Siedziała w
kawiarence pani Basi i przeglądała jedno z kolorowych pisemek, które trafiło do
jej rąk. Rozwód, nowe dziecko, akcja charytatywna, premiera filmu… Nudy, nudy i
jeszcze raz, dla odmiany, nudy. Zamknęła gazetę. Hansik przysiadł na stole, a
jego metalowe oczka wpatrywały się w dziewczynę.
- O co
chodzi?
- Mam prezent
– powiedział i wyciągnął zza stalowych pleców niebieską teczkę. Ułożył ją przed
nosem strażniczki.
- Myślałam,
że coś słodkiego…
Oskarżająca: Nersi
Oskarżony: qwerty95 (w11-wg-qwerty95)
Pobieżny ogląd więźnia
Gdy po raz
pierwszy zobaczyłam adres, miałam wrażenie, że autor usiadł przy klawiaturze,
zamknął oczy i wciskał przypadkowe literki, aby utworzyć coś oryginalnego. Jest
to metoda przeze mnie uwielbiana, stosowana wyjątkowo często, jednak nie pasuje
na tak ważny element strony. Dlatego dopiero po chwili dotarło do mnie, iż nie
bez powodu są w nim myślniki (tępa ja, poniosło mnie po prostu, wyobraźnia
zaczęła płatać figle).
Najpierw mamy
w11 – pierwsze skojarzenie to
oczywiście serial kryminalny, ta polska wersja Kryminalnych Zagadek Miami, czy jakiego tam miasta z kolei.
Wzbudziło to we mnie dość duże zainteresowanie, ponieważ bardzo lubię tematy
powiązane z morderstwami, policją, działaniem przeróżnych służb (nazwijmy to
małą twórczą obsesją), chociaż od dawna nie miałam okazji pooglądać naszego Wydziału Śledczego. Potem widzę wg, co nie przypada mi do gustu aż tak,
jak poprzednia część; skrót od według.
Na końcu mamy Twój nick.
Cały adres, w
takim razie, ma znaczyć mniej więcej coś w rodzaju kryminalne zagadki autorstwa qwerty95. Powiem tak… Nie powaliło
mnie, ale podoba mi się to, co mogę zobaczyć po otworzeniu bloga. Ta widoczna
na pierwszy rzut oka chaotyczność ma jakiś cel, nie jest stworzona przez
przypadek. Poszczególne, niepasujące do siebie tak naprawdę słówka, tworzą
razem intrygującą całość, chociaż tym elementem, który przechylił szalę odczuć
na plus, jest niewątpliwie znaczenie, domysły potencjalnego czytelnika, gdy widzi
tego typu adres.
Belka nie
należy do oryginalnych, jest nieprzemyślana. Przede wszystkim język…
Zastanawiam się, czy nie lepiej dopasować pod tym względem paska do adresu,
żeby, tak jak w Twoim przypadku, jeden element nie był po polsku, a drugi angielsku.
To trochę takie niezdecydowanie. Myślę, że ładniej by wyglądało, jakbyś
zachował pewną spójność w tych detalach. Skoro już pokusiłeś się o adres w
naszym pięknym języku, to naprawdę potrzeba go zmieniać w innych rzeczach na
blogu? Zresztą, w jaki sposób ten cytat odnosi się do całości? Zakładam, iż ma
być to opowiadanie, może nawet zbiór Twojej twórczości. Fajnie by było, gdyby
belka dopełniała adres, żeby kontynuowała historię przez niego zapoczątkowaną,
a nie rozpoczynała całkowicie inną. Może coś z morderstwem, niewyjaśnioną
zagadką, tajemnicą jakiegoś bohatera? Na pewno masz w głowie intrygującą myśl,
którą bez żadnego problemu można tam wplątać. Naprawdę polecam zatroszczyć się
o taki malutki detalik, gdyż, bądź co bądź, jest to drugi element oddziałowywania
na czytelnika.
Gdy
załadowała mi się cała zawartość… Nie zostałam powalona, właściwie to nawet nie
przypadło mi do gustu, troszeczkę zawodu. Czego się spodziewałam? Szczerze
mówiąc nie jestem w stanie określić, bo na razie to wszystko nie jest zbytnio sprecyzowane.
Mam nadzieję, że będzie lepiej.
4/10
Ubiór więźnia
Wydaje mi
się, że to ogólne pierwsze wrażenie ciut spaprało się właśnie przez wygląd.
Patrzę na
szablon, który jest dopasowany bardziej pod tę belkę, ten cytat z deszczem, niż
adres, co trochę zbiło mnie z pantałyku. Dlaczego? Ponieważ teraz to ja już
naprawdę nie wiem, o czym będzie tekst publikowany na blogu. Istnieje duża
rozbieżność pomiędzy znaczeniem adresu, belką oraz wyglądem. Tak jakby każdy
element wybierany był przez inną osobę, która nie miała bladego pojęcia, jaka
będzie podstawowa zawartość strony. Potrzebna jest większa spójność detali. Na
razie jednak – jej brak.
Spodziewałam
się ciemnych kolorów (przez adres), może trochę czerwieni, a tutaj zaskakuje
mnie wszechobecny błękit. Niebieski, mnóstwo niebieskiego! Do tego biel i
minimalna ilość czegoś ciemniejszego, pomiędzy granatem a czernią na nagłówku.
Stonowanie barw bardzo mi się podoba; postawiłeś na jeden kolor i dobrałeś do
tego uzupełnienia w postaci białego oraz czarnego. Zastanawiam się jednak, czy
ilość tego błękitu nie jest przesadzona.
No bo spójrz – screen
– linki niebieskie, tytuły niebieskie, tło tekstu niebieskie, tło zewnętrzne
niebieskie… Uwielbiam tę barwę, ale ta przesada razi w oczy po dłuższym
przebywaniu na blogu.
Czcionka jest
zaskakująco dobrze widoczna, pomimo tego natłoku błękitu dookoła. Jest to
jednak bardziej zasługa kontrastu pomiędzy w miarę jasnym odcieniem niebieskiego
a czernią literek. Krój również przypadł mi do gustu, nie ma żadnego
przesadzenia, jeden prosty styl (zmieniana jedynie wielkość). Tak, pod tym
względem nie mam zastrzeżeń.
Jednak…
Całość wygląda dziwnie, dziecinnie, nieprofesjonalnie. Nie sugeruję ambitnego
szablonu na zamówienie, ale może zminimalizowanie różnych grafik? Woda na tle
zewnętrznym i nagłówek z padającym deszczem. Okej, one się ze sobą łączą, lecz
znaczeniowo. Jeśli popatrzymy na wrażenie z wyglądu, jest o wiele gorzej. Barwy
są inne, to do siebie kompletnie nie pasuje.
Umieszczenie
tego cytatu z belki na nagłówku też jest dziwne. Powtarzamy zdania, po co? To
przecież nic nie da, wręcz przeciwnie – jeszcze bardziej miesza, bo ponowne
udostępnienie tego fragmentu z piosenki może utwierdzać w przekonaniu, że to
nie będzie jednak opowiadanie kryminalne, a jakaś żałosna powiastka o miłości,
przyjaźni czy o czym tam jeszcze.
Zaczynam
ględzić, wiem, ale im dłużej patrzę na bloga, tym coraz mniej mi się podoba.
Nie zależy to od mojego gustu, aczkolwiek wrażenia wizualne są dla
potencjalnego czytelnika bardzo, bardzo ważne. Ludzie są leniwi. Jeśli wygląd
strony zacznie kreować w człowieku jakąś historię, to będzie chciał się
przekonać, czy ma rację. Zostanie na blogu, przeczyta, zaobserwuje.
Proponuję
zastanowienie się nad zmianą wyglądu. Podaruj sobie jednak ambitne szabloniki,
bo nigdy, w oryginalniejszych opowiadaniach, nie podpasują do treści. Postaw na
minimalizm, ale w bardziej spójnej wizualnie kwestii. Może jakieś ciekawe tło i
podarowanie sobie w ogóle nagłówka? Wtedy ten obrazek z tyłu robiłby za
właściwą grafikę, więc byłoby mniej elementów, które mogłyby do siebie nie
pasować. Do tego jeden, dwa, góra trzy odcienie jednej barwy, a nie cała gama.
Nie potrzebujesz wywołania zawrotów głowy u widza, ale jego zainteresowania,
wzbudzenia pewniej nuty ciekawości, poczucia estetyki.
3/10
Przesłuchanie
150 postów w
2010 roku, 176 w 2011, 302 w 2012, 43 do tej pory… Liczby są imponujące. To
chyba największa ilość notek, jaką kiedykolwiek widziałam na blogu. Naprawdę…
Wow!
Pisałam do
Ciebie w sprawie jakichś szczególnych próśb, opowiadań, które chcesz, abym
przeczytała, jednak dałeś mi wolną rękę w wyborze. Cieszę się bardzo i mam
nadzieję, że nie zawiodę oczekiwań (dziwnie to brzmi, ech).
Wybrałam trzy
różne opowiadania: jedno z początku Twojej kariery, jedno ze środka oraz jedno
z ostatnich. Ma to służyć ocenieniu postępów, rozwinięciu się pod względem
pisarskim. Nie ukrywam, że są to historie, gdzie nie było nie wiadomo ile
części, ale wolałam ocenić trzy różne niż jedno bardzo długie. Czas goni,
szkoła pogania, a życie dodatkowo zapycha wolność, więc nie byłam w stanie
poświęcić tak wiele godzin, ile bym chciała.
Policjant czy przestępca?: cztery
części, pisane od 30 kwietnia 2010 do 7 maja 2010.
Po
przeczytaniu wszystkich notek z tym tytułem, w mojej głowie pojawiła się myśl Tak będzie przez cały czas? I,
bynajmniej, nie była to myśl spowodowana zachwytem. Widać, że napisał to
początkujący autor. Dlaczego? Nazwijmy to porażką. Pomysł na fabułę był – tego
zaprzeczyć nie można, jednak sposób, w jaki zostały te części napisane,
pozostawiał wiele do życzenia.
- Strasznie
krótko, mam wrażenie, że za krótko. Ja zaczynam czytać, a tu już koniec.
- Opisy
praktycznie nie istniały. Nazwijmy to drętwymi fragmentami o najbanalniejszych
czynnościach, takich jak wstanie, siedzenie czy czytanie. Nic więcej. Nie było
tam żadnych emocji, żadnego oddziałowywania na czytelnika, żadnego widocznego
zaangażowania autora tekstu. Ot tak, zachciało się coś napisać, napisało, ale
olało styl i całą resztę.
- Dialogi
były jakąś marną imitacją wymiany nieuprzejmych zdań. Pomijając fakt ich
zapisu. Na początku myślałam, że to jakiś żart (te skróty od imion; zamiast
myślników w dialogach poszczególne literki). Jednak… Cóż, nie!
Nie oszukujmy
się – było kiepsko, bardzo kiepsko. Tekst się nie kleił, dane zdania nie miały
nic wspólnego z tymi dookoła, każde opisywało całkowicie inną rzecz. Czułam
się, jakbym czytała opowiadanie dziecka w podstawówce.
Nie ważne gdzie, ważne że z tobą: pięć
części, pisane od 10 września 2011 do 18 września 2011.
W przypadku
Twojego bloga oceniam bardziej postępy, a dokładne przemyślenia będę mogła
przedstawić po następnym opowiadaniu, bo to aktualny styl liczy się
najbardziej.
Powiem tak –
widać rozwój, niewielki, nie oszukujmy się, ale go widać.
- Na
szczęście zniknęły te dziwne skróty od imion i zacząłeś zapisywać dialogi w
całkiem normalny sposób. Mam nadzieję, że nie była to zmiana do jednego
opowiadania.
- Raziło mnie
podobieństwo tych panów spod sklepu do Rancza.
Nie wiem, kiedy serial zaczął być emitowany, ale cholernie to do siebie pasuje.
- Ta
historia, ten pomysł, ta wojna pomiędzy dwoma wioskami i miłość ludzi… Romeo i Julia w wydaniu międzymiastowym,
naprawdę. To jest powielanie pomysłów już wcześniej użytych przez inne osoby.
Jeszcze, gdybyś ograniczył się do mało znanych tworów, ale to jest wyciągnięcie
ręki po te najbardziej rozpowszechnione na świecie historie. Bardzo mi się to
nie podoba.
Miałam
nadzieję na coś bardziej ambitnego. Szczerze? Beznadziejnie to wyszło. Nie
wiem, jak cudowne i imponujące zamiary chowały się w Twojej łepetynce, ale na
pewno nie zostały odzwierciedlone w tekście, który teraz możemy przeczytać. W
pewnym sensie niepotrzebne jest ocenianie tak odległych czasowo części, tworów,
gdyż wiadomo, iż każdy się rozwija. Jednak pomiędzy tymi z 2010 roku, a tymi z
2011, ja nie widzę żadnej różnicy, naprawdę.
Przez żołądek do serca: 12 części,
pisane od 17 listopada 2012 do 5 grudnia 2012.
Sama nie
wiem, dlaczego wybrałam właśnie to opowiadanie. Wydawało mi się w miarę
normalne, bo jakoś inne tytuły niezbyt mnie zaciekawiły. Jednak… Matko,
zabrałam się za historię o miłości. Sama nie wiem, dlaczego to zrobiłam.
Chciałabym
zrobić takie podsumowanie. To znaczy, ja wiem, że ta ocena wychodzi, jak na
razie, jakaś taka dziwna, ale nie przepadam za zbiorami opowiadań. Są męczące,
bo nie da się oceniać postępów akcji, fabuły, a raczej te umiejętności
pisarskie. Nie jestem natomiast mistrzem, żeby takowe odpowiednio określić.
Postaram się jednak.
Zawiodłam
się, ponieważ z opowiadaniami o morderstwach, policji i podobnych tematach,
większość nie ma nic wspólnego. Nie dość, że wygląd całkowicie mieszał w mojej
łepetynie, to teraz w ogóle mam jeden wielki misz masz. Z W11 ma to tyle
związane, co nic. Spodziewałam się czegoś z pazurem, tajemnicą… Nie miłości.
Nienawidzę tandetnych opowiadań o miłości. Niestety, tutaj ich jest po brzegi.
Nie ma opisów
dotyczących emocji, uczuć bohaterów. Czekałam cierpliwie. Miałam nadzieję, że
to tylko wada tych początkowych rozdziałów, że po prostu jeszcze się nie
wyrobiłeś, że na to potrzeba czasu. Jednak nie pojawiły się one ani w tych
środkowych częściach, ani w ostatnich, a w miesiąc człowiek nie jest w stanie
rozwinąć się na tyle, żeby tak drastycznie zmienić swój styl pisania. To jest,
jak dla mnie, bardzo poważny ubytek w Twoich opowiadaniach. Brak emocji
bohaterów oznacza brak emocji u czytelnika. A jeśli widz nie odczuwa kompletnie
nic, to mu się nie spodoba.
Dialogi
wychodzą w miarę naturalnie, ale brakuje w nich realistyczności. Ha, to trochę
sprzeczne, wiem, jednak spróbuję wytłumaczyć: nie czuć w nich wymuszenia, czyta
się lekko, nie ma dziwnego braku sympatii pomiędzy bohaterami, aczkolwiek
jestem pewna, że większość z nich nie miałaby miejsca w naszej rzeczywistości.
Takie sytuacje z klawiatury, ale nie z życia. Trochę mniej wyszukania. Relacje
pomiędzy postaciami wydają się być ciut wymuszane, jakby nierealne. W pewien
sposób są sobie bliscy, aczkolwiek ja tego tak nie odczuwałam. To chyba mnie w
nich najbardziej bolało. Brakuje tego realizmu w odniesieniu do naszego świata,
naszego życia. Tak ckliwe wyznania miłości, chęć skoczenia w ogień po miesiącu,
dwóch miesiącach znajomości – to wszystko jest trochę naciągane. Nie wyobrażam
sobie większości wydarzeń w naszym świecie. Po prostu nie jestem w stanie.
Więcej opisów
postaci, ich uczuć. Ja mam tutaj ogrom pomieszczeń, otoczenia, ruchów, ale nie
ma wnętrza bohaterów. Rozwijaj niektóre myśli, bo często fragmenty wyglądają
tak, jakbyś chciał coś jeszcze dopisać, jednak boisz się, że będzie za dużo
tekstu. Olej to! Długość nie jest ważna – ważne jest to, abyś potrafił
przekazać dosłownie wszystko.
Pisz, pisz,
pisz dalej. Mam nadzieję, iż za jakiś czas, poziom poprawi się jeszcze bardziej.
6/20
Spisanie zeznań
W Twoim
przypadku jest bardzo dziwnie, ponieważ nie popełniasz jako tako błędów. Nie ma
rażących potknięć, pomyłek, które podnoszą mi ciśnienie we krwi. Literówki,
ortografy i te poprawiane przez przeglądarki albo specjalne programy, nie
istnieją. Widać, że nie pozwalasz czerwonym podkreśleniom na spokojny byt w
swoich tekstach. Dzięki Ci za to!
Czytając
Twoje opowiadanie, zapisywałam sobie jedynie rodzaje nielicznych potknięć,
całkowicie wyleciało mi z głowy, żeby wymienić te popełnione, więc wybacz, ale
nie wiem, dlaczego tego nie zrobiłam. Nie przebrnę ponownie przez tyle
rozdziałów.
Mnóstwo
pomyłek było w tym pierwszym opowiadaniu, jednak dość dawno. Nie proponuję,
żebyś poprawił wszystkie błędy, ponieważ wyobrażam sobie, jak wiele czasu
musiałoby to potrwać. Jednak zwracaj uwagę na:
- wtrącenia w
zdaniach; zapisałam sobie, że często nie zakańczasz wtrąceń przecinkiem, czyli:
zaczynasz dobrze, ale jakby zapominasz o zamknięciu tych części. Szczególnie w
tym drugim tworze było to widoczne, w ostatnim trochę mniej;
- zapis
dialogów – zdarza Ci się niepoprawna interpunkcja, w szczególności braki kropek
pomiędzy dwoma wypowiedziami jednego bohatera;
- nielogiczne
zdania – w opisach; zdarzają się sentencje, które trudno ogarnąć.
Cieszę się,
że nie robisz strasznych błędów, a takie, które zdarzają się każdemu. Oby tak
dalej!
8/10
Przeszukiwanie kieszeni
Liczba
zakładek na blogu nie jest jakaś imponująca.
Zaczynamy od Strony Głównej – ten odnośnik niezbyt
się przydaje, ponieważ nagłówek przenosi czytelnika do punktu wyjścia.
Jako druga
jest O mnie – widzę dość dużo tekstu,
nie wiem, czy aż tak obszerne wytłumaczenie rozpoczęcia kariery pisarskiej jest konieczne. Aczkolwiek, skoro uważasz, iż
potrzebne… Niech będzie, ale powinieneś wyeliminować powtórzenia słówka że, gdyż często one występują. Proponuję
ogólnie zredagować tę zakładkę, bo wygląda nieestetycznie: niewyjustowany
tekst, ledwo widoczne linki na niebieskim tle, zero urozmaiceń, enterów,
pogrubień. Pracujemy nad ładnym wyglądem!
Kolejna jest
zakładka Opowiadania. Właściwie to
spodziewałam się spisu blogów, które czytasz, a nie części Twojej twórczości.
Nie wiem, dlaczego. Wracając do tematu – bardzo podoba mi się sposób ukazania
ilości, tytułów Twoich opowiadań. Jest przejrzyście, wiemy, kiedy zacząłeś
pisać daną historię, kiedy skończyłeś, ile ma odcinków. Przyznam się, że bez
tej podstrony byłoby o wiele trudniej ocenić bloga. Jedynym minusem jest brak
odwołania do notek – czytelnik nie wie, gdzie zaczyna się dana część, w którym
miesiącu w archiwum ma szukać. To jest duży problem. Proponuję, żebyś skusił
się na szeroką listę albo etykiety z tytułami poszczególnych notek. Wtedy o
wiele łatwiej szłyby poszukiwania.
Na końcu mamy
SPAM.
Oprócz tego z
boku to nieszczęsne Archiwum,
kompletnie bezsensu, gdyż przy takiej ilości postów trudne jest szukanie w
miesiącach; Linki oraz Statystyka.
Nie czepiam
się o brak detali dotyczących fabuły, bo to zbiór opowiadań. Jednak, to
archiwum jest straszne! Naprawdę, zatroszcz się o szeroką listę, etykiety czy
na co tam wpadniesz, ale musisz ułatwić czytelnikom poruszanie się po blogu,
bo, jak na razie, to leży.
6/10
Indywidualizm
Zawiodłam
się, co wspomniałam już wcześniej. Jednak nie potrafię pisać, że jest inaczej,
nie ten typ człowieka, przykro mi. Miało być oryginalnie, ciekawie, a szczerze
mówiąc trafiłam na zbiór opowiadań o miłości, jakieś dziwne powielanie
schematów z seriali telewizyjnych, często kopiowanie pomysłów innych i
wsadzanie ich w swoje własne twory. Bardzo mnie to zniechęciło. Dodatkowo,
poszczególne zdania przelatywały przez moją głowę, nie zostawiając w niej
żadnych odczuć. Czytelnik powinien być w jakiś sposób zainteresowany, co
wydarzy się w następnej części, a ja nie chciałam dalej tego czytać. Może
doceniłyby to osoby, które lubią tego typu opowiadania, jednak utarte schematy
historii o miłości i, raz na jakiś czas, coś ambitniejszego, nie zachwycają na
tyle, aby zaspokoić żądze czytelnicze niektórych osób (w tym mnie).
1/7
Alibi
Za
wytrwałość. Te lata pisania.
1/5
Punkty: 29
Wyrok: kilkumiesięczna odsiadka
Ocena: 3
Podsumowanie: Na początku przeraziłam
się ilością postów w archiwum, ale kiedy mój mózg zacząć normalnie
funkcjonować, postanowiłam wybrać tylko trzy opowiadania. Zawsze planuję
przeczytać wszystko – dosłownie wszystko – jednak w tym przypadku jest to
niemożliwe. Nie wiem, jak długo musiałbyś czekać na ocenę. Mam nadzieję, że nie
wyszło jakoś strasznie. Nie jestem z oceny treści szczególnie zadowolona,
ponieważ nie potrafiłam się wczuć w różne rzeczywistości. Nie pasują mi zbiory
opowiadań.
"Nie ważne gdzie, ważne że z tobą: pięć części, pisane od 10 września 2011 do 18 września 2010." - zaginamy czasoprzestrzeń, co :D?
OdpowiedzUsuńO matko, nawet nie zwróciłam uwagi xd dziękuję <3
UsuńTakie małe pytanie do ekipy - czy istnieje jakieś archiwum starych ocen? Bo te onecie nie są dostępne, tzn. parę - owszem, a ja przynajmniej nie mogłam się dokopać do pewnej interesującej mnie oceny.
OdpowiedzUsuńOk, przepraszam za problem, dogrzebałam się tego, czego szukałam w archiwum wg dat ;)
UsuńDziękuję za ocenę ;) Co tu dużo mówić... prawda, prawda i jeszcze raz prawda. Zgłosiłem się, aby się dowiedzieć, jak naprawdę wygląda to moje pisanie, bo samemu trudno oceniać. Odnośnie "Rancza" - serial zaczął być emitowany bodajże w 2006 roku, a to podobieństwo bohaterów wzięło się z tego, iż "Ranczo" bardzo dobrze ukazuje obraz tych panów z ławeczki ;) Przynajmniej jak jestem co roku na wakacjach na wsi, to właśnie bardzo podobnie to wygląda. Jeszcze raz dziękuję za profesjonalną opinię. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPanowie z ławeczki... Lubię ich ;)
UsuńCzy to taka profesjonalna ocena była, to nie jestem pewna, no ale... Chciałabym, żeby była mniej więcej tak odbierana.
Hej, jestem z bloga lzy-niewiernego. Poinformowana zostałam o rezygnacji oceniającej... Mogę najpierw przetworzyć to, do której oceniającej chciałabym się przenieść? Bo ostatnio mało czasu mam, a chciałabym jeszcze raz przeczytać opisy oceniających, bo dość dawno się zgłaszałam i już nie pamiętam co i która lubi :)
OdpowiedzUsuńNo i raczej nie chciałabym pchać się tam, gdzie któraś z Was ma dużo pracy, bo to opowiadanie to kolejna cegiełka :P
Pozdrawiam :)
O, albo wiem. Jeśli mogłabym prosić... Widzę, że Wadera i Idariale lubią opowiadania fantasy, dlatego byłoby miło, gdyby któraś z Was mnie przyjęła :)
UsuńJa chętnie! :D
UsuńWgl, przepraszam, że dopiero teraz, ale chciałam podziękować bardzo! :) Za życzenia i, że ocena pojawi się pomimo tej mojej przerwy :) Cieszę się bardzo :)
OdpowiedzUsuń