardziej bolało. Brakuje tego realizmu w odniesieniu do naszego świata, naszego życia. Tak ckliwe wyznania miłości, chęć skoczenia w ogień po miesiącu, dwóch miesiącach znajomości – to wszystko jest trochę naciągane. Nie wyobrażam sobie większości wydarzeń w naszym świecie. Po prostu nie jestem w stanie.
Więcej opisów postaci, ich uczuć. Ja mam tutaj ogrom pomieszczeń, otoczenia, ruchów, ale nie ma wnętrza bohaterów. Rozwijaj niektóre myśli, bo często fragmenty wyglądają tak, jakbyś chciał coś jeszcze dopisać, jednak boisz się, że będzie za dużo tekstu. Olej to! Długość nie jest ważna – ważne jest to, abyś potrafił przekazać dosłownie wszystko.
Pisz, pisz, pisz dalej. Mam nadzieję, iż za jakiś czas, poziom poprawi się jeszcze bardziej.
6/20

Spisanie zeznań
W Twoim przypadku jest bardzo dziwnie, ponieważ nie popełniasz jako tako błędów. Nie ma rażących potknięć, pomyłek, które podnoszą mi ciśnienie we krwi. Literówki, ortografy i te poprawiane przez przeglądarki albo specjalne programy, nie istnieją. Widać, że nie pozwalasz czerwonym podkreśleniom na spokojny byt w swoich tekstach. Dzięki Ci za to!
Czytając Twoje opowiadanie, zapisywałam sobie jedynie rodzaje nielicznych potknięć, całkowicie wyleciało mi z głowy, żeby wymienić te popełnione, więc wybacz, ale nie wiem, dlaczego tego nie zrobiłam. Nie przebrnę ponownie przez tyle rozdziałów.
Mnóstwo pomyłek było w tym pierwszym opowiadaniu, jednak dość dawno. Nie proponuję, żebyś poprawił wszystkie błędy, ponieważ wyobrażam sobie, jak wiele czasu musiałoby to potrwać. Jednak zwracaj uwagę na:
- wtrącenia w zdaniach; zapisałam sobie, że często nie zakańczasz wtrąceń przecinkiem, czyli: zaczynasz dobrze, ale jakby zapominasz o zamknięciu tych części. Szczególnie w tym drugim tworze było to widoczne, w ostatnim trochę mniej;
- zapis dialogów – zdarza Ci się niepoprawna interpunkcja, w szczególności braki kropek pomiędzy dwoma wypowiedziami jednego bohatera;
- nielogiczne zdania – w opisach; zdarzają się sentencje, które trudno ogarnąć.
Cieszę się, że nie robisz strasznych błędów, a takie, które zdarzają się każdemu. Oby tak dalej!
8/10

Przeszukiwanie kieszeni
Liczba zakładek na blogu nie jest jakaś imponująca.
Zaczynamy od Strony Głównej – ten odnośnik niezbyt się przydaje, ponieważ nagłówek przenosi czytelnika do punktu wyjścia.
Jako druga jest O mnie – widzę dość dużo tekstu, nie wiem, czy aż tak obszerne wytłumaczenie rozpoczęcia kariery pisarskiej jest konieczne. Aczkolwiek, skoro uważasz, iż potrzebne… Niech będzie, ale powinieneś wyeliminować powtórzenia słówka że, gdyż często one występują. Proponuję ogólnie zredagować tę zakładkę, bo wygląda nieestetycznie: niewyjustowany tekst, ledwo widoczne linki na niebieskim tle, zero urozmaiceń, enterów, pogrubień. Pracujemy nad ładnym wyglądem!
Kolejna jest zakładka Opowiadania. Właściwie to spodziewałam się spisu blogów, które czytasz, a nie części Twojej twórczości. Nie wiem, dlaczego. Wracając do tematu – bardzo podoba mi się sposób ukazania ilości, tytułów Twoich opowiadań. Jest przejrzyście, wiemy, kiedy zacząłeś pisać daną historię, kiedy skończyłeś, ile ma odcinków. Przyznam się, że bez tej podstrony byłoby o wiele trudniej ocenić bloga. Jedynym minusem jest brak odwołania do notek – czytelnik nie wie, gdzie zaczyna się dana część, w którym miesiącu w archiwum ma szukać. To jest duży problem. Proponuję, żebyś skusił się na szeroką listę albo etykiety z tytułami poszczególnych notek. Wtedy o wiele łatwiej szłyby poszukiwania.
Na końcu mamy SPAM.
Oprócz tego z boku to nieszczęsne Archiwum, kompletnie bezsensu, gdyż przy takiej ilości postów trudne jest szukanie w miesiącach; Linki oraz Statystyka.
Nie czepiam się o brak detali dotyczących fabuły, bo to zbiór opowiadań. Jednak, to archiwum jest straszne! Naprawdę, zatroszcz się o szeroką listę, etykiety czy na co tam wpadniesz, ale musisz ułatwić czytelnikom poruszanie się po blogu, bo, jak na razie, to leży.
6/10

Indywidualizm
Zawiodłam się, co wspomniałam już wcześniej. Jednak nie potrafię pisać, że jest inaczej, nie ten typ człowieka, przykro mi. Miało być oryginalnie, ciekawie, a szczerze mówiąc trafiłam na zbiór opowiadań o miłości, jakieś dziwne powielanie schematów z seriali telewizyjnych, często kopiowanie pomysłów innych i wsadzanie ich w swoje własne twory. Bardzo mnie to zniechęciło. Dodatkowo, poszczególne zdania przelatywały przez moją głowę, nie zostawiając w niej żadnych odczuć. Czytelnik powinien być w jakiś sposób zainteresowany, co wydarzy się w następnej części, a ja nie chciałam dalej tego czytać. Może doceniłyby to osoby, które lubią tego typu opowiadania, jednak utarte schematy historii o miłości i, raz na jakiś czas, coś ambitniejszego, nie zachwycają na tyle, aby zaspokoić żądze czytelnicze niektórych osób (w tym mnie).
1/7

Alibi
Za wytrwałość. Te lata pisania.
1/5

Punkty: 29
Wyrok: kilkumiesięczna odsiadka
Ocena: 3
Podsumowanie: Na początku przeraziłam się ilością postów w archiwum, ale kiedy mój mózg zacząć normalnie funkcjonować, postanowiłam wybrać tylko trzy opowiadania. Zawsze planuję przeczytać wszystko – dosłownie wszystko – jednak w tym przypadku jest to niemożliwe. Nie wiem, jak długo musiałbyś czekać na ocenę. Mam nadzieję, że nie wyszło jakoś strasznie. Nie jestem z oceny treści szczególnie zadowolona, ponieważ nie potrafiłam się wczuć w różne rzeczywistości. Nie pasują mi zbiory opowiadań.

10 komentarzy:

  1. "Nie ważne gdzie, ważne że z tobą: pięć części, pisane od 10 września 2011 do 18 września 2010." - zaginamy czasoprzestrzeń, co :D?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko, nawet nie zwróciłam uwagi xd dziękuję <3

      Usuń
  2. Takie małe pytanie do ekipy - czy istnieje jakieś archiwum starych ocen? Bo te onecie nie są dostępne, tzn. parę - owszem, a ja przynajmniej nie mogłam się dokopać do pewnej interesującej mnie oceny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, przepraszam za problem, dogrzebałam się tego, czego szukałam w archiwum wg dat ;)

      Usuń
  3. Dziękuję za ocenę ;) Co tu dużo mówić... prawda, prawda i jeszcze raz prawda. Zgłosiłem się, aby się dowiedzieć, jak naprawdę wygląda to moje pisanie, bo samemu trudno oceniać. Odnośnie "Rancza" - serial zaczął być emitowany bodajże w 2006 roku, a to podobieństwo bohaterów wzięło się z tego, iż "Ranczo" bardzo dobrze ukazuje obraz tych panów z ławeczki ;) Przynajmniej jak jestem co roku na wakacjach na wsi, to właśnie bardzo podobnie to wygląda. Jeszcze raz dziękuję za profesjonalną opinię. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panowie z ławeczki... Lubię ich ;)
      Czy to taka profesjonalna ocena była, to nie jestem pewna, no ale... Chciałabym, żeby była mniej więcej tak odbierana.

      Usuń
  4. Hej, jestem z bloga lzy-niewiernego. Poinformowana zostałam o rezygnacji oceniającej... Mogę najpierw przetworzyć to, do której oceniającej chciałabym się przenieść? Bo ostatnio mało czasu mam, a chciałabym jeszcze raz przeczytać opisy oceniających, bo dość dawno się zgłaszałam i już nie pamiętam co i która lubi :)
    No i raczej nie chciałabym pchać się tam, gdzie któraś z Was ma dużo pracy, bo to opowiadanie to kolejna cegiełka :P

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, albo wiem. Jeśli mogłabym prosić... Widzę, że Wadera i Idariale lubią opowiadania fantasy, dlatego byłoby miło, gdyby któraś z Was mnie przyjęła :)

      Usuń
  5. Wgl, przepraszam, że dopiero teraz, ale chciałam podziękować bardzo! :) Za życzenia i, że ocena pojawi się pomimo tej mojej przerwy :) Cieszę się bardzo :)

    OdpowiedzUsuń

Zgłoszenia należy umieszczać w przeznaczonej do tego zakładce, nie pod postami!

Statystyka