- ZATRZYMAJ
SIĘ!
Krzyk Nersi
był słyszalny w całym budynku. Zaciekawieni więźniowie wychylali głowy ze
swoich cel, inne strażniczki zastanawiały się, co Świstak znowu odwala, a pani
Basia, przestraszona nagłym wrzaskiem, upuściła kubek z gorącą herbatą. Tymczasem
dziewczyna próbowała po prostu zatrzymać czekoladowego zająca, który postanowił
pooddychać świeżym powietrzem i pożyć jeszcze przez kilka dni.
Kiedy jej
zasłużony deser zniknął w narnijskiej szafie, zrezygnowana dziewczyna wróciła
do swojego gabinetu. Jedynym pocieszeń był fakt, iż Łucja uwielbiała czekoladę,
więc jeśli nie ona zjadła zająca, to królowa na pewno.
Oskarżająca: Nersi
Oskarżona: Sara (aboutseverus)
Pobieżny ogląd więźnia
Jestem z natury
leniwym człowiekiem. O wiele chętniej wchodzę na bloga, jeżeli w pewien sposób
adres zobrazuje, co będę mogła na nim zobaczyć. U Ciebie z zawartością nie mam
szczególnych problemów i to mi się podoba.
Postawiłaś na
język angielski, ale w bardzo łatwym wymiarze. aboutseverus znaczy tyle, co o
Severusie – każdy jest w stanie ogarnąć. Nie oddzieliłaś słów myślnikiem,
jednak widz nie ma kłopotów z odczytaniem adresu, więc nie działa to w żaden
sposób na minus.
Pierwsze
skojarzenia dotyczą Snape’a, Harry’ego Pottera,
opowiadania opartego na twórczości J.K. Rowling… Właściwie same pozytywne
odczucia, aczkolwiek pozbawione jakiegokolwiek głębszego znaczenia. Daje nam
jasno do zrozumienia, że zawartość będzie opiewała postać Severusa Snape’a, nie
ma żadnych zbędnych filozoficznych podtekstów, przez które myśli zaczynałyby
się plątać. Prosto, łatwo i na temat.
Tak patrzę na
belkę i mam wrażenie, iż to będzie jakaś mieszanka Batmana i Severusa. Imię
oraz nazwisko głównego (tak przypuszczam) bohatera Twojej twórczości oraz słowa
tłumaczone na Ciemny Rycerz, Mroczny Rycerz, Czarny Rycerz… Niezależnie od tego, w jaki sposób to odbieram, moje
myśli zaczynają opiewać Batmana, a nie cokolwiek związanego ze Snapem. Z jednej
strony nadanie mu takiego tytułu jest ciekawe, na pewno oryginalne i wcześniej
przeze mnie nie spotkane. Jednak z drugiej wydaje się być ciut naciągane; takie
namieszanie potencjalnemu czytelnikowi w głowie. Nie mogę się zdecydować, czy
moje wrażenie o belce są bardziej pozytywne, czy negatywne.
Po otworzeniu
bloga najpierw załadowało mi się ciemne tło, a potem… Super ekstra rażąca w
oczy biel. Dodatkowo – minimalizm, brak wymyślnego szablonu (dzięki Ci wyczuciu
autorki), prostota, która bardzo pasuje mi do pierwszych wrażeń.
Czyli, patrząc
na to w telegraficznym skrócie:
- Adres jest
bardzo dobrze wymyślony, dobrany; widzimy, że autorka chce nam coś przekazać i
robi to już w tym pierwszym elemencie swojego bloga; mamy konkrety podane na
tacy, co działa na plus.
- Po dłuższym
zastanowieniu się, dochodzę do wniosku, iż jednak zmieniłabym ten napis na
belce. Nie chodzi o to, że w jakiś sposób mi nie przypadł do gustu – nie! Twój blog jest odzwierciedleniem Twojego wyczucia, więc to nie ja
decyduję o takich elementach. Aczkolwiek ten The Dark Knight naprawdę trochę miesza, niszczy pewne wyobrażenia,
dekoncentruje. Może wymyśliłabyś, wybrałabyś (jak wolisz) jakieś zdanie, które
nadal będzie opiewało coś związane z tym mrokiem, Severusem, ale pozbyła się
tego wyrażenia Mroczny/Ciemny/Czarny
Rycerz, ponieważ skojarzenia odbiegają od głównego motywu opowiadania
(którym wydaje się być Snape).
Nie zmienia
to faktu, że ujął mnie pewien widoczny minimalizm, prostota, pod którą (mam
nadzieję) ukryte jest coś naprawdę fajnego.
8/10
Ubiór więźnia
Na początku
miałam trochę problem, ponieważ pod światło bardzo trudno dostrzec ciemne
elementy, nie wiem, czy zwróciłaś uwagę. Przy zbyt jasnym otoczeniu, nagłówek i tło zlewają się w jedno, są
praktycznie niewidoczne, a jedynie biel odcina się od tego wszystkiego (przez
co razi w oczy). Zmieniłam jednak pomieszczenie i było znacznie lepiej.
Kolorystyka
Twojego bloga to proste zestawienie kontrastów: czarny i biały, z pewnymi
elementami szarości (jednego, jedynego odcienia, z tego co zauważyłam). Mamy
więc trzy barwy, nic więcej, Podoba mi się to, naprawdę. Jest mnóstwo blogów,
gdzie autorzy dowalają miliony odcieni, żeby dopasować linki, tytuły, tekst do
każdego możliwego koloru na nagłówku, dodają wszystko na siłę. U Ciebie czegoś
takiego nie ma, chociaż pewna rzecz nie przypadła mi do gustu, a mianowicie –
zbyt agresywna, wyraźna różnica
pomiędzy białym tłem postów i całą resztą bloga. Spójrzmy – screen – na zielono
zaznaczyłam elementy, które ładnie się ze sobą komponują. Nie ma wielkiej
różnicy pomiędzy odcieniami, detale, w pewien sposób, uległy wtopieniu.
Natomiast te czerwone rameczki mają pokazać, jak wyraźny jest kontur między
bielą a czernią. Tak intensywny śnieżny odcień nie podpasował całej reszcie
strony. Widocznie się odcina, jest jak z innej bajki.
Tło bardzo
fajne, wyróżnia środek bloga, w miarę dopasowane. Otwierałam aboutseverus na dwóch różnych
komputerach, dwóch różnych rozdzielczościach i nie ukrywam, że na tej większej
grafika zaczyna się powtarzać, nie wystarcza na całą wysokość i szerokość
ekranu, aczkolwiek stoi w miejscu, więc to potknięcie graficzne jest prawie
niewidoczne.
Nagłówek… Mrugnęłam raz, drugi raz,
trzeci raz, ale za Chiny to coś na nim widoczne nie chciało zniknąć. Doszłam do
wniosku, iż naprawdę się tam znajduje. Chodzi mi o logo Batmana,
powtórzony tekst z belki (z tym moim Mrocznym Rycerzem) i coraz większe
mieszanie w łepetynce. Ale, ale, ale… Podoba mi się. Ten nagłówek jest świetny,
pomimo braku odniesienia do Severusa Snape’a (w tym wszystkim znanym wcieleniu).
Fantastycznie komponuje się z całą resztą, wprowadza taki mroczny, tajemniczy,
aczkolwiek nadal pozytywny klimat. Jedynym minusem wydaje mi się być ta
powtórzona belka – co o niej sądzę napisałam już wcześniej. Nie wiem, może
tylko ja mam takie odczucia, może tylko mnie to jakoś nie przekonało… Nadal
jednak twierdzę, że bezpośrednie porównanie (olać grafikę, na nią nikt nie
będzie zwracał uwagi podczas czytania tekstu) do Batmana jest co najmniej
dziwne, nierealne, trochę jakby wymyślone na odczep.
Czcionka
dobra, rewelacyjnie widoczna (dziwne, żeby czarna na białym tle nie była).
Problem jest trochę z menu, bo wybrałaś bardzo mały rozmiar literek. Domyślam
się jednak, że przy zwiększeniu te odnośniki rozdzieliłyby się na dwa poziomy,
przez co trochę zniszczyłoby estetykę.
No właśnie,
skoro już o estetyce mówimy. Nie mogę zarzucić, iż jest coś z nią nie tak.
Jedna kolumna: nagłówek, pod nim idealnie rozmieszczone zakładki, potem
właściwa treść, a na samym końcu statystyka i odnośnik do fan pejdża (le fan pejdż, moje nowe ulubione słowo).
Wszystko dobrane, dopracowane, zero zarzutów o jakiejkolwiek niepoprawności.
Irytujące trochę, że nie mogę sobie ponarzekać, ale ujęło mnie, nie mogę
zaprzeczyć.
Pomysły?
-
Spróbowałabym przyciemnić to białe tło. Co powiesz na szarość, ale nie taką
drastyczną, tylko delikatny, bardzo jasny odcień? Chodzi o to, żeby przy
spojrzeniu na bloga, ta biel nie raziła tak strasznie w oczy. Lekkie
przyciemnienie sprawi, że kontrast będzie mniejszy, nie tak intensywny, a tekst
nadal świetnie widoczny. Nie proponuję zmiany na stałe, ale spróbuj, zobaczysz,
czy czasem tak nie jest lepiej. Może akurat trochę pomoże.
8/10
Przesłuchanie
Tyle
rozdziałów, tyle notatek, tyle rzeczy, które chciałabym napisać. Mam nadzieję
tylko, że o niczym nie zapomnę.
Wspomniałaś
kiedyś, iż pierwsze rozdziały nie są tak dobre jak te ostatnie i chciałabyś,
abym bardziej oceniła pewien postęp, rozwój niż skupiała się na każdej notce po
kolei (no dobra, ja to zaproponowałam, ale ty się zgodziłaś ;) ). Nie wiem, czy
uda mi się tak bezpośrednio to ująć, aczkolwiek – starałam się.
Zacznę od
stylu, ponieważ to jest coś, co każdy autor musi mieć, żeby zaciekawić
czytelnika, pozostawić go w pewien sposób na blogu. Piszesz prosto – tego nie
można kwestionować. Używasz lekkiego, potocznego języka, zachowując
jednocześnie pewne wyczucie smaku, nie ma wulgaryzmów, brutalności w słowach.
To jest rzecz, która przez wszystkie rozdziały nie uległa zmianie. Ty jedynie z
notki na notkę rozwijałaś tekst, nadal jednak będąc wierna temu swojemu
stylowi. Ja miałam, teraz też mam, takie odczucie, że piszesz bardzo podobnie
do Rowling. Im dłużej czytałam Twoje opowiadanie, tym bardziej odnosiłam
wrażenie, iż mógłby być to tekst napisany przez wspomnianą wcześniej autorkę,
ale z innej perspektywy. Spodobało mi się to. Wiesz, dlaczego? Dlatego, że
czytelnik, pomimo przerażającej wręcz długości rozdziałów, przelatuje przez
tekst w zastraszającym tempie. Czyta się nieprawdopodobnie lekko, łatwo.
Czasami bywa tak, iż osoba czytająca omija opisy, ponieważ nie chce jej się
czytać. U Ciebie czegoś takiego nie było. Każdy fragment tekstu czytało się z
przyjemnością, każdy fragment był potrzebny, każdy fragment coś wnosił do
całego opowiadania, więc nie nudził czytelnika.
Wspomniałam,
że piszesz bardzo podobnie do Rowling. Chcę, żebyś wiedziała jedno – nie chodzi
mi o naśladowanie. To faktycznie byłoby złe, beznadziejne, żałosne… Aczkolwiek,
jeżeli mówię o Twoim opowiadaniu, mam na myśli tą niesamowitą lekkość czytania.
Biorąc Harry’ego Pottera do ręki,
jestem w stanie przeczytać ją w jeden dzień, bo wciąga za każdym razem, czy to
jest pierwszy, drugi, czy pięćdziesiąty. Gdy otwierałam kolejne rozdziały u
Ciebie na blogu, odczuwałam dokładnie to samo. Dlatego porównałam Cię do
Rowling. Nie mam bladego pojęcia, jak Ty to robisz.
Jedyną
rzeczą, która widocznie różni te teksty, jest ilość opisów otoczenia, świata
dookoła bohaterów. Tu coś mamy o tym wspomniane, tam coś napomknięte, ale
brakuje tych bardziej rozbudowanych fragmentów. Skupiasz się przede wszystkim
na odczuciach postaci, na ich życiu wewnętrznym, emocjach, które raz są chowane
w środku, raz wyciągane w przeróżny sposób na zewnątrz. Zwracasz na nie wielką
uwagę i to jest świetne, ale czasami mam wrażenie, jakbyś zapomniała
przedstawić nam trochę tego świata otaczającego postacie. Teoretycznie jest o
wiele łatwiej, ponieważ każdy, kto oglądał HP, dobrze wie, jak wygląda Wielka
Sala, Hogwart, potrafi wyobrazić sobie pomieszczenie, bo podobne już wcześniej
gdzieś widział. Jednak trzeba to przedstawić w opowiadaniu, gdyż mogą znaleźć
się osoby, które nie miały wcześniej styczności z filmami i nie będą umiały
stworzyć sobie takiej wizualizacji. Nie oczekuję nie wiadomo jak obszernych,
super ekstra długich i szczegółowych opisów miejsc, pogody czy czego tam
jeszcze, ale ich większej ilości. Żebyś czasami wtrąciła kilka słów, zdań na
temat tej okolicy, w której jest prowadzona rozmowa. One są, aczkolwiek w tak
małej ilości, iż giną na tle całej reszty.
Bardzo chciałam
jeszcze pochwalić sposób, w jaki opisujesz historie. Jest taki Daniel, który
rewelacyjnie opowiada o swojej przeszłości. Jesteśmy wciągnięci, zaintrygowani,
zapominamy tak naprawdę, że to napisałaś Ty, że tego nam nikt nie mówi, ale to
czytamy. To jest umiejętność, która dodaje pewnej nuty realizmu całemu
opowiadaniu. Osoba czytająca odnosi raz na jakiś czas wrażenie, iż dana rozmowa
toczy się gdzieś obok.
Kolejnym,
bardzo ważnym elementem każdego opowiadania, są dialogi. Cóż można rzec o nich
w Twoim dziele… Początkowe mnie nie powalały. Jednym z powodów była chyba ich
długość, ponieważ nie widziałam tam wstawek, narracji pomiędzy kolejnymi
wypowiedziami. Taki dialog:
- Cześć.
- Cześć.
- Co tam?
- Nic ciekawego, a u ciebie?
wygląda o
wiele gorzej niż taki:
- Cześć – powiedziała Ania, uśmiechając się
delikatnie.
- Cześć – odparłem zaskoczony. Cóż, ostatnim
razem porządnie się pokłóciliśmy, więc jej powitanie było dla mnie
niespodzianką.
- Co tam?
- Nic ciekawego, a u ciebie? – spytałem. Nie
miałem ochoty rozmawiać o moich problemach. Anka miała na pewno o wiele więcej
do powiedzenia.
Jest pomiędzy
nimi widoczna różnica. W tym pierwszym nie ma narracji, opisów towarzyszących.
Nie wiemy, co odczuwa bohater, gdy mówi dane słowa; wyczuwamy pewną sztywność,
gdyż sam dialog nie zobrazuje wszystkiego. W tym drugi mamy już coś nakreślone:
Ania się uśmiechnęła, chłopak był zaskoczony, możemy wyobrazić sobie dalej,
jakie odczucia są schowane w ich głowach. U Ciebie w pierwszych rozdziałach
czułam niedosyt spowodowany obecnością dialogów pokroju tego pierwszego.
Natomiast, tak nieprawdopodobnie rozwinęłaś się pod tym względem, że ja w
niektórych momentach miałam wrażenie, iż czytam całkowicie inny tekst, napisany
przez całkowicie inną autorkę. Teraz wypowiedzi są barwne, ciekawe, pełne
narracji, które pomagają urealnić całe sytuacje. Jest nawał nietuzinkowych,
naprawdę śmiesznych, pełnych humoru dialogów. Niekiedy micha mi się do monitora
cieszyła, kiedy czytałam jakieś przekomarzanie się Seva i Daniela. Potrafiłaś w
te rozmowy tchnąć życie i widoczne, ciepłe, przyjacielskie relacje.
Zdarzały się
oczywiście również nieprzyjemne, kiedy bohaterowie się nie lubią – dziwne, żeby
czuć było sympatię w wypowiedziach. Zawsze jednak moje odczucia były w pewien
sposób dopasowane. Potrafiłaś wybrać odpowiednią emocję do odpowiednich
bohaterów, sytuacji. Jedynie relacja Alaya i Mark nadal wydaje mi się pełna
jakiś sprzeczności. Tutaj nie widzę takiej naturalności, tego realizmu
wplątanego w całość opowiadania. Ogólnie rzecz biorąc – tego tutaj nie brakuje.
Jeśli czytelnik nie ma żadnego problemu z wyobrażeniem sobie danego wydarzenia
w rzeczywistości, pomimo istnienia w nim magii, czarów i zjawisk, które
normalnie nie występują, to jest rewelacyjnie. Jeśli czytelnik czuje się, jak jeden
z bohaterów, gdy trwa jakaś rozmowa w opowiadania, to nic tylko zazdrościć
autorce takiego wyczucia. Jeśli czytelnik potrafi smucić się, kiedy płacze
jedna z postaci, śmiać, kiedy ma dobry humor, złościć się, kiedy taka jest
wściekła, to jest idealnie. U Ciebie to mam, pomimo kilku nieścisłości, czasami
słabszych momentów… Nadal uwielbiam Twoje opowiadanie. Zresztą, jego się chyba
nie da nie lubić.
Fabuła nie
jest tak naprawdę jasno określona. My do tej pory nie wiemy, o co chodzi z tymi
tajemniczymi chorobami, jak potoczy się to wszystko dalej. Trudno jest sobie
wymyślić, więc z przyjemnością czekamy na więcej. Na pewno oryginalne jest to,
że Harry jest synem Snape’a, ale w takim innym wymiarze – ja gdzieś już kiedyś
spotkałam się z czymś takim, ale nigdy Severus nie nienawidził Lilly. On zawsze
i wszędzie ją kocha. Tak nierealnie, nieprawdziwie, naciąganie kocha. Tutaj jej
nie znosi, dzięki Ci Saro, naprawdę! Widać jakąś nowość. Nie wiem, czy ja po
prostu nie natknęłam się wcześniej na coś podobnego, ale dla mnie jest
unikalnie, to na pewno. Pomiędzy Danielem i Sevem jest jak cholernie widoczna
sympatia, że należy to do niespotykanych zjawisk. Widać, czuć takie
przywiązanie, jeśli można mówić tak o facetach, nie ubliżając jednocześnie ich
męskiej godności oraz dumie. Chociaż Snape nie chce przyznawać się do tego,
widać, jak bardzo mu zależy.
Z takich
szczegółowych sytuacji i rzeczy, które wyjątkowo mi się spodobały:
- Listy,
korespondencje w rozdziale 2 wyszły prześlicznie. To było takie ujmujące i
gdzieś tam wzruszające zarazem.
- Playwizard
jest od dzisiaj moją ulubioną gazetą. Gdyby pozwolono mi przeklinać w ocenach…
No trudno, rozpie*dolił mnie. Na początku nie zajarzyłam, o co chodzi. Tak
sobie pomyślałam Playwizard, aha i na
tym się skończyło. I dopiero po chwili, właściwie po reakcji Daniela,
zajarzyłam, czym jest Playwizard. A jest genialny!
- Jeden z
moich ulubionych cytatów w całym opowiadaniu, to od niezaspokojonego popędu tracisz rozum, przez okoliczność, w
jakim było to powiedziane. Dodatkowo, ten dialog:
- Nie przejdę na jego stronę. Mogę walczyć
aż do śmierci - oznajmił twardo Potter.
- Z twoimi zdolnościami nastąpi to bardzo
szybko - warknął Severus.
Sympatia dla
Severusa skoczyła o 200 punktów.
- Skok ze
spadochronem z okazji urodzin Snape’a wyszedł świetnie. Trudno to sobie
wyobrazić po filmowym i książkowym Nietoperku, ale tutaj bije od tego
naturalność, jakby mógł naprawdę skoczyć. No i… Zaskoczenie Daniela, gdy Sev
zapytał, jak wrócą z tej wycieczki, a on zapomniał o tym pomyśleć.
- W rozdziale
29 napisałaś powtórzenie zamierzone, małymi literkami. Nigdy, ale przenigdy
czegoś takiego nie rób. To nie jest komentarz do opowiadania, a tekst fabularny
i takich rzeczy się po prostu nie robi. Czytelnik i tak nie zwróci na nie
uwagi. Jeśli tak – wytłumaczyć to możesz w komentarzu, nie w środku opisu.
- Jedną z
najlepszych rzeczy było niewątpliwie wymyślenie wszystkich pięćdziesięciu pytań
na egzaminie z eliksirów w Hogwarcie. Nie sądziłam, że aż tak to rozwiniesz.
Widać nieprawdopodobną kreatywność. Wymyślając nowe rzeczy, które bez problemu
wtapiają się w rzeczywistość kanonu, sprawiasz, iż stają się jego częścią. Jak
za jakiś czas ktoś użyje nazw eliksirów i jego objawów w jakimś innym
opowiadaniu, to nie bądź zdziwiona.
- Ten
egzamin, gdy Snape miał zdobyć tytuł Mistrza Eliksirów… Wydawało się
nienaturalne, że w takim stanie mu się udało. I to jest jedyna rzecz, która tam
nie pasowała. Cała reszta była wielką całością, idealnie przez Ciebie
nakreśloną. Pojawiło się takie małe potknięcie: był fragment w pytaniu 2876… Pytań było 1000, tak
przynajmniej napisałaś wcześniej.
- Rozmowa, w
której Snape mówi Danielowi, kim naprawdę jest, troszkę mnie wzruszyła. On tak
się o Seva martwi, pomaga, troszczy. Czasami żal go było, gdy Snape się na nim
wyżywał (psychicznie), nie potrafił go do końca zrozumieć, a Dan robił
wszystko.
Mam
zastrzeżenia do kilku kwestii.
- Bracia
Fioravanti okrutnie przypominają Volturich. Nie wiem, czy było to zamierzone
(może w ten sposób chciałaś przedstawić ich władzę, okrutność, możliwości?),
ale wyszły z tego takie czarodziejskie kopie tamtej trójki. Lubię czarne
charaktery w opowiadaniach, jednak oni wyszli jacyś tacy dziwni. Może na razie,
bo dopiero praktycznie się pojawili…
- Rozmowy
Pottera i Blacka (w tych rekonstrukcjach) wychodzą dziwnie. Oni wydają się być
za starzy na takie rozmowy. Gdyby nie to, że mam powiedziane, kiedy te sytuacje
miały miejsce, nie zgadłabym, iż mogą być już dorośli. Zachowują się, jak
dwójka zbuntowanych nastolatków.
- Ja
rozumiem, że Daniel żyje już bardzo wiele lat, jest cholernie mądry,
uzdolniony, ale to teleportowanie się do Voldzia, kiedy tylko mu się rzewnie
podoba było dziwnie. Ot, tak, siedzi sobie, popija herbatkę i nagle myśli Mam ochotę porozmawiać sobie z Tomusiem moim
kochanym. Pstryka palcami i ląduje w dużym łóżku, gdzie aktualnie Volduś
zajmuje się Belką… Takie ja odniosłam wrażenie. Za duża łatwość.
W tych
ostatnich rozdziałach fabuła dzieli się na takie trzy części, które trwają w
tym samym czasie, rzeczywistości: życie Alayi, Snape&Daniel oraz
emocjonalne rozterki Hermiony. Nie wsadzasz wszystkiego na raz do jednej notki
i to lubię. Oby tak dalej.
Bohaterowie
są fajni. Severus wychodzi tak niezwykle prawdziwie: jest zimny, oschły,
stanowczy, uparty właściwie też. Oprócz tego potrafi poświęcić wszystko, dla
swojego syna, chociaż cholernie ciężko jest mu żyć ze świadomością, iż on o nim
nie wie. Znosi tortury u Voldzia bez żadnego narzekania. Nie chce zabić swojego
najlepszego przyjaciela, chociaż wie, że wtedy nie cierpiałby tak bardzo. Bije
od niego taka spokojna pewność siebie, opanowanie, które czasami przeradza się
w furię. W stosunku do Harry’ego jest powściągliwy, widocznie się nie zmienia,
ale wiemy, co się dzieje w jego sercu, jak mu jest ciężko. Nie docenia
Hermiony, chociaż jej się należy, nadal nie potrafi podziękować o pomoc,
poprosić o nią i docenić tą wcześniej mu daną.
Daniel jest
jedną z najlepszych postaci literackich, z jakimi kiedykolwiek miałam do
czynienia. Wesoły, sympatyczny, cholernie tolerancyjny, pełen życiowych
mądrości i optymizmu, pomimo tego, iż bardzo wiele w swojej długiej egzystencji
przeżył. Całkowite przeciwieństwo Severusa, tak naprawdę, a jednak znalazłaś cechę,
która zbliżyła ich do siebie – cierpienie. Oni próbują sobie nawzajem pomóc.
Danielowi się to najczęściej udaje, nie mówię tylko o pomocy fizycznej,
leczeniu jego ran na ciele, ale też tej duchowej, psychicznej. Ze Snapem jest
gorzej, on nie ma takiej empatii w sobie, charyzmy, czego nie brakuje Danowi.
Pomimo tego próbuje i to jest piękne. Dodatkowo, ma oryginalne, niespotykane
zdanie na temat Dropsa i jego idei większego dobra. Uparcie przy niej tkwi,
buntuje się, nie podporządkowuje jego poleceniom.
Trzecią przedostatnią postacią, o której wspomnę,
jest Hermiona. Ja do tej pory nie załapałam, czy ona zakochała się w swoim
nauczycielu tak naturalnie, czy coś było tam jednak z tą amortensją. Nie wiem,
nie potrafię się w tym odnaleźć. Ona się stara, cholernie cierpi i to widać w
jej zachowaniu. Czasami jest zbyt uległa, zbyt zagubiona, zbyt miętka, ale naprawdę odważna. Myślę, że
ta cecha wyszła o wiele lepiej niż w książkach Rowling, ponieważ tutaj mamy
bezpośredni dowód jej odwagi, ciągłego poświęcenia, a nie jednorazowego wypadu.
Ostatni
będzie Draco – to jest postać, która kompletnie mi się nie podoba. On wychodzi
nienaturalnie, jak nie on. Wyszła całkowicie inna osoba, przy czym ta zmiana
nie przypadła mi do gustu. Dlaczego? Bo ten z książek, filmów był absolutnie
rewelacyjnie wykreowany, nigdy nie schodził na dalszy plan. Tego mi zabrakło.
Trudno mi
mówić o minusach, ponieważ nie znalazłam ich za dużo. Punkty, które odjęłam za
tę kategorię, opiewają szczegóły, które mi nie przypadły do gustu. Właściwie
największy z nich to bezpośrednie powielanie fragmentów z książek. To zdarzało
się w pierwszych rozdziałach, kiedy fabuła opiewała wydarzenia sprzed tej
Twojej. Zamiast przedstawić te rzeczy z perspektywy Snape’a, bo to tak naprawdę
o to chodziło, Ty dałaś nam to, co było już wcześniej. Przez to odnoszę
wrażenie, iż faktycznie pierwsze części nie wychodziły za rewelacyjnie.
Rozwinęłaś
się i nadal to robisz. Proponuję popracować nad tymi opisami otoczenia, bo
czasami trudno wyobrazić sobie niektóre sytuacje. Mają być proste, lekkie, ale
bardziej rozwinięte. I na tym praktycznie kończą się rzeczy, które mogę
doradzić, bo reszta jest świetna. Styl masz wyrobiony, nie potrzebujesz
szczególnych rad. Dialogi wychodzą świetnie, reszta opisów też. Naturalność jest
nieziemska, bardzo rzadko spotykana. Potrafisz oddać to, co czują bohaterowie.
Pomysły masz, nie wszystkie wychodzą super idealnie, ale to są pojedyncze
przypadki. Jeśli fabuła nadal będzie rozwijana tak, jak jest teraz, to
rewelacja, nic dodać, nic ująć. Trochę więcej realizmu potrzeba Malfoy’owi oraz
pewności siebie Hermionie. Reszta dobra.
Powodzenia w
pisaniu, bo widać, że masz do tego smykałkę ;D
15/20
Spisanie zeznań
To jest tak,
że widać pewien rozwój w Twojej poprawności. Początkowe rozdziały były jakąś
t-r-a-g-e-d-i-ą, po prostu. Zszargałaś mi nerwy tymi beznadziejnymi
potknięciami, ja się bałam, iż będzie tak cały czas. Złe zapisy dialogów
(praktycznie każdego, co było dla mnie szokiem), masakryczna interpunkcja, złe
odmiany form czasowników, trochę literówek. W pewnym momencie siedziałam przed
tym monitorem i modliłam się, aby nareszcie dojść do tych lepszych rozdziałów
(oczywiście, chodzi mi o tę kwestię poprawności zapisu, językową, a nie
fabułę).
Mam wrażenie,
że tak około rozdziału dziesiątego zaczęło się polepszać, a z notki na notkę
było coraz lepiej. Co prawda, nawet teraz nie jest idealnie, nie wiem, czy
powinnam napisać bardzo dobrze,
aczkolwiek widać postęp. To na pewno nie jest to samo, co było na samym
początku.
Ja wiem, iż
pewnie byłby to pewien problem, ale może znalazłabyś trochę czasu, aby poprawić
te pomyłki w tych pierwszych rozdziałach? To jest tak, że czytelnik, kiedy
wchodzi na Twojego bloga, nie zawsze cofnie się do poprzednich postów,
najczęściej przerazi go ilość rozdziałów i nie będzie nawet wiedział, jakie
błędy wcześniej popełniałaś. Jeśli jednak ktoś pokusi się o rzetelne
przeczytanie wszystkich notek, może przestraszyć się pomyłek w tych
początkowych częściach. Bądź co bądź, przeszkadza to w czytaniu, nie zawsze, ale
bywają momenty, kiedy czyta się zdanie na wdechu, bo autor/autorka nie dał/a
przecinka. Jakbyś znalazła trochę czasu po maturze (na spokojnie, a tak przy
okazji – życzę powodzenia), ewentualnie znalazła kogoś (betę), kto zrobiłby to
za Ciebie – byłoby idealnie. Ciężkie zadanie, biorąc pod uwagę długość i ilość
postów na SSTDK, ale myślę, że warto coś takiego spróbować. W końcu, ma to
poprawić Twój własny tekst.
Napisałam
wyżej, iż nie jestem pewna, czy powinnam nazwać Twoją aktualną poprawność
językową bardzo dobrą. Dlaczego? Nadal
zdarzają się potknięcia z przecinkami w rolach głównych i zapisem dialogów.
Jeśli chodzi
o te pierwsze – trudno jest mi jednoznacznie określić, jakiego typu błędy z
tymi znakami interpunkcyjnymi robisz, ponieważ są to różne potknięcia. Raz nie
postawisz go przed imiesłowem, raz przed jak,
raz dasz w miejscu, gdzie nie powinno go być, raz nie oddzielisz części
składowych zdania bez oczywistych spójników… Zdarzają się, tego nie można
zaprzeczyć. Mogę trochę wytłumaczyć to bardzo dużą ilością tekstu na jeden
rozdział. Wydaje się być trudne wyłapanie wszystkich pomyłek przy takim natłoku
zdań. Ja to rozumiem, co nie zmienia faktu, że one nadal występują. Na
szczęście – i to mogę napisać z wielką radością – przestały przeszkadzać w czytaniu
tekstu. Twój styl rozwinął się na tyle, iż intrygujesz historią, a czytelnik
przestaje zwracać uwagę na popełniane błędy. To działa jak najbardziej na plus.
Ładnie
dostosowałaś się do zasady, że przy podziale wypowiedzi nie dajemy kropki w
narracji, jeśli obie części bezpośrednio łączą się ze sobą. Natomiast, błędem
popełnianym częściej przy dialogach (w Twoim przypadku) jest kropka w tej
pierwszej części wypowiedzi. Zdarzało się to w tych środkowych, nawet końcowych
częściach. Wydaje mi się, iż świetnie zdajesz sobie sprawę, o czym mówię, bo
większość zapisów jest poprawna. Trzeba po prostu zwracać większą uwagę przy
pisaniu tekstu, a takie pomyłki nie będą miały racji bytu.
Jest coraz
lepiej, myślę, że za jakiś czas pozbawisz rozdziałów wszystkich błędów.
6,5/10
Przeszukiwanie kieszeni
Kilka
zakładek na górze bloga, statystyka i odnośnik do fejsbuka na dole. Ujmujący
minimalizm, zachowana fajna estetyka. Zobaczmy, co w podstronach.
archives, czyli spis wszystkich
rozdziałów, które pojawiły się na blogu. Dodatkowo informacja o planowanej
ilości kolejnych notek. Kilkaset? To mnie rozłożyło na łopatki. Z całego serca
życzę Ci, żeby ten cholernie ambitny plan naprawdę wypalił.
Historia je – Historia jest;
powiązane.Przestrzegam - powiązane.
Przestrzegam spację trzeba;
wątki,pewne - wątki, pewne tutaj
też;
potrzeb.Wszelkie - potrzeb. Wszelkie
i tu.
characters, czyli główni (chociaż
właściwie to prawie wszyscy) bohaterowie Twojego opowiadania. Powiem tak –
fanką wklejania zdjęć to ja nie jestem, ale nie uważam, żeby była to jakaś
straszna zbrodnia (oczywiście w zakładkach, opowiadanie to inna sprawa). Nie
podoba mi się natomiast taka chaotyczność, każde zdjęcie jest w innym
rozmiarze. Skoro to jest jedyna rzecz, którą dodajesz gratis do bohaterów – to
przynajmniej doprowadź je do stanu względnej estetyki. Zdecyduj się również na
jedną kolorystykę, ponieważ część zdjęć jest czarno-biała, część kolorowa.
Jeśli chodzi tylko o wygląd postaci, to nie spodziewałam się zmiany wizerunku
Snape’a. Przez praktycznie całe opowiadanie trwałam w przekonaniu, że mam do
czynienia z Severusem o twarzy Rickman’a, a tu proszę. Duże zaskoczenie.
pairings, czyli paringi występujące w
opowiadaniu. Mamy Sevmione, Lurry, Bellamort oraz Allaya&Daniel. Znowu będę
się czepiać tych rozbieżności w rozmiarach poszczególnych gifów, obrazków. Nie
wiem, dlaczego mnie to tak drażni, ale niszczy mi tą ustaloną estetyką na Twoim
blogu. Natomiast dodałabym paring Marlene&Draco. Dralene, o (le ja mądra)!
trailer, czyli zwiastun. Aż normalnie instalowałam
wtyczki, żeby móc go pooglądać. I co? Muzyka jest absolutnie fantastyczna, tak
się zastanawiam, z jakiego to filmu? Jestem amatorem w tworzeniu filmików
promujących, ale Twój mi się spodobał, naprawdę. Trochę długi, aczkolwiek to
nic. Jedynym minusem wydaje mi się niezgodność z umieszczonym wcześniej
zdjęciem Snape’a. No bo, skoro zmieniłaś jego wizerunek, a w zwiastunie nadal
mamy tego filmowego Severusa… Może potrzeba jakiegoś ujednolicenia. Nie wiem,
czy ktokolwiek zwróci na to uwagę, ale mi rzuciło się w oczy.
redommendations, czyli ocenialnie, spisy
i linki. Ładnie, zgrabnie.
ohmybat, czyli… no właśnie. Z
poprzednimi zakładkami nie miałam większych problemów, można było domyślić się,
co w nich zobaczymy. Natomiast tutaj – zero wskazówek. Otwieram i przenosi mnie
na jakiegoś innego bloga, nie do końca rozumiem, po co. I dopiero po chwili
odkrywam (czy wspomniałam już wcześniej, jak genialną istotą jestem? le moja
skromność), że to drugi blog, pomieszanie pamiętnika i tłumaczenia czytelnikom
relacji, postaci występujących w SSTDK (uff, mam nadzieję, iż dobry ten skrót).
Nie moim zadaniem było oceniać kolejnego bloga, ale nie mogłam odmówić sobie
przeczytania informacji o Danielu, Marku, Alayi czy relacji tatuś&synek
(vel. Snape&Harry). Gdybyś umieściła to w opowiadaniu, to pewnie miałoby po
pięćdziesiąt stron A4, więc chwalę za szczegółowe opisanie tego wszystkiego w
innym miejscu. Takie zebranie wszystkiego w jeden określony tekst.
questions?, czyli miejsce, gdzie
czytelnicy mogą zadawać Ci jakieś pytania oraz kontakt.
Tyle mam
duperelków widocznych na blogu, a po kątach raczej się nie chowają. Czuję
pewien niedosyt informacji, ale nie mam bladego pojęcia, z czego on wynika,
skoro teoretycznie wszystko podałaś na tacy. Może Ty mi powiesz? Ano, dokładnie.
Brakuje mi CIEBIE oraz… czegoś na internetowe śmieci? Chociaż nie, to drugie
nie jest potrzebne, nie masz problemów ze SPAM-em, tak mi się wydaje.
Aczkolwiek, kilkoma informacjami o autorce bym nie pogardziła. Nikt nie
oczekuje epopei, ale wiesz – może inspiracje, genezę opowiadania, przygody z
pisarstwem?
Czyli:
- Zmień
rozmiar zdjęć bohaterów na jeden i zdecyduj się na jakąś określoną kolorystykę.
Myślę, iż wszystkie w odcieniach szarości byłyby idealne.
- Proponuję
również usunąć obrazek domu Daniela, ponieważ jest tak mały, że nic nie widać.
Zresztą, jest niepotrzebny. Jego dom pojawiał się na początku, teraz do niczego
nam już to, jak wyglądały pokoje.
- Dralene w
zakładce? Prooooooszę, uwielbiam ich razem. I może… Danaya zamiast
Allaya&Daniel? Albo Allaniel? No i zdjęcia w jednym rozmiarze, tego będę
się czepiać.
- Kilka
gratisowych informacji o Tobie w zakładce (na przykład) questions?, skoro już tam umieściłaś kontakt?
To chyba
tyle.
7/10
Indywidualizm
Z jednej
strony lubię oceniać oryginalność blogów, ale z drugiej – jest to kategoria
dość niesprawiedliwa, dlatego że FF nie da określić się pod kątem
indywidualizmu. Jak sama nazwa wskazuje – są to opowiadania, historie tworzone
na podstawie czegoś, co ktoś już wcześniej sobie wydumał. Opieramy się więc na
istniejącym już w literaturze albo filmie świecie. Niezależnie od tego, czy
autor/autorka chce albo nie chce, punkty w tej kategorii są odejmowane już na
starcie za samo stwierdzenie fanfiction.
Nie chcę rozwodzić się nad tym, jak mogłabym ponaciągać punkty za odejście (w
jakimś tam stopniu) od kanonu, za wplątanie nowości, swoich własnych rzeczy w
świat Rowling, bo to do niczego nie zmierza. Natomiast, ja absolutnie uległam
urokowi zmodyfikowania postaci, a tych zmian dokonałaś Ty. Jak czytam teksty na
blogach od bardzo długiego czasu, przez moje wirtualne łapy przewinęło się
kilkadziesiąt, żeby nie powiedzieć setki ff na podstawie Harry’ego Pottera, tak jeszcze nie spotkałam się z taką ingerencją
w bohaterów stworzonych przez Rowling. Drops, Voldek, Ron, Hermiona (tak, nawet
ona) są jak całkowicie inne postacie o twarzach i danych osobowych tych z
książek, filmów. Dumbledore wyszedł Ci świetnie, pomimo zrobienia z niego
egoistycznej świni, po prostu. Voldemort został eleganckim, nadal bezdusznym i
bezwzględnym, ale budzącym sympatię bohaterem. Ron wyszedł na chama, Hermiona
na zagubione dziecko, ale nadal bije od tego naturalność, łatwość kreowania
tych postaci. Natomiast Severus jest idealną kopią kanonicznego Snape’a; nawet
ta jego opieka nad Harrym, iście rodzicielskie odczucia wyszły świetnie.
Nie oparłaś
historii na walce z Voldemortem, co zdarza się wyjątkowo rzadko. To nie on jest
tutaj tym złym charakterem, wręcz przeciwnie – pokusiłabym się o stwierdzenie,
że stanie się jednym z tych dobrych, pozytywnych. Mamy Fioravantich (mam
nadzieję, iż nie popełniłam błędu w nazwisku, jak tak to przepraszam) i to oni
wydają się być przeciwko całemu światu, nie Voldek. Dodatkowo, ta choroba ludzi
z ośrodka, gdzie pracuje Alaya, demoniczny dom, te mózgi, ta substancja…
Wszystko świetnie współgra z takimi elementami, jak: Hogwart, Ministerstwa
Magii, Śmierciożercy.
Może maksimum
punktów tu nie ma, bo to nadal jest zaczerpnięcie podłoża fabuły (że tak się
wyrażę) z książki/filmu, ale zdecydowanie zasługujesz na dużą ilość punktów za
pomysły.
5,5/7
Alibi
Dwa punkty,
które ode mnie otrzymasz, dotyczą bezpośrednio postaci Daniela. Po pierwsze: za
jego relacje ze Snapem, za to, w jaki sposób ze sobą rozmawiają, za taką
naturalność, to droczenie się, wyśmiewanie, ignorowanie siebie nawzajem, a
czytelnik i tak świetnie wie, jak bardzo im na sobie zależy (w końcu, są
najlepszymi przyjaciółmi). Po drugie: za jego samego. Daniel jest po prostu
świetny – takie dziecko w skórze ponad tysiącletniego człowieka. Twarz Orlando
Blooma? Pseudonim Will Turner w czasach pirackich? Skarbie, skradłaś moje
serce.
Trzeci punkt
pokuszę się jeszcze dać za złamanie stereotypu idealnego Dropsa. Dumbledore
zawsze jest tym dobrym, tym obrzydliwie, beznadziejnie dobrym. U Ciebie tego
nie ma. Widzimy inne spojrzenie na Albusa, które wydaje się być bardziej
realistyczne niż u Rowling (jak dla mnie).
3/5
Punkty: 53
Wyrok: zwolnienie warunkowe
Ocena: 5 (dla mnie? Jak najbardziej
zasłużona)
Podsumowanie: Trzydzieści sześć
rozdziałów było dla mnie najobszerniejszym opowiadaniem, jakie musiałam
przeczytać przy ocenie. Biorąc pod uwagę fakt, że każdy ma średnio po 20/30
stron w Wordzie… Jestem z siebie dumna, ale też z autorki, bo wyjątkowo szybko
się czytało. SSTDK umilał mi czas jeszcze przy wracaniu autobusem do domu.
Piętnaście minut na jeden rozdział, tyle średnio zajmuje przeczytanie.
Wróciłam i na
razie nie zamierzam iść na żaden kolejny urlop (mam taką nadzieję). Jeszcze
jeden blog i pozbędę się wszystkich z 2012 roku…
PS. 10 stron
oceny… Tak, są coraz dłuższe, cieszę się ;D
PSS. Jak są jakieś błędy, to piszcie. Tego tekstu wyszło tak dużo, że nie potrafię wyłapać wszystkich.
Wow! Po pierwsze to bardzo dziękuję! Niesamowicie się cieszę, że tekst przypadł do gustu. Co do tytułu..jestem ogromną fanką Batmana i jakoś zawsze wiązałam taki typ bohatera z Severusem, do tego dorzucić jeszcze 'Bat' jako nietoperz...to już w ogóle. Bardzo długo myślałam nad odpowiednim tytułem aż w końcu wymyśliłam właśnie SS- The Dark Knight. Już nie wnikam w to czy kogoś to odstraszy bo nie wyobraża sobie Seva pod takim kątem, ja tak go widzę i wolę od samego początku jasno to okazać. Niedawno zmieniłam kolor w kartach i tytule, bo właśnie miałam wrażenie że są średnio widoczne, myślę że tak jak jest teraz to jest lepiej.
OdpowiedzUsuńPierwsze 10 rozdziałów jest tak okropnych, że nawet nie mam ochoty na nie patrzeć :D ale z pewnością będę je pisać jeszcze raz, jednak dopiero po maturze. Z interpunkcją zawsze miałam ogromne problemy i już nie liczę na to by to miało się kiedykolwiek jakoś drastycznie zmienić. Co do bety, nigdy się raczej na coś takiego nie zdecyduje. Nie odpowiadałoby mi to, że ktoś wprowadzałby zmiany w moim tekście, nawet jeżeli są to zmiany czysto poprawiające interpunkcje itd. Dziwna jestem, ale chyba już wolę się sama męczyć :D.
Szczerze to miałam już szare tło w postach przez jakiś ale strasznie mi się to nie podobało, nie umiem do końca stwierdzić dlaczego, ale nie pasowało mi, chociaż mam świadomość że ta biel bije trochę po oczach.
A, myślę nad tym, żeby te zdjęcia poukładać jakoś, ale ciągle o tym zapominam albo mam coś ważniejszego do zrobienia. Chciałam zostawić to zdjęcie domu(jak sie kliknie to całkiem nieźle widać) ponieważ niedługo przez kilka-klikanaście rozdziałów akcja będzie miała miejsce właśnie tam, pomyślałam że coś takiego może ułatwić wyobrażenie sobie - mimo że oczywiście mam zamiar wszystkie te pomieszczenia ładnie poopisywać. Faktycznie o wiele lepiej się czuję opisując przeżycia wewnętrzne, uczucia bohaterów niż pomieszczenia, ale wciąż się staram by tych drugich było więcej i by były lepsze.
Trailer..cóż..wykorzystywałam urywki z filmów więc nie mogłam wywalić stamtąd Rickmana, a to że nie widnieje jako odzwierciedlenie Seva - bo jest za stary. Okrutne, ale prawdziwe. Zawsze tak bardzo mnie wkurzało, ze do roli 30, 30kilku letniego mężczyzny wzięli kogoś prawie dwa razy starszego -.-. No ale cóż. Sev ma tylko trzydzieści kilka lat i tak ma wyglądać, dlatego dopasowałam właśnie zdjęcie do wieku bohatera :) A, muzyka oczywiście z Batmana :D - no jakżeby inaczej :D Ogólnie myślę, że moja wizja Seva jako takiego bohatera będzie w pełni ukazana dopiero gdy akacja nabierze tego wojennego tempa, ale to już tak na marginesie :D
Sweetbat, ja naprawdę muszę te przynajmniej 10 pierwszych rozdziałów napisać od nowa :DD
OdpowiedzUsuńAaa, Hermiona oczywiście zakochała się naturalnie. Kiedyś jak zastanawiałam się co by mogło sprawić, że w ogóle zwróciłaby na niego swoją uwagę to mój niezbyt zdrowy umysł wymyślił właśnie coś o to takim właśnie zapachu amortencji. Być może troszkę za bardzo to przeżywa, ciężko mi stwierdzić, bo różnie to ludzie odbierają. Staram się wczuć w jej położenie i wydaje mi się, że jest na tyle skomplikowane, że jej zachowanie jest adekwatne. Chyba jednak troszkę za bardzo wychodzi mi wrażliwa, na pewno postaram się w najbliższych rozdziałach wyprowadzić to na odpowiedni tor.
Kurczę, mam świadomość, że te wszystkie nazwy eliksirów, zaklęć i takich tam które sama wprowadzam pewnie przewiną się przez czyjeś inne ff, ale wolę o tym nie myśleć bo mi się przykro robi ^^
Informacje o mnie...ich brak na blogu wynika z tego, że na samym początku tej mojej przygody nie chciałam zupełnie się tak ujawniać, sądziłam że nikogo to nie będzie obchodziło kto ja jestem, ale potem nadszedł czas aska, różnych dziwnych pytań aż w końcu moi dociekliwi czytelnicy dotarli nawet do mojego profilu na fejsbooku :D Faktycznie muszę pomyśleć na tym, żeby tę zakładkę poprawić, coś dodać, ułożyć itd.
Volturi? A kto to? :D Zmierzch – coś tam czytałam, coś tam oglądałam, coś tam słyszałam – i tyle w sumie. Absolutnie się nimi nie inspirowałam. Może to przez to, że oba nazwiska są takie...włoskie? I stąd takie skojarzenie? W każdym razie dopiero w najbliższym czasie będą bardziej szczegółowo przedstawiani w SSTDK także myślę, że wtedy będzie widać różnice. Chociaż jak o tym pomyślę to rzeczywiście jakoś mogą się kojarzyć – władza i takie tam.
„on nie on jest tutaj tym złym charakterem, wręcz przeciwnie – pokusiłabym się o stwierdzenie, że stanie się jednym z tych dobrych, pozytywnych” - tak, tak tak! No, oczywiście nie zamierzam go pozbawiać niecnych zapędów, ale u Rowling bardzo nie podobało mi się kreowanie go na takie nieludzkie monstrum. Tak samo nie mogłam ścierpieć Dumbledore'a – uosobienia dobra. Takie słodkie, że aż mdli. Z Draconem mam nadal troszkę problem, nie do końca się w niego wczuwam, ale ciągle staram się to poprawiać i mam nadzieję, że z czasem będzie lepiej. Yey! Bardzo się cieszę, że Daniel się spodobał. (BTW. Moje czytelniczki wymyśliły nazwę – sowaszanka, jako określenie na jego fankę, bardzo mnie to zaskoczyło ale było niesamowicie fajne) Na początku miałam obawy przed rozwijaniem jego postaci, mało kto lubi niekanonicznych bohaterów, ale kiedy spotkało go ciepłe przyjęcie ucieszyłam się, że mogę poszaleć z jego historią :D.
„Naturalność jest nieziemska, bardzo rzadko spotykana. Potrafisz oddać to, co czują bohaterowie” - ohmysweetbat! *.* Jak przeczytałam to mi serduszko urosło chyba ze sto razy. Na naturalności relacji, interakcji pomiędzy bohaterami zależy mi najbardziej dlatego bardzo, bardzo, bardzo się cieszę, że to widać.
Wybacz, że się tak rozpisałam, ja już chyba nie potrafię krótko pisać, nawet jeżeli opisuję tylko swoje zdanie :D Jeszcze raz bardzo dziękuję za wszystkie rady (ohmybat, muszę natychmiast poprawić to w 29 i liczbę czy pytaniu z egzaminu – nadprogramowa cyferka) sugestie, czas, no za wszystko. Na pewno wezmę to wszystko pod uwagę i postaram się poprawić. Aż tak mnie teraz wzięło, żeby te zdjęcia ogarnąć, chyba to dzisiaj zrobię i będzie z głowy.
Pozdrawiam! :)
Szczerze mówiąc, pierwszy raz spotykam się z osobą, która nie chce skorzystać z pomocy jakiejś bety. Aczkolwiek, dobrze :D W końcu, nikt nie będzie wtrącał się w Severusa.
OdpowiedzUsuńMuzyka = Batman = geniusz = trzeba ściągnąć xD
Wydaje mi się, że skojarzenie z Volturi jest przez ich... Pozycję w świecie, strach, który ich okala. Wiesz, w Zmierzchu były to tak naprawdę najważniejsze wampiry, "złe" tak naprawdę. Może stąd to porównanie.
Od dzisiaj jestem sowaszanką, tak <3
Dziesięć stron. Brawo, Ners! :D
OdpowiedzUsuńTaaaaaak, sama jestem z siebie dumna.
Usuń