niedziela, 5 maja 2013

[101] Teczka: ksiaze-irmiel

- Znajdujecie się w kuchni Mistrzyni Gotowania - Nersi. W dzisiejszym jadłospisie przygotujemy kanapkę z nutellą. Bierzemy kromkę chleba, otwieramy nutellę i smarujemy nią chleb. Smacznego!
- Powinnaś wydać książkę kucharską, naprawdę – mruknęła pani Basia, wyłączając palnik pod czajnikiem.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, oblizując łyżeczkę.
- Wiem. Jestem w trakcie pisania.

Oskarżająca: Świstak Nersi
Oskarżona: Katte (ksiaze-irmiel)

Pobieżny ogląd więźnia
Jeśli mam być szczera – adres bardzo mnie zainteresował. Cieszyłam się, że znalazłaś się w mojej kolejce, ponieważ te dwa słowa fajnie mi się kojarzyły. Przede wszystkim – coś z fantastyki. Mamy księcia o imieniu Irmiel, co wnioskujemy z adresu. Nie ma żadnych problemów z tematyką, z tym, co możemy zobaczyć na blogu. Jedno znaczenie. Widz, potencjalny czytelnik może zostać zaintrygowany historią tego księcia. U mnie to wystąpiło. Nie mogę się doczekać tekstu.
Belka jest… Oryginalna ze względu na autora, bo to Bonaparte. Zazwyczaj wybiera się cytaty pisarzy, nie oszukujmy się. Rzadko jest coś bardziej ambitnego. Niestety, jakoś tak znaczenie mnie nie powaliło. Jest intrygujące, ale ja odnoszę takie wrażenie tylko i wyłącznie dlatego, że idealnie wpasowało się w opowiadanie, które sama piszę. To podobieństwo sprawiło, iż wydawał mi się na pierwszy rzut oka bardzo interesujący, taki trochę nierealistyczny w naszym świecie, ale tym wykreowanym przez nasze wyobraźnie – dlaczego nie. Natomiast, po dłuższym zastanowieniu, jest prosty, banalny. Znaczenie jest fajne, ale ciekawiej byłoby chyba obrać to w jakieś inne słowa, żeby ambitniej oddawał ten sam sens innymi wyrazami. Jakby to ująć… Każdy to wie, o. Taki motyw, taka sentencja pojawia się wszędzie: w praktycznie każdej książce, filmie, historii, nawet w piosenkach. O tym, że cierpienie jest gorsze od samej śmierci wiedzą wszyscy, w naszej rzeczywistości również. I taka uniwersalność trochę mnie rozczarowała. No i… Przed i po znaczku nie dajemy spacji.
Pierwszy rzut na bloga i jestem ujęta szablonem, który coś nam opowiadania, który bardzo pasuje mi do wyobrażenia powstałego po adresie, który spodobał mi się.
8/10

Ubiór więźnia
Uwielbiam tę kategorię, jeśli można sobie ponarzekać na grafikę na danym blogu, wytknąć absurdalność niektórych elementów i dać upust swojej wredocie… Do momentu, w którym mam do czynienia z szablonem Jill z Zaczarowanych. Ja jestem obsesyjnie, ale cicho zakochana w jej tworach, szczególnie tych z milionami tekstur, które same opowiadają jakąś historię i nie trzeba nawet do tego opowiadania. Te zdjęcia brane nie wiadomo skąd, te cudowne połączenia… Ach, rozmarzyłam się.
Minusem tego jest fakt, że nie mam co tu praktycznie oceniać, bo wszystko jest podporządkowane szablonowi, który jest perfekcyjny. Rewelacyjny wybór. Idealnie pasuje do takiej koncepcji księciunia z adresu, jakiejś fantastyki czy co tam zobaczymy dalej. Dobrze ustawiony, nigdzie mi się nie rozjeżdża, nigdzie nie nachodzi – świetnie jest.
Mi osobiście przeszkadzają dwa elementy, ale to są takie rzeczy, które zależą od Ciebie.
Po pierwsze: te niepasujące buttony w prawej kolumnie. Kolorowe, różne rozmiary, psujące estetykę – trzy razy na nie, dziękujemy.
Po drugie: raz notka jest Timesem, raz Arielem, raz Georgią. Zdecyduj się na jedną czcionkę, jeden styl i konsekwentnie jej używaj. Jeśli zmieniasz – zmienić też we wszystkich poprzednich.
Nie jestem przyzwyczajona do tak krótkich ocen grafiki, no ale… stwierdzenie szablon Jill wystarczy za wszystko. W tym przypadku też.
9/10

Przesłuchanie
Chciałabym zacząć od tego, że nie rozumiem, po co tak strasznie dzielisz poszczególne rozdziały? One są za krótkie, to pod względem długości nie przypomina nawet opowiadania. Nie dodawaj notki wcześniej tylko dlatego, iż nie masz napisanego jednego odcinka. Poczekaj, dokończ go, nie rozdrabniaj tak strasznie. Nawet, jeśli byłoby to uzyskane kosztem dodawania jednej notki na miesiąc. Dodatkowo, gdzie się podziały akapity? Nie entery, ale wcięcia w tekście, raczej rozumiesz. Schowały się przede mną, czy co?
Osiem notek, prolog, trzy rozdziały w milionie części…
Przyznam, że przez prolog podniosłaś sobie poprzeczkę dość wysoko, nie wiem, czy było to dobre zagranie, ale o tym przekonamy się później. Napisałaś go w formie opowiadania swojej własnej historii przez, jak się domyślam, głównego bohatera. Spotkałam się z tym kilka razy, aczkolwiek nadal jest to forma rzadko wybierana. Może dlatego, iż już wtedy odkrywamy przed czytelnikiem bardzo dużo, po takim prologu widz dowiaduje się cholernie wiele informacji, o których niekoniecznie powinien. Autor musi spisać tą przeszłość w taki sposób, aby za jednym zamachem nie opisać wszystkiego, co można umieścić jako dodatkowe fragmenty w późniejszych rozdziałach. Albo wybiera się opisanie historii czysto emocjonalnie, czyli jak rozwijały się przez lata życia uczucia – kładzie się nacisk na wrażenie psychiczne, albo jedzie prosto w mostu, wypisuje dziadków, rodziców, godzinę urodzenia, grupę krwi, długość stópki w wieku siedmiu miesięcy – wszystko! U Ciebie to jest taka mieszanka, z naciskiem na te emocjonalnie wrażenia, ale wplątana w to bardzo wyraźnie przeszłość czysto teoretyczna. Dodatkowo, wprowadzenie od razu tych nazw stworzyło atmosferę fantastyki.
Część pierwsza rozdziału o tym samym numerku, a tutaj… Narracja pierwszoosobowa. Można się było spodziewać po skonstruowaniu prologu. Nie zachwyciło mnie to. Piszesz opowiadanie fantastyczne. Taki świat, który tworzy się specjalnie na potrzeby fabuły, powinien być szczegółowo, rewelacyjnie opisany, bo czytelnik go nie zna. Nie sądzę, żeby główny bohater był tak wszechwiedzący, że będzie w stanie to zrobić, gdyż to Irmiel opowiada, tak? To on przedstawia nam tak naprawdę tę historię. Nie mówię, iż nie można czegoś takiego dokonać, ponieważ można. Ja spotkałam się z tworami, które mnie zaskoczyły i rewelacyjnie oddawały magiczną rzeczywistość, ale u Ciebie, po pierwszym rozdziale, bez problemu zauważa się, iż to będzie opowiadanie skupione na przeżyciach emocjonalnych Irmiela, a nie jakiejś przygodzie, fabule czy czemuś tam jeszcze. Teraz już nie zmienisz narracji. Taki zabieg byłby jeszcze gorszy, nie ma sensu zastępować jednego z najważniejszych (żeby nie powiedzieć najważniejszego) elementów jego inną wersją. Gdy już sobie przeczytałam resztę rozdziałów, ten zbyt jednostronny, skierowany na wewnętrzny monolog emocjonalny głównego bohatera styl pisania się nie zmienił. Trudno będzie już to zrobić. Aczkolwiek, porzućmy złe wrażenia, analizujmy dalej.
Cały rozdział pierwszy (te dwie części) był po prostu nudny. To był taki liryczny monolog Irmiela, w którym bardzo ambitnie mówi o tym, co lubi i że nie chce być zły (tak jak jego matka). Wszystko tutaj kręci się dookoła głównego bohatera, ale nie w pozytywnym tych słów znaczeniu. Wiesz, dlaczego? Zalatuje snobizmem u Irmiela. On myśli tylko i wyłącznie o sobie. O tym, co ON zrobi, jak zejdzie na drogę zła, jak ON będzie się czuł, jak będzie wyglądała JEGO przyszłość… Ma tylko jednego przyjaciela, nikt go nie lubi tak naprawdę, ponieważ jego matka zdradziła, jednak bez przesady. Samotność samotnością, to jestem w stanie zrozumieć, ale mam wrażenie, iż troszeczkę zagubiłaś się w kreowaniu tego bohatera, nie wychodzi tak, jak powinien. Pewnie znowu jęczę, domyślam się, aczkolwiek nie będę chwalić czegoś, co mi się kompletnie nie podoba.
Właściwie to, uciekając z tego zamku, nasz księciunio zachował się jak rozwydrzony bachor, a nie następca tronu. Ot tak, mam ochotę sobie iść, chociaż nie mogę, skoro dzieciak, żołnierzyk prosi się o śmierć – to mu ją dam, zignoruję pannę Madeleine… Coś szwankuje. Jakikolwiek zalążek akcji pojawia się w momencie, kiedy Irmiel, pod koniec trzeciej części rozdziału o tym samym numerku (żeby nie było, że powtarzam), mówi, iż nie pozwoli na zabicie matki. Co prawda, ten jego emocjonalny monolog chwilę wcześniej wskazywał na to, że tak właśnie będzie, lepiej byłoby, gdyby wtedy nie myślał, powiedział to spontanicznie, ale to wyszło fajnie. Takie narastanie złości dotyczące knucia przeciwko jego matce, ograniczenie jej wolności i naturalna tak naprawdę reakcja syna. To było ciekawe, jedyne, co mi się podobało.
Ta sytuacja pokazała, jak sprzeczną postacią jest Irmiel, ta sprzeczność wychodzi Ci czasami niedorzeczna, nierealna, beznadziejna. Z jednej strony, przez kilka części poprzedzających ten punkt kulminacyjny jego emocji, on się nad sobą użala. Widać, że to jest ten dobry charakter, bo brzydzi się złem, nie chce być taki, jaka była jego matka. To świadczy o nim bardzo dobrze, nadal pozostaje mdły i płytki, ale intencje są jasne, klarowne, fajne. Potem nagle wystarczy jedna chwila, żeby jego podejście całkowicie się zmieniło. To ona jest tutaj przyczynę chaotyczności głównego bohatera – ta zmiana dobry-zły. On przestał być pozytywną postacią, chociaż o dalszych losach nie wiem nic. Irmiel nabrał rumieńców przez tę sprzeczność, ale ona zbytnio razi, to wyszło nierealistycznie, dlatego nie zasługuje na sympatię czytelników. Nie zmienisz podejścia z poprzednich rozdziałów, nie proponuję tego, aczkolwiek możesz nakreślić tego bohatera inaczej w kolejnych. Rozwiń troszkę tę przyczynę zmiany zdania: wytłumacz, dlaczego on sprzeciwił się decyzji, dlaczego nagle zaczęło mu zależeć na matce, dlaczego poczuł się z nią związany. Wykreuj w nim widoczną zmianę, która będzie porządnie uzasadniona. Wtedy, niezależnie od dalszych losów, będą solidne podstawy to robienia z niego bardziej ciemnego charakteru, który uległ samemu sobie – nie chciał być zły, ale być może będzie. Ja tego nie wiem na pewno, jednak piszesz dość przewidywalnie i można wielu rzeczy domyślać się, zanim zostały napisane.
Irmiel jest tak naprawdę jedyną postacią, o której można cokolwiek napomknąć. Tym bardziej robi się z tego dziwna historia zagubionego emocjonalnie księciunia. Rozwiń innych bohaterów, nie rób z niego jedynej żyjącej i myślącej w tym świecie osoby. Przedstaw coś z perspektywy kogoś innego. Oni przecież istnieją, musisz tylko sobie o nich przypomnieć.
Akcja skarbie, akcja! Gdzie ona się podziała? Nie oczekuję najlepszej już na początku, ale tutaj nawet zwiastunów nie ma. Wieje nudą, a to odstrasza. Gdybym trafiła na Twojego bloga przez przypadek, nie przez ocenę i zabrała się za czytanie pierwszych rozdziałów, to nie wiem, czy czekałabym na następne. Szczerze? Nie, nie czekałabym.
To jest tak, że Ty nie piszesz lekko, nie można przelecieć szybko tekstu, bo jest jakiś taki ciężki. Pozbawiony jest łatwości wciągania się w słowa. Czytasz i nic nie pamiętasz. Ja do tej pory nie jestem w stanie ogarnąć innych postaci (oprócz Irmiela, oczywiście). Pewnie pomyślisz sobie A co ona kuźwa wie, jej się nie podoba i krytykuje… Tak, dokładnie. Aczkolwiek ja stwierdzam fakty ze swojego punktu widzenia. Dla mnie takie właśnie są. Umiesz pisać, bo skoro się za to zabrałaś to znaczy, że masz pomysł. Nie wiem, na ile rozwinięta i ambitna jest Twoja wyobraźnia, ale czasami fabuła wygląda tak, jakbyś jej nie używała. Ot tak, zapaliła Ci się żarówka, stwierdziłaś, że sobie popiszesz – świetnie! Skoro jednak już masz ten pomysł to go rozwijaj, bo na razie stoisz w miejscu. Nie rozwiniesz swojego warsztatu literackiego, pisząc cały czas tak samo. Musisz wprowadzić jakieś urozmaicenie. Wizualizacja Twojego opowiadania to tak ciemne kolory, jak na szablonie. Gdzie w takim razie te czerwone akcenty? Tutaj ich nie ma.
Opisy wychodzą Ci ładne. Używasz ich tak naprawdę ciągle, tylko szkoda, że jedynie do uczuć i emocji Irmiela. To fantastyka, a nie dramat psychologiczny. Czasami trzeba porzucić przeżycia wewnętrzne na rzecz ukazania nam świata dookoła bohaterów. Ja do tej pory nic o nim nie wiem. Jesteśmy po trzecim rozdziale, a ja nawet nie potrafię wyobrazić sobie, jak wygląda główny bohater, gdzie mieszka, jakie jest to społeczeństwo… NIC!
Zostaw Irmiela. Spie*rzysz to opowiadanie, skupiając się tylko i wyłącznie na nim. Masz jeszcze możliwość zamiany tego płytkiego monologu księciunia na genialną historię. Pomysły masz, trochę schematyczne, ale są – to jest najważniejsze. Realizuj je, olej księcia, jak wpadnie do gnoju to nic mu się nie stanie. Jak poświęcisz kolejny akapit na temat jego przywiązania do najlepszego przyjaciela (co pojawiło się w dwóch albo trzech częściach i mnie rozłożyło na łopatki) na rzecz opisu terenów dookoła zamku, konia, zbroi Irmiela, służących, jego pokoju… Nic mu się nie stanie, nie obrazi się przecież, bo wie, że możesz go zniszczyć. Nam przedstawisz coś więcej niż ograniczenie Irmiela, a ten i tak przecież będzie, bo pisane jest wszystko z jego perspektywy.
Więcej serca, droga pisarko, serca włożonego w tekst. Gdzie jesteś Ty w tym wszystkim? Za sarkazm momentami przepraszam, ale to już nie moja wina.
A jeśli chodzi o tę poprzeczkę… Spuść ją trochę, bo żaden rozdział prologowi do słówka nie dosięga.
5/20

Spisanie zeznań
Tak, potrzebujesz bety. I to jak najszybciej.
Tym jakże miłym stwierdzeniem rozpoczęliśmy kategorię poprawności językowej. Moglibyśmy się roześmiać, gdyby tylko było ono naciągane albo rzucone jako żart. Tymczasem, to była rada Świstaka Nersi. Znajdź tę betę tak szybko, jak będziesz mogła.
Nadużywasz przecinków, dziewczyno, ja spotkałam się milion razu, jak nie więcej, z brakami tego znaku interpunkcyjnego, ale u Ciebie jest ich nawalone tyle, że starczyłoby trzem innym opowiadaniom. Nie stawiamy przecinka przed oraz, wbij to sobie do łepetynki, bo jak widziałam po raz kolejny ten ogonek przed spójnikiem oraz to myślałam, że mnie za chwilę coś trafi.
Nie mam zamiaru wypisywać Ci wszystkich zasad, bo stron internetowych na ten temat jest miliony. Wystarczy poświęcić temu trochę czasu. Dopóki nie znajdziesz bety, proponuję popracować nad interpunkcją, bo ona leży.
W pierwszych częściach były błędy w zapisie dialogów. Na początku tak sobie pomyślałam, że pewnie jakieś potknięcie, ale teraz też zdarzają się pomyłki i odnoszę wrażenie, iż wcale nie są robione przez przypadek.
http://www.opowiadania-blogowe.pun.pl/viewtopic.php?id=515 – krótko i na temat. Google jednak nie gryzą, czytamy i poprawiamy błędy w poprzednich rozdziałach. Pamiętamy również o tym na przyszłość.
Literówek nie było. Znalazło się kilka potknięć w postaci powtórzeń, ale rzadko, nagminnie nie występują, więc nad tym nie ma co szczególnie pracować, bo samo się wyrobi podczas pisania. Stylistycznych jakoś nie spotkałam, może gdzieś uciekły.
4/10

Przeszukiwanie kieszeni
Mamy ramkę z informacjami dla czytelników oraz ogłoszenie, że poszukujesz bety (tak, przyda Ci się; dopisz, iż poszukiwania rekomendowane przeze mnie). Potem jest rameczka nazwana Zapisane Kartki, gdzie mamy spis treści… Wyobrażasz sobie ten spis przy większej ilości Twoich rozdziałów? Bo ja nie. Jeśli już teraz ma on osiem linków, to po dziesięciu rozdziałach będzie ich z trzydzieści. Tak Ci to rozciągnie bloga, że nawet najpiękniejszy szablon będzie wyglądał beznadziejnie. Zatroszczyłabym się na Twoim miejscu o szeroką listę – jedna, porządna, a zmieści nawet setki części. Potem ładny tytulik Ciche Szepty, pod tym statystyka i kilka buttonów. Nie chcę się niepotrzebnie czepiać, ale skoro umieściłaś już te bannery na stronie głównej, co można wrzucić do zakładki, to przynajmniej zmień może ich rozmiary do jednego. W pamiętnikach, refleksjach czy innych cudach – nie byłoby w tym pewnie nic złego, aczkolwiek niech estetyka bloga z opowiadaniem nie będzie niszczona przez tak beznadziejną rzecz, jaką są buttony do spisów, ocenialni czy czegoś tam jeszcze.
Zanim jeszcze zaglądnę do menu… Nie podoba mi się to, że część linków i nazw jest taka zwykła, normalna, a część bardzo ambitna, wymyślna. Mamy Zapisane Kartki, Ciche Szepty i… Bohaterowie. Konsekwentnie trzymaj się jednej wizji. Możesz po prostu dać Spis treści, Statystyka, Odwiedzili, czy co tam chcesz, ale nie mieszaj tego tak strasznie.
Strona Główna – potrzebna, bo żaden element bloga nie przenosi do punktu wyjścia.
Wasza twórczość – linki do blogów, które czytasz. Przyczepię się tylko do tego, że skoro umieszczasz tu odnośniki do spisów, ocenialni czy szabloniarni, to dlaczego powielasz je w formie buttonów na stronie głównej? Proponuję usunąć bannery, ponieważ spaprały Ci ogólny wygląd.
Bohaterowie – ładnie, pięknie, mamy krótkie opisy, co trochę pozwala się połapać w tym wszystkim.
Tajemnicze słowa – słownik, który aktualnie jest pusty (dlaczego?).
Potomek Zła – księga pierwsza? Ambitnie, nie powiem, ale przydałoby się popracować nad pewnym elementem w tej zakładce, a mianowicie fragmencie O czym ta historia, gdyż ładu składu tam kompletnie nie ma, ta sama chaotyczność, co była w tekście. Siądź na spokojnie, jak będziesz miała chwilę czasu, i popracuj nad spójnością tego malutkiego fragmenciku.
Autorskie – to jest chyba najlepszy tekst, jaki przeczytałam na Twoim blogu. Zwróciłaś się bezpośrednio do czytelnika i on to widzi, on to czuje, czytając. Niby nie podałaś nic konkretnego, ale nakreśliłaś pewien schemat. Fajne.
Spamownik – tutaj chyba nie ma, o czym gadać. Tylko, tak się zastanawiam, dlaczego w takim razie w zakładce z linkami jest SPAM, a powinien być tutaj? Czyżby ludzie byli ślepi? (le pytanie retoryczne – wiadomo, że są).
Niby wszystko jest, niby niczego nie powinno mi brakować, ale było mnóstwo elementów, których musiałam się przyczepić. Szczególnie tych wizualnych.
Czyli:
- pomyśl nad szeroką listą, bo w Twoim przypadku będzie to lepsze rozwiązanie, naprawdę;
- pozbądź się tych obrazków ze strony głównej, bo plączą kolorystykę i naprawdę nie wyglądają za ładnie; proponuję zostawić jedynie ten do Zaczarowanych Szablonów, bo prawa autorskie i grafika to co innego, ale ten spis, ocenialnia – po to są linki;
- powinnaś ujednolicić te nazwy; to taki szczególik jest, aczkolwiek wypisuję wszystko to, co mi gdzieś tam zgrzyta;
- przenieś/usuń/skarć/ewentualnie zabij za SPAM w nie tych zakładkach, co trzeba.
5/10

Indywidualizm
Czytając Twoje opowiadanie, miałam wrażenie, że już coś podobnego kiedyś widziałam. Stworzyłaś typowy fantastyczny świat – jakaś kraina, rodzina królewska, zły charakter, który chce zapanować nad światem. Z jednej strony bije oryginalność, bo wcześniej te wszystkie nazwy nie były nigdzie spotkane; sama je wymyśliłaś. Aczkolwiek… Takich historii jest tysiące. Nie znalazłam w Twoim tworze nic, co wyróżniłoby go na tle innych fantastycznych opowiadań. Ot, taka kolejna oklepana fabuła o walce dobra ze złem. Przynajmniej tak to teraz wygląda. Na swój sposób ciekawe, ale już wcześniej spotkane. Jeżeli autor decyduje się na wybór tak znanego schematu, powinien dodać to coś, co zaintryguje czytelnika poszukującego czegoś więcej. Ja chciałam ambitną, twórczą opowieść o oryginalnej fabule. Co dostałam? Opowiadanie o widocznym wkładzie autorki, ale napisane według jakiegoś wzoru. Wiesz, jakbyś pisała to według tych poradników na nonsensopedii, typu Jak napisać powieść fantastyczną?. Żeby ta historia zaczęła być postrzegana inaczej, musisz wprowadzić do tego coś, czego jeszcze nie było. Niech jakieś wydarzenie, rzecz, sytuacja – przewróci życie bohaterów do góry nogami i wprowadzi kolejny wymiar w tę samą historię. Jeśli nadal będzie tak, jak teraz, trudno wywróżyć ambitne opowiadanie. Zaskocz czymś w najbliższych notkach, bo im dłużej będziesz czekać z niespodzianką, tym nudniejsza będzie ta fabuła.
2/7

Alibi
Punkt dam za swój własny świat. Niezależnie od tego, jak oklepane i nudne zaczyna się to robić, to jednak jakiś tam ambitny wkład własny się pojawił. Zresztą, wychodzi Ci to na razie całkiem nieźle.
1/5

Razem: 34 punkty
Wyrok: kilkumiesięczna odsiadka
Ocena: 3
Podsumowanie: Ciężko było napisać dobrą ocenę treści, mając jedynie kilka rozdziałów, w których – tak naprawdę – nic się nie działo. Mam nadzieję, że wyszła w miarę.
Aktualnie jestem mile zaskoczona nową rangą konsultanta więziennego, więc zapał do pisania jakiś taki się pojawił. Obawiam się, iż zaraz się wypali, ale jedna ocena wyszła. Dziękuję Idi i Wan za taki… awans ;)

12 komentarzy:

  1. Zadziwiasz mnie, Ners. Po co dziękujesz za awans? |D'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to coś dziwnego, że podziękowałam? Xd jakoś tak samo wyszło

      Usuń
  2. Skoro już cię złapałam Idariale to mam pytanie. (z góry przepraszam,że drugi raz je zadaje) Jestem druga u Cb w kolejce [smak duszy]Czy mogę zmienić szablon? Dziękuję za odpowiedź:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, nie a sprawy ;) A swoją drogą, ja cały czas jestem i obserwuję.

      Usuń
  3. Nie wiem, czy mówiłam, ale wielbię każdy Twój twór, Nersi - a ocenki wychodzą Ci świetnie, tylko się od Ciebie uczyć, ot co. Co prawda, jestem czytelniczką tego bloga i trochę ciężko mi się ustosunkować akurat do tej oceny, ale twierdzę, że w Katte drzemie naprawdę spory potencjał. Pamiętam ją jeszcze za czasów onetu. Wówczas to ja stawiałam pierwsze kroczki, a ona była już w tej tematyce nieco obeznana, toteż mam do jej opowieści pewien sentyment, a ją samą bardzo lubię.

    Powyżej zauważyłam chyba z dwa/trzy błędy, ale oczywiście się zaczytałam i nie skopiowałam ich. Jeszcze prześledzę tekst wieczorkiem i Ci wyślę to na maila.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Looooool, a to ja podobno się twoimi zachwycam xd
      To nie chodzi o to, że to opowiadanie jest złe, wiesz - pomysł jest, realizacja jest, potencjał, jak mówisz, też jest. Ale tekst wydaje się być strasznie ciężki w czytaniu. U Ciebie też jest bogatsze, rzadziej spotykane słownictwo, ale czyta się łatwiej. Wiem, że to bez sensu, co teraz piszę (zespół ciepłej temperatury mi się udzielił), jednak nie było w tym wszystkim jakiejś takiej łatwości, którą, na przykład, mam czytając Twoje opowiadanie.

      Usuń
    2. Moimi nie powinno się zachwycać xD
      Hmm, wydaje mi się po prostu, że to też zależy od konstrukcji zdania. Zresztą - przejrzę jeszcze raz tekst Katte i zobaczymy, w czym tkwi problem. Oczywiście, jeśli jednak zgodzi się zatrudnić mnie jako betę - może nie namieszam tam ;D

      Usuń
    3. O widzisz, szybciej znajdzie się ta beta niż się spodziewałam :)

      Usuń
  4. Z góry chciałabym podziękować za tak konstruktywną ocenę. Jakby nie było – oceniłaś mnie bardzo surowo, ale należało mi się! Przyznaję to. Od razu przejdę do tego, że ucieszyłam się z oceny. Nie spodziewałam się wystawienia tak szybko. Co jakiś czas wchodziłam na Fair Goal, ale w kolejce byłam na szarym końcu, i nagle patrzę – ukazała się ocena! Adres miał być troszkę inny, lecz ostatecznie powstał książę-irmiel, z czego teraz jestem zadowolona. Cóż, z samego szablonu jestem bardzo zadowolona, to druga wersja, ponieważ na prośbę Jill został poprawiony. Ja miałam możliwość podziwiać jej kunszt graficzny jeszcze za czasów Onetu, naprawdę ma dryg do tego. Wracając jednak szybciutko do oceny, pierwsze rozdziały są inną czcionką, ponieważ co rusz zmieniałam szablon ( w blogspocie nie umiem ustawiać rozdzielczości i wszystko mi wyjeżdżało!), a więc i czcionki się zmieniały i tak pozostało nie zmienione. Niezwłocznie zmienię. Usunę oczywiście buttony, wstawie je do odpowiedniej zakładki, będzie przejrzyście. Mam świadomość, że lista rozdziałów będzie długa, myślałam już nad zmianą, ale też czasu troszkę brakuje. Postaram się jak najszybciej zrobić porządek na blogu oraz dodać w końcu stronę główną. Ach i nieszczęsne akapity, o których zawsze, ale to zawsze zapominam! Mam nadzieję, że beta ( tak, znalazłam! Lena spadła mi jak gwiazdka z nieba) natłucze mi to do głowy!

    Dzielę tak rozdziały, ponieważ daję notkę raz na miesiąc, a nie chciałabym raz na dwa miesiące. Niestety, nie mam dużo czasu i dlatego takie i krótkie i rzadko pojawiające się rozdziały, dodaję. Nie umiem pisać inaczej, niż w narracji pierwszoosobowej. Nie dlatego, że nie próbowałam – przeciwnie. Pisałam, ale wychodziło okropnie! Dlatego pozostałam jako główny bohater. Opowiadanie samo w sobie jest ciężkie, czasami ten ciężar i mnie przytłacza. Wiem, że akcja prawie wcale tutaj nie występuje, co czasami i mnie drażni, bo chciałabym już dodać coś nowego, ale nie mogę ponieważ zburzy się koncepcja. Poswięciłam jeden rozdział dla zakreślenia historii państwa, jego powstania oraz etymologii oraz kwestii religijnej. Taka miła odskocznia, wnosząca informacje do opowiadania, a przy okazji czytelnicy odetchnęli. Wszystko będzie miało swoje miejsce – większa akcja, podróż po państwach, opisywanie miejsc a także innych osób, trochę mniej o przemyśleniach, zastosowanie magii, a nawet tajemnicze istoty! Tylko właśnie – jeszcze nie pora. Widzę jednak, że mogę zawsze wpleść po trochu wszystkiego, ponieważ inaczej zepsuje opowiadanie. Trochę egoistyczne są rozdziały, ale to stawiałam sobie za główny cel – Irmiel, Irmiel i jeszcze raz Irmiel. Jednak niedługo to będzie nie do wytrzymania, muszę to zmienić. Bohater jest bardzo sprzeczną postacią, bo o to chodzi. Z jednej strony dobry, z drugiej zły – toczący ciągle walkę sam ze sobą.

    Oj wiem, nadużywam przecinków i robię błędy, chociaż staram się sprawdzać. Na szczęście powinno się niedługo to zmienić, oby! Cóż, jeszcze raz dziękuję za porządną krytykę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i teraz mi sie przypomniało, co miałam poprawić w komentarzu wyżej. Strona główna istnieje przecież i przenosi czytelnika na stronę główną. To pewnie takie niedopatrzenie na blogu powstało.

      Usuń
    2. Twoja ocena pojawiła się tak szybko, bo przypadkiem zaczęłam czytać twoje opowiadanie, więc od razu napisałam :) A jak Lena będzie betować Ci tekst, to będzie idealny, tak jak jej. Tego jestem pewna xd
      Czy to taka krytyka była... To nie wiem :] nie umiem tylko krytykować, zawsze jest mi żal, że ktoś może za bardzo to wziąć do siebie. Muszę to zmienić

      Usuń
    3. Oj wzięłam to do siebie, ale czasami warto dostać porządnego klapsa, hehe.

      Oj tak, Lena potrafi dobrze poprawić:) Rozumiem, więc jeszcze raz dziękuję za tak szybką ocenkę, hehe:)

      Usuń

Zgłoszenia należy umieszczać w przeznaczonej do tego zakładce, nie pod postami!

Statystyka