wtorek, 30 kwietnia 2013

[100] Teczka: one-hundred-souls

     Zauważyliście, jak śmiesznie się złożyło? "Sto dusz" i mamy setną ocenę!

     Ziewnęła, spoglądając na wiszący u szyi zegarek z XIX wieku. Było tak wcześnie... Później jednak mogła nie znaleźć chwili na zajęcie się kolejnym więźniem. Nawał egzaminów dał się jej we znaki, a zostało niewiele czasu. Gdyby ten chociaż czasem chciał poczekać...

     Oskarżająca: Idariale
     Oskarżona: Beth [one-hundred-souls]

     Pobieżny ogląd więźnia

     Adres nie oznacza nic innego, jak po prostu Sto Dusz. Albo Setka Dusz. Czy jest to jednak tytuł opowiadania? Może moje przypuszczenia były błędne i treść potraktuje o czymś innym, niż początkowo przypuszczałam. Adres angielski, czego nie pochwalam i trąbię o tym wszem i wobec.  Słowa nie zapadły mi w pamięć i za każdym razem musiałam wchodzić na Twojego bloga poprzez kolejkę. Zwyczajne, mimo słowa "dusze", jednak istnieją setki blogów noszących w nazwie ten właśnie wyraz. To trochę nużące i mało oryginalne.
     Belka również po angielsku, nie rozumiem, dlaczego. Każdy angielski tekst można dobrze przetłumaczyć. Słowa ujęłaś w cudzysłowie, ale nie podałaś ich autora. Tekst krótki, więc z pewnością znalazłoby się jeszcze miejsce na imię i nazwisko, czy też nazwę zespołu (?). Sam w sobie ciekawy, ładny, lecz prosty. Ciekawi mnie, do jakiego stopnia nawiązuje do opowiadania.
     Blog wywołuje we mnie wrażenie dość przeciętne, natomiast szablon... o tym będzie dużo.
     4/10

     Ubiór więźnia

     Screen szablonu (klik)

     Nigdzie nie znalazłam informacji o tym, kto jest autorem szablonu, więc przypuszczam, iż wykonałaś go sama. Muszę z przykrością powiedzieć, że to nie jest Twoja mocna strona. Zacznijmy od tego, że blog wygląda niechlujnie. Na nagłówku wszystkiego jest pełno, a sama grafika się rozjeżdża, jest nieostra i nieprezentacyjna. Nagłówek przecina wzory w połowie, po czym zaczyna się szare tło, bardzo mocno kontrastujące z nagłówkową czernią. Bardzo dziwnym również jest, że obrazek ucina się pod tekstem, na początku notki i jednocześnie w połowie menu.
     Tytuł posta, data i początkowe napisy giną na obrazkowym tle. Ledwo da się je przeczytać. Tło pod nagłówkiem bardzo różni się od tego na nagłówku, przez co wprowadzany jest zamęt. Białe litery lepiej wyglądają na tym ciemniejszym tle. Wszystko jest w bieli, czerni i szarościach; blog w tych kolorach sprawia wrażenie nijakiego, nie ma w nim tej tytułowej duszy.
     Nie justujesz tekstu w notkach, a to bardzo złe posunięcie. O wiele łatwiej i przyjemniej czyta się wyrównany tekst, nadaje to postom schludności. Na stronie panuje ogromny bałagan i zamęt, lecz nie zalicza się to do bałaganu artystycznego. Szablon sprawia, że się krzywię i zgrzytam zębami. Jedynym, co jest tutaj dobre, to ułożone linki i czytelna czcionka w rozdziałach (nie licząc tytułu i daty).
     2/10

     Przesłuchanie

     Jeśli chodzi o prolog, to krótko, acz zachęcająco. Ostatnie zdanie z pierwszej części wywołało uśmiech na moich ustach. Rozumiem, że nadchodzi koniec świata, koniec wszystkiego, lecz tak spokojnymi, łagodnymi krokami, że ludzie nie rzucają się w panice, nie szukają desperacko drogi ucieczki. Wiedzą, że i tak wszystko się skończy, razem z nimi. Ma to nastąpić jednak prędko i bezboleśnie, a jedynym, co czują ludzie, jest melancholia. Ciekawe spojrzenie. Bardzo ciekawe. Pierwszy raz spotykam się z czymś takim i już mi się podoba. Również fakt, że w opowiadaniu występują Anioły, podbija moje serce.
     Z pewnością nie to chciałaś osiągnąć, ale pierwszy rozdział bardziej mnie rozbawił, niż zaciekawił. W negatywnym znaczeniu. Anioły, jakie wykreowałaś, mówią o beznadziejności ludzkiej egzystencji i o tym, jak ludzi nie cierpią, a sami - ha! - zachowują się tak samo prostacko. Niczym ludzie z doklejonymi kartonowymi skrzydłami. Ale gdzie ten brak poszanowania do własnej egzystencji? Poza tym, przekleństwa  pojawiające się co drugie słowo w wypowiedziach bohaterów nie czynią ich wiarygodnymi.
     ...Słowo "skurwysyn" mogłabyś czasem zastąpić epitetem "sukinsyn", a "spierdalaj" czymś innym. Nawet przekleństwa i wyzwiska mają synonimy. Uriel zmartwił się, że zmoczyły mu się pieniądze. A czy wiesz, że pieniądze są wykonane ze specjalnego papieru, aby nawet woda z mydlinami ich nie zniszczyła? Wyprałaś kiedyś banknot? To wypierz. Spokojnie, nic mu nie będzie. Dlaczego założył, że skoro dziewczyna czytała "Cierpienia młodego Wertera", to znaczy, iż marzyła o pięknej miłości? A jeśli obejrzę Hannibala, to w przyszłości będę mordercą? Aha, zapomniałam wspomnieć - podoba mi się Twoja znajomość miast, w jakich osadzasz akcję. Wielokrotnie nadmieniłaś nazwy ulic czy konkretnych miejsc - to bardzo plusuje. Czytałaś o nich, byłaś tam, czy może ktoś Ci opowiedział? To był rozdział drugi.
     Zadziwiające, że zasalutował dwoma palcami. Zazwyczaj robił to pięcioma. Dopiero teraz zwrócę na to uwagę, bo wcześniej jakoś wyleciało mi z głowy. Kiedy piszesz sceny z udziałem Uriela, przybierasz formę pierwszoosobową - on opowiada o wszystkich wydarzeniach. Natomiast opisując scenę, gdzie to nie Uriel gra pierwsze skrzypce, przerzucasz się na formę trzecioosobową. Zdajesz sobie sprawę, że jest to ogromny błąd literacki? Kiedy Aniołowie wpadli do domu, Uriel już tam był, a mimo wszystko nie opisałaś fragmentu z jego punktu widzenia. Tu kolejny błąd - niekonsekwencja. Przyznam szczerze, że zwrotu akcji "dobre dusze kryją się pod kłamstwami" spodziewałam się od momentu pierwszej rozmowy Uriela z Bathinem. Trochę przewidywalne.
     O ile pamiętam, sukkuby zabijały swoich partnerów. To zadziwiające, jak Uriel w ciągu kilku sekund z trzeźwego stał się pijany jak prosię. Nie robisz przejść! Pisze się "aha", przez samo h. "Acha" to trzecia osoba od czasownika achać, czyli zachwycać się. Proszę bardzo, tutaj jest to lepiej zobrazowane: Słownik Języka Polskiego (klik). Już wcześniej fascynowało mnie, kim jest ta tajemnicza Pheor, o której tak często wspominał Uriel. Sądziłam, szczerze powiedziawszy, że będzie to raczej kobieta z większą klasą, no ale dobrze. Nierządnica babilońska też może być. MOMENT! W poprzednim rozdziale napisałaś, że Uriel nie mógł się upić. To dlaczego teraz jest pijany, za przeproszeniem, w trzy dupy?! Niekonsekwencja. Poza tym, czemu wcześniej mówił, że potrzebuje jeszcze dwóch dusz, skoro musiał zebrać sto, a obecnie posiadał trzydzieści osiem? Zabawnym jest, że nierządnica babilońska używa takich zwrotów, jak "do niczego nie doszło". Jak spłoszona dziewczynka. Rozdział czwarty urywa się na "dosyć całej tej piekielnej" i nic więcej nie ma.
     Czy to takie dziwne, że osoby mające w sercu trochę zła, rozpoznawały w Urielu demona? Swój swojego pozna. Jeśli chodzi o rozdział piąty, najsmutniejszy ze wszystkich, jak dotąd. Wcześniej szkoda mi było biednej Sylvi, ale teraz ścisnęłaś mnie za serce. Znałam kilka osób, które chorowały na raka. Kiedy miałam osiem lat, zmarła moja przyjaciółka, rówieśniczka. Czytając rozdział, zalałam się łzami, bo obudził we mnie złe wspomnienia. Nigdy się ich nie pozbyłam. Nic tu więcej nie napiszę, wybacz.
     Dobra, uspokoiłam się troszkę i myślę, że mogę dopisać jeszcze jedną rzecz, co do powyższego. Bazując na własnych wspomnieniach: sądzę, że dziewczyna nie miałaby siły przytulać go tak mocno w ostatnich chwilach swojego życia. Zdaję sobie sprawę, że do zdawkowy komentarz, lecz na nic więcej mnie nie stać w tym temacie. Przykro mi.
     Rozdział szósty - sądzę, iż określenie "świeży grób" odnosi się wyłącznie do świeżo wykopanego dołu, nie do samego grobu. Grób, w sensie kamiennego bloku, raczej nie pasuje do tego określenia. Czy wiesz, że już na początku dwukrotnie powtarza Ci się ten sam akapit? Ten, który zaczyna się od "A potem". Sama sprawdź. Wszystko toczyło się dobrze, aż nagle przeczytałam "Bardzo niegrzeczna kocica" i parsknęłam śmiechem. Dalszego tekstu nie dałam rady traktować poważnie. To zabawnie, jak jedno zdanie może zniszczyć wszystko, co do tej pory napisałaś w owym rozdziale. W jednym momencie potrafiłaś zepsuć cały klimat. Ciekawy wątek z tamtą dziewczynką. Sądzę jednak, że w następnych rozdziałach znów się pojawi - tym razem już siedemnastoletnia, ponieważ minęły cztery lata (a żeby Uriel nie został nazwany pedofilem...). Trochę mnie drażnią te przeskoki u Ciebie, ciągle umieszczasz akcję w innych latach.
     Wzrost około 1,85 m, a świadkowie twierdzą, że nie był bardzo wysoki. W takim razie jestem ciekawa, co znaczy "wysoki" według tych świadków. Nasza anielska grupka detektywistyczna stwierdziła, że skoro wszyscy opisują Uriela "był niesamowicie zbudowany", to znaczy, że się nie starzeje. Przepraszam, ale jak bardzo około dwudziestoletni człowiek może się zestarzeć w ciągu paru lat? "Potwierdza, że zwykłym ziemianinem nie jest". Nie, pochodzi z Marsa, względnie z Jowisza. No popatrz, a teraz Anioły znowu nie mogą się upić, tak jak na początku. Tyle że jeszcze parę rozdziałów temu Uriel był schlany w trupa, a podobno alkohol tak na niego nie działał. Opadły mi skrzydełka - nasze aniołki znały dokładny wygląd poszukiwanego, przesłuchały najbliższych przyjaciół ofiar, odkryły miejsce jego ataków, a nawet miejsce, w którym częściowo się ukrywał i kompletnie nic z tym nie zrobiły! Nie, wolały siedzieć i podsumowywać fakty! Błagam Cię, w tym czasie Uriel zdążyłby się już trzydzieści razy zorientować  że depczą mu po piętach i trzeba się zmyć! A ja sądziłam, że to ludzka policja działa absurdalnie i niekompetentnie... "Regularny debil". Czy istnieje coś takiego, jak nieregularny debil? Poza tym, czy wszystkie barmanki z Babilonu "mają kuse bluzeczki"? Pokoje 208 i 209? A przecież to taki mały burdelik... Mimo irytujących mnie nielogiczności, bardzo podobało mi się ujęcie "nieuświadomionych" Aniołów. Całkiem zabawne. Ale ostanie akapity kocham! Były po prostu prawdziwe. Aha, i tak nie przejmuj się specjalnie, że wciąż wypisuję same minusy - od tego jest analiza rozdziałów, wytykam Ci błędy. Na pochwały jeszcze przyjdzie czas.
     Rozdział VIII - to trochę nużące, że na opisywanym przez Ciebie świecie nie zmieniają się pory roku. Praktycznie cały czas jest dostatecznie ciepło, jedynie pojawia się deszcz albo chłodny wiatr. "Papieros spadł panu na koszulę. [...] zaraz przepali bluzkę" - zaraz, no to koszula czy bluzka? Bo to jest różnica. "Logo Metallici" - Metalliki, drogie dziewczę. Uch, o matko, przez chwilę sądziłam, że dziewczyna okaże się szpiegiem pierzastych pod "przykrywką". Miałam wrażenie, że gdy tylko Uriel wkroczy w zaułek, zostanie schwytany. Troszkę się zawiodłam, no ale dobrze, trzymajmy się konwencji zakochanego demona. No dobra, rozmowa Bathin-Uriel na sześć z plusem. Poważnie, wyszła Ci perfekcyjnie. Raz za razem parskałam ze śmiechu! Jedna z lepszych scen w opowiadaniu. Hm, ryzykowne posunięcie z tym wyjawieniem przez Uriela swojej historii, ale przynajmniej odebrało to nieco idealności naszemu skrzydlatemu.
     W rozdziale dziewiątym powracasz do bardziej porywającej akcji, gdzie Uriel nareszcie podejmuje jakieś konkretne działania, zamiast tułać się po świecie i użalać nad swoim losem. Postać niewidomego jasnowidza bardzo przypadła mi do gustu i właściwie w tym rozdziale nie mam do czego się przyczepić. Jednocześnie wkurza mnie jedyna anielica, jaka na razie ukazała się w Twoim opowiadaniu. Jedyna skaza - wydaje mi się zbyt nieporadna i porządnie zaczyna mnie to wkurzać. Jednocześnie cieszę się z tego faktu, ponieważ nie znoszę zabierać się za lekturę, w której wszystkie postacie są do pokochania. O nie, to nie dla mnie. Tak więc trudno, przemęczę się, będę jej nie znosić, ale przynajmniej opowiadanie nabierze rumieńców. Zaskoczyła mnie reakcja Uriela, gdy dowiedział się, iż anielica chce coś w zamian za informację. Jak to? Tyle lat zadręczał się, szukając swojej wybranki, tęskniąc za nią, w imię jej wolności zabierając dziesiątki ludzkich duszyczek, a kiedy ma pod nosem informacje o jej zamieszkaniu, tak łatwo mógłby z nich zrezygnować... Nie pojmuję, jak sobie to wyobrażałaś.
     Ostatnim rozdziałem, jaki przeczytałam, był rozdział dziesiąty. Uznałam, że tyle wystarczy, abym mogła coś powiedzieć o fabule i bohaterach, prawda? Zważywszy na to, że rozdziały były całkiem pokaźne pod względem długości. W każdym razie wystarczające, jak dla mnie. W sam raz. Tak więc, już odnośnie rozdziału: "Wyglądał jakby w młodej twarzy zamknięto duszę starca, który przebijał się tylko w oczach." - chyba raczej przejawiał. "Zaiste doborowe towarzystwo." - dostrzegasz różnicę pomiędzy "zaiste" a "iście"?  Hm, ciekawi mnie ten warunek, który został postawiony Aliji (tak, wreszcie zapamiętałam imię!). Rzeczywiście szybko poszło, ale sądzę, iż było to dobrym posunięciem. Po co Książęta Piekieł mieli się certolić? Rozdział spokojny, a mimo to mnie nie nudził, co zdecydowanie należy do plusów.

Podsumowanie

     To może zacznijmy od ogólnego wrażenia: zapowiadało się ciekawiej, niż rzeczywiście zostało rozwinięte.  Spodziewałam się czegoś innego, oryginalniejszego, chociaż to nie oznacza, że jestem bardzo zawiedziona. Troszeczkę. Uwielbiam tematykę Aniołów, więc przypodobałaś mi się pod tym względem. Z początku miałam wątpliwości, co do tempa akcji (te wszystkie poszczególne dusze, które zbierał Uriel). Zdawało mi się, że płynie zbyt wolno, że ukazałaś wiele niepotrzebnych wątków, a jednak - po przeczytaniu dziesięciu rozdziałów - doszłam do wniosku, że opowiadanie naprawdę tego potrzebowało. Przedstawiłaś, w jaki sposób wcześniej pracował nasz półdemon/demon/aniołek (bo w całym tekście wszystkie nazwy figurowały, gdy chodziło o Uriela), ale przede wszystkim uwidoczniłaś ogromną zmianę, jaka zaszła w mężczyźnie. Jak wiadomo, taki proces trwa długo, a więc wydarzenia zostały dobrze rozplanowane.
     Bardzo ciekawym wątkiem jest właśnie ta wewnętrzna przemiana Uriela. Z bezwzględnego mordercy stopniowo przechodzi w czującą istotę, zbliżoną do człowieka. Nie mogę powiedzieć  że stał się nim w pełni (pod względem mentalności), ale mimo wszystko w jakimś stopniu się upodobnił.
     Sama historia o upadłym zakochującym się w - obecnie - ludzkiej istocie przewijała się przez wiele książek i filmów. Podobnie, jak zbieranie dusz dla Piekła. Nie odkryłam niczego nowego, więc nie jestem do końca zadowolona, chociaż opowiadanie nie przypomina mi dokumentnie żadnego ze znanych mi utworów (filmowych czy pisanych, wszystko jedno). Dużym plusem jest wplecenie w fabułę wielu postaci, ale niestety minus opiera się na ich wykreowaniu. Niektórzy przypominają papierowe sylwetki, którymi od czasu do czasu się bawisz. Weźmy na tapetę Książęta Piekieł: brak im klasy i charakteru. Są porywczy, ale to jeszcze nie oznacza, że sieją grozę. Zachowują się raczej jak nastoletni chłopcy, roztrzepani, pełni werwy, a jednak będący wyłącznie szczeniakami. Kurczę, mają po kilka tysięcy lat, a zachowują się, jakby dopiero co stuknęła im piętnastka. Gdzie doświadczenie? Gdzie potęga? Bo na razie, odnoszę wrażenie, że w każdej chwili mogliby rozsypać się, jak szklana płyta przy uderzeniu w ziemię. Koniecznie musisz ich umocnić. Ciekawa jestem, jakbyś opisała Boga. Czy też byłby taki? Niewielka wiarygodność.
     Dobrą postacią mogłaby być Alija, ale musisz poświecić jej więcej uwagi. Na razie przypomina nakreślony na szybko szkic. Dorób chociaż kontury. Co mam na myśli: raz jest taka, raz owaka, ciągle zmienia zdanie, jakby nie była pewna, kim chce być i jaka chce być. Wiecznie niezdecydowana, ale niestety ta cecha nie wygląda, jakby była przez Ciebie zaplanowana. Odniosłam za to wrażenie, że dopasowujesz jej reakcje do sytuacji, jakie w obecnym czasie występują. Ciągle ją przemalowujesz, to denerwujące. Na przykład - przed Urielem drżała, nawet kiedy myślała, iż zamordował jej podopieczną. Ale przed prawie wszystkimi Książętami Piekieł naraz stanęła mężnie. Nie pojmuję tego.
     Co zaś się tyczy głównego bohatera - jak już pisałam, jego przemiana została dobrze uwidoczniona i właściwie nie mam mu nic większego do zarzucenia. Widzisz, jak poświęcasz bohaterowi należytą uwagę, to wychodzi coś bardzo dobrego. Nie mówię tu o liczbie napisanych słów, które dotyczą akurat tej osoby, ale o skupieniu się na jej charakterze, zachowaniach, przyzwyczajeniach, myślach. Uriel to jedyna postać  której punkt widzenia opisujesz w formie pierwszoosobowej, ale to nie oznacza, iż nie da się tego samego uczynić z formą trzecioosobową. Dlaczego nie opiszesz uczuć innych bohaterów? Zgrzytam zębami. Zmiany zachodzące w Urielu zachowują logiczną całość, dlatego też proszę Cię - nie zepsuj tego, bo na razie tworzysz mocną postać w określonych ryzach i dobrze by było to utrzymać. No, ale po co on zbiera te dusze? O tym było mało, a fabuła ciągnie się i ciągnie... Wpleć chociaż jakieś wskazówki. Nie musisz przecież ujawniać wszystkiego od razu.
     Teraz postacie z nieco dalszego planu, jako że niewiele o nich wiemy. Pheor - nierządnica babilońska, z pewnością zbyt nieśmiała w stosunku do Uriela. Klnę. Skoro ta osoba jest symbolem kobiecości, pożądania, nieczystości, to - do diabła! - dlaczego nasz aniołek tak na nią działa? Pamiętajmy, że określone symbole się nie zmieniają. Nie zrobisz z Demeter kurwy (chyba że piszesz parodię), a z Erosa nieczułego skurwysyna. Raven i ekipa - o nich wciąż jest za mało. Grrr. Cały czas skupiasz się na Urielu, jakby te planowania pierzastych odbywały się raz na parę lat. Sądzę, że cały czas zmagali się z tą sytuacją, a nie tylko zjawiali się na miejsce zbrodni i sprzątali. Tak wiele mówią o tym, że "ci z góry" zaczynają się na nich wkurzać, ale nic o tym na razie nie ma. Dlaczego? Uważam, że Uriel to nie ich jedyny problem. Rozwiń ten wątek i częściej pokazuj sceny z ich udziałem, bo zaczynam nabierać przekonania, iż owe postacie są kompletnie niepotrzebne.
     Ogólnie patrzę na fabułę przychylnie. Nie wybija się niczym wielce oryginalnym, z czym jeszcze bym się nie spotkała, ale mimo wszystko jest dobra, interesująca. Z pewnością zaciekawiłabyś wiele nastolatek, które ostatnimi czasy rzucają się na książki tego typu. Jak również nadawanie ludzkich cech istotom wyższym jest ostatnio w modzie i pozostawia duże pole do popisu. Oczywiście, sztuczka polega na tym, żeby nie przesadzić, bo jeśli czytelnik nie zauważy różnicy pomiędzy człowiekiem a demonem, będzie znudzony - jak ja przy czytaniu o Bathinie. Chcemy czegoś, czego jeszcze nie widzieliśmy i z czym nie spotykamy się na co dzień! Ciekawym elementem stworzonego przez Ciebie świata pozaziemskiego są kryształy z krwi, będące pojemnikami na dusze.
     Widać, że pomysł masz i czujesz to, co piszesz. Brak Ci jednak pewnego doświadczenia. Na to jest jedna rada: ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć i oczywiście uczyć się na błędach. Styl do szlifowania, ale widać  że masz już własny, określony. Nie waha się, tak jak na początku. Masz talent, temu zaprzeczyć nie mogę. Jesteś jak grudka bardzo dobrej, aczkolwiek jeszcze nie urobionej, gliny. Trzymam kciuki za Twój warsztat pisarski.
     Piszesz płynnie, jeśli chodzi o zwięzłość - niestety pod względem gramatycznym kulejesz. Zdania są nieraz połamane lub nielogiczne. Ale pisałam - to jest do wypracowania. Dobrą cechą Twojego opowiadania jest przedstawienie świata. Bardzo dobrze się przygotowałaś, jeśli chodzi o nazwy i umiejscowienie danych miejsc. Stworzyłaś ładne tło dla wydarzeń, trójwymiarowe, co wychwalam. Co zaś się tyczy opisów - z uczuciami Uriela nie masz problemu, są w porządku, ale jeśli chodzi o otoczenie czy drobne przedmioty... cóż, te pozostawiają wiele do życzenia. Szczegóły są ważne, pamiętaj o tym. Jeśli piszesz, że bohater szedł deszczową ulicą, możesz wspomnieć, iż niebo poszarzało, chodniki błyszczały od wody, słychać było chlupot strumieni ściekających do kratek ściekowych, że budynki rzucały cienie. Albo przy przedstawianiu jakiejś starej części miasta - tynk odpada ze ścian, płytki chodnikowe są popękane. Wiesz, o co mi chodzi. Wszystko to ubarwia opowiadanie i stwarza lepszy obraz. Zostawiasz zbyt wiele pola dla wyobraźni czytelnika. Musisz go trochę naprowadzić.
     Dodałabym do opowiadania jeszcze kilka pobocznych wątków. O, a może rozwiniesz tę kwestię z jasnowidzem? To byłoby ciekawe. Albo napisz scenę z punktu widzeniu człowieka, prostego obywatela, który widzi dziwne zachowanie osób ze swojego otoczenia (np. w burdelu Babilonie). Może ktoś przez przypadek podsłucha rozmowy Książąt? Prowadzili je w biurze, do którego w każdej chwili mógł wejść klient, a darli się wniebogłosy... Trochę mało rozwagi miało to posunięcie. A co by się stało, gdyby któryś z klientów odkrył, że wykupiona przez niego pani jest sukkubem...? Tyle intrygujących kwestii, a Ty skupiasz się tylko na biednym Urielu! Napisz chociaż punkt widzenia tej jego ukochanej, bo opowiadanie wydaje się iść w stronę jednowątkowości.
     11,5/20

     Spisanie zeznań

     Tłumaczysz niepotrzebnie wiele kwestii, jakby czytelnik był debilem i nie kojarzył faktów. Na przykład tutaj (rozdział VIII): "Kiedy usiadłem na huśtawce odwróciła się w moją stronę, opierając o łańcuch przytrzymujący konstrukcję". Wiadomo przecież, o jaki łańcuch chodzi. Pojawiają się jeszcze błędy typu "umyła swoje dłonie". No raczej nie umyła cudzych, nieprawdaż? "Swoje" jest tu kompletnie niepotrzebne. Te słowa nie pojawiły się w opowiadaniu, dałam własny przykład, bo nie przypomnę sobie dokładnego zestawienia z któregoś z rozdziałów.
     Źle zapisujesz niektóre wyrażenia. Jak chociażby tu: "Z resztą - uśmiechnęła się lekko". Jaką resztą? Dziewczyna była kasjerką? To powinno być zapisane razem. Poza tym, jak świetnie widać na powyższym przykładzie - źle zapisujesz dialogi. Pod koniec Ci to wytłumaczę.
     Porównania zapisujesz z przecinkiem, a nie-porównania przy użyciu słowa "jak", bez przecinka. Powinno być na odwrót. Kiedy piszemy coś jak coś, nie stawiamy przecinka, lecz jeśli jednak tworzymy coś innego, np. zarówno ty, jak i on, stawiamy. Interpunkcja to Twoja zmora, co? Masz ogromne braki w przecinkach. Często nawet nie widzę ich w miejscach oczywistych, takich jak: przed "by", przed "choć", przed "chociaż".
     Błędne odmiany wyrazów. "Ślepiów" zamiast ślepi i tym podobne. Czasami przekręcasz imiona - np. "Amsodeusz" zamiast Asmodeusz. "Mimo że", "Chyba że", "Dlatego że", "Mimo iż" itp. - NIE ROZDZIELAMY przecinkami! Przymiotniki z "nie" piszemy razem - np. nieduże.
     Błędów ortograficznych nie było, ale stylistycznych już sporo. Nadużywasz zaimków, prawie w ogóle nie używasz imiesłowów, łamiesz zdania, tworzysz złe konstrukcje, czasem brak im logiki. Pojawia się cała masa literówek i powtórzeń. Przesadzasz z przekleństwami. Przydałoby się rozwinąć słownictwo. Nie oczekuję wymyślnych słów, których nie zrozumie trzy czwarte czytelników, ale żeby chociaż trochę tekst urozmaicić.  Powiem tak: na gwałt potrzebujesz bety. Zapraszam tu: Betowanie.
     Widzę ogromne problemy z wtrąceniami. Pokażę na pierwszym zdaniu z rozdziału dziesiątego: "Sariel stał na ulicy obserwując przechodniów. Lekki deszcz, który zupełnie mu nie przeszkadzał powodował, że ludzie nagle przyspieszali kroku i chowali się pod swoimi płaszczami". Oto, jak powinno zdanie wyglądać: "Sariel stał na ulicy, obserwując przechodniów. Lekki deszcz, który zupełnie mu nie przeszkadzał,  powodował, że ludzie nagle przyspieszali kroku i chowali się pod swoimi płaszczami". Przecinki pogrubione należałoby dodać.

     Jak poprawnie zapisywać dialogi:
     Przy pisaniu dialogów występują dwie formy i jedna przynależna do pierwszej. Forma pierwsza wygląda następująco:

      - Wiem, o co ci chodzi – powiedziała. --> Gdy po myślniku występuje wyraz określający sposób, w jaki został przekazany komunikat, na końcu wypowiedzi nie stawiamy kropki, a wyraz określający ten sposób piszemy z małej litery. Określenia owego sposobu to np.: powiedziała, mruknęła, krzyknęła, wykrzyczała, wymruczała, syknęła, prychnęła, żachnęła się, szepnęła itp.
      Forma odchodząca nieco od powyższej występuje w zdaniach, takich jak:
      - Chciałabym... znaczy... nie potrafię... - nie mogła się wysłowić. --> Tu, po myślniku, nie występuje jeden z wyrazów podanych wyżej, ale wciąż jest to określenie sposobu. Wypowiedziała słowa niezbyt składowo, nie potrafiła znaleźć odpowiedniego określenia, to znaczy, że nie mogła się wysłowić.
      Forma druga wygląda następująco:
      - Gdybym tylko wiedziała. - Podeszła do okna, by wyjrzeć na ulicę. --> Gdy po myślniku nie pojawia się wyraz określający sposobu przekazania wypowiedzi, kończymy tę wypowiedź kropką lub innym znakiem interpunkcyjnym (? | ! | ?! | ...), a wyraz po myślniku piszemy z dużej litery.
      Pozostaje jeszcze reguła "środkowego wtrącenia narratora". Na przykład:
      - Nie wiem, czy jeszcze go zobaczę – powiedziała roztrzęsionym głosem – ale mam taką nadzieję.
      Lub:
      - Nie wiem, czy jeszcze go zobaczę – podeszła do okna – ale mam taką nadzieję.
      W tym przypadku, takiego wtrącenia pomiędzy dwiema częściami wypowiedzi, nie stawiamy kropek przed myślnikami, a same wtrącenia piszemy zawsze z małej litery. To łatwo zapamiętać – po prostu nie "kroimy" zdania.


     Powtórz podstawowe zasady interpunkcji, a szczególne te, które dotyczą wtrąceń. I zacznij używać   imiesłowów (zrobiwszy, robiąc itp.). Pod koniec maja pojawi się u nas zakładka z zasadami gramatycznymi, więc serdecznie Cię do niej zapraszam. Beta z pewnością nie ugryzie, a unikniesz obniżenia ocen przez ilość błędów w przyszłości. Powiem jeszcze coś o tych złamanych zdaniach, żeby nieco przybliżyć temat: za bardzo starasz się wszystko komplikować. Pisz płynnie, upraszczaj konstrukcje, bo nadmiar wtrąceń w jednym zdaniu uczyni je niezrozumiałym. Dlatego tak ważne są te imiesłowy! One nadają logiki słowom i nie tworzą zbędnych zagięć. Pisz zrozumiale. Jeśli nie jesteś pewna, jak powinno brzmieć dane zdanie, wymów je kilka razy i zastanów się przez chwilę. Lepiej na moment przerwać pisanie, aniżeli stworzyć potworka.
     2,5/10

     Przeszukanie kieszeni

     W menu masz kompletnie niepotrzebną Stronę Główną (wystarczy kliknąć w nagłówek), linki przydzielone do odpowiednich kategorii, wystarczająco rozbudowany opis siebie (ja także farbuję włosy na  czerwień - szkarłat), własnoręczną galerię wizerunków postaci oraz Liebster Award. Brakuje tutaj opisu bloga/opowiadania i jakichś ogólnych informacji. Przydałby się również spamownik, to niesamowicie pomocne - przynajmniej nie robi się z bloga śmietnik, a my nie musimy non stop usuwać komentarzy spamujących.
     7/10

     Indywidualizm

     Cóż, większość elementów Twojego opowiadania już się gdzieś pojawiła, ale w dzisiejszych czasach trudno o absolutną oryginalność. Czymś nowym natomiast jest dla mnie Pheor, nierządnica babilońska. Wcześniej nie miałam styczności z takową postacią i jestem zadowolona z jej istnienia. Co mogę jeszcze powiedzieć... mimo faktu, iż elementy tworzące całość już się przejawiały w różnych formach, to pomysł wypadł nie najgorzej pod względem indywidualizmu.
     4/7

     Alibi

     Dodatkowe punkty? Chyba nie było niczego, co mogłabym tutaj wyróżnić, niestety.
     0/5

     Łącznie punktów: 31
     Wyrok: Kilkumiesięczna odsiadka
     Szkolna ocena: mocna 3

     Idariale przetarła oczy i zamrugała kilkakrotnie, po czym strzyknęła karkiem. Zdecydowanymi krokami przyszedł czas na rozprostowanie nóg. Podpisała się pod wyrokiem i zebrała razem wszystkie akta więźnia, które do tej pory spoczywały w nieładzie na ciemnym biurku. Nie dosuwając skórzanego fotela, opuściła miejsce pracy i wymknęła się niepostrzeżenie z gabinetu. Jak dobrze, że zaczął się długi weekend... Wreszcie będzie mogła pospać do czternastej, jak miała w zwyczaju.

4 komentarze:

  1. Oczywiście nic nie będę zmieniać :)
    Wiem, że jutro mija miesiąc po napisaniu ostatniego postu, mimo to bardzo proszę o ocenę. Niestety nie mam czasu napisać nowego rozdziału, tym niemniej - bloga nie zawieszam, po prostu zdarza mi się, że mam obsuwy w pisaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Anioły, jakie wykreowałaś, mówią o beznadziejności ludzkiej egzystencji i o tym, jak ludzi nie cierpią, a sami - ha! - zachowują się tak samo prostacko. Niczym ludzie z doklejonymi kartonowymi skrzydłami."- Rozumiem, że jest to odniesienie do Ravena? Ta postać właśnie taka miała być. Czemu? Zostało to poniekąd wyjaśnione w jednym rozdziałów podczas rozmowy Uriela z Bathinem.
    "Podoba mi się Twoja znajomość miast, w jakich osadzasz akcję."- noce spędzone na wirtualnych wycieczkach na google street ;p
    "Kiedy piszesz sceny z udziałem Uriela, przybierasz formę pierwszoosobową - on opowiada o wszystkich wydarzeniach. Natomiast opisując scenę, gdzie to nie Uriel gra pierwsze skrzypce, przerzucasz się na formę trzecioosobową. Zdajesz sobie sprawę, że jest to ogromny błąd literacki?" - z tym sie nie zgodzę. Czytałam kilka książek, które były napisane właśnie w taki sposób.
    "W poprzednim rozdziale napisałaś, że Uriel nie mógł się upić. To dlaczego teraz jest pijany, za przeproszeniem, w trzy dupy?! Niekonsekwencja." - Nie chodziło o to, że nie mógł się upić w ogóle, tylko akurat wtedy, w danym momencie. Czasem się tak zdarza :)
    "Zabawnym jest, że nierządnica babilońska używa takich zwrotów, jak "do niczego nie doszło". Jak spłoszona dziewczynka." - ten zwrot miał raczej na celu zadrwić z Uriela.
    "sądzę, iż określenie "świeży grób" odnosi się wyłącznie do świeżo wykopanego dołu, nie do samego grobu. Grób, w sensie kamiennego bloku, raczej nie pasuje do tego określenia." - Wg mnie można użyć takiego określenia, szczególnie jeśli uwzględnimy wygląd większości brytyjskich nekropolii.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Tyle że jeszcze parę rozdziałów temu Uriel był schlany w trupa, a podobno alkohol tak na niego nie działał." - Działał :) To wyjaśniłam wcześniej.
    "Nasze aniołki znały dokładny wygląd poszukiwanego, przesłuchały najbliższych przyjaciół ofiar, odkryły miejsce jego ataków, a nawet miejsce, w którym częściowo się ukrywał i kompletnie nic z tym nie zrobiły!" - zostało wspomniane w którymś rozdziale, że Uriel był pod ochroną demonów, co nie pozwalało na jego "wykrycie". O miejscu jego pobytu dowiadywali się dopiero "po fakcie".
    "A przecież to taki mały burdelik..." - Nigdzie nie napisałam, że był to mały burdelik ;)
    "Metalliki, drogie dziewczę." - Tutaj bym się sprzeczała ;)
    "Ostatnim rozdziałem, jaki przeczytałam, był rozdział dziesiąty. Uznałam, że tyle wystarczy, abym mogła coś powiedzieć o fabule i bohaterach, prawda?" - Tutaj też bym polemizowała :) Na przestrzeni następnych rozdziałów wyjaśnia się nieco niejasności, o których wspominałaś.
    "Hm, ciekawi mnie ten warunek, który został postawiony Aliji (tak, wreszcie zapamiętałam imię!)." - Zostało wyjaśnione w którymś z kolejnych rozdziałów.
    "Zdawało mi się, że płynie zbyt wolno, że ukazałaś wiele niepotrzebnych wątków, a jednak - po przeczytaniu dziesięciu rozdziałów - doszłam do wniosku, że opowiadanie naprawdę tego potrzebowało." - Pozornie nie związane wątki tak naprawdę na końcu się ze sobą splatają i w finale mam nadzieję, że dobrze ukażę, że każda scena była "po coś".
    "Sama historia o upadłym zakochującym się w - obecnie - ludzkiej istocie przewijała się przez wiele książek i filmów." - Okaże się to bardziej oryginalne, kiedy okaże się kim tak naprawdę jest Uriel i po co robi to wszystko. Tyle mogę powiedzieć :)
    Co do postaci Aliji - taka miała być. Niezdecydowana, rozchwiana, zmienna. Nie wydaje mi się, żeby anioł, który jest bardziej "stabilny" zdecydował się na to, co ona zrobiła.
    " No, ale po co on zbiera te dusze? O tym było mało, a fabuła ciągnie się i ciągnie... Wpleć chociaż jakieś wskazówki. Nie musisz przecież ujawniać wszystkiego od razu." - Na wszystko przyjdzie czas :)
    "Dodałabym do opowiadania jeszcze kilka pobocznych wątków. O, a może rozwiniesz tę kwestię z jasnowidzem?" - W planach jest rozwinięcie, ale nieco później.
    "Tyle intrygujących kwestii, a Ty skupiasz się tylko na biednym Urielu! Napisz chociaż punkt widzenia tej jego ukochanej, bo opowiadanie wydaje się iść w stronę jednowątkowości." - W rozdziałach XI-XIV pojawiło się coś podobnego :)

    Dziękuję bardzo za ocenę. Zwrócę uwagę na wskazane błędy i postaram się poprawić.

    OdpowiedzUsuń

Zgłoszenia należy umieszczać w przeznaczonej do tego zakładce, nie pod postami!

Statystyka